Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-02-2018, 16:44   #1
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
[solo] The Loneliest Road


Ból. To pamięta się najlepiej. Jest jak ocean: jego fale przychodzą i odchodzą, większe i mniejsze, czasem uderzając z niszczycielską siłą, która zdaje się wypalać neurony, a czasem tylko delikatnie podrażniając umęczony mózg. Ale tak jak falowanie wody, ból nigdy nie zanika całkowicie; nawet kiedy na chwilę słabnie, pozwalając wypłynąć na powierzchnię innym odczuciom, wszystko nadal przykryte jest jego obecnością, jak nieusuwalną, lepką i wilgotną wodną mgiełką.

Reszta wspomnień jest niewyraźna i rozmazana, pozbawiona tej wyrazistości, jaką niesie fizyczne cierpienie, jakby oglądana przez grubą, mętną szybę.

Droga. Światła auta rozpraszające wieczorny mrok. Otwierający się za zakrętem widok wybrzeża i ciągnącego się za nim błękitu nieskończonej wody.

Emocje. Przyjemność prowadzenia szybkiej, sprawnej maszyny, ledwo wyczuwalne drgania silnika pod maską. Śmiech, rozmowa, wspomnienie zapachu papierosów, kobiecych perfum, czerwieni szminki, zachodzącego słońca uchwyconego w lustrzanej powierzchni przeciwsłonecznych aviatorów. Przyjemne mrowienie skóry, kiedy twarz owiewa chłodny wiatr, wytwór radosnego pędu.

Ale to nie są wszystkie myśli, jakie wypływają na powierzchnię bólu; to strzępy, wyrwane z kontekstu obrazy, które zaraz giną, zastępowane szybko przez silniejsze odczucia: strach, adrenalina skacząca w górę, suchość w ustach, wzrok w panice wiodący za uciekająca pod ostrym kątem czarnej nitki drogi.

Huk. Dźwięk rozdzieranego metalu. Syk płomieni. Ludzki krzyk, wibrujący w powietrzu, coraz wyżej i wyżej, by w końcu opaść w ciszę, jak ucięty nożem.

Głosy. Pochylające się z góry rozmazane twarze: biel siwych włosów, czarne kropki źrenic. Słowa, wyrwane ze znaczeń, poszatkowane, obijające się w czaszce echem, wyzute z dźwięku niosącego je głosu:

- To jest mój...
- ...nie przeżyła?
- ...poinformować rodzinę...

Więcej nie ma nic. Ból i urwane obrazy, to wszystko, co potrafi z siebie wykrzesać ktoś, kto jest więźniem swojego ciała, masy bezładnego mięsa, które nie poddaje się żadnej myśli, żadnemu poleceniu. Wokół jest biało i niebiesko, krzątają się ludzie, pachnie chemikaliami. Lekarze w zielonych kitlach majstrują coś to tu, to tam, co jest w zasadzie obojętne, bo i tak nigdzie nie ma czucia. Otoczenie się czasem zmienia, światła lamp nad głową są to jaśniejsze, to mniej intensywne, ale w zasadzie nie zmienia się nic: ból trwa, pamięć nie istnieje, ciało nie odpowiada. Czas przestaje mieć znaczenie, liczy się tylko trwanie i rozpaczliwa w nim walka, by sobie coś przypomnieć, by wywołać na powierzchnię choć jedno wspomnienie, które na chwilę odwróci uwagę umysłu od rozdzierającego nerwy bólu. Ale prócz tych kilku wałkowanych w kółko zapętlonych wspomnień, twardy dysk tej ludzkiej maszyny jest pusty. Rozpaczliwie pusty, nie niosący żadnej ucieczki w przeszłość, żadnej ochrony przed cierpieniem.

Ból w końcu ustaje.

Ale pamięć nie wraca.

***

Sanitariusz jest niski i krępy, z typu tych mężczyzn, którzy w niskiej, wręcz gnomiej sylwetce kryją nielichą siłę, niezbędną do codziennego targania pacjentów z łóżka na krzesło czy wózek i z powrotem. Z wyglądu jest typowym Latynosem - ciemne włosy ułożone brylantyną, złoty krzyż na owłosionej klacie - a jego uśmiech i płynące za nim pozytywne podejście do życia ma siłę rażenia tysiąca słońc. Nazywa się Raphael Ortega i codziennie odwiedza pokoje pacjentów, odsłaniając okna, przynosząc śniadanie i dzieląc się z zapałem wszystkimi ploteczkami ze świata gwiazdek muzycznych i sportowców, jakie uda mu się wypatrzyć w telewizji poprzedniego wieczora. Potem zjawia się jeszcze parę razy, zawsze na czas, tak, że można by regulować według niego zegarek, zabierając pacjentów na rehabilitację, spotkania z rodziną czy przygotowując pokój na wizytację lekarską.

Rytm każdego dnia w szpitalu jest taki sam, powtarzalny i przewidywalny; po tak długim czasie zna się go na pamięć i wie się, jaki na zewnątrz jest dzień czy godzina po tym, co akurat robi personel.

Ale dziś jest inaczej; po wizycie lekarz prowadzącego Raphael nie zjawia się, by zabrać pacjenta na rehab albo stołówkę; można pomyśleć, że spóźnia się, gdyby nie to, że nigdy tego nie robił. W końcu zjawia się, ale tym razem jest dziwnie poważny i nie trajkocze tak jak zwykle; w dłoniach trzyma plastikową torbę, w którą zawinięto coś kwadratowego. Na szczycie pakunku leży tabliczka czekolady z orzechami, takiej, jaką można kupić w szpitalnym automacie z przekąskami, tyle że ozdobiona przyklejoną na wierzchu kokardką.

- Szefie... - chrząka sanitariusz. Zawsze mówi “szefie”; na karcie pacjenta przy łóżku zapisano imię “John Doe” , ale Raphael unika tego imienia jak ognia - ...wygląda na to, że ten na górze dał panu nową szansę. Konsylium zdecydowało, że wypuszczają pana. Koty też wczoraj wygrali meczyk. Same dobre wieści, nie? - mówi i kładzie torbę na łóżku. Ostrożnie swoimi kanciastymi grubymi łapami wyjmuje z niej kolejne rzeczy: złożone na kostkę spodnie, koszulę i całą resztę ubrania, zapakowaną w strunówkę zapalniczkę i papierosy, nóż, resztę osobistych drobiazgów. Nie ma dokumentów, zdjęć, pamiątek - nic, na czym mógłby się zaczepić umysł, by nadać każdej z tych rzeczy przeszłość. Są za to dwie rzeczy, które jakoś nie pasują do całości zestawu: pęk kluczy - do auta i jakiś małych zamków - na wytartej smyczy i mały pluszowy miś.

- Wszystko wyprane dokładnie i wyprasowane, nawet ten koleżka tutaj. - szczerzy się sanitariusz, głaszcząc zabawkę z czułością - Cały był we krwi... A dziewczyny w pralni znalazły jeszcze w gaciach dwadzieścia dolców, to się nazywa traf! - sięga do kieszeni swoich spodni, wyraźnie speszony i dokłada do tego stosiku pogięty banknot. Nie trzeba być wielkim znawcą mowy ciała, by zgadnąć, że mężczyzna jednak "nieco" mija się z prawdą.
- Jak szef będzie gotowy, to proszę dać znać. - szczerzy się Ortega i powoli wycofuje do drzwi - Zwolnienie to nie takie hop siup, jeszcze trzeba papiery podpisać... a poza tym taki jeden ważniak chce się z panem rozmówić... - rzuca tajemniczo i znika.

Pacjent zostaje sam. Sam ze sobą i z pytaniami, które jak robactwo wyłażą nagle ze wszystkich kątów szpitalnego pokoju i atakują jego dopiero co uleczoną głowę.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline  
Stary 07-02-2018, 14:14   #2
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Nie wiedział kim jest, skąd pochodzi, jak się nazywa… Kompletna pustka w głowie i tylko te pytania, które nie dawały mu spokojnie spać, a gdy sen w końcu nadchodził, były pierwszymi myślami tuż po obudzeniu. Otwarcie rano oczu i natychmiastowe ukłucie w żołądku. Co się z nim do cholery dzieje?

Na początku rehabilitacji był w okropnym stanie, nie tylko fizycznym, ale głównie psychicznym. Natrętne myśli nie dawały mu spokoju. Może zakończyć to tu i teraz? Miał dość swojego obecnego życia, bo przecież nie pamiętał nic ze swojej przeszłości. Ledwo chodził, wydawało się, że boli go każda część ciała.

Zabij się…

Skończ to ty żałosny człowieczku…

Jesteś nikim!


Te przeklęty szepty cały czas nie dawały mu spokoju. Może powinien ich posłuchać. Nie miał chyba na tyle odwagi, żeby to wszystko skończyć. Zbyt bardzo pokochał użalanie się nad sobą, żeby tak po prostu to przerwać. Jakby chciał cierpieć, chciał siebie ukarać… Tylko nie wiedział za co…


***


Szpital, w którym przebywał wyglądał bardzo porządnie. Widać było, że był to jeden z lepszych tego typu ośrodków. Miał szczęście, że trafił akurat tutaj. Jakby trafił do jakiegoś podrzędnego szpitala, mógłby już nigdy nie chodzić. Ciężko to sobie wyobrazić, brak możliwości ruszenia choćby jednym palcem.

Rehabilitacja przebiega powoli, ale widać powoli światełko w tunelu. Najgorszy jest jednak utrudniony dostęp do papierosów. Oddałby wszystko, żeby sobie teraz zapalić.


***


Mijają dni, nikt go nie odwiedza oprócz Raphaela, lekarzy i pielęgniarek. Nikt się nim nie interesuje, nikt z rodziny, przyjaciół… A może on nie ma rodziny, a jeżeli jakąś ma to może nawet nie wiedzą, co się z nim teraz dzieje. Znowu ukłucie w żołądku. Jest z tym wszystkim kompletnie sam.
Każdego dnia pytał lekarza, czy ktoś o niego pytał, dzwonił, przyjeżdżał. Niestety odpowiedź zawsze była taka sama. Był sam na tym świecie.


***


W końcu mógł w miarę swobodnie poruszać się po szpitalu i to bez pomocy Ortegi. Dało to wiele nowych możliwości. W toalecie zaczął palić papierosy razem z pewnym mężczyzną. Okazał się, że jest on chory na raka płuc, a tutaj trafił po wypadku. Jechał akurat na pierwszą chemię. Powtarza, że bez papierosów zwariowałby w tym szpitalu. Czuł się tak, jakby jego wyrok został opóźniony. John całkowicie go rozumiał, w momencie, gdy odpalił pierwszego papierosa po tak długim czasie, poczuł, że w końcu odzyskał coś cennego, coś czego brakowało mu przez ten czas. Stary nawyk? Możliwe… Chociaż ta jedna rzecz mogła mu coś powiedzieć o jego przeszłości.


***


Pewnego dnia w szpitalu wysiadła klimatyzacja, co w Californii było równoznaczne z upałem nie do zniesienia. Nienawidził jak było mu gorąco. Zniósłby nawet straszne zimno, ale w lato zawsze przeżywał katusze.
Próbował zasnąć, z nadzieją, że jak się obudzi, klimatyzacja będzie już działać. Ciężko jest jednak zasnąć, gdy pot leje ci się po czole.

Sen był płytki, na granicy jawy i snu. Znów ten sam… Dwie osoby nachylające się nad jego łóżkiem szpitalnym. Kobieta z ciemnymi oczami i mężczyzna z siwymi włosami. Nic nie mówią, nie poruszają się, ich miny nic kompletnie nie mówią. Wydaje się jakby swoimi spojrzeniami wwiercali się w mu w duszę. Kim oni są? Nie jest w stanie się poruszyć, kompletny paraliż i przyspieszony oddech.

Budzi się gwałtownie. Wydaje mu się, że całe jego ciało jest jeszcze bardziej spocone, niż przed zaśnięciem. W całym pomieszczeniu słychać tylko szum wentylatora. Awaria minęła, jego lęki pozostały.


***


Szpital. Miejsce, w którym czuje się bezpiecznie. Jest całkowicie odcięty od świata. To go uspokaja, za każdym razem, gdy powracają lęki.
Raphael dał mu do przeczytania jedną książkę. Jeden jej cytat bardzo spodobał się Johnowi.

„Powiem szczerze: byłem przerażony życiem, tym wszystkim, co człowiek zmuszony jest robić tylko po to, by mieć na jakąś strawę, kąt i odzienie. Dlatego właśnie nie wstawałem z łóżka i piłem. Kiedy pijesz, to świat nadal gdzieś tam sobie istnieje, ale przynajmniej na chwilę zdejmuje Ci nogę z gardła”

Nie miał alkoholu, ale silne środki przeciwbólowe też robiły swoje.


***


Na drugi dzień Raphael przyniósł złe wieści. Dostaje wypis. Będzie musiał opuścić mury szpitala i zderzyć się z realnym światem.
John jest skołowany, przestraszony. Znów zaczęły mu się trząść dłonie, chociaż już od bardzo dawna tego nie robiły. To się musiało wydarzyć akurat dzisiaj, kiedy w końcu udało mu się spokojnie przespać całą noc i obudzić się bez bólu. Tabliczkę czekolady, którą dostał w prezencie wyrzucił do śmietnika. Nie miał najmniejszej ochoty na słodycze.

Poczekał, aż sanitariusz wyjdzie z pokoju. Zaczął powoli przebierać się w swoje normalne ubrania. Po chwili stanął przed lustrem i spojrzał na swoje odbicie. Czarne włosy, kilkudniowy zarost na twarzy, wałki pod oczami. Nie wyglądał dobrze, ale w sumie zdążył już się przyzwyczaić do tego widoku.

Wyciągnął ze strunówki zapalniczkę zippo z logiem The Rolling Stones i schował ją do kieszeni. Zajrzał do środka paczki papierosów. Na szczęście w środku było jeszcze kilka fajek. Jak tylko stąd wyjdzie, pierwsze co zrobi to zapali.

Zaschło mu w gardle i lekko zakręciło się w głowie. Usiadł na krawędzi łóżka. Wziął w ręce pluszaka, który był w jego rzeczach. Przytulił go mocno do piersi, zamknął oczy i zaczął powoli oddychać. Nie wiedzieć czemu, uspokajało go to.

Co go czeka po wyjściu? Co ma ze sobą dalej robić? Nie zna zbyt dobrze okolicy, oprócz Raphaela nie zna tu nikogo. Będzie musiał improwizować.
Powoli otworzył oczy. Schował resztę rzeczy do torby, wstał z łóżka i ruszył w kierunku korytarza. Obejrzał się jeszcze na chwilę. Właśnie zakończył się pewien etap w jego życiu.

Musi znaleźć Raphaela i dokończyć formalności. Jeszcze jakby tego wszystkiego było mało jakiś „ważniak” chce z nim rozmawiać… A przecież to dopiero początek dnia…
 
Morfik jest offline  
Stary 11-02-2018, 22:25   #3
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Kiedy tylko Doe otworzył drzwi i ostrożnie wyjrzał na zewnątrz, kątem oka dojrzał jakiś ruch po lewej stronie; postawny mężczyzna w beżowym mundurze i kapeluszu z szerokim rondem podniósł się gwałtownie z plastikowego krzesełka i staną niekomfortowo blisko, tak jakby zmierzał zagrodzić pacjentowi drogę albo złapać go nagle za ramię.

- Nareszcie się widzimy. Sierżant Robin Mueller, CHP. - rzucił krótko. Jego jasne oczy uważnie wpatrywały się w pacjenta, a na kwadratowej twarzy malowała się źle skrywana niechęć - Prowadzę pańską sprawę; musimy porozmawiać. - postąpił jeszcze pół kroku naprzód, niemal napierając ciałem na Johna i wpychając go na powrót do szpitalnej salki.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline  
Stary 13-02-2018, 14:47   #4
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Ledwo zdążył wyjść ze swojej sali, a już był tam z powrotem. Niby niechętnie opuszczał szpital, ale jednak zachowanie sierżanta lekko go zdenerwowało.

- Nie możemy porozmawiać jak już załatwię wszystkie formalności i wyjdę ze szpitala? – sierżant niestety nie odpuszczał. John poczuł jak jego dłonie znów zaczynają się trząść. Znów poczuł ogromną chęć zapalenia papierosa. Podszedł do okna i otworzył je szeroko. Usiadł na parapecie, wyjął z kieszeni paczkę papierosów, zapalniczkę i szybko odpalił papierosa.
- Dobra niech pan mówi, o co chodzi? – zaciągnął się głęboko dymem i czekał na to, co miał mu do powiedzenia sierżant Robin Mueller.
 
Morfik jest offline  
Stary 17-02-2018, 15:25   #5
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
- Wie Pan, gdzie pan się właściwie znajduje? - gliniarz nie cofnął się dużo, nadal stojąc zbyt blisko Johna i patrząc na niego z wysokości, jakby zamierzał zastraszyć go swoim postawnym wyglądem.
- To jeden z najdroższych szpitali w hrabstwie. Nie ma pan dokumentów, ubezpieczenia ani nawet pieniedzy, a czek wpływał regularnie od kilku miesięcy. - stuknął pacjenta w pierś podkładką pod dokumenty, którą trzymał w ręce - Niech więc mi pan nie pierdoli o formalnościach. Kim pan w ogóle jest? - warknął - Z kim pan jechał? Gdzie miał miejsce pana wypadek? Co pana tu w ogóle sprowadza? - zadawał napastliwie kolejne pytania, aż w końcu oklapł, jakby ten wybuch złości go wyczerpał - Policja chce tylko panu pomóc, jak każdemu obywatelowi. Niech pan zacznie współpracować dla swojego dobra... - dodał nieomal łagodnie.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline  
Stary 21-02-2018, 15:29   #6
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Na słowa policjanta, John znów mocno zaciągnął się i wypuścił dym przez okno. Na zewnątrz starał się zachowywać spokój, ale wewnątrz cały się gotował. Zachowanie policjanta strasznie go wkurzyło. Żeby nie to, że akurat pali, mogłoby się to źle skończyć dla Sierżanta Robina.
- Niech pan się przestanie drzeć, to po pierwsze. Słabo panu wychodzi pokazywanie, że policja chce mi tylko pomóc… – powiedział najspokojniej jak tylko potrafił, chociaż dało się słyszeć lekkie drżenie w jego głosie. - A po drugie, bardzo chętnie bym panu odpowiedział na te wszystkie pytania, ale niestety, nie jest to takie proste…

John wyrzucił peta przez okno. Powoli miał dość obecności policjanta, chciał na spokojnie opuścić szpital i powoli, na własną rękę, zacząć ogarniać swoje życie.
-Tak się składa, że nie pamiętam nic od momentu wypadku. Nie wiem nic o sobie, nie wiem jak się nazywam, nie wiem skąd jestem, nie wiem nawet kurwa czy mam jakąś rodzinę, więc może zamiast wydzierać się na mnie, pomoże mi pan to wszystko ogarnąć?! – na sam koniec już prawie krzyczał. Ręce co raz bardziej zaczęły mu drżeć. Ledwo wyciągnął kolejnego papierosa. Włożył go do ust i odpalił. Musiał się chociaż trochę uspokoić.
 
Morfik jest offline  
Stary 21-02-2018, 16:09   #7
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
- Nic nie pamiętam. Zawsze tak gadacie. - gliniarz pokręcił głową, ale odstąpił kilka kroków, zostawiając pacjentowi przestrzeń. Przewrócił kilka kartek na podstawce i podał Johnowi zdjęcie - mały kwadratowy kawałek papieru, czarno biały.
- Może to panu odświeży pamięć? - spytał złośliwie. Na zdjęciu, które było najpewniej klatką z z kamery CCTV, widać było Johna w towarzystwie jakiejś kobiety; Doe wyszedł dobrze, z niej zachował się tylko nieostry, jasny profil, przykryty długimi, czarnymi włosami. Stali tuż pod kamerą, paląc papierosy; w tle było widać stanowisko do tankowania. Godzina na zdjęciu była późna, koło 3 w nocy.
- To zdjęcie z krajowej 50, z okolic Nevady. Sprzedawca zapamiętał sportowe auto z rejestracją ze stanu Maryland. Trochę daleko od domu, prawda? - spojrzał na Johna uważnie - Kim ona była? Nic was nie łączyło; raczej nie żona. Kochanka? Przypadkowa autostopowiczka? Ktoś, kim nikt się nie zainteresuje, kiedy zaginie, co? - jego głos stał się bardziej natarczywy - Taki "wypadek" nieźle maskuje wszystkie ślady, prawda?
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 21-02-2018 o 19:27.
Autumm jest offline  
Stary 21-02-2018, 18:53   #8
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
John roześmiał się głośno i zaczął klaskać.
- A więc, to o to chodziło od początku! Świetne, świetne… – teraz zaczął się śmiać nerwowo. – Czy pan naprawdę nie rozumie, że nic nie pamiętam?

Odechciało mu się już nawet palić, wyrzucił przez okno do połowy wypalonego papierosa.
- Nie wiem, co to za kobieta, pierwszy raz ją widzę w życiu – powoli zaczął czuć, że nie uda mu się przekonać policjanta do swojej amnezji. – Nie wiem kim jestem, nie mam żadnych dokumentów, nie wiem, co mam robić…

Powoli zaczął się gubić w tym wszystkim, wpadał w panikę, ręce drżały. Na pewno nie wyglądało to dobrze, w oczach sierżanta. Musiał wziąć się w garść, nie mógł pokazać mu, że jest w kompletnej rozsypce.
- Był wypadek tak? Byłem tam sam? Niech pan powie coś więcej o tym wydarzeniu, może to mi pomoże przypomnieć sobie o wszystkim…
 
Morfik jest offline  
Stary 21-02-2018, 19:17   #9
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Sierżant podwinął wargę, zagryzając ją zębami. John najwidoczniej zapytał o coś, co sprawiło mu dyskomfort, i ewidentnie nie miał dobrej odpowiedzi, a coś musiał powiedzieć.

- Mamy obecnie sytuację kryzysową, wszędzie pożary... - machną szeroko ręką, jakby to wszystko tłumaczyło - Śmigłowiec zdjął pana kilkaset metrów od szosy, wszystko wokół było już piekłem. Musiał się pan odczołgać od miejsca zdarzenia. Ze zdjęć lotniczych wychodzi, że był tam niezły karambol, ale nie wiemy szczegółów. Teraz to spalona masa metalu. - zadumał się na chwilę, ale zaraz wzrok i ton mu się wyostrzył - Jak nie ma dokumentów, to puszcza się zdjęcie delikwenta przez bazę, czasem kogoś wyszuka. Tak trafiliśmy na to - wskazał na fotkę - I kilka innych zdjęć. Najwidoczniej lubi pan brać pasażerów... pasażerki, które potem nie pojawiają się na kolejnych przystankach. Ciekawe gdzie się podziali... może wszyscy bezpiecznie wysiedli po drodze, prawda?

Odpiął od podkładki woreczek strunowy, w którym był plik takich zdjęć i podał je pacjentowi.

- Śmiało, niech mi pan coś powie o ich losie. Przecież nie rozpłynęli się w powietrzu, prawda?
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline  
Stary 21-02-2018, 21:36   #10
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Wziął do ręki plik zdjęć i powoli zaczął je przeglądać. To niemożliwe, nie mógł zrobić krzywdy tym kobietom, po prostu nie mógł. Przeglądał zdjęcia coraz szybciej, aż zrobiło mu się niedobrze.
- Niech pan to zabierze – powiedział i oddał zdjęcia sierżantowi. Podszedł do ściany, oparł się o nią plecami i powoli osunął się na podłogę. Czuł się podle, zaschło mu w gardle, a dłonie miał całe spocone.

- Nie, nie, nie… Nawet jeżeli to rzeczywiście ja jestem na tych zdjęciach, to i tak nic złego nie mogłem zrobić tym kobietom. Przecież nie jestem jakimś chorym mordercą… Błagam, niech mi pan uwierzy, ja naprawdę nic nie pamiętam z tego wszystkiego… Nie odpowiedział pan, czy w trakcie wypadku byłem sam w samochodzie? Znaleziono jeszcze kogoś?
 
Morfik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172