Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-09-2014, 23:36   #21
 
carn's Avatar
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Dobrze. Zeruelita z ulgą wypatrzył swą podopieczną błyszczącą na niebie Chwałą Pana. Zatrzymał motocykl tuż przed wyrwą w ziemi. Kilkudziesięciometrowym pasem zgliszczy będących jakąś chwilę temu zestawem klombów, trawników i alejek. Nad tym Sivenea opadała powoli ku ziemi. Pozwolił swym oczom nacieszyć się tym widokiem. Prawie. Raz. Drugi. Trzeci. Czarne ptaszyska jęły wchodzić mu znowu w wizję. Impertynencja. Wprawdzie dopadły do niego już w połowie parku dotychczas były pomijalne. Z westchnieniem dobył z kieszeni satynowe rękawiczki i wsunął na dłonie. Niby od niechcenia pochwycił jedno z stworzeń i skręcił mu kark. Powoli, eliminując kolejne pokraczne demony, ruszył w stronę siostry zatrzymując się tylko raz by w śnieżnobiałą chusteczkę zawinąć pióro porwanej anielicy.
- Dobrze, że nic ci nie jest. - pochwycił w ramiona opadającą tuż nad ziemią, jakby dotknięcie gruntu miało skalać jej boskość.
- To był Kardynał. Cieszę się, że posłuchałaś i nie dałaś sobie nic zrobić.
Pozwolił by wygasła w jego ramionach i odniósł aż pod sam środek transportu.
- Wracajmy po resztę. Ofka pewnie nas ozłoci jak usłyszy wieści.
Złapał za kierownicę i pozwolił siostrze wesprzeć się na jego plecach.
- Mam nadzieję, że żaden z skrzydlatych nie zginął. To była by zła wróżba.
Ruszyli w drogę powrotną odnaleźć zespół.
 

Ostatnio edytowane przez carn : 21-09-2014 o 13:44.
carn jest offline  
Stary 22-09-2014, 21:17   #22
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Główna ulica miasta

Psy zawyły potępieńczo, nie wiadomo skąd pojawiły się kolejne dwa, które oberwały od strzał, które ku nim posyłał Iverion i Ammisael. Czerwona kwasowa krew pociekła po najbliższych autach przepalając metal na wskroś. Szósty piekielny pies darował sobie zjadanie ludzi i skierował swoje ślepia w stronę czegoś bardziej smakowitego czym były dla niego anioły. Zamerdał cienkim ogonem i biegiem rzucił się w stronę Raziela, który w tej właśnie chwili zabił jedną z bestii, ta ochlapała go,a kwas lekko wżarł się w jego kombinezon na klatce piersiowej zostawiając przypalony materiał, nie przepalił go całkowicie, jednak sam fakt był dość niepokojący. Pierwszy właśnie otrząsnął się, jednak nie zdążył zrobić zbyt wiele, gdyż otrzymał ostrzał z broni Ammisaela i Iveriona i padł martwy rozwalając kolejne dwa auta. Mogliście dać sobie rękę urwać, że Aratronici oraz Egzarcha nie będą zbytnio zadowoleni z kolejnych zniszczeń...
Dwa nowe ogary rzuciły się biegiem jeden w stronę Ammisaela drugi w stronę Tiarela oraz Iveriona. Pędziły prosto na was przeskakując z auta na auto i cóż, widać były bardzieje inteligentne niż te, które już zginęły.

(Zniszczony) park miejski

Park zamienił się w pobojowisko, po zmiecionej fontannie została jedynie dziura z której radośnie we wszystkie strony. Krople wody rozbłyskiwały w nikłych promieniach słońca dodając jeszcze więcej piękna sfruwającej anielicy. Dodatkowo resztki z płatków kwiatów wznosił wiatr, niestety mroku dodawały krucze pióra, które wirowały dookoła. Mieli jednak szczęście, że ich działania nie ujrzał żaden człowiek... Mimo to samo rozdzielenie od zespołu... Bez problemów się nie obejdzie, mogli być tego pewni. Gdy opuszczali park wyczuli mroczną energię, która opuściła to miejsce i momentalnie zniknęła, że nie mogli wyczuć, lecz nie byli wstanie stwierdzić w którym kierunku odeszło.
Kruczy demon, słaby i zniszczony, poleciał do swojego pana, aby zgłosić mu wszystko co widział, zanim ostatecznie wróci do piekła.


Opuszczony dworek
(pomiędzy miastem a zamkiem w Bran)


Mężczyzna trzymał kobietę w ramionach, jej rude włosy okalały jej twarz. Czarnowłosy mężczyzna leciał skryty mrokiem w stronę swojego domu.
-Wszystkie pożałują, że mnie zdradziły. A ty moja ptaszyno mi w tym pomożesz... - Jego twarz wykrzywił uśmiech pełen nienawiści.
Wylądował przed domostwem i swoje kroki skierował prosto do sypialni gdzie położył nie przytomną kobietę...
-Wystarczy, że zostaniesz tutaj ze mną... a z anioła staniesz się moją ptaszyną... - gładził jej rude włosy.
-I tym razem nikt nie jest wstanie ci pomóc, nie uciekniesz ode mnie...

 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."
Luphinera jest offline  
Stary 23-09-2014, 14:35   #23
 
VinQ's Avatar
 
Reputacja: 1 VinQ nie jest za bardzo znanyVinQ nie jest za bardzo znany
Iverion wraz z Ammisaelem, zabili kilka demonów. Zrobili wokoło niezłą sieczkę, wiedział że jego templariuszka nie będzie z tego zadowolona, ale nie da się zabić byle czemu. Tak właśnie traktował te kilka psów piekielnych. Nawet nie wiedział, skąd wzięły się dodatkowe. Dodatkowo czuł, że są obserwowani. Nie wiedział tylko... kto, gdzie, dlaczego.
Miał już schować swoją relikwię, gdy zobaczył że nowy piesek pędzi w jego stronę. Ten wydał mu się bardziej inteligenty od poprzedniego. Mężczyzna przyklęknął, wychylił się i zakrzyknął do kabiny.
- Robi się coraz bardziej gorąco. Jedź w bezpieczne miejsce, zamknij samochód, włącz alarm i wróć tu... ja go do tego czasu zatrzymam, ale jestem bardziej dystansowcem. Mieczem umiem tylko tępo wymachiwać.
Po czym wstał. Spalił jeden Gniew Boży i wykorzystując charyzmat Zniszczenie, cisnął jakimś większym, pustym samochodem w stronę bestii. Następnie naderwał małym nożykiem woreczek z prochem strzelniczym i skacząc z samochodu na samochód tworzył krąg wokół bestii. Jednocześnie strzelał do niej z relikwii srebrnymi kulami z wyciętym znakiem krzyża na czubku. Robił wszystko by zatrzymać bestię w środku kręgu, a jednocześnie otaczał ją szerokim kołem. Kiedy jeden z worków tracił proch, rozcinał kolejny. Miał nadzieję, że mu wystarczy tych woreczków. W końcu zatoczył koło. Modlił się jedynie o to, żeby wszędzie była odpowiednia ilość prochu do stworzenia kręgu ochronnego (rytuał złożony) nie pozwalającemu upadłym wyjść poza. Cofnął się nieco... uśmiechnął lekko, uniósł skrzydła w coś na kształt chwały i znów zaczął strzelać. Tym razem szybciej, celniej... prosto w głowę bestii. Jednocześnie zapamiętywał każdy szczegół tego psa. Gdy nie mógł spać, robił coś na kształt kroniki... bestiariusza i po prostu je rysował ołówkiem na kawałek kartki.
 

Ostatnio edytowane przez VinQ : 23-09-2014 o 14:42.
VinQ jest offline  
Stary 25-09-2014, 00:20   #24
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Tierael skinął głową i przecisnął się do końca korka, taranując potężnym opancerzonym autem inne samochody. Co innego mógł zrobić ?.

Przecież nie posiadał przy sobie broni. Zatrąbił jeszcze aby dać znak że odblokował drogę. Teraz rozejrzał się po ulicy. Zauważył skulonych i przestraszonych ludzi. Jedyne co mógł zrobić to próbować ich ratować.

Koniec końców to ludzie byli cennym zasobem dla świątyni. Z resztą jakaś część Tieraela chciała pomagać ludziom. Anioł nie zastanawiał się długo.

Wędrówką duszy znalazł się przy biedakach i osłonił ich swoją Tarczą wiary. Wrak samochodu lecący w biedne zagubione dusze zsunął się po niewidzialnej błękitnej osłonie, a Tierael dla lepszego efektu otulił jeszcze ludzką parę anielskimi skrzydłami.
- Widzicie tamten wóz ?- Pokazał na Knighta.
- Zabierajcie tylu ilu możecie i do niego. Nie lękajcie się Pan w swoim miłosierdziu zesłał wojowników.- Znów odpowiednie użycie charyzmatu Zstąpienie zaowocowało kolejną grupką oddanych wyznawców.

Po jego słowach Tierael osłabł i zdecydował ostatni gniew boży wykorzystać na teleportację do Knighta, ale cały czas obserwował jak ludzie pomagają sobie nawzajem wydostać się z tego piekła. Fascynowała go ich chęć życia i coś jeszcze... Nadzieja na lepsze jutro. Uśmiechnął się i otworzył bagażnik oraz tylne drzwi.
 

Ostatnio edytowane przez Aves : 25-09-2014 o 00:22.
Aves jest offline  
Stary 26-09-2014, 22:21   #25
 
Narina's Avatar
 
Reputacja: 1 Narina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skał
No tak, najlepiej by było, gdyby Sivanea ułaskawiła krucze ptaki, a sama siebie podała na platynowej tacy z jabłkiem (polskim, oczywiście) w ustach, ewentualnie największym diamentem. W taki to oto sposób park pozostałby parkiem, a na dodatek czarnowłosa nie straciłaby nowoprzebudzonej z oka. Dodatkowo mogłaby rozplanować szajkę upadłych od środka. Coś w tym jest, rzeczywiście... Niemniej jednak anielica posłuchała brata i nie dała sobie w kaszę dmuchać. A brat dostał jasną informację: odebrać siostrę. I tak też zrobił...

Sivenea powoli traciła wysokość. Była wręcz wściekła. Iskry szalenie wirowały wokół niej, a powietrze wprawiło w ruch także pozostałości po kruczych piórach. Oczy anielicy przeszywały otoczenie żywym kolorem, a włosy powiewały wokół jej głowy. Kiedy złość nią targała, wyglądała jeszcze bardziej wyniośle. Lecz kiedy opadła w ramiona swojego brata, cały gniew, jaki w sobie nosiła, jakby wyparował. I choć serce jeszcze szybciej pompowało krew w jej żyłach, Siveneal pochwycił siostrę o wiele spokojniejszą. Niebieskooka objęła szyję brata i spojrzała w jego czerwone tęczówki. Przecież nie mogła się złościć, kiedy trzymał ją w ramionach. Już sama jego tak bliska obecność, uspokajała ją. Uśmiechnęła się smutno.
- Nie mogłam nic zrobić, Siv... - westchnęła i przewróciła oczami. - Ten pomiot mnie ubiegł. Gdybym mogła, wypatroszyłabym go, ale nie zdążyłam...
W tonie jej głosu nie było złości ani frustracji, które to jeszcze przed chwilą targały nią niczym wichura trzciną. Jedyne co, to w jej wypowiedź wkradła się nutka zawodu. Siv dała delikatnego buziaka bratu, w policzek po tym, jak brat wyraził zadowolenie, że jest cała.
- Nie mogłam Ciebie zawieźć, Skarbie - palcem przeciągnęła po jego policzku. Kiedy Siv wspomniał o Ofielitce, Sivenea skrzywiła się lekko.
- Ano, Egzarcha będzie miała używanie... - mruknęła zawiedziona. Powietrze z niej uszło. Zdążyła wrócić już do swojej ludzkiej postaci. - Słońce, przepraszam.
Dała mu się ponieść na rękach, ciągle wpatrując się w jego twarz. Potem siadła na motorze z tyłu i kiedy Siv zajął pozycję kierowcy, przytuliła się do jego pleców. Była niepocieszona i to mocno. Nie sprostała prostemu zadaniu, jak sprowadzenie nowoprzebudzonej, a dodatkowo pewnie informacja o polowaniu na siostrę nie ucieszy Siveneal'a.
Wymienili jeszcze kilka słów, a kiedy brat nakazał siostrze pozostanie przy sobie, odpowiedziała:
- Zostanę, szczególnie że Kardynał obiecał mi, że po mnie wróci...
Jej słowa miały szerszy zakres niż to, o co właśnie ją poproszono. Sivenea wiedziała bowiem, że teraz będzie pod specjalną opieką brata. Nie przeszkadzało jej to. Kiedy ruszyli, kobieta przymknęła oczy, żeby poukładać sobie wszystko to, co się stało. Poczuła też, jak niebiańska aura brata mocno ją otula. Anielica uniosła kąciki ust. Nie wiedziała, jak to się działo, ale za każdym razem, kiedy to robił, spływały na nią spokój i poczucie bezpieczeństwa.

Warkot silnika był tym bardziej przyjemny, że wreszcie w swojej głowie nie słyszała krakania. Miała chwilkę dla siebie. Pewnie za niedługo skończy się wytchnienie, a zacznie tłumaczenie.
 
Narina jest offline  
Stary 28-09-2014, 08:22   #26
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ammisael nie rozpaczał zbytnio nad piekłem, które się rozpętało. Cel uświęca środki można by powiedzieć, a wróg nie przebierał w środkach. Piekielne ogary siały zamęt i zniszczenie, a anioł zamierzał je powstrzymać. Ludzie ? Przypadkowe ofiary można by powiedzieć. Szkoda będzie jeśli któremuś stanie się krzywda, lecz trwała wojna. Podczas niej ofiary się zdarzają, oczywiście on zamierzał minimalizować straty, tym bardziej że, w centrum pośród całego tego zgiełku, znajdował się jego samochód. Niedawno co był malowany, a nie zamierzał znów wydawać na to fortuny. Trzeba było utrzymać psiaki, i ich żrącą krew. Coś jak Obce z filmu Ridleya Scotta. Chyba Lucek za bardzo się nudził, i przez te kilka stuleci musiał założyć sporą kinotekę w piekle. Ciekawe czy wszystkie filmy ma w HD. Prawie go rozbawił jego własny, wypowiedziany w myślach, żarcik. A podobno Anioły nie mają poczucia humoru.
Kolejna bestia ruszyła na Uzjelitę, lecz tym razem nie był to ślepy atak na wprost. Przeskakiwała ona z auta na auto, poruszając się przy tym szybko. Inteligencja? Raczej obserwacja - stwierdził anioł. Delikatny uśmiech, w którym kryła się niewypowiedziana groźba, pojawił się na jego kamiennej twarzy. Oczy delikatnie błysnęły gniewem, lecz nie wykonywał on zbędnych ruchów. Odmierzał odległość i czekał spokojnie. Dłoń zdawała się być wykonana z kamienia, bowiem nawet nie drgnęła, gdy w powietrzu trzymał wysoko uniesioną broń. Czekał spokojnie obserwując trasę psiny.
“Zabójca” bo tak nazwał swoją strzelbę była uniesiona wysoko. Lufa i znajdująca się na jej końcu muszka spokojnie wręcz podążała za psem. Cztery wyloty luf gdyby miały usta, zapewne wyszczerzyły by się w zabójczym uśmiechu, bowiem wiedziały jaki koniec ma spotkać bestię.
W końcu na głównej ulicy miasta znowu rozbrzmiały echem cztery wystrzały. Ponownie nie było w tym dyskrecji, finezji. Cztery lufy zapłonęły ogniem i wypluły z siebie kule. Cztery śmiercionośne kule pomknęły w kierunku psa, akurat w momencie gdy znajdował się w powietrzu pomiędzy jednym wozem a drugim. Może i były szybkie, może i myślały, ale niestety nie umiały latać. Może gdyby obejrzały Matrixa, to by widziały jak Neo umykał między kulami.


Każda z kul miała inną inskrypcję, którą Ammisael własnoręcznie wyrył. Taki mały żarcik, wręcz ironia losu. Zginąć od kuli, która np ma wyryte “Niech Bóg Cię błogosławi” czy “Niech Bóg pobłogosławi ten stół”. To jednak nie miało praktycznej roli. Po prostu kule miały zabijać, tak samo jak “Zabójca”.
Walka wręcz odpadała, bowiem ani nie miał przy sobie żadnej broni, którą mógłby posiekać piekielne kundle, ani nie było to zbyt rozważne. Raziel jednak wolał spoglądać przeciwnikowi prosto w oczy, i czuć jak wydobywa się z niego ostatnie tchnienie. Trzeba było przyznać, że ma anioł rozmach i styl. Tak samo jak Iverion, lecz obecnie nie mógł Ammisael stać z boku, i oklaskiwać swoich towarzyszy. W końcu to nie był taniec z gwiazdami.
Trzeba było pozbyć się kundli i wydostać się z tego miejsca w jednym kawałku. Na opierdol przyjdzie czas później.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 30-09-2014, 20:44   #27
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
“Czyżby w piekle zaczęli produkować “kwas”? Te kundle tak musiały się naszprycować nim że zamiast krwi go mają.” Raziel nie zwrócił zbytniej uwagi na jego zniszczone ubranie, nie miał teraz na to czasu, chociaż fakt, było to trochę irytujące.
W jego stronę biegł kolejny bies, odwrócił się do niego. “Wydaję mi się czy ucieszył się na mój widok?”. Strzepał żrącą krew spływającą po ostrzach noży żeby nie popaliły mu rąk. Amisael i Iverion kontynuowali ostrzał. Pierwszy ogar którego Raziel zaatakował i cisnął nim w auto zaczynał się wygrzebywać spod złomu, na jego nie szczęście nie zdążył, w momencie kiedy już wstał na cztery łapy, dostał gradem pocisków od strzelających aniołów, a samochód przy którym stał eksplodował, widocznie któryś musiał trafić w bak. Kula ognia która jeszcze przed chwilą była czyimś pojazdem, oddzielała Ofielitę od szarżującego demona. Raziel stał spokojnie wyczekując swojego…. przeciwnika, niech będzie, chociaż i tak nie stanowiły wielkiego zagrożenia dla nich, wystarczyło uważać żeby się nie poplamić. Zamknął oczy, wsłuchiwał się w otoczenie……
“Jest!” demon korzystając z zasłony ognia postanowił zajść anioła z flanki. Rzucił się na niego z lewej strony, od aut, z rozwartą paszczą i wyciągniętymi w jego stronę łapami. Raziel momentalnie odwrócił się na prawej nodze w jego stronę, kopiąc psa w bok z lewej, ciął przy okazji pysk ale nie udało mu się, chybił. Bies wylądował na aucie rysując pazurami karoserię, z rozciętego policzka powoli sączyła się krew. Z jego gardła wydobył się pomruk nie zadowolenia.
Stali tak chwilę mierząc się wzrokiem, na ustach anioła wystąpił lekki uśmiech zadowolenia, lecz nikt tego nie zauważył przez zasłaniającą go maskę. Demon zaczął obchodzić swą ofiarę w prawą stronę wciąż spoglądając na nią. Raziel rzucił prawym ostrzem za siebie w latarnię tak że łańcuch zawinął się wokół niej, szarpnął wyrywając ją z chodnika. Lampa upadła w stronę ogara, lecz ten uskoczył w bok, ale Ofielita na to liczył, w jego stronę leciał kolejny sztylet, przed którym już nie zdążył uskoczyć. Sztylet wbił się w bok psa, który momentalnie zaskomlał z bólu, Raziel nie czekał na zaproszenie, jego ofiara już była w sidłach, polowanie zakończyło się sukcesem, pierwszym sztyletem zaatakował niczym biczem, tnąc wzdłuż piekielnego psa który padł martwy. Zwinął broń z powrotem do pochew.
Ruszył pomóc Iverionowi, który jako jedyny nie zabił jeszcze demona z którym walczył.
“Co on robi? Rytuał? Nie ma na to czasu. Zanim ten zacznie działać……”.
Biegł pędem w ich stronę, może staruszek miał czas na zabawę z rytuałami, ale on nie.
- Nie trać na to czasu! Dobij go! - krzyknął w ich stronę.
Kiedy znalazł się kilka metrów od nich, w jego prawej ręce znów znalazł się sztylet. Bies pomimo ciągłego ostrzału szykował się do skoku na anioła. I skoczył, lecz zanim udało mu się dolecieć uderzył go łańcuch broni Raziela sprowadzając go na ziemię. Iverion wykorzystując sytuację strzelił dwa razy w głowę ogarowi.
- No. I po sprawie. - Ofielita skomentował zwijając łańcuch.
Wyprostował się z klęczek na dachu jakiejś Skody na której wylądował, po czym rozejrzał się po okolicy. Zniszczenia jakie były ich udziałem rzeczywiście, nie były małe, ale zawsze mogło być gorzej. Zniszczone auta, niektóre płonące, zniszczona nawierzchnia ulicy, i jedna latarnia, wszystko wyglądało jak scena z hollywoodzkiego filmu. Ale nawet Aratronici powinni zrozumieć, że nie zawsze da się bez szkód. Rzeczywiście szkoda ludzi, ale trwa wojna, a na wojnie ofiary są nie uniknionę, Egzarcha powinna to wiedzieć.
- Wojna. Wojna nigdy się nie zmienia. - nie wiedział czemu przyszedł mu do głowy ten cytat.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 30-09-2014 o 21:08.
Raist2 jest offline  
Stary 05-10-2014, 12:04   #28
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Pobojowisko

Nie które auta stały w ogniu, truchła psów leżały dookoła aniołów, a z ciał sączyła się kwasowa posoka, przepalając asfalt w głąb.
Najgorsze co było, to smród siarki i zgniłych jaj, który dotarł do waszych nosów z każdego demonicznego cielska. Nie był to przyjemny zapach i na pewno odbiegał od anielskich standardów.
Dodatkowo wszechobecny dym i pył ograniczał widoczność do parunastu metrów. Pod waszymi butami było mnóstwo szkła oraz gdzie nie gdzie walały się kawałki blachy z wszechobecnych wraków aut.

Dodatkowo rozchodził się hałas klaksonu wywołany przez martwego mężczyznę którego głowa opadła na klakson.
W całym tym chaosie byli też uwięzieni ludzie ci z nich którzy mieli dość szczęścia aby przeżyć próbowali zakrwawionymi rękoma wydostać się z zniszczonych samochodów.

Tierael uratował tylko część nieszczęśników, była to grupa ośmiu osób wszyscy ranni, poparzeni piekielnym kwasem, ale wdzięczni za łaskę jaką okazał im anioł.

Do pobojowiska zbliżało się Zeruelickie rodzeństwo, motor zręcznie omijał przeszkody, chwilę później z dymu wyłoniła się postać jeźdźca oraz jego wychowanki.

Do ogłuszającej kakofonii dźwięków dołączyło kolejne wycie policyjnych, strażackich i ratowniczych syren.
Nad waszymi głowami pojawił się helikopter kanału informacyjnego N 24.

Zauważyliście jak jakaś humanoidalna postać zeskakuje z dachu pobliskiego budynku, na chwilę znika w dymie tylko po to aby wyłonić się na środku ulicy. biegnie stronę Knighta w którym siedział Tierael przy okazji taranując i odrzucając na boki inne samochody, aby utorować sobie drogę. Wydawać by się mogło że jest to jakaś istota z metalu, ale pewności mieć nie mogliście. Istota poruszała się szybko, a wszechobecny dym utrudniał widoczność.

Świątynia

Ciszę w gabinecie egzarchy przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu na wyświetlaczu widniał Daviel seneszal świątynny. Egzarcha odebrała i usłyszała zirytowany głos anioła:
- Pani, Włącz kanał informacyjny N 24 powinnaś to zobaczyć decyzję co z nimi zrobić zostawiam tobie.

Zaintrygowana anielica włączyła swój 50 calowy zakrzywiony telewizor. Jej dłonie natychmiast ścisnęły poręcze fotela, na twarzy pojawił się grymas złości, a w powietrze w pomieszczeniu zgęstniało dookoła tronu egzarchy pojawił się szron, a temperatura w gabinecie egzarchy spadła poniżej zera.
 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."
Luphinera jest offline  
Stary 05-10-2014, 13:52   #29
 
VinQ's Avatar
 
Reputacja: 1 VinQ nie jest za bardzo znanyVinQ nie jest za bardzo znany
Iverion już miał schować relikwie i atakować kastetami, ale nie zdążył, gdyż sztylet na sznurku Raziela wbił się w ciało bestii i spokojnie naprowadził go tak, że Iv trafił idealnie w jego czaszkę pozbawiając go "życia" o ile to, to żyło.
- Sam dałbym sobie radę, ale nieistotne. - lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy, choć nie czuł radości. Sam wolał załatwiać swoje sprawy, gdyż to oznaczało, że jest potrzebny, przydatny. Jego ciało było stare, dlatego robił wszystko by być efektywnym.
- Kto pragnie pokoju, musi się gotować na wojnę. - dodał. Nagle poczuł dziwny chłód na skórze, a jego płonące skrzydła i ognista aura jakby przygasły. Nie wróżyło to nic dobrego... nigdy zimny dreszcz nie wróży nic dobrego. Spojrzał po pozostałych i po całej tej pożodze, którą zostawili.
- Też poczułeś dziwne ochłodzenie w powietrzu? - rzucił w przestrzeń.
Westchnął ciężko... schował skrzydła i ruszył na szukanie swojego auta. Na odchodne rzucił
- Egzarcha nie będzie zachwycona
W końcu zobaczył jak coś ciemnego i błyszczącego zeskakuje z dachu na dach i rozbijając wszystko wokół pędzi w stronę Knight'a.
- O nie, nie, nie... - wyszeptał i biegiem ruszył w stronę samochodu.
 
VinQ jest offline  
Stary 06-10-2014, 10:00   #30
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ammisael wyjął papierosa i zapalił, gdy wszystkie bestie poszły w niepamięć. Nie uśmiechał się, stał tylko i spoglądał na pobojowisko. Dookoła samochody płonęły, ludzie krzyczeli i lamentowali nad losem swoich bliskich. Cóż, Egzarcha zapewne urwie im jaja i powiesi na ścianie, jako przykład jak nie postępować ale trudno. Był wróg to się go ubija, a nie czeka i wybiera jakąś pieprzoną pustynię, gdzie nikt nie ucierpi. Była wojna do kurwy nędzy, i ofiary są nieuniknione. Nie sprawiało mu to przyjemności, patrzenie jak stworzenia ludzkie umierają bez sensu czy cierpią, ale podjęli decyzję i trzeba z nią żyć. Gdyby potrafił uronił by łzę nad zmarłymi, ale nie umiał. Jego zadaniem było tępić wroga, podejmować decyzję a nie stać biernie i patrzeć, jak demoniczna hołota robi sobie szwedzki stół w centrum zapyziałego miasta w Rumunii.

Zaciągnął się i wypuścił gęsty dym, dokładnie w tym samym momencie jak jakaś istota z metalu zaczyna biec taranując i odrzucając na boki inne samochody. Ammisael spojrzał na Zabójcę i delikatnie ucałował jego lufę mrucząc:
-Znowu...czy oni nigdy się nie nauczą.. - pytanie było raczej retoryczne

Otworzył magazynek i włożył do niego nabój. Uśmiechnął się szyderczo, a w jego oku pojawił się delikatny błysk.


Wymierzył spokojnie w pędzącą istotę i gdy był pewien że trafi wypalił. Cztery, rozgrzane już, lufy ponownie zapłonęły ogniem. Potężny huk ponownie rozniósł się po okolicy, tak że zapewne nie którzy ludzie, musieli ponownie zakryć uszy. Liczył, że jeśli nie zabije istoty to chociaż ją zrani i odwróci jej uwagę od Knighta. Szkoda fury.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172