|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-04-2017, 21:06 | #1 |
Reputacja: 1 | [L5K 1 ED.] Niespodzianka w pięknym opakowaniu [18+] Kakita Yuu ieczór. Mała komnata, pędzelek stawiający tuszem kolejne znaki na ryżowym papierze. Mężczyzna, lekko otyły... o barwionych na biało włosach, w dobrze uszytym i bogatym kimonie z monem rodziny Doji. Kolejne znaki stawiał powoli i spokojnie, wręcz z wyraźnym rozmysłem. Spoglądał od czasu do czasu w kąt pokoju, gdzie w ciszy siedział ktoś. Pionowa sylwetka zamrożona w bezruchu. Doji uśmiechał się od czasu do czasu zadowolony, że jego test jest przechodzony pomyślnie. Kolejny znak. Kolejne zerknięcie w kierunku posągu. - Kakita Tahake Tenzen wyruszył z polecenia swego pana przewożąc pewną przesyłkę. Wybrał sobie dość niefortunną zapewne trasę poprzez rzadko uczęszczaną przełęcz leżącą kawałek na zachód Hinabasho sano Mittsu Shimai.- rzekł stary Doji nie wyjaśniając nic więcej. Czekał ciekaw czy owa osoba się odezwie. Widział ciekawość w jej oczach. Jednak dyscyplina wzięła górę nad wścibstwem. Żadne słowo nie padło bez pozwolenia. - Zaginięcie sługi Szmaragdowego Namiestnika to poważna sprawa, tym bardziej że owa przesyłka powinna zostać doręczona do odpowiednich rąk.- odezwał się znów Doji.- Niestety nie chcę kłopotać Namiestnika, któremu Tahake Tenzen-san służył. Nie umknął czekającej sylwetce fakt, że nie padło imię owego Namiestnika. - Dostaniesz ode mnie papiery podróżne i pojedziesz jako mój wysłannik. Da ci to prestiż mego urzędu i przychylność miejscowych bushi, ale nic więcej... Nie muszą ci pomagać, więc liczy się twoja inicjatywa i zdolności dyplomatyczne.- wyjaśnił Doji przyciskając do dokumentu swoją pieczęć.- Twoje zadanie jest proste. Odnaleźć Tenzen-sana, odzyskać przesyłkę i dostarczyć ją temu, do kogo miała trafić. Jeśli ów bushi nie żyje, a prawdopodobnie tak jest, to ci którzy do tego doprowadzili powinni zostać ukarani. Niemniej przesyłka jest najważniejsza. Ma zostać doręczona nietknięta. Pod żadnym pozorem nie wolno jej rozpakowywać.- Spojrzał w kierunku siedzącej postaci.- Pewnie masz wiele pytań, ale ja nie mam dla ciebie odpowiedzi. Natomiast oprócz papierów podróżnych otrzymasz własną świtę złożoną z bushi tak samo młodych jak ty i równie dobrze rokujących na przyszłość.- Uśmiechnął się dodając.- Wykażcie się, a droga do kariery na cesarskim dworze stanie przed wami otworem. Porażka oznacza powrót na prowincje waszych klanów. Nie zawiedliście swych przodków podczas gempukku, liczę więc że i mnie nie zawiedziecie.- Shinjo Uesugi Duath & Hida Harada Kazuo ajlepsza sake. Świeży łosoś z młodymi warzywami i ryżem. Zarówno w formie sushi jak i pieczony. Słodkie wiśnie. Gejsze tańczące do melodii koto i fletu. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=HU7ai3FIJrs[/MEDIA] I tęsknego śpiewu kolejnej gejszy. Doji Kodane Mifune zaprawdę wielce cenił czwórkę młodych bushi, na których cześć tę ucztę urządził. Sam w niej nie uczestniczył, ale zapowiedziano że zjawi się na niej jego wysłannik, by wyjawić szczegóły misji jaka ich czeka. Był to wielki zaszczyt dla nich. Zarówno ugoszczenie ich przez tak znaczącą personę, jak i misja która miałaby im być zlecona. Byli wszak młodzi i niedoświadczeni. Inni w ich wieku byli oddawani pod rozkazy starszych bushi, by mogli nabrać przy nich wprawy w przyszłych obowiązkach. Samodzielna misja była więc wielkim zaszczytem i dowodem sporego zaufania w ich umiejętności. Była też… ciężarem. Jej niepowodzenie będzie im wypominane do końca życia. Chyba że ową porażkę będzie można zmyć tylko przez seppuku. Ale kilka czarek sake pozwalało zapominać o ciężarze jaki miała przynieść przyszłość. I skupić się na chwale oczekującej tuż za horyzontem. Czwórka zebranych bushi pochodziła z różnych klanów i z różnych ziem tak oddalonych od siebie, że mogli żyć w różnych światach. Był więc tu Shinjo Uesugi Duath z klanu Jednorożca, który całą drogę przebył na swym wiernym wierzchowcu. Był i Hida Harada Kazuo, który najwyraźniej nie żałował sobie sake uznając zapewne, że kolejna okazja się wszak nie nadarzy. I wlewał w siebie czarka za czarką w iście błyskawicznym tempie. Temu wszystkiemu przyglądał się z boku Bayushi Henkano Sugai. Skorpion który co prawda wykazał się talentami podczas swego gempukku, ale też… podczas jego gempukku zginął przystępujący do niego syn wysoko postawionego samuraja. Co prawda nie można było udowodnić iż Sugai miał coś z tym wspólnego. Ale Skorpiony są wszak ulubionym kozłem ofiarnym innych klanów. Ostatnią osobą, była Matsu, nawet jak na Matsu kontrowersyjna Matsu Shinju Shorisuro była bowiem teoretycznie shugenja, niemniej nosiła się jak bushi i przy swym obi miała daisho. Była więc gotowa przyjąć wyzwanie każdego samuraja, acz pewnie nie byłaby trudnym przeciwnikiem. Wszak musiała dzielić swą uwagę pomiędzy miecze i zwoje… i z pewnością nie była szkolona w żadnej szermierczej szkole, poznając jedynie podstawy używania katany. Mirumoto Tokeru Koto oto przybył o czasie. Jak zwykle zresztą. Zmusić Kitsu Yarame-sama do czekania byłoby zniewagą dla Kitsu i dyshonorem dla Koto. Kitsu Yarame Tetsu miał już swoje lata lecz zachował sylwetkę młodzieniaszka. Białe włosy upięte w samurajski kok lśniły i mogły budzić zazdrość u niejednego Żurawia. Mniej już równie siwe sumiaste wąsy, które pielęgnował z nabożnym niemal skupieniem. Sam Testu mając ledwie czterdzieści pięć lat był za młody na siwiznę. Tej ponoć nabawił się za Kaiu Kabe, gdy wraz z kilkoma shugenja Yogo i członkami własnego klanu wyruszył za ów mur. To co sprawiło że osiwiał, było teraz tajemnicą daimyo klanu Smoka, samego Tetsu, daimyo rodziny Yogo oraz tych z Yogo którym udało się powrócić. Wyprawa za mur była jedyną wyprawą Tetsu poza ziemie smoka i choć po powrocie rodzina umieściła go na stanowisku dyplomaty, to nie ruszał się od domu. Także i teraz przebywał w ogrodzie chroniony przez kilku yojimobo i zajęty przystrzyganiem drzewka bonsai. Małego żywego dowodu na to że kunszt i cierpliwość potrafią zatriumfować nad naturą. - To drzewko, zasadził mój prapraprapradziad Mirumoto Tokeru-san.- rzekł na powitanie wchodzącemu do ogrodu młodemu bushi.- Nie wyglądało tak pięknie wtedy… ani za życia mego praprapradziada czy prapradziada. Dopiero mój pradziad mógł sycić oczy jego urodą. Ale i wtedy nie było doskonałe. Tak jak i nie jest teraz. Może mój prawnuk uzna je za gotowe do ofiarowania? A może nie.- Obrócił się powoli w kierunku młodego bushi. - Rzecz w tym by zrozumieć swoje znaczenie w świecie. Nasze czyny są jedynie drobnymi poprawkami na bonsai. Dopiero zsumowane przez kilka pokoleń nabierają wielkości.- Wskazał dłonią na ławeczkę naprzeciw drzewka dając znak młodemu Smokowi że ma siedzieć i słuchać. - Niecierpliwość to słabość, która jest niestety atrybutem młodości.- dodał filozoficznie i kontynuował.- nie wiedzieć czemu na naszych ziemiach zaginął bez wieści sługa Szmaragdowego Namiestnika. To niepokojące, więc… inny Szmaragdowy Namiestnik, Doji Kodane Mifune-san wysłał swojego wysłannika by go odnalazł. Jak pewnie się domyślasz, samo zaginięcie bez śladu owego Kakita Tahake Tenzena jest już problematyczne dla nas… jak i fakt, że nie wiadomo co robił na naszych ziemiach. Tajemniczość godna Skorpionów.- przerwał na moment pielęgnację drzewka.- Ale jest jeszcze gorzej… ów Kakita zaginął w okolicy Saigo no shūjin no shiro. Słyszałeś o tej twierdzy, prawda?-
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. Ostatnio edytowane przez abishai : 26-04-2017 o 18:34. |
18-04-2017, 13:00 | #2 |
Reputacja: 1 | -Hai - tym razem ograniczył swoją wypowiedź do krótkiego potwierdzenia. Ponure miejsce i ponurzy, ludzie którzy wychodzili za jego murów. Milczący yojimbo budzili dreszcz w zapewne niejednym samuraju. Co było oczywiście korzystne dla ich klanu. Aż do takiego momentu - Przywiązani do jednego z powiedzeń małego mistrza ... Odważny człowiek nie potrzebuje broni - dodał po chwili jakby celem wyjaśnienia. Po czym znowu zamilkł dając swojemu gospodarzowi szansę na kontynuowanie swojej wypowiedzi. - Ci właśnie.- potwierdził Yarame Tetsu krótko. Po czym dodał.- Niestety ów Tenzen zaginął w okolicy ich twierdzy. I zapewne wiesz że przy Saigo no shūjin no shiro nie ma żadnych wiosek, więc… Szmaragdowi będą musieli udać się do tego zamku w gościnę. Co jest wielce kłopotliwe dla nas. Nie bez powodu Togashi Aramasu-sensei nie opuszcza swych ziem, a bushi nawet naszego klanu unikają ich, chyba że… chcą zostać jego uczniami. Aramasu i jego poglądy są… kłopotliwe.- Samuraj kiwnął powoli głową, zgadzając się z wypowiedzią dyplomaty. -Góra nigdy nie nauczy się schodzić z drogi - powiedział zamyślony. -Pobyt w tym zamku kogoś z zewnątrz może być nie tylko … kłopotliwy. Nie wszyscy są tak otwarci na pewne idee jak nasz klan. Chociaż szczerze powiedziawszy sam wolałbym omijać ten zamek - - Może jednak nie być takiej możliwości. A co wysłanników Szmaragdowego, to potrzebują przewodnika na naszych ziemiach i tłumacza zarazem. Kogoś kto pokaże im drogę przez góry i pozwoli im zrozumieć sposób myślenia Togashi Aramasu-sensei bez wywoływania kłótni. - wyjaśnił Testu. - Wreszcie kogoś kto… umie widzieć i słyszeć, a nie patrzeć i słuchać. Ostatnio z Saigo no shūjin no shiro nie dochodzą do nas żadne wieści. To… niepokojące. Młody samuraj domyślał się, do czego miała ta dyskusja prowadzić. Mogła jednak płynąć dalej swoim torem. Oznaką szacunku dla dyplomaty powinno być wysłuchanie go do końca -Oczywiście. To jest niepokojące należy na nich uważać. Zwłaszcza, że śmierć szmaragdowego robi się … podejrzana z tymi dodatkowymi informacjami - [i]- Czeka cię więc ciężka rola… musisz z jednej strony pokazać Szmaragdowym smoczą gościnność, z drugiej dopilnować by sekrety klanu… sekretami pozostały. Oczywiście nie można złapać na raz więcej niż dwóch czarek i pewne sekrety trzeba będzie poświęcić… Podjęcie decyzji, które z nich… trzeba będzie ujawnić przed obcymi, może być ciężkie. Ale ufam, że jesteś wystarczająco roztropny by właściwie ocenić sytuację, czyż nie Mirumoto Tokeru-san?[/I}- odparł powoli samuraj przyglądając się bacznie młodzieńcowi. -Hai - odpowiedział samuraj. Zadanie jakie przed nim stawiano nie było łatwe, ba można było powiedzieć, że było bardzo ciężkie. Świadczyło jednak o pewnym zaufaniu jakim go darzono. Nie byle komu powierzono by to zadanie -Zrobię co w mojej mocy Kitsu Yarame Tetsu-sama, aby nie zawieść pokładanego we mnie zaufania - -Cieszy mnie to.- odparł z uśmiechem Tetsu.-Ich przywódca zwie się Kakita Yuu i wywodzi się z klanu Żurawia. Wyruszysz w kierunku granicy naszego klanu z ziemiami Ważki. Dokładne instrukcje co do miejsca otrzymasz jutro od jednego z mych yojimbo. Jeśli masz jednak jakieś pytania co do misji lub prośby w związku z nią, to korzystaj z tej okazji. Nie tylko ty musisz wyruszyć jutro z rana. Kolejnej takiej okazji do rozmowy, nie będzie. -Cóż. Właściwie zastanawiam się tylko nad jednym, co jeżeli w twierdzy dzieje się coś niepokojącego? Czy wprowadzenie tam wysłanników szmaragdowego namiestnika, nie okaże się zbyt niebezpieczne? - - Masz rację… okaże się. Tyle że w tej chwili nie wiem co się dzieje w twierdzy. A kilka ostrzy jest więcej warte w walce niż jedno, ne? Czyż nie takie jest sedno pragmatyzmu Mirumoto? - zapytał Kitsu przyglądając się młodemu Smokowi.- Bądź ostrożny i czujny. Znasz góry i wiesz dobrze, że nie nadają się do nocowania. A wiosek tam za wiele nie ma. Na tej wysokości w zasadzie nie ma żadnej. -Rozumiem. Nie mam więcej pytań. Rozumiem, że otrzymam jakiś glejt, na czas tej podróży? - - Nie będzie to konieczne. Nie opuścisz wszak ziem klanu. - odparł Kitsu.- A słudzy Szmaragdowego będą mieli własne dokumenty. -Dziękuję Kitsu-sama, nie mam więcej pytań. Chciałbym przygotować się do podróży i wyruszyć gdy tylko będzie to możliwe - poczekał aż, jego rozmówca jakimkolwiek gestem da znać, że spotkanie faktycznie dobiegło końca. Wydawało się, że czeka go sporo pracy, wolał więc przed wyruszeniem w podróż spędzić czas na medytacji, aby oczyścić swój umysł. Nie wiadomo kiedy może się to przydać. Gdy podniósł się oddał pokłon jak nakazywała tradycja, ale w jego ruchach można było wyczytać szacunek wobec swojego rozmówcy. Człowiek ten jak najbardziej na niego zasłużył ... Cóż więc w niedługim czasie przyjdzie mu poznać wielu ludzi spoza klanu. Ciekawe, choć jeszcze ciekawsze było zajęcie jakie przyjdzie mu pełnić.
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |
20-04-2017, 23:36 | #3 |
Reputacja: 1 | Tymczasem, w oczekiwaniu na wysłannika pana Doji, Shinjo Uesugi Duath z Klanu Jednorożca i Hida Harada Kazuo z Klanu Kraba wraz z Bayushi Henkano Sugai z klanu Skorpiona oraz Lwicą - Matsu Shinju Shorisuro ucztowali, korzystając z kto wie czy nie ostatniej okazji do odpoczynku. |
21-04-2017, 20:49 | #4 |
Reputacja: 1 | ak. Zrozumiałem. - Młody Kakita ukłonił się z szacunkiem i trwał w tej pozycji czekając na znak, że może odejść. Namiestnik-dono nie powiedział kiedy trzeba wyruszyć, więc Yuu był w duch gotowy, na to, iż może otrzymać rozkaz wyruszenia niezwłocznego. I choć nie byłoby to dla niego najszczęśliwsze wyjście, z pewnością zrobiłby wszystko by zadowolić przełożonego. Ostatnio edytowane przez Googolplex : 22-04-2017 o 00:16. |
25-04-2017, 21:04 | #5 |
Reputacja: 1 | Mirumoto Tokeru Koto oto siedział wpatrując się w chłopki pracujące na polu ryżowym. Polu leżącym już za granicą ziem jego klanu. Przed sobą miał bowiem widok na pola ryżowe i wioskę klanu Ważki. Pomniejszego klanu wywodzącego się po części ze Smoków i żyjącym z nimi Harmonii. Nic dziwnego, że patrol ashigaru pilnujący granicy między klanami właściwie zajmował się plotkowaniem na temat co ponętniejszych chłopek. Coś co nie mogłoby się zdarzyć na ziemiach Skorpiona czy Lwa. Tu jednak nie było dyscypliny. I nie musiało być jak twierdził Mirumoto Hohei Saito. Samuraj, który siedział przy Koto i był właścicielem przygranicznych ziem. I wioski w której obaj przebywali. Starszy już samuraj i dumny ojciec dwóch synów gościł w swych skromnych progach Koto już od kilku dni. I w międzyczasie opowiadał o różnicach między ich ziemiami, a ziemiami Lwa u których gościł parę lat temu, z okazji narodzin swego potomka. - My… jesteśmy pośrodku jak te góry. Trwałe i niewzruszone. Nie mamy za wiele, ale nie mamy mało. Nie jesteśmy bogatymi Żurawiami, ale daleko nam do wypalonych pustkowi Krabów czy ubogich ziem Skorpiona. Nie jesteśmy celem zazdrości bo żyjemy skromnie. Mamy spokój. Inne klany muszą się obawiać napaści, czy to z powodu zazdrości czy chęci zagarnięcia bogactw. Togashi przyniósł nam spokój, jakiż inny daimyo dał swym poddanym lepszy dar? - powiadał wieczorami. Jego ashigaru nigdy nie ruszą do boju, mają pilnować granic i od czasu do czasu rozprawiać się z bandytami. To niewiele obowiązków i nie wymagają one żelaznej dyscypliny. Tyle że goście z innych klanów mogli na to spoglądać inaczej. A pro po gości… Ci właśnie nadjeżdżali. Na przedzie na pięknym rumaku jechał Jednorożec dumnie prezentując się na swym wierzchowcu. Jako jedyny zresztą. Za nim bowiem podążała lektyka z monami Doji na bokach i zielonym tłem. Wysłannik Szmaragdowego Namiestnika. Lektyka była niesiona przez czterech tragarzy. Za nimi podążała trójka bushi, masywny Krab, Skorpion w czerwonej masce i Lwica. Pochód zamykała siwa staruszka prowadząca muła załadowanego różnymi pakunkami. Zapewne wszystkim co byłoby potrzebne do rozbicia obozowiska. Sprytne i przemyślane. Koto wszak najlepiej ze wszystkich wiedział jak niebezpieczne i nieprzewidywalne są góry. Kakita Yuu & Shinjo Uesugi Duath & Hida Harada Kazuo edno koku w srebrze. Czwórka tragarzy. Jedna lektyka. Jeden muł. Jedna kucharka. Tyle… i aż tyle. Na ziemiach Smoka Yuu i tak prawdopodobnie nie będzie miał gdzie wydać tego srebra. Chyba że na swe sługi. Kano, Umaki, Nartu i Sebu… czterech wysokich i silnych heiminów wywodzących się ziem rodziny Daidoji. Służyli jako tragarze i pomocnicy wielu Żurawiom. Byli posłuszni i umieli zginać karki. Nie umieli walczyć, ani polować, ani łowić ryb. Za broń służyły im proste noże. Byli tragarzami i tak należało ich traktować.. - Jeśli staną przeciw wrogowi, uciekną lub się skulą. Nie żądaj od trzciny, by stała się sosną. Bo tylko złamie się pod naporem twych wygórowanych oczekiwań. - wyjaśnił Kodane Mifune przedstawiając ich. Tak samo jak przedstawił Ofu, kucharkę, praczkę i krawcową w jednym. Wystarczająco starą by nie wywoływała problemów wśród młodych bushi. - Nie bierz młodych… i ładnych służek. Najlepiej w ogóle nie bierz nowej służby. Ci powinni wystarczyć wam do końca.- wyjaśnił Doji i dodał jeszcze.- Służą mi wiernie, więc wolałbym żeby do mnie wrócili cali i zdrowi. Kompetentni słudzy to cenny nabytek. Doji miał rację… o czym wszyscy bushi przekonali się dość szybko. Cała czwórka heiminów sprawnie rozbijała obozowisko i równie szybko je zwijała. Dbali o wszelkie potrzeby samurajów jak i wierzchowca Hidy. Targowali się o ceny warzyw i suszonych ryb na targu, pilnowali by ekwipunek był w należytym porządku, a Ofu… by ich ubrania były zawsze czyste. No i nieźle gotowała, choć rzadko mieli okazję się o tym przekonać, dopóki wędrowali drogami Klanu Ważki, ale to właśnie miało się skończyć. Na drodze ich wyprawy była wioska Smoków. Ani duża, ani mała. Ani biedna, ani bogata… no… może mniej zasobna od tej, którą mijali a która należała do klanu Ważek. Na granicy między ziemiami obu klanów stali ashigaru, którzy na widok zbliżającej się grupy przestali gadać tylko wyprostowali się sztywno prezentując dumnie swe włócznie yari. Nie mogli jednak zetrzeć pierwszego wrażenia, niezdyscyplinowanych i pociesznych bardziej niż groźnych przeciwników. O wiele lepiej w oczach bushi prezentowali się dwaj podchodzący samurajowie. Jeden straszy ale nadal krzepko zbudowany i szczupły bushi w nieco wytartym miejscami kimonie, oraz drugi młodszy od niego. Nie wyglądali na spokrewnionych. A choć starszy z nich nie nosił może nowego kimona to jednak ono, jak i zbroja i jak i daisho były zadbane. Ot, cenił to co lubił i nie dawał się uwieść powabowi nowości. Starszy samuraj nie miał żadnego zarostu, ani też blizn na twarzy, włosy dość krótko ścięte były co prawda związane w kok, ale bynajmniej daleki od tradycyjnego samurajskiego koku. I był tu przywódcą, młodszy samuraj niewątpliwie był jego pomocnikiem. I ów starszy wyszedł przed pozostałych. Zarówno ashigaru, jak i młodego bushi… czekał, aż cały pochód się zatrzyma, by sprawdzić ich papiery podróżne. Nie wydawał się zaskoczony ich pojawieniem. Także i jego młodszy samuraj. Ten wyglądał jakby wręcz oczekiwał ich pojawienia się.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. Ostatnio edytowane przez abishai : 26-04-2017 o 18:34. |
04-05-2017, 22:15 | #6 |
Reputacja: 1 | Jednorożec wolał nie próbować uzurpować sobie pozycji dowódcy, póki co patrzył się z uśmiechem na dwóch samurajów i tę garstkę ashigaru z ich patykami. Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 04-05-2017 o 22:18. |
05-05-2017, 17:02 | #7 |
Reputacja: 1 | auzo widząc, że przywódca nie kwapi się do rozmowy z dwoma samurajami nie dociekał, czy to z powodu zamyślenia nad ważkimi sprawami dotyczącymi misji czy też ze zwykłego wczorajszego opilstwa. |
05-05-2017, 18:45 | #8 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Googolplex : 08-05-2017 o 13:40. |
06-05-2017, 12:47 | #9 |
Reputacja: 1 | Koto obserwował cały pochód z zaciekawieniem. Wiedział kim są, ale należało zachować pewne procedury. Dlatego sam trzymał się z tyłu pana tych ziem. Jakkolwiek małe by one nie były, to on był tutaj gospodarzem i był odpowiedzialny za przestrzeganie praw. W ciągu tych paru dni spędzonych u niego zdołał nawet go polubić. Nie był to specjalnie ambitny człowiek, ale spokój i cisza też mogły mieć wysoką cenę, zwłaszcza przed trudami jakie czekały ich w dalszej podróży. Góry bywały zdradliwe, a kto wie co czeka ich w tajemniczej nawet jak na standardy Smoków twierdzy. Nie powiedział nic, gdy wysłannik namiestnika, pozwolił aby Krab mówił za niego. Dla młodego Smoka, był to afront w stosunku do pana tych ziem i zastanawiał się jak ten zareaguje. Na miejscu starego samuraja przeciągnąłby ich przez procedurę, aby nauczyć ich trochę szacunku, a także pokazać, że znajdują się na ich klanowych ziemiach. Oczywiście wszystko zależało teraz od starszego mężczyzny. Koto jedynie nieznacznie zmienił pozycję, gdyby miała to okazać się jakimś podstępem ....
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |