Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-10-2014, 13:02   #11
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Zbigniew uśmiechnął się jeszcze szerzej na dźwięk ryku bestii. Już nie mógł się doczekać starcia z nią. Wyjął sakiewkę z monetami i dał ją Ulrike. Wysłał ją na małe zakupy: ryby i jaja (jak najstarsze), masło, czosnek, cebulę i trochę sera, najlepiej spleśniałego. Następnie polecił aby Niemka wymieszała to wszystko, zamknęła szczelnie w naczyniu i położyła za piecem.

Właśnie kończył zdejmować ciążącą mu zbroję, gdy usłyszał słowa Dobromira. Szpieg? z chęcią sobie z nim porozmawia. Zostawił pancerz i resztę dobytku swojemu przyjacielowi Mścisławowi, złapał dwa małe toporki w dłonie i ruszył za Dobromirem.
 
Halfdan jest offline  
Stary 11-10-2014, 20:10   #12
 
carn's Avatar
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Zatem ludzie poszli radzić zamiast działać. A mawiają, że to lud niecierpliwy. Rybałt nie wiódł wśród Słowian osiadłego życia nie miał więc też powodu przygotowywać się bardziej niż był gotów każdego dnia. Lasy tuż za palisadą były źródłem wszelkiego dobra i w tym względzie gród Mieszkowice sam w sobie był ograniczający. Jednak stolem wiedział, że pewnych rzeczy będzie mu stąd brakować.
Na przykład dzieci. Mimo chwilowej grozy mamki nie były w stanie utrzymać swych pociech pod kontrolą. Przynajmniej w granicach osady i dziatwa mimo wiecu i przemówień szybko odzyskała animusz i chęć do zabaw.
Olbrzym dotarłszy do jednego z okupowanych przez młodocianych placyków usiadł na skraju i jął pobrzękiwać radośnie na swym instrumencie dodając małym Słowianom energii do pożytkowania radości. Jedyne szczere lata. Bogowie powinni pozwolić ludziom być dziećmi znacznie dłużej.
 
carn jest offline  
Stary 12-10-2014, 01:43   #13
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Radowit właściwie był gotów do drogi. Tak jak powiedział: i tak nie zamierzał zostawać dlużej w grodzie. Zapasy już zrobił, czas było wracać do domu.

Gdy Branibór skończył swoją przemowę i wszyscy zaczęli się rozchodzić, myśliwy został na placu. Rozglądał się po oddalających się ludziach. Czuł się trochę niepewnie. Z jednej strony ryk bestii, który dopiero co słyszeli napawał go pewnym strachem, z drugiej czuł presję nadziei tylu ludzi, których bał się zawieść. Przydałoby mu się w tej chwili jakieś towarzystwo. Miał nadzieję poznać swoich nowych towarzyszy. Jednak dwaj wojownicy ulotnili się gdzieś, jakby kogoś ścigali. Jeden ze stolemów oddalił się samotnie i Radowit wolał mu się nie narzucać na razie. Poszedł więc za kapłanem Wellesa. Nie było to trudne, bo po pierwsze towarzyszył mu Skałomiot, którego dość łatwo było wypatrzyć, a po drugie było wiadomym dokąd poszli. Na miejscu zastał tylko stolema i psa. Odchrząknął podchodząc.
- Pozdrawiam Cię. Zwą mnie Radowitem. Żyję z polowania na zwierzynę w okolicznych borach oraz służę Strzybogowi. Zdaje się, że będziemy wspólnie podróżować.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 27-10-2014, 22:45   #14
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Mieszkowice,
Sala w zamku

Drewniane bale zastawione były z jednej strony sporą półką na książki częściowo zapełnioną woluminami i foliałami. Na samym środku sali stał podłużny stół na którym rozłożona była mapa pobliskich terenów, grodu i lasu. Po lewej stronie znajdowały się drzwi, które prowadziły do dalszych części zamku. Przy ścianie tuż pod oknem znajdowały się krzesła odstawione chwilowo od stołu. Branibór podszedł w stronę okna i zamyślony spoglądał na gród i jego mieszkańców. Po dłuższej ciszy panującej w pomieszczeniu wojownik jedynie pokręcił głową.
-Siemiomyśle. Musisz być bardzo ostrożny jeśli chodzi o dobór słów. Nie możesz mnie zawieźć. Zwłaszcza, że nie jestem wstanie wysłać tam żadnej kobiety, gdyż nie znalazła się taka, której mogę powiedzieć że ufam. - odsunął się od okna i skierował się w stronę kapłana.
-Uważaj również na Stolemy. Wszak nie jest powiedziane, że Dziewożny ich nie lubią, ale jednak będziecie łatwo zauważalni. Bądź bardzo ostrożny, miałem złe sny tej nocy... Bardzo złe... Czy zechcesz ich wysłuchać za nim wyruszycie? - Oczy władcy skupiły się na kapłanie, a w nich po raz pierwszy kapłan dostrzegł trwogę.


Przed zamkiem

Skałomiot chcąc nie chcąc został wraz z Kłem poza komnatami zamku. Pies zaskomlał gdy jego pan ruszył bez niego. Pokręcił się przez chwilę po czym podszedł do stolema. Przechylił lekko łeb w bok i zamerdał niepewnie ogonem czekając na uwagę wielkiego stworzenia. Po doczekaniu się jej usiadł obok, następnie przeciągnął się ułożył się wygodniej a głowę ułożył na łapach i przymknął ślepia nasłuchując i wyczekując powrotu swojego pana.
Gdy do Skałomiota podszedł Radowit Kieł jedynie machnął lekko uchem i przeniósł głowę na drugą łapę nie przejmując się zbytnio. Choć korciło go aby się podnieść i obwąchać tego Słowianina, pachniał lasem i zwierzyną. Strażnicy nie zwracali na obecnych zbytniej uwagi, choć z lękiem spoglądali na las zwłaszcza, że... ponownie dało się słyszeć wycie bestii. Głębokie, niskie i mrożące krew w żyłach. Mocniej złapali rękojeści swoich mieczy i modlili się aby bestia jednak była jak najdalej od grodu. Niech zjada tych parszywych germanów i ich chrześcijańskiego boga. tfu.


Uliczki grodu.

Dobromir wraz ze Zbigniewem ruszyli śladem dziwnego mieszkańca grodu. Jego czarny płaszcz zniknął im chwilę temu z widoku. Weszliście w mały zaułek zaraz przy stajniach. Konie zarżały nerwowo, a stajenny właśnie sprzątał boksy. Siano wraz z końskim nawozem lądowało w pojemniku. Zapach nie był zbyt przyjemny. A mężczyzna jakby się rozpłynął.
-Pochędożyli by panowie... - usłyszeli obaj tuż za swoimi plecami. Gdy się odwrócili mogli ujrzeć siedzącego na dachu wąsatego mężczyznę, jednak oczy przysłaniał mu kaptur. Choć dlaczego, skoro słońce świeciło jasno, a na niebie nie widać było żadnej chmurki? Tego nie byli w stanie stwierdzić.
-Powiedzcie panowie, czy tym babom nie lepiej byłoby pokazać gdzie ich miejsce? U nas kobiet mało, a one udają, że walczyć potrafią? - uśmiechał się jeszcze szerzej i stał się bardziej pewny siebie widząc dwóch wojowników.
-Zapłacę wam... tylko sprowadźcie dla mnie dwie takie. Już ja nauczę je jak powinna kobieta się zachowywać!
Podniósł się, stanął prosto zasłaniając wam słońce i rzucił w waszym kierunku mieszek.
-To na początek... A i zapomniałbym. Uważajcie na pogodę. Bywa kapryśna jak panna po zaślubinach. -zaśmiał się zadowolony z żartu i odczekał niedługą chwilę. Choć widać było, że miał zamiar już was opuścić.

Plac w grodzie

Gdy Rybałt tak przyglądał się biegającym i śmiejącym się dzieciom dojrzał małą dziewczynkę, mogła mieć cztery bądź pięć lat. Jej wielkie zielone oczy wpatrywały się w stolema z ciekawością. Piękne gęste rude fale okalały jej delikatną pokrytą piegami twarzyczkę. Na głowie zaś miała wianek spleciony z niezapominajek i stokrotek. Jasna zielona sukienka opadała do jej stópek, prosta bez zbędnych wzorów czy ozdób. Powoli podchodziła w kierunku stolema. Z zaciekawieniem przyglądając mu się. Reszta dzieci wpatrywała się na nią z lekkim zainteresowaniem, czy jednak podejdzie a może jednak stchórzy?
Mała jednak miała w sobie pewną zawziętość. Stanęła tuż przed olbrzymem i słodkim głosem i dziecinną szczerością zapytała:
-Trudno jest grać na lutni? - jej twarz rozjaśnił niewinny uśmiech a mała rączka niepewnie dotknęła jego nogi, bacznie patrząc czy aby ten jej nie pogoni.
Reszta dzieci zaniemówiła na chwilę i czekała co zrobi Rybałt właśnie. Matki w tej chwili rozprawiały o tym co się dzieje, i jak ci chrześcijanie nie wiedzą z jakimi siłami igrają. W tym momencie dało się słyszeć ponowny ryk bestii, a rudowłosa podskoczyła przestraszona i wtuliła się w stolema szukając oparcia.
 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."
Luphinera jest offline  
Stary 01-11-2014, 00:54   #15
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Szpieg syczał niczym wąż, ale Zbigniew już go nie słuchał. Wielcy bohaterowie nie są na sprzedaż! Mały robak sącząc jad sam przypieczętował swój los, a bogowie będą świadkami. Zbigniew chwycił pewnie swoje toporki w obu dłoniach, skrzyżował je w powietrzu po czym wziął głęboki oddech, tak że aż zakręciło mu się w głowie. Rozejrzał się dookoła. Kątem oka dostrzegł dwa konie: pierwszy był czarny jak piekło, a oczy miał czerwone jak ogień. Rżał donośnie, a z nozdrzy wydobywał się dym. Trzygłów. Drugi był gniady, spokojny i cichy, jednak w jego ślepiach była obojętność i brak litości. I jakby miał brodę. To Teutates. Wojownik spojrzał wyżej, ku niebu by się upewnić że nie spada im na głowy. Zobaczył trzy ptaki. Pierwszym był orzeł, symbol Jowisza i Zeusa. To właśnie pod jego przewodnictwem Aleksander podbił pół świata, a rzymskie legiony poskromiły całe Morze Wewnętrzne. Drugiego ptaka się tutaj nie spodziewał: był to gołąb. A więc Jahwe też mu się przyglądał? Ciekawe. Ostatnim ptakiem był kruk, ciekawe czy był to Myśl czy Pamięć. Starzec bez oka też patrzy. Zamknął na chwilę oczy i gdy je otworzył zwierzęta zniknęły mu z pola widzenia. Wszystko to trwało tylko chwilę, ale wąsaty szpieg zdążył się zorientować co się święci. Nici z zaskoczenia. Nie miało to już jednak znaczenia. Bogowie patrzyli i zobaczą jak zgniecie tego robaka.
Śmierć idzie - krzyknął rzucając w gnidę pierwszym toporkiem - po Ciebie! - rzucił drugim. Warknął i wyrwał przerażonemu stajennemu widły, którymi ten przerzucał siano. Nie jest to co prawda miecz który ma dwa ostrza, ale słyszał kiedyś o potężnym wojowniku który zginął pokąsany tymi trzema zębami. Tak uzbrojony ruszył w stronę budynku, szukając wejścia na dach, lub czekając aż wąsacz sam zeskoczy na dół.
 

Ostatnio edytowane przez Halfdan : 01-11-2014 o 00:57.
Halfdan jest offline  
Stary 01-11-2014, 10:44   #16
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Krótka pogoń doprowadziła ich pod stajnie. Dobromir zmarszczył nos czując zapach dobiegający ze stajni. Był przyzwyczajony do zgnilizny, krwi i śmierci, ale jakoś odoru łajna nie był w stanie przełknąć. Obserwował popisy dziwnego osobnika z mrocznym uśmiechem na twarzy. Oczywiście, pochędożyłby z przyjemnością. Było tylko jedno ale - takie porwanie mogłoby negatywnie wpłynąć na losy misji, a więc też jego odroczonej w czasie zemsty. A do tego nie mógł dopuścić.
Niemniej ze zdziwieniem przyjął reakcję Zbigniewa.
- Pojebany, czy jaki? - mruknął do siebie sięgając po swoją broń. Dziwny druh, ale druh. Eh, szkoda, że miał przy sobie tylko długi sztylet...

Był pewien, że kompan pobiegnie frontalnie na szpiega, więc sam rzucił się, by odciąć mu drogę ucieczki. Przez chwilę mignęło mu przez myśl - kto mógłby chcieć sabotować misję? Czyżby chrześcijanie wdarli się podstępem do grodu?
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 01-11-2014, 11:47   #17
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Kapłan Wellesa Popatrzył w oczy władcy grodu.
- Opowiedz mi o tym. O tych snach o wszystkim co cię trapi.- Zamilkł na chwilę popatrzył gdzieś w przestrzeń.

Słowa Branibora napełniły jego serce trwogą. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Panie jednoczy nas wspólny wróg więc serca nasze powinny się zjednoczyć w obronie wiary naszych ojców. Dziewożny jak wieść niesie kochają lasy. Chrystusowe wojska nie dbają o dzikie Knieje, ich Bóg nakazuje im ujarzmiać przyrodę i ludzi. Sądzę że to kolejny argument przemawiający za tym, aby dziewożny stanęły po naszej stronie w nadchodzącej wojnie. Drugą wielce istotną kwestią jest iż nikogo nie zaatakowały bez przyczyny. Zrobimy tak rozbijemy obóz przy granicy z ich ziemiami. Na pewno zauważą obcych zwłaszcza że będą z nami Stolemy. Potrzebujemy jeszcze jakiegoś Daru dla ich Bogini i dla nich samych. Tak Na znak pokojowych i przyjacielskich stosunków. Jeśli uszanujemy ich tradycje i prawa to nie zrobią nam krzywdy. Załatwię to Pokojowo jak przystało na Kapłana Wellesa.

Uśmiechnął się a w jego oczach była niezachwiana pewność, że da się pokojową drogą zaprosić wojowniczki do walki o wspólną sprawę.
- Braniborze... Być może będzie potrzebna dziewoja, która pomoże nam w rozmowach. Sam fakt iż jestem mężczyzną wyklucza wiele innych posunięć w rozmowach z nimi. Czy przydzielisz nam jakąś zdolną kobietę do pomocy. Obawiam się iż oddział zbrojnych mężczyzn niezostanie ciepło przyjęty. Przemyśl moją ofertę proszę.- Siemiomysłowi zaburczało głośno w brzuchu.
- Przepraszam Cię panie ale od wielu godzin nic żem w ustach nie miał, znalazła by się strawa i woda dla wędrowca. Chciałem poprosić o to po skończonej rozmowie, ale głód mąci me myśli.
 
Aves jest offline  
Stary 04-11-2014, 19:15   #18
 
carn's Avatar
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Ludzkie szczenię szukające oparcia w stolemowej nodze. Nie trafiło najgorzej. Ignorując dobiegający zza murów ryk stworzenia Rybałt podniósł ludzkie szczenie i usadził na swym kolanie.
- Nie wiem o czym mówisz maleństwo ale to. - wskazał na swój instrument - nazywacie łukiem muzycznym. I granie na nim jest proste... - okuta w pancerz dłoń powiodła palce dziecka ku stronom i przejechawszy nimi po strunach pozwoliła wydać z instrumentu trzy różniące się dźwięki - o ile grasz dla swego serca. Trudne, jeśli chcesz zagrać dla innych serc bowiem są różne i nie raduje ich ta sama melodia.
 
carn jest offline  
Stary 06-11-2014, 00:25   #19
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Słysząc odległy ryk bestii, Radowit podniósł głowę i nasłuchiwał. Nie było po nim znać strachu, tylko lekki niepokój. Starał się wprawnym uchem myśliwego usłyszeć coś, co dostarczyłoby mu wiadomości o potworze. Ciekaw był przede wszystkim gdzie jest. A jeśliby dało się go usłyszeć ponownie później, mógłby się domyślić jak szybko podróżuje. Bo co do treści ryku, raczej nie miał wątpliwości: gniew, żądza krwi, obwieszczenie swojej siły.

Gdy znowu ucichło, Radowit podszedł bliżej psa, który leżał przy nodze stolema. Przykucnął na wyciągnięcie ręki od niego i spojrzał mu w oczy. Wystawił nieznacznie dłoń, żeby Kieł mógł ją obwąchać i czekał na jego ruch.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 14-11-2014, 11:29   #20
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Mieszkowice

Mężczyzna zaśmiał się radośnie i jakby z rozbawieniem patrząc na wasze działania. Zakręcił się wokół swojej osi i wbiegł na sam szczyt dachu. Nie mógł być zwykłym człowiekiem, w jego ruchach widziało się coś z drapieżnika. Zerknął w dół w poszukiwaniu przeciwnika.
-Nie powiedziałbym, że to po mnie przyjdzie śmierć... Zbigniewie... -śmiech ochrypły i nie pasujący do sytuacji. Stajenny Patrzył na to wszystko po czym wycofał się do stajni do koni. Te rżały zdenerwowane. Coś je drażniło, choć trudno było powiedzieć co to było.
Wąsacz przeniósł wzrok na drugiego wojownika.
-A ty? Myślicie, że ładnie to tak dwóch na jednego? - zaśmiał się i czekał aż tylko wejdą na dach. Rozcierał ręce zadowolony z tego co było jeszcze przed nim.

***

Branibór siedział przygarbiony. Przetarł dłonią twarz i zmęczonym głosem zaczął opowiadać:
-Widziałem gród nasz wspaniały, tuż nad nim pojawiły się Rodzanice. Cała trójka kręciła głową, patrzyły na mnie wyraźnie, a w ich oczach widziałem zapowiedź grozy. Nie odezwały się ani razu. Po czym zniknęły, a nad grodem pojawiła się ciemność, z oddali dało się słychać wycie czegoś, co bogowie uśpili dawno temu, co nie miało prawa się obudzić. -złapał oddech i zastanawiał się jak ubrać w słowa to co widział.
-Potem mym oczom ukazał się stwór podobny do Biesa... Ale był bardziej mroczny i straszny, w zębach zaś niósł dłoń, oderwaną i okrwawioną, w niej zaś wisiał krzyż wierzących w jednego boga...
-Powiedz czy możemy zrobić coś więcej aby powstrzymać bestię? Zanim sprowadzi na nas ciemności i wojny bogów? Coś się zbliża. Mam nadzieję, że bogowie będą litościwi i nie będą się bawić naszymi żywotami.

Wysłuchał słów swojego kapłana, skinął głową po czym zmarszczył brwi.
-Oczywiście, zaraz poproszę aby przynieśli nam coś do jedzenia... Dziewoja powiadasz. - wstał i zaczął krążyć po sali. - Nie jestem pewny czy któreś z dam ufam na tyle... Poza tym, one są delikatne. Żadna nie nadaje...

Nie zdążył dokończyć myśli gdy do komnaty wbiegła młoda kobieta. Na plecach miała łuk, widać było że jej czarne włosy wcześniej były uplecione w warkocz. Na nogach miała lniane spodnie, jasną koszulę a na całość narzucony niebieski kaftan.
-Wujaszku! Zobacz co upolowałam ! - zatrzymała się dopiero w połowie komnaty. We włosach dało się dojrzeć liście, które stopniowo zmieszana wytrzepała. W dłoni zaś trzymała lista, którego upolowała.


-Smysławo! -dziewczyna jedynie się zaczerwieniła i stała w sali patrząc to na wuja to na kapłana. - Powiedz mi, że nie byłaś teraz w lesie gdzie czai się bestia... - widać było, że siostrzenica przyprawia go o ból głowy. I chyba nie jest tak delikatnym kwiatuszkiem jakim chciałby by była jej wuj.

***

Dziewczynka bez lęku wtuliła się w wielkiego stolema i z wielkim zaciekawieniem patrzyła na łuk muzyczny. Jej małe paluszki przesunęły nieśmiało po instrumencie.
-A ty grasz dla swojego serca czy dla innych serc? - zapytała zaciekawiona. Ludzie wpatrywali się w was z niepewnością,a inne dzieci zaczęły się zbliżać w waszą stronę. W ich twarzach widoczna była ciekawość.
-Czy pan Stolem zagra coś dla nas? - zapytał niewysoki chłopczyk, a reszta dzieciaków wraz z blondyneczką, która siedziała na kolanach przytaknęła i wlepiła wielkie niebieskie oczy w niego, a w nich dało się widać jedno, wielką prośbę aby zagrał coś.

***

Ryk bestii dochodził od strony granicy germańskiej. Miałeś wrażenie, że od ostatniego ryku bestia przemieściła się bardzo szybko, wręcz nie naturalnie jak na takiego stwora. Nie przypominało ci to niczego ze zwierzęcego ryku. Jedyne z czym kojarzyłeś to opowiadań o biesach, ale co pamiętałeś to, że bestie grasowały nocą, nie za dnia...
Kieł spojrzał na Radowita, wpatrywał się w jego oczy przez chwilę po czym powąchał jego dłoń. Podniósł się i musnął nosem rękę mężczyzny. Oboje ze stolemem usłyszeliście krzyk Branibóra:
-Smysławo! - który rozniósł się lekkim echem po dziedzińcu. Służba nie zwróciła uwagi, widocznie kobieta, o której było mowa nie po raz pierwszy wyprowadziła władcę z równowagi.

Las Dziwożn

Samotna Brzoza rozpaliła ogień, w miseczce zaczęła ucierać skorupki jajka z jarzębiną i jagodami.
-Mokoszo, wspomóż swoje dzieci, swoje córki. Wskaż mi odpowiedź... -szeptała mieszając misę po czym przelała całość do tlącego się ognia. Dym wydobył się z wylotu unosząc w górę. Wycie bestii pozostało echem w głowie kapłanki. Spoglądała w ogień i dym. Ujrzała coś czego jednak wolałaby nie wiedzieć.
Cisza trwała w jej chatce, serce łomotało jej jak szalone...
-Jeśli i oni nie wzbudzą zastrzeżeń, zrobię co będzie konieczne, Mokoszo... - w ogniu ujrzeć można było uśmiechniętą kobietę, po chwili ogień ledwie się tlił a Samotna Brzoza otuliła się ramionami i zadrżała z zimna, choć w chatce było bardzo ciepło...

 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."
Luphinera jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172