- Hejka Luffy. Fajnie, że jesteś taki egzaltowany. Miło cię poznać. - powiedział Jiraiya zagryzając swe słowa ogórem - Kiedy ostatnio piłeś wódkę? Usiądź i poczęstuj się. - ostatnie zabrzmiało niemal jak groźba w stylu "Co, ze mną się nie napijesz?!" |
|
|
|
|
- Cóż, mogło pójść gorzej - mruknął Levi, nachylając się nad zmasakrowanym ciałem Puri Puri Prisonera. Wielce żałował, że Wielki Mistrz Jiraiya tak szybko został zmuszony do porzucenia maski. Sporo rzeczy chciał się jeszcze na jego temat dowiedzieć. - Ta noc ewidentnie należała do gorszej części naszego zgromadzenia - podjął, podnosząc się i odsuwając od zwłok. - Mam jednak nadzieję, że to, czego dowiedziała się lepsza strona, wystarczy, żeby zidentyfikować szajkę. A w międzyczasie powinniśmy trochę tu posprzątać, zanim wszyscy utoniemy w brudzie. - To powiedziawszy, niespiesznie podszedł do jednego z budynków i zniknął w jego wnętrzu. Pojawił się po paru chwilach, dzierżąc w rękach szmaty, mopy, miotły, szczotki, płyny i inne środki czystości. - Ty zamiatasz - powiedział, dociskając do piersi Mistrza Roshi miotłę. - Ty zmywasz krew, a ty dezynfekujesz zmytą powierzchnię. - Tutaj wetknął Wikingowi i Smokowi kolejno mop i szmatę z płynami. - Pająkopodobna maszyna i człekopodobna maszyna wynoszą ciało Puri Puri Prisonera, a chłopak w kapeluszu i ten żółty zajmują się Tatsumaki. - Podzieliwszy zadania, zajął się swoją częścią roboty, czyli zaczął zbierać wszystkie skrawki ubrań, pocięte elementy i peruki, jakie walały się wokół, psując estetykę okolicy. |
-Moja głowa. Nnnnn. Smithers. Co tu się stało na Ronalda Regana?! Smithers? Gdzie znikł ten lizodupca kiedy jest najbardziej potrzebny? No nic czas zabić ekhm to jest rozwiązać sprawę morde.... Zanim dokończył swój monolog podpierając się kulami przerwał mu jakiś mały japończyk, który wręczył mu mopa i wiadro. -To chyba jakiś żart. Mam od tego swoich ludzi. Smithers! Umm. To nawet całkiem przyjemne - rzekł Pan Burns wkręcając mopem krew i wnętrzności Tatsumaki. -Ludzie. Myślałem trochę nad obecnymi wydarzeniami i chciałbym przedyskutować co się tu właściwie stało. Zginęły dwie osoby. Tj. jedną na pewno zabił SK. Z dwóch możliwych powodów: Jiraya to doświadczony wojownik i ktoś się go obawiał lub chciano zrzucić podejrzenia na Luffego na którego ten głosował pierwszego dnia. Wątpię, żeby Luffy był tak bezczelny żeby atakować tego na kogo głosował, ale oczywiście wciąż może być w Mafii. Druga śmierć. Fraza narratora "Tatsumaki, która stanęła na drodze jednemu z mafiozów" może sugerować, że albo zginęła po ataku lub blokując któregoś ze złych bo przypominam, że Tatsumaki była blokerem. Proszę żeby wypowiedział się ten kto był w więzieniu żebyśmy zaczęli budować jakąś jedną miejską koalicję i odrzucać z kręgu podejrzeń tych, którzy na pewno są miastowymi. Ktoś może ma jeszcze jakieś użyteczne informacje po tej słabej dla Miasta fazie nocy? Jeśli chodzi o moją osobę to Saitama może mnie zamknąć w więzieniu, w nocy można mnie sprawdzać, ale to będzie tylko strata akcji, nie mam nic do ukrycia. Raczej boję się, że swoją analizą podpadnę tym, którym nie zależy na rozwiązaniu sprawy. Następnie Pan Burns usiadł na krzesełku oddychając ciężko przez butlę z tlenem. |
- NIEEEEEEEEE!!!! Moi Nakama! Jiraya-san i Tatsumaki-san! – krzyknał pełen gniewu i żalu Luffy - Pomszcze Was! – krzyczał do nie wiadomo kogo Słomiany. Luffy wiedział, że trzeba dzialac jednak prosba o sprzątanie wydała mu się fajnym pomysłe. Trzeba godnie pożegnać towarzyszy. Bez wiekszeych rozterek i wątpliwości wziął się za przydzielone mu zadanie. Gdy wysłuchał śmiesznego żółtego starszego dziadka również się odezwał: - Oczywiscie ze nie zabiłem Jiraya-san. Nie pozbywam sie moich Nakama chyba że jestem pewien że są tymi złymi. Niestety nie mam póki co takich danych. Ale pokażcie mi który to zrobił a rozprawie się z nim raz dwa! |
Siedzący przy tej samej ścianie co dzień wcześniej Acnologia miał głęboko w dupie polecenia wydawanie przez tę mrówkę z dziwnym ekwipunkiem na biodrach. Chociaż król smoków zauważył, że rozkładające się ciała drażnią jego czuły nos. Jednym podmuchem czarnej energii sprawił, że stały się one wspomnieniem. Nawet pył po nich nie został. Tak samo, jak powierzchnia, na której leżały. Byłby to koniec akcji mężczyzny tego dnia, jednak był tu po coś. Niestety. – Ja byłem w więzieniu. – odparł do żółtej mrówki. Nic więcej nie powiedział, bo i po co? |
Nie tak miał wyglądać ten poranek. Noc co prawda zawsze niosła ze sobą różne plugastwa (jak małpią postać Goku), ale nie tak miał się ten dzień zacząć... Genialny Żółw miał kamienny wyraz twarzy. Nie czas na załamywanie rąk. Trzeba było się od razu wziąć do pracy, ale w sposób jaki zrobił to ten starszy mężczyzna z żółtą skórą i postępującą łysizną. Oczywiście każdemu zmarłemu należy się godny pochówek, tylko w tym momencie nie było na to czasu. Jakieś zabawy w sprzątanie było dla starego Mistrza sztuk walki czymś bezsensownym lub po prostu... próbą odwrócenia uwagi. Dlatego skinął głową w podzięce temu jednorękiemu chłopakowi o długich włosach za sprzątnięcie tego za jednym zamachem. Choć asfalt mógł oszczędzić... Jednocześnie jego wywód był już jakimś początkiem. - Jeśli byłeś w więzieniu to na pewno znajdzie się ktoś, kto tą informację potwierdzi, czyż nie? - charakterystycznym gestem poprawił swoje okulary. - Pan Burns dobrze podsumował wydarzenia minionej nocy. Co do jego zapewnień, to na razie brzmią one bardzo sucho. Pozwolę sobie kolejnej nocy sprawdzić jego możliwy blef - mówił spokojnie, choć uważny słuchacz mógłby wyczuć w jego głosie zdecydowanie do działania. - Z swojej strony mam pewne informacje, ale z racji mocy jakie poniektóre role posiadają są one bardzo niepewne. Jeśli ktoś ma jakieś mocne podstawy co do prawdziwych tożsamości innych niech je przedstawi. Nie ma na co czekać. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:36. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0