Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-12-2017, 17:49   #1
 
Mr.Tremond's Avatar
 
Reputacja: 1 Mr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłość
Pardes rimmonim



Zamknij powieki.
Wsłuchaj się w brzmienie słów i ciszę pomiędzy nimi. Zanurz się i zapomnij. O mnie, o sobie, o wszystkim wokół. Niech myśli płyną do źródła.
Pradawnego źródła prawdy i piękna.


Smoliście czarny kruk, poderwał się niespodziewanie do lotu. Zdawać by się mogło, że przerażenie ścisnęło mu serce i wzbudziło niepohamowane pragnienie ucieczki. Zalegająca wokół cisza nie zwiastowała żadnego niebezpieczeństwa.

Z rozkołysanej gałęzi, na której jeszcze przed chwilą siedział kruk, pomknęła w dół srebrzysta kropla. Mknęła nieuchronnie ku zatraceniu. Jej nieskazitelne piękno lada moment roztrzaska się na miliony nic nieznaczących drobin.

Wilgotny pocisk dosięgnął celu i wybudził tkwiące w letargu zmysły. Miliony bodźców, wrażeń i odczuć spłynęły na Hawwę z siłą wodospadu.

Kształty i kolory wirowały przed oczami kobiety w iście opętańczym tańcu. Wiele uderzeń serca minęło nim jej umysł zdołał uporządkować migoczący wokół chaos.

Las. Otaczał ją mroczny, dziki, pradawny las. Pierwotny bór o którym opowiada się w legendach.

Nie znała tego miejsca, choć jednocześnie zdawało się jej ono bliskie sercu i budziło przedziwną nostalgię.
Jej umysł wypełniała pustka. Widziała tylko, że przy narodzinach nadano jej imię Hawwa.
 
__________________
I only have time to coffee
The best is yet to come

Ostatnio edytowane przez Mr.Tremond : 13-12-2017 o 00:56.
Mr.Tremond jest offline  
Stary 11-12-2017, 00:10   #2
 
MrsTremond's Avatar
 
Reputacja: 1 MrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumny

Oto ja - Hawwa. Córka swej matki i oblubienica ojca swego. Porzucona i zapomniana. Umysł mój to czysta karta, choć w sercu na dnie skryte są opowieści sprzed wieków.
Oto ja - Hawwa. Samotna pośród gęstego boru. Szukam prawdy i dróg do samej siebie.


Oto po mej prawicy księga w skórę oprawiona i żelazem okuta. Po lewicy zaś przedziwna maska we krwią ludzką zbrukana, leży.
Oto prawda o mnie.
Oto cała ja - Hawwa.

Cóż to jednak słyszę? Dźwięk rogu przerywa pradawną ciszę. Lęk ściska me serce i każe uciekać, czym prędzej. Nie zastanawiając się ni chwili, chwytam księgę i maskę w krwi ludzkiej skąpaną i gna przed siebie. Wiekowe knieje dadzą mi schronienie. Taką mam nadzieję, gdyż nagonka coraz bliżej.
 
MrsTremond jest offline  
Stary 11-12-2017, 23:51   #3
 
Mr.Tremond's Avatar
 
Reputacja: 1 Mr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłość

Woal ciemność spłynął na nią delikatnie i otulił, niczym ciepły babciny pled. Rozkołatane serce znalazło bezpieczną przystań pośród omszałych kamieni znaczących drogę w głąb mrocznych czeluści. Żądny krwi świat ucichł, jakby nigdy nie istniał.

Hawwa oparła się plecami o chłodną ścianę groty. Z lubością chłonęła opadający na jej ciało spokój. Jak wiele minęło czasu od chwili, gdy ostatni raz czuła się tak bezpieczna?
Nazbyt wiele. Jej ciało, jej umysł zdążyły już zapomnieć, jak bardzo potrzebowały tego uczucia. Kolejne uderzenia serca wyznaczały upływający czas.

Coś jednak pełzło w jej stronę. Wolno, wolniuteńko, niemal ospale. Z każdą chwilą było jednak coraz bliżej i bliżej.

Lepka woń rozkładu i śmierci przykucnęła przy stopach Hawwy, by w następnej chwili zacząć oplatać jej łydki i uda. Odrażający fetor chwycił ją w końcu za gardło i zaczął z wolna dusić z przeogromną siłą.


Znała ten dławiący swąd, aż nazbyt dobrze. Był jej poduszką do snu w latach młodości, wymarzonym kochankiem w wieku młodzieńczym i odwiecznym przyjacielem, aż po dziś dzień. Był jej cieniem, był jej brat i drugim ja, bez którego nie potrafiła się obejść. Był wszędzie tam, gdzie ona.

Zapomniała o tym przez chwilę. ale teraz już wie i nie zapomni. Nie zapomni.

Krew płynęła wolno. Obfite strugi krwi spływały z jej dłoni tworząc, brunatne kałuże u jej stóp.
A tłumy klęczały u jej stóp i błagały o litość.
A ich nieustający lament wznosił się pod niebiosa.
 
Mr.Tremond jest offline  
Stary 12-12-2017, 23:06   #4
 
MrsTremond's Avatar
 
Reputacja: 1 MrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumny


Oto ja - Hawwa. Córka swej matki i oblubienica ojca swego. Porzucona i zapomniana. Samotna i zagubiona w ciemnościach.

***
Umarli nigdy nie milkną.
Chór zapomnianych głosów, wyje pośród nieskończonych eonów.
Lament porusza legiony.

Samotna dywizja
Ostatni regiment
Hordy systemu eksterminacji
Wciąż na wojennej ścieżce

Brakuje lekarstw, wody, kończy się amunicja.
Kończy się amunicja…
Kończy się amunicja…
Rannych zaczęliśmy dobijać.
Rannych zaczęliśmy dobijać.

Szklane istoty nadal szukają strzaskanych kawałków siebie.
Błądzą
Poprzez piaski wiekuistych bezdroży
Błądzą
Sześć miliardów niewolników korporacji
Ciągle na froncie

Wyeliminuj szumy
Chcę, by moje cierpienie dotknęło innych
Dziś słońce pali moje ciało, pali coraz mocniej
Czy walczę z wrogiem, czy li tylko ze swoim tymczasowym sumieniem?
Uratować mnie może jedynie boskie uniesienie
Szybka śmierć - Mam do tego prawo

Gotowe do chrztu egzekucyjne mury
Słowa to tortury
Marzę o torturach
Nie chcę już zabijać.
Szukam ostoi - Chłodnej wnęki zapomnienia
To nie zapomnienie, to przywrócenie
Ogień na grobach wciąż płonie.

Północny wiatr wieje
Jaki kierunek atak obierze?
Zbrodnia oczekuje kary
Giną całe wojska
Zbrodnia oczekuje kary
Dłonie zakrywają twarz
Będziesz się modlić, klękać, krzyczeć
Krzyczeć!

 
MrsTremond jest offline  
Stary 16-12-2017, 22:32   #5
 
Mr.Tremond's Avatar
 
Reputacja: 1 Mr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłość
24 dzień miesiąca Cheszwan, 128 rok po przyjściu Proroka Pan Światła

To już czternasty dzień pościgu. Ludzie są zmęczeni i złaknieni powrotu do domu. Tak wiele już przeszli, ale dzięki łasce Pana nasz cel jest blisko. Udało się nam zapędzić wiedźmę do jaskini. Jej los jest już przesądzony. Teraz jest już tylko kwestią czasu, gdy wpadnie w nasze ręce. Żywa lub martwa.
W sercach moich ludzi miesza się nadzieja i lękiem. Wszyscy doskonale wiedzą z kim mamy do czynienia. Na domiar złego, zaabsorbowani pościgiem, nawet nie zauważyliśmy, jak głęboko w knieje się zapuściliśmy. Las jest tutaj nie tylko nieprzyjazny, dziki i niebezpieczny, ale także dziwny, czy wręcz nienaturalny. Drzewa zdają się mieć tysiące lat, a ich korzenie jakby wyciągały ku nam swe kostropate łapska. Wiem, że to tylko złudzenia i ciągle powtarzam to swoim ludziom. Sam jednak przyłapuje się na tym, że widzę rzeczy, które nie powinny istnieć. Tylko dzięki modlitwie mój umysł pozostaje ostry i krytyczny. Tylko dzięki wierze i łasce Pana, nie daje się zwieść widzidłom. Lata nauki w zakonie, wydają swoje dobre ziarno.

***

Popołudniu podjęliśmy próbę rozmowy z wiedźmą. Ja i mój signifer, stanęliśmy przed wejściem do jaskini i oznajmiliśmy wiedźmie, że czeka ją śmierć jeśli się nie podda.
Jedyną odpowiedzią z jej strony był szyderczy śmiech, dobywający się z wnętrza groty.

W tym samym czasie moi ludzie sprawdzili, czy w pobliżu nie ma innych wyjść z jaskini. Łaska Pana nam sprzyja i wygląda na to, że korytarze jaskini prowadzą jedynie ku czeluścią She’olu.

***

Podjęliśmy jeszcze dwie próby zmuszenia wiedźmy do poddania się. Obie zakończyły się,tak samo jak pierwsza.
Dopełniwszy słów Pisma, przystąpiliśmy do zbierania drwa na ogień, który miał wykurzyć wiedźmę na powierzchnię.

Gdy wszystko było gotowe sam podłożyłem ogień pod stos. Ogień zapłonął i płomienie strzelił pod niebiosa. W napięciu i z przygotowaną bronią czekaliśmy, co się stanie.

***

Wielu ludzi straciłem. Wiele litrów krwi wsiąknęło w polanę przed jaskinią. Ocaleni kopią groby dla swych przyjaciół i towarzyszy broni. Ich ofiara jednak nie poszła na marne. Przeklęta kobieta klęczy przede mną skrępowana żelaznym łańcuchem.
Pycha nadal nie zeszła z jej lica. To jednak tylko kwestia czasu.
Nareszcie możemy wrócić do stolicy, do naszych domów, do rodzin.
Chwała Panu! Nasze zadanie zostało wykonane.

Setnik XV sotni, Legionu Magnus Vitalis
Baruch, syn Natana z pokolenia Aszera


********



20 dzień miesiąca Tewet, 128 rok po przyjściu Proroka Pan Światła
Bab-ilani, 77 Sigurat, siedziba Kohen Ha-rosz Pana Światła


Młody akolita z lękiem staną przed drzwiami najwyższego kohena. Wstąpił do zakonu zaledwie kilka miesięcy temu i to miało być jego pierwsze spotkanie z Szabetajem Trzecim, Kohen Ha-rosz Pana Światła. Okoliczności były wyjątkowe ze wszech miar. Aaron nie tylko został wyznaczony, jako osobisty szafarz łask, dla setnika Barucha, ale teraz miał przekazać najwyższemu kohenowi, złe wieści.
- Wejść - usłyszał w odpowiedzi na swoje pukanie.
- Czcigodny Kohen Ha-rosz, najwyższy spośród wybranych przez naszego Pana. Wybacz panie najście, ale….- młody akolita nie zdążył dokończyć swej wypowiedzi. Szabetaj gestem nakazał milczenie i rzekł:
- Nie traćmy czasu na zbędne formułki. Mów z czym przychodzisz.
- Panie, setnik Baruch kazał przekazać, że wiedźma przebudziła się i odzyskuje moc. Pilnujący ją strażnicy nie żyją. Wiedźma zmąciła ich umysły i zmusiła do walki…
- Wystarczy! Prowadź, młodzieńcze. Czas rozpocząć naszą świętą misję!
 
__________________
I only have time to coffee
The best is yet to come

Ostatnio edytowane przez Mr.Tremond : 22-12-2017 o 21:43.
Mr.Tremond jest offline  
Stary 22-12-2017, 00:14   #6
 
MrsTremond's Avatar
 
Reputacja: 1 MrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumny
Oto ja - Hawwa. Córka swej matki i oblubienica ojca swego. Porzucona i zapomniana.
Skrępowana. Skuta. Zniewolona.

Głupcy! - wrzeszczę. Sygnał nie dociera.
Co się dzieje? - pytam sama siebie.
Widzę ich twarze, ich przerażone oczy. Słyszę szmer błądzących myśli. Bezmyślne, dziurawe istoty sądzą, że mają nade mną władzę.
Głupcy! - wrzeszczę - Oto ja Hawwa! Na kolana!
Sygnał nie dociera.



Regres! Czas zmian.
Stare zasady zniknęły. Tysiące światów przeminęło, powstało tyle samo nowych.
Ja nadal tutaj. Porzucona i zapomniana. I choć to mój czas, to więzy krępujące me ciało i umysł, nadal trzymają mocno.

Szukam, czego nie ma. Czy to błąd?
Jawny sabotaż.
Wdzieram się do ich kościanych katedr. Podziwiam niedościgłą gładkość sklepienia. Istny cud architektury.
Krew spływa po krętych mozaikach posadzki. Krew płynie wartkim strumieniem. Płynę z jej nurtem, jak przed wiekami. Płynę, jak zawżdy bywało.

Czarna ćma siada na karku. Dreszcz przebiega przez wszystkie członki. Końcówki nerwów drżą, Zmierzchnica znowu wiruje w swym opętańczym tańcu śmierci. Szepce plugawe słowa wprost do twego serca.
Uważaj na co patrzysz! Uważaj czego słuchasz! Gdyż nie ma już ratunku. Nie ma już zbawienia. Niechybnie czeka cię zguba. Zatracenie w odmętach Szeolu.

Blask kłów. Trzask łamanych kości. Wieczny morza szum. Szum morza krwi.
Łaska spłynie na wszystkich wiernych, klęczących u mych stóp.
Nie ma litości. Nie ma przebaczenia.

Jestem tylko ja. Hawwa - pierwsza i ostatnia tego imienia.

 
MrsTremond jest offline  
Stary 07-01-2018, 00:27   #7
 
Mr.Tremond's Avatar
 
Reputacja: 1 Mr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłość
Żałobne dzwony biły przez wiele, wiele dni. Ich dudniący dźwięk niósł się głównymi ulicami miasta, wpełzał w najmroczniejsze alejki i docierał do najbardziej zapomnianych zaułków. Ściany i fundamenty kamienic, szynków i rezydencji wibrowały w posępnym rytmie śmierci. Wszystkie siedemdziesiąt siedem siguratów, także opłakiwało najwyższego kapłana. Dzwonnicy na Wieży Płaczu zmieniali się po wielokroć, aby nieść światu tragiczną wieść.

Szabetaj Trzeci, Kohen Ha-rosz Pana Światła, odszedł nagle i niespodziewanie z tego świata.

Od wielu dni poprzez stalowe niebo nie przebijał się, choćby jeden złocisty promień słońca. Dla wielu był to znak, że sam Elohim opłakuje swego wiernego sługę.
Dzień pogrzebu ściągał żałobników z najodleglejszych stron. Niebo nad Bab-ilani stawało się coraz bardziej zachmurzone i posępne.
Wszyscy astrologowie byli zgodni, jak nigdy wcześniej. Czasy ostateczne zbliżały się wielkimi krokami.


24 dzień miesiąca Tewet, 128 rok po przyjściu Proroka Pan Światła
Bab-ilani, 77 Sigurat, siedziba Kohen Ha-rosz Pana Światła


Świeca na biurku dopalała się z wolna. Jej płomień wirował, a powtarzające się co kilka chwil trzaski knota brzmiały niczym armatnie wystrzały. Setnik Baruch stał oparty plecami o ścianę i z coraz większym zniecierpliwieniem wpatrywał się w pretora Lewiego. Ten milczał i niczym skamieniały wpatrywał się w dokumenty leżące przed nim na biurku.
Cierpliwość setnika w końcu skończyła się i rzekł:
- Wybacz pretorze, ale czas nas goni…
- Masz rację… masz całkowitą rację. Nadal jednak nie mogę uwierzyć w to, co się wydarzyło.
- Nikt nie może uwierzyć i nie może się pogodzić.
Pretor przetarł twarz, jakby chciał zetrzeć dręczące go zmęczenie.
- Nie chodzi tylko o śmierć Szabetaja. Choć to rzecz straszna i tragiczna, to w gruncie rzeczy można by było się z nią pogodzić. Niestety kolejne znaki zdają się potwierdzać najgorsze przepowiednie.
- To znaczy? - spytał setnik. W oczekiwaniu na odpowiedź mężczyzna wyprostował się, jakby miał za chwilę otrzymać rozkaz od samego cesarza.
- Nie wiesz?
- Jestem tylko zwykłym setnikiem panie. Zostałem wyznaczony na dowódcę grupy łowczej. Miałem złapać wiedźmę i to dzięki woli naszego Pana, udało mi się. Tylko tyle. Gdyby nie wola czcigodnego Szabetaja, moja rola by się na tym skończyła.
- Rozumiem - odparł pretor ciężko wzdychając.
Na zewnątrz z coraz większą siłą szalał wiatr. Jego podmuchy co i rusz wdzierały się do komnaty poprzez szpary między oknami. Towarzyszył temu przeciągły gwizd, który w setniku budzil przykre wspomnienia.
- W księdze Megiddo prorok napisał:
“Przyjdzie dzień w którym słońce zamknie się w sobie
Niebo stalowe oblicze przybierze
A gwiazdy ze sklepienia spadać będą;
Góry w powietrze uniesione zostaną,
a zwierzęta drapieżne gromadami ulicami miast snuć się będą.
Otchłanie oceanu podniosą się i zleją wszystko co żywe,
W dzień ten z grobów zwłoki bez dusz wyjdą
i krew żywych spijać będą
W owym czasie Elohim z księgi przedwiecznej pieczęci wszystkie zerwie .
a jego aniołowie w trąby zadmą”

Setnik Baruch w zadumie pokiwał głową, słysząc te słowa.
- Znam ten fragment czcigodny pretorze. Nim wstąpiłem do legionów, z polecenia ojca, kilka lat spędziłem w Yeshivie.
- Iście wielka jest roztropność i mądrość twego ojca. Zdajesz sobie zatem sprawę, że księga Megiddo znana jest tylko we fragmentach.
Baruch przytaknął skinieniem głowy.
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi zdają się wskazywać, że przyszło nam żyć w czasach ostatecznych. Pojawienie się wiedźmy, a teraz jeszcze śmierć Szabetaja są już tylko tego dopełnieniem. Musisz wiedzieć, że osobisty astrolog cesarza twierdzi, że schwytana przez ciebie kobieta jest liktorem zbliżającego się Har-Magedonu. Dlatego też tak wielką uwagę poświęcono temu, aby ją schwytać. Na wieść o jej ucieczce wielu straciło wszelką nadzieję na powstrzymanie nadchodzącej katastrofy. Ja jednak wierzę, że jest jeszcze dla nas promyk nadziei.
Pretor Lewi zrobił pauzę, jakby bał się wyartykułować swoje pragnienia. Westchnął głęboko i spojrzał na stojącego po jego prawicy setnika.
- Musimy odnaleźć zaginione fragmenty księgi Megiddo. To tam wedle słów kronikarzy może się kryć droga do wyjścia z obecnej sytuacji. To w tych fragmentach prorok naszego Pan zawarł słowa pociechy i wskazówki, co powinniśmy robić. Baruchu, udało ci się schwytać podstępną wiedźmę, czym dowiodłeś swojej odwagi, męstwa i pobożności. Jeżeli istnieje ktoś komu uda się odszukać zaginioną księgę, to jesteś nim właśnie ty.
Setnik pochylił głowę na znak posłuszeństwa i gotowości przyjęcia rozkazu.
- Jestem zaszczycony, czcigodny pretorze, ale jak mógłbym tego dokonać. Nikt nie wie, gdzie owe fragmenty mogą się znajdować.
- Masz rację, choć nie do końca. Przez ostatnie dni studiowałem wraz z wieloma uczonymi dawne kroniki i chronosy. Udało nam się ustalić, że ostatnim miejscem, gdzie widziano księgę Megiddo w komplecie była masada Menachem ben Jair. Zbierz zatem dziesięciu najdzielniejszych i najbardziej zaufanych ludzi i ruszaj na ziemię gojów i odzyskaj nasze utracone dziedzictwo.

***

Wnętrze groty oświetlały tylko dwa małe kaganki. W ich słabym świetle tańczyły długie cienie, trzech wysokich mężczyzn, członków Chewra Kadisza. Ciało niedawno zmarłego Kohen Ha-rosz Szabetaja Trzeciego, spoczywało płasko na specjalnie na tę okazję wykutym kamieniu.
Castrum doloris, twierdza smutku i boleści, przygotowana dla Szabetaja wykonana została z białego agatu. Postument gładkością przypominał ciało młodej dziewicy. Było to efekt kilkudziesięciogodzinnej pracy sześciu najlepszych w mieście kamieniarzy. Jego jedyną ozdobę stanowił skomplikowany geometryczny wzór w którym splatały się ze sobą i przeplatały dwa wyraźnie zaznaczone symbole. Pierwszy stanowił znak hay, będącego symbolem życia wiecznego, drugim zaś kwiat mandragory, będący rodowym insygnium zmarłego.

Dwóch członków bractwa, obmywało ciało Szabetaja ziołową wodą. Trzeci z kolei stał u wezgłowia i odmawiał modlitwę, jednocześnie masę do wykonania pośmiertnej maski.
Jego melodyjny głos odbijał się od ścian groty i powracał ze zdwojoną siłą .

Ledwo padło ostatnie słowo modlitwy w grocie zerwał się wiatr. Potężny podmuch w oka mgnieniu zdmuchnął dwa kaganki, które z trzaskiem roztrzaskały się o ziemię.
Nastała absolutna ciemność. Uderzenie serca później powietrze wypełnił potworny krzyk, a cały Beit tahara zatrząsł się w posadach.
 
__________________
I only have time to coffee
The best is yet to come
Mr.Tremond jest offline  
Stary 07-01-2018, 17:24   #8
 
MrsTremond's Avatar
 
Reputacja: 1 MrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumny
Moim wrogiem czas
Wypij swoje podaj dalej
Niczego nie żałuje
Jeszcze długo poczekacie na mój pogrzeb

Waruj!
Siadaj! I czekaj pomału!
Mój świat, mój kraj, mój dom i moja ziemia

Dziesiąte okrążenie Sefer ha-Bahir

Ec Haim rośnie we mnie
Poprzez mnie
Ec Haim to ja

Tej nocy niech wyją wiatry
Tej nocy niech wylewa woda
Niech drży boża trzoda

Wypala się słońce
Łza w ogień spada
To migotanie komór
więc lepiej medytuj
a poczujesz esencję

aż wreszcie spłoniesz
słysząc słowa prawdy

A gdy minie noc
wreszcie upadną rządy
A gdy minie noc
nie zapamiętam nic pewnie
reszta
wszystko ściśle tajne

to ostatnia noc
to zmierzch tytanów

pozostanie tylko pamięć

Idę doliną, gdzie nie ma litości
oko za oko
ząb za ząb

ciała pod ziemią gniją
a znicze płoną

Jak się nazywasz?
Hawwa!
Córka swej matki i oblubienica ojca swego.
Porzucona i zapomniana.
Eloi! Eloi!
Po co imię boga wzywasz?

Eloi, Eloi, lema sabachthani

Oto ja!

Nikt nie odważy się zakłócić ciszy
Skamieniali wciąż się modlą

Trzymaj się
Powodzenia

Odchodząc zabierz mnie
 
MrsTremond jest offline  
Stary 15-01-2018, 14:50   #9
 
Mr.Tremond's Avatar
 
Reputacja: 1 Mr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłość
To nasz ósmy dzień poza murami świętego miasta Bab-ilani. Dzięki mannie maszerujemy nieustannie, bez wytchnienia. Za zgodą moich ludzi nie robimy nawet postojów na posiłki. Nasza misja ma w tej chwili najwyższy priorytet. Nie liczymy się my, ani nasz ból i zmęczenie. W obliczu czasów ostatecznych istnieje tylko nasza misji. Jeśli Najwyższy Pan zezwoli, to dokonamy tego na Jego cześć i chwałę.

***
Wydarzenia tej nocy na zawsze zostaną w mej pamięci. Do tej pory nie mogę ochłonąć, po tym co się stało. Ja i reszta mego oddziału may świadomość jak wielkich wydarzeń byliśmy świadkami. To wprost niewiarygodne, że ja prosty setnik zostałem wybrany przez Pana. Aby jednak dopełnić kronikarskiego obowiązku opiszę wszystko, tak jak miało miejsce.
Zapadł już zmrok. My maszerowaliśmy dalej i dzięki światłu Luny, droga przed nami oświetlona była, niczym w dzień. Stanowiło to dla nas nieomylny znak, że Elohim jest z nami i nas prowadzi.
Efraim, syn Noego z pokolenia Symeona, mój przepatrywacz dostrzegł ich jako pierwszy.
Przerażony zameldował mi o tym, co ujrzał.
Nie mogłem uwierzyć w jego słowa, brzmiały tak niewiarygodnie.
Podeszliśmy bliżej całym oddziałem i naszym oczom ukazał się widok straszny. Dziesiątki ciał wygrzebywało się z ziemi, niczym larwy jakiegoś pasożyta. Ich przegniłe ciała oświetlone przez blade promienie Luny, budziły w nas grozę i śmiertelne wprost przerażenie.
- Wypełniają się pisma - szepnął jeden z moich ludzi.
- To cmentarzysko poległych w bitwie pod Tirah-Kedesh. To tutaj trzysta lat temu, dwie setki naszych świętych wojowników przez tydzień opierało się ponad tysiącu gojów księcia Nur-Abada.
- Święci wojownicy, wskrzeszeni, aby służyć w armii Yetzer Hara.
Spojrzeliśmy po sobie. Żaden z nas nie wiedział, co ma czynić w takiej sytuacji.
I wtedy posłyszeliśmy donośny odgłos szofaru i głos z nieba przemówił do nas.
- Padnijcie na twarz synowie grzechu, gdyż sam Elohim przemówi do was.
Tak też zrobiliśmy. W następnej chwili cichy głos przemówił wewnątrz naszych serc.
- Nie lękajcie się, gdyż wybrałem was spośród wielu. Grzechy wasze obmywam, a serca wasze wypalam ogniem miłości. Byście byli, jak ja. Czyści, miłosierni i sprawiedliwi. Oto w moim świętym mieście Bab-ilani, powstał prorok i przemawia w moje imię. Fałszywy to pasterz, który przyszedł aby nieprawość zasiać w sercach wielu. I wielu zanim pójdzie, gdyż oczy ich zaślepione, a serca martwe. Cuda on czynić będzie i jeszcze więcej ku niemu lgnąć będzie. Oto ja was namaszczam, abyście w moje imię pokój nieśli i ludzi przed oszczercą wybawili. Moc moja z wami będzie, gdziekolwiek pójdziecie. Ruszajcie do mego świętego miasta, aby szpetnego anioła Edomu z moich progów przegnać.
Tak oto ja Baruch, syn Natana z pokolenia Aszera, setnik XV sotni, Legionu Magnus Vitalis wraz z moim dziewięcioma towarzyszami zostaliśmy wybrani, jako paladyni Boga Najwyższego.


***
W tym samym czasie w świętym mieście Bab-ilani dzwony nadal biły. Nie były to już jednak tony żałobne. Teraz każde kolejne uderzenie obwieszczały światy wesołą nowinę.
Szabetaj Trzeci, Kohen Ha-rosz Pana Światła, zmartwychwstał.
Stał on teraz pełen sił, radości i życia na szczycie 77 siguratu, a nieprzebrany tłum oddawał mu hołd.
 
__________________
I only have time to coffee
The best is yet to come

Ostatnio edytowane przez Mr.Tremond : 16-01-2018 o 19:08.
Mr.Tremond jest offline  
Stary 30-01-2018, 00:29   #10
 
MrsTremond's Avatar
 
Reputacja: 1 MrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumnyMrsTremond ma z czego być dumny
Hawwa ------- Hiraeth
Zbieram roztrzaskane kawałki samej siebie
Dzban już prawie pełen
Oto ja, nie-ja i mój Hiraeth

Brudny sygnał przedziera się
przez gęstwinę neuronów
zaklinam słowa
plączę i przeplatam

Kształtuje siebie i świat wokół
Oto nadchodzi nowy świt
Oto nadchodzę ja
Hawwa i mój Hiraeth

Powstaje z prochu, jak przed wiekami
Wracam, jak echo by wejść w wasze uszy
Wracam, jak echo by wejść w wasze umysły
Hawwa ------- Hiraeth

Mam tą przewagę jestem niezależna
input/output ------ w środku i na zewnątrz
przesyłam sygnał do umarłych, do wiernych
sieć oplata mózgi wasz wszystkich

Nad mózgiem karność
a nad rozumem wiara
Połamiemy wam gnaty
moje kochane owce

Noszę to brzemię w sobie, ja się z tym budzę
I tylko krew na mej sztaludze
Święte słowa Księgi płyną z mych ust
A niebo wypełnia huk dziękczynnych wiwatów

Budzą się ukryci prorocy
Chaos nadpływa
Nalot burza
Niebiosa i ziemia otwierają swe bramy

Cierpienia poziomy zamkną was w klatce
Ciemność nadpływa, czeka obojętność
Nikt przeszłości nie pamięta
Ból, strach, duch beznadziei - triumwirat

A niebo nieustannie wypełnia huk dziękczynnych wiwatów
Kroczę wśród nieprzebranego morze tłumu po swoje trofeum


Halleluyah!
Halleluyah!
Halleluyah!


 
MrsTremond jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172