Dwie pary drzwi okazały się zamknięte, lecz nie trzecie. Trzecie, ostatnie, drugie po lewej drzwi otworzyły się z cichym kliknięciem zamka. Oczom Shunsuke i Yamasaki ukazała się... ciemność. Prawdopodobnie mieli przed sobą pomieszczenie pozbawione okien. - Hello ?- zawołał cicho Sonoroki czując ciarki na grzbiecie. Zaciemnione pomieszczenie wręcz krzyczało: Pułapka! Nic więc dziwnego, że niespecjalnie się spieszył z wejściem do środka. Wątpił jednak by czająca się za nim Yuki Hime weszła bez wahania do środka. Mogli jednak albo wejść w pułapkę, albo… czekać aż wróci światło. Czekać… Shunsuke miał dość czekania, więc wszedł mrok bez wahania. Może to był błąd, ale lepszy taki błąd niż czekanie bez końca. Miya była tuż za rysownikiem. Gdy pierwsza para drzwi okazała się zamknięta, dziewczyna zaczynała wątpić, że znajdą za trzecimi coś… ciekawego? W sumie sama nie wiedziała na co liczyła. Nie zauważając rozterki mężczyzny, stała za nim cierpliwie, wpatrując się w kraty obok, a gdy ten wszedł w ciemność… stanęła w progu, opierając się o futrynę. Nie widziała, to dobre słowo, sensu, by wchodzić dalej. Tymczasem po omacku Shunsuke zaczął poznawać nowe pomieszczenie. Po kilku minutach udało mu się ustalić, że było bliźniaczo podobne do tego, w którym zostali zamknięci. Jedyną różnicą był niewielki, płaski przedmiot, którego omal nie przegapił, leżący na stoliku. Czyżby telefon? W tej chwili Sonoroki wątpił, by telefon do kogokolwiek im pomógł. Niemniej ciekawość przyciągnęła go ku temu przedmiotowi. Ruszył w jego kierunku. Gdy dotknął wyświetlacza, zobaczył jednak, że na urządzeniu jest tak naprawdę tylko jedna aplikacja dźwiękowa oraz plik notatki tekstowej. Sonoroki nie uruchomił na razie ani jednej ani drugiej… zamiast tego użył światła samego telefonu do oświetlenia pomieszczenia, by się po nim rozejrzeć. Nic innego jednak nie znalazł - pomieszczenie wyglądało tak samo jak to, z którego się wydostali. Kruczowłosa nasłuchiwała telepania się mężczyzny po pokoju, a później jak mrok pomieszczenia rozjaśnia się za sprawą czegoś małego i płaskiego. Yama jednak dalej nie miała zamiaru ładować się do środka, o odzywaniu się nie wspominając. Shunsuke zaś przyglądając się telefonowi czuł wściekłość. Wiedział bowiem że ich oprawcy bawili się ich kosztem. Cholerni “naukowcy” od siedmiu boleści. Jeśli to miała być wizytówka ludzkości, to raczej nie nastawili by Niebieskich pozytywnie do siebie. Miał wielką ochotę rzucić tym małym aparacikiem o ścianę i roztrzaskać go w kawałeczki, ale nie zrobił tego. - Zamknij drzwi i stań za nimi.- zwrócił się do królowej lodu. Jego głos drżał ze strachu. Naprawdę nie chciał robić tego co zamierzał, ale miał dość dalszej stagnacji. Z zawartości komórki wybrał tekst i zaczął czytać bezgłośnie. Uznał bowiem, że dźwięk uderzyłby w nich oboje. Czuł się bowiem nieco odpowiedzialny za bezpieczeństwo Yuki Hime. “Włącz mnie i zamknij oczy” - przeczytał tekst, przywodzący na myśl instrukcje na przedmiotach w świecie Alicji z Krainy Czarów. Kobieta odbiła się od framugi i złapała za klamkę. - Jak masz zamiar dzwonić… to upewnij się, że wybierasz numer ślusarza… - mruknęła w odpowiedzi, ciekawa co takiego rysownik wyczytał w telefonie. Zamknęła drzwi, zostawiając “kompana” samego, tak jak o to… poprosił. - Gorzej… chcą byśmy.. się zmienili. Ale oboje nie musimy. Jedno z nas.. ty chyba nie chcesz, co?!- krzyknął drżąc ze strachu Sonoroki. Bo on nie chciał. Ta myśl go przerażała. Owszem wiedział, że prawdopodobnie to kiedyś nastąpi. Że zniknie. Że zastąpi go Ten Obcy. Ale nie teraz. Nie tak. Nie w tej chwili. Nie dawano im jednak wyboru. Skrzypaczka stała na korytarzu wpatrująć się w mrok. Odstawiła krzesełko pod ścianą, bo było jej zbyteczne, po czym oparła się od drzwi i skrzyżowała ręce na piersi. -Jest mi to obojętne… - stwierdziła spokojnie, podnosząc nieco głos, by osoba po drugiej ścianie ją usłyszała. Nie piała jednak jak zdenerwowanych kurczak, jak to robił Shun. - Oczywiście… jeśli w ogóle taka zamiana jest możliwa do wywołania. Nie panujemy nawet nad wspomnieniami, które w nas siedzą, więc jakie jest prawdopodobieństwo, że siłą woli obudzimy w sobie umarlaka z kosmosu? Oni nie żyją i są tylko zapiskiem, skopiowanym i wklejonym jak dokument na pulpicie komputera. Żeby go otworzyć, musimy najechać kursorem na ikonkę i dwa razy kliknąć… tymczasem, nie mamy ani ekranu, ani myszki, ani nawet bladego pojęcia, gdzie szukać owego pliku. Myślisz, że oni to potrafią? Nic o nas nie wiedzą, poświadczyć o tym może cała ta szopka z przesłuchaniami… Nie wiem kto z tobą gadał, zanim przysłali ciebie do mnie… ale ja gościłam u siebie profesora nauk… jakiś tam. Pierdolił mi przez godzinę o rzeczach których nawet nie umiem powtórzyć, ale… wiesz co nas łączyło? Oboje nie mieliśmy zielonego pojęcia o co chodzi z tym kosmitą w środku. - Dziewczyna westchnęła, zmęczona tym długim monologiem, ale… ktoś musiał go w końcu powiedzieć, inaczej facet zesrałby się ze strachu w gacie. -Masz żonę albo dzieci? - Nie. A ty… męża? Na matkę za spokojna jesteś.- rzekł głośno Sonoroki manipulując przy głośności urządzenia. -Poza tym to cię uspokaja? Że jesteśmy w rękach ignorantów, którzy nie wiedzą co robią? Przecież tacy są gorsi. Gdy był pewien, że ustawił komórkę możliwie cicho, dodał głośno..- Są jak dzieciaki trzymające w baseniku żabę i dźgają ją patykami na oślep w nadziei, że stanie coś zabawnego. Odetchnął głęboko i dodał.- Zaraz puszczę nagranie. Nie wiem co się stanie po nim, ale… zobaczymy czy ty będziesz chciała to powtórzyć, po moich rezultatach. “Ale patos…” stwierdziła czarnooka, wystukując palcami rytm na swoim przedramieniu, jakby szarpała za struny skrzypiec. - Na niektóre rzeczy nie masz wpływu. Nie wybierasz sobie daty urodzin i tak samo nie wybierzesz sobie daty śmierci, no… przynajmniej w większości przypadków. Za to ty masz wyjątkowo wybujałą fantazję… aż dziwne, że nie wydałeś własnej mangi… - Umilkła nie wiedząc co jeszcze powiedzieć i w zasadzie to… nie za bardzo przejmując się zaistniałą sytuacją. Ciekawiło ją tylko, dlaczego mężczyzna uparł się robić to co robił, skoro wyraźnie mu to nie pasowało… może faktycznie miał w sobie coś z sadomaso? -Ale na inne mam wybór. Wejdź po dziesięciu minutach! Z krzesłem!- krzyknął poirytowany Shunsuke. Słyszał od babci o katolickich męczennikach, a od dziadka o kamikadze. Nie sądził jednak że jego własne poświęcenie, będzie tak… żałosne. Jakoś nie czuł dumy, czy błogości. Tylko paniczny strach. I może właśnie po to, by go zwalczyć, próbował włączyć… PLAY. Ale póki nie potrafił się do tego zmusić. - I tak miałam zamiar cie nim zdzielić… - mruknęła pod nosem, uśmiechając się delikatnie do siebie. Nie robiła tego od wielu lat… W końcu gdy Sonoroki był pewien, że Yuki Hime już go nie słyszy, po kilkunastu uderzeniach serca, które waliło w jego piersi jak młot... w końcu wcisnął przycisk odtwarzania. |
Japonia, Tokyo, poniedziałek, późne popołudnie Orochi i Alice Kiedy Orochi i Alice dotknęli powierzchni dziwnej kuli spod ich dłoni wydobyło się błękitne światło. Ten blask nie tylko zalał całe pomieszczenie, ale także ich samych jakby… jakby przenikając ich ciała. Gdy znów na siebie spojrzeli nie mieli swoich ziemskich ciał, lecz przywdziali aparycję kosmitów, którzy w nich zamieszkiwali. - Yakalafi… - szepnął kosmita, który jeszcze kilka chwil wcześniej był Orochim. [MEDIA]https://vignette2.wikia.nocookie.net/starwars/images/4/48/TattooedChiss-TNR.jpg[/MEDIA] Zresztą jaźń Japończyka była cały czas aktywna. Zauważył nawet, że teraz to on przerastał o głowę towarzysza, który wcześniej jako Europejczyk wydawał mu się bardzo postawny. - No proszę, Makhenike – odpowiedział Lindsay, który jednak Lindsayem obecnie nie był. Zmienił się nie tylko jego wygląd, ale i głos, gestykulacja… wszystko. [MEDIA]https://vignette2.wikia.nocookie.net/starwars/images/4/4a/Outboundthrawn.jpg[/MEDIA] A spoczywający gdzieś tam w środku Alice przyglądał się temu, nie mogąc nic zrobić.– A jednak udało ci się dotrzeć. - rzekł... choć wcale tego nie chciał. Obcy, który zajął miejsce Orochiego, jakby sprężył się do skoku. W jego czerwonych oczach było szaleństwo. - Jedenaście lat, dupku! Jedenaście lat!!! Jedenaście pieprzonych lat zanim wreszcie mogłem umrzeć! Jak mogłeś? Jak mogłeś mi to zrobić?! Po co?!!! Powiedz mi „po co” zanim cię zabiję – darł się Makhenike opętańczo, nie robiąc jednak wielkiego wrażenia na towarzyszu. - Dla niej. – odpowiedział po prostu Yakalafi, zachowując ten sam zimny spokój. - Dla niej? Selohi cię nie chciała, wiesz o tym! - Ale zechce. Szczególnie, gdy zobaczy cię w tym… - Yakalafi uśmiechnął się pogardliwie – ciele. Doprawdy ten cały Orochi pasuje do ciebie. Z gówna można ulepić tylko gówno, jak mawiają Filipińczycy. - Ty… ty… zabiję cię! Yakalafi rzucił się na przeciwnika, lecz w chwili, gdy jego ręka oderwała się od czarnej kuli, znów był tylko Orochim, a jego towarzysz Lindsay’em. Oki wpadł na Szkota teraz, przez co obaj się przewrócili na posadzkę. Haruka i Saito Udało się! Wydostali się z tego domu wariatów – nieprawdziwego posterunku policji, w którego murach kryła się jakaś organizacja międzynarodowych oszołomów, którzy uważali parę zbiegów i jeszcze kilka innych osób, obdarzonych wizjami o życiu pozaziemskim, za zagrożeni dla całej planety. Też coś! Absurdalny humor rodem z Monty Pythona albo jakiegoś rodzimego teleturnieju.Oczywiście, nie szło idealnie – zeskakując, mimo poczynionej uwagi, Saito nadwyrężył sobie kostkę i na razie mógł zapomnieć o bieganiu. Jednak dzięki temu, że zatrzymał się wraz z Haruką w cieniu ogrodzenia wokół posterunku udało im się uniknąć patrolu, który właśnie przechadzał się chodnikiem. Dwójka zbiegów miała tymczasowo zapewnioną kryjówkę, lecz nie mogli przecież zostać tu na zawsze. Okolica była wyludniona. Po lewej mieli otwarty teren boisk oraz placu zabaw, a dalej szkołę i jakieś osiedle – żeby jednak dostać się między domy, musieliby przebyć odkryte tereny boisk. Z drugiej strony natomiast znajdował się par, za którym między drzewami można było dostrzec światła samochodów i jakąś ulicę. Problemem tutaj był jednak fakt, że patrolujący policjanci ruszyli właśnie w głąb zielonego terenu, idąc jedną z wielu alejek. [MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/cf/3b/a8/cf3ba8f24569edec0f52e9c80c006650.jpg[/MEDIA] Shunsuke Shunsuke zamrugał oczami nagle przytomniejąc. Uzmysłowił sobie, że dziwna wizja wcale nie miała związku z urządzeniem w jego rękach. Dopiero teraz nacisnął przycisk „Play” i zamknął oczy, choć w kompletnej ciemności, jaka panowała w pomieszczeniu, wydawało się to zbędne. Początkowo nic się nie działo. Siedział w ciemności, a żaden dźwięk nie zakłócał ciszy. Aż nagle usłyszał głos. Głos o tyle niezwykły, że choć obcy, wydobywał się z jego umysłu. - Zostaw mnie. – warknął głos. Z jakiegoś powodu Shunsuke wydawało się, że należy do kobiety. Yamasuki W pewnym sensie została sama. Znów. Kolejny raz. Jak zawsze. Sama.Stała w pogrążonym w ciemności korytarzyku. Nikogo nie słyszała, nikogo nie widziała. Czas jakby zatrzymał się w tym miejscu. |
Sonoroki był zdziwiony. Czym było to nagranie. Co się właściwie działo. Najpierw wizja, a teraz TO. - Z chęcią bym cię zostawił w spokoju. Z naprawdę wielką chęcią.- zaczął więc na głos rozmowę z głosem we własnej głowie.- Ale tak jakby, nie mogę. Zostałem do tego zmuszony. - Nie przyjdę po was. Nie obchodzi mnie to całe szaleństwo z kosmitami. - powiedział głos z uporem, choć przecież Sonoroki wcale nie zadał pytania. - Witaj w klubie, mnie też nie. Może zatem pomożesz mi w mojej sytuacji? Wiesz gdzie jestem?- zapytał sarkastycznie Sonoroki.- Wiesz gdzie się znajduję księżniczko? Bo też kto inny to mógł być. - Nie wiem gdzie jesteś. I nie jestem twoją księżniczką. - burknął głos - Daj mi spokój! - No tak. MOJĄ księżniczką z pewnością nie jesteś.- odgryzł się Shunsuke i zamyślił na chwilę. Po czym spytał.-A wiesz… gdzie ty jesteś? - Tak. I chcę tu pozostać. - powiedziała. - Jesteś więźniem jak my?- zapytał Shunsuke. - Uwięzili was… - kobieta nie odpowiedziała, lecz wydawała się strapiona tą wiadomością - ja... nie, ja nie mogę wam pomóc. Po prostu zostaw mnie. Sonoroki nie odpowiedział. Milczał wpatrując się w mrok i zastanawiając co teraz zrobić. Dalsza rozmowa nie miała sensu. Pewnie uporczywie nękając ową dziewczynę mógłby wydobyć z niej informacje. Ważne jednak dla tych, którzy go przetrzymywali, nie dla niego. - Szukają cię. I mają sposoby by cię znaleźć, skoro znaleźli nas.- rzekł po dłuższym milczeniu. Nie dostał jednak odpowiedzi. Nacisnął przycisk, przerywając transmisję. Czekał w ciszy, aż Yuki Hime wkroczy do pokoju z krzesłem. Nie czuł w tej chwili ochoty, by wstać, by coś rzec… by zrobić cokolwiek. Po chwili usłyszał jej ciche pukanie - widać nie chciała wchodzić, nie wiedząc czy wyłączył transmisję. -Żyję. Nie zmieniłem koloru na niebieski.- rzekł w odpowiedzi Sonoroki, na tyle głośno by mogła posłyszeć jego głos. Yamasaki weszła więc do środka i postawiła krzesło obok. - I co? - zapytała pozornie bez zainteresowania. - I nic. Można się z nią… skontaktować. Rozmowna nie jest.- stwierdził machając zdobycznym kawałkiem technologii.-Strata czasu w sumie. Jak ten cały eksperyment. - Jaką nią? Znów coś bredzisz… - Księżniczką.- stwierdził cicho i krótko mężczyzna. Yamasaki patrzyła na niego, ale nie skomentowała. Do nagrania też się nie wyrywała. - Zobaczmy. Może nasi obserwatorzy otworzyli swoim świnkom doświadczalnym pozostałe drzwi. - zaproponował Shunsuke po dłuższej chwili milczenia. Okazało się jednak, że oba pozostałe pomieszczenia są zamknięte. To samo krata na korytarzu. Yamasaki westchnęła, jakby chciała powiedzieć “a nie mówiłam” i wróciła do sali przesłuchań bez słowa. Załamany sytuacją Shunsuke poszedł z nią. |
Haruka i Saito zwiewają Haruka obserwowała oddalający się patrol, zastanawiając się czy możliwe było, by cały posterunek wiedział o paranoi, która się w nim rozegrała. |
|
|
Japonia, Tokyo, poniedziałek, późny wieczór Peter O’hrurg siedział w swoim fotelu. Minę miał nietęgą. Jego zespół specjalistów podzielił się na dwie opcje, które najprościej można było nazwać prohumanitarną, uwzględniającą prawa Kompatybilnych jak ludzi, druga – bardziej radykalna – skupiała się przede wszystkim na celu „Głuchego telefonu”, traktując uwięzione osoby wyłącznie jako obiekty badawcze. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=RY-oT9amX5k[/MEDIA] Orochi i Alice Zabijanie kosmity to nie taka łatwa sprawa, jak się okazuje. O ile szał Mekhenike był prawdziwy i ten naprawdę chciał zrobić krzywdę swojemu pobratyńcowi, który rozdzielił go z ukochaną i zmusił do przeżycia ponad 10 lat w całkowitej samotności, o tyle każde oderwanie ręki od kuli kończyło się przemianą w Okiego. Yakalafi szybko to odkrył. A że po prawdzie nie spieszyło mu się do umierania, to drażnił się z pierwszym oficerem. Prowokował go, wyśmiewał, po czym sam zabierał dłoń, by znów się przemienili w Ziemian. Bywało więc, że Orochi wpadał na Alice’a w szale, który wyzwalał się w Mekhenike, lecz przy swojej drobnej budowie i nieporadności niewiele mógł zrobić Szkotowi. Okazało się, że zabijanie człowieka wcale nie jest takie łatwe, gdy ma się do dyspozycji tylko stare trampki. Nagle stało się – zasilanie wróciło. Nie minęło kilka minut, gdy na korytarzu usłyszeli głosy i zbliżające się kroki wojskowych butów. Shunsuke i Yamasaki Podłamany Shunsuke siedział na ziemi, podczas gdy Yamasaki usiadła na krześle jak poprzednio – z wyprostowanymi plecami i dłońmi na kolanach – jak robot a nie człowiek. Jej twarz była pozbawiona emocji, a oczy zamknięte. Sonoroki nie wiedział jak ma dotrzeć do tej dziwnej dziewczyny. Czy to z powodu kosmity w swoim wnętrzu taka była? Wtem coś zabuczało, lampa w pokoju ponownie zabłysła, ruszyły wentylatory. Nawet Miyako otworzyła oczy, gdy szczęknęła kłódka przy kracie na korytarzu. Po chwili do pomieszczenia weszli dwaj postawni mężczyźni – z wyglądu Amerykanie. [MEDIA]http://www.urbanoptiques.com/wp-content/uploads/2010/11/Men-In-Black-Sunglasses-Quicken-Loans.jpg[/MEDIA] - Ty idziesz z nami, ona zostaje – powiedzieli po angielsku i nie dbając o to, czy zostali zrozumieni, podeszli do Shunsuke. Gdy próbował oponować lub chociaż z nimi porozmawiać, dostał paralizatorem pod żebro. Yamasaki aż podskoczyła na swoim krześle i przyłożyła dłonie do ust, by stłumić okrzyk zdziwienia czy też zgrozy. Ponury wyraz twarzy czarnoskórego facet sprawił jednak, że nie miała odwagi ruszyć się ze swojego miejsca. W końcu najważniejsze, by to od niej się odwalili, prawda? Dwóch osiłków zabrało przytomnego, ale pozbawionego chwilowo kontroli nad swoim ciałem Shunsuke i zamknęło za sobą drzwi pomieszczenia. Yama znów była uwięziona w pokoju przesłuchań. Tymczasem jej dotychczasowy towarzysz niedoli był wleczony przez długi korytarz, potem schodami na górę i znów przez długi korytarz. Sonoroki zapamiętał, że minął tutaj jeden zakręt w prawo i dwa w lewo nim dotarli do podobnej jak na piętrze niżej kraty. Białoskóry typ w okularach otworzył kłódkę i nie patyczkując się wrzucił do środka Shunsuke, który powoli odzyskiwał władzę w ciele. Po tym krata została znów zamknięta, a para osiłków odeszła. Orochi, Shunsuke, Alice I w tej części budynku jednak rysownik nie był sam. Hałas zwabił na korytarz Orochiego i Alice’a, którzy przyglądali się nowemu towarzyszowi niedoli. Nie znali się, lecz mogli przypuszczać, co ich wszystkich tutaj sprowadza.Zresztą zaraz miało się to potwierdzić. Po kilku niezręcznych chwilach obserwacji, gdy Shunsuke próbował chociaż usiąść na ziemi, za zakrętem korytarza usłyszeli kolejne kroki – tym razem jednak inne. To były szpilki, bardzo wysokie szpilki. Przed kratą stanęła rudowłosa kobieta o europejskich rysach twarzy, która spojrzała na trzech uwięzionych mężczyzn z pogardą. [MEDIA]http://i0.kym-cdn.com/entries/icons/facebook/000/016/959/binx.jpg[/MEDIA] Uruchomiła jakiś niewielki przedmiot w dłoni, który okazał się być całkiem sprytnym translatorem. - No dobra, ufoludki – mówiła w języku, który Alice’owi najbardziej przypominał hiszpański, może portugalski język – Koniec zabawy. Potrzebujemy odnaleźć tą waszą księżniczkę. Wy jesteście dla nas bez znaczenia. Pomożecie nam, to was puścimy. Nie pomożecie, lub nie uda wam się to w ciągu 10 godzin, to wasza koleżanka zostanie zabita. Jak jej było w tym waszym dziwnym języku? Selohi czy coś. – Orochi i Alice rozpoznali imię ukochanej swoich „pasażerów”, podczas gdy Sonoroki skojarzył, że mowa o Yamasaki. Ruda zaś mówiła dalej swoim ostrym, skrzekliwym głosem: - Zresztą was też zabijemy, jeśli się nie przydacie… ale dopiero po tym, jak trochę sobie poużywają na was nasi naukowcy. Dajcie nam księżniczkę jednak, a was puścimy. Może nawet w ten sposób wasi kosmici zdechną, to całkiem możliwe. – wzruszyła ramionami - Jak coś, macie w pokoju przesłuchań na ekranie podgląd na koleżankę Selohi. Żebyście wiedzieli, że nie żartujemy, to zaraz możemy panienkę uszkodzić, byście wzięli się do roboty. Kobieta wyjęła z kieszeni urządzenie, wyglądające jak iphone i rzuciła nim w siedzącego na podłodze Shunsuke. Rysownik rozpoznał przedmiot, który znalazł w ciemnym pokoju. - Wiem, że potrafisz tego używać. – Rzekła do niego ruda - Tamci dwaj zaś rozkminili kulę. Macie więc z czym pracować. I lepiej bierzcie się do roboty! Haruka Dotarła do salonu, w którym pracował Ichoro, by przysłowiowo pocałować klamkę. O godzinie 22.34, jak wskazywał zegar na pobliskim placyku zabaw lokal był już zamknięty na cztery spusty. Nie pozostała jednak niezauważona. Nagle z piskiem opon zatrzymał się koło niej motocykl. [MEDIA]https://rakoonia.files.wordpress.com/2010/08/bosozoku01.jpg[/MEDIA] Koleś, który na nim siedział, przyjrzał się dziewczynie i… sięgnął do kieszeni po nóż. - Ty jesteś tą dupą, która wsypała K-eya! – wysyczał z nienawiścią, wstając z siedzenia. Saito Czy był obserwowany? Czy go śledzili? A jeśli tak, to kto? Może ta staruszka przysypiająca w kącie autobusu? A może ta para śmiejących się zbyt głośno japiszonów? Albo to kierowca był odstawiony?Akutagawa czuł jak ogarnia go paranoja. Jakoś jednak dotarł do dzielnicy Yue. [MEDIA]http://images.dannychoo.com/cgm/images/post/20121127/26745/160656/large/a76f08dfc27cb58cd277814f4d625c35.jpg[/MEDIA] Nie bywał tu często, pamiętał jednak upierdliwą gospodynię domu, w którym dziewczyna wynajmowała małe mieszkanko i jej kategoryczne podkreślanie, że nie zgadza się na żadnych gości po 21. Tymczasem na zegarze, który Saito minął po drodze zauważył, że przeszła godzina 22. Długowłosy mężczyzna podszedł do budynku i zobaczył że w oknie Yue świeci się światło, choć zasłony były już zaciągnięte. Co w takiej sytuacji miał zrobić? |
|
|
Czy coś jeszcze tego dnia mogło się wydarzyć nie tak? Teraz jeszcze mafijny psychol z nożem. Zaczynała coraz poważniej obawiać się o jutrzejsze spotkanie z Saito. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:46. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0