Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-10-2014, 01:04   #11
 
Karolczaneq's Avatar
 
Reputacja: 1 Karolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodze
Jack siedział w kącie pokoju z uwagą wysłuchując wszystkich zebranych w zadymionym już pomieszczeniu. Nie lubił wysnuwać wniosków, nie mając żadnych dowodów czy chociażby wiedzy na temat wyglądu miejsca zbrodni. Dlatego gdy sir Henry i Davis zaczęli rozmawiać o Shawford, Jack od razu wyprostował się na swoim fotelu i pochylił do przodu.

W ramach śledztwa postanowił, że wybierze się do miasteczka w którym doszło do morderstwa. Jako policjant i były żołnierz nie miał nic przeciwko niewygodom jakie czekały go w gospodzie w której miał się zatrzymać. Wręcz przeciwnie ! Był szczęśliwy, że wreszcie będzie mógł odciąć się od całego miejskiego zgiełku i przy okazji postara się pomóc swojemu staremu przyjacielowi.

- Ja zaś udam się wprost do Shawford. Trochę dyscypliny i surowych warunków przydałoby mi się. Zresztą zanim cokolwiek będę mógł stwierdzić, chcę najpierw przyjrzeć się miejscu zbrodni, porozmawiać z mieszkańcami i dowiedzieć się nieco na temat pani Brown. - powiedział Jack przerywając ciszę która na chwilę zapadła i zwrócił się do Abrahama i jego podopiecznego -Oczywiście, jeśli Panowie zechcą jestem w stanie zabrać jeszcze jedną osobę, trochę towarzystwa nigdy nie zaszkodzi.
 
Karolczaneq jest offline  
Stary 04-11-2014, 11:26   #12
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Trzeba było przyznać, że Davis uważnie słuchał uwag zebranych. Widać było że chciał im pomóc tak bardzo, jak tylko mógł. Nie zrażało go, to iż pytania zadawał młody Hindus.
- Cóż, chyba źle zostałem zrozumiany. Gorman znalazł ciało w bawialni. Gdy po spacerze wrócił do domku pokojem, do którego wszedł była bawialnia. Co do kluczy, to z tego co ustaliliśmy miał je tylko Gorman i Brown.
Davis spojrzał na Adamsa z zakłopotaniem.
- Co do widzenia z Gormanem, to mogę to załatwić z jego adwokatem. Ja niestety muszę się zająć innymi sprawami, pewnymi wyłudzeniami finansowymi, ale będzie mnie można bez trudu znaleźć na komisariacie w Winchester.
- Ja zaś niestety wyjeżdżam za dwa dni do Genewy na konferencję. Może Cię to zainteresuje Abrahamie. Spotykamy się, paru emerytów, by omówić pomysł Austriaków powołania międzynarodowej policji. Zatem nie będę mógł na razie póki co służyć Wam pomocą, ale widzę że poradzicie sobie.

Henry uśmiechnął się pod wąsem.

***

Może to nie był Hotel Ritz, nawet na pewno nie, ale „Jagnię” było całkiem przyzwoitą gospodą prowadzoną przez starsze małżeństwo. Państwo Samuela i Ednę Bushów. Pokoje były czyste, a narzuty na łóżku w wielkie pąsowe róże. Wszędzie były solidne, drewniane, wiktoriańskie meble, a kuchnia oferowała proste, ale pożywne wiejskie jedzenia.
Pewne siebie zachowanie Pana Adamsa wywarło wrażenie na Bushach, że oto mają do czynienia z bogatym amerykańskim biznesmenem i oboje starali mu się nadskakiwać, jak tylko mogli, ciągle usprawiedliwiając się i żałując, że nie mogą mu zaoferować wyższego standardu.

***

Pokój widzeń w miejskim więzieniu w Winchester sprawiał przygnębiające wrażenie. Był nieduży o ścianach pomalowanych szarą farbą, a z niewielkiego zakratowanego okienka umieszczonego przy samym suficie dostawało się niewiele światła. Dzień był pochmurny i od rana mżyło. Na środku znajdował się tylko niewielki stół o metalowych nogach i dwa niewygodne krzesła. Za stołem siedział przyprowadzony przez strażnika James Gorman ubrany w więzienny, sprany drelich nijakiego koloru i prostą czapkę bez daszka. Mężczyzna wbił zrezygnowany wzrok w blat stołu i nie odzywał się. Jeśli było prawdą, że mordercy byli aroganccy i pewni siebie, to Gorman zdecydowanie taki nie był.

***

Shawford okazało się być, zgodnie z tym co powiedział Davis, małą ale sprawiającą miłe wrażenie miejscowością. Bez trudu odnaleźli dom gościnny Państwa Summers „Na Smugach”. Młodego małżeństwa, które dopiero niedawno przeprowadziło się do Shawford z Indii, gdzie Pan John Summers służył w wojskach kolonialnych w stopniu kapitana.
Znaleźli się w pokoju, który pokrywała spłowiała tapeta w stylu Morrisa. Staloryty o niezbyt pociągającej treści wisiały krzywo na ścianach razem z jednym lub dwoma dobrymi olejami. Obicia foteli były tyleż spłowiałe, co brudne, a dywan, który nigdy nie miał ładnego wzoru, straszył dziurami. Wszędzie bez ładu i składu stało mnóstwo najróżniejszych drobiazgów. Stoliki pozbawione kołek chwiały się niebezpiecznie. Jedno okno było otwarte i najwidoczniej żadna siła na niebie i ziemi nie była w stanie go zamknąć. Nie
zanosiło się na to, aby drzwi, w tej chwili zamknięte, długo zamknięte pozostały. Zamek nie trzymał, z każdym powiewem wiatru otwierały się i zimny przeciąg hulał po całym pokoju.
Drzwi gwałtownie się otworzyły i do pokoju wpadła razem z wiatrem pani
Summers. Rozejrzała się, krzyknęła do kogoś w oddali:
— Co? — i wyszła.
Pani Summers miała rude włosy, piegowatą twarz o regularnych rysach i zwykle w roztargnieniu gdzieś coś kładła albo czegoś szukała. Tym niemniej pomimo niewątpliwego bałaganiarstwa, a może właśnie dlatego Mary była osobą niezwykle uroczą.


Chwilę później drzwi otworzyły się na nowo i raz jeszcze pojawiła się pani
Summers. Tym razem niosła wielką emaliowaną miskę i nóż. Pani Summers rzuciła się na krzesło i zaczęła z gorączkową energią i wyraźną niezręcznością łuskać groch.
- Och przepraszam Panów mam tyle do roboty, tak trudno tu wszystko ogarnąć. Mąż zaraz przygotuje pokoje, a obiad będzie za … godzinę.
Uśmiechnęła się promiennie.
- Przydałby się służba, ale próżne nadzieje. Nie mogę nawet
nikogo dostać na przychodne. Naszą jedyną dobrą służącą zamordowano. Tylko
mnie, z moim pechem, mogło się to zdarzyć.

Smutek przysłonił jej ładną buzię.
- Nazywała się Brown. Boże, jak mi jej brak. Oczywiście, zrobiła się z tego
wielka sensacja. Pierwsze morderstwo w rodzinie, że tak się wyrażę, ale jak mówiłam Johnniemu, myśmy przy tym mieli strasznego pecha. Bez pani Brown zupełnie nie daję rady. A czy Panowie na długo zamierzają się u nas zatrzymać?

Spytała przyglądając im się z zaciekawieniem.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 06-11-2014 o 14:48. Powód: Poprawa graficzna postu. Bez zmiany treści.
Tom Atos jest offline  
Stary 11-11-2014, 23:14   #13
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Zanim ruszyli w drogę, Hem przedstawił reszcie swoje zamiary: postanowił odłączyć się od grupy i nająć się w miejscu w którym pracowała pani Brown. Poprosił ich by nie zdradzali znajomości z nim przy innych, chyba że będzie groziło mu niebezpieczeństwo. Abrams jak zwykle trochę marudził, ale dał się przekonać.
Plan był prosty: zatrudnić się gdzieś w miejscowości, najlepiej tam gdzie pracowała ofiara i nasłuchiwać. Jego siostry pracowały jako gosposie w rezydencjach białych ludzi a on sam pomagał w kuchni i w ogrodzie. Z opowiadań i doświadczenia wiedział że biali ludzi traktowali hinduską służbę jak duchy - po pewnym czasie zupełnie nie przejmowali się ich obecnością i często nie krępowali się w rozmowach. Na to właśnie liczył Hem - być może ktoś chlapnie coś użytecznego gdy chłopak będzie sprzątał, gotował czy pielił grządki. No i zobaczy lokalną społeczność z zupełnie innej perspektywy, odmiennej niż ta wpływowego bogatego Amerykanina czy śledczego z którym mało kto chce rozmawiać bojąc się o swoje sekrety.
Najpierw jednak chciał zobaczyć Gormana. W drodze wypisał na kartce pytania do Gormana i dał je Abramsowi. Bał się że Anglik po prostu go zignoruje, no i Abraham w tej całej swojej zrzędliwości miał większą siłę przebicia.

Cytat:
*jak pani Brown znalazła się w bawialni, skoro znalazł ją pan martwą w jej sypialni?
*dlaczego się pan nie broni?
*czy kogoś pan chroni?
*czy podejrzewa pan kogoś?
* czy ktoś odwiedzał niedawno panią Brown?
*czy ktoś jeszcze miał klucze?
*czy to pan wziął pieniądze i schował je?
Przez całe spotkanie Hem siedział z boku i notował pytania Abramsa i odpowiedzi Gormana. Na sam koniec podszedł do skazanego i szepnął mu do ucha:
Nie martw się. ONA (mocno zaakcentował to słowo) robi wszystko by Ciebie wydostać i już niedługo się zobaczycie.

Na podstawie reakcji chciał zobaczyć czy jest wmieszana w to jakaś kobieta. Był to ślepy strzał, tak jak ślepa potrafi być miłość. Najwyżej zrobi z siebie głupca, ale kto by tam się przejmował reputacją nastoletniego Hindusa.

W drodze powrotnej przebrał się w znoszone ciuchy, roztrzepał sobie włosy i trochę się ubrudził. Do prowizorycznego plecaka włożył najpotrzebniejsze rzeczy, swoje mocno wysłużone skrzypce i starą harmonijkę. Wysiadł kilka kilometrów przed Shawford, Abrams pojechał dalej do swojego drogiego hotelu. Przeszedł poboczem do wioski i rozglądając się po domach wszedł do domu gościnnego "Na smugach"
-Dzień dobry, ja Hem z British India, szukać praca - powiedział łamanym angielskim z silnym hinduskim akcentem - ja umieć sprzątanie, pralnia i kuchnia. Ogrodnictwo też. Grać też muzyka. Móc pokazać, mocno się starać- pokazał na skrzypce.
 
Halfdan jest offline  
Stary 12-11-2014, 04:27   #14
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Adams wysłuchawszy wypowiedzi Davisa i Henrego, zaśmiał się głośno.

-Ktoś wspomina o spotkaniu emerytów i od razu wszyscy sądzą, że będę mnie to ciekawić! Ach, gdzie te czasy, gdy jedynymi tematami rozmów były wyścigi konne i ile ton amunicji uda się dostarczyć w ciągu następnego tygodnia? – Amerykanin śmiał się nadal i uśmiechnął do przyjaciela. – Tak czy siak, po powrocie zrelacjonujesz mi przebieg tego spotkania… staruchu.

Dobry nastrój niestety nie trwał długo, gdyż jego podopieczny, po raz kolejny, wyszedł ze są genialną propozycją. Abraham burknął coś pod nosem, następnie westchnął i kiwnął głową, dając znak, że zgadza się na propozycję hindusa. Wiedział, że jego protegowany z prawnością wpadnie w jakieś kłopoty. Miał za to nadzieje, że te kłopoty nie będą zbyt wielkie…


Na całe szczęście „Jagnię” nie okazało się wcale takie złe. Dość przeciętne warunki, oraz sute posiłki przypominały Abrahamowi młodość. Obsługa najwidoczniej dosyć rzadko miała do czynienia z personami jego pokroju, co wcale go nie dziwiło. Mimo wszystko z uprzejmością odnosił się do nich, i obiecał polecać ich gospodę wszystkim przyjaciołom. To ostatnie oczywiście było kłamstwem, nie chciał przecież tak się upokorzyć przed ludźmi jego pokroju. Pozory przede wszystkim.


Niestety umiarkowane przyjemności i wygoda skończyła się wraz z wkroczeniem do sali widzeń. Wprawdzie Adams nie spodziewał się po takim miejscu zbyt wiele, jednak jego oczekiwania były piękną bajką w porównaniu z tym co tam zastał. Jeżeli reszta więzienia miała wyglądać tak samo, to gdyby Abraham miał być na miejscu skazanych, do dopraszałby się o przyśpieszoną kare śmierci.

Rozsiadłszy się na niewiarygodnie niewygodnym krześle, Adams zaczął zastanawiać się, czy siedzenie na nich nie jest może jakąś formą tortur, aby więźniowie pośpiesznie zaczęli gadać. Jednak nie dokończył swych rozważań, gdyż do sali wszedł strażnik, przyprowadzając ze sobą Gormana. Skrzywiwszy się początkowo na jego widok, Amerykanin, wychowany w duchu wzajemnego szacunku i tolerancji (hehe), podał mu rękę na powitanie. Jeżeli Hindus stojący obok, miał zamiar zrobić to samo, to jego opiekun nie miał zamiaru dać mu na to okazji, gdyż zaraz oblał Gormana potokiem słów.

-Witam. Nazywam się Adams i przysyła mnie nadinspektor Davis. – Mówił płynnie i z pewnością, której pozazdrościłby mu niejeden adwokat. – Powątpiewa on w słuszność wyroku, który zapadł w twojej sprawię. Uważa, że jesteś niewinny. Ja natomiast, przyszedłem tu, by ustalić czy przeczucia nadinspektora są słuszne, czy też nie. Dlatego liczę na to, że będzie Pan współpracować.

-Moim zdaniem, o ile rzeczywiście jest Pan niewinny, to głupotą ściągnął Pan na siebie kłopoty. Dlatego chciałbym na początek usłyszeć pańskie relacje przebieg tamtego fatalnego dnia, ze szczególnym naciskiem na wydarzenia mające miejscem wieczorem.
 
Hazard jest offline  
Stary 13-11-2014, 23:42   #15
 
Karolczaneq's Avatar
 
Reputacja: 1 Karolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodze
Jack po długiej podróży wreszcie miał okazję odpocząć. Gdy tylko na horyzoncie ujrzał szyld domu gościnnego "Na Smugach", kamień spadł mu z serca. Był wieczór i wiał mocny wiatr, więc pogoda była nieprzyjemna. Dlatego żwawym krokiem ruszył w kierunku schronienia. W rękach trzymał dwie ciężkie walizki, zaś pod płaszczem znajdował się ukryty Colt. Nie spodziewał się kłopotów, ale postanowił nie ryzykować szczególnie, że w Shawford był obcy.

Gdy tylko dotarł do domu, przywitała go młoda kobieta. Skierowała Jacka do jednego z pokoi. Po chwili wróciła z miską jednak zastrzegła, że obiad będzie dopiero za godzinę. Jack uśmiechnął się tylko i postanowił wytrwale czekać na posiłek pomimo, że był głodny. Po chwili kobieta wspomniała jednak o nazwisku Brown. Jack i tak musiał czekać, więc postanowił rozpocząć śledztwo już teraz.

- Może mi pani powiedzieć coś więcej na temat pani Brown ? Czy podejrzewa pani kto mógł ją zabić ? Miała wrogów, albo może coś ukrywała ? - spytał, patrząc rudej kobiecie w oczy, i analizując jej zachowanie. Postanowił być szczery, wierząc w uczciwość kobiety - Nazywam się Jack Davidson i jestem inspektorem policji w Londynie. Przybywam tutaj w sprawie tego zabójstwa.
 
Karolczaneq jest offline  
Stary 16-11-2014, 08:13   #16
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Monro udał się do "Jagnięcia", by się zakwaterować. Samuel i Edna okazali się bardzo sympatycznymi ludźmi, więc Richard bez problemów dogadał się co do zakwaterowania. Pokój był przyjemny, łóżko wygodne, a jedzenie całkiem zjadliwe. Po posiłku poprosił jedynie, czy następnym razem na talerzu nie mogłoby pojawić się trochę wołowiny.

Śledczy postanowił pozostawić przesłuchanie podejrzanego w rękach Adamsa, wiedząc, że sam nie zrobi tego lepiej. Widać było, że starszy mężczyzna ma więcej doświadczenia i zarazem będzie bardziej obiektywny. Stąd też śledczy postanowił popracować w terenie.

Zabrał ze sobą notes, ołówek i, zapobiegawczo, wysłużony, policyjny rewolwer. Wybrał się na miejsce zbrodni. Z początku chciał obejrzeć teren z zewnątrz, zwracając uwagę na wszelkie szczegóły, które ułatwić mogły mordercy dostanie się do wnętrza domu. Może wejście do piwniczki? Może jakieś okna na parterze, które miały luźne zamknięcia? Z pewnością chciał przyjrzeć się miejscu ukrycia pieniędzy. Przez cały czas zastanawiał się nad tym, jak on sam zaplanowałby zbrodnię w takich warunkach.
 
Ardel jest offline  
Stary 19-11-2014, 12:19   #17
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Podczas gdy Adams wyjaśniał powody swego przybycia Gorman tylko raz rzucił na niego spojrzenie, by wbić je ponownie w blat stołu. Mężczyzna wzruszył tylko ramionami:
- Davis Pana przysłał? Ten nadinspektor policji, który doprowadził do rozprawy przeciw mnie? To prawie śmieszne. Był dostatecznie pewny, by mnie tu posłać.
Podniósł wzrok i spojrzał pełen rezygnacji.
- Powiedziałem już wszystko na rozprawie. Nie mam nic do dodania. Zostawcie mnie już w spokoju.
Powiedział z goryczą w głosie i spuścił wzrok zamykając się w sobie. Wydawało się, że niepodobna wyrwać go z tego stanu rezygnacji. Ale w głębi duszy Jamesa Gormana pozostało jeszcze jedno ludzkie uczucie. Tliła się w nim ciekawość, która dała o sobie znać, gdy Hem szepnął mu do ucha wiadomość.
- Ja nie znam nikogo. O kim Pan mówi? – spytał Haque’a.

***

Mary Summers wyglądał na szczerze zaskoczoną, gdy usłyszała z ust Davidsona, że jest z policji i przybył tu w sprawie Pani Brown.
— Ale przecież wszystko to mamy już za sobą, minęło. Aresztowali tego nierozgarniętego biedaka, co tu mieszkał, został osądzony, uznany za winnego i w ogóle. Pewno go już powiesili.
Spojrzała zdezorientowana.
- No cóż. Przychodziła w poniedziałki po południu i w czwartki rano, jak w zegarku. Teraz mam tę panią Burp spod dworca. Pięcioro dzieci i mąż. Naturalnie nigdy jej tu nie ma. Albo mąż niezdrów, albo stara matka, albo dzieci zapadają na jakąś paskudną chorobę, albo jeszcze co innego. Stara pani Brown przynajmniej tylko sama mogła się rozchorować i muszę
przyznać, że prawie jej się to nie zdarzało.

Mary westchnęła żałośnie.
- Można było na niej polegać, wiecie Panowie … nigdy nic nie ściągnęła, nawet jedzenia. Oczywiście była trochę wścibska. Przeglądała listy i takie tam. Ale na to człowiek jest przygotowany. Przecież one mają takie szare życie, nieprawdaż? Wiecznie na kolanach przy szorowaniu. A potem, kiedy przychodziła rano, sterty cudzego zmywania w zlewie. Gdyby mnie to co dzień czekało, odczułabym właściwie ulgę, jakby mnie kto zamordował. Słowo daję.
W oknie ukazała się twarz Johna Summersa. Pani Summers zerwała
się na nogi, wywracając groch, skoczyła do okna i otworzyła je na oścież.
— Ten diabelski pies znów zeżarł kurom żarcie, Mary.
— O cholera, teraz on się pochoruje! –
zawołał i wybiegła z pokoju.
Wróciła jednak choć po dłuższej chwili wraz ze swoim promiennym uśmiechem.
- A zatem? Który z Panów chce się u nas zatrzymać? Bierzemy siedem gwinei tygodniowo. Płatne z góry. – dodała zakłopotana – Musimy opłacić dostawców, a i dom wymaga ciągłych napraw.
Powiedziała tytułem usprawiedliwienia.

***

Gdy Hem dotarł do Shawford i „Na Smugi”, chyba nawet on nie spodziewał się takiego przyjęcia. Swą powitalną formułkę wygłosić musiał dość szybko, bo Mary właśnie gdzieś pędziła z koszem pełnym szpinaku. Zatrzymała się ze zgrzytem wbijanych w żwir obcasów.
- O mój boże prawdziwy Hindus. – zawołał zachwycona wznosząc oczy ku niebu.
- Dzięki Ci Panie. Masz!
Zawołał wręczając Hemowi kosz szpinaku.
- Idź do kuchni i przemyj to, wstaw do wody, dodaj soli i ugotuj. Tylko nie rozgotuj, potem weź czystą pościel z gotowalni i zmień prześcieradła w pokojach gościnnych na górze. Mamy nowych gości. Jak się z tym uporasz zagoń psa do budy, tylko uważaj on nie lubi obcych, ja idę po jajka.
Zawołał i popędziła dalej pozostawiając cokolwiek zdezorientowanego Hema. Bez wątpienia przywykła do wydawania polecenia służbie.

***

Odnalezienie domku pani Brown nie stanowiło większego problemu. Wystarczyło zapytać pierwszą osobę, jaką Monro spotkał w Shawford. Zaleta małych miejscowości, gdzie wszyscy się znają. Tym bardzie gdy zostało się zamordowanym.
Domek, w którym mieszkała pani Brown, stał parę kroków od przystanku
autobusowego. Na progu bawiło się dwoje dzieci. Jedno jadło strasznie z wyglądu robaczywe jabłko, a drugie wrzeszczało i waliło w drzwi blaszaną tacą. Wyglądały na dosyć szczęśliwe. Monro powiększył hałas, sam mocno waląc w drzwi.
Zza rogu domu wyjrzała jakaś kobieta. Była w kolorowym kombinezonie i włosy
miała w nieładzie.
— Przestań, Ernie — powiedziała.
— Nie przestanę — rzekł Ernie i walił dalej
— Nie ma rady na dzieciaki — powiedziała kobieta zwracając się do Richarda. Przywołała go do drzwi od tyłu.
— Frontowe trzymam zamknięte, proszę pana. Proszę wejść.
Monro przeszedł przez brudne pomieszczenie ze zlewem do bodaj jeszcze
brudniejszej kuchni.
— Nie tu ją zabił — powiedziała kobieta. — W bawialni. O to panu chodzi, co?
Spytała z przebiegłym uśmieszkiem.
- Moja sąsiadka Pani Elliot widziała, jak kilku obcych zatrzymało się u Summersów. Od czasu tego morderstwa boi się nieznajomych. Nazywam się Kiddle. Mój mąż to tynkarz. Cztery miesiące będzie, jakeśmy się wprowadzili. Przedtem mieszkaliśmy u matki Bena. Ludzie mówili: „Chyba się nie wprowadzicie do domu, gdzie kogoś zamordowano?” — ale ja na to, że dom to dom, zawsze lepszy niż pokoik od tyłu i spanie na dwóch krzesłach. Okropny ten brak mieszkań. A zresztą tu nie straszy. Ludzie mówią, że tacy zawsze straszą, ale ona nie! Chce pan zobaczyć, gdzie to było?
Czując się jak na wycieczce z przewodnikiem, Monro przytaknął.
Pani Kiddle wprowadziła go do pokoiku zapchanego kompletem ciężkich mebli w
stylu króla Jakuba. W przeciwieństwie do reszty domu, nic w nim nie wskazywało, żeby ktoś tu kiedyś mieszkał.
— Leżała na podłodze z rozwaloną głową. Pani Elliot o mało nie zemdlała. To ona ją znalazła, ona i Wilson, co roznosi chleb ze spółdzielni. Ale pieniądze Gorman zabrał z pokoju na górze. Niech pan idzie, pokażę panu.
Pani Kiddle wprowadziła go schodami do sypialni zawierającej wielką komodę,
olbrzymie miedziane łoże, parę krzeseł i całe mnóstwo niemowlęcych ubranek
mokrych i suchych.
— To tutaj — powiedziała z dumą.
Richard rozejrzał się. W tej twierdzy beztroskiej płodności trudno było się dopatrzyć dawnej, wyszorowanej do czysta siedziby starszej pani, szczycącej się swoim domem. Tu mieszkała i sypiała pani Brown.
— To nie jej meble. Wszystkie zabrała jej siostrzenica.
Nic tu nie zostało po pani Brown. Kiddle’owie przyszli i zwyciężyli. Życie jest silniejsze od śmierci.
Z dołu dobiegał głośny, ostry wrzask niemowlęcia.
— Dziecko się zbudziło — niepotrzebnie oznajmiła pani Kiddle zostawiając Monro samego.
Richard mógł bez przeszkód obejrzeć dom i ogród. Trudno było stwierdzić czy cokolwiek mogło pomóc mordercy dostać się do środka. Minął rok od tragedii, a czteromiesięczna obecność Kiddle’ów i ich dzieci zatarłaby skutecznie wszelkie ślady.
Nawet by obejrzeć miejsce ukrycia pieniędzy musiał się naszukać, bo Pani Kiddle zaprowadziła go na tyły domu i wskazując na płyty chodnika tuż przy zewnętrznej ścianie stwierdziła.
- Gdzieś tam.
Monro pamiętał ze słów Davisa, że płyta była poluzowana. Problem był w tym, że stając na nie nogami znalazł trzy luźne płyty. Wszystkie były dość ciężkie, jednak dopiero pod ostatnią znalazł wgłębienie dość duże, by można było tam ukryć pieniądze.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 30-11-2014, 21:00   #18
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Hem nie ucieszył się z tego że tak łatwo poszło. To podejrzane. Poszedł do spiżarni i przygotował składniki: szpinak, twaróg i przyprawy. Jego danie o nazwie Saag paneer, czyli po prostu ser ze szpinakiem było szybkie do przygotowania, smaczne i pożywne. Użył europejskich zamienników oryginalnych przypraw używanych w Indiach. W czasie gdy kolacja się powoli dusiła w kociołku, wykonał pozostałe obowiązki które mu nałożono. Idealny pretekst by pobuszować trochę po gospodzie szukając jakiejkolwiek wskazówki dotyczącej pani Brown, która podobno tutaj wcześniej pracowała. Podał danie, nie zdradzając że zna śledczego. Nie wspominał nic o pani Brown. Przy okazji podsłuchiwał rozmowy zarówno gości jak i rodziny prowadzącej gospodę. Udawał że słabo mówi po angielsku, by obniżyć czujność.
 
Halfdan jest offline  
Stary 01-12-2014, 13:55   #19
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Monro stał nad płytą chodnika i krzywił się niemiłosiernie. Ustnik fajki, jak zawsze był mocno sfatygowany, teraz został wielokrotnie przeżuty i zapluty. Zaskoczony tym faktem, Richard uznał, że należałoby go w końcu wymienić. Szkoda - lubił tę rzeźbioną, kościaną rurkę.

Potrząsnął głową, wystukał wypalony tytoń i schował przedmiot do kieszeni. Musi się skupić na sprawie! Nie spodziewał się niczego innego - miejsce morderstwa sprzed roku oczywiście powinno być całkiem pozbawione śladów...

- Pani Kiddle... Czy wymieniali państwo zamki w drzwiach frontowych albo tylnych? Zapewne tak, ale wolę dopytać. A przy okazji - czemu trzyma pani drzwi od frontu zamknięte? Okolica jest niebezpieczna? - Monro potrzebował jakiejkolwiek informacji, której mógłby się uczepić i zacząć ten temat dokładniej badać.

Po otrzymaniu informacji na interesujące pytania, rozmawiał z panią Kiddle jeszcze przez pewien czas - o pogodzie, o zdrowiu dzieci, zadowoleniu z mieszkania. Zapytał także o drogę do miejscowej trafiki, gdzie postanowił kupić tanią fajkę i dobry tytoń. Potrzebował odpocząć i zastanowić się na spokojnie. W "Jagnięciu" poprosił o kufel bladego indyjskiego i usiadł na dworze w zamyśleniu paląc fajkę.

Jak on zaplanowałby morderstwo. Będąc Gormanem - byłaby to bardzo prosta robota. Wchodzi do domu, zabija staruszkę, kradnie pieniądze i... ucieka. Ewentualnie czeka aż staruszka wyjdzie z domu, dobiera się do ukrytych pieniędzy i także ucieka albo rżnie głupa, wmawiając, że to nie on ukradł. Wystarczy jakieś alibi. Mogło go męczyć sumienie, dlatego pokazał ciało. Mógł nie wytrzymać presji psychicznej. Ale... To było głupie! Za proste. Myślał i przypominał sobie wędrówkę po domu zamordowanej w oczekiwaniu na powrót Adamsa, by podzielić się zdobytymi informacjami. A raczej - wysłuchać opowieści o Gormanie, bo samemu nie miał nic nadzwyczajnego do opowiedzenia.
 
Ardel jest offline  
Stary 04-12-2014, 00:43   #20
 
Karolczaneq's Avatar
 
Reputacja: 1 Karolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodzeKarolczaneq jest na bardzo dobrej drodze
Jack słuchał z uwagą pani Summers jedząc zupę którą przed chwilą otrzymał. Mówiła ciekawe rzeczy, które na pewno trzeba zweryfikować. Gdy Mary skończyła mówić w oknie pojawił się jej mąż. Jack odwrócił się - był to dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna. Postanowił zapytać jednak o coś innego.

- Tak, oczywiście mam zamiar się u państwa zatrzymać na kilka dni. - powiedział i wysunął na stół sumę o którą prosiła pani Summers. Potem jednak odwrócił się jednak jakby od niechcenia w stronę okna - Słyszę, że macie jakiś problem ze zwierzętami ? Jakaś choroba ? Może mogę pomóc, znam się trochę na tym.
 
Karolczaneq jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172