Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-02-2017, 18:45   #1
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
[storytelling] Welcome to the new world order

PROLOG: PAS RDZY



Man sleeps by a campfire under the bridge
The shelter line stretchin' around the corner
Welcome to the New World Order!

Families sleepin' in their cars out in the Midwest
No job, no home, no peace, no rest, no rest...

- Bruce Springsteen "The Ghost of Tom Joad"






Delray, Detroit, Michigan, USA
pierwszy tydzień czerwca 2016

Powietrze było ciepłe i nieruchome; nagrzane połacie spękanego betonu, nagrzane słońcem jak płyta piernika, pod wieczór oddawały zgromadzoną za dnia energię, przynosząc miastu duchotę i gorąc.

Słońce powoli wędrowało za horyzont, nadając niebu pomarańczowo-czerwoną barwę, kiedy Kelly wysiadała z auta Jacoba Twigga, nauczyciela muzyki z Western International, szkoły, w której spędziła ostatnie lata. To był koniec roku; czekały ją długie, zasłużone wakacje, a potem zupełnie nowy rozdział w życiu, jakim było przejście z junior do senior high school.

Reszta jej koleżanek i kolegów rozjechała się do domów ze swoimi rodzicami; Kelly nie miała tego komfortu. Matka była daleko stąd, a ojciec zapewne leżał przed telewizorem z nieodłączną puszką piwa w dłoni, niewiele uwagi poświęcając na cokolwiek innego niż bezmyślnie gapienie się w ekran i frustrujące rozpamiętywanie własnych porażek. Zresztą dziewczynka nie utrzymywała szczególnie bliskich kontaktów z rówieśnikami; wszyscy byli dla niej mniej lub bardzie obcy. Ogarnięte kryzysem Detroit kurczyło się w zastraszającym tempie z miesiąca na miesiąc; ludzie porzucali swoje domy, wyprowadzając się do lepiej prosperujących stanów. Sąsiedztwo O'Brynów pustoszało; od pewnego czasu dziewczynka była w klasie jedyną osobą ze swojej dzielnicy, a resztę stanowili uczniowie przekierowani z innych, równie opuszczonych, części umierającego miasta.

Kelly szła powoli po rozgrzanym asfalcie, patrząc jak zachodzące słońce ciepłą barwą maluje mijane domy, na chwilę pozwalając nie widzieć wybitych okien, zniszczonych ścian czy zarośniętych trawników. Jej własny dom też nie wyglądał lepiej; bez pieniędzy na remont, z apatycznym ojcem i nie nadającym się do niczego bratem, nawet Kelly, która jak mogła, starała się utrzymać wszystko w porządku, była bezradna. Krok za krokiem zbliżała się do miejsca, w którym mieszkała i w którym czekała na nią rodzina - ale nie był to bynajmniej radosny powrót. Podświadomie zwolniła; jej trampki plaskały miękko na dziurawym asfalcie, czasem po butem zachrzęściło rozbite szkło. Gdzieś w oddali przejmująco zawył pies.

Dwa miesiące... ponad dwa miesiące czekania na rozpoczęcie się szkoły, która poniekąd była jej ucieczką od nieprzyjemnej rzeczywistości. Inne dzieciaki cieszyły się na to, co je czeka w wolnym czasie - wycieczki, zabawa, czas spędzony z rodziną i znajomymi. A co czekało Kelly...?

Pogrążona w czarnych myślach, nie zauważyła nawet kiedy dotarła na swoją ulicę. Ostrożnie ominęła piętrząca się na chodniku cuchnąca górę długo niewywożonych śmieci i weszła na zachwaszczone podwórko. Tu przynajmniej zaniedbanie miało jakiś pozytywny efekt - Natura odebrała co swoje i na miejscu niegdyś równo przystrzyżonego, nudnego trawnika wyrósł niemalże magiczny ogród, pełen kwiatów, wysokich chwastów i wypełniony bzyczeniem zapracowanych owadów.

Dziewczynka pchnęła wzmocnione dyktą drzwi i weszła do wnętrza domu. Wnętrze było przestronne i jasne; podniesione rolety wpuszczały do środka dość światła, by jeszcze przez jakiś czas nie trzeba było palić świeczek - energii od kilku dni nie było w całym sektorze. Gdzieś z garażu dobiegło ją ciche pyrkanie, oznaczające że przenośny generator prądu pracuje; w domu pachniało trochę spalinami, ale przynajmniej mogła zagrzać sobie wodę i nie martwić się tym, że jedzenie w lodówce zgnije.

Ostrożnie ominęła plamę wody na środku korytarza - z sufitu znów kapało, a miejsce, gdzie znajdowała się pęknięta rura, zarosło już zielonkawym nalotem pleśni - i miała już wejść na schody, prowadzące na piętro, gdzie znajdował się jej pokój - kiedy hałas z kuchni zwrócił jej uwagę.

To mógł być jeden z tych zdziczałych kotów, które ktoś dokarmiał niedaleko; czasem tylko swoimi znanymi sposobami dostawały się do środka, w panice zrzucając naczynia i sikając po kątach.

Ale to był tylko jej ojciec. Stojąc w drzwiach do kuchni, widziała jego pochyloną sylwetkę - zgarbione plecy na które narzucił poplamioną, kraciastą koszulę. Jedną ręką mierzwił włosy, jakby na czymś się intensywnie zastanawiał; w drugiej trzymał żarzącego się papierosa, z którego dym wypełniał pomieszczenie gryzącym oparem. Przed nim, na blacie, obok zgniecionej puszki taniego piwa, leżała jakaś karta papieru, wyglądająca jak list. Joshua wziął ją do ręki, pokręcił powoli głową i zaciągnął się głęboko papierosem. Westchnął i wstał; wtedy dopiero zobaczył stojącą w przejściu córkę.

- Cześć Kelly, skarbie... eee... jak było w szkole? - spojrzał na nią zmieszany. Wyglądał na zmartwionego i zmęczonego, ale o dziwo był trzeźwy. Jego dłoń z papierosem lekko drżała, kiedy nie czekając na odpowiedź rzucił szybko:
- Zawołasz na dół brata? Muszę... muszę wam coś powiedzieć. Coś ważnego. Proszę. - dodał z trochę wymuszoną grzecznością.


***


Muzyka wypełniała uszy i umysł Marka; w połączeniu z dobroczynnym wpływem jointa, którego niespiesznie palił tworzyła mieszankę, która pozwalała mu na chwilę oderwać się od rzeczywistości i zapomnieć o wszystkim, co spotkało go w ciągu ostatnich kilku dni... i w ogóle w życiu.

O palenie w zrujnowanym mieście było zaskakująco łatwo; o wszystko inne - trudno. Po ostatniej awanturze z ojcem, w której epitet "pasożyt bez jaj" był najłagodniejszym określeniem, jakie w jego kierunku padło, wziął się poważniej za szukanie pracy - tylko po to, żeby okazało się, że czeka go tylko nieustająca spirala frustracji. Pracy w Detroit po prostu nie było; ostatnia fucha, którą udało mu się złapać, skończyła się tym, że po tygodniu ciężkiego tyrania jako dostawca pizzy, musiał dołożyć do interesu, bo na jednym z osiedli jakieś złośliwe dzieciaki przebiły mu wszystkie opony, a pracodawca kazał mu zapłacić za wulkanizację z własnych pieniędzy.

Ale nie można przegrać, jeśli się nie gra. Mark wiedział to, dlatego opanował sztukę takiego przemieszczania się po domu i nasłuchiwania, co robią inni domownicy, że nie musiał się spotykać ani ze swoim zidiociałym ojcem, ani autystyczną siostrą. Gdzieś tam były problemy z długami, walący się dom, strzelający do siebie na ulicy ludzie - ale on miał to teraz głęboko w dupie, tak po prostu. Leżał na plecach, wpatrując się w kurz na suficie, który pod wpływem THC nabrał głębi i zadawał się bardzo interesujący do studiowania, a ze ścian spoglądały na niego plakaty ulubionych wykonawców. Jego pokój był jego własną, prywatną twierdzą; specjalnie o to zadbał, zakładając w drzwiach porządny zamek, do którego tylko on miał klucz.

Coś zaburzyło jego odpoczynek; z dołu usłyszał jakieś głosy i skrzypienie. To pewnie mała wróciła i jak zwykle będzie robić raban pod pozorem sprzątania albo jakiejś innej, równie bezsensownej czynności, która i tak nie powstrzyma postępującego wokół rozkładu. Otaczali go ślepi na rzeczywistość idioci...

Chłopak wyciągnął się wygodniej na łóżku i pogłośnił odtwarzacz.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 09-02-2017 o 19:51.
Autumm jest offline  
Stary 14-02-2017, 01:25   #2
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
To musiała być jakaś poważna sprawa. Tata wyglądał na zdenerwowanego. Nie pozostało jej nic innego, jak spełnić jego życzenie. Wywabienie lisa z nory mogło być trudne, a już na pewno męczące, ale był jej bratem i czy tego chciał, czy nie, wreszcie zachciankę rodzica musiałby spełnić.

Kelly pobiegła na piętro, rzucić plecak i odłożyć pogryzioną kostkę od gitary, którą żuła przez całą drogę od samochodu. Dentysta nalegał, by tego nie robiła, ale nie potrafiła powstrzymać natrętnego tiku, pomagającego jej trzymać stres na wodzy.
Kostka była jedyną pamiątką pozostałą po gitarze, którą ponad pół roku temu sprzedał ojciec, by odwlec komornika o ten kolejny miesiąc. Nie protestowała, ale miała ochotę tamtego dnia płakać, gdyż instrument był jedną z niewielu rzeczy, będących naprawdę jej. Odkładała pieniądze bardzo długi czas, aż wreszcie mogła pozwolić sobie na coś przynajmniej podstawowego.

Po wizycie we własnym pokoju, stanęła przed jamą zadumy. Spróbowała otworzyć drzwi, jednak odniosło to mizerny skutek; Mark znowu odciął się w swoim pokoju od świata zewnętrznego. Naprawdę, gdyby przez miast przetoczył się huragan, ten nawet nie wyściubiłby głowy za drzwi, żeby zobaczyć o co tyle hałasu.
Zapukała i nie czekając, zażartowała nieśmiało, acz wystarczająco głośno, żeby brat usłyszał ją po drugiej stronie. Chyba, że miał na uszach słuchawki: wtedy mogła mówić równie dobrze do ściany.

Teraźniejszość prosi o kontakt z Markiem. Baza ojciec wzywa.

Mówiła lekko łamiącym się głosem, który charakteryzował wypowiedzi dziewczyny. Brzmiała, jakby ciągle krępowała się czegoś, tym mocniej, im bardziej obca była jej osoba, do której się zwracała, chociaż nawet rodzinie nie szczędziła dziwnego tonu. Mark pewnie by powiedział „autystycznego” lub coś równie niemiłego...
 
kinkubus jest offline  
Stary 15-02-2017, 17:39   #3
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Był zmęczony, chociaż nie wiedział dlaczego, przecież jego życie teoretycznie nie było ciężkie. Odkąd wyrzucili go z roboty, całymi dniami nic nie robił. A jednak był zmęczony. Zapewne życiem, które z dnia na dzień męczyło go coraz bardziej. Męczyli go ludzie, którzy go otaczali, męczyło go to, że codziennie rano musi wstać i coś ze sobą zrobić. Czy człowiek w tym wieku, powinien mieć takie podejście do życia? Zapewne nie, ale on już dawno przestał siebie uważać za normalnego, przeciętnego młodego człowieka.

Miał wrażenie, że wszystkie osoby jakie znał, które były w jego wieku, powoli zaczynały coś w życiu osiągać. Dobra praca, rodzina, może w przyszłości nawet jakieś małe pasożyty potocznie nazywane dziećmi. Na samą myśl o takim sposobie ustatkowania się robiło mu się słabo. Oczywiście, nie chciałby skończyć tak, jak jego ojciec, ale podświadomie czuł, że jeżeli nie zacznie czegoś robić ze sobą, to właśnie taki los go czeka... Ale tak ciężko jest ruszyć w końcu dupę i zacząć coś robić, żeby coś zmienić…

To będzie kolejny bezproduktywny dzień, wiedział to już teraz. Przeżyje go tylko po to, żeby zmarnować następny.

Rozejrzał się po swoim pokoju. Lubił to miejsce, oaza spokoju, w której może być sobą i nikt mu nie będzie przeszkadzał. Na ścianie obok łóżka wisiały plakaty Boney M, wielki plakat z wystającym językiem, czyli The Rolling Stones, a na ścianie naprzeciwko jego łóżka wielki plakat z Johnem Lennonem. Obok łóżka stało biurko, na którym znajdował się stary laptop. Wiadomo, brak kasy na coś nowego. Mark korzystał z niego bardzo rzadko, sprzęt uruchamiał się tak wolno, że można było iść się wykąpać, zrobić coś do jedzenia i po tym czasie, może już dałoby się z niego korzystać.

Nagle jego przemyślenia o życiu zostały przerwane. Kelly musiała wrócić do domu. Daj mi spokój, nie zachodź tu, daj mi spokój, powtarzał sobie cały czas w głowie. Przez chwilę miał nadzieję, że może uniknie kontaktu ze swoją siostrą, ale niestety… Pukanie do drzwi, głośne westchnięcie Marka i podkręcenie muzyki trochę głośniej. Dajcie mu wszyscy święty spokój…

Idź już sobie, idź już sobie, idź już sobie… Niestety im głośniej robił muzykę, tym głośniejsze i bardziej upierdliwe stawało się pukanie. Wiedział, że dziewczyna nie odpuści, póki jej nie otworzy.

Powoli usiadł na łóżku, przetarł oczy, ściszył muzykę i bardzo niechętnie podszedł do drzwi. Otworzył zamek i wystawił głowę na zewnątrz.
- Czego? – rzucił krótko w stronę Kelly. Modlił się, żeby to nie było nic, przez co musiałby wychodzić z pokoju.
 
Morfik jest offline  
Stary 15-02-2017, 19:36   #4
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Dziewczyna prawie upadła, odepchnięta przez drzwi, na które napierała całym ciałem, jednocześnie nucąc jakąś piosenkę i bijąc je w rytm zamkniętą dłonią.

U... uważaj. — jęknęła na powitanie. — Tata wołał nas na dół... jest w kuchni.

Czekała, żeby zejść za bratem. Mógłby przeprosić, ale pewnie nie przeprosi.
 
kinkubus jest offline  
Stary 15-02-2017, 20:41   #5
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Były dwa wyjścia z tej sytuacji. Pierwsze, oleje całą sprawę i zostanie w pokoju, ale wtedy zapewne narazi się na osobistą wizytę ojca, a to może nie skończyć się tak dobrze. Drugim wyjściem było po prostu zacisnąć zęby i zejść na dół razem z Kelly. Wybrał bramkę numer dwa.

- Poczekaj chwilę – powiedział, po czym zamknął Kelly drzwi przed nosem. Podszedł do łóżka, na którym leżała popielniczka, a na niej tlący się jeszcze joint. Zaciągnął się głęboko, wstrzymał oddech na kilka sekund, po czym wypuścił dym z płuc. Szybko zgasił skręta i wyszedł z pokoju.

- No to chodź… To i tak nie będzie nic ciekawego, pewnie znowu będzie się nad sobą użalać. Ty go będziesz pocieszać, a ja jak zwykle go tylko wkurwie, zobaczysz, że tak będzie – powiedział i zaczął schodzić na dół.
 
Morfik jest offline  
Stary 15-02-2017, 21:12   #6
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Poczekaj!

Kelly chwyciła brata za ramię, zanim zszedł. Puściła szybko, nie chcą go denerwować jeszcze bardziej, jednak coś ją zaniepokoiło.

Pachniesz... wiesz czym... Tata się zdenerwuje, jak wyczuje.
 
kinkubus jest offline  
Stary 16-02-2017, 16:29   #7
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Mark tylko wzruszył ramionami. Ojciec i tak go nienawidził, więc jedna kłótnia więcej nie zmieni tutaj kompletnie nic, a na dokładkę był teraz w takim stanie, że naprawdę niewiele go to obchodziło.

- Chodź już po prostu, miejmy to z głowy, chcę wrócić do pokoju – powiedział do Kelly obojętnym głosem i nie czekając na nią, zaczął schodzić po schodach. Musiał uważać, żeby się nie potknąć i nie spaść ze schodów, chyba trochę przesadził z paleniem dzisiaj…
 
Morfik jest offline  
Stary 17-02-2017, 17:08   #8
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Kiedy lekko obrażone na siebie rodzeństwo zeszło na dół, ojciec krzątał się koło ekspresu do kawy, popalając papierosa. Na kuchennym blacie leżała kilkukrotnie złożona kartka papieru; zezując przez stół, brat i siostra mogli dostrzec niebieskie logo jakiejś firmy, zdobiące rozerwaną kopertę, która leżała obok.

Joshua postawił na stole dwa kubki z kawą i przesunął je w stronę swoich dzieci, gestem pokazując, żeby usiadły. Sam oparł się o blat; jego palce bębniły nerwowo o krawędź, a trzymany w ustach papieros kurczył się w zastraszającym tempie. W końcu mężczyzna sięgnął do kieszeni dżinsów po paczkę papierosów; zajrzał do niej, stwierdził że jest pusta, więc zmiął ją gniewnym gestem i ze wściekłością cisnął na podłogę. Wziął głęboki oddech i spojrzał na siedzącą za stołem młodzież; oklapł trochę, jakby zmęczenie nagle wzięło nad nim górę.

- Ekhm... Chciałem wam powiedzieć... że... powiedzieć - potarł twarz i zebrał się w sobie - Dostałem pracę. Bardzo dobrą... taką, która pozwoli nam się uporać z tym... tym wszystkim. - zrobił krótki ruch ręką, ogarniając nim siebie, rozbitą rodzinę, walący się dom i Detroit w ogólności. - To dobra zmiana dla nas, dla naszej rodziny - ton głosu Joshuy stwardniał i nabrał przekonania, jakby w miarę mówienia sam coraz bardziej zapalał się do swoich słów - Ale jak każda zmiana wymaga pracy. Samo się nic nie zrobi! Dlatego jeśli cokolwiek ma się nam udać, musicie przejść przez to wszystko razem ze mną. Bez głupich fochów i bez tchórzostwa..! - spojrzał szybko na syna, wziął głęboki oddech i wypalił na koniec:

- Przeprowadzamy się jak najszybciej do Północnej Dakoty. Dom zostanie wystawiony na sprzedaż, więc musicie pozbyć się wszystkiego, co się nie zmieści w bagażu podręcznym. Zróbcie jakieś garage sale, albo coś. Po prostu nie zabieramy całego tego śmiecia. - machnął niecierpliwe ręką - Ja muszę wyjechać wcześniej, więc będziecie musieli ogarnąć to sami. Macie jakieś pytania?
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 17-02-2017 o 17:12.
Autumm jest offline  
Stary 20-02-2017, 15:02   #9
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Gdyby wcześniej nie wypalił tyle zielska, pewnie teraz wydarłby się na ojca, ale w tej sytuacji ograniczy się tylko do lekkiej pretensji w głosie.

- Znowu zostawiasz nas ze wszystkim samych? Naprawdę, aż tak koniecznie musisz jechać wcześniej? A poza tym, może my nie chcemy jechać? – nie wiedział jakie uczucie dominowało teraz w jego głowie. Z jednej strony narastająca irytacja z powodu zachowania ojca, które, powiedzmy sobie szczerze, od jakiegoś czasu było dla niego typowe. Z drugiej jednak strony, już sama myśl o robieniu tego wszystkiego sprawiała, że czuł się zmęczony.

Może jednak uda się zrobić tak, żeby nigdzie nie jechali.
- Zapytałem mnie o zdanie? Albo Kelly? Może ona nie chce jechać? – spojrzał na swoją siostrę. Miał cichą nadzieję, że ta się rozklei i ojciec pod jej wpływem zmieni zdanie.
 
Morfik jest offline  
Stary 21-02-2017, 21:46   #10
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Co?

Spojrzała po bracie i ojcu tak, jakby byłą bardziej naćpana od Marka. Nie bardzo docierało do niej, co się dzieje. Mają się przeprowadzić? Wszystko porzucić? Brat nie chce się wyrwać z tego miejsca? Zawsze myślała, że chciał.

Jeżeli tata mówi, żeby jechać, to jedźmy...

Wlepiła wzrok w podłogę, prosto w mokrą plamę błota, którą ktoś musiał zostawić, wdeptując na kałużę w przedpokoju.
Trzeba było zacisnąć zęby i przyjąć wszystko, co się dzieje. Jak zawsze. Nowe miejsce, nowi znajomi... Wszystko od początku, ale przynajmniej ojciec będzie miał pracę. Wieść nie była w prawdzie zła, wręcz przeciwnie, jednak dla Kelly mieszała się ona z jakąś niewyjaśnioną kapką goryczy. Wolałaby chyba jednak zostać na starym i znanym.
 
kinkubus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172