Podróż była strasznie męcząca. Nie lubił nigdzie jeździć. Dobrze, że cały czas miał ze sobą słuchawki, bez muzyki raczej nie dałby rady przetrwać tego wszystkiego. Zakładał słuchawki na uszy i udawał, że śpi. Nie chciał wdawać się w żadne rozmowy ze swoją siostrą. Po prostu nie miał na to ochoty. Oczywiście cały czas miał na nią oko, nie był, aż tak totalnie beznadziejnym i okrutnym bratem, czasami miał ochotę walnąć ją z całej siły, ale nie mógł pozwolić, żeby coś jej się stało. Oczywiście pilnował jej w sposób dyskretny, dziewczyna nie mogła wiedzieć, że jednak bratu na niej zależy.
Pociąg, samolot, znowu pociąg. Pełno obcych ludzi, którzy doprowadzali Marka do szewskiej pasji. Czasami żałował, że nie ma swojego samochodu. Przynajmniej nie musiałby męczyć się z tym całym tłumem, jaki razem z nimi podróżował. Cały czas mijali praktycznie te same krajobrazy, strasznie nudna podróż. Przez chwilę zatęsknił za Detroit, tam znał praktycznie każde miejsce, a teraz jedzie w kompletne nieznane. Bał się tego, ale póki jechali, to wszystko na razie wydawało się dosyć odległe.
W końcu udało im się dotrzeć na miejsce.
-
Zajebiście… - powiedział tylko Mark, gdy rzucił okiem po okolicy. Oczywiście nikt na nich nie czekał, nie wiedzieli, co mają ze sobą zrobić. Ojciec miał gdzieś to, czy uda im się dojechać na miejsce. Nagle zrobił się z niego taki człowiek pracy, że zapomniał o wszystkim innym. Wielki przodownik pracy…
-
Widzisz, mówiłem, że ojciec nas zleje całkowicie, ale ty nie chciałaś słuchać, to teraz masz – powiedział Mark i usiadł na krawężniku. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i odpalił jednego. Lekko drżały mu ręce, byli sami w obcym miejscu. Pierwszy raz był w takiej sytuacji i nie do końca wiedział, co ma robić, był wściekły na ojca. Gdy skończy palić, będzie musiał znaleźć jakiś punkt informacji, czy kogokolwiek, kto będzie w stanie pomóc im dostać się do tego całego Lostwood. Chociaż szczerze mówiąc, najchętniej siedziałby na miejscu i czekał, może ojciec przyjechałby ich odebrać i nie musiałby wchodzić w niepotrzebną interakcję z mieszkańcami.