Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-02-2015, 20:13   #31
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Cool

Pimp my ride Xing style

Samuel odnalazł najbliższą Smoczą Żyłę i zaleczył rozciętą wargę, podbite oko oraz kilka siników po solówce, jaką zaliczył od Staśka. Potem wyciągnął z podróżnej torby małą tabliczkę, kawałek kredy oraz połamane okulary.
~Skoro, moje przebrania są tak kiepskie, że nie daje rady wtopić się w tłum to zrobię wszystko żeby się z niego wyróżnić!~- Postanowił.

Następnie wziął się za rysowanie kręgu transmutacyjnego, który będzie współgrał z jego kolczykiem. Przy rozbłysku energii alchemicznej stworzył dla siebie z odrobiny piasku agresywnie pomarańczowe okulary na pół twarzy.

[MEDIA]http://i.ebayimg.com/15/!B8,9NSQEWk~$%28KGrHqIOKnMEy15K7Ib5BM3!-n%28Sy!~~_35.JPG[/MEDIA]

Havock zgodził się na powierzenie naprawy samochodu w zamian za kamień Syn Ziemi podszedł do wgniecionego pojazdu i z podejrzanie złośliwym uśmiechem zaczął skrobać na tabliczce nowy krąg. Wyładowanie było dość duże objęło cały samochód oraz poderwało z ziemi nieco piachu oraz kurzawy.

Gdy pyłowa zasłona opadła oczom wszystkich ukazał się odmieniony Automobil, całą jego karoserie pokrywały xingiskie symbole maska przypominała szczękę pełną ostrych zębów a przednie światła wyglądały jak zmrużone oczy wściekłej bestii a ponad silnik wystawała maleńka figurka skaczącego tygrysa.


- Jak się podoba? Xingiczycy twierdzą, że za niektóre nasze nieszczęścia są odpowiedzialne złe duchy, po tym jak przed chwilą kilkukrotnie potrącił Pan pieszą doszedłem do wniosku, że nie ma, co liczyć na poprawę pańskich zdolności za kółkiem, więc dodałem kilka tradycyjnych symboli ochronnych odpędzających złe moce. Tygrys oraz paszcze również odstraszają złośliwe byty, dlatego często przyozdabia się tak obejścia lub stawia pomniki
– Wyjaśnił ledwo powstrzymując chichot.

-Panie Broken, zmieńcie to w coś normalnego. Mieliśmy się przecież nie rzucać w oczy... -Westchnął Stasiek.
- Nowe Xarxes ma być miastem dekadencji i hazardu, więc z pewnością zrobi Pan furorę tak odpicowaną bryką – Odparł ex żołnierz - Więc im bardziej będziemy się rzucać w oczy tym mniej się będziemy wyróżniać z tłumu. – Bronił swojego „dzieła”.
-Ma swój urok.... -Stwierdził Stefan szczerząc zęby -Może wezmą was za członka ambasady Xing?
Winry i Katrina podzielały zachwyt młodego wynalazcy.

Powrót do miasta upłynął spokojnie, trakcie przejażdżki rykszą lekarz zastanawiał się jak nakłonić swego lekkomyślnego pacjenta rodem z Piastii, aby przestał się wygłupiać i natychmiast zgłosił się do doktora Marco po pomoc, gdy już opracował wstępny plan rozwiązania tego problemu zaczął rozważać podział grupy przyszłe i obecne zadania a także sposoby na ulepszenie swego kiepskiego kamuflażu

~Może należałoby rozważyć inny kolor skóry? Na przykład Isivalski? Będę musiał też pogadać z Rosalindą kiedyś chwaliła się, że za pomocą glinki i makijażu mogłaby zamaskować moje skośne oczy i robić sztuczne blizny.
~

Kiedy Stefan zaczął mówić o licznych telefonach Broken wręczył mu kilka kamiennych monet – Transmutowałem specjalnie dla ciebie, ale raczej nie będzie tu automatów, bo kable telefonicznie drogo przeciągać po pustyni wyjaśnił.

Narzekania Stanisława wywołały uśmiech na twarzy znachora i sprawiły, że cofną się myślami do swej pierwszej rozmowy z tą dziwaczną kobietą…


Pierwsze kroki w branży wydawniczej



- Pani Noro sytuacja przedstawia się tak, że w ręce Rizzy Hawkeye-Mustang wpadła jedna z Pani książek, jest wściekła, że obraża Pani pamięć, Hughsa i obawia się, że jeżeli książka odniesie sukces nastoletnia córka zmarłego może mieć problemy w szkole. Sama treść i inspiracja jej nie przeszkadza, ale prosiła żeby zmienić imiona postaci na fikcyjne. – Przedstawił sprawę Samuel.

-Skasować prawdziwe osoby to łatwizna, ale co z wolnością słowa?
- Spytała oburzona pisarka.
-No dobra, skoro w imię wolności słowa chcesz się narażać facetowi, który jednym klaśnięciem może spalić cię na popiół albo mistrzyni strzelnicy, która przez jakieś czas będzie rozchwiana emocjonalnie to podziwiam oddanie sprawie, ale raczej nie przewiduje długiego życia- Ironizował alchemik.
-Kto mówi o czymś takim? Ale ja pisałam, bo potrzebowałam pieniędzy, to może jakaś mała zaliczka?- Odparła lekko wystraszona Nora.
-A, co ja wydawnictwo? Jak chcesz to możemy podpisać z tobą trójstronny kontrakt gdzie ja i Stefek wspomożemy cię?

-Ja informacjami i finansowo w kwestii utrzymania a jak już skończysz pisać to Stefan zbuduje prasę drukarską i zajmiemy się dystrybucją, ale ewentualnymi zyskami dzielimy się po równo?- Mieszaniec nie byłby sobą gdyby nie skorzystał z okazji, jaką miał przed sobą. Głodująca autorka, która zdaje się wypełniać niższe a sądząc po tym ile tego opchnął Stefan Książniczkom mogą się w tym kryć spore zyski…

-W porządku. To i tak lepsze niż mogłam marzyć. Ale... Wyczuwam tutaj chemię między panem, a tym dużym blondynem. Takie małżeńskie porozumienie, zwłaszcza względem dzieciaka – Stefka.

-Mi tam tego źródło inspiracji nie przeszkadza, ale obaj gustujemy w kobietach a on dostałby szału na taką sugestie – Rzekł Broken z szerokim uśmiechem.
-Wielu tak mówi. Zaprzeczają własnym uczuciom z winy ograniczeń społecznych... – Autorka najwyraźniej odpływała w świat fantazji.


-Czasami tak, ale na froncie to mało, kto się przejmował, bo śmierć czekała za każdym rogiem a w przeciwieństwie do kobiet u facetów jest wyraźny wskaźnik fizjologiczny czy dana sytuacja jest podniecająca czy nie i dla mnie inni faceci po prostu nic nie robią. W ramach pocieszenia mogę Pani opowiedzieć o pewnej parze szeregowców, którym pomagałem w zdobyciu substancji nawilżających koniecznych do ich zakazanej miłości... – Rozbawiony całą sytuacją Znachor – Weteran postanowił zrobić pisarce mały wykład na temat związków męsko męskich na froncie wojennym.

***
Koniec, końców podpisali kontrakt, po czym podsunęli Rizzie Norę poprzez, Perro który zgarną wypłatę za śledztwo.

Wtedy też pożegnali się z detektywem
, który stwierdził, że nie chcę mieć już nic wspólnego z potworami wojnami i całym tym wariatkowem. Nie dało się na tym zarobić a przynajmniej nie tyle żeby uzasadnić postrzał podtopienie oraz zdemolowanie gabinetu.

Tak, więc ogłosił, że wraca w ojczyste strony i kategorycznie nie życzy sobie kontaktów z Mustangiem i jego ludźmi.

Co do ekscentrycznej pisarki trzeba jej przyznać, że dzielnie zniosła reprymendę i nawet nie dyskutowała za mocno z ciężarną.

Chociaż to pewnie dzięki temu, że przed spotkaniem wyperswadowano jej wszelkie pomysły na dyskusje o wolności słowa i pruderii społecznej podkreślając błogosławiony stan i wiążące się z nim emocjonalne rozchwianie małżonki generała.

Nora twierdziła po spotkaniu "że wykazałam jedynie lojalność względem skóry Stefka"



Obecnie


Z zamyślenia wyrwała go Mimi – Jak się czujesz moja pięknotko? - W Samuelu najwyraźniej obudziły się geny Bao, bo miał niesamowitą słabość do tej wielkiej kocicy. Pogłaskał ją czule szczebiocąc radośnie, po czym zwrócił się do Sao

– Nie bądź taka zazdrosna kuzyneczko! Sama wiesz jak potężny jest nasz przeciwnik, więc nie możemy odrzucać żadnych sojuszników zesłanych nam przez Matkę Ziemię. Po za tym, nie ona jest problemem, ale potwory, których strzegła, podobno polują na ludzi a potem ich zjadają przybierając kształty swoich ofiar! O ile dobrze zrozumiałem ta tutaj posiada coś na kształt zmysłu Serca Smoka, który jest na te Yoma wyczulony. Sądzę, że jej Organizacja przekształciła się z czasem w tą grupę polującą na potwory, której wychowankiem był Cesarz – Wyjaśnił sytuacje białowłosej.

- Będziemy potrzebować od ciebie pożyczyć jakieś ciuchy, w których ta tutaj będzie mogła walczyć z potworami, a ty chcesz z nami iść polować na Yoma? Twoje wyczucie Chi mogłoby się przydać. - Namawiał.

- Stefan, ufam, że poradzisz sobie z osłanianiem Pani, Winry? Wierze, że jesteś na tyle odpowiedzialny żeby zająć się sprawami biznesowymi w końcu obiecaliśmy Tony emu, że się popytamy, ale sam rozumiesz, że bardziej się przydam w walce. Wydaje mi się, że Stanisław powinien w tym czasie pójść z Panem Alphonsem i Mistrzynią Mai szukać tego lekarza dla naszego ognistego rumaka, bo jak szefunio się dowie, że znów ściągnęliśmy na siebie kłopoty odkupując kolejne pradawne zło to się pewnie wścieknie, więc dobrze byłoby mieć coś na osłodę raportu – Samuel miał nadzieje, że tym sposobem wbije młodego w ambicje i ograniczy jego bratu pole manewru.

- Ja z panem Vilmudem i Ileną udamy się na polowanie, zaraz się przebiorę w coś świeżego a potem spróbuje doprowadzić naszą antyczną wojowniczkę do stanu używalności. Nie wiem, jakie eksperymenty na niej robili, domyślam się, że niezależnie od wszystkiego przebudzenie po tak długiej hibernacji i bliskie spotkanie z samochodem musi być przykre, ale nie możemy pozwolić żeby monstra robiły sobie bufet z cywilów!


- Ale mogę powiedzieć Szkapie, że Stach poszedł do tego weterynarza do niego? Tylko już zawiadomiłem Edka o Ilenie, więc nie wiem czy najpierw pójdzie do Szkapy, czy do biblioteki - młody był wyraźnie wdzięczny, że Stasiek mu się nie będzie majtać znowu przy nogach. Tylko pójdzie szukać "koniowała".

- Tak czy siak będziemy na plus, ufam że wiesz co robisz- Odpowiedział równie zadowolony mieszaniec ~Wszystko idzie zgodnie z planem~- Pomyślał.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 21-03-2015 o 12:30. Powód: poprawiłem drobne błędy
Brilchan jest offline  
Stary 01-03-2015, 15:37   #32
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stanisław
Był wkurzony. I to poważnie. Głównie na Tego Cholernego Mieszańca znanego szerzej jako – Samuel Broken vel Zborowski. Ten idiota wcisnął go akurat na ten wieczór , żeby szukać doktora Marcoh. Jakby nie miał innych rzeczy do roboty?! Na czele z pójściem ze Stefanem na spotkanie z tym przedsiębiorcą z którym była umówiona Rockbell.
Jakby nie znał dzieciaka?! Albo chociaż mogli go zabrać na polowanie na Yomy. Samuel pewnie znowu przejdzie w jakiś morderczy szał. I wtedy co się stanie z panem Vilmudem?! Facet miał wystarczająco dużo problemów przez pracę dla Rezydencji. Naprawdę, przy tych priorytetach wątroba Staśka mogła poczekać. I tak miał atak tylko raz w tygodniu, to chyba można poczekać?!

I jeszcze Ten Cholerny Mieszaniec powiedział o tym May Chang. Jasne to było przykre widzieć zasmuconego dzieciaczka, gorzej, że na argument Staśka, że może przyjść jutro to nim rzuciła. Nie bardzo wiedział jak i kiedy przeszła z trzymania jego ręki do rzucenia Nowickim. Mniej bolało niż było szokujące. Przy okazji dostał długie kazanie, że jest przecież młody, tyle przed nim na czele z miłością, więc powinien pójść koniecznie do Marcoha już zaraz.
Poszedł, bo się bał, że mała Xingijka rzuci nim znowu. I to przy Stefanie lub Sao. Głównie dlatego. I że Stefek zapowiedział już Mustangowi przez telefon, że już jadą szukać medyka.

Przed wyjściem pozostała jeszcze jedna sprawa- załatwienie ciuchów dla Ileny. A że nadal się grupie nie przelewało trzeba na razie spróbować pożyczyć. Sao wydawały się najlepsze pod względem rozmiaru. Stanisław przykleił do twarzy jeden ze swoich czarujących uśmiechów:
- Zaiste Sao, twój widok to najlepszy moment w tym upiornym i długim dniu! A który na dodatek jeszcze się nie skończył. A Ilena stanowi jeden z wielu gorszych momentów. Ale niestety jeśli nie chcemy, żeby do jutra doszedł incydent z kolejnymi potworami trzeba będzie trochę jej pomóc. I żeby nie doszło do kolejnych skandali to potrzeba by było nam pożyczyć jej jakieś ubranie. I od razu pomyślałem o pani Sao jako o najrozsądniejszej znanej mi pani. Która na pewno będzie miała coś dobrego dla wojowniczki


Stefan

Stefan pomyślał, że wieczór zapowiada się naprawdę obiecująco. Nie dość, ze miał iść na spotkanie biznesowe Protetyka z prawdziwego zdarzenia, to będzie mógł iść bez idioty Staśka. Nie ważne, czy dlatego, że uznał, że trzeba załatwić dla Szkapy jak najszybciej tego medyka Marcoh, czy zwyczajniej dlatego, że May sie boi szemranej dzielnicy. Albo, że Stasiek boi się puszczać jakąkolwiek babkę bez opieki. Jakby Alphonse jej nie starczył. To już starszy się będzie zastanawiał.

Grunt, że on- Stefan Nowicki obejdzie się bez kretyna, który stale urabia go w role głupiego dziecka. W końcu jakieś szanse by być potraktowanym jak poważna osoba, a nie smarkacz.
Mistrzyni Rockbell była na tyle miła, że pozwoliła mu skorzystać z budki telefonicznej w dzielnicy Ishvarskiej. Mniejsza o to czemu w Xingijskiej ich nie mają. Przy wyczekiwaniu jak Szkapa odbierze, Stefanowi humor mu poprawiały darmowe żetony od Samuela. Ten przynajmniej myśli o tak istotnych drobiazgach.

Rozmowa Stefana jako "Stelli"
Mniejsza o istotności drobiazgu, że przyjdzie mu znowu użyć swojego telefonicznego alter ego – „Stelli Kozłowskiej” od restauracji Kozłowskich z Piastiańskim Jadłem. Co za tym idzie gadać falsetem i ogólnie babsko:

- Halo? Panie Mustang, z tej strony Stella z Piastiańskiego Jadła.
-Stella? Dawno nie rozmawialiśmy –
– za ten śmiech Szkapy najchętniej by go kopnął. - Czy coś się stało?
-Był Pan ostatnio naszym wiernym klientem. Nawet nas poleciliście par osobom, a my teraz jesteśmy w trakcie otwierania następnej filii, więc nie chcielibyśmy zostawiać Pana na lodzie, Sir.
-Następna filia? Aż tak dobrze się powodzi?
-Trzeba próbować, czyż nie Sir? Znaczy się, że Piotr do Pana nie dzwonił?
-Coś tam wspominał…
-Znów wszystko na mojej głowie. A potrzeba stałych klientów powiadomić, że w najbliższym czasie nie jesteśmy w stanie przyjmować nowych zamówień, zwłaszcza do domu.
-Chwalić wam takiego podejścia do klientów.
-Dziękuje. Chociaż… Czy to znaczy, że nadal macie ciche dni z małżonką?
–po prostu musiał zdjąć Szkapie z gęby ten świergot.
- W jej stanie humory to rzecz normalna… Czyli na razie nie mogę nic od was zamówić?- świergot zdjęty. Nawet z pewną irytacją.
-Tak Sir! Przykro mi… To z różnych przyczyn. Firma, ale też przyjeżdża do nas rodzina. W tym ojciec ze wsi.
-Ojciec?
- chwila zaskoczenia i milczenia ze strony Szkapy - A on nie był przeciwny waszemu wyjazdowi do miasta?
-Był i to bardzo. A skoro zarzekał się, że nigdy nie ruszy się z wioski, to pan rozumie, że ten nagły przyjazd brzmi niepokojąco.
-Hmm… Faktycznie… Z pewnością w waszej sytuacji to będzie… kłopotliwe. A co tam u waszego kuzyna?
-Kuzyna? Którego?
-Ten co starał się o wizytę w sanatorium. A może to był wuj?


Stefan milczał dając Mustangowi gadać. O kogo lub o co chodzi? Szpital, więc może o Samuela tak naokoło? Nie mógł bardziej na wprost?
Tylko… Czemu wyczuwa w tonie rozmówcy coś jakby- współczucie? Troskę? U Szkapy?! To było niepokojące.

- Dostał w końcu skierowanie na leczenie? –w głosie generała dało się słyszeć ponaglenie.
Chodzi o znalezienie Marcoha? Dla siebie? Świnia!
- No starał się o jak najszybszą. Że też pan pamiętał! – zapewniała „Stella”
- Żeby w jego stanie jeszcze palił papierosy… Taki młody, a już takie problemy z trzustką. Piotr się żalił. Stella? … Jest gorzej?
Piotr? Palacz?! Mówi o Staśku!? Czemu ponagla? Staśkowi coś jest?
-Trzyma fason – wymamrotał nie wypadając z głosu „Stelli”. – Przekazać pozdrowienia od Pana?
-Jeśli chcecie…
-Przekażę... A! Jest jeszcze taka sprawa! Może, że dlatego, że właśnie Sir się zainteresował naszym Polskim Jadłem, ale zatrudnił nas Radziwiłł…
– rozmowa przed chwilą zabrała mu radość z tej informacji. Ale po prostu trzeba powiadomić co się kroi zanim trafi do gazet.
-Radziwiłł?
-Ten Stanisław Radziwiłł! Zatrudnił nas do zorganizowania mu bufetu na wesele!

Chwila milczenia
-On się żeni? Słyszałem, że lubi towarzystwo kobiet, więc to nie spodziewane…
-O panu też tak mówili, a teraz jest pan żonaty...
–„Stella” zachichotała
-Ja mam czas szaleństw za sobą. [/i]- ton wskazywał, że Mustang się rozparł zadowolony z siebie przy biurku. – Ale to dopiero przyjechał do Amertis i już? Ech, ta Piastiańska krew…. Kim jest ta szczęściara?
-Angelique Raven.


Chwila milczenia
- No proszę, proszę… -skwitował Szkapa.
- Też pan uważa, że nie jest szczególnie ładna? Przepraszam… A wie pan, że jedna koleżanka mojej koleżanki Vinnie ma znajomą co tam pracuje, wie pan? Opowiadała mi, że Radziwiłł odwiedził raz Ravena.
-Czyżby miłość od pierwszego wejrzenia się zdarzała?
-No nie wiem… To tempo trochę mi trąci… skandalem. Ślub już za tydzień. Dziwne, nie? No wie pan....
–ton Stefana nabrał znaku „plotkarkskiego”. –Ale ta znajoma koleżanki opowiadała, że Ravenówna miała już wcześniej jakąś sympatię. Instruktor miecza, więc pan rozumie, że raz się zjawił Radziwiłł, a tu wcześniej…
-Nie ładnie tak plotkować, Stello
-Ja tylko mówię co słyszałam, Sir. A tak między nami, to powiedziałabym, że ten Radziwiłł to typ, który za bardzo stara się być dla wszystkich miły.
-Doprawdy? –
znów śmiech dziwkarza
-A! Czy Raven nie jest przyjacielem pana teścia? Może będzie pan na weselu?
-Jeszcze nic od niego nie słyszałem… -
trzeba przyznać, że Płomienny dzielnie się trzymał utrzymania „pogodnych ploteczek”.- No zobaczymy
-Czeka mnie ciężki tydzień. Zwłaszcza jak pan młody taki… rozeemecjonowany. Ojej… Przepraszam, że zajęłam panu tyle czasu.
-Nie ma problemu. Zwłaszcza, że już dajecie mi gratisy do zamówień.
-No wie pan co?-
Stella przed rozłączeniem zachichotała.

Stefan zaś po tym przybrał wyraz twarzy jakby miał zaraz zwymiotować. Za długie było to robienie za „Stelle”. Niemalże czuł się spowity zapachem wody kolońskiej jakiej używał Szkapa. Nawet próbował strzepać z ubrania to wrażenie
Przynajmniej od tej mdlącej uprzejmości, ta myśl „Co ze Staśkiem?!” przyszła stopniowo. Miała ostry posmak doprawiony narastającym wkurzeniem.

- Ed ma identyczny wyraz twarzy jak rozmawia z generałem.-zauważyła mistrzyni Rockbell.
- Przepraszam…. Słyszałem o ludziach uznających „Kobietę głaszcz, a faceta”… Bij? Lej? Coś takiego. W każdym razie to zaskakujące jak bardzo różni się podejście generała do kobiet, a do mężczyzn. 180 stopni normalnie! O żonie, a reszcie świata nie mówiąc… Miałem kiedyś nauczycielkę przemówienia…
-Przemówienia?
-No w każdym razie nauczyła mnie czym jest sarkazm. To jak dać Plaskacza słowami. A generał pod tym względem opanował te sztukę śpiewająco. Moja nauczycielka była kelnerką to się na tym zna…
-Bardzo krzyczał?
-Nie… W tym tkwi sarkazm. Ale nie, nie było źle. Tylko później będę musiał się rozmówić ze Stanisławem. Bardzo rozmówić. Ale spokojnie, to może poczekać…

Skinęła głową.

- Może i robię za wsparcie techniczne, ale mógłby wykazać się większym zaufaniem. W końcu mieliśmy się wspierać… Mieliśmy być… Głupi nie jestem… No zapomnijcie! wysilił się na uśmiech – Gdzie mi tam do was jako technik, ale wiem, że nas nie zauważają dopóki wykonuje się dobrze swoją pracę. Ale jak wsparcie nawali to się wszystko sypie. Nie mogę sobie pozwolić na nawalenie! Jedziemy?
A w ogóle to od tej rozmowy telefonicznej to wpadłem na pomysł na biznes. Muszę to jeszcze przemyśleć, ale pomysł mi zaświtał.


Bo i ciężko było powiedzieć, że Stefana zastanawiało czy wielu kolesi będzie chętnych zapłacić za takie pogaduszki z „uroczą dziewczyną” nie wychodząc z domu. I że za „uroczą dziewczynę” może się podawać każdy. Stefan jako „Stella” to udowodnił.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 02-03-2015 o 11:27.
Guren jest offline  
Stary 02-03-2015, 16:36   #33
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Sao zatrzepotała rzęsami.
- Jak Stasiu tak ładnie prosi, to jakbym mogła odmówić - zapytała Sao. Wyciągnęła z torby ubrania i podała je Stachowi. Była to różowa szata w tygryski, a do tego trochę bielizny i nawet ozdoby. W tym czasie położono Ilonę na łóżku i gdy się przebudziła, zobaczyła zainteresowaną nią Mimi, cofnęła się ze strachem, a na widok Xingijki zupełnie wybałuszyła oczy.
- Może będą z niej ludzie, ale nie oddawajcie ubrań, bo i tak je spalę.
Ilena przebrała się w ciasnej łazience. Gdy wyszła wyglądała cokolwiek cudacznie, ale ubrania były tylko trochę za duże na nią. Poszli jeszcze na chwilę do baru, gdzie Claymorka posiliła się…Zjadła pięć jajek sadzonych, osiem plasterków bekonu, cztery kiełbaski, dwie porcje frytek, miskę Creteńskiego chyli con carne, dwie morigiańskie kaszanki,, cztery tosty na słodko w jajku i mufinkę. To wszystko popiła trzema piwami i dzbanek soku pomarańczowego. Potem dosyć długo siedziała w toalecie, najwyraźniej rozgryzając jej konstrukcję, a następnie udali się na polowanie. Pierw udali się do Białego miasta, lecz po drodze Vilmund zobaczył, że jego siostra macha do niego z parkingu dla motocylistów.
- Hej braciszku, jesteś na randce, czy robisz za skrzydłowego - rzekła uśmiechając się szeroko. Obejmowała ramieniem wysokiego mężczyznę, blondyna o podgolonym czubie i sumiastych wąsach. Nosił strój motocyklisty, a do kurtki miał przypiętą plakietkę gangu Brygantów.
- Poznaj Dimę
Ilona wpatrywała się w mężczyznę w szoku. On także nie spuszczał z niej oka?

Tymczasem Stefan wsiadł z Winry do rikszy. Mechanik nosiła garnitur i teczkę z projektami. Gdy mijali ciężarówkę, zobaczyli na niej nową reklamę słynnego amestriańskiego napoju Fantastic, przedstawiającą Michele Cytrus w stroju Winry z miną idiotki pijącą napój, którego krople ściekały jej po szyi aż do piersi.
- Potrzebowałam pieniędzy na rozkręcenie biznesu. I tak dobrze, bo prawie zostałam twarzą firmy sprzedającej prezerwatywy, bo jej nazwa pomyliła mi się z nazwą producenta farb do ścian. Na szczęście babcia miała refleks - mruknęła zaciskając pięści. Dowieziono ich na plac budowy, gdzie ponoć pan Yaglo nadzorował wyburzanie całej dzielnicy starożytnego miasta. Jeden z wielu ishvalskich robotników wskazał im, gdzie przebywa ich szef. Ochroniarz zaprowadził ich do pana Yaglo, który już czekał na nich. był niskim gróbawym mężczyzną o nieco poparzonej twarzy z lewej strony, ubranym w biały garnitur. Nosił okulary i w zębach trzymał cygaro. Na uszach miał słuchawki. Chłopak w wieku Stefana, wyrostek o monstrualnie wielkich okularach, którego kończyny zdawały się szybciej niż reszta ciała, ubrał im słuchawki i pokazał aby stanęli przed grubą białą linią i wtedy nastąpił wybuch. Seria eksplozji w jednej chwili unicestwiła staronzytną dzielnicę. W stronę stefana i Winry poleciała chmura pyłu a ogromny głaz zatrzymał się przed całą czwórką. Gdy pył opadł chłopak ściągnął im z uszu słuchawki
- Zajebisty wybuch co nie? - krzyczał na nich pan Yaglo szczerząc białe zęby.

Stanisław szedł z May podtrzymywany przez księżniczkę jakby miał się przewrócić. Ala poszedł w tym czasie kupić Nowickiemu zioła z listy Xingijki
- Jak panu nie wstyd panie Stanisławie! Ma pan całą kochającą rodzinę! Wyobraża sobie jakby pana matka płakała nad grobem? A pana brat - suszyła mu uszy. Trafili do dzielnicy Ishvalskiej gdzie przyciągali sporo spojrzeń, a jeden chłopiec wcisnął mu Numer "Ludu Ishvalu". Xiao Mei odstraszała jednak wszystkich. Doktor miał gabinet we własnym domu, urządzonym w dawnym zajeździe. Poczekali chwilę, aż wyjdzie ostatni pacjent, Shemitka w zaawansowanej ciąży. Doktor zaprosił ich do gabinetu. Miał straszliwie zdeformowaną twarz May natychmiast rzuciła się doktorowi na szyję.
- May… Jak mnie tutaj odnalazłaś - rzekł Marcoh
May ze Stanisławem zaczęli wyjaśniać w czym rzecz. Doktor przyjżał mu się i wziął się za badanie. Gdy skończył rzekł poważnie.
- To Ermunora, masz rację. Jestem jednym z kilku ludzi na świecie, którzy znają czarną danchemię, taką co niszczy ciało. Co zabija. Operacja nie będzie trudna, tydzień temu leczyłem dwóch kozaków, braci co z gułagu przez pustynię uciekali i nadal żyją, ale będzie bardzo bolesna. Proszę przyjść do mnie po jutrze, ado tego czasu nic nie jeść i pić tylko zioła i wodę, albo porzyga pan się z bólu - pogroził palcem
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 04-03-2015, 13:12   #34
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Samuel nachylił się i cicho zapytał Ilene
- Czy ten facet to Yoma?
- Nie wiem... Nigdy czegoś takiego nie widziałam. - rzekła przestraszona.
- Szanowna wojowniczko przez czas, który spędziłaś w hibernacji wiele rzeczy na świecie się pozmieniało. Stąd powinnaś się psychicznie przygotować na wiele dziwności. Stworzono nowe rodzaje ubrań, ludzie będą nosić nowe fryzury czy dziwnie utrefione brody. Stworzono również wiele wynalazków jak bez konna karoca lub samospuszczający się wychodek, który ujrzałaś w hotelu - Spokojnie tłumaczył lekarz. - W razie wszelakich wątpliwości spytaj się mnie nim zaatakujesz a ja ci wszystko wyjaśnię - Poprosił.
- Ale kim on jest... Czym - Zdrastwustie! To radiość wiekia brata kraniwej heddyczki poznać - Dima uścisnął Vilmunda i zrobił mu niedźwiedzia. Nie spuszczał oka z Ileny - A to było powitanie tutejsze - rzekła ilena - A więc robisz za skrzydłowego? Martwię się o ciebie Vil - Hedda skrzyżowała ramiona na piersi.
- Oj tam za bardzo się przejmujesz. - rzucił do siostry, zaczął się zastanawiać czemu Dima tak bacznie przygląda się Ilenie.

- Ale o co chodzi ? Czy coś nie tak z jego aurą ? Może po prostu wcześniej nie widziałaś nikogo tej rasy ? To chyba góral jest - Spytał zaniepokojonym szeptem Broken wciąż szepcząc.
- Ta, jeszcze "Alchemikiem" się okażesz. A gdzie ta blondyna, ta druga? A nas chyba nie przedstawiono? - Patrzyła sceptycznie na Ilenę - [i] On jest jak Yoma...Ale bardziej stabilny - szepnęła do sama - Jestem jego narzeczoną, wstydził się powiedzieć - Ilena objęła Vilmuda uśmiechając się szeroko

- Może Chimera? Połączenie dusze człeka i zwierzęcia. Władza, którą dzięki łasce bogów udało się obalić eksperymentowała na ludziach. Potem wyjaśnię ci dokładniej, ale pewnie zrobili to wbrew jego woli. Tłumaczyłoby to, czemu tak na ciebie patrzy, bo też wyczuwa twą inność, nie martw się mam wielu przyjaciół wśród Chimer nie są złymi istotami a teraz muszę postarać się załagodzić sytuacje - Wyszeptał, po czym wyprostował się i przywołał na twarz swój najlepszy medyczny uśmiech - Przepraszam za koleżankę niedawno wybudziła się ze śpiączki i wciąż cierpi na traumy z tym związane. Pan skojarzył się jej z oficerem wojskowym, którego znała. Pracujemy nad tym żeby pomóc jej dostosować się do nowych realiów – Powiedział mając nadzieje że to białe kłamstwo któremu bliżej do lekkiego naciągnięcia prawdy jakoś uratuje sytuacje.

"Ja ją chyba zabiję..."
- Pomyślał Midgardczyka, gdy wojowniczka postanowiła się "przedstawić nie pozostało nic tylko grać powierzoną rolę a potem się rozmówić. - To jest, Ilena.- Wskazał na kobietą, po czym dodał próbując się uśmiechać wskazał na swoją bliźniaczkę dodał - Jak możesz się domyślić to moja siostra Hedda.
- Tak jak kolega mówił niedawno się wybudziła i jest dość... Specyficzna... Trochę się przywiązała... - Wyjaśnił w swoim rodzimym języku siostrze.

- Ta, pewno przez pocałunek, co braciszku? Ale nie musisz się wstydzić -poklepała brata po ramieniu -
Wojskowym? To wiele tłumaczy, dużo ludzi w Amestris miało powiązania z armią [i] - rzekł chłodno Dima - A wy, co tu robicie? Kogoś szukacie - zapytała łowczyni Yom - Skąd wiesz? - zapytali oboje.

- Wie Pan jak to jest każdy ma jakieś tajemnice i rany związane z reżimem Bradleya, ale może lepiej nie rozdrapywać starych ran? To Nowe Xarxes i każdy powinien dostać tu drugą szanse - Powiedział miłym głosem, ale posłał Drahmiczykowi znaczące spojrzenie z nad lekko zsuniętych okularów

- [i] Szukacie dwóch ishvalczków, prawda? (/i) - zapytała Ilena groźnie - Ishvalczyków, ale niby, po co? Takiej dziewczyny szukamy. Bo widzisz, pracuję dla takiego aktora... Znacie filmy o El Lupo? On go tam gra a my ochraniamy. Gra w filmie El lupo i Stalowy Alchemik razem przeciw światu. Wiesz, on bez swej asystentki nie może grać

- Zgubiliście asystentkę? - Zapytał się Vilmund.
- W sumie to uciekła...
- Aż takim kiepskim szefem jest? Czy po prostu się pokłócili? - Zaczął się dopytywać na razie próbował się nie śmiać, choć wydawało się to dość zabawne.
- [i] To sprawa poufna... Wiesz nie mogę tak zdradzać tajemnic szefa. To jego siostra i bliźniaczka jak my. Ale jakbyście znaleźli ziemnowłosąa wysportowaną dziewczynę, to szukajcie mnie w hotelu "Barons Mask"

- Aktorzy to wasza arystokracja? - zapytała Ilena zakłopotana - Długo była w śpiączce? - zapytała Hedda ostrożnie.

- Mocno oberwała w głowę? Jak wujek Harold? - Zapytała Midygardka
-- Czy ja wyglądam na lekarza? Raczej dość mocno… - Odpowiedział jej brat.
- Niestety, doświadczyła pewnych przykrości ze strony władzy a my staramy się jej pomóc dostosować do nowej rzeczywistości. Pewnie, dlatego wytworzyła się między państwem nić porozumienia, chociaż Pan wydaje się być w zdecydowanie lepszej sytuacji - Wtrącił Samuel.
Tak właściwie to rozmijał się z prawdą jedynie w szczegółach jakieś kilkaset lat.

- Ah, tak? - zapytał Djma. Hedda dała mu kuksańca, który mógłby połamać żebra.

- Jak najbardziej, ale czy to naprawdę miejsce żeby mówić o tak przykrych rzeczach? Jeżeli spotkamy waszą brązowowłosą uciekinierkę na pewno damy znać. My szukamy dwóch groźnych osobników trudno ich dokładnie opisać, ale sądzę, że Pan Dima zdołałby ich wyczuć na podobnej zasadzie, co biedną Illenę. - Odpowiedział Alchemik.

- Może pomogę... Pogadam z Wergilem, szefem klubu - Rzekł Anastazyjczyk.

Broken podziękował za pomoc i jeszcze raz powtórzył że ostatnio jak ich widzieli to wyglądali jak Isivalczycy ale że umieją się przebierać więc lepiej zapamiętać wszystkie dziwności. Wymienił też wszystkie hotele i osoby z ich grupy w nich przybywające którym można przekazać informacje gdyby ich akurat na miejscu nie było.


***


Gdy już oddalili się nieco od rozmówców Samuel rzekł ściszonym głosem do rudego olbrzyma

– Panie Vilmud macie świadomość że ten Dima to pewnie Chimera ? Wojsko eksperymentowało na ludziach o on pewnie jeniec wojenny. Niektóre Chimery powariowały jednego to musiałem nawet zabić bo porwał Panią Rizzę i uważał się za drugiego Bradleya ponad wszelką moralnością ALE normalnie też się zdarzają tak jak wśród wszelkich innych grup społecznych. Mam sporo przyjaciół wśród Chimer- Zapewnił.


- A co do Pani Panno Illeno to ludziom się będzie mówić że jesteście ofiarą wojenną przebudzoną ze śpiączki to wyjaśni wasze problemy z tym co dla innych normalne i ludzie będą współczuć. Jak skończymy sprawę tutaj to możemy Panią zabrać ze sobą. Załatwię wam jakieś dokumenty i pracę godną wojowniczki! Proszę się nie martwić mam znajomości – Pocieszał kobietę.

- Ale to wszystko przyszłość, teraz trzeba znaleźć te potwory zanim skrzywdzą niewinnych!
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 26-07-2021 o 22:22.
Brilchan jest offline  
Stary 05-03-2015, 18:24   #35
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan szkoląc się do biznesu
- Szokujące, głośne i destrukcyjne - oświadczył Stefan między kaszlem. Pomógł wstać Mistrzyni. To tyle z ubrania świątecznego- To z Waszmościem byliśmy umówieni?
Nie wiem, Paszczak, czy z nim mnie umówiliście - Wrzeszczał Yaglo - Nie wygląda jak dziewczyna wujku
- Bo to z tym drugim się umawiałem... Jest pani pewna, że jest Winry Rockbel? Bo jest pani niepodobna
- Często to słyszę - rzekła mechanik podpierając się stefanem
- Ja jestem asystentem pani Rockbell. Stefan... Stephen Foxx! -Nowicki postanowił zastosować swój pseudonim - Czyli prowadzicie tutaj rodzinny biznes?
- Ja prowadzę, reszta plącze się pod nogami... Zbudowałem tu elektrownię, połowę kasyn dworzec i szambo... a wy czego chcecie - mówił Yaglo –
Choć o projekt kompleksowej Autozbroi - rzekła winry i otworzyła teczkę. Ishvalczyk przeglądał papiery paląc Cygaro i rzekł\ - Pogadamy w Biurze. Paszczak, przynoś piwo - Chłopak pobiegł przeklinając pod nosem słowem piastańskim „kurwa” Szli przez skład ładunków wybuchowych, gdzie Yaglo nie gasił cygara i doszli do biura Chłopak przyniós trzy butelki portera i jego szef-wujek przeglądał je popijając z butelki. Piwo było miejscowej produkcji:
- [i] Zna pani tą historię, jak uczony przedstawił Aleksandrze Amazońskiej machinę parową, a ta powiedziała, że jak ją wprowadzą, to co zrobią z niewolnikami. To o niej myślę
- A co zrobili tym niewolnikom? -szepnął Stefan do Winry.
- No nic... ścieli uczonego
Winry wyglądała na przygnębioną.
Stefan z napięcia nawet nie próbował sięgnąć po butelkę z piwem. Jeszcze narobi tym problemów Mistrzyni jeśli Yaglo pozna, że jest nieletni.

- Przedsiębiorstwo Waszmościa... robi wrażenie - Nowicki szukał właściwych słów. I zastanawiał się kiedy da radę spytać o Paszczaka
- Sam, tym rękami i lewą stopą zbudowałem po wojnie... browar jest mojego brata, teściowa mówi, że ishvala zakazał alkocholu i wolno pić tylko sok z katusa... wredne babsko... masz wolnego dziadka?
- Daleko stąd, ale tak się z Tatą nie lubią, że mógłby się zgodzić... - Stefan zaśmiał się krótko.
- W każdym razie dziadek też nie popiera abstynencji.
- To jak będzie w pobliżu to pokaż go... o ile go nie lubisz. - Nie ma nadziei? - zapytała Winry - za pięćdziesiąt lat, moźe.... wyprzedza epokę po prostu. Nie sprzeda się
- Ale co nie sprzeda?

- Zbroja autonomiczna. Taka zbroja automail -Powiedziała winry
- Przecież jest popyt po wojnach. Rush Valey miało swoje boom. Jak w końcu wygrają w Xing wojnę z Drachmą, to pewnie tam popyta na automaile skoczy
- Ale chłopcze to taki Automail dla zdrowych ludzi... wejdziesz do takiej zbroi i masz siłę dziesięciu chłopa, ale kosztuje tyle co setka żołnierzy

- Ale wytrzyma dużo dłużej niż setka żołnierzy, mniejsza strata w ludziach. Pójdzie tam gdzie człowieka strach puścić!
- Straty są wliczone w koszta, a generałów nie tak łatwo przekonać. Znajdź mi takiego, a zobaczymy
- Może... może ja znam takiego co by to zainteresowało? Zwłaszcza jak teraz Xing leje się z Drachmą, to kto wie kiedy z Amertis. No, a na pewno mam krewnego co to teraz się żeni, a alkohol potrzebny na weselu! Co to za wesele bez alkoholu? Toz to u nas grzech, żeby ślub bez alkoholu. A panna młoda z rodziny wojskowej. To pokażcie co ten wasz browar wytwarza
- Słyszałem o nim. Miły człowiek, ponoć zapraszał Ishvalskich jeńców na obiad... Potem i i tak trafiali do obozów... Powiem bratu, żeby nie sikał mu do piwa. Jakby to był Mustang... albo Kimbley, ehhh, zaginął ponoć. A rodzice panienki byli tymi rockbelami co leczyli rannych i zginęli - Tak... - odparła Mechanik. Yaglo namyślił się - Jak zbierze panienka połowę funduszy to dam ddrugą... A ty chłopcze z DRACHMY jesteś?

Historia Ishvarczyka imieniem Jan Paszczak
- No wie pan?! Jestem z Piastii! I to z dziada pradziada.
- A to chyba to samo? Paszczak, skąd był ten żołnierz, co cię uratował. Ten, którego imię sobie wziąłeś - Paszczak Jan... A może Pastak? - odparł a wuj otworzył jego zębami nową butelkę.
- A może Pawlak? -Stefan wygrzebał zdjęcie - Może tak wyglądał?
- No może tak - rzekł chłopak przyglądając się zdjęciu - A to ważne?
- Ty matole, świnopasie ty! Nawet imienia swego zbawcy nie zapamiętałeś! - ryczał Yaglo na bratanka

- No ja dlatego, że jest problem z wymawianiem mojego to wziąłem pseudonim Foxx. Albo traktują mnie jak idiotę, tylko dlatego, że jestem z Piastii. Nie wszyscy, ale za dużo. Bo ten Pawlak to z mojej wioski, jak wyjeżdżaliśmy to nas stary Pawlak poprosił, żeby się dowiedzieć, co się stało z tymi dziećmi co Jasiek uratował w Ishvarze. Czy im się udało przetrwać. Bo niestety na ostatniej akcji Jaśka Pawlaka zastrzelili. No, a wiele mogło się po tym zdarzyć, choć Jasiek sie postarał. No, a stary Pawlak- ojciec Jaśka chciałby wiedzieć, bo ci odratowani to trochę teraz jakby dzieci tego Jaśka - Stefan mówił teraz szybko - No rozumiem, że wtedy to za dużo w Ishvarze się działo, to mógł pan Paszczak pomylić się. W każdym razie, czy on tak wyglądał - pokazał ponownie zdjęcie
- No tamten miał mundur - rzekł Paszczak
- A co idioto miał nosić? Strój baletnicy? - żachnął się Yaglo
- W Moulen Rouge ponoć
- Ty już się lepiej przymknij. Przepraszam za niego, rozum odziedziczył po szwagrze. Tamten idiota zabił się swoim granatem
- Zawleczka była wadliwa? -Stefan wysilił się na współczucie. - No, rozumiem panie Paszczak, że Jasiek miał taką nijaką twarz. Inaczej wcześniej by się dał złapać, ale spróbujcie sobie przypomnieć. Ten co wam pomógł mówił coś o tym, że otworzy piekarnię jak wyjdzie z wojska?
- Nie otworzył okna - mruknął biznesman
- No może to była piekarnia, ale na pewno coś z chlebem
- No to jest piekarnia! Czyli jednak!! Nie mówiąc o tym, że słyszałem jak pan Paszczak po naszemu mówi! - Stefan aż zaklaskał
- To takie pozdrowienie. - rzekł Paszczak
- Raczej dla wrogów panie Paszczak...- Stefan coraz mniej wątpił w opinie Yagla o bratanku. - Mówił coś jeszcze tamten po kim przyjęliście imię?
- Dużo gadał, zwłaszcza o nieruszaniu się i udawaniu że mnie nie ma. Był tam w wagonie chłopak co tera gazety sprzedaje
- Czyli to nie twój krewniak? Powiedz jego rodzinie, że jak do mnie przyjdą, to znajdę im pracę - rzekł Yaglo
- Z góry dziękuje, panie Yaglo. Czyli ten od "Głosu Ishvaru" był wtedy z wami, panie Paszczak? – Nowicki próbował wycisnąć co się da z tego mało lotnego umysłu
- Nie no, on tylko pracuje tam. Gazety na centiny sprzedaje
- I jak on ma na imię?
- Gede może. Lub Gedo bo nie został dorosłego imienia
- Nie miał mu kto nadać? Ale przeżyć wspólną ucieczkę, walkę o życie. To musi rodzić przyjaźń na całe życie!
- Rodzinę stracił i w redakcji mieszka - paszczak drapał się po skroni .
-[i] Ekhm… A przeszkadzałoby panu jakby zrobić panu zdjęcie? Dla ojca Jana, starego Pawlaka jako pamiątka?
Yaglo o dziwo nie zrobił problemu i sam zrobił bratankowi zdjęcie własnym aparatem.
-Panie Paszczak, a chcecie coś napisać dla ojca Jana Pawlaka? -spytał jeszcze Stefan.
- No mogę "Cześ. Jestem zdrowy. Paszczak"
-To fajnie.

- No to interes ubity. Ja mam dziś jeszcze dźwig obsługiwać. Panienka nie pije? –zawołał Yaglo.
- No jak pan chce... - Winry opróżniła butelkę krzywiąc się strasznie, Znaleźli się po chwili na ulicy. Winry objęła Stefana i pocałowała w czoło - Świetnie się spisałeś - rzekła gdy rozbłysł flesz

"Walka z mediami"
- A gdzie "Dzieńdobry"? -wymamrotał Stefan próbując złapać fotografa
Pogonił niskiego krępego człowieka przez kilka przecznic, aż w końcu złapał go za płaszcz
- Ratuunkuu! Biją! - krzyczał po amestriańsku. Kilku Ishvalczyków patrzyło z zaciekawieniem.
- Cicho - dał mu sójkę w bok - Wujek przecież musisz w końcu iść do lekarza z tymi wrzodami! - zawołał tak, żeby Ishvarczycy słyszeli
Drugą ręką go trzymał za kołnierz
- Zamach na wolność słowa! Ludzie i Edward Elrik mają prawo znać prawdę!

Stefan spróbował zerwać aparat z szyi fotoreportera. Nie ważne, że trzeba będzie urwać zawleczkę. Szybko owa "smycz" okazała się materiałem łatwym do zerwania.
- To własność redakcji "Czasu Amestris!" [/i[
- Spokojnie, tylko oglądam. Takie zdolności mam do maszynek. A to co to jest? - otworzył wieko i zaczął wyciągać na wierzch rolkę z filmem - Ojej, jakie fajne! Do czego to?
- Nieeeee! To była moja furtka do awansu!
- Jaka tam wolność słowa, jak tekstu nie mieliście. Fotka to żaden tekst... Ech... Nora miała rację co do tego biznesu! Zwłaszcza do fotografów... -upuścił rolkę na ziemię - Ojej, chyba się prześwietliło. A było po ludzku spytać, może wywiadu by się udzieliło, miałby pan tyle fajnych zdjęć, ale nie.... Trzeba było po złodziejsku i na co? Że jakiś smarkacz z psią mordą dostał buzi w czoło? - Stefan Nowicki przemawiał zaskakująco słodko.; - W sumie to pan zaskakująco szybko biega, panie?
- Zbyt często muszę uciekać przed takimi jak ty!
- Chwalić kondycji, Nieznajomy. A nie można po ludzku spytać? Ja mam na przykład dużo historyjek do opowiedzenia. Moja psia morda na to nie wskazuje, ale... O! Mistrzyni macie panu coś do powiedzenia?
Winry dobiegła ciężko dysząc i trzymając w ręku klucz. W jej oczach płonęły zimne ognie mordu
- Wiesz jakby się Edward wkurzył, jakby zobaczył to zxdjęcie z waszym komentarzem. On jest wrażliwy, na swój sposób
- Może nie aż tak brutalnie, Mistrzyni. Pan da wizytówkę jakbym miał Newsa do sprzedania, czy co... Chociaż Nora lepiej operuje słowami...

Wepchnęła mu klucz do buzi - Jak jeszcze cię zobaczę to zęby powybijam ROZUMIESZ! - Mężczyzna skinął głową
- Słyszał pan mistrzynię. To co robimy z tym panem, Mistrzyni? - Stefan całkiem nieźle się bawił będąc dla odmiany "dobrym gliną" - Mimo wszystko spuszczając mu łomot może nieopatrznie wyjść na ofiarę w afekcie. A przecież to my tutaj poszkodowani...
- To wywieziemy na pustynię? Do grobowca?
- Mówiłem, żeby nie brutalnie... No nic chyba trzeba puścić, żeby z żalu za swe krzywdy nie zrobił czegoś czego by "musiał żałować." -wolną ręką go poklepał po głowie. - A nam może się przecież przydać znajomość w prasie... Na wypadek jakiś ogłoszeń, czy innego zapotrzebowania na dziennikarza. Pan Nieznajomy na pewno teraz żałuje i przeprosi
- Dobrze, ale niech wie, że Wiry Rockbel chroni swoich! - zadarła dumnie nos
- Wtedy mógłbym Mistrzyni podpowiedzieć, co w niektórych regionach Drachmy robią. To jak będzie panie Nieznajomy?
- Trafiłem do kraju barbarzyńców - skrył twarz w dłoniach i ruszył przed siebie
- Tak to bywa. Zawsze udzielaj autoryzowanych wywiadów panie Stefanie

- Zapamiętam to sobie. A już myślałem, czy go nie nająć do ogłoszenia zaręczyn mojego idioty. To co Mistrzyni, wracamy omówić strategię? Mam minimum 2 i pół planu na Inwestora waszego projektu. Ale jak nie czujecie się o siłach to poproszę Sao o najęcie jej kotka... Nie myślałem, że kiedyś to powiem... W każdym razie tak czy tak dopadnę tego mojego idiotę...
- Nie powinieneś tak mówić o swym bracie... O co chodzi z tym kotkiem - zapytała Winry
- A dysponujecie pod ręką psem tropiącym? Bo inaczej zostaje mi sprawdzić, czy to potrafią białe tygrysy...
- Kogo chcecie tropić - zapytała Winry skonfundowana
- Stacha dokąd polazł... Ale mogę i na niego poczekać. A wtedy sobie z nim porozmawiam... Ale lepiej jak się wrócimy do samochodu...
-[I[ Byleby wrócić do hotelu. Mówiłem Mistrzyni, że Edward tutaj jutro miał przyjechać? Tak gadał przez telefon

- Co? Pewnie nie do mnie... Od kiedy utracił alchemię jest strasznym pracoholikiem
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 07-03-2015 o 15:16. Powód: Stefan z napięcia nawet nie próbował sięgnąć po butelkę z piwem. Jeszcze narobi tym problemów Mistrzyni jeśli Yaglo pozna, że
Guren jest offline  
Stary 10-03-2015, 20:55   #36
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Gdy Stanisław wyszedł wściekły od doktora, ale wtedy May chwyciła go za rękę i gdy się odwrócił, zobaczył, że dziewczynie ciurkiem ciekną łzy z oczu. ścisnęa go za dłonie
- Jest pan bardzo dobrym człowiekiem panie Stanisławie. Wierzę, że pana mama jest z pana dumna!
Bracia wrócili do motelu z pietnastominutowym odstępem Za motelem, od strony skrawka póstyni jaki się tu uchował, na leżakach opalały się Sao i Kate, a Havok drzemał przykryty kocy,iem ze szczurów. Mimi spała obejmując baranią kość
- Witajcie Stasiu i i młody. Ta potwora nie jest taka zła jak ta druga. Kupiła mimi kosię
- [i] Bo to miła kotka jest. A ukochana Samuela śpi. [/]
- Tak miłe, że sam kogoś znalazł - Rzekła sao z zachwytem.
May zbaraniała na widok Kate
- To ta siostra Alfonsa-samy? - zapytała cicho. Zaraz alfonse przyszedł i homunkuluska go zobaczyła, wzięła w ramiona i zaczęła ściskać.
- Mój ukochany mały kuzyneczek
Al. z dumą podał Stanisławowi paczkę herbaty z koperku, herbaty z imbirem, z żeńszenia i z czystka.
- Obok jest kasyno Uśmiecch barona, a dalej kino, a może pójdziemy na basen?. - zapytał havok.
- A kto zaniesie list narzeczonej Stasia - Sao uśmiechnęła się.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 11-03-2015, 10:35   #37
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stanisław
- Ja chyba nie powinienem osobiście dawać tego listu... Może dałoby radę nająć jakiegoś posłańca z kwiaciarni? - zasugerował Nowicki siląc się na lekki uśmiech.

Szybko przeniósł się na ubocze. Byle dalej od "Plażowiczów" i towarzystwa. Krzywiąc się siorbał herbatę od Alphonse'a. Obrzydlistwo. Miała jeszcze paskudniejszy posmak gdy pomyślał, że czymś takim będzie musiał się żywić przez najbliższe dni. Spojrzał w niebo. Co ma powiedzieć młodszemu? Liczył, że będzie prościej. Wspomnienie o rozmowie z Marcohem miało paskudniejszy posmak niż herbata ziołowa.

Rozmowa Stanisława z Marcohem
Starszy Nowicki spojrzał niepewnie na Marcoha:
- A jakie będą skutki uboczne? I ile potrwa moja rekonwalescencja? Bo do wesela ma mi sie zagoić, a pod koniec tygodnia się żenię....
- No lepiej aby więcej pan nie pił - rzekł doktor
- I nie jadł mięsa - dodała May
- Na pewno, nie tłustego
- A papierosy? Mogę palić? To też przecież zioła - Nowicki na ten opis lekko spanikował.
- Każdemu pacjentowi sugeruję,, żeby zrezygnował z alkoholu, ale nic się panu nie powinno stać. Dietę też powinien pan trzymać, dla zdrowia i aby wątroby nie nadwerężać. A papierosów kategorycznie zabraniam - poprawił okulary
- Kiedy ja prowadzę strasznie stresujący tryb życia! A skoro widzi pan, że mamy wspólnych znajomych! Nie mówiąc o moim dziecku!
- Pan jest ojcem? To będę ciocią! ucieszyła się May i chwyciła go za rękę, potem nagle spoważniała i ścisnęła dłoń bardzo mocno - To musi pan dbać o siebie. Przysięgam osobiście dbać o zdrowie ojca mojego siostrzeńca. - w tym czasie Marcoh wypisał krótką listę, a Xiao Mei obgryzała nogi taboretu To panu wolno jeść - podał kartkę
- Ale ja o młodszym mówiłem. O Stefku... Ciężko go utrzymać na wodzy, sama panienka wie... -Stanisław próbował sprostować - I jakie ciocią? Sa... Panienki siostra w ciąży? Skoro ja nic... Kto jest ojcem?!
Stanisław odczytał kartkę z dietą: - Prędzej się zabije niż coś z tego przyrządzę...
- No pan chyba - chwyciła się za policzki - Czyli ojciec jest nieznany!
- Ale to było o Stefku. Ja się tym dzieckiem opiekuje i robię za jego prawnego opiekuna jako jedyny krewny w tym kraju!
- Tydzień głodówki pana nie zabije - dodał Marcoh
- Ale na ślub możemy przyjść? - zapytała May
- Jeśli góra pozwoli...
- To wspaniale. Tylko suknie drogie, a teraz wojna - posmutniała nagle
- To na czwartą jesteśmy umówieni - zapytał doktor

- Panienka pogada z młodym, jeszcze się okaże, że szyć umie. Ja mogę pomóc przefarbować jakąś
Stanisław następnie westchnął i pogrzebał w kieszeni. Potem powiedział: - Pan widzi doktorze, że mamy tych samych znajomych to wie pan czego się spodziewać po tym towarzystwie. A po dzisiejszym dniu i co się wydarzyło do wieczora wolę nie myśleć co mnie czeka w najbliższym czasie. Muszę być na nogach jak najszybciej
- Tak? [/i] - zapytał Marcoh
- Czy z tym dopalaczem dałoby radę dzisiaj, od razu? -pokazał buteleczkę z kamieniem. - Naprawdę zależy mi na czasie, doktorze
Doktor zamilkł przez chwilę, a potem rzekł poważnie - [i] To byłoby w najlepszym razie marnotrawstwo, w najgorszym bluźnierstwo. Rozumie pan, czym jest to coś. To dusze ludzi. Każde użycie, być może posyła je w nicość... Jest pan dużym, zdrowym człowiekiem, wytrzyma pan [//i]
- Ale ja nie chce mieć ataku w najgorszym momencie. A tylko dzisiaj wrobiono mnie w ślub, wątroba mi szwankuje od miesiąca, dzieciak poszedł w podejrzane miejsce, a z jednego grobowca wylazło prastare alchemiczne monstrum. Co ja mówię?! Wyszły dwa! Dwa! I niby to drugie ma złapać pierwsze?! I jedyny alchemik po za mną to walnięty weteran!
- Jakie monstrum? Mógłby mi pan opowiedzieć, May patrzyła na Stacha wstrząśnięta
- Sam mało wiem... Młody miał prosić Edwarda o badania. W każdym razie jedno z nich potrafi obedrzeć człowieka ze skóry i przyjąć jego postać. Ale ten duży pan i krewny waszej siostry już szukają. Niech Święta Panienka czuwa nad tą sprawą...
- Tu jest wiele sekretów... - Marcoh nie przestawał się wpatrywać w Stacha- Niech wyśle pan do mnie tę istotę - dodał doktor
- Tropiciela mogę. Ale ta druga- przybrała już postać niewinnych Isharczyków. Tropiciel... Czy jak o sobie mówi Claymore jest teraz na polowaniu. Nie wiem, czy pan jest gotowy by je poznać... Po tym co pan przeszedł doktorze, należy wam się spokój. I ja... mogę się dostosować do waszej opinii, ale oby Święta Panienka nad nami czuwała, a los nie uśmiechnął się złośliwie. Ja się mogę dostosować... Co to? - spojrzał na leżącą na stole gazetę.
- Gazeta Co ją pan kupił - podała mu ją. Na okładce był Lin w wydaniu dwustu kilowym rozkazujący wojownikowi cienia usiec Xingijską wieśniaczkę, ale zasłonił ją przystojny czerwonoarmista Precz z tyranią! Władza w ręce rad!
- Zatem jak będzie doktorze? - przerzucił stronę
Niech kupi pan fajkę z opium, to wystarczy - rzekł doktor a Stanisław trafił na pewien interesujący artykuł.

Artykuł do przeczytania w głosie "Ishvalu Przedruk" z "Piastańskiej Prawdy".
"Dnia drugiego sierpnia tego roku we wsi Wilcza Wólka doszło do bezprecedensowej napaści na funkcjonariuszy państwowych. Sergiej Nowicki, znany w okolicy alkoholik o skłonnościach wywrotowo- reakcjonistycznych zmusił do konsumpcji gazety gminnego sekretarza partyjnego Macieja Badrowskiego, po tym, jak zamierzał z nim dyskutować o antynarodowej postawie arystokracji mieszkającej na terenie okupowanej przez Amestris, Piastii. Natychmiast po tym oburzającym zajściu patrol milicji obywatelskiej został wysłany celem wyjaśnienia sprawy, ale natychmiast stali się celem brutalnego ataku, a funkcjonariusz Grzegorz Dąbrowski poniósł bohaterską śmierć z rąk Jakuba Nowickiego, brata Sergieja. Po tym zdarzeniu rodzina spaliła swoje gospodarstwo świadoma, że przejdzie w ręce uczciwych obywateli wiernych ojczyźnie, a następnie uciekła w nieznanym kierunku. Wnikliwe śledztwo przeprowadzone po tym incydencie ujawniło, że dwaj najstarsi synowie Sergieja przystąpili do wspieranej przez rząd Amestris bandyckiej bandy żyjącej z owoców ciężko wypracowanych przez lud. Starszy Stanisław jest podejrzewany o wiele nadużyć o charakterze seksualnym, a młodszy Stefan był powszechnie znany ze swych zapędów piromańskich. "Ciarki mnie przechodziły ilekroć ten chłopak patrzył w stronę mojego domu" Mówił miejscowy kowal. Pierwsza żona Sergieja zmarła, jak sugerują wiarygodne źródła, na skutek trybu życia do jakiego zmuszał ją jej mąż. Taki sam los najpewniej spotkał niedawno zmarłą żonę Jakuba Nowickiego. Cała wieś odetchnęła z ulgą po pozbyciu się tego siedliska reakcyjnej patologii"

Stanisław na zmianę klął wzywał o pomoc patronów i Świętą Panienkę: - O Boże! Nie kłamali z moją rodziną....
- Ale o co chodzi? zapytali oboje
- E nie ważne...Mówiłem, że przyjeżdżają.... Po prostu już o tym poszło w gazecie, niestety mocno przesadzone.
Trochę odzyskał spokoju. Czy raczej jego myśli przeszły na tor jak ma zadziałać- trzeba pogadać z młodym. Z resztą też, ale nie przy Marcoh, uzna go za przestępce...

Pytanie o przypadek Roya Mustanga
- Ja się do Doktora dostosuje, skoro Doktor tak to stawia, ale... Mam jedno pytanie - mam wśród wspólnych znajomych z Panem jedną osobę, która w Dniu Sądu oślepła... I on wkrótce będzie ojcem...
- Macie dobrą dietę... i świeże powietrze konserwuje
- W porządku. Będę szedł za wskazówkami, Doktora. Widzimy się pojutrze o 16? A z tym znajomym co stracił wzrok, co mam mu przekazać?
- To zależy... jeśli mówisz o tym o kim myślę... To nie zadziała
- Raczej ten... Rżeli za nim w szkole. Jak za koniec. Ale naprawdę nic nie wyjdzie? Nawet na czerwonych pigułkach?
- Nie łatwo oszukać boga. Ten, kto czeka za... lub przed bramą zna nasze sztuczki. Musiałby się wyrzec czego innego - rzekł Marcoh - [i] Mówi pan o Mustaangu [//i]
-Tak mówiłem, ja przecież widzę... - westchnął Nowicki. Tyle z szyfrowania.
- Mówiąc w skrócie, musiałby on zrezygnować z alchemii
- Jak Edward - rzekła May
- Jest pan pewien? Zresztą dobra, mnie na Dniu Sądu nawet nie było. Nie wiem co i jak. Ja tylko się pytam, bo liczyłem, że świeżo upieczony ojciec zobaczy swoje dziecko. Warto było spytać. -Stanisław czuł się tylko coraz bardziej rozczarowany i zirytowany.
- Pytanie, co jest cenniejsze dla niego. Potęga bramnej alchemii czy wzrok... co by pan wybrał
- A pan co by wybrał urodzić dziecko, żeby umrzeć i unieszczęśliwić mnóstwo osób, czy żyć bez dania dziecka? Moja matka dokonała wyboru...
- Uważa się pan za dobrego człowieka?
- Uważam się za takiego który ma na koncie parę trupów, żeby jako trupy nie skończyła jego rodzina
I za takie , który widząc ile mój ojciec musiał przejść przez to, że się urodziłem nie wiem czy moją matką kierował skrajny egoizm czy altruizm. A decyzję zostawiam panu Mustangowi, ja robię za posłańca. I umawiam się na zabieg, aby nie kopnąć w kalendarz za rok...

- Zapewne kochała pana ojca i bała się stracić jego miłość. Niech pan stara się żyć, tak aby była dumna z pana... - rzekł lekarz
- Mój ojciec dał się dziadkowi wywalić przez okno jak powiedział, że się żeni z nią!! Z parteru, ale i tak bolało! I pan myśli, że brak dziecka by coś u ojca zmienił?! gwałtownie wciągnął powietrze i wypuścił głośno.- Dobra, ja tutaj tylko posłaniec. Widzimy się pojutrze na zabiegu... - Nowicki zaczął zbierać swoje rzeczy
- Pana ojciec kochał ją i kochałby i bez dziecka, ale nie byłby szczęśliwy. A ona widać go kochała bardziej niż własne życie - rzekł do wychodzącego Stanisława
- To oczywiste, skoro tyle razy mi to powtarzali. Tak, tak ma pan rację. Do widzenia. - Nowicki nie oglądał się za siebie. "Rzygać się che... Ja się o taki dług nie prosiłem... I powtarzanie tego setki razy nie oznacza, że kocham Tamtą bardziej od Mamy tylko dlatego, że postanowiła się poświęcić i mnie urodzić!! To Mama mnie wychowała i jakby ludzie mieli żal, że nie płaczę jak mowa o Tamtej.... I dlatego nie daję gwarancji, że dziecko Mustanga nie będzie miało mu za złe, że cenił Alchemię bardziej od niego. " myślał obgryzając pod drzwiami paznokieć. A tyle wytrzymał bez tego! Trzeba poczekać na Alphonse i May.

Motel
Stanisław ponownie westchnął. Nic nie powiedział jak May po tym płacząc zapewniała go o tym, że matka na pewno jest z niego dumna.
Nie miał już siły jej mówić, że dużo bardziej go obchodzi co na to jego żyjący ojciec. Zważywszy na tamten artykuł z gazety Ishvarskiej - Tata widocznie już się czegoś dowiedział o tym co Stanisław wyrabia. Czy jemu to złamało serce? A Mama? Tak się zawsze dla niego starali, żeby nie odczuł, że nie pasuje, jest odmieńcem. A był z urodzenia synem Tamtej Kobiety- Laury Ossolińskiej.
Co go opinia kobiety, której nawet nie pamięta?
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 11-03-2015 o 14:51.
Guren jest offline  
Stary 11-03-2015, 11:41   #38
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Trzej łowcy w tym czasie wędrowali przez gwarne ulice nowego Xerxes. Cudaczny strój Ileny przyciągał wzrok gapiów, a dziwna łowczyni potworów czuła się coraz bardziej skonfundowana. Trafili do dzielnicy robotniczej, gdzie akurat następowała wymiana zmianowa pracowników. Wtedy ilena wskazała na jednego z ishvalczyków tłumie zmęczonych robotników.
- To on
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 11-03-2015, 23:18   #39
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Gdy Ilena wskazała cel Samuel skinął głową sięgnął po swe sztylety do rzucania i cisnął nimi we wskazanego osobnika, po czym krzyknął - Uciekać to niebezpieczny przestępca w przebraniu! - Miał nadzieje, że Yoma nie będzie za sprytny i ujawni swą potworną naturę Broken za nic nie chciał krzywdy zwykłych, Isivalczyków.

Dwa sztylety drasnęły Ishvalczyk, ale niewiele uczyniły istocie. - Ratunku! Bandyci napadli -
- zakrzykną i ludzie zaczęli wrzeszczeć i biegać.

- A ja, czym mam walczyć? - zapytała zaskoczona Ilena i wyrwała przechodzącej obok staruszce parasolkę i z niewiarygodną szybkością doskoczyła do potwora, i uderzyła go parasolką, lecz ten nawet nie drgnął.

Przebrany mieszaniec przeklął ~Powinniem był zmusić Leslie żeby oddała jej miecz, wziąć z nami ten Bradleyowy, co go niepotrzebnie mustangowi zostawiliśmy albo, chociaż kastet jej pożyczyć ~ - Przebiegło mu przez myśl.
Doskoczył do walczących z zamiarem przecięcia potworowi ścięgien żeby uniemożliwić ucieczkę - Bierzemy żywcem czy nie ? - Spytał wojowniczki, bo w końcu to ona była ekspertem od Yom

Vilmund westchnął ze zrezygnowaniem widząc "wyczyny" Samuela i Ileny. Jesteście dyskretni jak skrzynka granatów... - Skomentował zirytowany genialnym pomysłem otwartego ataku na ulicy pełnej ludzi w końcu, co mogło pójść źle? Dobrze, że nie miał pistoletu lub nie użył alchemii wiedział, że "lekarz" był krwiożerczy momentami, ale jak widać był też kretynem nie zważającym na bezpieczeństwo przechodniów ani na fakt, że można było wywabić lub zapędzić gdzieś cel przed atakiem a nie czysty bandytyzm uprawiać...
Złapał za topór i dopadł do bestii pragnąc rozładować swą złość, celował tak by przy okazji okaleczyć lub spowolnić stwora w końcu lepiej by im nie zwiał... Choć i tak miał wątpliwości czy ten psychol w ogóle zaplanował jak wytłumaczą atak na środku ulicy prawdopodobnie nie…

Cios Vilmuda rozorał nogę potwora i trysnęła purpurowa posoka. Oczy ishvalczyka rozbłysły na złoto, a kły i pazury się wydłużyły - Zjem wasze trzewia - zawołał i zaatakował olbrzyma, ale midgardczyk uniknął ciosu. - Zabić! - Odpowiedziała Claymorka na pytanie skośnookiego.

Samuel chwycił za sztylet i podbiegł do potwora z zamiarem wbicia mu go w złote oko - Pora umierać Yomo - wysyczał. Potwór uchylił się przed ciosem, ale wtedy ilena, której oczy rozbłysły na złoto pchnęła go parasolką. Z rozdartej mordy polała się krew.
Udało mu się spowolnić stwora oraz go rozjuszyć czas, więc zakończyć to zanim ten zdoła dojść do siebie. Zamierzył się toporkiem siekąc z drugiej strony bestii.
- Otwórz parasolkę! Na rączce powinien być taki przycisk - Krzyknął alchemik do Ileny w nadziej na zadaje potworowi wielkiej rany szarpanej.

Rany rozorały bok stwora. Bestia straciła pozory człowieczeństwa. Była łysa i beznosa o skórzastych uszach. Warknęła i siekła Midgardczyka zostawiając mu na piersi dwie krwawe bruzdy.
Samuel nie tracił czasu z dwoma sztyletami w dłoniach próbował znaleźć jakieś odsłonięte miejsce. Chciał uderzyć w witalny organ.
Monstrum uniknęło ataku Samuela, lecz parasolka wybiła jej oko. Vilmund uderzył praktycznie miażdżąc stopę potwora Yoma odpowiedział w twarz i oczy rudowłosego zalała krew.

Lekarz korzystając z okazji wbił sztylet w brzuch bestii, monstrum osunęło się na bruk.
- Spokój, bierz potwora na plecy zaraz podam ci drogę ucieczki - Odezwał się zdecydowanym szeptem, po czym naładował dłonie energią Chi - Panie V. Leczenie - przestrzegł pobudzonego walką wikinga, po czym przyłożył mu jedną gorącą rękę na twarz a drugą dotknął rany na piersi.
- Pojebało cię do reszty czy Stach ci coś we łbie przestawił, że zachciało ci się rzucać nożami w tłumie? - Spojrzał się krytycznie na Samuela.
- Ruszajmy. Zanim ktoś zdąży zawołać władze za mną. Dyskusja potem - Rozkazał podnosząc z ziemi swój sztylet i korzystając z wyczucia Drgań poprowadził ich bocznymi uliczkami omijając ludzi.

Tłum zaczął coś szeptać o wojskowych eksperymentach. Narastało wzburzenie - Niedługo zjawi się tutaj osoba ubrana na czarno. Przekażcie... Nieważne rzekła Ilena i poszła za Samuelem.

Chyba tylko cudem udało im się zbiec

Alchemik wściekł się, gdy wojowniczka zignorowała jego polecenie na szczęście rudzielec ją wręczył w kwestii dźwigania zwłok.

- Osoba ubrana na czarno pewnie już dawno nie żyje wojowniczko. Potrzebujecie zwłok potwora? Jeżeli nie mogę je zaraz rozpuścić jakimś zaułku - Zaoferował, gdy zniknęli za pierwszym zakrętem.

- Panie Vilmud skoro wojowniczka wyczuły się nawzajem z Chimerą znaczy się, że Yoma też by ją wyczuła, więc dłuższe śledzenie odpada. Atakując, jako pierwsi zyskaliśmy element zaskoczenia, gdybyśmy tego nie zrobili wziąłby zakładników albo znów zmienił skórę ponownie mordując. Walka w tłumie była ryzykowna, ale szansa na ofiary w cywilach była wielokrotnie mniejsza niż w przypadku innych możliwości. Jesteście dobrym żołnierzem, więc wykonujcie rozkazy a nie martwicie się taktyką - Obsobaczył Midgardczyka.

- Gdy przychodziłam do wsi po prostu ludzie dawali się obejrzeć... Kim są ci białowłosi? Nie pamiętam ich

- Isivalczycy, od wielu dziesiątek lat rdzenni mieszkańcy tego regionu. Najbliższą organizacją, która przypominałaby twój zakon, o której słyszałem jest bractwo łowców potworów z, Xing które wychowało obecnego Cesarza tegoż kraju. Jednak nie jestem wstanie opowiedzieć ci nic więcej potem możesz porozmawiać z profesorem Wąglikowskim to uczony, więc może będzie mógł odpowiedzieć na twe pytania i pomóc ci uzupełnić luki w wiedzy - Odpowiedział.

- Ale najpierw mamy inne problemy do rozwiązania: Po pierwsze, co robimy z ciałem Yomy. Mówiłaś chyba coś o tym, że czerpiesz moc ze zwłok tych potworów? Czy te są ci do czegoś potrzebne? Jeżeli nie powinniśmy je zniszczyć żeby nikt nie prowadził nad nimi eksperymentów. Po drugie muszę zrzucić swoje przebranie, Mogę spróbować przekolorować nasze ubrania i włosy a moje zdolności do wykrywania drgań powinny nam pomóc bezpiecznie się przekraść

- Oni... Je w nas wszywali. Jesteśmy prawie nimi... Dzielnie walczyliście... Nigdy nie słyszałam, aby człowiek pokonał potwora - uśmiechnęła się nieco.

-, Czyli u was uczą, że strzelać nie zważając na cywili? Bo takie plotki słychać u nas... Co gdybyś jednak spudłował lub to bydle nie było zupełnym kretynem i snobowało wsiąść żywą tarczę? - Odburknął zirytowany - Jutro będzie pół miasta gadać a jak by nie patrzeć wyglądamy dość osobliwie…

Samuel zignorował Vilmuda - Jakieś pytania? Sądzę, że musimy się przegrupować, najlepiej wracając do hotelu. Teraz nie odnajdziemy drugiego monstrum, bo będą nas szukać, ale Chimery Heddy się tym zajmują jak usłyszą, co się stało z pewnością zdwoją wysiłki
- A ja jej będę musiał tłumaczyć, czemu zarąbałem jakiegoś robotnika, który się zmienił w potwora... zajebiście... - Westchnął zrezygnowany midgardzczyk - A ty na przyszłość przynajmniej uprzedź zanim zaczniesz atakować…

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz waligóro? Nie uczono mnie strzelać do cywilów, ale analizować sytuacje i wyciągać wnioski na podstawie faktów. Tym różnią się państwowi alchemicy od zwykłych piechociarzy, że musimy myśleć samodzielnie - Syknął wściekle - Powtórzę jeszcze raz: Nie było możliwości śledzenia Yomy, bo ryzyko, że wyczułby Ilene, którą już znał było za duże! Wyczuł ją chłopak twojej siostry! Gdyby nie był idiotą i wziął żywą tarczę wtedy użyłbym alchemii, nie użyłem jej w walce, ponieważ Isivalczycy zwróciliby się przeciw nam. Kiedy ujawnił swą prawdziwą postać nikt już mi nie pomógł a gdyby wziął zakładników ludzie byliby po naszej stronie nawet gdybym użył alchemii - Syn Ziemi na zimno wyliczył wszystkie możliwości, które wziął pod uwagę, gdy zdecydował się zaatakować monstrum?

- Jeżeli idzie o krzepę fizyczną czy walkę w bezpośrednim starciu przy użyciu metod konwencjonalnych przewyższasz mnie, lecz niektóre twoje pomysły są naprawdę straszne. Niby jak cię miałem ostrzec? Przecież zwróciłoby to uwagę potwora! Nie mówię, że nie popełniam błędów, z mojej winy spłonęła tamta biblioteka, ale to, dlatego że zamiast zdroworozsądkowej oceny sytuacji zawładnęły obawy o życie Ścieżki. Dobra następnym razem powiem po prostu "atakujemy". Sądziłem, że takie postępowanie jest oczywiste - Odpowiedział Samuel.

- Skoro wyczuwał Ilene to można było spróbować to wykorzystać by skłonić go do wycofania się do uliczki, zresztą teraz już jest po fakcie miejmy nadzieję, że cała ta szopka nie odbije się nam czkawką…

- Ucieczka oznaczałaby dla niego zmianę przebrania ERGO śmierć kolejnego niewinnego człowieka! PEWNĄ śmierć! - Broken pokręcił głową zniechęcony.

- Ehh nie to miałem na myśli tylko okrążenie i dopadnięcie w bardziej ustronnym miejscu... Tak się trzeba cieszyć, że wymiękł i zmienił postać inaczej byśmy mieli świetne nagłówki gazet mówiące o napaści na tutejszą ludności przez sadystycznych turystów. Co do trupa to lepiej zniszczyć, bo po tym, co usłyszałem od Mustanga lepiej nie ryzykować, że wpadnie w łapy tak zwanych "naukowców”, którym zamarzą się kolejne eksperymenty?.. Ani by się Grumman nie dowiedział, ale teraz to już chyba za późno. Ciekawe, kiedy zadzwoni lub przyśle kogoś z propozycją…

- Ta jeszcze by brakowało byśmy zostawili trupa zaraz by były zdjęcia, plotki i wojskowi też by się zainteresowali zwłaszcza wywiad w kwestii możliwości przybierania formy innych osób...
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 26-07-2021 o 23:19.
Brilchan jest offline  
Stary 13-03-2015, 19:56   #40
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan
Wrócił 15 minut po Stanisławie. Trochę jednak mu zajęło, żeby znaleźć starszego. Nigdy nie widział morza, więc nie wiedział, czy kawałek pustyni zaadaptowany na plażę bardzo się różni od plaży. Oczywiście po za brakiem wody przy brzegu.
Stasiek siedział na uboczu i młodszy już wiedział, że jest coś nie tak. I nie chodziło o to, że od starszego Nowickiego biła aura melancholii. GDZIE POPIELNICZKA?!
Właśnie pogwałcono porządek natury!
Musiał więc zignorować wszelkie próby zagadania go gdzie był co i robił. Liczył, że mistrzyni Rockbell pod tym względem go wyręczy. I oby się za to nie gniewała.
Postarał się powściągnąć wszelkie uczucia na rzecz analizy i zimnej kalkulacji. Wszelkie nadmierne wrzucenie radości i tak wypadnie sztucznie.

- Hej, Stasiek! – zawołał
- A tak Stefek, byłeś grzeczny? – Stasiek widocznie dopiero teraz go zauważył, bo zaraz przeszedł od melancholii w szczerzenie zębów do młodszego. – Gdzie panienka Rockebell? Stefek, ile razy ci mówiłem, że się nie wskazuje palcem?!

No to już Stefan nie musiał się nawet silić na udawanie dobrego humoru, który po małych sukcesach dzisiejszo wieczoru, powinien być rzeczą normalną. Stasiek znowu się zachowywał jakby młodszy brat miał dopiero 5 lat, a nie 15!
- Żyje, ma się dobrze i stoi tam - Stefan zamachał ręką wskazując na resztę towarzystwa. – A po za tym powiadomiłem Szkapę, poszło nieźle w spotkaniu biznesowym, znalazłem jednego dzieciaka od Jaśka Pawlaka i jeszcze zneutralizowałem paparazziego co zrobił mi zdjęcie z Mistrzynią Rockbell. – wyszczerzył zęby.
- Hę? Odpuść sobie ten sarkazm….
-To nie jest sarkazm. No wymagania mają, ale jeszcze nie zerwali negocjacji. Jak by co to już mam ze dwa i pół planu na to jak wykorzystać projekt Mistrzyni, aby inwestor się znalazł. A dzieciak to oczywiście, że wyrósł, ale przyjął nazwisko po wybawcy Jan Paszczak.
-Jak?
-Chyba źle zapamiętał. Zresztą bystry ten Paszczak jak Kowalski z „Potopu”.
-Em… Wolałbym usłyszeć wersję panny Rockbell….
-No, ale dał namiary na kolesia który był razem z nim, gdy ratował ich Jasiek. Ale powinien być bystrzejszy skoro pracuje dla „Głosu Ishvaru”.
-„Głos Ishvaru”. Ach tak…
– wzrok Stanisława powędrował na leżącą na stoliku gazetę.
Stefan nawet nie czytał tytułu. Wyszczerzył zęby:
- Ty, a może ten kumpel Paszczaka to może nawet nam jakoś pomoże w poszukiwaniu pozostałych dzieciaków od Pawlaka? Miałby przecież niezłą historię do opisania. Jutro może tam pójdziemy?
-Ta… A Szka… Mustang co powiedział?


I tyle ma do powiedzenia?! A przecież łut szczęścia z Paszczakiem zasługuje na komentarz. I to Stasiek dostał zadanie z odszukaniem odratowanych, więc powinien wykazać się odrobiną entuzjazmu, że znalazł się trop. Ciekawe co stary Pawlak by o tym powiedział!?
- Raczej nie krzyczał… Może wolał nie wrzeszczeć w słuchawkę do Stelli, żeby nie było dziwnie –Stefan wzruszył ramionami.
- Znów odwalasz ten numer? –Stanisław przyłożył dłoń do skroni.
- A ty jakbyś to załatwił?! W każdym razie widocznie Grumman jeszcze go nie powiadomił… No zobaczy się co nam jeszcze przekaże… A propo Szkapy, to pytał się czy już znalazłeś lekarza.
-E ten… Trochę się poplątało –
starszy Nowicki w widoczny sposób się zmieszał.
- No póki Szkapa nie przyjedzie, albo doktorek do niego to oczywiste, że na razie sprawa nie bardzo ruszy.
-Nie o to chodzi… Nie wiem jak przeszliśmy na gadki moralne… Ale też twierdzi, że to nie wyjdzie…
-Jakie nie wyjdzie? Dlaczego?
-No twierdzi, że bez oddania Prawdzie alchemii to nie odzyska wzroku. Prawdopodobnie.
-Jakiej Prawdzie?! I w ogóle to na jakiej zasadzie nie wyjdzie? Przecież gały ma dalej na miejscu. Choć skoro Elrikom powyrywało kończyny to jemu też powinno te gały chociaż wyrwać. Nie działają, ale są na miejscu. Więc czemu nie działają? Wyrwało Szkapie coś co jest w środku, czy po prostu zablokowało jakoś?
-Nie wiem…
-Stasiek! Ty w ogóle się dopytałeś tego doktorka?! Przecież to MY będziemy się tłumaczyć dlaczego odzyskanie wzroku nie wyjdzie!
-Powiedziałem, że przyjdę pogadać z nim pojutrze.
-Ach tak… Już słyszę wywody Szkapy… Myślisz, że doktorek na razie nam nie ufa, że my od Mustanga i dlatego?
-Może? Może w międzyczasie do niego podzwoni…
- Ja bym bardziej liczył, że Samuel wpłynie na kumpla z wojska.
-Jasne…
- starszy Nowicki brzmiał jakby bardzo w to wątpił. Potem zmienił temat – Wiesz Stefek, dostałem wiadomość od trojaczków Grummana. Poleciły mi trochę schudnąć, bo nie mogą załatwić innego garnituru...
-Głupszych wymagań nie mają?
-Nie wiem, ale oby nie…
- westchnął ciężko. – O tutaj mi dietę zalecili!

Rage i rozmowa właściwa
Stefan spojrzał na kartkę ledwo zwracając uwagę na treść. Kłamstwa Staśka brzmiały nawet logicznie. W sumie w tej sytuacji mógł się denerwować zwłaszcza znając jego charakter. Ale może właśnie dlatego, że Stefan znał go dobrze za dobrze czuł, że cos jest nie tak. Nie raz tak było przy robotach dla jeszcze Szarych, ale wtedy po prostu je przyjmował i nie drążył tematu. Ostatnio w sumie zachowywał się dziwnie, ale znowu nie drążył tematu myśląc, że to coś głupiego. W końcu Stasiek potrafi robić z igły widły, a prawdziwe źródło ignorował. Jak przejmowanie się jak Stefan się zachowa zamiast zwrócić uwagę Płomiennemu na jego hipokryzję.
Może jednak tym razem coś powie?
- Przestałbyś się mazgaić tym swoim ślubem – wycedził mechanik lodowato.
- Ja?! Ja nie…
-Dla odmiany nie głaszczą cię po główce, a ty już się mazgaisz! Powinno do ciebie już dawno dotrzeć, że nie zawsze wszyscy cię będą zaraz lubić.
-Stefek!
-Co? Nie mam racji?!
-Mamy inne problemy też… -
Stasiek rozglądał się nerwowo? Unikał wzroku młodszego? Młodszy Nowicki przybliżył twarz do starszego.

To było łatwe kiedy starszy siedział na krześle, a młodszy dalej stał na nogach.
-Stasiek, ty jesteś jakiś dziwny ostatnio – powiedział powoli.
- Bo dziwne rzeczy się ostatnio dzieją… - starszy nerwowo się zaśmiał próbując Stefana pogłaskać po głowie.
I tym po prostu chce go zbyć? Odtrącił rękę. Już kiedyś tak było. Wtedy jak się dowiedział prawdy o pierwszej żonie Taty i że mają ze Staśkiem różne matki. Wtedy też powiedział:
- Masz mi coś do powiedzenia?
-Niby o czym?
–znów go zbył nerwowym uśmiechem.
- Jak o tym co leży ci na wątrobie? Od jakiegoś czasu
-No nic nowego… Tylko to, że Grumman z naszą rodziną


Tym Stefan Nowicki dał przemówić swojemu gniewowi, który przekuł w ostrze. Spoliczkował Staśka z głośnym Plaskaczem. Starszy się zachwiał. Z krzesła nie spadł, ale strącił filiżankę. Hałas zaraz zwrócił uwagę „Plażowiczow”.
Durny wyraz zaskoczenia Staśka był wart zapamiętania. Nie spodziewał się tego, głupek? Ale mechanik nie miał czasu na podziwianie swojego dzieła.
- Głupia Szkapa musiała mi powiedzieć, a ty nic… Uważasz mnie za kretyna czy jak? Myślałeś, że dam się tym zbyć i nic nie zauważę? – młodszy Nowicki sam się zdziwił się jak bardzo mówi cicho i lodowato. – Powiesz mi co ci jest? Szczegółów nie znam, ale nie myśl sobie, że nie zauważyłem…

Usłyszał pisk May Chang, że nie powinien bić chorego. W ogóle jak może bić brata?! To chyba mówiła i Sao. W sumie to zaraz May zaczęła gadać o jakimś robaku w wątrobie i że za dwa dni Stanisław ma zabieg u tego całego Marcoha, więc absolutnie nie wolno tak traktować chorego.
W miarę jak mówiła złość gotowała się w żyłach Stefana.
- Ach tak, to ona może wiedzieć, a ja nie? - wycedził lodowato.
- Stefek ja… Ja nie chciałem cię martwić - starszy się tłumaczył
- Hej podnieście ręce, kto jeszcze nie wiedział o robalu w wątrobie…
Tylko Kate- Lust podniosła rękę radośnie. Havok zaczął panikować, czy to zaraźliwe. Mistrzyni Winry wyglądała na przestraszoną. Odpowiedź była jasna.
- Komu jeszcze powiedziałeś… No oczywiste, że Samuel wiedział, Mustang… Vilmund też? W sumie to nie masz już co odpowiadać, bo masz to wypisane na twarzy…
-Stefek ja…
-Chciałeś zrobić ze mnie osła, czy jak? Pomyślałeś na co wyjdę jeśli kopniesz w kalendarz, a ja nie będę wiedział co powiedzieć rodzinie na co kopnąłeś?

Nie był pewien, czy bardzo protestowano jak się odzywa do brata. Czuł się jak pod wodą. Słyszał tylko dzwoniący w uszach szum w miarę jak żyły mu się gotowały od wściekłości. Wbił oczy w piasek i wciągnął powoli powietrze.
- Stefek, płaczesz? - Stasiek położył mu ręce na ramieniu.
Znowu dał mu w twarz tym razem wrzeszcząc:
- Ja nigdy nie płaczę!!! A już zwłaszcza nad twoim kretyństwem by mi łez nie starczyło! - powtarzał ciosy – Jesteś aż tak durny!? Uważasz się za jakiego samotnego wilka! Pogódź się z tym, że to nie nasza wioska, gdzie wszyscy ci dają taryfę ulgową!! Bojownik o sprawiedliwość się znalazł!!! Dotrze do twojego durnego łba, że nie jestess tutaj żadnym geniuszem!?! Przeżyłeś tyle, bo inni dla ciebie nadstawiali skóry! Jakby nie ja byłbyś martwy już w Piastii! Umiesz się tylko podlizywać grubym rybom! A tych co ci pomogli nawet nie okażesz wdzięczności!?! Ty zapieprzony chuju! Za co mnie masz?!

Szybko mu ofiara uciekła od ciosu. Stefan po prostu się darł wymachując rękami. Ktoś go szturchnął, żeby się uspokoić. Nie widział nawet kto, ani nie słyszał co do niego krzyczą. Dopiero jak wykrzyczał wszystko przestał próbować uderzyć idiotę.
Wcale nie płakał. Złość skutecznie osuszyła co napłynęło do oczu.
Rzucił tylko okiem na Staśka z sińcem na twarzy i potarganego. Stefan po prostu odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie.
- Dokąd idziesz?! –zawołał Stasiek idąc za nim.
- A czemu JA mam się tłumaczyć akurat tobie, zapieprzeńcu?!
-Odpowiadam za ciebie!
-Wal się! Ty mi nie mówisz dokąd leziesz!
-Trochę szacunku!
-Jak mi się podoba to pójdę jak najdalej od ciebie! Więc się wal!
-Jesteś nieletni, a ja twoim prawnym opiekunem! Jestem twoim bratem do cholery!!
–starszy próbował robić za stanowczego opiekuna łapiąc Stefana za kołnierz i próbując ustawić go twarzą do siebie –[i] Wysłuchasz mnie…
Stefan skorzystał z okazji aby kopnąć starszego w jaja. Udało się aż nadto.
- Nawet nie jesteś moim bratem, zapieprzeńcu… wycedził lodowato spychając go na ziemię.
Odwrócił się na pięcie nie oglądając się za siebie. Miał go teraz naprawdę gdzieś. Nie wiedział tylko dokąd pójść. Zdawał sobie sprawę, że teraz wszyscy będą uważać kretyna za biedną ofiarę. Krzywd Stefana nie uwzględnią, ani, że go oszukano po raz kolejny. Nie wiedział gdzie jest Samuel, ani kiedy wrócił. Stryjek daleko. Nie miał z kim porozmawiać…
W końcu postanowił pójść do pobliskiego kina. Seanse już się zaczęły, ale miał to gdzieś. Czasem miał prawo pozwolić sobie na kupno jakieś przyjemności. Poszedł na seans „Don Lupo vs. Płomienny”.
Niewiele zapamiętał z treści filmu. Postanowił, że posiedzi na Sali nawet jak ten film już się skończy.

Stanisław
Po wszystkim spróbował przyrządzić w kuchni zgodnie z zaleceniami Marcoha kleik. W pokoju motelu przekonał się, że faktycznie wyszedł mu bardziej jak klej. W konsystencji i kolorze. Nawet w smaku. Przyłożył rękę do skroni. Zdał sobie sprawę, że płaczę.
Bynajmniej nie przez wstrętny smak swojego dzieła kulinarnego.
Za dużo tego dzisiaj...
 
Guren jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172