Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-03-2015, 20:02   #41
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Stach wziął głęboki oddech…
A potem poczuł, jak coś go zrzuca z krzesła na łużko.
- Chory ma leżeć, kur ować się i nie gadać - wydarła się Sao, a potem zaczęła mu przywiązywać prawą rękę do lampy jedwabnym sznurem, a May lewą do klamki. Mimi przyciskała mu nogi, a Xiao Mei stała na piersi i warczała.
- Stefan miał rację, nie wierzę że to mówię. Jak kobieta nie zadba o faceta, to zginie marnie i tragicznie. Kwiaty to dałeś mi, bo myślałeś że umierasz, prawda! - krzyczała Sao.
- Ty też dostałaś kwiaty - zapytała Shieska która dopiero weszła do pokoju
- Czeeeeść - zawołała stojąca za nią Kate, sieska zesztywniała

Tymczasem Stefan oglądał film popijając Coca Juice. El Lupo - Don Rialto grał Ricado Labreze, producentem I odtwórcą roli Mustanga był Miceletto Tobaro, a za efekty specjalne odpowiedzialna była Josephine Aborio, która także wcielała się w rolę Rizzy Hawkeye. Ukochaną Don Lupo grała śliczna Madeleine Caruzzo
Stefan musiał przyznać, że Labreze był dobrym aktorem, choć film był z lektorem. A popisów kaskaderskich dokonywał budziły zachwyt Mustang w wykonaniu Tobaro nie był zły, tylko trochę komiczny, no i rzucanie El Lupo bomb z narysowaną końską czaszką było przesadą. Ale Rizza… Pani Riza była bardzo mila kobieta, ktora nie smiala się upiornie, nie molestowalaby dziewczyny El Lupo ani nie uwodzila kazdego. I nie strzelala do golebi.
- Mogę się przysiosc?... Jak ona może na wojnie nosic skorzane spodnie. - zapytal ktos pod konec fulmu, jak stefan się obrucil się i zobaczyl Alfonsa Elrica

Tymczasem Samuel, Ilena i Vilmund po rozpuszczeniu zwlok dalej szukali potwora. Na jego trop natrafili po przy torach. Szli wzdluz nich az dotarli na ostatnio stacje, gdzie na lawce spaala pod kocem jakas kobieta. Było to postkowie ze wzgorzami pelnymi wyschnietej roslinnoscy. Niedaleko było gospodarstwo, gdzie na podworku mezcyna bawil się z dziecmi.
- To on szepnela Ilena. Uslyszeli huk motorow. Droga nadjezdzalo czterech motocyklistow odzianych w skorzane kortki i wojskowe helmy. Przy kazdej maszynie powiewala flaga z glowo wilka
- I jak lowy - zapytal Dima
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 15-03-2015, 20:54   #42
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stasiek
Stanisław rozejrzał się zdezorientowany przebiegiem akcji. Nieświadomie jednak się uśmiechnął. Od ucha do ucha, bo przecież takie coś na jawie?: - Właśnie zrealizowano kilka z moich najdziwniejszych snów w jeden. Mógłby mnie ktoś uszczypnąć?
Sao pacnęła go w ucho - Ty teraz bądź cicho i powiedz, że dałeś mi te kwiaty - warknęła, a Kate wepchnęła Shieskę do środka. Piastianka bezgłośnie chciała coś powiedzieć wskazując kciukiem na Kate
- Boli.... Więc to nie sen... A panno Shiesko widzę, że już znacie zaginioną krewniaczkę braci Elric. Trochę to zajęło, ale się odnaleźli. I spokojnie jest po naszej stronie -powiedział dalej się uśmiechając. - Zatem to jest Katrine
- Oraz jest potworą, ale fajną taką, co zwierzęta lubi... Co z tymi kwiatami! May przywiązała Stanisława i spojrzała na Shieskę - Nie powiedzieli ci
Bibliotekarka powoli pokręciła głową
- Sao, tygrysico po moim poprzednim nietakcie z białymi liliami wolałem ci nie podsyłać kwiatów. Bo znów popełnię jakąś gafę wynikającą z mojej nie znajomości kultury Xing. A w ogóle to dałaś mi do zrozumienia, że nic z tego nie wyjdzie, więc tym bardziej wolałem sobie odpuścić- znowu się zaśmiał. Potem zmarkotniał i westchnął - Czemu ja mam takie serce co mnie lokuje w związkach bez przyszłości? Inaczej nie mogę wyjaśnić, że tyle czasu byłem na haczyku... Potem nie lepiej...
- Zaraz, zaraz, to kto je przysłał - zapytała Sao nieco podłechtana „tygrysicą”.
- Cin Long, taki książę z Xing... Wynajął assasynów, żeby nas zabili - wybąkała Shieska.
Sao poczerwieniała i rzekła skrzyżowawszy ramiona na piersi - Czemu Stanisławie Nowicki uważasz, że hipotetyczny związek byłby bez przyszłości?
- Bo skoro jesteście białą lilią, a to oznacza, że nie chcecie się wiązać z mężczyzną. Przecież sama mówiłaś. Tyle zrozumiałem z wyjaśnień, a ja to szanuje. I panno Shiesko nie można było delikatniej?
Twarz Sao stężała - Oczywiście, jako Biała Lilia brzydzę się męskim rodzajem, ponieważ jest emocjonalnie upośledzony, nieczuły i ślepy na pragnienia innych - Sao zamknęła oczy
- Czyli ona nie jest Anastazyską terrorystką? I czemu umieściliście mnie w jednym pokoju z Białą Lillą - zapytała Shieska
- Byłam, ale teraz jestem tu, aby wziąć ślub z Havusiem, Sam z tobą, Stanisław z tą tamtą, ale to na niby, bo on kocha Sao - rzekła Kate
- Ślub? Ze mną? - Shieska promieniała, a Sao zadrżała
- Ten su... Samuel się oświadczył?! Kiedy?! Czemu ja o tym nie wiem? I gdzie jest w takim momencie Stefek?! A po trzecie... - spojrzał na leżącą na nim Mimi - Jak się odgania tygrysy? Reagują na "Psik!"?
- No wiesz, przy tobie powiedział, że pokochał ją od pierwszego wejrzenia, a jak się kogoś kocha i tu zabiera, to tylko aby wziąć ślub - Rzekła Katarina
- Mimi, choć do mamy - rzekła cicho Sao u razem z Mimi wyszły z pokoju
- Sao chyba cię kocha... - May szepnęła Stachowi do ucha i także wyszła. Podobnie zrobiła Kate. Sheska usiadła na krześle i zapytała - Czy teraz mi wszystko wyjaśnisz?.

Wyjaśnianie Shiesce (Ścieżce)
- Będę musiał wyjaśnić wiele spraw. Po pierwsze Katrino, przyjazd tutaj wcale nie oznacza automatycznie ślubu. Po prostu są tanie i nie zadają tylu pytań co normalnie. Po drugie pewna osoba mnie wynajęła do poślubienia jego córki, bo ta jest w ciąży, a ojciec dziecka się zapodział. Inaczej dziecko będzie uznane za bękarta. Więc pod koniec tygodnia się żenię, chyba, że ojciec dziecka się znajdzie. Inaczej i tak potem się rozwodzę po paru miesiącach. Po trzecie- czyli Samuel się pani Shiesce nie oświadczył?
- No nie - rzekła Shieska -Ale mnie kocha, tak czy nie?
Kate zamyśliła się wychodząc
- Dlaczego pani mnie pyta? Osobiście myślę, że odczuwa wobec was mięte. Ale to taki typ co ma... raczej powolne tempo. Łatwy do spłoszenia. I wątpiący w swoje szczęście... A czy Sao coś mówiła przy pani o mnie?
- No mówiła, że pan z nią na poważnie, ale skoro jest białą lilją, to pewnie chciała uśpić moją czujność
- Hm... W takim razie, czy mogłaby mnie pani odwiązać zanim krew przestanie mi dopływać do rąk? A potrzebuje wyjaśnić sobie parę spraw... Także dla pani
- Nie! Niech wreszcie mi wtłumaczycie o co chodzi z Katariną - patrzyła srogo na Stacha
- Ale dlaczego ja? Moje dzisiejsze wyjaśnianie Stefkowi skończyło się na tym, że trzymam zimną puszkę w spodniach i prawdopodobnie przedłużenie rodu przejdzie na barki Stefka
Chociaż przy jego charakterze... Nie no, jest jeszcze Tomek! Nie! To nie powiększa szans na przedłużenie nazwiska rodowego...
Wstała - Chyba porozmawiam z Sao, skoro mamy razem spać... Znaczy się nie śpimy W ten sposób.... chyba
- Odwiąże mnie pani? Też chce z nią porozmawiać
- Czyli nie dostanę odpowiedzi? - podeszła do drzwi
- A co pani już wie? Bo nie wiem od czego zacząć...
- To co powiedzieli mi lekarze
- W sensie o Kate?
- i o reszcie...
- A co powiedzieli?

Stanisław powiedział jej wszystko co wiedział. Przy okazji dodał od siebie, że dybie na niego Stanisław Twardy, a ostatnie spotkanie skończyło się na umieszczeniu w wątrobie Nowickiego egzotycznego pasożyta. I żeby młodszy Nowicki nie zrobił niczego głupiego jak dopadnięcie Twardego nic mu nie powiedział. Stefan zaś nie zrozumiał braterskiej troski, a jego reakcja była gwałtowna. A teraz on Stach umówił się z Marcohem na zabieg. Przy okazji rozczarował go, co do możliwości odzyskania przez Płomiennego wzroku.
- Coś jeszcze? Chyba nie zamierzacie teraz krzyczeć? dodał na końcu
Z każdym słowem Shieska stawała się coraz bardziej blada, nawet zaczynała się czasem chwiać... Gdy skończył, poczerwieniała wściekle i wyszła trzaskając drzwiami... A potem wróciła i przecięła kuchennym noże sznur
- Pani poczeka! Proszę to przemyśleć!! Przecież pani chciała sama wiedzieć. Sao! Ratuj!! - na widok noża spanikował. I to do łez. Uspokoił się jak tylko Shieska przecięła więzy:- Uwah! Wielkie dzięki pani Shiesko. - starał się przywrócić obolałym nadgarstkom czucie. -[i] W każdym razie panu Brokenowi zależy szczególnie na pani bezpieczeństwie
- I dlatego pozwolił mi myśleć, że jestem wariatką?
- Mnie pani nie pyta... jestem kiepskim przykładem. Ja ukrywałem przed młodszym, co mi siedzi w wątrobie. Zresztą... może pan Mustang go prosił, żeby pani nie mówić? Mnie nie prosi to mogłem, nie? - nieoczekiwanie przyszło mu na myśl, że warto raz zwalić na przełożonego.
- A to taki dobry człowiek ponoć ]
- Ludzie z dobroci serca robią głupoty, a brak komunikacji potrafi być zabójczy. -Stasiek plecami do Shieski wyciągnął ze spodni puszkę. - Dlatego radzę pani samej się rozmówić z panem Brokenem, a ja chciałbym ustalić parę spraw z Sao. Czy chce pani czegoś jeszcze?
Gdy zaczął wyciągać coś ze spodni Ścieżka odskoczyła - Eee nie, absolutnie nic - rzekła uspokojona, że to tylko puszka i wyszła
- Radzę pani jeszcze nie wracać do swojego pokoju. Chciałbym z nią pomówić w 4 oczy... Postanowił od razu się przejść do pokoju Xingijki.

Rozmowa z Sao

Zapukał.
Odpowiedziała mu głucha cisza
- Sao, to ja Stanisław. Czy mogę wejść?
- Nie odejdziesz, prawda?
- Inaczej bym nie starał się uwolnić...
Drzwi otworzyła mu Mimi, Sao była ubrana w błękitne szaty wyjściowe: - Czego chcesz?
- Ustalić coś... Zaczynając od tego po co mnie przywiązałyście do łóżka...
- Obłożnie chory nie wstaje, aa co myślałeś? - zapytała zdziwiona
- Aż tak chory nie jestem... I powiedzmy, że to postawiło mnie w dyskomfortowej sytuacji... Do takich rzeczy to ja normalnie potrzebuje... dłuższej znajomości... Nie żebym nie lubił kreatywności... Ale to mniej ważne!
Westchnął licząc w myślach do pięciu: - Dobra, wiesz, że jestem idiotą... I to miejscami ciężkim...
Sao zrobiła wielkie oczy:
- I za kogo ty mnie i May masz... i za kogo ty się masz! Faceci tylko o jednym i wszyscy to idioci... a teraz przepraszam, bo muszę zrobić twoją pracę
- Dobra, wszyscy faceci to idioci, nie łapiemy kobiecej subtelności. Więc czy możemy przejść w brutalną szczerość? Zawsze zakochiwałem się idiotycznie. Bez szans, albo dawałem się wykorzystać. Jedno głupsze od poprzedniego, w, a ostatnie to chyba najgłupsze. Bo Biała Lilia, a to chyba najgłupsze ulokowanie uczuć, nie? - potem westchnął - Sao lubię cię! W tym sensie, że chciałbym cię pocałować, potrzymać za rękę na spacerze. Pocałować cię w te białe włosy, bo są najładniejsze na świecie. I może jestem głupi, bo wydawało mi się, że też mnie tak lubisz. Deklarujesz, że jesteś Białą Lilią, ale i tak... Więc się zdeklaruj. Albo dajesz mi szansę, albo po prostu złam mi serce tu i teraz. Bo skoro jesteś pewna, że nic z tego to od razu wal!
Sao poczerwieniała i spojrzała na stopy - To ten tego, no wiesz... a co tam - objęła Stacha i pocałowała a potem rzekła - Ale i tak muszę iść
Chwilę stał nieruchomo. Jak tylko się otrząsnął zawołał:
- Czy to znaczyło "Tak"?
Dotykając ust stwierdził, że jakoś świat stał się dużo jaśniejszym i prostszym miejscem. Jakoś sobie wyjaśnią ze Stefkiem. Jakoś to będzie z zabiegiem u Marcoha. Jakoś się ułoży z tym całym fałszywym ożenkiem. Będzie na co czekać. A w ogóle to przeprosi Samuela za dzisiaj. Uśmiechając się do siebie wrócił do swojego pokoju.

Stefan w kinie
- Pan Alphonse? - spojrzał na przybysza. Szybko jednak stracił zainteresowanie. W każdym razie nie zrobił halo, że to "TEN Alphonse Elric"L - Stryjek mi mówił, że jak historia nie ma jakiegoś podniosłego i odkrywczego przesłania to chociaż jest dla pokrzepienia ducha, czy zrelaksowania umysłu jako dobra rozrywka. Jeśli zaś coś na siłę próbują wybielić lub sczernić to znak, że masz do czynienia z propagandą.
A taniej by wyszło i prawdopodobnie by było dla pokrzepienia ducha jakby po prostu nakręcili film o jakimś Amestrianinie co za wojny w Ishvarze zachowywał się jak człowiek, a nie żołnierz. Nie mówię, że zaraz o Rockbellach, bo za wielu by to uznało za Propagandę. No i byłoby kłopotliwe dla Mistrzyni Rockbell. No i pewno w Amertis znajdzie się tabun przykładów innych niż ten nasz Jasiek Pawlak.

W sumie sceny batalistyczne mogłyby być trudne do nakręcenia... Ale... A co tam! Postaram się kiedyś zarabiać tyle, że będę robić w filmach jako producent. I już ja zadbam o jakość filmów!
To przyszedł pan na film, czy chodzi o co innego? O May sobie chyba wyjaśniliśmy
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 15-03-2015 o 21:23.
Guren jest offline  
Stary 21-03-2015, 11:05   #43
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Pozbycie się dowodów i przebieranki


Gdy już upewnili się nikt ich nie ściga Samuel znalazł jakieś zaułek z dala od ludzi - Dobra, Panie Vilmud połóżcie ciało. Zaraz je rozpuszczę... Choć w sumie może lepiej je przerobić na naturalny barwnik? Stasiek nauczył mnie jak alchemicznie barwić ubrania i włosy. Pani Illeno zgodzicie się żebym Pani zmienił tymczasowo kolor włosów i ubrania? Mogę wam też kastet pożyczyć, bo mam dwa. - Zaoferował, po czym zaczął skrobać odpowiedni krąg alchemiczny kredą na podręcznej tabliczce.

- A w jaki sposób? - Zapytała Ilena nieufnie.

- No za pomocą Alchemii! A i jeszcze okulary przeciwsłoneczne wam transmutuje, bo oczy wasze się w oczy rzucają, jeżeli rozumiecie, co mam na myśli ekhm - Dodał i zdjął marynarkę, po czym jednym wyładowaniem energii alchemicznej pozbył się przebrania powracając do swojego naturalnego koloru skóry - Wreszcie! Nawet nie wyobrażacie sobie jak to cholerstwo swędzi w tym upale - Stwierdził, po czym wrócił do mazania kręgów.
- Powaliło cię? Robienie barwników z trupa raczej jest kiepskim pomysłem nie mówiąc już, że nie wiesz czy nie wywoła to jakichś skutków ubocznych. - skomentował Vilmund kładąc zwłoki stwora na ziemi. - Nie możesz się ich po prostu pozbyć ? - Spytał.

- A co może chcesz biegać takim, jaki jesteś teraz? Przecież już nas pewnie ścigają. A nie mamy nic innego, co by można było użyć. O skutki uboczne się nie martw najpierw rozłożę na czynniki pierwsze a potem złoże, jako barwnik. Jak nie chcecie to wasza zdrada, ale za bardzo się rzucamy w oczy szczególnie ona

- się Jej się jakieś przebranie przyda...[/i] - popatrzył na kobietę - Zwłaszcza ciuchy, bo raczej trudno ją przeoczyć teraz.[/i]

Popatrzyła na Samuela spode łba
- Nie wiem, czym?.. Kim jesteś, ale taką moc miał, Xerxes?.. A on nie był zwykłym człowiekiem


- Jestem alchemikiem, każdy z nas ma wrodzony talent wewnętrzną bramę, która pozwala nam przywoływać energię Ki i za pomocą specjalnie opracowanych wzorów kierować jej przepływem i zmieniać fizyczne właściwości otaczających na obiektów - Wyjaśnił. - Ty też nie jesteś zwykłą kobietą moc alchemiczna to tylko kolejne narzędzie. Tak jak nóż, którym możesz pokroić warzywa lub zabić kogoś. Ja używam mojego daru żeby leczyć i pomagać innym

- To nie jest naturalne... Panujecie nad tym - westchnęła - Nie umiem się ukrywać wśród tłumów

- Teraz takich jak on lata tu masa przynajmniej w tych stronach... - Skomentował Vilmund -... To jak by ich tradycja tutejsza już jest.

- Aha... No to róbcie to coś... - była wyraźnie sceptyczna.

Lekarz pokiwał głową, na oskarżenia wojowniczki nie odpowiedział nic, bo nie był do końca pewien czy mówiła o sobie samej czy o alchemii. Zdjął spodnie i marynarkę zostając w koszuli bez rękawów i bieliźnie. - Ty weźmiesz marynarkę ja skrócę te spodnie i mogę biegać w tej bluzce - Powiedział ucinając nogawki za pomocą noża rytualnego i wciągając je na tyłek - Rozumiem, że nie chcesz mieć farby z trupa na głowie to zerwij z siebie kawałek tej szmaty, co ci moja kuzynka dała to zrobię ci jakąś prostą czapkę żeby ukryć twoje włosy - Zaoferował swoje własne wiążąc za pomocą kawałka materiału, który przed chwilą przestał być nogawką w "Xngijski kok " popularny wśród szlachty.

- Co ty... - napięła wszystkie mięśnie, gdy Samuel zaczął się rozbierać, ale zaraz się uspokoiła i dała kawałek szmaty.
Mieszaniec powstrzymał parsknięcie, często zapomniał, że inni ludzie mają problem z nagością, która kojarzy im się wyłącznie z seksem ~A ja się nawet całkiem nie rozebrałem ~ - Pomyślał z rozbawieniem - I zaraz ci przerobię okulary na coś mniej krzykliwego żeby zasłonić twoje złote oczęta - Wyjaśnił i wziął się za robotę.

Gdy Samuel zaczął używać alchemii Ilena patrzyła się z zachwytem niczym dziecko, ale potem nagle oczy jej rozbłysły, a twarz zdeformowała.
- Nieeeee! Używasz energii Yomy?!! - Uklękła i skryła twarz w dłoniach zakończonych szponami.
- Jaką znowu energią Yoma?!! To przecież Ki i jest naturalną energią życia! Ty jesteś uczulona na Ki? Panie Vilmud weźcie ją kawałek dalej nie chcę jej zaszkodzić - Poprosił olbrzyma martwiąc się ogromnie stanem kobiety.

- Dobra.... - Wziął kobietę i odprowadził ją na bok -... Czyli więcej alchemii nie używaj na niej.

- Tak, oczywiście na niej ani przy niej poważnie to ograniczy moje możliwości bojowe, ale to konieczne - Odpowiedział.

- Wystarczy, że nie będziesz tego na mnie stosował. Moje ciało wchłania ki

- Dobrze będę o tym pamiętał - Zapewnił.

Gdy już upewnił się że kobieta odeszła na bezpieczną odległość uruchomił krąg, który rozpuścił zwłoki następnie za pomocą dużo prostszego kręgu zmienił krój zdjętego ubrania, aby na koniec użyć czarniawych resztek potwora, aby metodą pokazaną mu przez Stacha je przefarbować przemienił też okulary i doprowadził parasolkę do stanu używalności.

Spotkanie z gangiem i Yoma numer 2

Byli, co prawda przebrani, ale i tak postanowili się trzymać bocznych uliczek i omijać ludzi dzięki zmysłom Samuela. Lekarz spojrzał się na wojowniczkę, która za pomocą własnych talentów szukała niebezpiecznej bestii, czarna marynarka proste okulary przeciwsłoneczne i materiałowa czapka może nie były doskonałym przebraniem, ale i tak był z siebie zadowolony.

Jako broń miała oczyszczoną parasolkę, którą ukradła jakieś babci i zapasowy kastet mieszańca. Broken nalegał żeby wzięła go na wypadek utraty swojej głównej " broni?.

, ~Gdy tylko zakończymy tą sprawę zmuszę młodą żeby oddała jej ten miecz~ - Obiecał sobie w duchu, po czym powrócił do analizowania obecnej sytuacji:
- Yoma przybrał postać dziecka czy dziadka ?- Spytał.
- Dziadek - Odpowiedziała Ilena.
- To minimalnie lepiej, ale ten jest sprytniejszy pewnie nie przemieni się do ostatniej chwili i będzie próbować wziąć małą, jako zakładniczkę - Alchemik zacisnął pięści ze złości tak, że aż zbielały mu knykcie. Uspokoił nerwy szybkim ćwiczeniem oddechowym.

- Tym razem zastosujemy plan Pana Vilmuda, trzeba go odciągnąć od dzieciaka problem w tym, że z pewnością będzie próbował zrobić z małej żywą tarczę, dziewczynki też nie bardzo można zostawiać samej, kiedy będziemy mordować monstrum podszywające się pod jej dziadka już nie wspominając zagrożeniu ucieczką i przepowłokowieniem... - Rzekł zmartwiony.

Jakby w odpowiedzi na jego modlitwy zjawił się Dima i jego koledzy z gangu - Dzięki niech będą Wielkiej Matce, że tu jesteście znaleźliśmy cel, ale wynikły pewne komplikacje... - Urwał nie będąc pewien ile powinien powiedzieć Chimerom zerknął na rudego giganta z prośbą w oczach.
 
Brilchan jest offline  
Stary 21-03-2015, 18:56   #44
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan z Alphonse Elriciem w kinie
Alfonse oglądał film jednym okiem - Szczerze mówiąc nie znam się na kinie, jak byłem mały to pokazano nam taki film o wampirze w kinie obwoźnym - zamyślił się - Rozumiem twój wybuch ja też zawsze byłem tym młodszym, choć Edward mówił mi za dużo
Wierzę, że twój brat po prostu nie chciał cię martwić, choć to nie mądre

- I w tym problem, ja się nawet na niego wkurzyć nie mogę jak zrobi coś głupiego, bo zaraz go bronią... Kiedy mnie się zaraz zmusza do przeprosin... - skwitował Stefan. - A tym razem nie dość, że zrobił ze mnie idiotę, to jeszcze wykazał zerowe zaufanie, a przede wszystkim potraktował mnie jak głupiego smarkacza, a nie część zespołu. Samotny wilk się cholera znalazł...
Pewno powinienem się przyzwyczaić, że on mi nic nie mówi. Już wcześniej potrafił wracać posiniaczony, czy z jakimś skaleczeniem i twierdził, że się potknął. Jakbym nie wiedział jak wygląda zbity człowiek... Z reguły uznawałem, że taka robota, jakby coś ważnego to by powiedział. Tym razem przegiął... Powinienem się nauczyć, że bez przyciśnięcia będzie tylko durnie szczerzył zęby...

Alfonse zamyślił się:
- Ludzie zawsze bardziej lubią tych łagodnych i potulnych. W naszej rodzinie to Edward był tym irytującym, choć dzieliła nas zbyt mała różnica wieku, co miało pewne wady, wiesz, Winry. Ale rozumiem, że ci niw mówił o swym zdrowiu, Masz, jeśli dobrze zrozumiałem, młodsze rodzeństwo, czy ich też byś martwił?
- Pewnie, że bym powiedział, bo trzeba jakoś zaradzić sprawie - odpowiedź Stefana była szorstka - Z Tomka by nie było pewnie żadnego pożytku tylko by spanikował. Tośka sama by mnie wykopała do lekarza. I ile można? Jak by sobie potem wyjaśnili, że kopnąłem w kalendarz?
To Stasiek bez przerwy się wtrąca w cudze sprawy, ale w swoje nie daje. "Bo się zmartwią..."
Al się uśmiechną - Tak Ed traktował Winry, mnie z wiadomych przyczyn nie mógł nic ukrywać przede mną. A co byś zrobił, gdy wyjawił ci całą prawdę?
- Spytałbym o opinię Smutasa, Szkapę i kogo się da.

Trochę zaufania dla Wsparć Technicznych
I jakie "nie mówić Winry"? Ukrywaliście przed nią dokąd jedziecie? Chyba nie zrobiliście czegoś tak durnego jak jechać na pustynię, albo w góry zimą bez przeglądu?
- No wiesz, nie chcieliśmy jej mieszać w sprawy homunculsów i do tego ona nie jest wojownikiem, tylko mechanik
- młodszy Elric poczerwieniał
-Na serio!? Jak mogliście?! A potem jak coś się wam stanie to byłoby "mechanik nawalił" albo mechanika czekałyby dożywotnie wyrzuty do siebie "czy zrobiłam coś nie tak? Może jakbym wiedziała co ich czeka zrobiłabym lepszy sprzęt". Kończąc na tym, ze to nie okazanie szacunku, ani zaufania dla pracy wsparcia technicznego.. -wycedził Nowicki.
- Nie twierdzę, że to było mądre... i bywało bardzo bolesne dla Edwarda. Ale nim ktoś mniej wie, tym inni widzą w nim mniejsze zagrożenie, a my ledwo o siebie potrafiliśmy. Do czasu aż Kimbley ją zawiózł do Briggs... Nie chowaj urazy do brata, nie warto

Stefan przewrócił oczami: - I o tym mówiłem. Ja Muszę przepraszać. Zaraz ktoś stwierdza, że Ja Muszę Przeprosić. On mnie nigdy nie przeprasza. Nie wziął mojej strony jak mnie oskarżyli, że wysadziłem piec kowala. Nie wysadziłem, ale oczywiście Ja Musiałem Przeprosić. Stawiam dychę, że tym razem też nie przeprosi
[i]-Nie przepraszać, a przyjąć przeprosiny... albo i bez nich zapomnieć... Ale tego pieca nie wysadziłeś - zapytał i zapłacił bileterowi za kolejny film ,,Tajemnice Dworu Alexandry Amazońskiej”.
- Nie. Jasne wypchałem mu buty łajnem, postawiłem wiadro nad drzwiami, żeby na niego spadło coś obrzydliwego. I to parę razy. Wlałem mu do picia środki przeczyszczające. Podrzuciłem mu belkę pod nogi, rozwaliłem sprzęgło w wozie, aby nie mógł ruszyć. Ale nie wrzuciłem mu do pieca petard. Bo za duża szansa na ofiary poboczne, a ja strzelam w konkret, a nie biorę jeńców. I chociaż facet rozwalił mi protezę nad którą pracowałem ze stryjem parę miesięcy, a na tej kowalskiej Jędrek złamał sobie bark. I to 3 razy. A rozwalił mi kowal protezę "bo nie uszanowano jego profesji i pracy". Pomińmy wyzywanie mnie od gnoi, wyzywanie rodziców i Stryja na czele. Miałem aż nadto powodów, aby się zemścić, ale nic mu nie podpaliłem... I nadal to ja jestem najbardziej winny?
- Chyba temu, że mu jednak nie wysadziłeś Winry by na twoim miejscu w Amok bitewny wpadła... o, film historyczny -
wskazał na ekran – Ale każdy popełnia błędy... czy ty zawsze jesteś fair wobec brata? A o tobie usłyszałem u Mustangów, dla księżniczek jesteście legendą – na srebrnym ekranie pojawiło się dwóch nagich zapaśników.
- To już domena młodszego brata, by znać wstydliwe sekrety starszego brata -Stefan uśmiechnął się z zadowoleniem - A co o mnie gadali?

[i] Że gdybyś urodził się dziesięć lat wcześniej to mógłbyś zostać największym wrogiem Kimbleya, lub ulubionym uczniem. A księżniczki chciały cię zatrudnić do rozwiązania problemu z rodziną... czemu królowa Alexandra ma gołe...
- Tak bez gry wstępnej? Widywałem większe - skwitował Stefan ledwo przejmując się tym co się dzieje na ekranie - Od księżniczek nie wiem czy to komplement, czy na serio nie kumają dowcipów... A od szanownego generała oczekiwałem jakieś bardziej interesującej odpowiedzi, a tutaj nuda...
- To trochę niepokojąca opinia... Wiesz, że Edward tęskni za ojcem. I nienawidzi go?

- Albo po prostu facetowi się zwyczajnie nie podoba, że odpowiadam mu tym samym co on do mnie. Hipokryta. Połowa problemów to jego wina, ale wąty do mnie. I już że Kimbley...
- Był geniuszem... Ale o co ci chodzi z bratem. Czasami zachowujesz się jakbyś nie chciał, aby był twoim bratem?

- Co do generała. Zacznijmy od tego, że powinien sam dopilnować tygrysa przez którego wylądowaliśmy u niego. W końcu powinien być na jego podwórku. Po drugie - było objaśnić etykę Xing. Czego oczekuje od dzieci farmera? Po trzecie - nie płaci mi, a potem zdziwiony, że narzekam na trudy w utrzymaniu się. Po czwarte - nie płaci Staśkowi, a utrzymujemy się z mojej drugiej pracy. I za ten stan nie przeprosił. Po piąte- ode mnie oczekuje uprzejmości, a sam nigdy nie dziękuje ani nie przeprosi. Po szóste - Stasiek dostał pobór i liczył, że mu podziękuje? Po siódme- mam dosyć zginania karku przed każdym kto myśli że wystarczy zaświecić tytułem Po ósme - w widoczny sposób jestem lekceważony bo nie jestem alchemikiem. Co prowadzi do punktu dziewiątego- ten facet jest jak użytkownik młotka, który myśli, że każdy problem to gwóźdź. Myśli, że skoro sobie radził z waszym bratem to tak trzeba postępować z każdym pyskatym dzieciakiem. Więc jestem traktowany jak gorsza wersja waszego brata. Ale pożytku widocznie ze mnie nie ma, bo nie jestem alchemikiem. W przeciwieństwie do Stasia. Mam wymieniać dalej?
- Z Edkiem sobie nie radził.... Po prostu mieliśmy te same cele
- Współczuje jego żonie jak sobie poradzi z dzieckiem. Jak będzie do niego przemawiać jak do mnie to mały nawieje z domu wcześniej niż ja...
I powiedzcie, czy ja nie mam powodów się wkurzać na generała?
- Ale gdyby nie to wszystko, nie miałbyś zakładu, nie zdobył nowych przyjaciół, a także nie zrobił tyle dla kraju
-Może, ale i tak jest nieznośny. A ile dla kraju to zobaczymy... Co do mojego idioty, to po pierwsze to co już wiesz o mojej sytuacji rodzinnej?

- Tyle ile zrozumiałem z rozmów w rezydencji i to co dziś powiedziała mi May. Że macie dwie różne matki i że matka Stanisława umarła zaraz po jego narodzinach
- No to nie jest do końca mój brat - Stefan wzruszył ramionami
- Nawet gdyby był przybrany, to chyba bylibyście braćmi. Wychowywaliście się razem, troszczy się o ciebie, dla mnie jesteście braćmi
- I tutaj pies pogrzebany. Stasiek to owoc wielkiej miłości Taty. Miastowa alchemiczka, piękna i tragicznie zmarła. JA jestem na świecie tylko dlatego, że Tatę naszło na plan B. Wdowiec się zresztą długo u nas nie uchowa. Co z tego, że moja Mama żyje, jest gospodarna i urodziła bez problemu 3 dzieci. Marny temat do plotek, więc jest tylko numerem 2. Co za tym idzie ja też. - westchnął zdając sobie sprawę, że idiota pewnie i tak będzie mu prawić kazania. I znów on Stefan będzie tym złym - On ma z Tatą swoje pogaduchy, sekreciki. Jak byłem mały myślałem, że po prostu jak dorosnę też tak będzie. Mogli mi od razu powiedzieć jak sprawa stoi... A tak miałem 7 lat i sprałem jednego Huberta, że kłamie że to nieprawda, że Stasiek miał inną matkę. Hubert sprał mnie i tak bardziej. I nawet wtedy Stasiek nic mi nie powiedział. Dopiero jak Stryja spytałem. Jego nie winię- z tego taka tajemnica, że wszyscy wiedzą. Myślał, że i ja wiem, ale dopiero wtedy wszystko stało się jasne. A Stryj miał rację. Ale mogli mi powiedzieć. Przynajmniej bym wiedział, że jestem na straconej pozycji. Nawet moja własna Matka jest dla Staśka milsza niż dla własnych dzieci
I jeszcze na dodatek alchemik, więc nic tylko się wszyscy nad nim cackają. Jaki biednym, jaki utalentowany. Nawet jak spalił szopę to było tylko, że "alchemia to skomplikowana sztuka". Jak ja złożyłem pierwszego mechanicznego kurczaka to dostałem tylko ścierką dlaczego ruszyłem narzędzia bez pytania.

Jak za długo nic nie usłyszał z kolejnych mądrości i kazań dodał :
- A wy nie macie czasem dosyć, że pamiętają głównie, że jesteście czyimś młodszym bratem? Bo mnie cholernie nakurwia, że o mnie sobie przypominają głównie jak zrobię coś źle, albo nie dają mi nic zrobić, bo "jestem za mały i nie znam alchemii, wiec na pewno zaraz zepsuje"

Alphonse milczał długo, a w tym czasie jakiś Creteńczyk otoczony dwiema kobietami głośno komentował wydarzenia na ekranie - Wiesz, że twój brat uważa, że zamordował własną matkę? Wiem, że tak jest, bo Edward do dziś uważa, że zabił mnie dwa razy. Za każdym razem gdy patrzy w oczy ojca widzi w nich oskarżenie, albo chce je widzieć. Edward nadal nie chce spojrzeć mi w oczy. I dla mnie też nie jest to łatwe... bo czasem naprawdę go za to nienawidziłem. Wiesz, że przez chwilę myślałem, że nie istnieję? że jestem golemem?
Siedział chwilę cicho: - Na serio tak myśleliście? No, ale nie jesteście... Choć nadal nie rozumiem, czemu jedna osoba w trakcie traci tylko kończynę, a druga całość. Gdzie tutaj równowartość wymiany...
- Powiedział mi o tym Barry, a akurat wtedy Edward wyznał, że chciał mi o czymś ważnym powiedzieć. Miałem sztuczne ciało i już powoli zaczynałem zapominać o tym, jak to jest mieć ciało
- To nie chodziło tylko utratę ciała przeze mnie, ale utratę brata przez Edwarda. Był przecież podwójnym bluźniercą

- Nadal nie rozumiem gdzie była równowarta wymiana skoro obaj... Nie wiem co to znaczy mieć sztuczne ciało, ale jakoś się wam udało. To dobrze. Choć pewno macie dużo do nadrobienia. To... to nie tak, że chciałbym, żeby idiotę zmiotło z powierzchni ziemi, czy co...
- Ale? - zapytał uśmiechając grzecznie - Nigdy nie odzyskam dawnej sprawności... Kiedyś zawsze wygrywałem z bratem, teraz May bez problemu wygrywa ze mną. A brama odebrała mu nogę, aby inni poznali bluźniercę brata, bo go kochał. Mustang stracił wzrok, aby być zawsze zależnym od innych. A nasza mistrzyni...
- Nie pytałem o to... W sumie chciałem potem, ale nie o tym teraz mówię...
- Pytałeś o to czemu odebrało mi ciało... teraz to rozumiem, ale były takie chwile w nocy, na początku gdy byłem wściekły... Aż kamienie kruszyłem
-Nie no rozumiem. Zwłaszcza jak nie wiadomo ile i jak długo tak zostaniecie. Ja dlatego miałem ochotę w domu kopać i gryźć. Zwłaszcza jak mi po Kowalu dolepili metkę "jest jak stryj i dziadek więc nic z niego dobrego nie będzie". Nikt mnie wcześniej i tak nie rozpieszczał, wiem, ze nie będzie łatwo. Ale wiedziałem, że żeby coś zmienić musiałem uciec tutaj. I ja chce coś zmienić, a tutaj dalej mnie traktują jak głupie dziecko. Ze starszym na czele, chociaż dotarliśmy tutaj bo mieliśmy siebie nawzajem

Choć to przechodzi właśnie do tego czemu ten mój idiota mnie wkurwia. To on się powinien o to was wypytywać z utratą kończyn i jak odzyskać. Skoro mu powierzono popytać. Za łatwo przechodzi do podlizywania się grubym rybom a nie zauważa ile nam pan Tony i jego pracownicy pomogli. Naśmiewa się z Nory, ale stanęła dla mnie w oko w oko ze straszną kobietą. Oni mniej mogą niż szanowny pan generał, ale pomogli gdy potrzebowaliśmy. Przechodził na drugą stronę ulicy kiedy zobaczył Stryja, bo to czarna owca w rodzinie. Czy ktoś go skarcił? Mało kto. Wiecznie ukrywa, że jesteśmy ze wsi jakby było się czego wstydzić. Stale bałagani, nie umie o siebie sam zadbać, ledwo cokolwiek umie ugotować. Też nie podziękuje, ani nie postara się czegoś w tym nauczyć.

- Powinieneś z nim o tym po prostu porozmawiać, bo nie naprawię tego co jest między wami... Jak oni to robią?! Nic nie mów May dobrze?
- E tam...Do niego nic nie dociera. Choć mi Smutas pomaga ostatnio mu tłumaczyć i nic. Tylko jęczy, bo dla odmiany nie głaszczą po główce. Ech... U Nory to było subtelniejsze... Takie rzeczy kręcą, a ona jest zboczoną autorką podobno -spojrzał na ekran - Wy się czerwienicie?
- Wiecie, nie mamy z May dużego doświadczenia... choć jakieś tam jest. Ale spróbuj z nim rozmawiać szczerze, bez gniewu, ale mówiąc bez ogródek. Nie wiń go za ukrywanie choroby, nie za to.
- Chcecie wyjść z sali, bo was krępują widoki -Stefan starał się nie szczerzyć zębów
- Nie byłem na takim filmie nigdy... Czy oni to naprawdę robią - przekrzywił głowę, Creteńczyk zaczął rechotać
- Obstawiam, że normalnie to tak nie wygląda. Cóż u Nory też nie ma za dużo realizmu, a głównie patos. Ale to wskazuje o fantazjach kobiet... Mogę wam potem parę pożyczyć do podglądu - twarz Nowickiego pozostała kamienna. Seans zaś robił się coraz bardziej interesujący.
- No mógłbyś pożyczyć nam jednę, ale nie tamtą. Znałem Hughsa i odwiedzam Elcię. - Kreteńczyk wstał i zaczął wykonywać nieprzyzwoite gesty
- No dobra Nora niestety w to wierzy, ale teraz wykonuje wersję poprawioną. Ze zmianą postaci itd. To naprawdę wzruszająca historia. -Stefan zignorował Kreteńczyka
- Ale na serio powiedzcie czy ja nie miałem powodu idioty zdzielić? To był już szczyt nie okazania mi zaufania, nie traktowania mnie poważnie, ani liczenia się z moimi uczuciami. Ani traktowania mnie jako członka zespołu, na którym się opiera...
- Jak wychodziłem z jego pokoju dobiegały krzyki...
- Jeśli przedtem był w kuchni i próbował coś sobie przyrządzić, to nie ma się czego bać. Najwyżej resztę wieczoru przerzyga
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 21-03-2015 o 19:01.
Guren jest offline  
Stary 21-03-2015, 22:38   #45
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Vilmund nie był pocieszony tym co znaleźli będą problemy i to większe niż ostatnio.
- No ten definitywnie jest bardziej rozgarnięty... - skomentował i zwrócił się do kobiety - Jesteś pewna na sto procent że to on ?
- Raczej. – odparła.
- Raczej ? Czyli nie masz absolutnej pewności ? Nie możemy sobie pozwolić na pomyłki.
- Mam absolutną, chyba że to kolejny wasz wynalazek.

- Jeżeli przez ciebie zabijemy niewinnego człowieka to ty pójdziesz do grobu zaraz za nim. - Ostrzegł Samuel – Ale nie przypomina Aurą tego znajomego jego siostry ? Cóż, poprzednim razem miałaś racje a jeżeli go zostawimy samego to dziecko pewnie będzie jego następnym posiłkiem.- Stwierdził.
- Pachnie jak Yoma. - patrzyła spode łba.
- Mi to wystarczy żeby zaryzykować. - wzruszył ramionami - A tobie ?
- To pewne tylko że "jest u siebie" więc trudno będzie go wywabić a siłowo będziemy jako przestępcy. No i trzeba uważać by dzieciak nie nabawił się traumy... - odpowiedział midgardzczyk po czym dodał - Można jakoś nabawić się zapachu nie będąc jednym ze stworów ? Hmmm, mówisz że reagują na alchemię może Samuel mógł by jakoś to zbadać ?
- Może go wywabicie karmiąc tym ki ? – zaproponowała.
- Jeżeli sprowokuje przemianę to wykorzysta małą jako żywą tarczę. A wtedy trauma gwarantowana ale jeżeli uda się go odciągnąć od dziecka to mogę spróbować. - Powiedział alchemik.
- Jak rozumiej stwór powinien prawdopodobnie zareagować jeszcze ostrzej niż ty na alchemię ? - ciągnął myśl Vilmund.
- Nie do końca... one są półproduktem. My byliśmy celem. zamyśliła się - Tylko ogłupieje albo pójdzie sprawdzić co się dzieje.
- Albo się schowa w domu z dzieckiem z tego co ja zrozumiałem powinienem "wlać" w niego energie Ki najbezpieczniej byłoby za pomocą Danchemii bo jeżeli to normalny człek to nic mu wtedy nie będzie.
- Chyba tak zrobimy jeśli się okaże potworem to może i tym sposobem da mu się jakoś skutecznie zaszkodzić.


Dima i znajomi


- No widzę. Zmiana planów. Pappa, schowaj to. - Dima polecił barczystemu Kostanczykowi schować granatnik do przyczepy.
- Widzę że dość poważnie wziąłeś to co mówiliśmy skoro przywiozłeś ciężki sprzęt... - Vilmund popatrzył się jak Pappa chowa granatnik. - Znaleźliśmy faceta ale trzeba to załatwić dyskretnie bo tak to będzie spory bajzel.
- A to Wasyl go wyniuchał. - Dima wskazał na żylastego Zambosa o orlim nosie i w Tatarskiej czapce, który w uśmiechu ukazywał o wiele za dużo i zbyt ostrych zębów. - To czekamy na szefa ? Za godzinę zmierzch.
- Szefa ? – zapytał Vilmund.
- Wergiliusza Wolfa - rzekł Dima - Na co polujecie, bo to nie pachnie człowiekiem.
- Podobnie jak wy. - rzekła Ilena a wataha wybuchła śmiechem.
- Czyli dobrze założyliśmy że ty i twoi kumple to chimery ? - powiedział Vilmund stając obok Ileny by ją trochę uspokoić i zapewnić że nie dojdzie do rękoczynów.
- Nie głupiego brata ma Hedda. - znowu wybuchnęli śmiechem.

Wyraźnie byli w dobrym humorze i zadowoleni perspektywą polowania, midgardczyk nie był pewien czy powinno mu się to podobać czy niepokoić.
- Stwór na którego polujemy przybiera postać człowieka którego zeżarł, to że go wyczuliście może potwierdzać że jednak dobrze trafiliśmy. Najlepiej było by go wywabić i wtedy upewnić się że to on a nie ktoś kto miał z nim kontakt, dziadostwo jest dość twarde a ten wygląda na bardziej rozgarniętego od poprzedniego więc może się łatwo nie dać.
- Pappa, wyjmij jednak ten granatnik. To jakiś nowy amestriowy wymysł ? Nie ważnie. I tak bierzemy trupa. Natasza, ostrożnie z tą piłą. - rozkazał Dima rudej kobiecie z lubością gładzącej piłę mechaniczną.
- Na co wam trup ? - rudowłosy był raczej zaniepokojony tym stwierdzeniem.
- Szefu chce. - odparł Dima.
- A czy Szef wasz nie ma przypadkiem takiego tatuażu ze smokiem ? I nie przypomina z wyglądu Vilmuda ? Bo chyba słyszałem o nim. – zapytał lekarz.
Wszyscy zamilkli i spoważnieli.
- Wiecie za dużo, aby to było zdrowe. - wyszeptał Wasyl.
Samuel uśmiechnął się niewinnie.
- Można powiedzieć że mamy z Panem Wergiluszem kilkoro wspólnych znajomych. Moją pracą jest zbieranie informacji i wymieniłem się niektórymi z pewnym miłym sierściuchem. A na zdrowiu to się znam doskonale jestem medykiem. - Przybrał poważny wyraz twarzy - No, dobra to skoro już wiemy na czym stoimy to możemy brać się za robotę ? Najpierw trzeba go odciągnąć od dzieciaka.
- Tak, to nasz cel. Takie stwory nie powinny chodzić po ziemi. - rzekł Dima.
- Xing jest Achemikiem ? A laska parasolkową zagładą ! - Natasza zaniosła się śmiechem aż spadła z motoru.
"Oczywiście muszą być z zakonu bo jak by inaczej... Trzeba będzie porozmawiać z siostrą..." - skomentował w duchu Vilmund.
- Ty się tak nie śmiej ostatni na tej parasolce już zdechł...
 
Rodryg jest offline  
Stary 24-03-2015, 15:13   #46
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Natasza usłyszawszy o parasolce zaczęła się tarzać po ziemi. Potem z Vilmundem wytłumaczyli im ich plan, i Briganci niechętnie przystali nań.
Vilmund z Samuelem i Ileną podeszli do Yomy bawiącego się z dziećmi i szeroko się uśmiechając się szeroko. Yoma równie szeroko uśmiechając się, zawołał żonę, a potem wszyscy razem wyszli przed dom.. Samuel dotknął ramienia Yomy, a potem zaczął go leczyć. Danchemią. Potwór pokazał swoją prawdziwą naturę, ale zamarł z błogim uśmiechem, a wtedy Vilmund rozrąbał mu łeb, ale Samuel nie zaprzestał ładowania energią, aż stwór eksplodował obryzgując wszystkich krwawa mazią. Kobieta zaczęła zawodzić, dzieci płakać, a Natasza znowu wybuchła śmiechem. Gang podszedł do nich
- Specjalnie to zrobiliście, prawda - warknął Wasyl, ale Dima kazał mu się uspokoić. Zaraz potem wszyscy odjechali.
- Skończone. Wszystko skończone - rzekła Ilena ponurym głosem ze smutkiem patrząc na pogrążoną w rozpaczy rodzinę. Skuliła się w sobie.

Niedługo później wrócili do motelu, o wpół do dwunastej wrócił stefan, zastanjąc stacha zaspanego.

O pierwszej, gdy znowu spali, Stacha prawie obudziły hałasy na korytarzu i ktoś wszedł do środka. Z pewną nadzieją, ale i obawami z uwagi na obecność Stefana, Otworzył oczy. Zobaczył jak pochyla się nad nim młody mężczyzna o rudych włosach, ubrany w złoty garnitur. Uśmiechał się szeroko wionąc wonią alkoholu.
- [i] Witaj o wielce prosty człowieku. Twoje łoże ma zaszczyt gościć ciało moje wyczerpane, To jest Juliesa Marie Antonio Ricardo De Ricco z dynastii De Ricco, szósty brat Króla Claudio, nie musisz klaskać, ale nogi swe posuń! - i zwalił się tułowiem na łoże, tak że kolanami opierał się o podłogę.
- Już mój książę pomagam! - młoda dziewczyna, wróć, młodzieniec o długich blond włosach zaczął ściągać buty Juliesa, a Wysoki Shemita w garniturze ochroniarza o ręce na prowizorycznym temblaku rzekł
- Pomożecie mi przenieść przygłupa do jego pokoju?
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 26-03-2015, 17:52   #47
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Po powrocie Samuela
- Stefan? - wymamrotał zaspany Stasiek.
- To ja! - za drzwiami jednak rozległ się głos Samuela. Zrezygnowany poszedł mu otworzyć: - A co ci się stało w twarz? Palnąłeś cos głupiego Marco, że dał ci po buzi?
-A co ja Stefek, żeby palnąć coś głupiego?
–westchnął.
- Każdemu się zdarza… -mieszaniec w widoczny sposób zaczął się rozglądać po pokoju.
- A ty czemu latasz bez spodni?
-Oddałem Ilenie. Z Yomami wyszło jakby co. Szczegóły opowiem jak młody wróci. A ty zawsze spisz w spodniach?
–wzruszył ramionami.
Przy naszym trybie życia to chyba zrozumiałe przyzwyczajenie?
-No to będzie kontrolka zdrowotna
-Zabieg mam za 2 dni, dieta przepisana…
-I…. powiedziałeś Stefanowi?

Stanisławowi pozostało tylko opowiedzieć o tym, że młodszy dowiedział się o jego przypadłości. Przy okazji tej wyczekiwanej rozmowy telefonicznej z Mustangiem. W szczegóły co do gwałtowności reakcji Stefana już się nie zagłębiał. Choć uśmieszek na twarzy Brokena świadczył, że się sporo domyślił.
- Żeby nie było, a mówiłem, że lepiej mu powiedzieć? - mieszaniec dalej się uśmiechał.
- No mówiłeś, mówiłeś… Wdzięczny jestem, że dotrzymałeś słowa, żeby mu nie mówić. To wam chwalić, panie Broken. Co nie zmienia, że gorzej byśmy wyszli jakby mu strzeliło do łba jechać za Twardym, żeby wycisnąć z niego odtrutkę. Wtedy by dopiero było!
-Może by nie pojechał? Głupi też nie jest, a i wyjaśnienia mu się należą. To już nie dziwie się, że ci przywalił skoro traktujesz go jak idiotę…
-Przypominam, że to wciąż dzieciak, a ja go znam dłużej i jako opiekun wiem … Czego się dalej tak szczerzycie, panie Broken?
-Kto to powiedział, że gdy o autorytet który trzeba dbać, to znaczy, że pewnie nie istniał? Czego przewracasz oczami? Panie opiekun powiedzcie lepiej gdzie on teraz jest?
-Wolałem mu dać ochłonąć. W domu też wybywał do Stryja jak mu coś się nie podobało… Na pewno blisko
-Czyli nie wiesz gdzie jest? Brawo! Nie byłem w waszej wiosce, Stryja znam tylko z opowieści, z których wypada niezły numer. Więc możemy się procesować, czy bezpieczniej było mu iść w nocy w miasto po którym łażą Yomy, a za nami dybią asasyni, alchemiczne wytwory, paru wojskowych… Po prostu brawo panie Opiekun.
To daj się chociaż zbadać…


Za chwilę jednak wszedł młodszy Nowicki.
-Hej Smutas –twarz mu nawet pojaśniała. Po chwili zdębiał – Ej, a co ci się stało z portami? A to za chwilę mi opowiesz, tylko obiecałem panu Alphonse parę książek - Stefan wlazł pod łóżko po małą walizkę.
- Ekhm… Gdzie byłeś? –Stanisław skrzyżował ramiona na piersi gromadząc w sobie autorytet.
- W kinie z panem Alphonse… –otworzył walizkę, która okazała się wypełniona książkami Nory Jones. Zaraz zaczął z niej wybierać poszczególne tomy. – Tam za rogiem
-Naprawdę?
-starszy Nowicki szukał potwierdzenia u Elrica. Zamiast tego Stefan wcisnął mu przedarte bilety
- Czemu mam ci się w ogóle spowiadać gdzie byłem? Ty mi przecież nic nie mówisz dokąd idziesz.
-Bo ja jestem twoim opiekunem.
-Aha… A jakby ci się coś przytrafiło to wtedy co miałbym zrobić?
-Za bardzo się skupiałem, żeby wrócić…
-Wymień mi kiedy ostatnim razem nie powiedziałem dokąd idę. I nie chodzi o dziś, ani czas kiedy byliśmy w Piastii. Masz mi coś jeszcze do powiedzenia?
-Ekhm… To było z mojej strony może nie mądre by ci nie mówić o mojej… przypadłości. I o Twardym.
-Więc to było przy Twardym? I tak leziesz od miesiąca? –
wycedził lodowato. – Proszę, panie Alphonse. Te są z hetero i przyzwoitszych. Tylko nic z tego nie przekuwajcie w życie bez konsultacji z panem Samuelem, mną czy bez zgody głównej zainteresowanej. Nie czerwieńcie się tak… Ech… To te „Żniwa gnane pożądaniem” odpuścimy na razie. Tam z postaci pobocznych Wikary bierze Zeldę brutalnie w stodole…
-W takiej chwili rozprzestrzeniasz pornografię?!
-Powieści erotyczne. Tym się akurat przejmujesz? Coś jeszcze?
-Tak z ciekawości, jakbyś miesiąc temu się dowiedział o przypadłości Stanisława, to coś byś zrobił? –
wtrącił Samuel.
- Skonsultowałbym z tobą, przecież jesteś uzdrowicielem. A skoro ty nie starczyłeś to potem u Szka… generała, pana Alphonse’a, albo pani May. Na coś obracamy się w tym towarzystwie alchemicznym. –odparła Stefan spokojnie.
Samuel powoli zaklaskał przed Stanisławem.
- To jeszcze o niczym nie znaczy… – wycedził Stanisław.
- Panie Alphonse, dycha się należy. No mówiłem, że nie powie… - Stefan wyciągnął rękę A Smutas do ciebie i Vilmuda nic nie mam. Skoro daliście słowa, że nie powiecie to znaczy, że dotrzymaliście go. W twoim wypadku to jeszcze tajemnica uzdrowiciela.
Więc po prostu opowiedz jak poszło? Ja ze swej strony dzisiaj powstrzymałem paparazziego, pomogłem utrzymać negocjacje pani Winry, znalazłem Jana Paszczaka, który jest jednym z dzieciaków od Jaśka Pawlaka. A jak nie on to jeden koleś od „Głosu Ishvaru”. A jak u was poszło?

Stefan wysłuchał spokojnie opowieści Brokena czasem tylko marszcząc brwi. Za to w widoczny sposób nie starał się nie patrzeć na brata. Potem stwierdził:
- Pan Vilmund będzie miał problem, ale lepiej że teraz wyszło o chłopaku Heddy niż po ślubie. Mniejszy żal. Po ślubie i dzieciach to musiałby tylko szukać studni, albo innego upozorowania wypadku. To taki żart panie, Alphonse. Anegdota rodzinna.
-Jesteśmy z patologicznej rodziny…-
Stanisław przyłożył dłoń do skroni.
-W sumie to ze stryjeczną prababcią i jej mężem to mógł być tylko nieszczęśliwy wypadek. Bez jej udziału. Ale kiedy nagle ginie facet, który próbował się dobrać do własnej córki to mało kto doszuka się wypadku, nie?
-A potem się dziwisz, że księżniczki tak o tobie myślą
–westchnął Al.
-A propo naszych rodzinnych stron to…- Stasiek podsunął „Głos Ishvaru”.

Przedruk "Głosu Ishvaru" po raz który
Stefan przeczytał cały przedrukowany artykuł na głos. Czasem przerywając aby skomentować treść „Ty, na dzień po moich urodzinach”, „Tata alkoholikiem? O to połowę mieszkańców można by oskarżyć. I to tych co mają słabsze łby”, przy kowalu wymienił co zrobił i że na pewno nie jest piromanem, skomentował propagandówkę.
- Stefek, tylko ani mi się waż mścić na „Głosie Ishvaru”! - zarządził Stanisław.
- Mam się na nich mścić za przedrukowanie? Na cholerę?! Bardziej trzeba się zastanowić kto chciał tego przedruku i dlaczego –prychnął młodszy Nowicki – Przypadek, czy ktoś zostawia nam wiadomość? No zdjęć nie ma, więc póki nie powiem, że jestem z tych Nowickich… Myślisz Smutas, że pan Vilmund się zgodzi ze mną pójść? On ma aurę która wstrzymuje dyskusje…
-Najpierw doczytaj do końca…
-Stasiek, Tata stanął na uszach przy twojej matce, ale i tak wyszło co wyszło. Kto Tatę dobrze zna ten wie jak było!
-Przeczytaj dalej…
-Stryjenka nie żyje?
–szepnął cicho. – Nie może być…
- Nie wiem, trafił ją w końcu szlag przez Stryjka? A może skłamali? No nie rycz! –Stasiek spróbował przytulić młodszego, ale został odepchnięty.
- Ja nie ryczę… Nigdy! - potarł nos.- Kurna, moja mistrzyni…
-To ona cię nauczyła o maszynach?
- wtrącił Alphonse Elric
-Nie, ale szyć, gotować. Co trzeba do przetrwania. Ona i Stryjek są naprawdę fajni, ale tylko osobno. Takim byli małżeństwem, że lepiej by było dla wszystkich jakby się rozwiedli. No, ale jak się pobrali tylko dlatego, że dziecko było w drodze…
-Zbłądzili i zapomnieli się na trochę za młodu….

-Zachciało im się seksu i nie pomyśleli o gumkach. Ale to nie powinno dziwić po grzybkach - halucynkach i popalaniu w kręgu. Jakby co to Stryj mówił, że obudził się pod Stryjenką, więc jeśli kogoś wykorzystano to jego…
- Święta Panienko, to on ci o takich rzeczach opowiada?!
-Żebym wiedział czemu nie jeść zabawnych grzybków. Po za tym mi opowiedział, że zajść w ciąże mogą i dziewice, a także jak się robi to w wodzie, od tyłu, z babą na górze, czy że robienie tego tylko w niedzielę we wschodniej części stodoły też nie działa. Ty nie jęcz tylko powiedz jak ci poszło w sprawie oczu Szkapy!
–zignorował dalsze wrzaski Staśka.

Rozmowa o Bramie i Ludzkiej Transmutacji
Stanisław opowiedział czego się dowiedział. Samuela zaś wykazał się niepokojącym zainteresowaniem Kamieniem i przejścia Bramy.
- A ja nadal nie kupuję tej Równowartosci opłaty – wtrącił Stefan jakby ignorując . –[i] Gdzie sprawiedliwość i równowartość kiedy jeden brat traci dwie kończyny, a drugi całe ciało?!
- No jakby to… Co straciły pozostałe… Ofiary? –spytał Stanisław.
Po wyjaśnieniach Elrica stwierdził:
- Matka która chciała odzyskać dziecko straciła możliwość posiadania go. Człowiek dumny i patrzący naprzód stracił wzrok i stał się zależny od innych. Brat, który starał się stać na gruncie za obu… Rozumiem, że to pański brat stworzył teorię jak to zrobicie, panie Alphonse – Stasiek szukał potwierdzenia. Znalazł: – W takim razie mogła to być kara typu „nie tylko nie wskrzesiłeś matki, ale i zabiłeś swojego ostatniego krewnego”. Twoją najbliższą osobę. Nie ważne, że zrobiliście to obaj, skoro na teorię wpadł on… Czyżby zatem Prawda skupiała się tak naprawdę tym co niematerialne?
-Stasiek… Gadaj po ludzku! I mówię o nie- alchemikach.
-Może i zabrano części ciała, ale to było jak uderzenie w to co dla kogoś było ważne.
- głośny myśl otok Stanisława nie ustępował – Niedoszła matka nie może mieć więcej dzieci, człowiek który patrzył w przyszłość nic więcej nie zobaczy. Brat stracił brata. Dziecko pragnące ciepła ciało.
W ogóle ta Transmutacja świadczy, że do człowieka nie wystarczy to co materialne, bo duszy, wspomnień się nie da od tak wpakować.
Czyżby zatem można było stracić także coś mniej materialnego?
-To znaczy?!
-Nie wiem...
–podrapał się po głowie – Trzeba by więcej przypadków. Ale co jeśli człowiekowi wyczyści się do reszty pamięć? Jakby nie miał duszy i rozumu. Brak skrupułów, emocji, blokad i sumienia. Czy nadal jest się człowiekiem, czy bestią?
-Aleś wymyślił… Znaczy się, że tobie by urwało język? W sumie to bardziej… jaja?
-Stefek!
-Myślę o twoich priorytetach. Bo ręce i tak masz lewe bez tego… Smutas, źle się czujesz?

Podyskutowano jeszcze chwilę
-W każdym razie jeśli generała zmuszono, to może się uda odzyskać ten wzrok? - wtrącił Stefan – A przede wszystkim nie rozumiem pani Rizy. Facet, żeby nie umarła dał się przerzucić przez te Bramę, choć wiedział, że to się skończy dla niego źle. Niewiadomo co straci, ale się podjął, żeby JEJ nie stracić. A ona jest na niego wkurzana za możliwość bękarta? Który nawet nie wiadomo czy jest jego… No jest w ciąży i ma się wtedy ponoć niestabilne nastroje, ale i tak pani Riza przesadziła…

Nocna wizyta księcia Juliana

- Hej Tygrysico… Nie możemy… Stefek jest w pokoju- wymamrotał Stasiek zaspany. Natychmiast się dobudził jak zobaczył kto mu wlazł do pokoju
Wywody przybyszów były coraz dziwniejsze.
- Panie, co pan?! Kiedy ja wolę kobiety! –protestował próbując wstać i odepchnąć Juliana.
Stefan zaś nie myślał o rozmowach. Wziął tylko Nigtwinga, podszedł po cichu do łóżka Staśka i po prostu go przyłożył do boku długowłosego młodzieńca nastawiając na najwyższą moc. Pijanego kolesia przedstawiającego się jako Julian uznał przez stan upojenia za mniej szkodliwego.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 26-03-2015 o 18:41.
Guren jest offline  
Stary 28-03-2015, 15:25   #48
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Blondyn wygiął się w pałąg, jego włosy się wyprostowały, a z uszu poleciał dum. Upadł na łóżko w takiej pozycji jak jego pan, uśmiechając się głupkowato.
- No to sobie roboty przysporzyliście. Ja jedną ręką nie będę go nosił - pokazał rękę na temblaku -Macie ogień… wy też jesteście z kraju na północy. No tego od niedźwiedzi i kiełbasy?
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 28-03-2015, 19:55   #49
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stasiek zapalił stojącą na nocnym stoliku lampę, a światło ukazało powstały w ciemnościach chaos. Jeden pijany na jego łóżku, drugi porażony Nightwingiem właśnie się na niego osunął. Stefan celujący w Shemitę paralizatorem-kijem, a sam Shemita miał rękę na temblaku. Szczęśliwie nagłe światło na moment oślepiło obu walczących.
- Stefek! Zostaw pana!~ –polecił Stanisław.
- Włazicie do cudze pokoju i czego się spodziewacie? - wycedził młodszy Nowicki nadal w pozycji bojowej.
Szczęśliwie Shemita pozostał spokojny. Może za często pracodawca zrobił coś głupiego? Może sama ręka go zniechęcała.
- Przepraszam za niego. Młody, to płochy. Nadgorliwie wykonuje rolę mojego adiutanta - starszy Nowicki położył rękę na głowie młodszego próbując skłonić go do ukłonu. Stefan jednak się od niego odsunął.
- Jeśli pod kiełbasę i niedźwiedzia zaliczacie Piastię to tak, stamtąd jesteśmy - powiedział Stefan patrząc spode łba na przybysza z temblakiem.
- No nic wielkiego się nie stało, nie? - Stanisław zaklaskał parokrotnie po wielkopańsku i uśmiechał się. – Każdemu zdarza się pomylić, nawet pokoje w hotelu. My to darujemy. A mam nadzieję, że panowie i nam darują. Zwłaszcza, że na pana szczęście dysponujemy medykiem. Ste… Pawełku skocz po Midorina.- klepnął młodszego w bark zachęcając do wyjścia.
- Milord ma takie dobre serce - rzucił młodszy na odchodnym. W jego głosie pobrzmiewał sarkazm. Na ramię zarzucił sobie kij.
Starszy Nowicki zaś w teatralnym geście poprawił koszulę i włosy. Opłacało się spać w ubraniu. Nawet jak pomięte to wciąż lepsze niż pidżamka.
- Stanisław Radziwiłł, słyszeliście może o mnie? Miło mi was poznać wyciągnął rękę z czarującym uśmiechem na twarzy.

Stefan w tym czasie zapukał do pokoju Samuela:
- Smutas, Midorino jest potrzebny. Milord wzywa, bo mieliśmy nagłych gości. Już się nimi zająłem, ale i tak będziesz potrzebny, Midoro wołała do drzwi.
 
Guren jest offline  
Stary 29-03-2015, 14:09   #50
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Shemita parsknął
- A tak, piastaki. Jeden taki mi to zrobił, a właściwie jego baba, półishvalka - wskazał na zranioną rękę - Mądry inaczej lubi grać w karty, ale lubi też oszukiwać, niestety bardzo kiepsko mu to wychodzi. Gdy zagrał sześć asów w pokera tamtego trafiło, zaczeliśmy się razem kłócić i jakoś tak oberwałem. Tu go dopchaliśmy, a jutro z rana zabieramy. A o tobie nie słyszałem, kolejny książę jesteś?
Tymczasem Vilmund wrócił do złotej pagody. Atmosfera była wesoła i widać było, że zabawa dopiero się rozkręca. Gdy wszedł, zapowiedziano występ jakiejś nowej gwiazdy, aksamitnego tulipana. Piękna dziewczyna wyszła na scenę i zaczęła śpiewać pięknym, delikatnym głosem pieśń poruszającą serca… Vilmund uznałby ją za niewiarygodnie atrakcyjną, gdyby nie wiedział, że nazywa się kuzynem Qinxiangiem…

W apartamencie czekały na niego Cathrina i Leslie działające w tradycyjnym trybie wojny
- Mówiłam, żebyś nie wymachiwała tym żelastwem w pokoju.
- Ja practica scherma! - krzyczała dziewczyna
- [i] To nie sala treningowa tylko hotel. Zamordowałaś stolik[i] - Odgryzła się arystokratka.
Leslie zobaczyła Vilmunda i podbiegła do niego.
- [i] Pan Vilmund! Nie zapomniał pan o jutrzejszej lezione scherma? [i] Zapytała biorąc się pod bok
- O pan Askerson! Mamy dla pana łużko w sąsiednim pokoju, zostało jeszcze udko z kaczki i żeberko czy dwa
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172