Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-05-2016, 23:01   #11
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
W ferworze uwolnionego,dźwięku, przy wyszarpywanych raz za razem gorących riffach, leżąc tak bezbronnie pośród tupotu ciężkich butów, mogących w każdej chwili zgnieść mu czaszkę? Niezbyt dobra sytuacja... Jednakże w objęciach jakiejś niewyżytej nastolatki, gotowej na szybki, niezobowiązujący numerek? Któż by wstawał? Jimmy nie należał do prawilniaków, bo jako dziecko ulicy nauczył się brać co się dostawało (lub łatwo było po to sięgnąć, rzecz jasna). Feromony namiętności sprawiały, że nie przeszkadzał mu nawet jej zapach, będący mieszanką tanich fajek i jeszcze tańszych perfum. W połączeniu z tak łatwo opadającą w dół ramienia, zdecydowanie zbyt luźną koszulką, dodawał on tylko pikanterii całej sytuacji. Jimmy na moment zapomniał po co tu przybył, a każdy ruch jej warg i języka, sprawiał że przestawał żałować że tu jest. Kapela dawała czadu, plemię irokezów odprawiało swoje pogo, ale nikt im nie raczył przeszkadzać, nikt ich nie nadepnął, a nawet ktoś przesunał stolik, by zrobić im nieco więcej miejsca. Punki choć były bydłem, to mimo wszystko należały raczej do ludzi posiadających jakieś tam rezerwy empatii. Nikt przecież nie zakazywał się kochać w oparach anarchii. I pewnie ten nagły wybuch wzajemnej ekstazy skończyłoby się na czymś więcej, gdyby nie jakaś uporczywa igła w tyle głowy. Nie, nie stalowa na szczęście. Takie po prostu ukłucie w umyśle, które przywoływało go do szarej, ponurej rzeczywistości.
- Dobrze się całujesz. Masz dziewczynę? - zapytała przekornie blondyna, korzystając z chwili wolnych od pocałunku ust.
Jimmy przez moment wahał się by cokolwiek odpowiedzieć, ale w końcu przełamał się:
- Nie, nie lubię się zbytnio przywiązywać do ludzi - odrzekł chłodno, patrząc w jej wypełnione podnieceniem oczy.
- Chodźmy na zaplecze, tygrysie - rzekła kokieteryjnym tonem, i pociągnęła go za dłoń ku górze. Ekipa zdążyła zmienić już kawałek, chociaż Jimmy miał wrażenie że w ich graniu nie zmieniło się nic, ale to nieważne. Liczyła się teraz tylko ona... i Sugar! Ku*wa! Musiał kątem oka zobaczyć tego pajaca?! Gość akurat skakał sobie wesoło przy scenie, nieświadomy jak bardzo spier*olił Deepowi dzień. Choć czuł jak ona próbuje wyciągnąć swą zdobycz ze stada, lecz on niepokorny wbił już swój wzrok w tą swoją. Niczym oblany kubłem zimnej wody, z ogromną niechęcią i złością, za nic w świecie nie mógł się odwrócić, i spojrzeć w oczy tego niezwykle seksownego, damskiego drapieżnika. Zaklął cicho pod nosem, i ruszył gwałtownie w tłum. Czuł jak delikatna dłoń, pod wpływem tłoku niechętnie go w końcu puszcza. W myślach już wyobrażał sobie jak obije twarz temu Sugarowi, a potem wróci z informacjami do swojej dzielnicy, gdzie spotka Weedy'ego, któremu wyciągnie blanta z gęby i bezceremonialnie podepcze. Za to, że kazał mu tu przychodzić. Jednak po chwili wyrwał się z tego zamyślenia, by zrozumieć że między zamiarem, a realną szansą przedostania się do Sugara, jest dość duża zgraja niewyżytego motłochu. Ta pod sceną tradycyjnie miotała się najbardziej. Nie chciał skończyć z znowu na glebie. Musiał coś wykombinować. Spróbował obejść towarzystwo trochę przy ścianie, a potem udając kompletnie nawalonego, i okrywając się przy tym skórą, wbijał się nieco głębiej pod scenę. Zabieg się udał, ale ostatecznie zgubił z oczu swój cel. Sugar rozpłynął się pośród faeri barwnych fryzur i brudnych ciuchów. W dodatku smród był teraz cholernie nie do wytrzymania, do tego ciągle ktoś go tu popychał i szturchał, a grana na jedno kopyto muzyka stawała się dla Deepa bardziej torturą (z kolei punkom to w ogóle nie przeszkadzało - zresztą na ciągłym haju pewnie nawet rzępolenie małego szympansa byłoby wystarczające do łamania sobie żeber pod sceną). Dopiero po chwili wpadł na pewien dość szalony pomysł, który jednak wiadomo że się powinien udać. Z trudem wyczekał więc momentu, gdy kapela miała przerwę między piosenkami. Uśmiechnął się, pstryknął palcami, i krzyknął w stronę sceny:
- Zaprosić Sugara! Sugar, Sugar! Dawaj na scenę! - z nadzieją, że ten go usłyszy. Jeżelii gość którego szuka da się porwać swojej ulubionej kapeli, to będzie w domu. Potem wystarczy podejść bliżej sceny i wyciągnąć go gdzieś na bok. Nie będzie miał litości. Za jego spaprane życie. Za Jacka. Za spieprzony numerek z seksowną blondyną. Wypyta go o tych ludzi, których trzeba. Wykorzysta moc, jeśli będzie trzeba. Jego marzenie, tak, nie liczyło się teraz nic więcej...
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 21-05-2016 o 09:06.
Rebirth jest offline  
Stary 22-05-2016, 01:43   #12
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Duncan O’Malley, Jimmy Deep
-A może ty masz ochotę na romantyczną kolację przy świecach we włoskiej knajpce? – Emilie zbyła propozycję Duncana. – Możemy spotkać się po środku, na make-outcie przy piwie, co ty na to? – Pozwoliła mu się ująć pod ramię i zaprowadzić do baru. Duncana nie zdziwiło wcale, że zastali tam Remiego z Kate. Młodszy brat właśnie pomagał gotce założyć ponownie swój płaszcz. Dziewczyna wydawała się zarumieniona i wciąż rozgrzana przez muzykę. Może wcześniejsze zimne spojrzenie było tylko złudzeniem?
-Nie wiedziałam, że Remi przygruchał sobie dziewczynę. – Widać obecnośc kate nie umknęła też uwadze Emilie. -Przedstawisz mnie?
Jimmy tymczasem próbował swoich sztuczek, ale spotkał się z niezrozumieniem. Wydawało się, że nikt na scenie i wśród widowni albo go nie słyszał albo nie rozumiał kim do diabła jest ten cały Sugar. Posypało się tylko kilka głosów by przestał się drzeć. Ktoś wypchnął go do tyłu, a kolejne „przypadkowe” łokcie i kuksańce dawały do zrozumienia, że ma spadać. Powoli wygramolił się z tłumu. Przepełniony irytacją już chciał rzucić to wszystko w cholerę, gdy spojrzał na bar, niedaleko którego wypchał się z tłumu. A tam, niczym w szczęśliwym zrządzeniu losu, zobaczył punka ze sceny, parę z którą tamten wymieniał pozdrowienia oraz jakaś nieznaną dziewczynę, uwieszona jego ramienia. Prócz tej ostatniej to byli właśnie ci ludzie, których wskazał barman, zapytany o Sugara.

Phoebe Duncan
Dwóch neonazistów zapomniało o swoich niedoszłych ofiarach i gapiło się przez dobra chwilę na samozwańczą zmorę, z minami tak zdziwionymi, że aż oczy im wychodziły na wierzch.
A potem obydwaj zgodnie ryknęli śmiechem.
-To urocze! Słyszałeś ją, Tom?! – Rechotał mięśniak. –Smarkuli nikt nie przekładał przez kolano i się jej ubzdurało, że jest superbohaterką!
-Hej gówniaro! – Chudzielec ruszył w stronę Phoebe spokojnym krokiem, nonszalancko bawiąc się nożem .Nachylił się by spojrzeć jej w twarz, jego szyderczy uśmieszek odbijał się w jej goglach. –Idioci, którzy mylą rzeczywistość z komiksem, kończą wykrwawiając się na bruku. – Chwycił nóż mocniej. –[i] Pozwól, że zade…[/url]- W tej chwili Zmora rzuciła się na niego z nożem. Zaskoczenie i złowieszczy wyraz twarzy sprawiły, że zamiast próbować blokować własnym nożem, zasłonił się ręką. Ostrze wbiło się u podstawy dłoni, prosto w nadgarstek. Mężczyzna wrzasnął z bólu i upadł na zadek, próbując zatrzymać krwotok.
Jego kumpel patrzył przez chwilę na tę scenę jakby nie mógł uwierzyć, w co widzi. A potem skierował swój wzrok na Phoebe. Był wściekły.
- Ja ci kurwa dam! – Ryknął i rzucił się na nią. Wymierzył jej potężnego kopniaka. Takiego, który posłałby ją na najbliższą latarnię. Gdyby udało mu się trafić. Niemal instynktownie dziewczyna odskoczyła z linii rażenia wykorzystała okazję do kontrataku. Trafiła w ścięgno z tyłu kolana. Mężczyzna zaklął, ale ku jej zaskoczeniu nie upadł. Przenosząc wagę ciała na drugą nogę, wykorzystał jej zaskoczenie aby wprowadzić cios. Zaopatrzona w kastet ręka pomknęła ku niej. W ostatniej chwili udało się jej odskoczyć.
Stała teraz na krawędzi kręgu światła. Mięśniak był w jego środku, kulał lekko, ale dalej stał, pewny siebie. Gdzieś z boku chudzielec dalej krzyczał, niezdolny w panice założyć dobrego opatrunku.
-Naoglądałaś się za dużo kreskówek. Skaczesz jak ten dzieciak z małpim ogonem! – Zaśmiał się mięśniak. Nie wydawał się już taki głupi jak przed chwilą. Widać wwalce był w swoim żywiole. –Ile będziesz tak podskakiwać? Twoje cięcie boli jak cholera, ale potrzeba czegoś więcej aby mnie zdjąć. A mi wystarczy tylko jeden celny cios. – Uśmiechnął się szyderczo, ale potem spoważniał, jakby wpadł na jakiś pomysł. –Hej, chcesz być oprawcą, nie? – Zapytał. – Może przestań się bawić i skopiemy razem tych dwóch czarnuchów? Mogę cię nawet nauczyć gdzie kopać, aby najbardziej bolało. A potem poznam cię z chłopakami. Oni dadzą ci tylu frajerów, ile zechcesz. Tom, myślisz, że ta mała spodobałaby się panu McGonadowi? –Zawołał w stronę kompana..
-Przebiła mi rękę! Na wylot!’ – Wrzasnął chudzielec, po raz piąty upuszczając kawał szmaty, który próbował sobie owinąć wokół ręki.
-Uznam to za tak.

Marcus Baggins
Dom Jakuba znajdował się w jednej z gorszych części Ibrox, była to w sumie rudera, o której jeszcze nie przypomniało sobie miasto. Dom ze strychem i piwnicą. Obecnie opuszczony. Marcus pożyczył od jednego z kolegów latarkę. Drzwi było otworzyć łatwo, nigdy nie miały dobrych zamków.
Powitała go ciemność, wyraźny zapach starych, zaniedbanych domów, wszechobecne śmieci i kurz wzbijający się w powietrze przy każdym kroku. Było wręcz dziwne, jak może być go aż tyle, Jakub nie zniknął tak dawno temu. Może nie sprzątał? Światło nie działało, przynajmniej żaden z włączników, które udało się znaleźć.
Ostrożnie stawiając kroki, przy akompaniamencie kopanych puszek i szeleszczących opakowań, Marcus posuwał się do przodu. Próbował szukać jakiejś komody albo biurka, ale nie wiedział za bardzo gdzie. Poruszał się praktycznie na ślepo.
Nagle usłyszał coś. Chwilę mu znalazło wychwycenie kierunku. Ale tak, słyszał coś. Ruch gdzieś w głębi domu. Ktoś się zbliżał. Z lewej. Poświecił. Nic. Z prawej. Też nic. Nie, jednak coś widział. Tylko przez chwilę. Coś się tam poruszyło.
Postąpił krok do przodu. Nagle w zasięgu światła pojawiła się maska. Nie zdążył nawet krzyknąć. Jej właściciel rzucił się na niego. Siła uderzenia powaliła Marcusa na ziemię, wytrąciła latarkę z rąk. W ciemności słyszał tylko szybkie stukanie kroków. Ten ktoś biegł w stronę wyjścia.
 
Demogorgon jest offline  
Stary 28-05-2016, 00:18   #13
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
James miał dość tej zabawy. Banda ćpunów i degeneratów, którzy są zbyt głupi nawet na proste sugestie. Nic tu po nim. Gdy jednak zobaczył kapelę przy barze, poczuł to nieprzyjemne uczucie w barkach, niczym ktoś właśnie położył na nich ciężkie łańcuchy, które nie pozwoliły mu na ruch w stronę wolności z tego cholernego miejsca. Tępo wpatrzył się w te grono. Zacisnął zęby. Wiedział, że jeśli nie spróbuje, to będzie pluł sobie w brodę potem. "Ok, Jimmy, to nie potrwa długo, pocierpimy trochę, ale się to opłaci" - motywował się w myślach. Z grymasem złości, ruszył w stronę gości. Po chwili wyłonił się przed nimi, wyluzowany i uśmiechnięty. Bez ogródek przerwał im w konwersacji.
- O hej, sorry że się wtrącam, ale szukam Sugara - zwrócił się do gościa, z którym to Sugar przybijał piątala, lecz spodziewając się niechętnej postawie, sprostował zanim ktoś coś odparł - Wiecie, pewien gość mu wisi sporą kasę, a ja chciałbym z Sugarem uzgodnić przelew. Widziałem jak przybijałeś z nim piątkę, ale gdzieś tu się rozpłynął. Nie wiesz może gdzie jest?
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 28-05-2016, 10:01   #14
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan

Phoebe uśmiechnęła się z satysfakcją. Uwielbiała, gdy w końcu wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że nie żartowała. Wyraz twarzy obu zbirów, był bezcenny! Zwłaszcza chudzielca, który miotał się rozpaczliwie i ze wszystkich sił, próbował zatamować krwotok. Niestety, najwyraźniej dziabnęła go trochę zbyt głęboko i biedak odpadł z zabawy. Szkoda, liczyła, że będzie się bardziej stawiał.

Na szczęście jego towarzysz nie próżnował. Zaryczał wściekle i rzucił się na nią z rządzą mordu. Szybki był. Momentalnie znalazł się przy niej i zaatakował z siłą huraganu. Phoebe w ostatniej chwili przypadła do ziemi i czmychnęła pod nogą napastnika, zahaczając ją samą końcówką ostrza. Cięła płytko, ale i tak spodziewała się, że rozpędzony mięśniak straci równowagę i upadnie. Ku jej zaskoczeniu, zachował jednak zimną krew i zwinnie zmienił nogę, wyprowadzając kolejne potężne uderzenie. Prawie ją trafił. Prawie. Phoebe odskoczyła w bok i wylądowała na rękach. A następnie wybiła się nad samą granicę kręgu światła, który wyznaczał arenę ich pojedynku. Tak ładnie jej wyszło! A ten burak miał czelność nagrodzić jej popis, porównaniem do Goku? Za samo to, powinna pociąć mu gębę!

Za to prawie roześmiała się, gdy zbir zaproponował jej współpracę. -Chcesz, żebym się do was przyłączyła? - demonstracyjnie udała zamyślenie -Chyba nie do końca rozumiesz swoje położenie. Pozwól więc, że cię oświecę mały człowieczku. Te uliczki należą do mnie! Są moim osobistym placem zabaw! A twoja rana jest taka płytka, bo chciałam, żeby taka była. Mogę zabić was obu, w dowolnym momencie! Żyjecie, bo mam taki kaprys!

Nie była to do końca prawda. Phoebe lubiła wyżywać się na swoich ofiarach, ale najczęściej zachowywała pewien umiar. Rzadko kiedy kończyło się na naprawdę poważnych obrażeniach lub okaleczeniach. Jeśli uznała, że przesadziła, zdarzało się nawet, że wzywała karetkę!

Nie, żeby bała się zabić. Przeciwnie, wyczekiwała tego momentu, ale w jej sercu, śmierć zajmowała bardzo szczególne miejsce. Do tej pory, doświadczyła jej tylko raz. No dobra, dwa razy - po tym jak zabiła matkę, z rozpędu pozbyła się też i ojca. Ale oboje zasłużyli sobie po tysiąckroć! Za każdy jeden raz, kiedy ją skrzywdzili. Za cały ból, który jej zadali. Za wszystkie noce, których nie przespała, płacząc.

To wtedy po raz pierwszy, poczuła smak siły. Strach, który krępował ją całe życie, odszedł, na zawsze odegnany blaskiem ostrza. A gniew i nienawiść, w końcu znalazły ujście. To było piękne doznanie - wyzwalało umysł i oczyszczało duszę. Nigdy wcześniej, ani nigdy później, nie czuła się tak cudownie!

Niestety, mimo wielokrotnych prób, nigdy nie udało jej się skopiować tego momentu i towarzyszących mu emocji. Nienawiść do rodziców narastała całymi latami, więc jak miałaby czuć to samo, do przypadkowych nieznajomych? Dlatego też, na razie, nie zabiła ponownie - musiała najpierw znaleźć kogoś, z kim połączy ją odpowiednio silna nienawiść. Tylko u boku kogoś takiego, poprawnie doświadczy śmierci - najpiękniejszego i najintymniejszego, ze wszystkich doznań.

Oczywiście ci dwaj, nijak się nie nadawali. Byli jedynie chwilową rozrywką i okazją do potrenowania. Mieli zapewnić odrobinę radochy i prostego, staromodnego wygrzewu.
-Więc, czemu miałabym z wami współpracować? Jaki z tego pożytek? - kontynuowała, przybierając urażony ton głosu. -Zamierzacie podrzucać mi staruszki do skopania? Albo każecie napadać na małe dzieci? - wskazała głową na bliźniaków, nadal tulących się do siebie pod latarnią. Całkiem nieźle udawali, że ich tam nie ma.
-Bardzo dziękuję, ale chyba się obejdę... Za to chętnie odwiedzę waszych kolegów. Poszukam ich sobie, gdy już z wami skończę. Noc jest jeszcze młoda! Albo sami mi powiecie gdzie są. Zadziwiające, jak wylewni stają się ludzie, gdy umiejętnie pokręcić nożem wbitym pod obojczyk! - zachichotała, figlarnie zataczając kilka kółek ostrzem.
-Czy możemy kontynuować? Póki co, wygrywam z każdym z was, jedną raną!

Nie czekając na dalsze negocjacje, Phoebe rzuci się na mięśniaka, z zamiarem okaleczenia jego obu rąk i nóg. Jedną, dotkliwą, obficie krwawiącą raną, po drugiej. Będzie jednak miała oko na chudzielca i spróbuje przeszkodzić mu, jeśli będzie próbował się wymknąć. Najpewniej atakując nogi.
 
KaDwakus jest offline  
Stary 29-05-2016, 20:07   #15
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Przestań sępić Dunk i tak cię wspomogliśmy tymi gumkami - Odezwał się Basista Mortimer zwany Mortym. Całe życie był zgorzkniały, bo miał ciężkie dzieciństwo.
- No, racja wszyscy wiemy, że masz ze sobą kasę tylko się zgrywasz ze sknerstwa - Poparł go Terry.
- Ehh, niech wam będzie to nie ze sknerstwa ale z powodu zasad a niestety ten faszystowski świat jest tak urządzony że muszę być wyposażony w kasę na wszelki wypadek ale skoro nie doceniacie mojego oddania wartościom po za pieniężnej wymiany idę odnaleźć damę mego serca - Powiedział żartobliwym tonem.

Dama jego serca zareagowała na jego nie rycerską propozycje tak jak się spodziewał - Heheh, wiesz że żartowałem co nie ? Za to ciebie kocham nie jesteś żadną wypindrzoną księżniczką, która obraża się o byle, co! Obiecuję ci, że wezmę cię na drogą kolacje będzie to pierwsza rzecz, jaką zrobię, jeżeli znajdę na ulicy wypchany portfel albo uda mi się przeprowadzić skuteczną rewolucje zależy od tego, co wyjdzie pierwsze a na razie chodźmy wypełnić ten kompromis - Odpowiedział zadowolony.

- Ja też się o niej dowiedziałem dopiero wczoraj młody szybko działa nie ma, co a dziewczyna wydaje się miła - Odpowiedział zgodnie z prawdą te jej dziwne zachowania to pewnie mu się zdawały.

- Kate to moja dziewczyna Emilie, Emi to koleżanka z klasy Remiego poznajcie się - Przedstawił obie panie - I jak się podobał koncert ? Jak poszło z ulotkami kochanie ? - Spytał zamawiając dwa piwa oraz dwie wody z cytryną dla nieletniej młodzieży, ponieważ nie chciał wpędzać barmana w kłopoty a nie uznawał szkodliwych dla zdrowia wynalazków typu pędzona na syropie glukozowym cola.

Reakcja na Jimma

- Jaki znów Sugar? Chodzi ci o mojego młodszego brahola? O w mordę, jaka głupia ksywa! - Duncan ryknął śmiechem i klepną się w udo - Ja nie mogę! Słuchaj, kim ty niby jesteś stary? I jakim cudem on ci niby wisi kasę? To teraz rekiny pożyczkowe za nieletnimi się wałęsają? Dobra nie jestem sztywniak, więc nie wezwę glin ile smark ci wisi? Rodzice są dziani więc powinno się udać coś z nich wyciągnąć ale za jednym zamachem nie da rady jeżeli to jakaś większa suma - Wyjaśnił - Tylko się nie wkurwiaj za mocno stary na pewno dojdziemy do porozumienia a z młodym to ja się kurna rozmowie po swojemu ale chujowy byłby ze mnie brat jakbym pozwolił żeby jakieś mafie czy inne rekiny łamały mu palce co nie ? - Spytał czekając na konkrety.
 
Brilchan jest offline  
Stary 31-05-2016, 18:47   #16
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Deep był przygotowany na to, że rozmówca może być trudny z powodu popsutego od używek mózgu, w sumie przerabiał takich gości na codzień gdy wracał w swoje rejony, ale mimo wszystko odpowiedź brata Sugara spowodowała kilkusekundową ciszę konsternacji ze strony Jimmy'ego. Zaśmiał się dla niepoznaki. "Jeszcze nie teraz, Jimmy", oparł się pokusie mocy w myślach, po czym dalej leciał w pręta z ekipą. A właściwie skupił się wyłącznie na najbliższej rodzinie swego celu.
- Nie, nie. Źle mnie trochę zrozumiałeś. Jestem... ee... Jimmy. I to nie twój brat wisi mi kasę, ale ktoś twemu bratu. I ja właśnie od niego. Słuchaj, sprawa jest prosta, ale kasa do rąk własnych. Jak chcesz by brat odzyskał kasę, to z łaski swojej wskaż mi drogę do niego.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 31-05-2016 o 18:53.
Rebirth jest offline  
Stary 02-06-2016, 11:13   #17
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Punk uśmiechnął się i wyciągnął rękę do uścisku - Duncan miło mi - Kiedy usłyszał ze ma pójść jakaś kasa w stronę młodego zrobił się podejrzliwy - Zaraz, zaraz, czemu niby masz być winny kasę takiemu szczylowi? I to jeszcze jakąś większą? Bo o parę funtów nikt by nie robił takiej chryj? Kurwa czy on zaczął sprzedawać te swoje tabletki na ADHD? Słyszałem, że to się często zdarza, bo zdrowi się lepiej skupiają przed egzaminami... - Chłopak przestał wyglądać przyjaźnie - Słuchaj no Jim wygrałeś los na loterii zatrzymaj sobie swoją kasę i zapomnij o tym kontakcie jasne? I przekaż innym "Sugar is closing down his candy shop" capchiy? Już ja się z nim rozmówię! - Wstał od baru z zamiarem odnalezienia młodszego i naprostowania go.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 02-06-2016 o 19:23.
Brilchan jest offline  
Stary 02-06-2016, 23:11   #18
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
"No co za cymbał!" przeklnął w myślach Jimmy, zupełnie nie spodziewając się że punk po prostu go spławi. Nie chcąc tracić animuszu, szybko sprostował chwytając przy tym lekko Duncana za rękaw - Chwila, moment! Ee, to nie takie proste. Jak już mówiłem, to nie ja wiszę mu kasę, tylko ktoś inny. I ten ktoś odstrzeli mi łeb, jeśli wezmę sobie ten szmal, a jest go sporo... - zrobił tutaj pauzę, po czym położył dłoń na ramieniu punka - Słuchaj, nie chcę się między was wtrącać. Po prostu powiedz mi gdzie jest, i pozwól mi mieć to z głowy, ok? Załatwię to z młodym sam na sam, a potem będziesz mógł mu zrobić co zechcesz - kończąc zdanie, uśmiechnął się szczerząc zęby jak jakiś wiejski głupek na fazie.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 02-06-2016 o 23:15.
Rebirth jest offline  
Stary 03-06-2016, 10:32   #19
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Duncan schwycił trzymającą go dłoń ze znawstwem i odpowiednio zaparł się stopami gotów wykonać dźwignie albo wykręcić gościowi rękę- Chuj mnie to obchodzi, co ci zrobią nie trzeba było się zadawać z typami z pod ciemnej gwiazdy. Jak młody weźmie tą kasę to jego będą zmuszać do dalszej współpracy a na to nie pozwolę zbieraj kasę i spierdalaj z miasta albo oddaj na cele dobroczynne mam to gdzieś. A jakbyś miał trochę rozumu w głowie to byś mnie po prostu śledził - Wysyczał do Jima.

Następnie krzyknął na cały głos - Ludzie pomocy ten jebany pedofil się przypierdolił do mojego nieletniego brata! Pomóżcie mi go stąd wypierdolić! - Jedno, co zapamiętał ze Sztuki Wojny Sun Tzu, którą wypchali mu na siłę do łba korepetytorzy i nauczyciele na lekcjach biznesu jest konieczność wykorzystywania przewagi, jaką daje teren.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 03-06-2016 o 10:49.
Brilchan jest offline  
Stary 03-06-2016, 18:56   #20
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Jimmy musiał reagować szybko. Duncan był wyjątkowym prostakiem w jego mniemaniu, ale niestety był tu w przewadze liczebnej. Fakt, dopiero teraz zdał sobie sprawę że dla anarchistów kasa przecież nie ma znaczenia. Tym samym Deep okazał się niewiele lepszym głupkiem, ale na przeklinanie swojej głupoty przyjdzie czas później. Sytuacja była krytyczna - za chwilę banda irokezów rzuci się na niego z glanami, nie mówiąc już że dostanie dożywotni zakaz wstępu, a Sugar pryśnie.
Mógł zrobić tylko jedno. Pstryknąć palcami.
- No Duncan, nie rób sobie jaj, przecież wiem że żartujesz, powiedz że tak brachu! (">żartuję<").
W głowie Duncana zaświtała dzika swobodna myśl, nowa idea, coś do czego był przekonany i cisnęło mu się samo na usta. Czuł jednocześnie, że już to kiedyś przeżywał. I że żartował wtedy. Jimmy był pewien, że Duncan nie dysponuje wystarczającą siłą woli, by oprzeć się temu. Prostak kierujący się mieszanką idei i hormonów był łatwym celem dla jego mocy. Kiedy on powtórzy na głos że żartował (co powinno uspokoić innych), i poczuje skołatanie swoimi własnymi słowami, oraz dziwnym uczuciem dejavu, Jimmy rozpłynie się w tłumie. Lecz nie spuści oczu z Duncana. Może faktycznie powinien go śledzić, tak jak sam punk mu powiedział? Cóż, skoro tak, to Jimmy nie zamierzał się sprzeciwiać...
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172