Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-07-2015, 21:31   #101
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
- Kłamiecie! To nie może być prawda! Don Rialto wszystkie popisy kaskaderskie wykonuje samemu bo to największy aktor na świecie - wrzeszczała Leslie szarpiąc się z Vilmundem.
Ryzykantka parsknęła.
- Aktor może i dobry, ale wszystkie numery kaskaderskie musiałam ja wykonywać za niego. Odebrał nagrodę za choreografię, która była moim dziełem, a teraz ten paskudny hemofilik nie miał odwagi nawet aby pozwolić mi przyjść na przyjęcie - rzekła i rozejrzała się - Kurwa i wszyscy się zlecieli
Rzeczywiście, wokół zeszli się niemal wszyscy cyrkowcy i inni ludzie pracujący w tej instytucji zaczęli się schodzić.
- O kurwa - na twarzy ryzykantki pojawiła się rozpacz, a na obliczu Lesli wściekła rozpacz.

Tymczasem Magister Fu przyglądał się uważnie Samuelowi.
- Skoro tak mówisz… Jednak Xing jest daleko i łatwo można tam zniknąć. a wasze wojsko może mieć ciekawsze obiekty zainteresowania. W tym mieście przebywa czterech dowódców wolnych kompani i sam generał Raven oraz wysłannik Padyszacha Imperatora… Na kiedy byłbyś gotowy przyprowadzić tę kobietę i ile byś zarządał za tą przysługę… Lub co.

Tymczasem Stach wędrował przez miasto w towarzystwie Angeliki. W końcu niewiasta zaprowadziła go do antastazyjskiej restauracji, gdzie sobie zamówiła lody gruszkowe i śledzia a Radziwiłowi zamówiła beff strogogonow, uhę i cepeliny. Nie pytała o zgodę, rachunek był na Stacha Po posiłku wracali do motelu gdy nagle Stanisław zobaczył wpatrujące się weń z ciemności wilcze oczy i zaraz z mroku wyłonił się rosły midgardczyk uśmiechający się od ucha do ucha ukazując pełen garnitur ostrych zębów. Już na pierwszy rzut oka było widać wyraźne podobieństwo do Vilmunda, choć był niższy o głowę.
- Tak… Stanisław Radziwił. Pozdrów ode mnie Kate i powiedz, że zawsze będę o niej pamiętał… Ja i cała raszta - rzekł i zaśmiał się złowieszco. .
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 31-07-2015 o 09:25.
Slan jest offline  
Stary 04-08-2015, 12:30   #102
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
No i cała sytuacja się spaprała choć może dało by się jeszcze z tego jakoś wybrnąć.
- Może oddasz jej maskę ? - rzucił do siostry szybko zastanawiając się co tu począć.
Hedda średnio przytomnie podała maskę ryzykantce, która ją ubrała. W tym czasie na twarzy Leslie pojawił się wyraz ostatecznej wściekłości.
- Ze Stefano udamy się z tym do głosu ! – syknęła.
- Jak chcesz zrujnować czyjąś karierę to proszę bardzo. Tylko lepiej nie rób nic głupiego. - rzucił do niej Vilmund.
- Oni zrujnowali mi życie. - po twarzy dziewczyny popłynęły łzy.
- O co chodzi ? Ona jest... Aktorką czy kim ? - zapytała zdezorientowana May.
- Pogadamy gdzie indziej.
- Ona ma mordę jak Ten aktor! Poszukamy jeszcze sobowtórki Alexa Armstronga i będzie komplet ! - zawołała komediantka a ryzykantka poczerwieniała.
- Popieram propozycję rozmowy w bardziej ustronnym miejscu. - dołączył się do propozycji zamaskowanej.

Poszli do zniszczonej przyczepy i tam siostra Dona Rialto usiadła na krześle, ostatnim ocalałym.
- Nasz ojciec jest wojskowym, lecz niestety mój brat urodził się chory na hemofilię, więc pozwolił mu wstąpić do szkoły szermierczej a mnie uczył fechtunku. - zaczęła się zwierzać.
Vilmund odetchnął z lekką ulgą że udało im się bezpiecznie wycofać poza zasięg wścibskich uszu zaś reszta cyrku myślała że ma do czynienia z sobowtórem.
- Chyba uniknęliśmy większej katastrofy... - rzucił do siostry w środku.
- Brat ukrywał swoją przypadłość, co w tym zawodzie nie było trudne a ja robiłam karierę mistrza szermierki... A potem mój brat dostał propozycję pracy jako odtwórca roli El Lupo... Potrzebował dublera więc wybrał mnie... Straciłam swoje najlepsze lata na to, aby on mógł zrobić... Ja mogłam tylko grać pod maską, nie jestem piękna... wręcz przeciwnie.
- Fascynujące. Notowałam, jutro zaniosę wszystko do gazety i już więcej nie skrzywdzicie żadnej dziewczyny jak mnie! - zakrzyknęła Leslie.
- Teraz ją przekonaj do powrotu... Może razem wrócimy do armii... spaliłeś za sobą wszystkie mosty ? - zapytała Hedda z nadzieją.
- Ty młoda już nie przesadzaj z tym notowaniem poza tym czemu mieli by ci uwierzyć ? No i raczej mieli dobre powody dla tej farsy. - zwrócił się do Leslie która zaczynała go irytować.
- Przez nich wychodzę na ostrygojadkę! Bueee. - dziewczyna zaczęła ryczeć.
- No to co ? Wracamy na plan. - Hedda wyciągnęła rękę.
- Po moim trupie. - wyciągnęła Lewak.
- Nie chcesz wracać bo ? Brat nie chce się do ciebie przyznać czy też uznać twoich zasług ? - spytał ostrożnie.
- Nie chcę być całe życie dublerką. Nie jestem taka stara, może zrobię karierę w cyrku. - rzekła cicho.
- Chyba mierzysz trochę za nisko z drugiej strony nie widziałem filmów więc nie wiem na ile dobra jesteś. - tutaj spojrzał się na Leslie.

Kobieta wstał i popatrzywszy wyzywająco na Vilmonda wybiegła z przyczepy i skoczyła w górę w górę wykonując obrót przez głowę wylądowała na dachu.
- Też bym tak potrafiła. - fuknęła Leslie.
- To bądź dublerką mego brata. - odparła ryzykantka.
- Mogę ? - oczy Leslie się zaświeciły.
- Dobra widzę że chyba powinnaś porozmawiać ze swym bratem i "renegocjować" wasz układ biorąc pod uwagę co wnosisz waszej pary.
- Wiesz ile to potrwa ? - zapytała Hedda.
- Nie przejmuj się. Ja od jutra mogę grać. Aktorzy nie chodzą do szkoły, prawda ? - zapytała Leslie.
- Chyba byś musiała to wpierw z kimś omówić nie ? - popatrzył na Leslie potem na siostrę - Potrwa ? Czyli już raz próbowali ?
- Wiesz, takie negocjacje w świecie show biznesu długo trwają!
- Myślicie, czy mogę występować pod własnym nazwiskiem ? - zapytała Armstrongówna.
- Chyba byś musiała to z kimś wpierw omówić na przykład resztą rodziny ?
- Nieee. Niech mnie zobaczą w kinie. - odparła dziewczyna.
- Jak nie ty to ja im przekażę poza tym jak sama widzisz on raczej nie bardzo szanuje swych dublerów. - popatrzył się do góry i dodał - Może stamtąd zejdziesz ? Moim zdaniem powinnaś z bratem twardo porozmawiać bo inaczej nie będzie cię szanować.
- Prawda, że Stefano będziemy kręcić własne filmy ze mną w roli głównej. (sparks).
Ryzykantka zeskoczyła.
- Mój brat ma ujawnić prawdę w gazecie, to moje ostatnie słowo.
- Hmm po oficjalnym oświadczeniu chyba się wam nie zawali kariera zamiast jak by miał o tym napisać jakiś brukowiec. Hedda ! To twój problem co tak stoisz ?
- Więc co ? Co mam zrobić ? To ostatnia szansa dla mnie. zamaskowana kobieta była zrozpaczona.
- Cholera co ja jestem ? Psychoanalityk od problemów rodzinnych ?! - Vilmund skomentował - Nie mam pojęcia co masz zrobić ale ucieczka raczej na dobre ci nie wyszła. Może jeszcze raz z nim porozmawiaj ?
- Jaki jest ten jej cały brat ?
- spojrzał na siostrę.
- To niech tu przyjdzie. - warknęła ryzykantka.
- Taki miły raczej, gadatliwy. Trochę kobieciarz ale bez przesady... Strachliwy i skryty. – tłumaczyła Hedda.
- To może rzeczywiście zrobimy po jej myśli i niech tu weźmie dupę w troki skoro ona nie chce się ruszyć ? Czy też uparty jak osioł ?
- Uparty nie, ale trzeba wizytę ukryć, sam rozumiesz.
- Lilianna Niesamowita ! To będzie najlepszy tytuł najlepszego filmu w historii ! - mówiła Armstrongówna.
- Lilianna ? - midgardzczyk spojrzał na Leslie - Wiesz to już chyba było by twoje zmartwienie z organizowaniem całych tych podchodów.
- Moje... jakby co to poszukaj mi fuchy, zgoda ? – rzekła Hedda.
- No wiesz chyba za mało nam płacą by zajmować się takimi rzeczami. - tu wskazał na Leslie jak i ryzykantkę - Poza tym jak on jest aktorem to chyba udawanie kogoś innego nie powinno być problemem ? Czego oczekujesz z mojej strony wiesz występów nie organizują chyba że by upozorować coś a potem pozwolić im się spotkać za kulisami.
- Katharina da ci podwyżkę, gdy już zostanę światowej sławy gwiazdą uwielbianą przez miliony. Zajmie to góra rok ! - zawołała zachwycona.
- Niby nie powinno, zwłaszcza że ten chłoptaś Beaver ściąga psychofanki, ale i tak będzie trzeba uważać na to by nie został przyłapany. – westchnęła.
- Psychofanki ? - popatrzył się na Leslie uśmiechając złośliwie - Ta się chyba jeszcze nie klasyfikuje nie ?
- Jeśli można być psychofanką samej siebie. - mruknęła do siebie Hedda - Dobra, idę z szefem pogadać. - wstała - Na dniach może mógłbyś przyjść ze mną i Miszą i... KIMŚ na poczęstunek. Sam wiesz co jest już gotowe. oblizała się ze smakiem.
- Zobaczę co da się zrobić. - odpowiedział na propozycję siostry po czym szepnął do Leslie - Młoda ogarnij się chyba nie załapałaś że jak pomożemy z tą sytuacją to twój aktor będzie miał dług wdzięczności za rozwiązanie tego bajzlu hmm ?
- I zagram w filmie [sparks]. Na pewno pomogę! - wzdychnęła.
 
Rodryg jest offline  
Stary 04-08-2015, 21:34   #103
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Z Angelą
Młodszy Nowicki w trakcie całego pocieszania Angelique nie tknął niczego poza herbatą. Pieruńsko drogą herbatą, która nie smakowała mu spechalnie przez zaciśnięte zęby.
- Jeśli i tamtego tak naciągała na kasę, to ja się nie dziwię majsterkowiczowi, że nawiał. Pewno na dobitkę się jej w końcu lepiej przyjrzał… –burczał Stefan po Piastiańsku jako adiutant nakładając na Stanisława marynarkę.
- Tak, tak Pawle. Możesz mieć rację, ale trzeba wypróbowywać różne kucnie - oświadczył Stanisław we wspólnym niby „tłumacząc wypowiedzi młodszego na wspólny”.
- Jeśli kiedykolwiek się ożenię to z babą, która będzie na randkach płacić za siebie. –mówił młodszy Nowicki dalej po Piastiansku.
- Zapewnia, że powinniśmy wracać jeśli mamy zacząć szukać… - znowu „niby tłumaczył”.
Stefan całą drogę szedł parę kroków za Stanisławem i Angeliquą. Z wzrokiem wbitym w ziemię przeliczał ile pożyteczniejszych rzeczy można było kupić za dzisiejszy wieczorek. Następnie analizował co ma zrobić na jutro- wizyta w redakcji wymagała wyszykowania pączków, trzeba zadzwonić do Szkapy i jakoś mu przekazać co się wyrabia, chyba obiecał May sukienkę na ślub. I lista gości na ten cały ślub proszący się o Chryję przez wielkie „CH”. Trzeba mnóstwa osób, które wiedzą jak się bić.
Wtedy pojawił się ten facet wyglądający jak kalka Vilmuda.

Wergiliusz
- Jakże to uprzejme z waszej strony, a mam powiedzieć, że od kogo ta wiadomość - odparł Stanisław starając się schować Stefana za swoimi plecami.
Nie spuszczał oczu z "Vilmudopodobego", który dziwnie mu przywodził coś wilczego.
- Zwą mnie Wolf, Wergiliusz Wolf - oczy mu zabłysły
- Miło was poznać. Czy mam coś jeszcze przekazać do Katrine?
- Że wuj Wherewolf tęskni, a dziadek zawsze ma dla niej miejsce
- Dziadek? Znaczy się Kościej? - spytał Stefan wychylając się zza pleców brata - A do nas też jakieś wieści
- Nie wiecie, że kościej to postać z bajek? Tacy duży i w bajki wierzą! Ale mam dla was zalecenie zdrowotne... Wiecie czym jest żywa woda? ?
- Załóżmy, że nie...
- Hen daleko w bezlitosnej ziemi co skuta jest lodem i zna jeno smutek jest studnia, gdzie żywa-martwa szafarka nabiera raz to wody żywej raz martwe, razj. żywa woda. Żywa woda leczy żywych ze wszelkich chorób i przypadłości
- Brzmi jak bajka, a powiedzieliście, że mamy nie wierzyć w bajki, wujas. Więc martwa woda zabija na miejscu? -skwitował młodszy Nowicki
- Żywych jak najbardziej... Czy ów specyfik nie przydałby się wam? - pokazał wszystkie zęby.
- A umarłych wskrzesza? -Stefan został z powrotem wepchnięty za Stanisława
- W pewnym sensie i pewnym stopniu... Jesteście może zainteresowani? [/i
- Większość krewnych co mi pomarła to bym nie wskrzesił... -skwitował Stanisław.
Wergiliusz przewrócił oczami.
- Mam tylko żywą wodę, a z dobrych źródeł wiem, że przyda ci się - wyjął zza pazuchy srebrną fiolkę.
- A co miałbym za nią zrobić? Bo wiem, że nie ma nic za darmo
- Masz pewną błyskotkę, czerwony kamyk... Nie powinien znajdować się w rękach kogoś, kto nie wie co powinno się z nim zrobić
- Jaki kamyk to....
-dziesięcioletni kompot po babci
- wtrącił Stefan.
- Ja chyba was zostawię - rzekła Angelika i odsunęła się od Stacha a potem zawróciła ruszyła do hotelu.
- Nie udawajcie idiotów - warknął i ruszył w ich stronę
- Przemyślimy to, dobra ? - powiedział Stefan z ręką w spodniach na Nightwingu. Starał się przybrać jak najbardziej nieugięty wyraz twarzy - jak na syna Siergieja Nowickiego przystało. - Zwłaszcza, że... jeszcze paru innych kolesi obiecuje rozwiązanie problemu. Może koledzy was ubiegli i nie powiedzieli?
- Wiecie czym są te kamienie? Jakie udręki przeżywają ci w nich uwięzieni? My możemy przywrócić ich do...no powiedzmy życia - wkroczył w światło latarni, zobaczyli, że rzuca cień wilka...
- "Powiedzmy" to brzmi tak względnie. Albo jakbyście obiecywali, że rozlane mleko nada się do picia... - młodszy Nowicki wystąpił przed starszym.
Stanisław zaś dotknął medalika po matce. To chyba w razie czego srebro?
- To na razie tylko propozycja... Co u pana Askersona? – Wolf złagodniał nagle
- A bo ja wiem... Nie znam... –prychnął Stefan.
- Nie irytujcie mnie - ciało Wergiliusza porosło futrem i stalowymi kolcami na stopę kolcami, urósł tak, że stał się o głowę wyższy od Vilmunda na palcach wyrosły żelazne pazury.
- Stefciu... Panu chodziło o Vilmuda. Vilmund ma na nazwisko Askerson - Stanisław spróbował załagodzić
- A racja! Tylko od śniadania go nie widziałem. Robi w ochronie. Pan jest trzecim z trojaczków, czy jak? Mam pozdrowić braciszka - Stefan też przybrał ton pogawędkowy pomimo widoku
- Taaak. Pilnuję jego siostry... Spytajcie Go, czy nie chce nowej pracy. Jutro wieczorem odwiedzimy was, wasza odpowiedź będzie... ostateczna... - Zmienił się w gigantyczne wilkopodobne monstrum, Potwór pobiegł w mrok

- Do widzenia panu! - zawołał za nim Stefan. Potem dodał - Czy dzisiaj do kurwy nędzy jest pełnia czy jak!? Brakuje tylko tego czarnego gadającego kociska
Albo mały telefon od wujka Rojka? Gdzie ten zapieprzeniec jest jak go potrzeba?!


Rozmowa prowadzona w języku Piastii
- Stefan, uspokój się! - Starszy Nowicki potrząsnął młodszym. – I teraz sobie przypomnij rachunek z kawiarni!
Panika momentalnie opuściła Stefana Nowickiego. Przynajmniej większa część.
- Co to kurna było? Trzeci trojaczków - burknął młodociany mechanik.
- Może… Oby… Cholera… Brakuje nam tylko Jadzi, byśmy mieli jeden wielki zjazd rodzinny naszej wesołej gromadki –Stanisław nerwowo się oglądał po miejscu gdzie wcześniej był Wergiliusz.
- Stasiek…
-Co?
-Pamiętasz jak Pradziadek opowiadał o tym, że jak on był młody to były nie tylko wnyki zakładane na niedźwiedzie, ale i niedźwiedzie zakładały wnyki na ludzi?
-Jasna cholera, jakby miały bez kciuków! Matko kochana, przecież sam dobrze, wiesz, że przed śmiercią do reszty ześwirował… No może nie pamiętasz, bo miałeś 5 lat jak umarł…
-Albo właśnie dostaliśmy dowód, że mówił prawdę…
-Tia…
- przyznał niechętnie Stanisław. – Teraz to ma sens… Kolejna legenda wykiełkowała na ziarnku prawdy.
-Wilkołaki, Kościeje, generałowie z różnych stronnictw nawzajem sobie podkładający świnie, jeden wredny Twardy… Cyrk w miescie, nasza familia na horyzoncie, a Szkapa dalej siedzi na zadzie w swojej chałupie!
-Uwzględniasz, ile by dolał Doliwy do ognia jakby tamci się dowiedzieli, że nie siedzi na zadzie
– starszy Nowicki zdzielił młodszego po głowie- [i] Mamy jakieś bezpieczeństwo, bo wygląda na to, że siedzi i się nie wtrąca!!
Stefan chwilę milczał przygarbiony z ręką na miejscu uderzenia. Stanisława zaś uderzyło, że nagle jego brat wygląda na znacznie młodszego.
- Chciałbym, żeby Tata tutaj był… - powiedział młodszy Nowicki smutno. – To głupie wiem, bo wtedy rozpęta się piekło. I że nie będzie siedział cicho nad tym ślubem. I będzie opiedol jak nigdy, ale chciałbym go zobaczyć…
-Stefek…
-Chciałbym tutaj dorosłego na którym można polegać bez obawy, że wbije nóż, albo mnie wyślę do Briggs.
–potarł nos. –Nawet jak będzie opierdol. Na ten od Taty zasłużyłem
-A Samuel?
- zdumienie Stanisława osiągnęło zenit. Ostatnio Samuel był wyraźnie stawiany wyżej w hierarchi Stefana:– V-Vilmund
-Smutas jest… za bardzo swój abym myślał o nim jak o dorosłym
- młodszy się wysilił na uśmiech. – A Vilmund… czasami mam wrażenie, że najchętniej by nas zostawił w cholerę. A tak się starałem, by czuł się z nami swobodnie. Że równi sobie jesteśmy…
-To jakby to wyglądało jakbyś go próbował wkurzyć… Dajecie mu z Leslie popalić, że hej!
-Wszystkich bym chciał zobaczyć zamiast się zastanawiać kto zginął. Łatwo się nie dadzą, ale i tak…

Starszy Nowicki przygarnął do siebie młodszego.
- Nie masz się czego wstydzić. Ja też… Chciałbym wiedzieć gdzie są, a jednocześnie, żeby trzymali się z daleka od tego bagna. Prześlijmy tyle razem, dożyjmy i tego Chryjowatego ślubu! - zapewniał Stanisław. Chyba podziałało skoro Stefan się zaśmiał – No porycz sobie na zdrowie, nie powiem nikomu.
-Odechciało mi się…
- wycedził Stefan. Faktycznie nie było po nim widać śladu łez.
Po chwili uwolnił się z uścisku pocierając nos: - No nic… Trzeba z resztą pogadać, podzwonić po gości i się wynieść z motelu.
Po drodze Nowiccy natrafili na rozbita budkę więc stało się oczywiste, że trzeba zadzwonić dopiero z motelu. I tak na wszelki wypadek kupili nowy numer „Głosu Ishvaru” i jeszcze jakiś dziennik wieczorny. Tym razem nie było ani słowa o Siergierze Nowickim. Najdziwniejsza była tylko notatka o pociągu porwanym przez grupę Wojowników Cienia, a których połowę wybito w trakcie odbijania pociągu.
- A co tutaj mieliby robić Wojownicy Cienia? To jakaś propaganda Anty-Xingijska? - skomentował Stefan.
- Kto wie… Aż dziw, że to nie było przy nas! A swoją drogą… to chwilę nie widzieliśmy żadnych Xingijczyków. Oby nie wyszło, że ci od pociągu to ci od Złotej Pagody! – Stanisław zapalił papierosa. – I oby Smutas nie sfajczył pod naszą nieobecność motelu!
-Stawiałbym raczej na Juliana… Myślisz, że się zgodzi ratować honor damy?
-Myślę, że Julian choć znamy się krótko… to za dzika karta. Jak mamy mieć sprawę naprawdę z głowy to sam się muszę tym zająć. Resztę… zwłaszcza o Wergim trzeba omówić z resztą wesołej ferajny.

Wyjątkowo Stefan przyznał starszemu rację bez szemrania. Szli do motelu.
 
Guren jest offline  
Stary 06-08-2015, 18:50   #104
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
6Stach i Stefan powoli wyczerpani wrócili do motelu. Wcześniej tego dnia Vilmund odprowadził Leslie do menażerii doktora Pantagalona. Dla zwykłego człowieka te pseudo zoo byłoby raczej miejscem niezwykłym, choć też mocno przygnębiającym, bowiem wszystkie stworzenia były zamknięte w ciasnych klatkach w strasznym upale. Dla Vilmunda i Lesle odbiór był jednak zupełnie inny. Takie stworzenia jak Kazuary czy dziobaki były normalne, choć bardzo niezwykłe. Podobnie jak tygrys szablozębny zza rzeki martwej, i wielki włochaty pancerni. Nawet upierzona jaszczurka z Szmaragdowej wyspy nie wzbudzała specjalnego niepokoju. Ale w posiadaniu właściciela menażerii był gryf ozmarniałych skrzydłach, rogaty lew z kopytami, ogromny nietoperz o głowie szakala, dwa cerbery, dziwny koń o prawie wilczych łapach i zębatej paszczy nazywany sasaryszkiem. Gości było wielu, aż w pewnym momencie wpadli na wysokiego ponurego Aerugianina bez nosa tylko z mosiężną protezą, rozmawiającego z bogato odzianym asyrianinem.
- Ten nosacz był w teczce Samuela, tak se tam zaglądłam…
Potem wrócili, a przybita Lelie kazała się zaprowadzić na lody a potem do pagody. Gdy wracali do budynku, przez okno z drugiego piętra wyleciała odziana w czerwień Xingijka. Normalny człowiek zapewne połamałby kark, ale jedna z bliźniaczek Ciao z gracją wylądowała na ulicy. Ubrana w szlafrok Catharina wyjrzała wrz czytaeszcząc na całe Now Xerxes
- Ja wam dam masarz Xingiski! Jeszcze raz którąś zobaczę, to nogi z dupy powyrywam.
- Prawie zaczynam ją lubić.
Tak więc wieczorem wrócili do motelu, a Vilmund aby wypytać o tą teczkę. Przed motelem w półmroku Shieska czytała księgę pięciu kręgów, Winry rysowała jakieś plany, a Havok, Ilena i Kate grilowali pilnując śliniącej się Mimi.
- Saopowiedziała, że czeka na Stanisława nowickiego na granicy pól uprawnych - bibliotekarka wskazała na ognisty płomyk w mroku.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 06-08-2015 o 18:59.
Slan jest offline  
Stary 08-08-2015, 00:37   #105
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Dziękuję za cenne informację Jaśnie Panie dla siebie nie śmiałbym żądać niczego oprócz prawa bezpiecznego opuszczenia miasta z moją podopieczną. Nie mam prawa prosić o cokolwiek innego gdyż narobiliśmy bałaganu w twoim mieście, więc takie pojedyncze pobranie to zaledwie drobna przysługa i podziękowanie za twą wielką wspaniałomyślność - Oświadczył Samuel po Piastańsku jednak szybko dodał

- To oczywiście mój punkt widzenia, moc decyzyjna, jaką otrzymałem w tej misji jest, co prawda do pewnego stopnia elastyczna, lecz ograniczona przekażę, więc twe słowa moim przełożonym. Jestem jednak pewny, że uda mi się namówić ich, na co najmniej jedno pobranie! Niestety w wyniku eksperymentu Wojowniczka nie jest zbyt stabilna pod względem fizycznym ani psychicznym... Na sam widok strzykawki wpada w panikę a czasami nawet morderczy szał! Ale bez obaw zostałem specjalnie dobrany do tej misji, aby nad nią zapanować i idzie mi to doskonalę, jako że specjalizuje się zarówno w problemach ciała, ducha jak i umysłu. - Wyjaśnił.

- Sądzę, że dałbym radę ją przygotować w stosunkowo krótkim czasie, z pewnością poszłoby szybciej gdybym to ja mógł dokonać pobrania. Dzisiaj postaram się skontaktować z moimi przełożonymi oraz zbadać stan psychiki pacjentki. Jutro byłbym wstanie skontaktować się z wyznaczonym przez Wielce Szanownego Magistra człowiekiem lub zostawić wiadomość na skrzynce kontaktowej informacje o terminie wyznaczenie miejsca oczywiście pozostawię wam - Zaproponował swe warunki grzecznym tonem.

Oczywiście nie zamierzał zostawiać Illeny w rękach tego faceta! Ani dawać mu choćby jedną fiolkę jej krwi i ryzykować tworzenia armii potworów na wzór Xingiskijch morderców z Góry Alamut, ale nie może mu tego powiedzieć wprost.

Wpierw wyjaśni całą sytuacje oraz swój podstęp Illenie, jeżeli kobieta uzna, że woli tutaj zostać niż jechać z nimi i być ochroniarzem Selima to trudno.

Panna Ścieżka nauczyła go niedawno, że nie warto ukrywać prawdy i uszczęśliwiać innych na siłę. Skonsultuje się też z "córkami" Grummana, bo możliwe, że będą chciały upiec przy okazji jakąś swoją pieczeń, ale warto by urządzić jakieś dyskretne spotkanie gdyż oczywiste jest to, że teraz będą go śledzić.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 08-08-2015 o 10:43.
Brilchan jest offline  
Stary 11-08-2015, 10:45   #106
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Mistrz Fu przyglądał mu się tajemniczo.
- Studiowałem w swoim czasie w Piasti na uniwersytecie Andegaweńskim… Jak w wielu innych miejscach. W tym zawodzie niestety nie docenia się powiedzenia wiedza to potęga. Zbyt wielu też ulega naiwnym przesądom. Lecz za to rozumieją rzecz, której nie pojmują ci wszyscy śmieszni politycy. Słowo jest wszystkim. Gdy czyjeś słowo nic nie znaczy, on sam jest czymś o wiele miejszym niż trup. Dlatego też jeśli zechcesz mnie oszukać, to wiedz, że potrafię zmienić twoje życie w koszmar - i wyszedł zostawiając Samuela samego.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 11-08-2015, 19:04   #107
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Samuel po prostu wykonał w milczeniu głęboki ukłon ~Lepiej dla wszystkich żebyś się nie domyślił mojego podstępu, bo wtedy będę cię musiał zabić a szkoda, bo w sumie mądry facet z ciebie... Choć może to i lepiej? Wojsko wespół z Greedowcami mogliby przejąć miasto! Choć niee chyba mamy za mało zasobów i dużo ludzi by zginęło w wojnach gangów~ - Zastanawiał się nad ciężką sytuacją, z której tak naprawdę nie było dobrego wyjścia przecież nie można ryzykować, że Fu albo Zakon stworzą sobie żołnierzy Yoma!

Doszedł do wniosku, że za bardzo to wszystko komplikuje. Wpierw pójdzie i wszystko opowie Illenie może okażę się, że jej krew wcale nie jest katalizatorem przemiany? A może będzie chciała tu zostać pod opieką magistra i jego ludzi? W końcu nie mogą jej do niczego zmuszać, co najwyżej oferować pomoc.

Na całe szczęście nie on podejmował decyzje pójdzie złożyć raport wnukom starego szpiega i niech oni się głowią, co dalej z tym pasztetem...
 
Brilchan jest offline  
Stary 22-08-2015, 22:00   #108
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
- Mówicie, że Sao na mnie czeka? - Stanisław w miarę jak kierował szyję za płomykiem przeszedł z uśmieszku zbyt pewnego siebie czarusia do dość głupawego. By skończyć z wyrazem twarzy szczeniaka liczącego na kość
- Ej, pamiętasz co ci mówiłem o niej... A w ogóle to...- wtrącił Stefan. - Ej! Panie Vilmund! Dobry!! Pana mi do szczęścia brakowało
Stachowi zrzedła mina.

Vilmund stwierdził że lepiej było się spytać o te teczki o których Leslie wspomniała zastanawiał się tylko czy umyślnie zatajali jakieś informacje czy też.. po prostu byli sobą z ich talentem tajne dokumenty mogły się walać po podłodze gdzie byle sprzątaczka mogła do nich zajrzeć:
- Dobry. Do szczęścia czy może nieszczęścia ?
- Dwie sprawy. Po pierwsze, Stach się żeni. Akcja piękna mówię panu. Wybił się na wyżynę jako czarujący i honorowy młodzian. Ślub pojutrze. -oświadczył Stefan, a Stanisław wyglądał na puchnącego z dumy.
- Ale jest też ta druga i... błagam powiedz pan, że jesteście jednym z trojaczków!!! Bliźniacy z siostrą!
- Jakich trojaczków ?
- No pan, siostra i wasz brat. Widzieliśmy parę ulic stąd kolesia, który wyglądał identyko jak pan!
- Stefan machał ręką jakby chciał wskazać która to ulica. - Tylko niższy o głowę i z... wilczymi zębami
Macie brata, albo kuzyna identycznego?
- Nie.
- odparł krótko przyglądając się im bacznie - Kate nie mówiła że przypominam jej jednego z dawnych kompanów ?
- Ja nie wiem... Ale facet o was pytał "jak się macie" i że nazywa się Wergiliusz Wollf... Znacie takiego?

- Czy Kate nie wspominała o takim jednym co do mnie podobny czy też wasza pamięć jest tak nędzna że zapomnieliście mi wspomnieć o pewnych teczkach o których dowiaduję się od Leslie ? - Vilmund skrzyżował ramiona na piersi patrząc się na nich z politowaniem i oczekując odpowiedzi.
-Chyba mówiła, że kogoś wam przypomina... Ale to zabrzmiało dziwnie... No, ale Kate jest dziwna do kwadratu... I ma pamięć jak graciarnia - ciężko wydobyć to co najpotrzebniejsze bez słuchania o Havusiu, szczurach, czy innych bzdetach- Stefan starał sobie przypomnieć - E... Jaka teczka?

Stanisław zaś nagle pobladł. I cieszył się, że cała uwaga młodszego jest skupiona na Vilmudzie. Zapomniał kompletnie w tym zamieszaniu o teczkach. Uznał je za nieistotne. Zaraz próbował przybrać twarzy pokerzysty, by Vilmund nie zauważył.

- To jest teraz mało istotne... I zbyt żmudne skoro już się wpakowałem w ten ślub. przemówił Stanisław jak osoba bardzo pewna swoich działań. Na dobitkę skrzyżował ramiona na piersi, by prezentować, że ma wszystko pod kontrolą..
- Czyli to nic o czym nie powinienem wiedzieć tak ? - Vilmund zmierzył go wzrokiem.

W tym czasie Stefan cofnął się, wziął rozbieg. By w locie dokonać popisowego kopa między plecami, a tyłkiem starszego. Obiema stopami. Fakt, że na końcu sam się wywalił nieco popsuł piękną sztuczkę
- Stefek! Co to miało... - Stach przeszedł natychmiast do roli odpowiedzialnego opiekuna z niesfornym dzieckiem
- O jakich teczkach mówi, pan Vilmud? -wycedził lodowato Stefan Nowicki stając na nogi, by górować nad starczym - No?
- Uznałem, że są mało istotne i nie warte ryzyka. Inwigilacja grupy przestępczej, albo ślub...
-To zamiast się cackac z Ravenami, wkurzać Sao Angeliką, zapłacić ten cholendarny rachunek mogliśmy inwigilować kolesi?


Vilmund ze spokojem obserwował "występ" młodego, niezaprzeczalnie starszy zasłużył na porządnego kopa w tyłek.
- Więc to jakaś inwigilacja miała być ? -spytał po chwili.
-Znaczy to, że miałem w opcjach wybadanie co pewna grupa. Czy raczej... -starszy Nowicki zaraz znów przybrał manierę człowieka, który " wszystko zaplanował a ostatnie wydarzenia należały do punktów owego planu"-Słyszał pan o konstantińskich kompaniach najemnych? Na przykład Taborytach czy gwardii Vanów? Trzech komendantów chce się spotkać z generałem Ravenem, a jeden z nich to książę Umberto! Poprzysiągł upadek władcą Aerugio
-Bo chyba nie jesteś aż takim debilem, żeby na hasło "ożeń się z Ravenówną by ocalić honor rodziny" zapomniał o wszystkim innym?
-wytknął Stefan.-Czy ciebie matka upuściła na łeb czy jak?!
-Mama!?! W życiu! I trochę szacunku gówniarzu dla własnej matki!
Choć za te moją pożal się boże to by było w jej stylu z tego co słyszałem....

- Dać wam trochę czasu na wyjaśnienie sobie tego i owego ?
-wtrącił Midgarczyk
-Nie! Pan ma zostać -polecił Stefan- Po prostu przyznajcie, to czego nie chce nie wiedzieć czemu powiedzieć większość świata- ten tutaj jest idiotą.
-A ty ten mądrzejszy? -
Stach uśmiechnął się krzywo.
-Uwzględniłeś geniuszu, że jakbys najpierw ziningował to bym nie musiał kombinować jak mam wytłumaczyć, ze się ożenisz ku zachowaniu honoru baby co ledwo znasz i jak dopuściłem do pierwszego rozwodu w rodzinie?~
-Nie ma słowa "ziningować"... I czemu na Samuela się nie drzesz?


A czyli Samuel też wie to aż takie "tajne" czy zapomniałeś wspomnieć ? - spytał midgardczyk.
-To skąd wiecie o teczkach, panie Vilmund jak nie od niego? -spytał Stanisław
- Bez komentarza bo się jeszcze pogniewamy... - powiedział po czym zwrócił się do Stefana - Uszu nie myje ? Bo chyba wyraźnie mówiłem że od Leslie wiem.
-On jest fleja ukryta -wyperfumuje się, wymyje, a jednocześnie po pokoju walają się jego ubrania, na brzytwie mydło, a uszy niedoszorowane. Wiem, bo z nim mieszkam z 14- 15 lat. Ale mówiąc Leslie... Skoro ona wie, to chyba teczka nie leżała na wierzchu? -
kontynuował Stefan -Już samo położenie jej na wierzchu zawartości walizki byłoby takie... durne... A Leslie zważywszy na matkę, to spinką nie tylko upina włosy...
- Cóż znając was to i połowa obsługi hotelu mogła już je przeczytać w czasie sprzątania... a Leslie i tak się dogrzebie tak w ramach swej ciekawości.
- skomentował rudowłosy.
-Kiedy ja jestem bardzo dyskretny, tylko nikt mi nie mówi o ważnych sprawach, bo ponoć gówniarz jestem - Stefan przy tym łypnął na starszego. To może lepiej przejdźmy do nas... -zaproponował .
-Potem ją schowałem.... Musiała się dobrać zanim.... -mamrotal Stach.
-I czemu znowu ja się dowiaduje kluczowej rzeczy o tobie jako ostatni... - młodszy Nowicki szturchnął starszego stopą.
 
Guren jest offline  
Stary 10-09-2015, 22:31   #109
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan ze Stachem weszli do pokoju Samuela, gdzie lekarz razem z Mistrzem budował figurkę golema.
- I jak leczenie i zaręczyny o paniczu Radziwile - zapytał lekarz głosem Midorino.
- Dobra odpuść, to tylko my i pan Vilmund - mruknął Stanisław podnosząc dłoń.
- Ten tutaj odrobaczony u tamtego konowała. Prz okazji trafiliśmy na Święćkowskiego, więc może jeszcze będziemy z nim gadać. Stasieki zaręczony już. Chyba, że damy im Juliana na talerz, ale choć tak krótko go znam to kredyt zaufania ma gorszy u mnie niż Szkapa. Przede wszystkim ja się nie dziwię gachowi Angeliki, że nawiał. Jeśli go tak często naciągała na posiłki jak nas… Ile ja za to pożytecznych rzeczy bym kupił!!! Do kurwy jej nędzy!!!- wymieniał Stefan.
- Będziesz to wypominać cały wieczór?
-Bo taka kasa się jebła na jeden posiłek! I się potem jeszcze wyskoczyło kolesiowi jak Vilmund, ale mniejszy za to przemieniający się w cholernego wilkołaka! Chyba, że to jakiś Midgardzki trądzik, albo ospa! Panie Vilmund powiedzcie, że mieliście w rodzinie po prostu Chimerę, więc go wydziedziczyli. Czy coś normalniejszego niż cholerny wilkołak!!!
-Dziecko się bardzo przejęło
-wymamrotał Stach z wysilonym uśmiechem do Vilmuda.
-Pochodnię załatwię, ale widły zostały w Piastii!!!
-Zapomniałem mu dać mleka na uspokojenie….
-
- Czyli u was jak zwykle -skomentował Samuel mimowolnie się uśmiechając.
- Brawo, że dla odmiany nie spaliłeś motelu pod naszą nieobecność - wycedził Stanisław - Chyba, że mamy w szafie kogoś zakneblowanego…
- Nie, nie mam. Hmmm…. Stefan, podejdź tutaj - polecił mieszaniec. - Złóż ręce…. Tak jak Xingijczycy “na dziękuje”. Dobrze... - gdy młodszy Nowicki wykonał polecenie, Broken w nie klasnął jakby miał ścisnąć Stefanowe między swoimi. Dość mocno.*
- Co ty?! -oburzył się starszy Nowicki.
- Uspokoiłeś się? Aha. To dobrze. No chwilę zaboli ciebie i mnie w łapach. Już i tak Stanisław za często lata jak kurczak z odciętym łbem, więc nie oddawaj tak łatwo tytułu “tego rozsądniejszego”. A i tak mam akurat robotę dla ciebie -Broken mówił spokojnie do Stefana, który w odpowiedzi skinął głową. Na co Samuel się lekko uśmiechnął - Czyli robale mamy z głowy? Ślub kiedy?
-Pojutrze. I dostaniemy trochę kasy do podziału z Angeliką za “ocalenie honoru rodziny”.
- wyjaśnił Stefan na którego widocznie tytuł “tego rozsądniejszego” zagrał na ambicji.
-I obgadaliście to na wspólnej kolacji? Hm…. Faktycznie spora suma [/i]- skwitował, gdy młodszy Nowicki podał sumę na rachunku - I po drodze do motelu widzieliście sobowtóra pana Vilmuda, czy wilkołaka?
-Sobowtóra, który potem zmienił się w coś co wyglądało jak wilkołak. No może nieco niższy Vilmund...I jeszcze zaproponował nam żywą wodę w zamian za kamień. A jednocześnie twierdzi, że Kościej to bajka. Więc może i kolejne stronnictwo nam się pojawiło. A na koniec pan Vilmud powiedział o jakichś teczkach o jakich nam nic nie powiedział Stasiek. -
młodszy Nowicki wskazał palcem na starszego.

- A myślałem, że leżało wtedy na stole, bo im powiedziałeś… Schowałeś je potem chociaż? -Samuel westchnął ciężko w rodzaju “czy ja mam wszystko za ciebie robić?”. - Ślubne wzruszenia wszystko ci przysłoniło?
-Czyli wiedziałeś, Smutas?
-I naiwnie liczyłem, że wam powiedział…. A i tak po drodze należało załatwić ślub… Ale Stasio ma miękkie serce, więc nie mówi o przykrych rzeczach….
-S-schowałem je, więc może ze mnie zejdziecie!
-burknął Stanisław.
Vilmund preferował by zdzielenie starszego po łbie ale musiał się zadowolić postępowaniem lekarza dodał tylko.
- Oh ja się dowiedziałem od Leslie która sobie je kiedyś pooglądała tylko dlatego że wypatrzyła jednego faceta ze zdjęcia które tam widziała gdy byliśmy w domu dziwactw… Dobrze będzie jeśli pół personelu tutejszego sobie ich nie czytała w przerwie gdy ogarniali wasze pokoje…
- Schowałem! Je! -wycedził Stanisław -[i] I zaraz przyniosę, czy i leźć za mną chcecie?!
- Pod łóżkiem, co? - Stefan się uśmiechnął.
-[i] Nie!
- Nawet jak to jest pod podłogą pod łóżkiem to nadal jest pod łóżkiem. I nawet jak zapieczętowane alchemicznie, to wciąż Pod Łóżkiem.- młodszy Nowicki zamachał przy tym ręką jakby coś prezentował. - Tak samo w Piastii trzymał swojego świerszczyka, alkohol i gumki…Nie na darmo mieszkam z nim 15 lat.
-To ciekawe mądralo, gdzie ty byś je schował?
-Hmmm… W walizce pod książkami Nory? Najlepiej między papierami ze stronami jej najnowszego rękopisu. Zawartość jest wystarczająco skandaliczna, że może nie będą się zagłębiać.

-Aleś wymyślił… Idę po te teczkę
-Starszy Nowicki przewrócił oczami. Następnie zbyt energicznie trzasnął drzwiami wychodząc.
- Teraz to mam pewność, że schował je pod łóżkiem… - skwitował Stefan, gdy tylko starszy wyszedł. Samuel chyba nawet skinął głową.
Stach poszedł do swego pokoju. Od razu usłyszał tam głośne stukanie. Po pokoju coś latało, początkowo myślał, że to ptaszek lub nietoperz, ale zaraz spostrzegł, że to ćma wielkości małego wróbelka, gdy sięgnął pod łóżko wybiegł stamtąd wielki włochaty pająk duży jak spodek od herbaty, ale wyciągnął teczkę niezaatakowany, lecz gdy ją otworzył, w środku zobaczył kilkucentymetrową jaszczurkę, które zaczęła zmieniać kolory na czarny i czerwony i nań syczeć.

Alchemik z Piastii spróbował strącić jaszczurkę leżącą w pobliżu książką.
Jaszczurka syknęła i uciekła w nieopisanej grozie. Nowicki sięgnął po teczkę i sprawdził jej zawartość.
Wszystkie dokumenty były w porządku. Dosier Ravena, i czterech dowódców kompani najemnych, oraz raport na temat bezpieczeństwa energetycznego Amestris… i przepis na herbatniki migdałowe, napisany na pożółkłej kartce.
Zebrawszy wszystkie papiery Stanisław wrócił do reszty towarzystwa.

W tym czasie Samuel rzekł:
- Wiecie, może to nie do końca wina Stacha. Przed tym wejściem do grobowca przeglądałem dokumenty i wtedy Leslie mogła coś podejrzeć
- Czegoś chciał za tę żywą wodę ten wilkołak? - zapytał mistrz
- Przecież mówiłem, że Kamienia… Ze to pewnie odrobaczy Stacha. Ilu już o tym wie? Twardy to papla widocznie...- wymamrotał Stefan. Potem dodał już pewniej przy zrzędzeniu: - W sumie to aż dziw, że dłuższy czas żadne Alchemiczne Świry się o niego nie pytały… Za przeproszeniem zebranych alchemików i pana Vilmuda, skoro wilkołak może być jego zaginionym krewnym, jeśli nie bliźniakiem. Wilkołak Wergiliusz Wollff… swoją drogą to chyba robił se jaja tworząc ten pseudonim!
- Przecie Kate mówiła, że jej kogoś przypominam to zapewne ten jej “znajomy” z zakonu… - odparł midgardczyk - Lepiej uważać skoro wiedzą, że macie kamień to za drugim razem mogą nie poprosić.
-Lepiej to pan spyta rodziców, czy gdzieś nie zgubili wam brata, a tak się wstydzili, że utrzymywali, że jesteście jednym z bliźniaków, a nie trojaczków. Chyba, że w szpitalu w Midgardzie wmówili im, że jedno dziecko zmarło, a naprawdę po cichu wasz zaginiony braciszek posłużył w jakiś niecnych planach -
Stefan nie odpuścił okazji do snucia teorii.
Midgardczyk popatrzył się z politowaniem po obecnych, po czym odparł:
- Proszę niech ktoś go palnie za mnie i wybije mu ze łba takie durne pomysły, bo jak zrobię to samemu to się jeszcze okaże, że już nie wstanie lub nie będzie taki sam jak kiedyś. Potem rodzina będzie mieć pretensje, że go przez rurkę będzie trzeba karmić…
Samuel uśmiechnął się z pobłażaniem: - I ten zaginiony brat stałby wilkołakiem? Dajcie spokój, dziadek Vilmunda jest bardziej prawdopodobny. I Kate nie jest taka głupia, przecież pomogła porwać Rizę - rzekł i spojrzał na wchodzącego Stacha - I co teraz nasz Don Juanie, wyruszasz na nowe podboje czy zlegniesz snem sprawiedliwego
-A racja przecież Sao na niego czeka. Więc trzeba się pewnie streszczać-
przypomniał Stefan wyraźnie zadowolony, że nie oberwie po głowie.
- Wolę pomysł z zaginionym bratem pana Vilmuda niż wiecznie młodym dziadkiem…. Śmiertelnik jest mniej groźny od nieśmiertelnego. I omija snucia teorii, jakim cudem facet tak długo przeżył niezmieniony. Wystarczy mi na dzisiaj dziwactwo, które sobie wymyślił ten konował Marcoh po zabiegu Stacha. Smutas, ten konował zawsze taki był dziwaczny, czy po Ishvarze?
-A ty dzieciaku myślisz, że w Ishvarze wszyscy żołnierze się znali?
-skwitował z politowaniem Stanisław. Wyraźnie obrażony rzucił teczkę na stół.
- Fakt, że alchemik i medyk raczej znacznie zawęża grupę do poznania - skwitował Stefan z tym swoim wrednym uśmieszkiem. - Znałeś Marcoha, Smutas?
-Powie mi ktoś skąd w teczce o najemnikach przepis na ciasto migdałowe?
-wymamrotał Stanisław wyciągając pożółkłą kartkę z teczki.
-Słyszałem o nim, ale nie poznałem go osobiście. - skwitował Samuel - Musieliśmy być w innych oddziałach, ale z tego, co słyszałem zawsze był nieco restrykcyjny.
-No widzisz dzieciaku? A teraz jakieś komentarze po za faktem na tych z teczki po za faktem, że pewnie wygląd taki mają, że pińć roków za sam wygląd.? Znaczy się pięć lat za sam wygląd… -
Stanisław poprawił się na końcu ku wyraźnemu ubawowi młodszego brata.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 12-09-2015 o 16:31.
Guren jest offline  
Stary 12-09-2015, 13:53   #110
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Stach i reszta przeglądali teczki. Przede wszystkim były tam opisy kompani najemnych i ich dowódców.
Sierocy korpus rekrutował się z dawnych żołnierzy z Księstwa Urbino walczących z Rodem de Rico podczas jednoczenia Aerugio. Choć prawdziwa rodzina książęca wymarła niedługo po wojnie, ale Supremę Kondotieri korpusu nosili od tamtej pory tytuł księcia, choć była to funkcja głównie tytularna. Sierocy Korpus był dużą jednostką, o bardzo wysokim morale i słynącą ze swych strzelców wyborowych. Książę Urbino walczył po stronie Amestris w wojnach z Aerugio, jak i przeciw Amestris służąc królom Crete. Podczas zamach wykonanego przez jego kochankę stracił nos.

Psy Wojny były cieszącą się ponurą sławą jednostką złożoną z kryminalistów najgorszego autoramentu. Byli wykorzystywani do tłumienia powstań i rozruchów, zatrudniono ich na krótko do tłumienia powstania Ishvalskiego, ale było zbyt wiele przypadków napaści na ludność rdzennie amestriańską. Ernesto de Pizzaro był dawnym przemytnikiem i sutenerem z miasta za morzem, Rio de Nuegro. Założył Psy wojny rekrutując swoich dawnych towarzyszy z gangu. Był dziwkarzem chorym na syfilis, Stefan rozpoznał w nim Creteńczyka, który zakłócał mu oglądanie filmu w kinie.

Jan Slavek dowódca nowego taboru był wysokim odzianym na czarno mężczyzną o surowym obliczu, sądząc przynajmniej po zdjęciu dołączonym do akt. Miał być ortodoksyjnym wyznawcą dualizmu, religii łączącej Letytyzm z kultem księżyca. Wywodził się z bastionu tej wiary, dawnej Husyti. Zasłynął podczas walk z Piastią podczas Gorzkiej Wojny. Dowodził korpusem samochodów pancernych i prawie zajął Cieszyn, ale potem na skutek tarć polityczno religijnych musiał emigrować. Posiadał znaczne kontakty i dzięki wsparciu przemysłowców z ojczyzny i innych krajów, stworzył najmłodszą z kompani najemnych, Nowy Tabor, nazwanej na cześć Taborytów, jednostki najemnej rozwiązanej przed trzydziestu laty. Rekrutował tylko Dualistów z Husytii, i jego jednostka słynęła z karności i dyscypliny posuniętej do granic absurdu.

Gwardię Vanów znali z osobistego doświadczenia i wiedzieli, że mogą być groźni. Aesir Gurnison był chyba uosobieniem midgardzkiego ducha. Nieustraszony wojownik słynął z tego, że śmiał się śmierci w twarz, żartowano też, że ma w sobie więcej oleju do oliwienia Automaili niż krwi.

Co do Ravena, to jego babka była Aerugianską kucharką. Weszła w nieoficjalną separację z mężem, gdy jej syn miał dziesięć lat. Mimo raczej średnich opinii od naczelnego dowództwa zdobył wiele odznaczeń, zwłaszcza obroną Galnamo, gdzie odparł trzykrotnie potężniejszego wroga. Jego żona uciekła z Creteńskim Toreadorem. Córka była sześciokrotnie aresztowana. Dwa razy za zakłócanie porządku, raz za kradzież samochodu i jazdę pod wpływem, raz za napaść na funkcjonariusza policji i za wandalizm.
- Wydaje mi się, że warto by zaryzykować i stopić trochę srebra na kule. Nie wiem na ile jest to skuteczne, ale metale szlachetne mają ciekawe właściwości. - rzekł mistrz.
Do środka wpadł Havok. Mokry od stóp do głów:
- Kate ratowała mnie od ognia, macie gdzie suszyć ubrania? - zapytał.
- Coś się znajdzie, ale co się kurwa paliło ? -mruknął Stefan wyraźnie śledząc wzrokiem ruchy Havoka - Robimy Grilla i ja piekłem kiełbaski, a Kate chyba w końcu nie wytrzymała i skorzystała z wiadra wody, które wcześniej przygotowała na wszelki wypadek. - rzekł Jean kapiąc.
- Widzę, że wasz związek wręcz płonie. No nie powinniśmy Milorda Stanisława tutaj trzymać na pogaduchach, skoro Sao na niego czeka. Stasiek… ekhm… milordzie może okażecie wspaniałomyślność i oddacie panu Havokowi jakąś ze swoich koszul ? Może będzie ciut przykrótkie, ale najbliżej pańskiego wzrostu.
Vilmund przeglądał zawartość teczki dość osobliwą zbieraniną byli ci najemnicy właśnie miał zamiar spytać, co właściwie mają zrobić w tej sprawie, gdy do wnętrza wpadł Havock.
- To się zapaliłeś czy byłeś zbyt blisko? - Rzucił nawet nie patrząc na mężczyznę.
Havok westchnął - Dla Kate bycie w promieniu pięciu metrów jest za blisko - westchnął - Ale kiełbaski się prawie upiekły ! A ty młody nie zgrywaj tu przy nas lokaja, jesteśmy sami swoi ! - dodał uśmiechając się przyjaźnie.
- To Stach nie bądź żyła i daj panu papierosa. Chyba, że woli pan coś mocniejszego. Chyba, że jedziecie dokądś samochodem -młodszy Nowicki pokazał swoją piersiówkę trzymaną za pazuchą marynarki.
- Choć zważywszy na to, że Stach się dzisiaj zaręczył, to się prosi o łyka. Z Angeliką Raven. Z tych Ravenów. Poszło o to, że zaciążyła, a majsterkowicz dał dyla... Więc, by ocalić honor rodziny o bękarta...
- Musisz to wszystkim rozpowiadać?! -Burknął Stanisław - Chcecie wpaść z Kate na ślub grożący chryją, o której będę opowiadać wnukom Stacha? - A chcę mocniejszego - wziął do ust piersiówkę i wziął kilka głębszych łyków, potem pobladł i zgiął się w pół. Wytrzeszczając oczy.
- Cho tho.. - wycharczał łapiąc oddech.
- Bimber metodą Stryja. Prima soro. Więc mocny jak cholera, zwłaszcza jak bez zagrychy -Stefan wyszczerzył zęby, a potem sam wziął łyka.
- A Angelika to ma piękną teczkę. Tatuś powinien więcej dopłacić za ślub z nią
- Przyjdę na ten ślub jak obiecacie, że nie będzie sztucznych ogni i nie podacie tego czegoś. - rzekł Jean odzyskawszy oddech - A myślałem, że w wojsku to pijecie tylko mocne trunki. I sami bimbrujecie po piwnicach koszar. Jak Stryjek z Tatą byli w wojsku to Stryj pędził, więc wszyscy musieli się z nimi liczyć, by mieć dostęp do wódy.
- To Amestriańska Armia. Pijemy tylko brandy i piwo. - rzekł zdumiony Jean.
- Wojsko tutaj ma jak widać wiele przywilej… - skwitował Stefan zapisując coś w swoim notesie. - A na Piastiańskim służbie nie może zabraknąć wódki, to małżeństwo będzie nieszczęśliwe. Chociaż skoro rozwód jest w cenie do niego… To wódka nie jest konieczna w dużych ilościach. Czy Raven jest blisko z Grummanem?
Havok westchnął.
- Wesela, zwłaszcza wiejskie, zawsze mnie przygnębiały. Nigdy nie udało mi się dotrwać w związku do czasu aż do wesela. U Mustangów się upiłem i wypłakiwałem Cainowi w ramię. Pierwszy raz nie będę na ślubie sam. - westchnął - U nas w Amestris bimbru się nie robi. Alkohol był tani, bo nie było akcyzy jak teraz, a i tak wszyscy wolą piwo. W armii był kiedyś nawet przydział, ale z niego zrezygnowano. Ponoć i tak nie było u nas tak źle, bo za cara każdy z żołnierzy dostawał czarkę wódki i dwa piwa. Obowiązkowo i codziennie a jak chciał, to mógł dostać i więcej… - podrapał się po brodzie.
- Grumman przewodzi starej wojskowej Partii Społecznej, która rządziła Amestris za Bradleya, a Raven jest z Partii dziedzictwa, która chce przywrócenia chwały z rządów Bradleya… To skomplikowane, prawda?
- A podobno na cudzych ślubach to najwięcej przyszłych par ślubnych się poznaje. W sumie to i u nas sprawdzone. Tatko się umówił z moją Mamą na ślub Stryja, bo miał dość bab czyhających na młodego wdowca z dzieckiem. Bo akurat u nas młody wdowiec z dzieckiem, który nie przesadza z piciem to bardzo łakomy kąsek. Zwłaszcza jak pierworodny syn. To już od bab się kijem trzeba opędzać -Stefan próbował go pocieszyć.
- Stefek, na podryw na wdowca trzeba się najpierw chyba ożenić.... - zauważył Stanisław Młodszy Nowicki do reszty zignorował starszego. Stwierdził za to, że nie ma, co się dłużej nad Havokiem rozpieszczać, więc przeszedł do konkretów: - A nie znaczy to, że i Raven i Grumman obaj są za Bradleyowym porządkiem, tylko dwie partie? Tylko “z” czy “bez” focha, że my jesteśmy inni, choć różnią się tyle, co masło i margaryna? To jest nazwą !
- Nie wiem. Nie znam się za dobrze na polityce. - odparł, Havok przepraszająco - Gurmman chce zreformować kraj, zachowując jednocześnie władzę i wpływy. Pozbył się też ludzi związanych z ludobójstwem i zbrodniami… A ci, których nie skazano lub zostali ułaskawieni przez panią prezydent, znaleźli schronienie w partii dziedzictwa. - rzekł Mistrz.
- Czyli Raven jest na łasce Grummana ? Wielkie dzięki, mistrzu. A według mistrza patrząc na te teczki… To czy mają coś wspólnego ? Bo dla mnie to zbieranina bardzo różnych elementów. Co z tego, że wszyscy z najemniczego środowiska ? Mają, chociaż wspólnego wroga ?
 
Rodryg jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172