|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-10-2015, 18:13 | #1 |
INNA Reputacja: 1 | [Mafia] Świat Disney'a Disney'owski świat niegdyś zalany był barwami i wiecznie zwyciężającym dobrem. Każdy pozytywny bohater wiódł sielankowe życie, a niepowodzenia były przypisane jedynie tym, którzy mieli złe bądź egoistyczne intencje. Izma, Cruella De Mon czy nawet Gaston, spychani byli na drugi plan, traktowano ich jak kiepski żart, nikt nie brał ich na poważnie. Czarne chmury zawisły nad Światem Disney'a. Mickey, który jako jeden z najstarszych zapoczątkował plan schwytania złoczyńców, załamał się dość szybko. Hades podstępem zabrał Pluta, którego uwięził w ciemnej klatce na dnie hadesu. Mickey załamał się i nie był już w stanie przewodniczyć w osądach. Ze łzami w oczach błąkał się po różnych krainach w poszukiwaniu swojego psa. - Nikomu nie pozwolę skrzywdzić mojego męża - Jessica Rabbit, znana nie tylko z wyglądu, ale i umiejętności przedostawania się do świata żywych, dzięki czemu macki zła nie mogły jej dosięgnąć, wyglądała dziś na bardzo zasmuconą. DO LINCZU POTRZEBA 6 GŁOSÓW. LINCZ ODBĘDZIE SIĘ NAJPÓŹNIEJ W NIEDZIELĘ O GODZINIE 18. Lincz nie jest niczym obowiązkowym! Jeśli dana osoba nie zbierze wymaganej ilości głosów, do linczu po prostu nie dojdzie i nastąpi Faza Nocy. Jesli na kogos glosujecie, pogrubcie jego nick
__________________ Discord podany w profilu Ostatnio edytowane przez Nami : 02-10-2015 o 18:58. |
02-10-2015, 18:52 | #2 |
Reputacja: 1 | Księżniczka Fiona, w związku z zaistniałą sytuacją, doszła do wniosku, że sprawa wymaga drastycznych środków. - Schodzę ze swej wieży i żadna Smoczyca czy inny Ogr mnie nie powstrzymają! - poinformowała pustą komnatę. Wiele lat spędziła w samotności, więc czasami ponosiła ją wyobraźnia. Jednak wieści ze świata Disney'a dotarły także na szczyt wieży, w której się niegdyś zamknęła przypadkiem, więc postanowiła pomóc bajkom z innej wytwórni. A co! Poza tym miała już dość czekania na księcia. Może sama jakiegoś uratuje? - Zaiste, okropna rzecz się wydarzyła! Jestem skłonna udzielić pomocy, albowiem dość mam bezczynnego czekania w swej wieży! - oznajmiła teatralnie Fiona, racząc wszystkich uroczym uśmiechem i spojrzeniem pięknych niebieskich oczu. - Przeto KOMU SKOPAĆ TYŁKI?! [MEDIA]http://images6.fanpop.com/image/polls/1224000/1224350_1369878771638_full.jpg[/MEDIA] |
02-10-2015, 19:38 | #3 |
Reputacja: 1 | Bolesław siedział na swoim tronie i cieszył się życiem. Troski świata nie zajmowały jego myśli, gdyż zastanawiał się w jaki sposób podzielić żonę znajomego pomiędzy nimi, żeby nie zorientował się, że została podzielona. Wtedy wpadł goniec: - Panie, panie! Zniknął Królik Roger! Jego żona chce zabijać poddanych! Ma broń, dość dziwną i w sumie nie wiem jak działa, ale to z pewnością broń. Jeżeli kobieta ma taki wyraz twarzy, to nawet nieforemny kawałek metalu może zrobić za narzędzie zbrodni. Żąda wskazania winnego! - Spokojnie, Igorze - odparł niespiesznie król Bolesław. - Jak mamy wskazać winnego, nie wiedząc kompletnie nic? Trzeba na spokojnie się zastanowić. Zebrać dowody, przeanalizować sytuację. Nie możemy tak po prostu kazać kogoś zabić... - Na twarzy Krzywoustego zagościł grymas zadumy. - W sumie, to możemy. Wszak jesteśmy królem! Ale Salomon by tak nie postąpił, a należy szanować biblijnych przywódców. Igorze - ogłoś, że król prosi panią Jessicę, by wstrzymała się z linczem. Niech odda sprawę śledczym, a potem do sądu. Nie można samemu wymierzać sprawiedliwości. To złe. Posłaniec wybył i pospieszył na najprzedniejszym koniu, by przekazać plebsowi orędzie królewskie. |
02-10-2015, 20:19 | #4 |
Reputacja: 1 | -Mordercy! Gdyby tylko Harry tu był... Ron chodził nerwowo po swojej małej studenckiej klitce, która była bardziej norą niż pokojem zastanawiając się co teraz. Mówili mu, że studia są ciężkie, ale żeby aż tak!? Może trzeba było przyjąć tą robotę po znajomości u ojca albo chociaż spróbować sił jako mugolski aktor. Opadł ciężko na stary, łatany fotel, który mama kupiła mu na jakiejś wyprzedaży. Nie namyślając się wiele zaciągnął się sziszą z ziołem sprowadzanym z Durmstrangu. Dopiero gdy wypuścił dym nosem, ustami i uszami uśmiechnął się i uspokoil. -Co o tym wszystkim sądzisz Parszywku 2? Nikt mu nie odpowiedział, więc skierował spojrzenie w kierunku klatki z trocinami. -Na brodę Hagrida.. Cholera zapomniałem nakarmić szczura! Rzucił się pospiesznie w kierunku klatki i drżącymi rękami wyjął przerażonego gryzonia, który wcześniej najwyraźniej spał. Następnie rozpoczął reanimowanie go metodą usta-usta. Szczur od razu zaczął się miotać by wyrwać z uścisku nieznośnego człowieka. Gdy w końcu mu się udało, zeskoczył na ziemię, spojrzał na swojego właściciela z wyższością, zamachał ogonem i zniknął w stercie porozrzucanych po pokoju notatek. -Ty... Ty... żyjesz! Jestem bohaterem! Może nawet napiszą o tym w Proroku Codziennym!? Może to właśnie moje przeznaczenie? Wyjść z cienia i zostać pierwszorzędnym bohaterem! Nie potrzebował mocy zwierciadła Ain Eingarp* by oczami wyobraźni ujrzeć samego siebie w blasku chwały jako kogoś kto ratuje od zguby krainę Disneya. Może nawet sąd uchyliłby mu alimenty na dziecko jakie jego rodzice płacili za niego Hermionie? Ten argument przesądził. Chwycił w dłoń dziurawy płaszcz z wieszaka, źle posklejaną różdżkę i wyleciał na ulicę miasta by walczyć ze złem! *Durmstrandzkie zioło działa równie dobrze
__________________ "Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021 Even a stoped clock is right twice a day Ostatnio edytowane przez traveller : 02-10-2015 o 20:39. |
02-10-2015, 22:36 | #5 |
Reputacja: 1 | [media]http://www.youtube.com/watch?v=qRp1JiR75us[/media] Samuraj Jack przysłuchiwał się dotychczasowym mowom. Wydawało mu się, że część zebranych stoi po stronie Aku tutaj najwyraźniej nazywanego Hadesem. Kraina, w której znajdował się co prawda była wolna od złowieszczych praw Aku, ale za to tutaj miał on przeklętych popleczników w osobach Urszuli i Skazy. - Siły zła próbują przejąć władzę nad tą dobrą krajną. Nie możemy na to pozwolić! - Samuraj Jack wyciągnął swój magiczny miecz, a jego szaty jak i ciało wciąż nosiło ślady po poprzednim starciu z Aku - Wrogowie mogą przyjmować różne formy, korzystają z iluzji i choć wyglądacie mi na porządnych obywateli to trójka z was nosi na sobie maski. Bolesław III dobrze prawi - nie powinniśmy linczować nikogo pochopnie, bo możemy tutaj stracić cennych obywateli. Z drugiej strony jeżeli nie dokonamy żadnego ruchu to wrogie siły ciemności znów kogoś zamordują! Bolesławie III - a ty nie uważasz, że powinniśmy dopaść sługi zła zanim te dopadną nas? |
03-10-2015, 13:13 | #6 |
Reputacja: 1 | Chmurę czarnego, śmierdzącego dymu wydobywającego się z rury wydechowej (uszczelka pod głowicą pamięta chyba wojnę w Korei) poprzedzał piekielnie głośny warkot silnika starego Dogde'a. - Nienawidzę życia, życie nienawidzi mnie - mruknął. Po ośmiu godzinach usługiwania grubym krowom miał ochotę po prostu usiąść na kanapie i napić się piwa. Później do łóżka i od nowa... - Boże, spraw żebym zasnął, zanim ona pomyśli o seksie! - wymamrotał na myśl o Peggy. W tym momencie rozległ się huk wystrzału. Nacisnął na hamulec, ale Dodge sunął się jeszcze kilkanaście metrów. No tak, klocki powinien wymienić jakieś 2 lata temu. Trafił na jakieś zbiegowisko. Energicznym ruchem pokręcił gałkę opuszczając szybę. - Co to się u diabła dzieje?! Właśnie wracałem do domu... W sumie, to Bóg wie po co - dodał. - Ale to nie znaczy, że macie się tak wydzie... - w tym momencie zobaczył księżniczkę Fionę i Jessicę Rabit. - W sumie, to nie spieszy mi się - wyszczerzył się szelmowsko i mimochodem wysłuchał co inni mieli do powiedzenia. Praktycznie nie spuszczał wzroku z dwóch lasek. Kiedy sprawa wyszła na jaw, wyszedł z samochodu, podciągnął spodnie i podwinął rękawy, prężąc muskuły przed dziewczynami. - Jeśli komuś trzeba spuścić manto, nie powtarzajcie dwa razy, zajmę się tym. W końcu nie każdy zdobył cztery przyłożenia w jednym meczu!
__________________ Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way. |
03-10-2015, 14:51 | #7 |
Reputacja: 1 | Samuraj Jack czujnie spojrzał na nowego przybysza, który właśnie wysiadał z mechanicznego wehikuły generującego znaczne niedogodności zapachowe i dźwiękowe. Po tym jak tamten pochwalił się swoimi zdolnościami w zakresie walki wręcz Samuraj zadał mu jedno podstawowe pytanie: - Z kim spędziłeś noc? Na naklejce kiepskiej jakości przyklejonej niedbale na koszuli przybysza można było przeczytać, że to Al Bundy. Oczywiście Jack momentalnie rozpoznał to nazwisko jako jednego ze sławnych sług Aku. - Nazywasz się Bundy? Jesteś tym seryjnym zabójcą? - kolejne pytania poleciały w kierunku Ala Bundiego zanim jeszcze odpowiedział na pierwsze pytanie. Samuraj widział pewne podobieństwo do seryjnego zabójcy, bo kiedyś widział go u boku Aku. W sumie to nie miał zamiaru go oskarżać, ale po prostu wyróżniał się z tłumu tym, że "nagle" i "całkowicie przypadkowo" pojawił się w tym miejscu po wszystkich. Plus wyglądało na to, że urwał się z kompletnie innej bajki. Samuraj Jack podszedł do samochodu Bundiego i sprawdził jakość ogumienia. Tak jak podejrzewał to były zupełnie łyse opony, które nigdy w życiu by nie przeszły legalnego przeglądu auta. - Ile dałeś w łapę na przeglądzie, żeby ten samochód przeszedł okresowe badania? |
03-10-2015, 15:08 | #8 |
Reputacja: 1 | Westchnął ciężko. - Z tym samym rudym potworem, z którym zmarnowałem ostatnie 20 lat... Nie żeń się nigdy stary - poklepał go po ramieniu. Na wspomnienie o seryjnym zabójcy podniósł tylko brwi ze zdziwienia. - Gdybyś uważniej oglądał wiadomości, to byś wiedział, że dawno go usmażyli. Jeszcze bardziej się zdziwił, gdy ten wspomniał o przeglądzie samochodu po obejrzeniu opon. - Czyś ty się urwał z Europy czy co? Dopóki ten gruchot, i nie mówię tutaj o mojej żonie, mieści się w normach emisji spalin mogę jeździć jak chcę. A tak przy okazji, coś ty taki wyrywny, hm?
__________________ Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way. |
03-10-2015, 15:21 | #9 |
Reputacja: 1 | - Zło zagnieździło się w tej okolicy, a ja od dawna walczę z Aku i jego poplecznikami. - natychmiast odpowiedział Samuraj Jack. Odnośnie tekstu z emisją spalin Samuraj natychmiast zareagował - No tak, czuć, że ten wóz mieści się we wszystkich normach. Te normy emisji zostały wymyślone przez Aku, żeby czerpać zyski z haraczu od koncernów i blokowanie oryginalnych myśli technicznych... - po tych słowach westchnął czując ponownie przypływ smutku, że dał się wrzucić do tunelu czasu i gdy tylko mógł zadać przedtem ostateczny cios to świat by był znacznie lepszym miejscem. Wolnym od zła Aku, Hadesa, czy jak tam inaczej nazywali się wrogowie wszelkiego życia. - Wciąż podtrzymuje, że powinniśmy znaleźć jakieś przekonywujące dowody, a nie rzucać oskarżenia na oślep - Bolesław III Krzywousty dobrze gadał. - Samuraj Jack żałował, że nie zdołał zapobiec ostatniej ofierze, ale jednak aż rwał się, żeby zwalczyć tu zło. Było jednak zbyt duże ryzyko posądzenia kogoś niewinnego. Bundy mógł rzeczywiście nie być przywróconą ze zmarłych wersją seryjnego zabójcy, choć podobieństwo było. |
03-10-2015, 18:17 | #10 |
Reputacja: 1 | Ron wpadł zdyszany na miastowy plac przypatrując się dziwnemu zbiegowisku. Honorowy samuraj toczył dyskusję z nadzwyczajnie zwyczajnym mężczyzną, który na oko wyglądał mu na szewca. Gdzieś z boku jakiemuś wilkowi wyskakiwało serce w kierunku rudowłosej piękności, którą mógł przysiąść, że kiedyś już widział. Był jeszcze król i druga laska najprawdopodobniej szlachetnie urodzona sądząc po wyglądzie. -Eee ten no... No więc... nazywam się... Tłum najwyraźniej nie zwracał na niego uwagi. Chrząknął znacząco i rozpoczął na nowo, ale czuł że brakuje mu siły przebicia. To Harry i Hermiona byli lepsi w przemowach. Musiał, więc posłużyć się tym w czym był dobry. W magii oczywiście! Wyjął z kieszeni płaszcza długą poskręcaną różdżkę, która widziała pewnie o kilku właścicieli za dużo. Sprawdził przezornie, ale klej wydawał się trzymać. Zamachnął nią i wypowiedział krótką magiczną sentencję: - Laaudde proxima! Usta wydłużyły mu się i rozszerzyły nienaturalnie formując kształt czegoś w rodzaju tuby. -Nazywam się Ronald Weasley i w imieniu świata czarodziejów zamierzam przeprowadzić śledztwo w sprawie tego co tu się dzieje! Jego głos poniósł się jak echo po całym placu ogłuszając zgromadzonych. Efekt przerósł jego oczekiwania. Wyjec się chował. Poza tym wyglądał teraz jak zmutowany dziobak. Jakie było zaklęcie odwracające? Serce waliło mu jak oszalałe z podekscytowania. Pierwsza prawdziwa przygoda od czasów Hogwartu! Nie licząc oczywiście ukrywania się przed wierzycielami i studenckich balang. -Czy ktoś widział tu coś lub kogoś podejrzanego? Próbował zakryć usta dłońmi, ale z marnym skutkiem. Jego głos brzmiał teraz jakby śpiewał basem, ale przynajmniej mówił ciszej. Westchnął w duchu licząc, że zaklęcie niedługo straci swą moc.
__________________ "Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021 Even a stoped clock is right twice a day |