lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Miecze, mechanika i magia. Ścieżka awanturnika. (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/16609-miecze-mechanika-i-magia-sciezka-awanturnika.html)

Campo Viejo 03-12-2016 22:27

- No i w pizdu padł. - oceniam krytycznym wzrokiem dziczyznę zawiedziony, że skurczybykowi nie dobiorę się tak łatwo do ciepłego serducha jakbym chciał. - Trzeba ujebać mu te łopaty ze łba. - kopię kamaszem poroże. - Utniemy najsmaczniejsze kąski mięska. Wrzucimy resztę do rowu i zakopiemy łopatami, żeby nikt nam go nie wpierdolił, ani podpierdolił. Wrócimy z resztą załogi po całe mięsko. Dobrze gadam?

Ardel 03-12-2016 23:03

- Dobrze gadasz, ale najpierw...

Z pomocą orka i Xsaverego miałem zamiar przewrócić bydle na bok i włożyłem sporą gałąź w usta zwierzyny jako ostatni posiłek. Potem wyciągnąłem nóż z pochwy na krzyżu i rozciąłem brzuch przerośniętej sarny i wywaliłem flaki na zewnątrz. I w końcu, po ostrożnym usunięciu woreczka żółciowego, który (jak wiadomo) potrafi spieprzyć pół mięsa, jak pęknie, odciąłem dla każdego kawałek wątroby. I, znów jeżeli, była czysta i ładna, to zjadłem swój ze smakiem. Oczywiście nastąpiło jeszcze sprawdzenie przepony, czy włośnia nie ma, a potem można było spełniać polecenie Ghorbasha i zabierać polędwiczkę na statek.

Pan Elf 04-12-2016 17:13

Z chęcią dosiadam się do Tura i nawet częstuję się okropnym alkoholem, który mi proponuje. Biorę bardzo skromny łyczek, który i tak prawie wypala mi gardło.
- O matko i córko!!! Co to za okropieństwo?! - dopytuję, wciąż się krztusząc i marząc o tym, by paskudny posmak jak najszybciej przeminął.

- Zawrócić całą wyprawę? Ale czy to nie marnotrawstwo? No wieeeem, że jeśli pan Yuteal faktycznie podda się chorobie, to nici z naszej pensji, jednak pomyśl ile możemy znaleźć skarbów i bogactw na własną rękę na tych nieznanych terenach! Wiesz, kto to wie, może na tyle, by wybudować tutaj nasze własne miasta nazwane naszymi imionami?

Co prawda nie do końca wierzę w to, co mówię, ale nie chcę, by ktokolwiek wszczynał bunt wśród całej załogi - to przykre, kiedy inni się kłócą. Poza tym jestem pewna, że Yuteal wyliże się z tego choróbska.

Potem chcę zaproponować wszystkim małą wycieczkę, jeśli jest jeszcze trochę czasu na zwiedzanie, bo przypominam sobie, co chciałam zrobić, zanim zaciekawiła mnie rozmowa. A wiadomo - w towarzystwie raźniej!

Ryo 04-12-2016 17:46

- Sama zabiorę ciało rudego - stwierdzam. Nie chcę w to mieszać Gandy, zresztą mam głupie wrażenie, że za swoimi plecami chowa klamkę, żeby nią mnie postrzelić. A poza tym powinnam dać radę sama znieść trupa na dół, choćby z pomocą windy towarowej.

- Proponuję, żeby Ganda i Wąż towarzyszyły ci, Yut. Może to tylko moja paranoja, ale dobrze by było, gdyby Ganda sprawdziła na wszelki wypadek, czy wszystko związane z windą działa sprawnie, zanim przewieziemy cię na dół. - po chwili dodaję. - Jak będziecie na dole, to przybędę z tru~ - szybko się poprawiam. - z denatem. Sama powiem reszcie, co się stało i sama go pochowam.

Jeśli nikt mnie jeszcze nie zabije, to poszukam na statku łopaty, a potem przetransportuję zdechłego elfa z narzędziem za pomocą windy. To przy okazji pytam o łopatę, i gdzie ją znajduję. Ja szybko zejdę po drabinie. Co prawda wrzucenie trupa do rzeki wydawało się mniej czaso- i energochłonne, i tak by było lepiej uczynić, ale na obecną chwilę rudy - nawet jak okazał się pizdą i złodziejem - był mimo wszystko członkiem załogi i z jakichś dziwnych, nawet mi nie do końca znanych powodów nie podchodziło mi porzucanie jego ciała jak jakiegoś śmiecia. I tak nie chciałam sobie jeszcze bardziej psuć reputacji na statku.

psionik 04-12-2016 20:49

Piękny strzał. Uśmiecham się pod wąsem patrząc jak zwierzę pada martwe.
Zdmuchuję dym z lufy i przewieszam broń przez ramię.

- Nic wam nie jest? - pytam towarzyszy, choć nie widziałem, by ktokolwiek ucierpiał w starciu.

Chłopaki jak zwykle rzucili się do zwierza, ten chce porąbać poroże, tamten wypruć bebechy. Skąd w nich tyle agresji?

- Poczekajcie chwilkę - mówię próbując zatrzymać We przed wypatroszeniem zwierzęcia. - Zwierz jest duży, sami go nie uniesiemy. Pójdę po resztę, niech się do czegoś przydadzą, a Wy przypilnujcie, żeby się nikt inny nim nie zainteresował.wie
Futro i poroże może się przydać -
dodają po chwili patrząc na okazałe rogi zwierzęcia.
Wzdycham mimowolnie widząc rany jakie zadaliśmy głowie. A mogło być takie piękne trofeum...

Wracam do obozu po pachołków do noszenia mięsa. Zwierze jest duże, więc potrzebować będziemy albo czegoś do przetransportowania całego zwierzęcia, albo barbarzyńcy wypatroszą je na miejscu i przeniesiemy mięso partiami. Pamiętam mniej więcej, co było sprowadzone na dół ze statku, więc jeśli nie ma żadnego wozu, albo czegoś na ten kształt, to proszę towarzyszy o przygotowanie zwierzęcia do transportu.

Campo Viejo 04-12-2016 21:05

Pomysł Xawa generalnie przypada mi do gustu, a raczej żołądka, bo wiem, że gdy zostaniemy sami z We, to zacznę konsumpcję. Surowe, krwiste to jest to, co orki lubią najbardziej.
Nie chcę pokazać, że się obawiam tego lasu, bo przecież nie jest łatwo mnie przestraszyć. Boją się tylko głupcy.

- To przynieście coś do spłukania gardła.

Nie cierpię czkawki po sytym żarciu.

dzemeuksis 06-12-2016 21:30

Ghorbash, We
Zwierz jest ogromny, łopaty mocno się trzymają czaszki a mieczy raczej szkoda. Przydałaby się piła albo siekiera, ale jedno i drugie jest na wyposażeniu statku, więc wystarczy że Xsavery przyniesie coś ze sobą albo zaciągniecie łopatacza do obozu. Wozu na statku wprawdzie nie ma, jednak są narzędzia i elementy, żeby zmajstrować. Tyle że tutaj, w tej podmokłej dżungli, nie na wiele by się przydał. Lepiej się sprawdzi duży kawał mocnego płótna z zamocowanymi sznurami, na którym można będzie pociągnąć zwierzę. Wątroba smakuje nawet niezgorzej, z sercem jest coś nie tak, odpuszczacie.

Liska
Twoja bajka o skarbach, bogactwach i sławie zdaje się przemawiać do wyobraźni. Tur i reszta rozmarzyli się. Zaczyna się gadka pod hasłem, na co to ja nie wydam, albo co to ja nie zrobię po powrocie z wyprawy z zarobionym złotem. Propozycja wspólnego rekonesansu nie zostaje podchwycona, aczkolwiek Tur mówi coś w stylu:
- Jutro, obiecuję.
Mimo to idziesz teraz sama?

Ryo
Ganda, jak się w pewnym momencie orientujesz, nie ma broni lecz sznur. Gdy widzi Twoje spojrzenie, pąsowieje i bąka pod nosem, że to było tylko na wszelki wypadek. Na statku i w obozie jak najbardziej znajdują się rozmaite narzędzia mogące się przydać na wyprawie odkrywczej - kilofy, młoty, piły, siekiery, heble, imadła, ogólnie dość dobrze wyposażony warsztat. Łopaty więc i szpadle również. Transportujesz ciało na dół i napotykasz zdziwione, pytające spojrzenia. Niektórzy również zwracają uwagę, że nie masz już kapelusza. Ale generalnie nikt się nie narzuca, większość jest czymś zajęta, więc pytają mimochodem.

Xsavery
Nie niepokojony docierasz do obozu. Tam praca wre. Niektórzy szykują drewno na ogień, inni budują zasieki, jeszcze inni przygotowują sobie wygodne miejsca do spania, wzruszając piasek i wykładając dużymi liśćmi. Kilka osób wychodzi Ci naprzeciw, słyszeli strzały a teraz widzą Cię samego, więc podbiegają zaniepokojeni i wypytują o zostawionych w lesie towarzyszy. Usłyszawszy, że polowanie się udało, wiwatują i klepią Cię po plecach. Ile osób chcesz namówić na pójście po mięso? Coś specjalnego zabieracie ze sobą?

Reszta
Znowu, możecie działać albo nawiązując do poprzednich odpisów i ogólnej sytuacji, albo robić nowe rzeczy, albo nie robić nic, póki nie wydarzy się coś, co was do tego skłoni.

Ryo 06-12-2016 21:56

- Yuteal za niedługo powinien przybyć do was z Wąż i Gandą. - informuję załogę. Mój głos wydaje się być bardziej wyprany z emocji niż powinien.

- Zanim on przybędzie, chcę coś ogłosić.

Nie dało się nie zauważyć zdechłegorudego elfa, którego niosę jedną ręką jakby był zwiniętym dywanikiem, a w drugiej ręce trzymam łopatę, którą zabrałam ze statku.

- Zrezygnowałam z funkcji kapitana z własnej woli.
To była pierwsza sprawa.

- Druga sprawa to taka, że wiadomo co się stało Yutealowi, i co się przyczyniło do jego pogorszenia stanu zdrowia. Teraz powinien wracać do zdrowia i orzekł, że za niedługo do was przyjdzie, tylko się jeszcze ogarnie.
To była druga sprawa. Co niektórzy pewnie się dziwią, do czego zmierzam.

- Ktoś go próbował otruć przy pomocy zatrutego tytoniu.
Niektórzy sobie pewnie myślą: do czego ja kurwa piję?

- Okazało się też, że ten martwy elf, którego tu trzymam, był złodziejem. Okradł Yuteala z tego tytoniu. Możliwe, że okradł lub okradał też niektórych z was. A przy okazji elf przywłaszczając sobie ten tytoń, zażył go i zatruł się nim.
Przechodzę do sedna rzeczy. Wcześniej źle się czułam z tą pomyłką, dalej czuję się tak samo do dupy, ale co mnie dziwi, nie mam problemu z wyznaniem tego, co zrobiłam.
- Znalazłam go na polanie, zaniosłam na statek, po czym w ramach kary dostał wpierdol ode mnie. Przesadziłam z tą karą, bo zmarł w wyniku zatrucia i obrażeń.

- Właśnie idę go pochować. - kończę to, co miałam do powiedzenia, po czym oddalam się od grupy.
Mam do obrony rudego zdechłego piździelca oraz łopatę. Najwyżej ktoś czymś z tej dwójki dostanie, jeśli spróbuje mnie zaatakować, a jak nie, to pochowam gościa i pewnie wrócę na statek. Przez tę całą sytuację dostałam nerwów takich, że nie jestem w stanie nic zjeść ani pić i nie mogę się śmiać. Wrócę na statek i najprawdopodobniej dostanę tam zawału. Albo padnę na ryj, zaszyję się gdzieś i pójdę się drzemnąć, z dala od oczu postronnych. Znajdę sobie najwyżej cichy, mroczny i w miarę rzadko uczęszczany kawałek statku i zaszyję się tak bardzo-bardzo dokładnie w ciemnościach, najlepiej się w nich zatapiając.

Campo Viejo 07-12-2016 06:02

Posiliłem się wątrobą, a teraz przydałoby się coś zeżreć.
Z sercem łosia coś było nie tak jak trzeba, więc wylądowało rzucone za plecy.

Odkroiłem dwa piękne kawałki dziczyzny i ugryzłem na spróbowanie. Może i łoś był stary, ciut twardawy i suchawy w żuciu, ale wątrobę miał całkiem smaczną, a w jego kupie nie widziałem żadnych robaków. Szkoda tylko, że pikawę miał jakiąś-takiąś-nie za bardzo... bo przecież zjedzenie serca dawało zwycięzcy siłę i odwagę pokonanej bestii...

Siedzę se spokojnie i żuję, a jak kończę to bekam i rzeczę do przyjaciela:

- Jak tu mamy czekać, to se ogień rozpalmy. - wzruszam ramionami. - Se upieczesz i też zeżresz do syta. - szczerzę się beztrosko od ucha do ucha z krwią ociekającą z kłów na brodę. - No przecież ciągnąć tego bydlaka za kopyta przez chaszcze nie będziemy?

Pan Elf 07-12-2016 14:12

Nie, nie idę sama. Ciekawość mnie zżera, ale wielką ryzykantką nie jestem, więc rezygnuję z tego pomysłu. Zapisuję szybko w dzienniku skrótami myślowymi przebieg rozmowy, po czym dołączam się do grupki (w zasadzie to po prostu z nimi zostaję).
Z entuzjazmem przysłuchuję się ich rozmowom i planom, na co to wydadzą wszystkie swoje bogactwa. To bardzo ciekawe! A i sama dołączam się do tych przechwałek.
- Ja to stworzę fundację na rzecz źle traktowanych zwierząt! I do tego zacznę prowadzić badania nad możliwością mojego powrotu do ludzkiej formy! Ach, jakby to było miło znów wyglądać jak człowiek...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:49.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172