Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-11-2014, 17:04   #21
 
VinQ's Avatar
 
Reputacja: 1 VinQ nie jest za bardzo znanyVinQ nie jest za bardzo znany
Stolem siedział spokojnie i przyglądał się psu, odpłynął na chwilę, więc w pierwszej chwili nic nie odpowiedział Radowitowi... dopiero później stwierdził.
- Skałomiot jestem. Idę, bo tak nakazuje sumienie... oraz obowiązek wobec kapłana. Przeraźliwy ryk tej bestii. Niech Perun ma nas w opiece.
Mężczyzna spoglądał w dal, jednocześnie niecierpliwił się i wyczekiwał przyjścia kapłana. Mimo wszystko wybudzony był dość niedawno. Co nie znaczy, że się obawiał o siebie. Raczej nie lubił, gdy tak kapłan znikał. Nagle usłyszał jakieś imię. Nie znał jej, więc jedynie nieznacznie ruszył ramionami.
- Nie boisz się, Radowicie? Co cię skłania do podróży? - musiał czymś zająć swoje kamienne myśli.
 
VinQ jest offline  
Stary 16-11-2014, 20:01   #22
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Radowit odczekał chwilę i powoli, unikając gwałtowności, położył rękę na łbie Kła, mówiąc do niego ciepło. Pogłaskał go po głowie i podrapał za uszami.
- Czy się boję? - powtórzył pytanie. - Czego? Bestii, germanów, czy dziwożon? Pewnie, że się boję. Wszystkich wymienionych. Niektórych Polan zresztą też się lękam. Ale mieszkam w lesie. Wyruszając w drogę z Wami wcale nie wystawiam się na większe niebezpieczeństwo, niż po prostu polując, wędrując do grodu, czy śpiąc w swojej chacie. A znam już tę okolicę dobrze. Wiem, że się Wam przyda przewodnik. Zresztą błogosławieństwem Strzyboga też nie warto gardzić.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 21-11-2014, 21:10   #23
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Siemiomysł uśmiechnął się.
- Sława ci i Chwała! Piękny okaz !- uśmiechnął się do wchodzącej niewiasty później popatrzył na służące, które wniosły mięsiwo oraz dzban przedniego piwa, oraz gliniane butelki z miodem pitnym.

Na drewnianym talerzu przed kapłanem kusiła sztuka pieczonej dziczyzny z rożna, Kufel został napełniony piwem. Kapłan Wellesa podziękował skinieniem głowy i spróbował dziczyzny. Z pełnymi ustami zwrócił się do Władcy grodu.
- No Tto fiekszość naszyfch proflemów rozwiąfan- Przełknął.
- Przepraszam najmocniej- Popił piwem.
- Widać, że panienka zna się na polowaniu.- W tym momencie zakrył uszy ponieważ Branibór krzyknął imię swojej siostrzenicy.

Kapłan poczekał, aż echo przestanie odbijać się od ścian domostwa i zabrał się do jedzenia.
-... Tak co ja chciałem? Ach tak. Potrzebujemy pomocy chodzi o rozmowę z Dziwożnami. Jak wiadomo nie przepadają za mężczyznami i najchętniej widzieli by ich martwych w swoich lasach. Moja drużyna, lub osoby chętne to sami mężczyźni więc jest wielkie ryzyko niepowodzenia. Dodatkowo znasz te lasy, ale abyśmy wszystcy byli bezpieczni. Prosiłbym o dodatkową drużynę wojowników, jako eskortę. Plan jest prosty. Ja oraz twoja siostrzenica Panie podejdziemy pod osadę dziwożon. Nie będziemy stanowić zagrożenia, więc z strony dziwożon nie powinno być agresji.
Jeśli jednak zaatakowały by to jestem pewien iż ja będę pierwszym celem, więc Paniennka będzie mieć czas na reakcje. Tak więc Braniborze, jak zapatrujesz na taki pomysł ?. Jeśli dasz nam swoich zaufanych ludzi będziesz pewien, że wykonamy zadanie dokładnie i w pokojowy sposób. Chciałbym, abyście przemyśleli zostawię was teraz samych, a przyjdę później. Jeśli byłbym potrzebny to znajdziecie mnie w miejscowej karczmie. Wykupię pokój i przygotuje się do podróży.


Wstał od stołu chwycił kostur i chciał wyjść, aby dać czas na przemyślenie sytuacji. W końcu Władca też miał trudny orzech do zgryzienia.
 

Ostatnio edytowane przez Aves : 21-11-2014 o 21:12.
Aves jest offline  
Stary 23-11-2014, 12:14   #24
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Każdy wiedział, że wysokość to przewaga. I teraz szpieg zamierzał ją wykorzystać. Jego niedoczekanie.
- Honorowo czekać na górze na przeciwnika? - odpowiedział na zaczepkę Dobromir. - Zejdź, to możemy walczyć pojedynczo!

W międzyczasie zaczął rozglądać się za czymś, czym mógłby rzucić we wroga. Skoro Zbigniew bezmyślnie zaczął walkę, więc pewnie da się złapać na głupią drwinę i ruszy na górę. A Dobromir w tym czasie znajdzie jakąś prowizoryczną broń. Choćby i cep.
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 25-11-2014, 17:30   #25
 
carn's Avatar
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
- Cały czas tylko dla was brzdące. - stolem pozwolił by skoczna melodia wywiała z dziecięcych główek zwątpienie i pozwoliła na powrót do beztroskiej zabawy.
Beztroska. Dzieci miały jej wiele ale w tej osadzie przodowali w niej dorośli. Tylko dęby były wolniejsze w organizowaniu pilnej wyprawy w celu pozyskania sojuszników. Ich wola. Ot przyjdzie słowianom bronić swojego grodu bo skoro sami nie potrafią się ruszyć, to wyznawcy ukrzyżowanego boga sami po nich przyjdą. Popatrzył nad dziatwą na nieodległą bramę. Nadal nikogo.
 
carn jest offline  
Stary 25-11-2014, 20:26   #26
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Zbigniew zaklął pod nosem. Po prostu nie trafił, czy wroga chroniła magia?
Wrzasnął na znikającego w budynku stajennego:
- Sprowadź wojowników, tchórzu! Mamy tutaj zdrajcę!

Jest nas dwóch - pomyślał. Wąsacz musi kiedyś zleźć z tego dachu. Pobiegł więc na drugą stronę budynku, mając nadzieję że wróg zeskoczy po jego stronie. Gród był spory, ale nie aż tak duży żeby nikt nie zainteresował się jego krzykami i rżącymi nienaturalnie końmi. Ktoś musiał być w pobliżu. Zresztą jego przyjaciele pewnie już tu zmierzają. Na pewno uda się kogoś spotkać, wtedy wezwie się pomoc i otoczy gadzinę. Czas działa na ich korzyść, niech tam siedzi. Przyjdą łucznicy i zestrzelą go jak kaczkę...
 
Halfdan jest offline  
Stary 30-11-2014, 12:54   #27
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Mieszkowice

Branibór starał się nad sobą zapanować. A jego siostrzenica nie ukrywała radości. Jej spojrzenie mówiło mu już wszystko.
-Siemiomyśle. - odpowiedział- zaczekaj na moją decyzję na dziedzińcu. Nie oddalaj się.

***

Kieł podkulił ogon i przylgnął do nóg Skałomiota. Wycie niesione echem umilkło. Zdawało się, że stwór porusza się bardzo szybko. Ale jak to możliwe, że niedawno słyszało się go od zachodu a teraz jakby był bardziej na północny zachód... jakby czegoś szukał. Z Grodu dało się słyszeć jakieś krzyki, oraz muzykę. Nie było to normalne. Kieł poruszył się nieznacznie i zamerdał ogonem widząc swojego pana. Zerwał się i podbiegł ku niemu na powitanie, nos wsunął w dłoń kapłana po czym zaczął zlizywać resztki tłuszczu z kurczaka.

***

Władca grodu spoglądał na wychodzącego kapłana, milczał, nie patrzył na upartą siostrzenicę. Może naprawdę jakiś czort podmienił ją z córami Dziwożn i dlatego aż tak bardzo pragnie polować w lesie co kobietom wszak nie przystaje. Gdy kroki kapłana ucichły spojrzał na Smysławę a ta posłała mu najbardziej niewinny ze swoich uśmiechów. Dłonią potarł skronie.
-Tyle razy prosiłem, upominałem... Co by powiedziała Twoja matka! - podszedł do niej i ją przytulił. Nie opierała się, a jednocześnie pogładziła wuja po ramieniu.
-Wiesz, że nigdy bym nie przestała, to jest we mnie tak samo jak w Tobie kryje się ogłada. Las mnie przyzywa. Chcę iść, jeśli chcesz bronić nas wszystkich lepiej nie będzie. To jest najlepsze wyjście, a będziesz pewny, że nie wysyłasz swoich ludzi na śmierć.
Branibór przetarł twarz.
-Dobrze... przebierz się w najmniej rzucający się w oczy strój. Wyruszacie za godzinę...

***

Łotr zaśmiał się jedynie widząc nieudolne próby dostania się tam gdzie był on. Poczuliście ostry zapach przypraw a po chwili na dachu została tylko czarna chmura. Zbigniew poczuł chłód przy swoim uchu.
-I tak nie wygracie. A dziwożny was zabiją, wspomniecie moje słowa. - ostry zapach przypraw i tylko kapelusz pozostawiony przez obcego. Czyżby jakieś złe moce również były przeciwko wyprawie?
Obaj wojownicy ujrzeli mężczyznę z wąsikiem, który stał przy końcu drogi i śmiał się z nich do rozpuku.
-Walka to nie wszystko, czasami wystarczy szept, który będzie wam towarzyszył. - mężczyzna zaczął biec w stronę bramy prowadzącej poza gród.

***

Stajenny biegł na plac szukając strażników.
-Zdrajca! Zdrajca jest w grodzie. Próbuje podpalić stajnie!
Na placu zrobiło się zamieszanie, matki złapały dzieci i zniknęły w domach, mężczyźni złapali za miecze, włócznie czy cokolwiek ostrego co mieli pod ręką. Jeden z wojowników pognał do Branibora donieść o tym co się działo. Stolem mógł się przyglądać. Może i miał rację, że tak wolno działają, skoro już był ktoś kto chciał zniszczyć ten piękny gród. Matka podbiegła do niego nie wiedząc czy pozwoli jej zabrać małą.
-Panie Stolemie... Tu nie jest bezpiecznie... - zaczęła i za rękę złapała dziewczynkę, ta zaś z wielką ufnością siedziała wtulona w Rybałta.

***

Smysława uśmiechnęła się i ucałowała wujka w policzek.
-Możesz na mnie liczyć. - mężczyzna nie zdążył dodać nic więcej gdyż dziewczyna zakręciła się i wybiegła z pokoju. Pędziła korytarzami, a w głowie cieszyła się na prawdziwą przygodę. "W końcu! Pokaże wujowi, że nie jestem ciężarem."


Wbiegła do swojej komnaty, zatrzymała się przy kufrze. Delikatnie dłonią przesunęła po drewnie, a lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy.
-Mamo, będziesz ze mnie dumna... -wyszeptała i uchyliła wieko. Wyjęła ciepłe, brązowe lniane spodnie. Następnie wyciągnęła zieloną koszulę z lekkim ściegiem przypominającym kłos pszeniczny. A na sam koniec brązowy lniany kaftan. Przebrała się szybko, przypięła skórzany pas, przy którym znajdował się niewielki sztylet. Włosy rozpuściła, przeczesała je bardzo szybko dłonią i zaplotła w ciasny warkocz i upięła je do góry aby nie przeszkadzały. Poprawiła kaptur. Przerzuciła kołczan i łuk.
Podeszła do zwierciadła i oceniła wynik. W wypolerowanym odbiciu ujrzała siebie, nie damę, która musiałaby czekać na małżonka, a wojowniczkę. Jej twarz rozjaśnił uśmiech. Nie podziwiała się długo, schowała amulet i wybiegła z pokoju aby na dziedzińcu spotkać się z wujem oraz tajemniczym kapłanem i wyruszyć w przygodę jej życia.

Branibór zaś wyszedł na dziedziniec aby porozmawiać z kapłanem. Ujrzał tam Radowita oraz Skałomiota. Zanim jednak zdążył się odezwać ku nim biegło dwóch wojowników.
-Panie! Zdrajca jest w zamku!
W tym samym momencie z zamku wybiegła Smysława, miała lekko zarumienione policzki, a jeden niesforny kosmyk opadł na jej czoło gdy zatrzymała się. Słowa, które usłyszała zmroziły krew w jej żyłach.
 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."
Luphinera jest offline  
Stary 07-12-2014, 12:58   #28
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dobromira ciężko było zdziwić, ale akurat temu gościowi się udało. Ot tak, jak gdyby nigdy nic zniknął. Zniknął, a jednocześnie było go słychać. Woj nigdy jeszcze nie widział podobnych dziwów, więc początkowo zląkł się, choć szybko opanował. Zbigniew stał nieporuszony, więc i on na tchórza wyjść nie zamierzał.
- Co się stało na piorun! - krzyknął. - Łotr umknął niecnie strasząc nas przódy! Nie ujdzie mu to płazem!

Dookoła niego zapanował harmider. W końcu wezwani strażnicy przybyli, ale tylko po to, by dowiedzieć się, że przeciwnik zniknął. Dobromir zostawił tę sprawę im i ruszył ochłodzić głowę kufelkiem piwa, a potem przygotować ekwipunek na wyprawę. Może jeszcze zdąży przed wyjściem zbałamucić jakąś dziewkę w oberży?
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 08-12-2014, 22:02   #29
 
carn's Avatar
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Stolem pozwolił kobiecie zabrać dziecko. Ludzie lubieli chować się w swych chatach. Choć chowanie się w drewnianej sadybie gdy inni ostrzegają przed pożarem nie wydawało się nadmiernie mądrym. Ale to przecież ludzie uchodzili za tych lotnych umysłowo i stolem nie zamierzał wdawać się z nimi w dysputy. Gród miał obrońców. Strażników. To do nich należało zapewnienie bezpieczeństwa. A do zebranej wyprawy należało wyruszyć, dlatego Rybałt nie zamierzał ulegać ludzkiej panice i ekstytacji czekając aż ochotnicy zbiorą się wreszcie i będzie można przekroczyć bramę.
 
carn jest offline  
Stary 09-12-2014, 10:12   #30
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Siemiomysł rozmyślał nad możliwymi posunięciami i ich konsekwencjami. Jego myśli zostały przerwane przez relacje strażników. Słowa "zdrajca" oraz "jest w zamku" zmroziły jego serce.

Czyżby ktoś chciał upadku i tak kruchego sojuszu. Kapłan stanął przed dwiema opcjami, albo wyruszą pozostawiając gród bez dodatkowych rąk do obrony, albo zostaną skazując sojusz i całą słowiańszczyznę na łaskę chrześcijan i ich dziwnej religii. Kapłan położył dłoń na ramieniu Branibora.
- Zwiększ straże my musimy wyruszać to Nasza misja Twoją jest ochrona grodu. Niech Welles i Słowiańscy Bogowie mają cię w opiece.- Puścił ramię Branibora i chwycił kostur przywołał swojego psa.
- Macie godzinę aby się przygotować do drogi czas nas goni im szybciej zaczniemy tym większe szanse powodzenia wyprawy. - Tylko tyle powiedział i czekał na słowa Branibora być może władca będzie chciał coś jeszcze powiedzieć. Kapłan obawiał się tylko jednego. Mianowicie wycofania przez władcę jedynej kobiety z ich drużyny.
 
Aves jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172