lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Mortal Kombat 1,5 (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/17690-mortal-kombat-1-5-a.html)

Col Frost 24-02-2019 18:32

W końcu doszło i do tego, niestety w najmniej dogodnym momencie. Nie była to odkrywcza myśl, ale wyprawa w to miejsce była błędem i to większym niż Fowler jeszcze przed minutą przypuszczał. Powinien odejść razem z przewodnikiem i tą całą Kimberly, ale ciekawość raz jeszcze pokonała zdrowy rozsądek. Wystawił się na widok, ściągnął na siebie uwagę i oto efekty.

Gdy zobaczył Johna Doe i Kendrę niemal się nie uśmiechnął. Zdziwił się, że wciąż żyją. Widać muszą być lepsi niż się zabójcy wydawało, albo mieli cholernie wiele szczęścia. Oby nie wyczerpali jeszcze wszystkich zapasów, bo będzie im teraz potrzebne.

Fowler pędził w ślad za Rafem w stronę muru, gdzie znajdowali się pozostali. Nie było czasu kombinować, plan mógł być tylko jeden: uciekać.

psionik 26-02-2019 11:44

John wzruszył jedynie "przepraszająco" ramionami. Kendra będzie musiała sobie radzić bez dodatkowego magazynku. Nadal ukrywając się przed przeciwnikiem obserwował ucieczkę Rafa i Fowlera. Z pewnym niepokojem zauważył, że Scorpion, którego miał okazję poznać na wyspie bardzo interesował się Fowlerem. Nie była to dobra wiadomość. Doe wraz z Tongiem ledwie uszli z życiem przed Sub-Zero, który z kolej zginął z rąk żółtego ninji. To zdecydowanie nie wyglądało dobrze, ale może przy odrobinie okazji udałoby mu się "zmiękczyć" Kimberly i nakłonić do gadania? Póki co, trzymał kurczowo miksturę mając nadzieję, że nie będzie musiał jej użyć.


Fenrir__ 26-02-2019 12:24

Druid został osłaniać tyły. Wolał stać twardo na ziemi aniżeli wspinać się na mur. Ukryty między wysokimi krzewami widział jak jego nowi towarzysze toczą walkę. Przygotował się by włączyć się jak tylko będzie to możliwe.

Mike 26-02-2019 13:25

Fowler i Raf dopadli muru i szybko wspięli na szczyt.
Kendra warknęła coś pod nosem na temat Johna i zeskoczyła. John śledził wzrokiem Skorpiona, ale spojrzenie uciekło mu w bok. Patrzenie kątem oka czasem przynosiło śmieszce przewidzenia. Na przykład takie jak kilku shokanów górujących nad tłumem strażników. Każdy z nich miał 6 rąk.
Ale spojrzenie nie tylko katem oka nic nie zmieniło w widzianym obrazie.
Strażnicy i shokani byli na tyle daleko, że mieli jeszcze spokój od nich. Tylko Skorpion był na tyle blisko by stanowić zagrożenie. Nagle w miejscu gdzie stał pojawiły się dogasające płomienie, ona sam stanął na szczycie muru. Kilka metrów od Johna.
- Widziałem cię na turnieju wśród popleczników Raydena. - stwierdził.

psionik 26-02-2019 20:36

John syknął samemu rozważając ucieczkę, ale nie byłby sobą, po prostu nie byłby sobą. Zamienienie kilku słów z piekielnym ninją, utarcie mu nosa, czy przede wszystkim danie czasu innym na ucieczkę. Wszystko było warte ryzyka i adrenaliny.

- Czy ja wyglądam ci na Fowlera, co Scorpion? Nie? To skup się na tym co masz zrobić, bo inaczej będziesz musiał się przebijać przez nich - Doe wydawał się być nieustraszony i pewny swoich słów samemu wiedząc, że samemu znalazł się w fatalnej sytuacji. Postanowił jednak odwrócić uwagę od siebie i skupić ją na nadbiegających strażnikach.

- ...i pozdrów Quan Chi ode mnie jak będziesz wracać - dorzucił już ciszej, tak by nikt inny prócz piekielnego ducha go nie usłyszał. - Cały czas mam jego prezent.

Obserwował pilnie Scorpiona gotów na unik, jeśli tylko przyjdzie taka konieczność. Musiał się ewakuować, szczególnie, że nie miał ochoty walczyć z armią sześciorękich.


Fenrir__ 28-02-2019 11:33

Na murze było 2 zamaskowanych wyglądających jak Lin Kuei. Gniew druida rozpalił się mocniej. Odruchowo jak każdy drapieżnik wziął na cel słabszego. Ten czarny wyglądał na rannego. Jeśli rozpęta się walka Artahan będzie gotowy!

Col Frost 04-03-2019 08:23

Fowler nie zatrzymał się na szczycie muru na długo. Nie zaszczyciwszy tam obecnych nawet spojrzeniem zeskoczył po jego drugiej stronie. Lądując na ziemi wykonał przewrót, co poskutkowało bólem w prawym boku, stanął na nogi i popędził w zarośla.

psionik 04-03-2019 11:11

John spojrzał na uciekającego Fowlera i kątem oka na napierającymi strażników. Jakby udało się związać ich walką, byłoby super.
- Fowlerem się nie przejmuj, zabiorę go do Quan Chi, nie ucieknie. - John przesunął się nieznacznie do krawędzi muru. - Bardziej martwią mnie ci sześcioręcy - wskazał na zbliżających się coraz bliżej strażników. - UWAŻAJ! - spytał. Liczył na odwrócenie uwagi i szybką ucieczkę.

Mike 04-03-2019 13:36

Ułamek sekundy, gdy Skorpion zerkał za siebie wystarczyła Johnowi. Znikł w cieniu. Ale to nie jego ściga Skorpion. Wyskoczył w górę i znikł w płomieniu. Pojawił się wysoko w powietrzy na ułamek sekundy i znikł.

Przed Fowlerem wykwitł płomień. Rozpędzony zabójca z trudem zdołał wyhamować.
- Zdradę karze się śmiercią - oznajmił Fowlerowi.

Col Frost 04-03-2019 22:00

Fowler zaszurał stopami po ziemi, wyhamowując tuż przed żółtym ninją. Spojrzał wprost w jego, pozbawione źrenic, oczy. Dojrzał w nich... Śmierć? Ale czyją? Skorpiona, która miała miejsce dawno temu, czy swoją własną, która zbliżała się wielkimi krokami? Tego nie potrafił określić. Wiedział jednak, że tej walki nie mógł wygrać. Nie w tym stanie, nie bez broni, a nawet w pełni zdrowy i uzbrojony po zęby nie stanowił dla Hasashiego wyzwania. Ale skoro nie mógł uciec przed śmiercią, to przynajmniej się do niej uśmiechnie.

- A jeśli zdrajca od dawna nie żyje? - spytał wciąż wpatrując się w białka oczu Shiray Ryu. - Jaką karę wybrałeś dla siebie za zdradę klanu?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:11.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172