Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-06-2016, 01:03   #41
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Ryo nie pchała się w środek zabawy. Cały czas towarzyszyła Ishirowi, by go nie zgubić (i nawzajem) i póki co bardziej poznawała wnętrze sali i budynku niż istoty biorące udział w zabawie. Wszak nie było obowiązku siedzieć na imprezie do końca, z czego Ryo postanowiła później skorzystać. Nie wyglądała na osobę, która przepadała za takimi zatłoczonymi, głośnymi miejscami i tak było w istocie. Ishir chyba podświadomie wyczuł co dzieje się z jego ukochaną, bowiem objął ją mocno w pasie, prowadząc do stolika w jednym z rogów dyskoteki. Duma jaka z niego emanowała była dość dobrze wyczuwalna. Ryo była jego i tylko jego. Inni mogli sobie tylko popatrzyć. I rzeczywiście patrzyli. Dziewczyna wyczuła na sobie spojrzenie diablika z drużyny niebieskich, władcy shisu od żółtych i kilku nieznanych jej mężczyzn. Którymi zresztą się tak bardzo nie przejmowała - póki Ishir znajdował się w pobliżu. Usiadła koło latarnika przy stole. Myślała, że to ona będzie zazdrosna o Ishira, a wyszło na to, że prędzej stanie się na odwrót.
- Zamawiamy coś do picia? - teoretycznie nic się nie powinno im stać, drinki nie powinny być naszprycowane środkami usypiającymi i innymi świństwami, z drugiej strony czy żółci z niebieskimi chcąc ewentualnie pozbyć się rywali ryzykowaliby oszukiwać przy nauczycielach z akademii?
- Pójdę coś zamówić. Co chcesz? - Ishir chyba nie podzielał obaw zwiadowczyni. Widać była przewrażliwiona na tym punkcie.
- Mojito.
- Mam nadzieję, że barman jest uczciwy, bo ja nie mam pojęcia co to jest. - stwierdził chłopak, wstając z miejsca i ruszając do baru. Dziewczyna śledząc go, mogła przy okazji zobaczyć kobiety, z drużyny żółtych, wyraźnie zainteresowane jej chłopakiem. Diablica nawet oblizała się, śledząc go wzrokiem! Jakieś z samotnych dziewczyn podeszły nawet do niego i zostały zignorowane. Ishir sprawiał wrażenie jakby nie dostrzegał innych osób. Po chwili wrócił do stolika z dwoma identycznymi drinkami, które rzeczywiście okazały się Mojito.
Dziewczyna zadowolona z tego, że Ishir wolał ją, nie inne samice, zaczęła delektować się drinkiem. W duchu zarechotała na te olane, tylko co diablica od żółtych wykombinuje, żeby go odbić, pozostawało pytaniem bez odpowiedzi. Ryo nie umiała się jakoś całkowicie wyluzować, nawet jeśli na zewnątrz tak to nie wyglądało.
- Skupiamy na sobie całkiem sporo uwagi - zauważyła dziewczyna.
- Się przejmujesz. Każde nachalne spojrzenie facetów i nienawistne spojrzenie kobiet traktuj jako komplement. - rzucił wesoło chłopak. - Oni uważają cię z seksowną laskę, one zazdroszczą mnie.
- Masz rację, za bardzo się tym przejmuję - zgodziła się z Ishirem. Wzięła parę głębszych wdechów, mocząc usta w mojito, postanowiła nie przejmować się w ogóle reakcją pobocznych postaci. - Potańczymy później?
- No ten… hm… nie umiem tańczyć. - odparł po chwili chłopak.
- Um - dała znak, że rozumie. - Ja też nie - skłamała, ale nie chciała zostawiać Ishira.
- No to możemy tańczyć. Nikt nie zauważy różnicy. - rzucił latarnik. Najwyraźniej przez “nikt” rozumiał siebie i Ryo.
- Dobra, rozumiem, że przez “nikt” rozumiesz “nikogo poza nami” - Ryo zaśmiała się, po czym udała się z Ishirem zabawić na parkiecie.
- A co mnie inni obchodzą. - uśmiechnął się chłopak. Akurat puścili powolną muzykę idealną dla zakochanych par. Latarnik objął czule dziewczynę i zaczął się powoli kręcić z nią na parkiecie. Para kątem oka zauważyła tańczącego z Basią Vixena - który przecież nie istniał oraz Ihthiegyh tańczącą z… Agatyrsosem. Wyobrażenia strasznych dzieci tej dwójki wbiły się niczym młot do umysłów regularnych.
Bardziej jednak Ryo zastanawiało to, jak ta parka jest w stanie kręcić się po parkiecie, w przypadku, gdy jeden w tym duecie posiadał sześć kończyn dolnych i jakim cudem byliby w stanie kopulować ze sobą. Ale tylko przez chwilę.
- Ta Wieża to solidny trening dla mojego mózgu - wyszeptała Ishirowi.
- Ty się przejmuj swoim brzuszkiem, a nie innych. - odparł chłopak, wyraźnie widząc do czego zmierza Ryo. - podoba mi sie taki szczupły.
- Odczep się od mojego brzucha, Ishir - burknęła. - a o czym myślałam teraz, bo nie wiem - spytała się szeptem Ishira.
- O tym żeby mnie pocałować by utrzeć nosa twojej rywalce z żółtych, która się oblizuje patrząc na mnie.
- Hmm, nie myślałam o tym, ale to dobry pomysł - odszeptała latarnikowi z uśmiechem na ustach, po czym po chwili czule pocałowała swojego chłopaka, zapewne robiąc diablicy z drużyny żółtych na złość.
- Chyba częściej musimy przebywać w towarzystwie innych dziewczyn.
- Po co ci inne dziewczyny?
- Byś mogła im robić na złość całując mnie.
- Nie potrzebuję dodatkowego towarzystwa do całowania ciebie - odparła złośliwie. - Jestem zazdrosna i zaborcza, Ishir.
- To fajnie. Wydrapiesz oczy każdej kobiecie, która się do mnie dowali. - on również ją pocałował. - A ja zabiję każdego faceta, który będzie chciał na tobie położyć łapy.
- Nie doceniasz mnie, Ishir. Jeszcze niedawno mówiłeś, że będę w stanie zrobić gorsze rzeczy niż wydrapanie oczu każdej babce, która się do ciebie dowali.
- [i]Ależ naturalnie. Zrobisz to na samym końcu.[i] - Nagle poczuli jak są przenoszeni…
- Odbijamy! - krzyknął dyrektor.
Coś w tym procesie nie wyszło bowiem Ryo skończyła z… Barbarą. A Ishir z Vixenem.
- O witaj siostrzyczko. - uradowana rankerka przytuliła brunetkę. - Jak tam się z Ishirem układa?
Ryo klepnęła rankerkę po ramieniu na znak, żeby ją puściła. Postanowiła sprawdzić, czy przypadkiem dyrektor nie przeholował z drinkami.
- Świetnie. - mruknęła. Nie podobały się jej takie jaja.
- No weź. Nie bądź taka sztywna. Jeden wspólny taniec nie zrobi nam krzywdy. A o Ishira zazdrosna być nie musisz.
- Nie muszę, nie znaczy, ze mogę - Ryo uwolniła się z ramion nauczycielki i poszła po Ishira, nie zważając na obecność Vixena. Ta akcja przekonała ją, aby imprezę opuścić nawet wcześniej niż zamierzała.
- Ej, no, weź się zabaw, a nie taki ponurak ciągle. - rzuciła za nią rankerka.
- No, pani Basia ma racę. - rzucił Ishir. - Powinnaś się trochę zabawić. - mimo to objął dziewczynę przytulając ją do siebie. - Tak z czystej ciekawości, czemu nie chciałaś z nią tańczyć?
- Przyszłam na zabawę z tobą.
- Cieszę się. To bawimy się, czy uciekamy na nasze drzewo?
- Uciekamy stąd.
Ishir wziął Ryo na ręce. Niczym kobietę w opałach poniósł ją do wyjścia i wyprowadził na świeże powietrze. Szybko zlokalizował park z ich drzewem i w dalszym ciągu niosąc dziewczynę na rękach ruszył tam biegiem. Po chwili znaleźli się w koronie ich drzewa.
- Witaj w swym pałacu, księżniczko. - powiedział, całując ją w usta.
- Witam, książę - odpowiedziała bardziej żartobliwie dziewczyna. - Tak jest zdecydowanie lepiej - stwierdziła, zostawiając za sobą, brzydko mówiąc, kretynów, którzy by mogli popsuć jej zabawę. Żart dyrektora się jej nie podobał, zachowanie nauczycielki zdegustowało ją, no i parę innych rzeczy sprawiło, że Ryo nie miała już ochoty brać udziału w zabawie, która przestała ją bawić.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline  
Stary 02-06-2016, 08:49   #42
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Vixen podobnie jak Ishir nie był królem parkietu, ale nie miało to większego znaczenia, Barbara chciała z nim tańczyć, a on nie zamierzał się z nią kłócić, choć szczerze wątpił by dżdżownicy- jak oboje nazywali nauczycielkę shinsu – macki od tego zbielały.

Nieoczekiwana zamiana miejsc nieszczególnie przypadła mu do gustu, od razu odsunął się od latarnika i zostawił go na parkiecie, sam udając się w stronę baru skorzystać z darmowych drinków. Barbara dołączyła do niego szybciej niż przypuszczał. Przynajmniej rozmowa między nią a Ryo nie zdążyła zejść na jego temat i mógł w spokoju zaaplikować do krwiobiegu trochę procentów nie zmagając się z nagłym atakiem czkawki. Zawartość szklanki szybko zniknęła w jego brzuchu, a puste naczynie brzęknęło odstawione na blat.
-Na mnie już pora. Przejdziesz się ze mną?- zapytał rankerkę, mając nadzieję, że ta nie odmówi.
I tak też się stało. Barbara pomimo długich przygotowań, by prezentować się okazale na parkiecie, bez chwili zastanowienia zgodziła się na prośbę smokowca. Widać było nawet, że ta jej schlebiła. W końcu jej partner wolał być z nią sam na sam.
- To gdzie mnie zabierzesz?
-Na spacer…-czarnołuski był wyraźnie zadowolony, że się zgodziła, a także nieco rozbawiony jej reakcją, gdyż wiedział co może chodzić Barbarze po głowie i jak niewiele ma to wspólnego z jego planami- długi i niezbyt romantyczny. Pozwolił kobiecie chwycić się pod rękę i wyprowadził ją z dyskoteki.
-Mam ci coś do powiedzenia, zależy mi też żeby nie zepsuć innym niespodzianki.- dodał kiedy byli już na zewnątrz, patrząc na plecy Ryo odchodzącej z Ishirem w stronę parku.
- Niezbyt romantyczny… - powtórzyła z lekkim zawodem. - To prowadź.
No i poszli razem w rozświetloną gwiazdami noc, a jedno z nich miało już nie wrócić.


Wcześniej tego samego dnia

Smokowiec udał się do gabinetu dyrektora złożyć podanie. Zastał go siedzącego z nogami założonymi na stole, pijącego jakiś drink.
- Och, witaj Vixen, coś się stało? - spytał ranker, gdy zobaczył smokowca.
-Jeszcze nie.- odparł tamten, a potem przedstawił swoją prośbę.
- Dlaczego? - spytał zainteresowany Syrion.
-Muszę mieć jakiś powód poza tym, że mam na to ochotę?- Vixen nie zamierzał zdradzać szczegółów jeśli nie musiał.
- Tak. Nawet nie wiesz z jaką liczbą papierów będę musiał się przez to użerać. Więc lepiej byś miał powód, albo wylecisz stąd z odciskiem mojego buta na dupie. - ranker wypowiedział te słowa raczej spokojnym głosem.
Nie udało się, ale i na taką okoliczność smokowiec był jak najbardziej przygotowany. Pokrótce wyjaśnił w czym rzecz.

***
-Dobra, to trzeba wszelkie formalności załatwić. Najpierw podpisz to. - Syrion podsunął mu papier.

Cytat:
Ja niżej podpisany proszę o wykreślenie mnie z listy regularnych.

-Wiedziałem że się dogadamy.- powiedział Vixen biorąc do łapy uniwersalny długopis. -Już wiedzę tę popijawę jaką urządzą kiedy zorientują się, że pozbyli się mnie z drużyny i mają nowego łowcę.- bez wahania podpisał przedstawione mu oświadczenie.
- Wątpię, by to miało miejsce. Jedynie Ryo jest na ciebie cięta, ale ma ku temu pewne powody, których raczej nie przeskoczymy. Niestety.
-Jej powody są bzdurne, ale zgadzam się, nie przeskoczymy ich. Właśnie dlatego chcę to zrobić.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 04-06-2016 o 08:45.
Agape jest offline  
Stary 19-07-2016, 23:05   #43
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Następny dzień przyniósł nieoczekiwaną zmianę w drużynie czerwonych. Zamiast Vixena pojawił się bowiem rudy futrzak, zwany Tomem. Dyrektor poinformował, że Vixen zrezygnował ze wspinaczki i na jego miejsce przyjęto innego regularnego o możliwościach zbliżonych do tych, jakie posiadał smokowiec.
- A tamtemu co odbiło, że zrezygnował? - Ryo jawnie zdziwiła się odejściem Vixena, jako że nic nie zapowiadało się na to, by jaszczur miał rezygnować ze wspinaczki. Jeśli już, to sądziła, że albo nic się nie zmieni, albo ten czteroręki tygrys załamie się pod presją reszty własnej drużyny i odejdzie, ale nie - to właśnie w czerwonej drużynie doszło do zmiany. Poszło o Barbarę? Pokłócili się i rozstali w aż takim stopniu? W sumie mało brakowało, a to jej nie byłoby w drużynie.
- No cóż, chyba nigdy się nie dowiemy. Jedynie gdy go spotkamy na piętrze i go zapytamy… no czyli nigdy. - Ishir lekko pogładził Ryo po plecach. - Chodźmy lepiej na zajęcia, bo się spóźnimy.
- Dobra, mam tylko nadzieję, że na mnie nie pójdzie fama, że to przeze mnie Vixen odszedł - odszeptała Ryo do Ishira, a potem udała się na zajęcia.
Basia sprawiała wrażenie normalnej. Znaczy się z szerokim uśmiechem znęcała się nad swoimi uczniami, zmuszając ich do coraz bardziej karkołomnych wyczynów. Równie dobrze ta wiedźma mogła być nauczycielką łowców. Jednak nie było na co narzekać. Ryo nie odczuła na sobie żadnych zarzutów ze strony rankerki. Tak samo jak nie miała jak narzekać, bo za każde narzekanie mogła oberwać. A i nie warto było tracić czasu na zagadywanie do rankerki na temat jaszczura. Ale ciekawość tak korciła. I właściwie Ryo wbrew temu, co powinna była odczuwać, miała wrażenie, że nawet jakiś ciężar spadł z jej barków. Nie musiała się oglądać na Vixena i jego amory do Basi. Ale nie było za to gwarancji, że Tomash i Barbara nie będą się miziać za jej plecami. I znowu.
Na przerwie legła pod ścianą, leżąc niemal jak zdechły kot. Była cała spocona, mokra, prawie tak jakby dopiero co wydostała się z wanny Aquarius po ostrej bibie. Chłodziła się zimną, twardą, brudną podłogą i gapiła się jak pojeb w sufit, choć poza tymi dziwacznymi lampami niczego tam nie było. Można było przynajmniej ćwiczyć zakrzywianie perspektywy. Ciekawe, co Yoroi porabiał. Albo Basia. Albo ta dwójka naraz.
Yoroi był równie wykończony co Ryo. Ciekawe czy w ogóle odczuwał zmęczenie w taki sam sposób co dziewczyna. Jego ogień sprawiał wrażenie lekko przygaszonego, zupełnie jakby ktoś wlał do zbroi kubeł wody. Basia natomiast siedziała na skrzyżowanych nogach, czekając cierpliwie aż jej podopieczni dojdą do siebie.
- To ty się w ogóle męczysz? - zdziwiła się Ryo, zadając to pytanie Yoroi’owi.
- Nie nazwałbym tego męczeniem. Bardziej wypaleniem. - odparła chodząca zbroja.
- A, no tak - teraz pora była na Basię. Ale ona nic szczególnego nie robiła! Ryo jeszcze nie wypoczęła po wycisku od nauczycielki, a już się tak bardzo nudziła. Poleżała jeszcze przez chwilkę, po czym zrobiła sprężynkę, powstając zgrabnie na dwie nogi i udała się do stołówki.
W stołówce nie zastała nikogo. Najwyraźniej inne pozycje nie skończyły jeszcze dostawać pierwszej porcji wycisku. Jedynie Harghur zajmował się swoimi sprawami, czyli pilnowaniem, by ani jedzenie, ani składniki na nie, nie uciekły.
Ryo wskoczyła jak kot na jedno z wolnych siedzeń przy ladzie i obserwowała, co porabiała Harghur. Interesowały ją ruszające się składniki jedzenia. Złapała jeden z nich, co miał zamiar zwiać ze stołu i na złość orkowi żyć długo i szczęśliwie. Choć zapewne nie było to konieczne.
- Zwiać ci chciało.
Kucharz jednym ruchem ręki uzbrojonej w topór uniemożliwił dalsze ucieczki jedzenia ze stołówki. Zrobił to nie przejmując się faktem, że dziewczyna w dalszym ciągu trzymała stworzonko. Stylisko topora przesunęło się po skórze Ryo nawet jej nie czerwieniąc. Przy czym dziewczyna o mały włos nie dostała zawał, kiedy kawał zaostrzonego żelastwa przeleciał jej koło ręki.
- Dzięki. Nie lubię jak mi ucieka.
- Uf… uf… to chyba zawał u mnie… ale nie ma się czym przejmować. To norma - Ryo wzięła głębszy wdech, dalej wyglądając, jakby faktycznie miała dostać zawału. - Zresztą, chyba nie ma znaczenia, od kogo by to poszło - dziewczyna przysiadła się i przyglądała poczynaniom zielonego karczmarza. - Od ciebie czy od P.
- Jakby to zrobił P, to miałabyś jedzenie na sobie. On preferuje najpierw strzelać, dopiero później używać ostrzy. Czasami zdarza mu się też w międzyczasie jakieś pytania zadać.
- Poprawnie - wyksztusiła Ryo, która w końcu doszła do siebie. Nie zdążyła się nawet przyjrzeć dokładniej stworzeniu, które schwytała. Jej rączki zostały ochlapane srebrzystą krwią. Ale pewnie tamto potworzątko patrzyło się przed śmiercią słodkimi oczkami na te “imadła”… i taką słodką krew miało. Krew?
Ryo otrząsnęła się, zdając sobie sprawę, że w międzyczasie zaczęła jej kosztować i nawet tego nie zauważyła. Gdzie ona tym durnym łbem teraz odfrunęła?
- Gdzie woda? - skrzywiła się, odsuwając od siebie pokrwawioną łapkę jak poparzoną.
- Pod ladą. Tylko nie pomyl z alkoholem. Woda nie jest zamknięta tak jak reszta.
- Daj mi obojętnie co - jęknęła, wdając się w koniec zdania. Chciała sprać jakkolwiek smak krwi z ust, zanim powariuje. Jednak paliło sie jej, wyciągnęła rączkę po pierwsze lepsze szklane opakowanie, nawet nie patrząc na etykietę. Wypiła trochę octu przez przypadek. - Kurwa - prychnęła. - Aaaa… fuck! - skrzywiła się jeszcze bardziej i zakaszlała. Ocet odstawiła na stół.
- Uważaj, bo się otrujesz kiedyś przez przypadek. - Ryo w przerwach między kaszleniem mogła podziwiać kunszt orka w przygotowywaniu jedzenia. Używał czterech różnych tasaków, niespecjalnie się przejmując, że nieużywany powinno się odstawiać. U niego nieużywane narzędzie było wyrzucane w powietrze. Kucharz w tym czasie przyglądał się Ryo.
- Mogłam tak zrobić po drodze z parę razy razy - zgodziła się z tym Ryo. Nawet szybko palenie w gębie sprowadziło ją na parter. - Wykorkować parę razy, a potem jeszcze raz powtórka - gapiła się na wirujące w powietrzu tasaki. - Już mi lepiej.
- To dobrze. - do wirujących tasaków dołączyły również pokrojone kawałki jedzenia, które lądowały w garnku. Osoba, która wyrzuca papierek do śmietnika poświęcała więcej uwagi tej czynności niż ork przyrządzaniu posiłku.
- Nie ma się czym martwić. Są gorsze rzeczy, bywały gorsze przypadki niż ja - Ryo machnęła ręką na swój mały problem sprzed chwili. - Pomóc ci w czym?
Dwa tasaki przeleciały przy uszach dziewczyny, wbijając się w ścianę. Jakimś cudem głowa zwiadowczyni nie została pozbawiona uszu, czy nawet jednego włoska.
- Umyj, proszę.
- Em, wystarczyło je podać do rąk - odparła. Nie przyjmowała do siebie faktu, że wszyscy w Wieży musieli albo niepotrzebnie komplikować sprawy lub nawet przy tak prozaicznych rzeczach jak krojenie używać niezwykłych sztuczek. Najwyraźniej nie przeszła dostatecznie sporej ilości światów, skoro takie rzeczy ją dziwiły.
Ryo wyjęła narzędzia ze ściany używając przy tym niemal całej swojej siły.
- Wtedy musiałbym przerwać to co robię i się ruszyć z miejsca. Tak jest szybciej.
- E? - wydawało się jej, że czegoś nie zrozumiała. - To nie musiałeś ich rzucać. Mogłeś je podać mi do rąk, byłoby szybciej.
Po rzuceniu tej drobnej uwagi dziewczyna umyła noże i podała Harghurowi. - Umyłam.
Ryo uświadomiła sobie nagle, że ma w ręku dwa brudne tasaki. Nawet nie zauważyła kiedy kucharz wręczył jej kolejne narzędzia.
- Tak lepiej - i myła tak kolejne narzędzia, jak leciało. Przynajmniej nie musiała latać wyciągać ostrzy ze ścian ani marnować na to siły, więc poszło troszkę szybciej, nawet jeśli z perspektywy Harghura były to kwestie zaledwie sekund.
W końcu naczynia zostały pomyte, Ryo zaś umyła ręce po robocie, po czym postanowiła wrócić na zajęcia.

=***=



Kolejne kilka dni powiewało nudą i rutyną. Ryo codziennie chodziła na zajęcia do pani Barbary, z których wychodziła spocona, jakby zażywała intensywnie sauny. Zaczęło jej brakować ubrań, uznała więc, że pójdzie na zakupy. Początkowo miała zamiar iść sama, niemniej jakoś nie była w stanie się zebrać. Po chwili namysłu uznała, że uda się do koleżanki z drużyny. Może Aquarius też by się “przeszła”?
Po tym, jak ubrała na siebie ostatnie czyste ubrania, Ryo przeszła się do drzwi od pokoju shinsoistki i zapukała w nie.
Drzwi po chwili zostały otwarte. Stała w nich syrena, tym razem była w wersji jasnego pomarańczu.
- Cześć. Wejdź. - przywitała się przyjaźnie ze zwiadowczynią.
- Cześć, Aqua - odparła jej na to Ryo. Wanna, w której spała syrenka, bardzo zachęcała, żeby w niej legnąć. Najlepiej w chłodnej wodzie. - Wybieram się do sklepu po ciuchy, więc jakbyś chciała, możesz się ze mną zabrać?
Zwiadowczyni modliła się o to, żeby Aquarius nie zabrała ze sobą Purrra.
- Ok. - padła błyskawiczna odpowiedź, nim jeszcze znak zapytania nie znikł z powietrza. - To idziemy.
Kobieta nie robiła żadnych problemów. No może z wyjątkiem nadążenia za nią, co przy długości nóg Ryo stanowiło pewien kłopot. Ryo znowu musiała latać, jakby zajęcia u Basi nie wystarczały.
- U was na zajęciach też każą wam biegać z prędkością samochodu?
- Nie. U nas mamy robić uniki z prędkością samochodu. Bo inaczej sami dostaniemy z siłą samochodu.
- A u łowców, nie wiesz może?
- Oni sami się uderzają jak najmocniej potrafią. Tylko obrońcy mają trudniej, bo im nie wolno oddawać.
- Wychodzi z tego, że obrońcy są klasą, co ma najbardziej przechlapane.
- Tak, mają nas w końcu ochraniać. Muszą być twardzi.
- Jak tak będą się lać, to w końcu nasz obrońca przy każdym kroku będzie potrząsał otoczenie, a nie samymi kułakami...
Dziewczyny przeszły nieco dalej od akademii. Gadały o profesjach drużynowych, chłopakach i o ewentualnej pracy. Ryo pozostawała przy fusze od orka, syrenka wspominała, że może pomyśli o innej.
Po jakimś czasie miały przejść na drugą stronę ulicy, gdy wtedy rozpędzony, szary pojazd wyhamował ostro przed pasami… pędząc w kierunku regularnych. Ryo nie wiedziała jak syrenka, lecz postanowiła uskoczyć przed samochodem. Niezupełnie jej się to udało. Noga zahaczyła się o przód wehikułu, ręka przy upadku powinęła się nie tak jak powinna, a głowa huknęła o chodnik.
Szybko straciła przytomność.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172