|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
19-06-2016, 11:30 | #11 |
Reputacja: 1 | Otworzyła szeroko oczy patrząc tam gdzie wskazał jej anioł. Zaraz zakryła dłonią usta w przerażeniu, uświadamiając sobie, że ta osoba chce skoczyć. W odpowiedzi na prośbę Rasiela Isobel skinęła głową zaraz po tym jak otrząsnęła się z pierwszego szoku. Rozejrzała się prędko by sprawdzić czy droga jest wolna i wyłączając kierunek wtepnęła nogą na gaz. Jensen ruszył żwawo w akompaniamencie bulgoczącego warkotu. Beckett zdecydowała się podjechać jak najbliżej szkoły. Jak tylko wyjechała na prostą drogę sięgnęła po telefon i wdusiła numer alarmowy 999 przełączając od razu na tryb głośnego mówienia. - Jak ty się jej dopatrzyłeś? - zapytała anioła. - Boże, co ja mam zrobić? Ona chce skoczyć! Gorączkowo starała się wymyślić coś. - IDŹ DO NIEJ. SZYBKO. Beckett wdepnęła mocniej pedał gazu, przez co auto jeszcze bardziej wyrwało w przód. W międzyczasie numer alarmowy został odebrany i Isa podała, że dostrzegła osobę chcącą skoczyć z dachu. Wypatrzyła numer budynku i nazwę ulicy by podać służbom. Dostrzegła miejsce by się zatrzymać i z piskiem opon wpakowała wóz między zaparkowane samochody. - Zostań! - rozkazała psu i zaraz po tym wyskoczyła z auta zabierając kluczyki i telefon. "Krzyknąć, żeby nie skakała, czy biec do niej?" Chwyciła się za głowę spoglądając w górę. Nie miała pojęcia co zrobić. - PROSZĘ CIE NIE RÓB TEGO! - wrzasnęła na całe gardło nie zastanawiając się ani chwili dłużej. - TO NIGDY NIE JEST ROZWIĄZANIE! POZWÓL SOBIE POMÓC! - Nie pomożesz mi - odkrzyczała dziewczyna, płakała - Kim jesteś? To nie twoja sprawa. Wynoś się! - MA NA IMIĘ LISA. - podsunął anioł - JAK SIĘ ZBLIŻYSZ, MOŻE ODCZYTAM COŚ JESZCZE... - Jak mam się do niej zbliżyć?! - jęknęła Beckett rozglądając się. Na razie podeszła tylko bliżej budynku, a to wymagało przejścia przez płot. - Mam na imię Isobel! Proszę cie! Lisa, porozmawiaj ze mną! - chwyciła się przęseł i bez większego problemu przeskoczyła przez nie. - Razem znajdziemy rozwiązanie! Proszę! - stanęła pod budynkiem w miejscu, gdzie gdyby dziewczyna skoczyła to wpadłaby na Isę. - Skąd znasz moje imię?! - Lisa, proszę cie, porozmawiajmy na spokojnie! - Isa miała nadzieję, że udało jej się zasiać w umyśle dziewczyny choćby odrobinę zwątpienia. - Teraz musisz mi uwierzyć, że to co chcesz zrobić nie rozwiąże twoich problemów! "Rasiel, jakaś podpowiedź by się przydała!" pomyślała gorączkowo zastanawiając się co dalej. - Wiem jak się czujesz! - wypaliła w końcu. - Też kiedyś byłam na twoim miejscu! Nie rób tego! Proszę! Chciała powiedzieć "zejdź na dół", ale ugryzła się w język. - Jak to byłaś? - udało się, miała jej uwagę. Ale co dalej? - IDŹ DO NIEJ. WTEDY COŚ ZŁAPIĘ. WIEM TYLKO, ŻE CIERPI I ŻE COŚ JĄ WYSYSA. - Na pewno czujesz się teraz jakby coś wysysało cie od środka! - lepsze było to niż nie powiedzieć teraz nic. - Poczekaj na mnie! Przyjdę do ciebie, porozmawiamy ok? - O... okej, ale jak mnie będziesz chciała dotknąć to ja...ja skoczę! - Dobrze, obiecuje. Ale ty, Lisa obiecaj mi czekać na mnie! - wrzasnęła po raz ostatni po czym rzuciła się biegiem do budynku. Wpadła do niego niczym huragan rozglądając się za klatką schodową. - Tam - powiedziała do siebie pod nosem i ruszyła pędem po schodach w górę. Pokonywanie pięter, przeskakując po kilka stopni na raz czasem roztrącając na bok kogoś stojącego jej na drodze, nie stanowiło dla niej problemu, nawet nie złapała zadyszki. Skupiona na tym by wymyślić co dalej dopadła do drzwi prowadzących na dach. - Rasiel wymyśl coś! - syknęła pod nosem i nacisnęła klamkę wychodząc na zewnątrz. Dach był duży. Było tu kilka wywietrzników oraz siatka dookoła, by uczniowie mogli wychodzić tutaj zaczerpnąć świeżego powietrza i nie spaść podczas jakichś głupich zabaw. Dziewczyna stała po drugiej stronie siatki. - Nie zbliżaj się! - krzyknęła ostro do Isobel. Miała na sobie mundurek, mogła mieć nie więcej niż 15 lat. Była drobnej budowy o wyglądzie wskazującym raczej na kujonkę niż osobę popularną. - DAJ MI CHWILĘ - poprosił anioł. "Szybko!" ponagliła go. Beckett zamknęła za sobą drzwi. Bardzo powoli zrobiła kilka kroków by nie musieć krzyczeć z drugiego końca do dziewczyny. W końcu zatrzymała się i usiadła na podłodze. - Lisa, wydajesz się być mądrą i rozsądną dziewczyną - zaczęła spokojnym tonem głosu. - Na pewno razem znajdziemy dobre rozwiązanie. - Oni też tak mówili, wynoś się! "Rasiel, do kurwy nędzy!" zirytowała się. Pocieszać nastolatki nie zamierzała, bo nie była w tym dobra, ale mogła próbować z nią rozmawiać, to przynajmniej zajmie czas, odwróci uwagę, a może wprowadzi dziewczynę w zwątpienie. - Lisa, jesteś młoda, przed tobą jeszcze jeszcze cała masa wydarzeń, dla których warto żyć. Jeśli ktoś cię skrzywdził to powinien za to odpowiedzieć. Nie jestem nimi. Powiedz mi co cie trapi - zachęciła ją. - NIE PRZEKLINAJ - pouczył ją anioł, po czym dodał - TA DZIEWCZYNA JEST SKALANA. - Tego nie da się opowiedzieć... Oni... Oni mnie zmusili. Byłam głupia, tak bardzo głupia... - Lisa ukryła twarz w dłoniach i zapłakała. Po słowach Rasiela, jeszcze nim dziewczyna wypowiedziała swoje, Isa otworzyła szerzej oczy, a jej własny głos odmówił współpracy. Beckett zamknęła na chwilę oczy i zacisnęła pięści by nie pokazać, że ręce zaczęły jej się trząść. Spojrzała znów na Lisę. - Nie kłamałam mówiąc, że wiem jak się czujesz - odparła jej Isobel z bardzo poważną miną. - Wydaje ci się, że świat ci się zawalił i nie ma nic dalej. Ale to nie prawda. Jeśli skoczysz to jedyne komu się przysłużysz to swojemu oprawcy. Choć do mnie. Opowiem ci wtedy, na spokojnie, jak ja sobie z tym poradziłam... - wyciągnęła rękę w jej kierunku nie podchodząc do niej ani kroku bliżej. - Nie... zostaw... tu mi opowiedz. - dziewczyna chlipała żałośnie. Kobieta opuściła rękę i westchnęła ciężko. Ten temat wolała pozostawić w tym ciemnym zakamarku jej umysłu, w który udało jej się go zepchnąć. Ale teraz nie było to kwestią co woli, a co musi zrobić. - Na początku było źle. Kurewsko źle. Tak bardzo, że chciałam zrobić to co ty. Ale na szczęście dla mnie znalazła się osoba, która porozmawiała ze mną. Naprawdę więcej nie potrzeba. Gdy w końcu się wypłakałam tak bardzo, że nie miałam sił to pojawił się gniew. Gniew jest dobry. Pozwala pozbierać się. I wtedy zdałam sobie sprawę, że jak ze sobą skończę to nikt nie dowie się o mojej krzywdzie uznają na przykład, że byłam chora psychicznie. Mnie nie będzie, a on, czy oni, będą robić to dalej, dopadną kolejne dziewczyny. Uznałam, że nie mogę pozwolić by zrobili to innej. - przekrzywiła głowę patrząc na Lisę nieco nieobecnym wzrokiem. - Chciałam, żeby dosięgła go sprawiedliwość. I tak się stało. Nie było łatwo, ale dostał wyrok i gnije teraz w więzieniu. - Beckett wstała. - Lisa, pozwól mi sobie pomóc - znów wyciągnęła do niej rękę. - Dla mnie już nie ma pomocy... Ja zrobiłam coś bardzo złego. Oni mieli moje zdjęcia... myślałam... myślałam, że jak zrobię co mi każą, to się odczepią. - CZUJĘ NA NIEJ PIĘTNO LUCYFERA. TO DZIWNE, DOSTAJĄ JE TYLKO LUDZIE, KTÓRZY ZAPRZYSIĘGLI MU DUSZĘ. TA DZIEWCZYNA COŚ UKRYWA! "Czyli sama jest sobie winna?" pomyślała ponuro. "Nie ma znaczenia już jak umrze? I tak już jej dusza jest w piekle jedną nogą". W ślad za tą myślą dłoń Isobel opadła. - Lisa, nie da się ci pomóc jeśli na to sama nie pozwolisz - powiedziała spokojnie, nie dając po sobie nawet trochę poznać, że jej nastawienie się zmieniło. - Ja im pomogłam... mieli te zdjęcia, nagie. Byłabym skończona. I tak mam kiepskie oceny, wywaliliby mnie ze szkoły. Pomogłam im w tym rytuale. Myślałam, że to zboczona zabawa, ale oni... coś przywołali. Coś wylazło... i ja... ja wiem, że zostałam przeklęta. Opętało już jednego gościa... To jest gorsze od śmierci. Muszę... uciec. Mówiąc to dziewczyna odepchnęła się od siatki i rzuciła się z dachu. - NIEEEEEE! - przerażenie Rasiela zbiegło się z uczuciami Isy. Beckett zacisnęła szczękę by nie krzyknąć. Zamknęła oczy i odwróciła głowę żeby nie patrzeć na to co zrobiła dziewczyna. Wstrzymała oddech. Nogi się pod nią ugięły, więc by nie przewrócić się, usiadła tam gdzie stała. Schowała twarz w dłoniach. W głowie zaczęło jej się kręcić i poczuła mdłości. "Mała durna siksa nabrała się narkotyków!" starała się gniewem odciąć od tego co tu się wydarzyło. "Czym ja się kurwa przejmuję, przecież to nie mój problem!" zgrzytnęła zębami. - TO STRASZNE. POPATRZ NA DÓŁ! "Spierdalaj Rasjel!" odparła mu w myślach kobieta i podniosła się z podłogi. Wstała, zakołysała się jakby była pijana po czym ruszyła do wyjścia. "Jak będzie miała farta to się zabije, jak nie, to uratowana, spędzi resztę życia w formie warzywa albo sparaliżowana" dodała w gniewie. W tym momencie jej złość była skumulowana wokół anioła. Jego winiła za to, że była świadkiem samobójstwa nastolatki. Bo jeśli chodziło o Lisę to Beckett nawet jej nie współczuła. Bo ona ją podziwiała za to, bo sama nie potrafiła się na to zebrać. Isobel, blada jak ściana, ruszyła schodami w dół. - POPATRZ! - nalegał anioł. Kobieta nie zamierzała słuchać się głosu w jej głowie. To przez niego znalazła się na tym dachu, przez niego czuła się beznadziejnie, jakby znów miało pochłonąć ją to mroczne miejsce rozdzierającej rozpaczy, z którego udało jej się w końcu wyczołgać. Zignorowała głos. Próbowała pomóc, ale i tak sprawa była z góry przesądzona. Nastolatki mają to do siebie, że z byle powodów skaczą z dachu. Była zła na siebie, że pomyślała, że może coś zmienić. Hipokrytka i do tego kłamca. W jej przypadku sprawiedliwość nie dokonała by się gdyby sprawy nie wzięła we własne ręce. Tak, czuła się dumna, że to wtedy zrobiła. - Dobrymi chęciami piekło wybrukowane. Znasz to? - odparła pod nosem przez ściśnięte gardło. Nacisnęła klamkę i otwierając drzwi na klatkę schodową ruszyła schodami w dół. |
19-06-2016, 14:20 | #12 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 19-06-2016 o 23:32. |
20-06-2016, 09:35 | #13 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Alice Mężczyzna poczuł jak ktoś delikatnie tarmosi go za rękę. - Kochanie, nie śpij tutaj. No już, chodź do łóżka... Otworzył oczy. To była Isa. Pochylała się nad nim w swojej ulubionej piżamowej koszuli z zajączkiem. Miała rozpuszczone włosy, a na policzkach dało się zauważyć ślady maseczki. Była taka jak zawsze. A jednak... przecież Isa nie żyła! Isobel Wyszła z budynku, niepewna co robić. Nie dało się go opuścić bez przechodzenia przez plac, na którym... Biedna Lisa. Biedna, że trafiła akurat na nią - mało przekonującą, nielubiącą ludzkiego towarzystwa Isobel. - NIE IDŹ TAMTĘDY. - Rasiel znów gnębił jej myśli. Nie słuchała go. Jeśli miała uniknąć podejrzeń ze strony policji, musiała opuścić to miejsce jak najszybciej. Prędko wybiegła na zewnątrz. Starała się nie patrzeć tam, gdzie powinno teraz leżeć ciało Lisy, ale... nie powstrzymała się. Stanęła zdumiona. "Nic tu nie ma." Rozejrzała się. Coś migotało koło parku. Człowiek? A może tylko kłąb mgły? - UCIEKAJ... UCIEKAJ! - anioł w jej głowie krzyczał. Za późno. Czymkolwiek była, cienista istota dostrzegła ją. [MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/09/43/f6/0943f6f1b05477197744480196e3d418.jpg[/MEDIA] Boliiiiiiiiiiiiiiiiiiiii! Boliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii! - wyła, lecąc wprost na Isobel.
__________________ Konto zawieszone. |
22-06-2016, 15:44 | #14 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 22-06-2016 o 17:15. |
22-06-2016, 20:15 | #15 |
Reputacja: 1 | - Boże drogi co to do diabła jest?! - jęknęła robiąc przerażoną minę na widok upiora zmierzającego wprost na nią. Beckett zaczęła się cofać przed tym czymś chcąc uciec. Nerwowo rozejrzała się w koło. Nikogo poza widziadłem nie spostrzegła. Skierowała się przodem w kierunku, gdzie znajdowała się szkolna brama z wyjściem na parkingi. Przyśpieszyła kroku i z każdą chwilą zwiększała tempo coraz bardziej. Nie odwracała się, miała nadzieję, że zjawa zostawi ją w spokoju, albo zniknie. Nie miała nawet odwagi spojrzeć w tył. - UWAŻAJ! POCHYL SIĘ! - krzyknął w jej umyśle Rasiel. Tym razem go posłuchała i schyliła się najniżej jak potrafiła ledwo powstrzymując się przed padnięciem na ziemię. "Co to jest!?" jęknęła w przerażeniu. Duch czy cokolwiek to było przeleciało nad Isobel i wleciało między drzewa. - DEMON. ŻYWIŁ SIĘ TĄ DZIEWCZYNĄ, BY PRZEJĄĆ JEJ CIAŁO. PRZESZKODZIŁA MU, DLATEGO NIE JEST W STANIE SIĘ BARDZIEJ ZMATERIALIZOWAĆ... CHYBA, ŻE ZNAJDZIE NOWE CIAŁO. UWAŻAJ Z BOKU! Przerażający, cienisty stwór próbował zaatakować z zaskoczenia. Dzięki Rasielowi mu się to nie udało. Jak długo Isa da radę jednak mu umykać? "Nie wie, że TO ciało ma już jednego pasażera na gapę?" i natychmiast musiała się uchylić i zrobić unik przed zjawą. "Przecież ja tego czegoś nie zgubię!" dodała zaraz. "A co jak kogoś innego znajdzie!? Znowu ktoś skoczy z dachu! Rasiel, nierobie, byś się w końcu na coś przydał tak dla odmiany!” Isa starała się nie dać panice ale coraz trudniej jej z tym było. Miała pustą głowę jeśli chodziło o pomysły, nie miała też przy sobie wody święconej ani tym bardziej śpiewnika psalmowego. A medalik z krzyżykiem, który kiedyś nosiła na szyi jakiś czas temu w złości wywaliła w piaski pustyni. "Auto! Tak!" przypomniała sobie, że tam w osłonie przed światłem miała schowany już dawno temu przez jej ojca obrazek świętego Krzysztofa, patrona kierowców. To było jedyne co przyszło jej do głowy. |
24-06-2016, 17:28 | #16 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Lucyfer patrzył na wzburzone morze grzechów. Niebo nad linią horyzontu czerniało od zbierających się chmur. Wokół panowała cisza, jeśli nie liczyć jęku fal morskich. Nagle wiatr wzmógł się. Władca Podziemia zmrużył czerwone ślepia. Nadciągał sztorm. Co go wywołało? Isa usnęła. Spała pochrapując cichutko w jego ramionach z głową pod jego podbródkiem Tak zwykła się układać, gdy ktoś ją zranił. Co za paradoks, biorąc pod uwagę fakt, kto podał jej tabletki. Nagle z mroku szafy wysunęła się postać. Lamia. Diablica usiadła na komodzie, wciskając swoje zgrabne pośladki między zdjęciami dzieci a fotografią ślubną Alice'a. Isa tymczasem spała w najlepsze. - To tyle. - powiedziała Lamia nadzwyczaj poważnie - Więcej ci dać nie mogę, dopóki nie będziesz miał konkretnych wyników. I wierz mi, to i tak za dużo. Tej nocy jej dusza odpocznie. To bezcenny dar dla potępieńca. Postaram się też ją chronić, dopóki będziesz słuchał rozkazów. Potrzebuję jednak działania. Jutro masz się spotkać z tą dziewczyną, albo... - zrobiła znaczącą pauzę, po czym pstryknęła w palce. Isa zniknęła w jednej chwili. Isobel biegła jak szalona w stronę auta. Cienisty stwór jednak nie odpuszczał. Gdyby miał stopy... deptałby jej po piętach. A tak zawodził opętańczo, rozwierając krwawą paszczę. Wrodzona ciekawość kazała Isie zastanowić się, co by się stało, gdyby potwór ją złapał. Czy mógł ją zranić fizycznie? Na to pytanie miała poznać odpowiedź już wkrótce, gdy dopadła drzwi auta, lecz... nim je uchyliła, demoniczna postać dobiła do niej, przyciskając ją do karoserii. Zabolało. Łobuz w środku samochodu szczekał i skakał zajadle, chcąc pomóc ukochanej pani. Gdyby tylko dało się go wypuścić... Uścisk poczwary był jednak bardzo realny i niezwykle silny. Isobel, mimo całej swojej siły i wytrenowania, nie mogła nic zrobić. Choć była odwrócona tyłem do poczwary z twarzą przygnieciona do drzwiczek, widziała w bocznym lusterku jak paszcza potwora rozwiera się nienaturalnie szeroko, jakby chciała połknąć jej głowę w całości. "Pomóż mi... To Ty mnie w to wpakowałeś" - skierowała myśli do Rasiela, który od pewnego czasu nie odpowiadał. Czyżby wcale nie zależało mu na niej? Wtem niebo rozdarła błyskawica. Dziwne, bo przecież nie było żadnej burzy. A jednak piorun uderzył ledwo parę metrów od Isobel. Z ironią pomyślała, że teraz to już chyba wszyscy chcą ją zabić - ci na dole i ci na górze. - ODSTĄP DEMONIE! - zadudnił głos Rasiela i to... nie tylko w głowie Isy! Nagle uścisk poczwary rozluźnił się, a ona sama odstąpiła od ofiary, sycząc przeraźliwie. Isobel obejrzawszy się, ujrzała niezwykłą scenę rodem z Biblii. Anioł - jej anioł(!) - zamachnął się ogromnym mieczem, strącając łeb cienistego stwora. [MEDIA]http://s2.ifotos.pl/img/guardianb_sqerqna.jpg[/MEDIA] Ten zakwiczał przeraźliwie, po czym rozsypał się w pył. Zniknął tak samo szybko, jak się pojawił. W innej sytuacji Isobel pomyślałaby, że zwariowała lub... przynajmniej się nie wyspała i to wszystko było ułudą, jednak anioł wciąż tu był. W jednej dłoni trzymał miecz, drugą wyciągnął w kierunku Isy. - MOŻESZ WSTAĆ? - zapytał z troską. Mimowolnie kobieta zwróciła uwagę na jego symetryczną twarz i pięknie ukształtowane ciało, zakryte tylko - niech to szlag! - śnieżnobiałą przepaską.
__________________ Konto zawieszone. |
27-06-2016, 22:53 | #17 |
Reputacja: 1 | Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Nawet nie drgnęła i wciąż leżała na chodniku parkingu oparta plecami o drzwi błękitnego Jensena. Przerażenie jeszcze jej nie opuściło, a chwilowy zachwyt pięknem anioła jeszcze dodatkowo ją zawstydził. Słysząc troskę w jego głosie tylko bardziej się zaczerwieniła. Nieufnie przyglądała się dłoni, którą Rasiel wyciągnął do niej. W chwili takiej jak ta żałowała, że na niego krzyczała... Już wyciągnęła rękę do niego, ale zaraz cofnęła niczym zlęknione zwierzątko. Zastanowiło ją czy przypadkiem, skoro jest tym wielkim grzesznikiem, pochwycenie jego ręki nie skończyłoby się dna niej boleśnie. Na przykład oparzeniem, czy zamienieniem się w równie uporządkowaną kupkę popiołu co i zjawa... - Ja... - zabrakło jej słów. Skuliła się przy aucie. - Jak ty tak... Nie jesteś tylko głosem w mojej głowie? Rasiel wydawał się smutny, że nie przyjęła jego dłoni. Wyprostował się teraz, a miecz z jego ręki zniknął. - CÓŻ, JAK WY TO MÓWICIE... NAGIĄŁEM TROCHĘ ZASADY. NORMALNIE NIE MÓGŁBYM POZWOLIĆ SOBIE NA TAKĄ INGERENCJĘ, ALE OD KIEDY MY... JESTEŚMY JEDNOŚCIĄ, TWÓJ ANIOŁ STRÓŻ ZOSTAŁ ZWOLNIONY ZE SWOICH OBOWIĄZKÓW. JA JESTEM WYŻEJ POSTAWIONY, JAKBYŚCIE TO POWIEDZIELI. TAK WIĘC FORMALNIE STAŁEM SIĘ TEŻ TWOIM STRÓŻEM, A TO OZNACZA, ŻE MAM PRAWO BRONIĆ CIĘ ODE ZŁEGO. I CHOĆ NORMALNY ANIOŁ STRÓŻ NIE MIAŁBY SIŁY NA TAK SILNĄ INGERENCJĘ W ŚWIAT ŚMIERTELNYCH... - Rasiel wydawał się zawstydzony - DROGA ISOBEL, MASZ PRZEZE MNIE SAME PROBLEMY, WIĘC CHOCIAŻ TAK MOGĘ CI PODZIĘKOWAĆ ZA TWOJĄ CIERPLIWOŚĆ. WIELE SIĘ PRZY TOBIE NAUCZYŁEM O LUDZIACH. Beckett spuściła wzrok. Jego wypowiedź nieco uspokoiła ją przez co przestała się kulić i odrobinę podniosła się z chodnika, wciąż jednak na nim siedziała. Na wspomnienie o jej poprzednim aniele stróżu tylko prychnęła pod nosem z pogardą. "Mam nadzieję, że dostał dystyplinarkę..." pomyślała, bo nie była w stanie odważyć się powiedzieć tego na głos. - Przepraszam, że byłam niemiła... - "i uważałam cie za zwidy szaleńca na prochach" dodała w myślach. Powoli sama podniosła się z chodnika i otrzepała spodnie po czym oparła tyłkiem o drzwi auta. Skrzyżowała ręce przed sobą odwracając zawstydzone spojrzenie od cielesnego anioła. - Więc ty tak wyglądasz? - zapytała i zaraz skrzywiła się na to głupie przecież pytanie. - Nie jesteś tylko zjawą? Masz ciało? - TAK, MY ARCHANIOŁOWIE MAMY PRAWO DO LUDZKIEJ POWŁOKI. - odparł, po czym uśmiechnął się delikatnie. Choć był prastarą istotą, Isobel wyczuwała jego skrępowanie. Czyżby nie przywykł do wyrażania emocji? - NIESTETY, ZARAZ ZNIKNĘ. TO ZBYT WYCZERPUJĄCE. - naprawdę wyglądał na sennego. Isobel nie wiedziała co powiedzieć. W głowie kołatała jej się myśl o tym jak bardzo pociąga ją jego cielesna powłoka, jak i to że bardzo by nie chciała, żeby zniknął. Miała ochotę się do niego zbliżyć, dotknąć... Ale bała się tego. I czuła się z tego powodu strasznie skrępowana i onieśmielona. - Aha... - "Boże drogi on to wszystko wyczyta z moich myśli" zaczerwieniła się ze wstydu. - To ten... Dzięki za wyratowanie przed tamtym czymś... Całkiem fajny masz miecz - dodała na koniec. Za późno zorientowała się w tym, że zabrzmiało to dość niefortunnie. - CZY MOGĘ CIĘ DOTKNĄĆ? - zapytał i zabrzmiałoby to bardzo intymnie, gdyby po chwili nie dodał - NIGDY NIE DOTYKAŁEM CZŁOWIEKA. Mina Beckett stężała i już otworzyła usta by coś odpowiedzieć, ale zamilkła, gdy Rasiel rozwinął swoją wypowiedź. - Eh, tak, jeśli chcesz - odparła mu niepewnym głosem. Chwilę wahała się co zrobić, czy wyciągnąć do niego rękę czy może podejść bliżej, ale w końcu uznała, że nic nie zrobi. Wyprostowała się i stanęła w wygodniejszej pozycji. Zakłopotanie starała się skryć pod udawaną obojętnością. Przez myśl przeszło jej, że zachowuje się jak nastolatka, która próbuje udawać przed chłopakiem, że wcale on jej się nie podoba. Rasiel podszedł do niej bliżej i powoli wyciągnął rękę, jakby w obawie, że dziewczyna ucieknie, gdy wykona zbyt gwałtowny ruch. A może to ona byłą takim dzikusem? Nie wytrzymała i odwróciła wzrok, kiedy ciepłe, delikatnie palce dotknęły jej policzka. Dotyk anioła. To było takie przyjemne, a zarazem rozbrajające uczucie. W dodatku, gdy adrenalina opadła, nagle cały bagaż dopiero co zdobytych doświadczeń zwalił się na kobietę. Wierzch dłoni Rasiela otarł się teraz o jej czoło, jakby chcąc rozluźnić stężałe mięśnie. Pertraktacje z Lisą - samobójstwo-ciężar winy... a potem ucieczka przed czymś, czego nigdy w życiu nie powinna spotkać. Gdy anioł złapał w dwa palce kosmyk jej włosów i odgarnął za ucho, Isobel poczuła, że to wszystko jej się przelewa i zaraz zacznie ryczeć. - TO NIEZWYKŁE. JESTEŚCIE TACY... NIEDOSKONALI, A JEDNOCZEŚNIE TAK WIELE JEST W WAS PIĘKNA. A MOŻE... [TO TYLKO TY]. Ostatnich słów nie dosłyszała, bo w okolicy rozległo się wycie syren. Choć nie było widać jeszcze pojazdów, można było się spodziewać, że zaraz zaroi się tutaj od funkcjonariuszy i sanitariuszy. Tymczasem anioł rozpłynął się w powietrzu. Isobel została sama wraz z szalejącym w aucie - teraz z radości - Łobuzem. Serce biło jej jak oszalałe, a w głowie miała mętlik. Kusiło ją by sięgnąć dłonią ku niemu... Jego dotyk był tak bardzo przyjemny... Pragnęła więcej. Ale zaraz zganiła się za tą myśl. I została sama. Była zbyt rozkojarzona by mieć pretensje do Rasiela, że zniknął lecz problem samobójcy pozostał. A zaraz miało się tu zaroić od służb ratunkowych... Przy samobójstwie na ratownikach się nie skończy, a sama najlepsze co mogła teraz zrobić to zostać i złożyć zeznania policji, którą zapewne wezwą ratownicy. I choć pracowała jako ratownik na karetce to w tej chwili nie była w stanie przypomnieć sobie procedur. Co prawda nawet nie zależało jej na tym teraz. Mogłaby też po prostu zapakować się do auta i odjechać. Ale po pierwsze źle to by wyglądało, a i sama była teraz zbyt roztrzęsiona by wsiąść za kierownicę. Oparła się więc plecami o auto i skryła twarz w dłoniach. Nie miała sił walczyć ze sobą, więc pozwoliła by łzy popłynęły jej po policzkach. chciała poczuć tą drobną ulgę jaką dawał płacz. Potrzebowała tego teraz. Rozryczała się mając gdzieś, że zaraz zaroi się tu od ludzi. To co tu się wydarzyło, ta rana którą rozdrapała w wierze, że uda jej się uratować dziewczynę... Znów czuła się bezsilna i zagubiona jak wtedy. |
29-06-2016, 11:35 | #18 | |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 29-06-2016 o 11:49. | |
30-06-2016, 09:31 | #19 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | [MEDIA]http://kk24.pl/wp-content/uploads/2015/03/polic.jpg[/MEDIA] Kiedy policja, pogotowie i straż pożarna przybyły na miejsce wydarzeń, nie znaleziono ciała samobójczyni. To dodatkowo pokomplikowało sprawę. Isobel została zabrana na posterunek i przesłuchana. Denerwowała się, a przecież nie mogła powiedzieć wszystkiego! W międzyczasie zrobiono jej badanie krwi i moczu na obecność podejrzanych substancji. Generalnie już zapowiadała się noc w areszcie, gdy na szczęście Isy - udało się dostać zapisy z kamery, zainstalowanej w holu szkoły. Było tam wyraźnie widać Lisę, jak otwierając wejście o godzinie 17:42 pękiem kluczy (który prawdopodobnie ukradła woźnemu), przechodzi przez hol w kierunku schodów na dach. Jakieś pół godziny później na tym samym nagraniu pokazała się Isobel. Kolejne 17 minut i... Isa biegnie do wyjścia - wyraźnie czymś poruszona. W efekcie więc uwierzono w wersję kobiety i uznano, że uczennica - która jak się okazało miała już kartotekę policyjna za napaść i dwa czyny lubieżne - po prostu zrobiła nieprzyjemny kawał Isobel, wykorzystując jej naiwność. Cóż, ciekawe czy zmienią zdanie, gdy dziewczyna nie pojawi się w szkole w najbliższych dniach? Na razie jednak Isa była wolna i mogła wrócić do domu. Łobuz, którego zabrała Laura, gdy Isobel odwieziono na posterunek, tę noc miał spędzić z rodziną siostry. Dzieciaki zawsze zanim przepadały. Kiedy tylko Isa została zwolniona z aresztu około 22 godziny, umówiła się z siostrą, że rano przyjedzie po Łobuza i zamiast spędzić dzień w pracy, posiedzi do 15:00 z małym Aaronem, który złapał ponoć przeziębienie. Towarzystwo siostrzeńca i rodziny dobrze jej zrobi. Tymczasem jednak została zupełnie sama. Nawet Rasiel nie reagował na wezwania, najwyraźniej śpiąc. O ile anioły sypiają, ale wyglądało na to, że tak. Isobel powlokła się do domu. Wydarzenia tego dnia wpędziły ją w apatię. nie miała ochoty już na nic. Wzięła proszki nasenne, popiła szklanką wody i ściągnąwszy ubranie wraz z bielizną, położyła się do łóżka. Nie miała siły umyć się czy założyć piżamy. Trudno zgadnąć czy to dzięki prochom, czy z powodu totalnego zmęczenia, ale tej nocy Isobel spała jak zabita. Nic jej się nie śniło, a rano powitał ją znajomy głos w głowie. - NIE POWINNAŚ SPAĆ BEZ UBRANIA. KTOŚ MÓGŁBY CIĘ ZOBACZYĆ I... UZNAĆ TO ZA NIEOBYCZAJOWE. Lamia jęczała głośno, wręcz przeszywająco, gdy ją penetrował. Jedną dłonią zapierała się o ścianę, drugą masowała łechtaczkę. Nawet nie starała się powstrzymać krzyków rozkoszy. Gdzieś w oddali słyszeć było muzykę. Bezwstydnica. Nimfomanka. Diablica! Przez to Alice miał ochotę pieprzyć ją jeszcze bardziej. Wejść w nią tak, by czuła ból... [MEDIA]http://66.media.tumblr.com/f1fe90b1630e0546537cbc4eb0f8284d/tumblr_inline_napdouTp1q1qbj2th.jpg[/MEDIA] Nie przewidział, że ona też może mieć ochotę zagrać z nim w grę. - Wię...cej... - mówiła, choć trudno jej było formować słowa pomiędzy jękami, które wydobywały się z ust za każdym razem, gdy Alice wchodził w nią głęboko - Więcej... dostaniesz... jak zasłużysz... I zniknęła. Nagle, zupełnie. Mężczyzna omal się nie wywrócił. Miał ochotę zawyć z wściekłości. Został sam. Bez duszy. Ze sterczącym przyrodzeniem. Muzyka rozbrzmiewała coraz głośniej, aż w końcu pochłonęła go. Obudził się. Jego telefon dzwonił z uporem rozsiewając dźwięki ulubionej nuty - teraz tak znienawidzonej. Czy to urządzenie przerwało senne zabawy z diablicą, czy też ona sama ukróciła ich spotkanie? Alice spojrzał na wyświetlacz. Godzina 6:03, dzwoni... Matka Isy - Caroline. A tę co napadło?! Która godzina była teraz w Seattle? 22?
__________________ Konto zawieszone. Ostatnio edytowane przez Mira : 30-06-2016 o 09:35. |
05-07-2016, 16:12 | #20 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |