Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-05-2018, 09:04   #21
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
330

- Możemy spróbować. - Co?! Profesorowa wyraźnie chciała stawić opór. On będzie ciebie dotykał?! Masz męża, dzieci… Miałam. W głowie na chwilę zapadła cisza. Miałam te cztery tysiące lat temu, tak samo jak kilku kochanków. - Jakby co… chyba jeszcze nie do końca panuję nad swoim ciałem.
- Jasne - powiedział Tatian na chwilę przed tym jak jego ramiona zacisnęły się na Elżbiecie. Polkce zawirowało przed oczami nim z impetem uderzyła plecami i tyłem głowy o podłogę. Cóż to było za uderzenie, jakiż był huk, który mu towarzyszył. To było nagłe, brutalne i musiało boleć. Z tą różnicą… że wcale nie bolało. Mężczyzna leżał na niej, jego dłonie zaciskały się na nadgarstkach kobiety, w akcie całkowitej dominacji. Jego twarz stykała się z twarzą Polki, był bardzo zadowolony i może nawet zaskoczony, że tak łatwo mu poszło. Wystarczyło tylko sprawdzić jak naprawdę silny jest Tatian oraz jak silna jest sama Elżbieta.
Mówiłam, że będzie nas dotykał! To naprawde jest twój problem? To powinno było rozwalić nam głowę. Profesorowa zamilkła pozostawiając agentkę samej sobie.
Ela westchnęła. Naprawdę coś jej zrobili. Nie pozostało nic innego jak sprawdzić co dokładnie teraz mogła. Spróbowała zrobić przewrót przez ramię, unosząc mężczyznę, tak by na nim usiąść. Kiedyś nie miałaby siły by z takiej pozycji poderwać kogoś o masie Tatiana.
Elżbieta zrobiła więc przewrót przez ramię i usiadła na mężczyźnie… tak jak by ko tam wcale nie było. No dobra, Tatian stawiał jej opór zbliżony do ciężkiej puchowej kołdry, którą Polka właśnie memłała.
- Ale on jest głupi - Gdzieś zza pleców doleciał Elżbietę męski komentarz.
- I ślepy - wtrąciła zaś jakaś kobieta. Na twarzy Tatiana malowało się jedynie zaskoczenie, choć jego wciąż wolna dłoń i tak znalazła sposób by spocząć na piersi Polki. Ela przyglądała mu się w skupieniu. Ta zmiana sytuacji nie cieszyła jej. Nie powinna móc tego zrobić… Tatian był jednak dorosłym silnym mężczyzną, a przez to ciężkim. Delikatnie chwyciła jego dłonie i przytrzymała je jedną ręką powyżej głowy mężczyzny. Nie chciała mu zrobić krzywdy, ale nie pozwalała też stawiać oporu. Czuła narastającą irytację. Naprawdę ktoś z nią eksperymentował. Naprawdę została uśpiona czy zsuspendowana na te kilka tysięcy lat i nie mogła z tym już nic do cholery zrobić. Wzięła wymach by uderzyć mężczyznę w twarz, ale zatrzymała pięść tuż obok jego nosa. Nie… nie powinna odreagowywać na kimś… nie w ten sposób. Poczuła jak profesorowa zmieszała się. A jak niby chce odreagować?
- Ładnie to tak brać kobietę z zaskoczenia? - Ela uśmiechnęła się do leżącego na ziemi Tatiana i sięgnęła wolną dłonią do kołnierzyka jego koszulki. Pociągnęła palcem wskazującym materiał sprawdzając kiedy ustąpi.
Materiał jednak okazał się znacznie bardziej wytrzymały niż skóra samego mężczyzny. Mimo swojego niepozornego wyglądu koszuli nie można było tak łatwo zerwać. Trochę to mogło uspokajać Elżbietę względem swojego własnego, kuso wyglądającego odzienia. Oczywiście Polka mogłaby spróbować rozedrzeć materiał w rękach., Jednak próba zerwania go z Tatiana kończyła się uniesieniem samego Tatiana.
- Tak - odpowiedział zupełnie szczerze mężczyzna zbitym z tropu głosem. - zresztą to ty mnie wzięłaś z zaskoczenia. - powiedział starając się wyrwać. Widać było iż wsadza w to całą swoją siłę, wciąż jednak jego ruchy jedynie muskały Polkę, zupełnie jakby siłowało się z nią dziecko. Małe dziecko.
- Ej! - Elżbieta uniosła głowę słysząc żeński głos. Prosto na nią i biegła roześmiana kobieta - co powiesz na to! - obca zakończyła wkładając całą energię w kopniaka wymierzonego w zadarty właśnie podbródek Elżbiety. Polka wyleciała to tyłu i znów upadła na plecy. Tym razem poczuła solidnego, powiedzmy placka w twarz, na domiar złego przygryzła sobie język, to akurat bolało. Zanim jednak mogła się nad tym zastanowić na jej twarz i odsłonięte ciało spadało już z impetem pół tuzina twardych buciorów. Nie było to zbyt przyjemne, jak klapsy, a klaps w szyję czy pierś to nie jest coś na co się czeka.
Polka czuła jak z każdym ciosem nowa rzeczywistość wbija się do jej głowy. Osłoniła na chwilę twarz swoim przedramieniem. To byli silni ludzie, a jednak mieli problem by zrobić jej krzywdę, z drugiej strony… nie była nieśmiertelna. Czuła ból i pewnie gdyby kogoś z endoszkieletem bez trudu by ją zabił. Była zła na siebie, że znów dała się zaskoczyć. Musiała się skupić, to nie były zabawy.
Pochwyciła lecącą w jej kierunku nogę i zatoczyła krąg jej właścicielem, by na końcu wypuścić go w kierunku jakiejś grupy maszyn treningowych.
Elżbieta usłyszała nieprzyjemne trzeszczenie gruchoczących się kości gdzieś w piszczeli mężczyzny, którego nogę złapała. Człowiek, jak można się było spodziewać wydał z siebie jęk bólu, ale w jego wrzasku było znacznie więcej wściekłości niż czegokolwiek innego. Jego towarzysze dodatkowo drwili z jego losu. Polka usłyszała też, jak ktoś spuszcza na podłogę ciężary z gryfu. Chwilę później, stalowy (chyba) gryf wylądował na brzuchu Polki. To było jak dostać rózgą na gołe ciało. Dość bolesne.
Ela chwyciła lecącą w jej kierunku rurkę i wyrwała ją z rąk napastnika. Już uzbrojona odtoczyła się kawałek i podniosła się na nogi. Czemu ci ludzie, atakowali ją mimo iż wiedzieli z jaką łatwością robi im krzywdę? Wygięła rurkę w rękach i odrzuciła w kąt sali. Miała na nich uważać… lepiej by nie miała w dłoniach ciężkich przedmiotów. Rozglądając się po przeciwnikach, czekała na kolejny atak.
 
Aiko jest offline  
Stary 07-05-2018, 10:19   #22
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
319

Polka miała niesmak w ustach, chciało jej się strasznie pić oraz jeść.
Rozejrzała się, lecz nijak nie znajdowała choćby tropu sposobu, by zaspokoić te pragnienia. Jedyna sensowna droga dedukcji prowadziła do pilota, który mógł jej pomóc. No i... wypadało chyba sprawdzić w jakim jest stanie.

Olga odpięła pas i powoli podniosła się z siedzenia. Chwilę zajęło jej złapanie równowagi na tyle, by podejść do drzwi, za którymi zniknął wampir. Delikatnie zapukała w zimną taflę.
- Haaalo?
Zanim nadeszła artykułowana odpowiedź, jej uszy doleciało głośne siorbanie, mlaskanie i przełykanie.
- hmmm…? Co zgłodniałaś czy chcesz do toalety? Najwyższy chyba czas w końcu to już prawie tydzień.
Ta odpowiedź zbiła ją z tropu, dlatego chwilę milczała.
- Pić. I jeść. - Była na razie w stanie powiedzieć tylko tyle. Dopiero po chwili odezwała się bardziej charakterystyczna dla Olgi-powstańca opiekuńczość - A tobie nic nie jest?
Zza drzwi znów dobiegło siorbnięcie.
- Ja nie narzekam - mężczyzna wybełkotał ewidentnie mając coś w ustach po czym przełknął - zawsze mam picia pod dostatkiem, coby mnie ładunek nie kusił - znów siorbnął. - dobra, silna jesteś i nie umierasz. Nie będziesz mi zapasów wyjadać. Są potrzebne dla miękkich, normalnych i bardziej bezbronnych pasażerów. Nie lubię jak ludzie bez powodu tu przychodzą, jacyś technicy, srycy i inne smakowite pokusy - Tatian siorbnął i przełknął. - Jesteśmy na miejscu więc możesz wyjść. Pamiętaj tylko, żeby dokładnie zamknąć za sobą właz, bo kiedy tylko go usłyszę, ja wyjdę z tego pomieszczenia, będę wąchał zapach który po sobie zostawisz i wyobrażał sobie różne rzeczy…
Olga odruchowo odsunęłą się od drzwi do kabiny pilota i ruszyła niepewnie w kierunku włazu.
- To zabrzmiało trochę... nieprzyzwoicie. - Skomentowała. I dodała po chwili. A co jest na zewnątrz? Skąd wezmę picie?
- A skąd ja mam to wiedzieć? - doleciało zza drzwi pilota - ja nigdy stąd nie wychodzę. Na zewnątrz są przecież ludzie, więc zaprowadzą cię do jakiegoś miejsca z jedzeniem… no idź już… potrzebuje być sam…
Olga prychnęła.
- Nie jesteś zbyt pomocny. - stwierdziła i znów popadła w konsternację - Jak to otworzyć?
- Pfff… widzisz taki długi sterczący pręt? Chwyć go oburącz u góry i pociągnij mocno na dół. - Faktycznie, na drzwiach włazu było coś takiego. Nim Olga mogła jednak się za to chwycić głos pilota zabrzmiał po raz kolejny. - Ej… czekaj, może nie ciągnij z całej siły, nie wiem jak dużo jej masz. Nie chcę, żebyś mi to zepsuła, rozumiesz? Widzę cię dokładnie, więc zacznij powoli a ja ci będę mówił czy jest dobrze.
Tego było Oldze jednak za wiele. To ona miałą iść w nieznane bez żadnych sensownych wskazówek, a ten... ten wampir troszczył się tylko o swoją puszkę złomu? I jeszcze śmiał ją podglądać?!
- Chcę jeść i pić! Teraz! Albo to rozwalę - łypnęła groźnie na drążek. Odpowiedź nastąpiła chyba dopiero po jakiś trzydziestu sekundach.
- pfffffffffrrrr…. No dobra - Tatian wymamrotał chyba przez zaciśnięte zęby (chyba duże) - wezwałem ekipę ratunkową, będzie czekać na zewnątrz, tylko delikatnie z tymi drzwiami. Dlaczego ja muszę to znosić… - dodał do siebie.
Olga chwilę wahała się, lecz stwierdziła, że nie ma co przesadzać, szczególnie że nie wie dokładnie czemu “wampir” unikał z nią kontaktu, skoro ponoć był dobrze wyposażony w krew. Postanowiłą jednak odpuścić tę zagadkę i z wyczuciem pociągnęła za dźwignię włazu.
Wbrew obawom Tatiana mechanizm działał bez zarzutu i już po chwili, drzwi stały przed Polką otworem. Za nimi, na zewnątrz czekały już trzy osoby: mężczyzna oraz dwie równie skośnookie co on kobiety. Ludzie trzymali przyrządy, które mimo iż dziwaczne, natychmiast skojarzyły się Oldze ze sprzętem medycznym.
[MEDIA]https://4.bp.blogspot.com/-QQAGwt8ORYo/WujUhZ-SYcI/AAAAAAAAiZA/9nfF2HfQCrcU1LIfH13QeipfxlFWcEd2QCLcBGAs/s1600/yula1.jpg[/MEDIA]
- Ile świateł! Ile świateł widzisz! - azjatka, która wyglądała na jakąś nastolatkę krzyczała Oldze w twarz świecąc jej nad oczyma małą latarką.
[MEDIA]https://1.bp.blogspot.com/-8dr34Gt5b0g/WujUhWWZoOI/AAAAAAAAiZE/I10ihFQl5s0mQCqFt2VwMzhFozw-v4ergCLcBGAs/s1600/tatian3.jpg[/MEDIA]
- Czekaj! - włączył się chyba nieco starszy chłopak - może jest w szoku, zrobię jej zastrzyk witaminowy… - druga kobieta, najstarsza z trójki bo wyglądająca na co najmniej dwadzieścia parę lat, powstrzymała towarzyszy.
[MEDIA]https://3.bp.blogspot.com/-2K9UMris9IY/WujUhfFokUI/AAAAAAAAiY8/dKP37ITNVJANJj0msidxJwMatqTkLZEBQCLcBGAs/s1600/tatiana2.jpg[/MEDIA]
- Spokojnie, przecież nic jej nie jest.
- Ale pilot… - upierał się chłopak
- Pewnie spanikował, jak to pilot - starsza azjatka przewróciła oczami i zwróciła się do Olgi - Czy potrzebujesz pomocy, siostro?
Przez chwilę Olga zapragnęła żeby jednak tego komitetu powitalnego nie było. Skrzywiła się, podejrzewając, iż Tatian właśnie ją obserwuje i domyślając się jej reakcji, ma świetny ubaw.
- Nie jestem waszą siostrą. - Burknęła kobieta, odruchowo osłaniając oczy. Następnie, czując drażniącą suchość w gardle odkaszlnęła i kontynuowała:
- Chcę pić i jeść. Ten wasz pilot średnio dba o pasażerów.
- To akurat wasz pilot. - wtrącił nowy głos.
[MEDIA]https://2.bp.blogspot.com/-Ig4aXPJQFtY/WujXCXCBbnI/AAAAAAAAiZY/sb09xpTzSH8-w_6Rr8F6pglUGIpe4F_uQCLcBGAs/s1600/Agnar1.jpg[/MEDIA]
Mężczyzna wyłonił się zza azjatów.
- Yula - mężczyzna zwrócił się do dziewczyny z latarką - podajcie Specjalistce Oldze płyn i proteiny.
- Yyy... jasne! - dziewczyna uśmiechnęła się do Polki - Chcesz doustnie? - powiedziała po czym wyciągnęła z torby na ramieniu przezroczystą butelkę z równie przezroczystą cieczą oraz tabliczkę przypominającą gorzką czekoladę.
“A jaka jest alternatywa?” - chciała zapytać Olga, lecz nawet ona ze swoją “prastarą” pamięcią pamiętała jeszcze ukłucia zastrzyków i wenflony kroplówek. Zdecydowanie więc wolała tradycyjną drogę podawania pokarmów.
- Doustnie... będzie najlepiej. - Powiedziała, po czym dodała pytanie, zwracając się do mężczyzny, który przed chwilą wydawał polecenia, a więc wydawał się być tutaj kimś w rodzaju przywódcy. - Wiecie kim jestem? I... czemu tu przybyłam?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 10-05-2018, 09:59   #23
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
Tabliczka smakowała tak jak wyglądała, podobnie ciecz - ot czekolada z wodą. Jednak po dwóch kęsach i kilku łykach potrzeby Olgi były już zaspokojone. Azjaci szybko się oddalili wymieniając między sobą jeszcze mało pochlebne komentarze na temat pilota Polki.
- Oczywiście - odpowiedział biały mężczyzna - “niejawne lub poufne”, “brak danych”, to jest jak najbardziej typowe - człowiek wykrzywił usta w płytkim uśmiechu.
- Twój transfer pojawi się lada chwila… - mężczyzna wymownie spojrzał w kierunku sporej, pustej platformy, na której mogłoby zmieścić się cztery “spodki” Tatiana. - “lada chwila” może jednak potrwać jeszcze kilkadziesiąt godzin. - Olga wreszcie zobaczyła w swoich okularach personalia rozmówcy: Agnar 1406, oficer logistyczny.
Jeśli poprzedni “port lotniczy” (czy stacja kolejowa - w zależności od tego którą Olgę by o to spytać) wydawał się duży, ten był gigantyczny i znacznie bardziej ruchliwy. Różnej wielkości “spodki” pojawiały się i znikały w różnych miejscach. Gdy Olga rzuciła wzrokiem za siebie zorientowała się, że maszyny Tatiana już tam nie ma. Z i do pojazdów prowadziły długie korowody ludzi, głównie białych. Niemal każdy nosił jakiś rodzaj karabinu. Żołnierzy okrywał szczelny pancerz i jedynie dzięki temu iż większość miała zdjęte hełmy, Olga rozpoznawała w nich ludzi.
- Mogę skierować cię do kantyny, gdzie będziesz mogła poczekać na swój transport. Ewentualnie proponuję krótką wycieczkę na Ur. - zaproponował mężczyzna, okulary przybyły Oldze z pomocą: Ur, planeta na której orbicie znajduje się stacja.
Kobieta odruchowo odgarnęła włosy z ramienia, by zrobić cokolwiek ze swoimi rękami, gdy mózg przetwarzał setki tysięcy a może i milionów bodźców i informacji, chcąc podjąć jakąś decyzję.
- Chcę dowiedzieć się jak najwięcej. Chętnie zobaczę Ur. - Rzekła w końcu Olga, przyglądając się rozmówcy i temu jak był ubrany, bo w odróżnieniu od Słonka, Agnar więcej zakrywał niż odkrywał. Mężczyzna nosił ciasną marynarkę i wąskie spodnie, które wpuszczone były w oficersko wyglądające buty. Nie tylko obuwie zresztą przywodziło na myśl skojarzenia z siłami zbrojnymi. Krój kompletu nosił podobieństwo do galowego munduru komandora. Kolor, który w pierwszej chwili (po oślepieniu latarką) Olga wzięła za czerń, okazał się wyjątkowo ciemnym fioletem. Odcienie fioletu były zresztą bardzo popularnym trendem wśród rzeszy ludzi przetaczających się przez pomieszczenie. Żołnierze, których pancerze były przeważnie czarne lub szare, nosili fioletowe emblematy i przepaski. 1406 spojrzał na Olgę z pewną nutą podejrzliwości.
- Jaasnę… - Agnar postąpił kilka kroków do przodu, zatrzymał się dając czas Polce na dołączenie. - Jeśli masz jakieś pytania na które SO nie jest w stanie odpowiedzieć, mogę spróbować ci pomóc, oczywiście jeśli nie przekroczy to moich kompetencji.
Aż rwał się do pomocy, jak sarkastycznie zauważyła któraś z Olg w głowie, a druga przytaknęła niechętnie.

***

330
Nie musiała długo czekać, cztery kobiety i pięciu mężczyzn (w tym Tatian) zaatakowało ją jednocześnie. Ranny wcześniej facet, odkuśtykał do najbliższej ławki i dopingował resztę. Poza agresorami w pomieszczeniu wciąż było co najmniej kilkanaście osób. Kilkoro kontynuowało ćwiczenia jednak większość z ciekawością przyglądała się całemu zamieszaniu. Podobnie czyniła Słonko.
Ela postanowiła skupić się na tym by oberwać jak najmniej. Choć pomały zaczynałą sie obawiać, że jak tak dalej pójdzie nigdy stąd nie wyjdzie, bo zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał jej przywalić. Po wzięciu na siebie kilku ataków postanowiła wyprowadzić pierwszy cios. Nie wkładała w niego całej siły. Musiała wyczuć na ile może sobie pozwolić by nie zrobić przeciwnikowi zbyt dużej krzywdy. Musiała też przy tym nieco przyśpieszyć gdyż napastnicy nie tylko umieli ciosy zadawać ale ich unikać. Metodą prób i błędów Elżbieta pojęła, że jeśli chce, potrafi poruszać się dość szybko. Tym sposobem Polce udało się sprzedać jednemu z mężczyzn efektownego placka w twarz który posłał napastnika na ziemię. Człowiek co prawda szybko odturlał się na bok i sprężyście podniósł do góry. Jego policzek jednak szybko puchnął a oko obficie łzawiło.
- Ale osrani jesteście! - zrugała swoich towarzyszy jedna z kobiet, po czym dziko rzuciła się na Elżbietę. Agresorka była niezwykle gibka, torpedowała podbrzusze i twarz Polki ciosami (dość irytującymi) jednocześnie unikając jej zamachów. Przynajmniej narazie.
Co ci ludzie mieli w głowach?! Profesorowa była zrozpaczona. Chciała skończyć to wszystko, odejść gdzieś… gdziekolwiek. Czy w tym miejscu nie było nikogo normalnego?!
Ela agentka parsknęła. Ona bawiła się całkiem nieźle. Do tego to ciało. To było coś niesamowitego. Wykonała szybki krok w bok i kopnęła atakującą ją kobietę w brzuch.
Ciało napastniczki zakołysało się, jednak kobieta była przygotowana na cios i udało jej się zabsorbować jego impet własną muskulaturą. Jednak pozostali napastnicy nie stali bynajmniej z założonymi rękami… już trzymali w nich ciężarki. Na tyłgłowy Elżbiety spadła czterokilogramowa hantla trzymana dwuręcznie przez mężczyznę. Cios wytrącił Polke z równowagi na tyle by zatoczyła się do przodu Nim Elżbieta podparła się wyciągniętą do przodu dłonią, na jej plecy zdążyło już spaść kilka podobnych kawałków żelaza.
Ela przetoczyła się do przodu by móc swobodnie się podnieść. Nie powinna żyć po takim ciosie! Chciała dotknąć swojej głowy by sprawdzić czy nie ma w niej dziury, ale nie wyglądało na to, że ekipa jej na to pozwoli.
- Może … - Uderzyła zamierzającego się na nią faceta łokciem w odsłonięty podbródek co mogło zakończyć się tylko w jeden sposób: Nokautem, mężczyzna zatoczył się do tyłu i upadł na podłogę
- .. wystarczy. - Powiedziała polka, spróbowała się cofnąć tak, by chociaż nie mieć nikogo za plecami. Manewr ten nie należał jednak do prostych, udał się więc jedynie częściowo: Elżbieta może i nie miała za sobą nikogo kto ją atakował, wciąż jednak znajdowała się tam jedna ławeczka na której zlany potem mięśniak wyciskał jakieś ciężary. Boże… jak on stęczał. Siłacz pozostawał niezainteresowany toczącą się w pomieszczeniu walką, jednak przed sobą oraz po obu bokach, Polka wciąż miała całą grupę napastników. To mogło trwać jeszcze bardzo długo. Z oddali Słonko przyglądała się scenie z narastającą ciekawością.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 12-05-2018, 19:54   #24
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
330

- Do cholery, zgadzałam się na zapasy z jedną osobą! - Przygotowała się do odparcia kolejnego ataku, spodziewając się go nawet po pakerze za plecami. A może rzuci jej w plecy tą hantlą, bo czemu by nie. Czuła jak narasta w niej gniew, a wraz nim zaczynają zanikać zahamowania. Jak tak dalej pójdzie kogoś zabije, a to niezbyt rozsądny początek znajomości z nową cywilizacją. Powinna się stąd zabrać, tylko dokąd? Czy ta banda za nią nie pobiegnie? Rozejrzała się za drogą wyjścia. Znajdowała się ona oczywiście przed nią… jedyną przeszkodą była gromada napastników. Tatian właśnie znów kopnął Elżbietę w brzuch a jakaś kobieta trafiła Polkę w ucho hantlą. Nawet ten ostatni cios nie był w stanie zagłuszyć jęków i sapnięć trenującego za plecami osiłka.
Zirytowana wycofała się na tyle na ile mogła i spróbowała przeskoczyć irytującą ją grupę.
Ku swojemu zaskoczeniu, pewnie byłaby w stanie to zrobić!...
No może gdyby ludzie pochylili nieco głowy… i nie starali się jej złapać. Cztery rąk pociągnęły ją ku ziemi. Elżbieta znów była w parterze. Przetoczyła się w stronę wejścia szukając miejsca by wstać na nogi. Skoro nie chcieli by było miło, będzie musiała się przez nich przebić do wyjścia. Tylko jak bardzo nie miała na to ochoty! Podcięła kopniakiem komuś nogi. Czemu musieli być tacy irytujący? Czemu tak bardzo chcieli jej zrobić krzywdę? Jak Słonko mogła w ogóle chcieć mieć jednego z nich w swojej sypialni. Zirytowana kopnęła jednego z mężczyzn w krocze, eliminując tym samym kolejnego natręta. Niestety, współcześni nie mogli by tego mieć w żaden inny sposób, Elżbieta mogła swobodnie poruszać się po pomieszczeniu dopiero kiedy każdy kto chciał ją zaatakować… już nie mógł. Kiedy kilka minut później stało się to już faktem Polka wolna była udać się do wyjścia… albo gdziekolwiek indziej. Elżbieta nawet nie zauważyła momentu w którym Słonko znalazła się tuż obok niej.
- Jak tam? - zagadała kosmitka.
Ela zgarnęła po drodze, zrzucone podczas któregoś ciosu w twarz okulary i oceniła ich stan. Przedmiot może i wyglądał niepozornie, jednak okazał się znacznie wytrzymalszy niż możnaby się było poń spodziewać. Nie było choćby rysy. Dopiero potem Polka spojrzała na ciemnoskórą kobietę.
- Jak możesz sypiać z jednym z tych świrów? - Zirytowana, machnęła ręką, tam gdzie z ziemi podnosili się powoli jej niedawni przeciwnicy. Profesorowa była wyraźnie zirytowana. Ci ludzie bili się mimo złamanych rąk, żeber. To było chore, ale przynajmniej wiedziała już na czym stoi.
Słonko uśmiechnęła się i wskazała na sponiewieranych ludzi.
- Nigdy się nie poddają, zawsze starają się być lepsi. Spójrz - kobieta wskazała na broczącego z ust krwią Tatiana. - młody nie zwrócił uwagi na twój endoszkielet, mimo iż jest milicjantem. Ma przepustkę i najwyraźniej wyłączył niektóre tryby śledcze w swoich soczewkach. Jego koledzy jednak pozostali czujni nawet tutaj, taka choroba zawodowa. Dzięki temu natychmiast zauważyli kim jesteś. To jest samo serce Domeny Ludzkiej, nie istnieje zagrożenie żadną wojną czy choćby rebelią. Ci ludzie mogą nigdy więcej nie wejść w interakcję z osobą twojej kategorii. Może jedyna szansa w życiu żeby się sprawdzić. Nawet takie gorące głowy jak ci tutaj wiedzą, że nie mają z tobą żadnych szans. Cóż byliby jednak warci gdyby nie dali z siebie wszystkiego? Niebiański Porządek uczy by nie brać pół środków.
- Starałam się nie zrobić im krzywdy… - Ela przyglądała się grupce pobitych milicjantów, zawieszając na dłuższą chwilę wzrok na Tatianie. Profesorową jednak martwiło co innego. - Ktoś się nimi zajmie? - I to nic, że chcieli nas zabić! Mimo to nawet Agentka z odrobiną niepokoju obserwowała zbierających się ludzi.
- Wezmą garść tabletek, może jakiś zastrzyk i za kilkanaście godzin będą gotowi do służby, nie martw się o nich - Słonko machnęła ręką - To co teraz Ela? - dopytywała się Polki.
Ela spojrzała z powrotem na towarzyszącą jej muszynkę.
- Powinnam chyba dać znać Kai’Re jaką podjęłam decyzję. - Polka założyła na nos okulary, pozwalając by wielowymiarowa,przestrzeń zniknęła za gotyckimi sklepieniami.
- Możesz to zrobić natychmiast wykorzystując te okulary. Tam jest hmm… telefon i kino w jednym, wystarczy, że powiesz “połącz z Kai’Re”
Polka przesunęła palcem po oprawce. Telefon i kino… w okularach. Ela westchnęła ciężko i ona miała sobie poradzić z kimś kto wychował się z tym wszystkim, był szkolony by walczyć, zabijać.
- A… jest może jakieś miejsce, w którym nie będę musiała się martwić, że ktoś będzie chciał na mnie przetestować swoje siły? - Opuściła wzrok. Tak, była pewna tego co chce zrobić… nie tego co musi zrobić. Bo co innego jej zostało? Nie miała rodziny, przyjaciół, była sama w tym chorym świecie. - Potrzebuję chwili ciszy i spokoju.
- Nikt nie będzie cię zaczepiał jeśli nie chcesz. Z tego co zrozumiałam, chciałaś się sprawdzić a to jest właśnie takie miejsce… - słonko rozłożyła teatralnie ręce.
Ela spojrzała na murzynkę z niedowierzaniem. Nie chciała bić się z tą całą bandą, a jednak mieli to w głębokim poważaniu. Jak dla Polki nie miało to nic wspólnego z “nie zaczepianiem". Cóż ten świat był chory, a Słonko była jego częścią.
- Tak to idealne miejsce. Wbili mi rzeczywistość do głowy. - Wzruszyła ramionami. - Dziękuję.
- Możemy się przejść gdzieś indziej lub po prostu powiedz na głos, że chcesz “prywatność sto procent” Twój obraz zostanie wymazany dla innych a ich obraz zostanie wymazany dla ciebie. Będziesz wtedy zupełnie sama. To samo tyczy się dźwięków czy zapachów.
- A można wtedy porozmawiać z tym waszym duchem? - Ela zatoczyła dłonią krąg mając nadzieję, że murzynka zrozumie, że chodzi jej o ten wszechobecny głos.
- Jasne - odparła kosmitka.
Ela przytaknęła ruchem głowy i po chwili odezwała się cicho.
- Prywatność sto procent.
 
Aiko jest offline  
Stary 17-05-2018, 10:28   #25
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
319
- W tym problem, że ja nie bardzo wiem o co KO pytać. Dopiero go dostałam... i w ogóle nie wiem jak żyjecie. - Odparła Olga popadając w coraz większe zawstydzenie, które z kolei pobudziło ambicję. - A zresztą, może jednak pójdę do tej kantyny i spróbuję rozgryźć ten wasz komputer czy co to jest. Nie musisz się poświęcać, tylko mnie tam zaprowadź. - Dodała na koniec z przesadną dumą.
Mężczyzna chodził niemal na baczność, ale słowom Olgi udało się go wyprostować jeszcze bardziej. Kai’Re całkowicie panowała nad tym, co jej twarz pokazuje a czego nie i kiedy to robi. Słonko potrafiła wyrażać się samym gestem, ale znów, jej ciało mówiło to, co Azigianka powiedzieć nim chciała. Agnar wydawał się natomiast nie tylko zupełnie zwyczajnym człowiekiem to jeszcze do tego facetem. Oczy oficera zwęziły się, a nos niemal poruszał się w ilustracji do zachowania pod tytułem: “wietrzę jakiś podstęp”
- Nie bądź taka cwana, z daleka wyglądasz mi na imfamiskę. Zrobisz tu jedną rozróbę i obiecuję ci że ani Opiekunka, ani cały Departament Rozwoju nie uchroni cię przed zasłużoną karą. Siostro.
Olga spojrzała na niego z rozbawieniem. Ani jego reakcja, ani słowa nie przestraszyły jej. Wiele lat spędziła z silnymi, przepełnionymi bólem i zimną wściekłością mężczyznami - Powstańcami Polskimi.
- Widzisz, w tym problem. - Rzekła spokojnie. - Nawet nie wiem czy mnie obraziłeś tą info... infa... imfamiską. To nie mój świat... nie mój czas. Ale dopóki nikt mnie nie będzie atakował, nie zamierzam wszczynać żadnych konfliktów... Bracie? - Skrzywiła się, dodając ostentacyjnie wyrażenie, mające widać podkreślić pokrewieństwo wszystkich ludzi.
Agnar popatrzył na Olge jakby chciał coś powiedzieć… a potem popatrzył jeszcze jakby nie wiedział co właściwie powiedzieć by chciał.
- Dobra, to idziemy. - Z pomiędzy warg mężczyzny urodziły się wreszcie słowa.

Niemal natychmiast Polka zrozumiała, że znajduje się w zupełnie innym miejscu. Wszystko wskazywało na to, że podróż Olgi na pokładzie tatianowego spodka naprawdę się odbyła. No chyba, że miejscowi zwyczajnie zmienili wygląd wszystkiego tak jak potrafiły to okulary Kai’Re. Polka zsunęła lekko oprawki z nosa by ocenić jak wszystko wtedy wygląda. Wyglądało tak samo niezależnie z i bez okularów. Stacja (bo to też była przecież jakaś “kosmiczna stacja”) zbudowana była z szarej substancji przypominającej kamień, czy wręcz beton. Ściany nawet w dotyku przypominały ten ostatni materiał.

Tutejsze korytarze były na tyle rozległe, by móc pomieścić dwukierunkowe drogi. Poruszające się po siwych szosach pojazdy natychmiast przywodziły na myśl ciężarówki i wojskowe transportery, przy czym Olga nie była pewna z której z “pamięci” czerpie takie skojarzenia. Jedno wydawało się jednak dość oczywiste: Urządzenia były niezwykle ciche i wydawały nieproporcjonalnie mało dźwięków poruszania się w stosunku do swojej masy. Trudno było ocenić jak szybko “ciężarówki” i “czołgi” mogłyby jechać, gdyż przynajmniej teraz sunęły na tyle wolno by Agnar mógł wskoczyć do czegoś co posiadło, podobnie jak tramwaj czy autobus dostosowane dla człowieka wejście w tylnej części pojazdu.
- Idziesz? - mężczyzna rzucił za siebie do Polki i nawet zaproponował rękę. Nie przyjęła jej jednak, wsiadając o własnych siłach.
Wewnątrz podłużnego przedziału znajdowały się dwa podwójne rzędy foteli. Jedynie około połowy miejsc było zajętych lecz wciąż dawało to liczbę kilkudziesięciu pasażerów.
- Oficer logistyczny na pokładzie - rozległ się męski głos z głośnika. Ośmiu z pasażerów w dość mechaniczny sposób wstało, zasalutowało (dwóch pięścią, jedna kobieta otwartą dłonią, inna “nazistowsko”, jeden mężczyzna dwoma palcami, reszta dłonią do skroni) w kierunku Agnara, który nawet nie zwrócił uwagi i zajął najbliższe z wolnych miejsc.
Olga tymczasem szła za nim i przyglądała się sytuacji, a szczególnie ludziom, którzy salutowali na kilka różnych sposobów i najwyraźniej żaden z nich nie został uznany za niewłaściwy. Musieli więc wywodzić się z różnych koegzystujących ze sobą kultur (mimo iż niemal wszyscy byli biali to widać było pewne różnice anatomiczne: jedni wysocy i szczupli inni niscy i krępi, zielono, niebieskoocy, jedna nawet dziewczyna miała źrenice żółte!). A jednak czuli potrzebę lub obowiązek okazania szacunku oficerowi. To zaintrygowało Polkę, która przysiadła obok Agnara, nieco skrępowana tą nagłą bliskością ich ciał.
- Szanują cię tak, bo muszą czy za zasługi? - Spytała bezpośrednio, na tyle jednak cicho, by poza adresatem słów nikt inny nie słyszał pytania.
Mężczyzna popatrzył na Olgę z lekkim zdziwieniem, po czym zmienił wyraz twarzy jakby sobie o czymś przypomniał.
- Wybacz, dopiero zorientowałem się, że nie jesteś obrońcą. Jesteś biała i się po prostu nie zastanawiałem. - podał jako wyjaśnienie po czym kontynuował - Niezależnie z jakich planet, stacji czy innych zadupi pochodzimy, kryteria zostania oficerem są te same. Dzięki można mieć jedną formację zrekrutowaną z wielu różnych miejsc i kultur. - mężczyzna westchnął - a te skrypty anonsu są do dupy… - Agnar dodał chwilę przed kolejnym ogłoszeniem z głośnika:
- Starszy oficer techniczny na pokładzie - tym razem podniosło się jedenaście innych osób.
Na stwierdzenie, że coś jest “do dupy” Olga odruchowo się uśmiechnęła. To była dla niej bardziej czytelna informacja o chęci ocieplenia stosunków niż jakby wprost jej to powiedział.
- Obrońcy to wojskowi, tak? - Zapytała, znów przyglądając się współpasażerom.
Salutujący pięścią oficerowi technicznemu przypominali Oldze (lub Olgom) czerwonoarmistów, z tym że były to same niewiasty. Wysokie, niebieskookie dziewoje z blond jeżykiem, nosiły różowe spodnie i czerwone kurtki. Mężczyźni, unoszący na powitanie dłonie w iście faszystowskim geście przypominali nawet włochów. Niedogolone, kanciaste szczęki, ciemne oczy i włosy. Mężczyźni byli niżsi od długonogich blondynek, jednak bardziej proporcjonalnie zbudowani, Spodnie “włochów” nie były różowe jedynie łaty na kolanach były w tym kolorze, reszta materiału miała brązową barwę. Kurtki mężczyzn były zaś równie czerwone co te należące do koleżanek jednak o ile kobiece były luźne, a męskie bardziej obcisłe. Kiedy Olga zatrzymywała wzrok na twarzach ludzi okulary wyświetlały jej ich imiona oraz inne informacje: “Misza 6714, technik w sektorze 13”, “Frank 567212, artificer aspirant w zbrojowni 8”, “Lucjusz Łaski23, młodszy paramedyk, przydział w sektorze 13”, i tak dalej.
Gdy ludzie ponownie usiedli, Penis zwróciła wzrok na towarzysza podróży.
Twarz Agnara wyglądała jak gdyby pytanie było inne, bardziej coś w stylu: “Cóż tam gosposiu, na roli? Czyście sobie już posiali?”
- Noo jasne… żołnierze, milicjanci. Ale przecież żeby “bić kogoś pałką” albo “strzelać” to trzeba jeszcze te przedmioty skądś wziąć, gdzieś składować, jakoś dostarczyć do rąk tej białej hordy - cynizm mężczyzny był szczery. - Techników i liderów nam potrzeba więcej niż możemy mieć, więc ci którzy nie są tacy “świetni” w przemocy i agresji “muszą” zadowolić się wypełnianiem luk kadrowych po pozostałych kastach. Takie są siostro realia prowadzenia walki, walczy się tym co się ma.
- Co wy macie z tym spokrewnieniem? To jakiś fetysz? - nie wytrzymała Olga, ignorując jego wyraźny afekt względem kasty obrońców - w końcu póki co nie utożsamiała się z żadną grupą, nawet jeśli murzynka mówiła inaczej.
- Nie wiem o co ci chodzi siostro. - 1406 trochę się naburmuszył. - nie wiem jak u was ale tutaj nikt nie ma problemu z równością wszystkich ludzi.
- Inżynier eugeniczny drugiej klasy na pokładzie - głos z głośnika zainicjował wejście azjatki w średnim wieku, znów kilka osób wstało do salutu.
- Jest różnica między równością a braterstwem. - Nie ustępowała Polka, nagle skupiając się na tej kwestii, jakby to ona stanowiła podstawę jej poczucia wyobcowania. - Braterstwo to coś głębszego, dlatego nawiązuje do więzów krwi, by podkreślić jaki jest to zażyły stopień bliskości. Poczucie równości nie ma tu nic do rzeczy. - mówiła Olga-Powstaniec, by następnie oddać głos swojej drugiej świadomości - Po prostu mi to śmierdzi jakąś propagandą i nie zamierzam postrzegać nikogo obcego w charakterze rodzeństwa, szczególnie że mogłoby się okazać, iż chcę się z tą osobą przespać... - rzuciła jakby od niechcenia, po czym z nieco figlarnym uśmiechem na ustach dodała - Bo seks uprawiacie, nie? Czy wymienili wam na dole oporządzenie na jakieś kabelki?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 20-05-2018, 20:17   #26
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
Jeden z pasażerów odwrócił się, widocznie zainteresowany wymianą zdań między Olgą a 1406, jednak zdecydowana większość podróżujących była pogrążona we własnych rozmowach. Agnar zaśmiał się.
- Czyli z Farmy jesteś. Słuchaj mądralo, przecież większość z nas nie ma pojęcia kto jest naszym biologicznym ojcem czy matką. Nawet jeśli spośród setek miliardów ludzi trafisz na własnego biologicznego brata, oczywiście jakbyś jeszcze sprawdziła, że to taki, to właściwie co? - mężczyzna uniósł brew - jakiś z tym problem? - 1406 przewrócił oczami - irytująca jesteś, jeśli to twój sposób na podryw, to raczej działa. - Olga miała problem z skupieniem uwagi na ekspresji Agnara gdyż na soczewkach okularów pojawiło się pełno malutkich okienek z napisem “masz nową wiadomość”, gdy Olga skupiła źrenice na jednej z nich, przed jej prawym okiem pojawił tekst:
“Cześć nieznajoma, widziałem cię jak wchodziłaś do trensportera, mam wolne za trzy godziny i potrzebuje odstresować, jeśli myślisz podobnie i będziesz wtedy wolna daj znać”
Wiadomość znikła i Polka mogła zobaczyć kolejną:
“Cześć Olga, ja i mój chłopak uważamy że świetnie wyglądasz, jeśli chcesz żeby ktoś się tobą zająć na przepustce daj znać”
Przy trzeciej wiadomości Polka zorientowała się, że są też zdjęcia:
[MEDIA]https://1.bp.blogspot.com/-XeHzPZcckpw/Wv0iSuh9b0I/AAAAAAAAiZ4/Ljgjy36kebAKDIokdIpgZ7tq9Tpy1Io2wCLcBGAs/s1600/usta.jpg[/MEDIA]
“Tak bym cię ssał”

Wiadomości było dość sporo, gdzieś wśród napisów Olga wychwyciła słowa “ignoruj”, “ignoruj wybrane” “ignoruj wszystkie”, “zgłoś nadużycie”, “filtruj”. Zarumieniona Polka pospiesznie wybrała opcję ignorowania wszystkich. To, czego doświadczyła, dosłownie odebrało jej mowę, dlatego nawet nie mogła zaprzeczyć słowom oficera. Gdyby nie obycie Olgi-agentki gwiazd ze swobodą seksualną celebrytów, może nawet zerwałaby się z miejsca i uciekła. Dla Olgi-powstańca był to prawdziwy szok kulturowy. Na szczęście, gdy ta świadomość się wycofała, druga przejęła prym. Rumieńce na jej policzkach zbladły a ona uśmiechnęła się zmysłowo niczym kot, który właśnie rozkminił jak dostać się do spiżarni.

- Dobra jesteśmy na miejscu - zasadniczy głos Agnara oderwał Polkę od “lektury”.
[MEDIA]https://cdn.shazoo.ru/58063_xKnlSZeNud_190_max.jpg[/MEDIA]
Dosłownie kilka kroków po opuszczeniu transportera Olga zdała sobie sprawę, że w okolicy panuje pewne “rozprężenie” Zapach wydychanego przez przechodniów alkoholu i dymu był intensywny. Trudno było Oldze ocenić co ludzie palili, ale od niektórych zapachów kręciło się jej w głowie. Albo raczej “wydawało się jej” że w głowie się kręci, gdyż ciało Polki było ostatnimi czasy wyjątkowo otporne na wszystko.

- Witaj Agnar 1406 - rozległ się głos kolejnej niewidzialnej “gejszy” gdy oficer i Olga przekroczyli próg lokalu oznaczonego jako “Kantyna nr 2 w sektorze 13” - do końca twojej zmiany pozostało trzy godziny, twój dostęp do używek jest zablokowany, życzę miłego pobytu.

Korytarz lokalu był oświetlony słabym niebieskim światłem.
- Tu są pomieszczenia integracyjne - Agnar wskazywał na rozwidlenia w korytarzu po prawej i lewej stronie, nie zatrzymując się jednak ani na chwilę, przechodząc obok, do uszu Olgi dolatywały różne odgłosy: Z niektórych pomieszczeń dobiegała krzykliwa muzyka i dzikie wrzaski, z innych odgłosy jakiejś burdy, czasem znów miłosne jęki kobiet i mężczyzn.
- Przydzielono ci tu kwaterę, bo z pilotami to nigdy nie wiadomo kiedy się pojawią - 1406 tłumaczył wciąż poruszając się do przodu. - może za cztery godziny już cię nie będzie, może posiedzisz tu tydzień. - mężczyzna wreszcie zatrzymał się przy przejściu do jednego pomieszczenia.
[MEDIA]https://ae01.alicdn.com/kf/HTB1V4xuKpXXXXa2XpXXq6xXFXXXZ/3d.jpg[/MEDIA]
- Nie wyobrażaj sobie niewiadomo czego, normalne mieszkania na stacji tak nie wyglądają, takie pokoje funkcyjne służą raczej do rozrywki… co nie oznacza, że nie można ich używać jako kwater. - mężczyzna westchnął - mogę ci jeszcze jakoś pomóc, Specjalisto 319?
Na to pytanie Olga, która wnikliwie przyglądała się pomieszczeniu, zatrzepotała rzęsami nerwowo.
- Jak mnie nazwałeś? - zapytała, a jedno pytanie otworzyło drogę gradowi innych - Czym jest Farma? Co mam tu robić? Czy muszę za to jakoś płacić? Czy... da się tu wziąć prysznic i przebrać?
- Przepraszam nie chciałem cię urazić, Planeta Depozytowa. Założyłem że pochodzisz z jednej skoro masz takie silne odczucia względem bezpośredniego biologicznego pokrewieństwa. Wy tam z tego co się orientuje żyjecie jak w starożytności: Całymi rodzinami, jakieś obrzędy rytuały i tak dalej, oczywiście mam do tego wielki szacunek jak wszyscy jakby co - szybko dodał oficer logistyczny.
- To pieniądze też tam macie? To musi być strasznie ciekawe. W Domenie nie płaci się przedmiotami tylko pracą, wykonywaniem swoich obowiązków i powinności. Te kwatery ci przysługują z tytułu twoich “tajnych i poufnych” obowiązków. System logistyczny oszacował, że taki standard ci przysługuje. - Agnar pokiwał z uznaniem głową - i to jest wysoki standard.

- Prysznic suchy, mokry, co tam chcesz. Twoje ubranie nie działa? Coś nie tak z modyfikatorem kształtu i barwy? Jeśli tak wyślę ci priorytetem sprawną kopię.

***

330
Nagle wszystkie osoby, wszystko co mówiły, dźwięki ich poruszania się, wszystko to zniknęło. Na tyle na ile Elżbieta mogła powiedzieć, znajdowała się teraz zupełnie sama i to nieważne jak daleko by się nie udała, każde pomieszczenie, korytarz, czy to w okularach czy bez, był zupełnie pusty.
Czyli mogła się poruszać po stacji nie będąc obserwowaną? Spojrzała tęsknie na wyjście. A gdyby tak po prostu uciec… Tylko dokąd. Nie miała nic, nie miała nikogo. Była na jakimś statku, zawieszonym w kosmosie, otoczona dziwnymi ludźmi. Westchnęła ciężko i po chwili namysłu ruszyła na spacer. Zawsze było jej łatwiej myśleć chodząc, zaraz najwyżej wróci do Słonka.
- Chciałabym mieć normalny widok. - Przesunęła palcami po oprawce, mając nadzieję, że zadziała. Teraz gdy wokół nie było tylu ludzi, mogła się oswoić z przestrzenią.
Urządzenie było chyba dość domyślne bo ściany z czerwonej cegły wnet ustąpiły gwiazdom. Okazało się, że nie wszystkie elementy stacji są “przezroczyste”, czasem Elżbieta idąc poprzez kosmiczną scenerię, skręcała świadomie czy też nie w korytarz tylko po to by za rogiem zobaczyć białe ściany.
- Komputerze… czy wiesz gdzie chce mnie wysłać Kai’re? Kto jest tym dezerterem?
- Próba dostępu. Sukces. Elżbieto, Kai’Re, Opiekunka pierwszej klasy Departamentu Rozwoju, ma w swojej jurysdykcji czterdzieści sześć planet depozytowych. Poziom cywilizacji w depozytoriach jest zróżnicowany. Szacowana liczba wszystkich żyjących w nich ludzi i pokrewnych to siedemdziesiąt dziewięć miliardów.
- Ile z tego to farmy? - Ela zatrzymała się na chwilę, przyglądając się białym ścianom jakby były jakimś nienaturalnym zjawiskiem. W sumie… zapewne nawet te istoty tutaj chciałby mieć nieco prywatności, a skoro była też cenzura, na pewno musieli chcieć coś ukryć. - Jaka jest średnia zagęszczenia ludności na metr kwadratowy na tego typu planetach?

- Dezerter: żołnierz samowolnie uchylający się od służby wojskowej. Częstym, choć nie jedynym powodem takiego zachowania są zaburzenia psychiczne.
- Czy wiesz ile jest obecnie takich osób? Dezerterów? - Profesorowa czuła jak ponownie narasta w niej niepokój. Ten ktoś był wyszkolonym żołnierzem. Osobą przygotowywaną by przyjęła endoszkielet. Przed chwilą walczyła z milicjantami, może nie zrobili jej krzywdy, ale byli w stanie ją zaskoczyć. Tamten osobnik będzie potrafił to co oni lub i więcej, i prawdopodobnie będzie od niej silniejszy. Westchnęła ciężko i ponownie zwróciła się do komputera. - To popularne zjawisko, czy raczej są to pojedyncze osobniki?
- Sprawdzam, odpowiedź na pytanie pierwsze: Niejawne i poufne lub brak danych. Sprawdzam, odpowiedź na pytanie drugie: Niejawne i poufne lub brak danych.
Ela uśmiechnęła się. Zupełnie jakby gadała z wojskowymi, choć ta maszyna przynajmniej sprawdzała, a nie z góry zakładała, że coś jest “ściśle tajne”. Westchnęła i ruszyła w drogę powrotną do sali.
- Połącz mnie z Kai’re. - Profesorowa prawie jęknęła w jej głowie. Co innego miały robić? Czekać w tym dziwnym miejscu aż kolejna osoba spróbuje skopać im tyłek, czy przygruchać sobie kogoś tak jak Słonko i spędzać czas na innej rozrywce, testując cierpliwość mieszkańców?

Opiekunka zmaterializowała się w przestrzeni po prawicy Polki. Jej sylwetka była skierowana frontem do Elżbiety jednak ułożenie ciała podpowiadało iż nie znajduje się tu naprawdę. Obraz Kai’Re był więc wklejony do pomieszczenia podobnie jak wkleja się elementy kolażu.
- Cześć. Chciałam tylko dać znać, że wbili mi rzeczywistość do głowy. - Mimo wszelkich starań nie potrafiła jakoś zmusić głosu by nabrał pozytywnego nastroju. - Pomogę ci, tylko będę potrzebowała choćby śladu informacji o tym kogo mam szukać.
- Moi pracownicy nie będą ukrywać przed tobą żadnych szczegółów. - zapewniła Kai’Re - odwiedzisz zarządcę tamtego sektoru - po lewicy Polki pojawił się nieruchomy lecz w pełni trójwymiarowy obraz mężczyzny, nad jego głową wisiał dymek z imieniem “Set’An”
[MEDIA]https://3.bp.blogspot.com/-USoiRp6FaSc/WvrFx4yVPlI/AAAAAAAAiZo/5fTgiLxb39gcnCelsmXJQk4woA-8dW-OgCLcBGAs/s1600/Set-an.jpg[/MEDIA]
- To właśnie ten pracownik zwrócił moją uwagę na problem dezertera, dlatego teraz dołoży wszelkich starań by misja mojego przedstawiciela, twoja misja, przebiegała jak najlepiej.
- Dobrze, zgłoszę się do niego. - Ela powoli obeszła męską sylwetkę. Ciemna karnacja dawała cień szansy na to, że tym razem nikt nie będzie chciał się na niej sprawdzać. - Dam znać Słonko i biorę się do pracy.
Kai’Re kiwnela glowa.
- Dobrze. Slonko zaprowadzi cię do portu gdzie oczekuje cię już pilot. Udasz się do stacji przeładunkowej w układzie Proxima Centauri, stamtąd dalekodystansowy pojazd zabierze cię do sfery którą Set’An dla mnie zarządza.
- Dostanę jakiś ekwipunek, czy lecę tak stoję? - Spytała jeszcze, ruszając w stronę siłowni, gdzie zostawiła Słonko.
- Detale omówisz z Set’Anem, tak jak powiedziałam, on ma być tak pomocny jak to możliwe.
- Dobrze. Rozłączam się.
Obraz Kai’Re rozpłynął się.
Elzbieta przemieszczała się po zupełnie pustych powierzchniach, wciąż pozostawała przeciez w trybie stuprocentowej prywatności.
Polka stanęła w drzwiach od sali treningowej.
- Prywatność zero procent. - Zaczekała aż znowu pomieszczenie wypełni gwar i rozejrzała się szukając Słonko.
Po obitych przez Elżbietę ludziach nie było już śladu. Wyciskający wcześniej na ławeczce facet siedział teraz na jej rogu i wlewał w siebie wodę z butelki dysząc ciężko.
- No to idziemy do wampira - głos Słonka dobiegł zaraz zza pleców Polki.
Ela w pierwszym odruchu zacisnęła pięść gotowa uderzyć. Na szczęście nim się obróciła dotarło do niej do kogo należy głos.
- Wampira? - Polka spojrzała wprost w dziwne źrenice murzynki. - Ja… ja mam się spotkać z Set’anem… Jak to wampira? Wampiry nie istnieją.
- No przecież wiem, że masz się z nim spotkać. Set’An urzęduje gdzieś tam w gwiazdozbiorze Ryb, to najpierw trzeba dostać się do Ashme, po waszemu Proxima Centauri i stamtąd dalej. Dlatego potrzebujesz wampira, czyli pilota. A kosmici też według ciebie nie istnieją? - zapytała figlarnie Aziganka.
- To nie to samo. - Ela mruknęła pod nosem i ruszyła za murzynką.

Kobiety dotarły do pomieszczenia, które Elżbiecie przywodziło na myśl krytą stację kolejową. Trochę jak kolej metropolitalna może. Jeśli nosiło się okulary i wszystko oczywiście miało gotycki charakter. Gołym okiem było zaś biało i sterylnie. Przy “peronach” stały owalne “lokomotywy-cysterny”, którym może i brakowało kół (trakcji kolejowej też Elżbieta zresztą nigdzie nie widziała) wciąż jednak wyglądały złowieszczo, zupełnie jakby tylko czekały by powieść setki więźniów w bydlęcych wagonach na zatracenie.

Słonko prowadziła Elżbietę między “peronami” wyglądało na to, że żaden z tych pojazdów nie jest ich przeznaczeniem.

Bo nie były. Na Polkę czekało bowiem coś specjalnego.
[MEDIA]https://2.bp.blogspot.com/-aDj9IDPIOzw/Wtr4kKepcxI/AAAAAAAAiYs/RfC5q83wFVEUDqmXXs8uMlR5adQmUTqqACLcBGAs/s1600/pojazd1.jpg[/MEDIA]

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 21-05-2018, 13:05   #27
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
330

Filiżanka… Wielka, metalowa filiżanka.
- I ja mam do tego wsiąść? - Spojrzała z powątpiewaniem na Słonko, ta przytaknęła:
- Aha - Aziganka poprowadziła Elżbietę po wąskich schodach i drabinkach na sam czubek konstrukcji, tam też znajdował się władz. Obie, konkurujące ze sobą świadomości Elżbiety były zgodne, że wewnątrz było ciasno jak w ruskim czołgu, Przy czym tylko jedna z nich mogła to wiedzieć na pewno. Korytarze były tak wąskie, że Elżbieta musiała przechodzić bokiem, trzeba się też było trochę nawygimnastykować, powypinać na zakrętach. Dla Słonko nic nie wydawało się problemem. Ściany były zimne jak w katakumbach a powietrze zatęchłe. Wreszcie kobiety trafiły do cylindrycznego pomieszczenia, które Polce (przynajmniej jednej) kojarzyło się z wnętrzem bombowca. Brak było jednak jakichkolwiek okien. Na wprost, tak jak w samolocie, znajdowały się drzwiczki do kabiny, prawdopodobnie pilota. Drzwiczki uchyliły się powoli, nie wydając przy tym żadnego dźwięku.
- 54 zostajesz czy podróżujesz z nami? - prosto z mostu zapytał mężczyzna.
[MEDIA]https://1.bp.blogspot.com/-IXKsgqbr4tE/WtrrDCr592I/AAAAAAAAiYc/4WS_kQFGFtkt2qVkIkG2LCuH586vu7g3QCLcBGAs/s1600/pilot_oblatywacz.jpg[/MEDIA]
- Na Ashme? - parsknęła Słonko - tylko za karę i to tylko jeśli samobójstwo nie jest opcją. Miło cię widzieć Tatian, prawie tak miło jak stracić nogę, albo musieć ją później zjeść. - powiedziała radośnie Słonko, na co mężczyzna uśmiechnął się ukazując stanowczo za duże kły - Cała przyjemność po mojej stronie, Wiedźmo. - powiedział po czym wreszcie przeniósł wzrok na Elżbietę.
- Siadać, zapiąć pasy i choćby nie wiem co, nie wchodzić za te drzwi - Tatian zapukał ostentacyjnie w drzwiczki, których progu stał. - Szczególnie jeśli będę krzyczał, żebyś weszła. - Słonko, która wciąż była w pomieszczeniu przekrzywiła głowę.
- Czemu wyciszenie nie działa? - na to pytanie mężczyzna się zasępił.
- Później się policzymy. - odburknął do 54 na co kobieta parsknęła śmiechem.
- Jasne, dopisze do twojego rachunku.
- Dobrze zrozumiałam? - Ela rozejrzała się po pomieszczeniu. - Mam nie wchodzić zwłaszcza gdy zawołasz żebym weszła? - Mężczyzna wyszczerzył się pokazując swoje długie ostre trójki.
- Dokładnie. - potwierdził, na co Słonko tylko wzruszyła ramionami.
- Muszę przyznać, że nie brzmi zbyt racjonalnie. A co jeśli coś się będzie z tobą działo? - Profesorowa zabarwiła głos Eli troską. Widziałaś jego kły? Co niby ma mu się dziać? - Co jeśli będziesz potrzebował pomocy?
Tatian nic nie odpowiedział tylko zatrzasnął się w swojej komorze, Słonko machnęła ręką.
- No przecież nie umrze.
- Bo wampirów nie da się zabić? - Ela spojrzała z powątpiewaniem na murzynkę.
- Ooo widzę, że już myślisz o pracy! - zażartowała Słonko - ach te “białe bestie”, nie no tak poważnie to wampir w swoim statku jest raczej bezpieczny nic mu nie grozi poza chorobą psychiczną ale jak widzisz, Tatianowi to też już nie grozi.
- Może jestem przestarzała, ale za moich czasów statki nie były bezpieczne, a co za tym idzie to co przewożą. - Spojrzała niechętnie na drzwi. - Ale to wy macie doświadczenie.
- Racja, ale ten rodzaj niebezpieczeństwa jest trochę inny, widzisz, pojazd znika i pojawia się gdzieś indziej w przestrzeni w tym samym czasie. To jest fizycznie niemożliwe, ale dzisiaj już wiemy, że fizyczność to nie wszystko, coś co starożytni nazywali magią jest jak najbardziej prawdziwe, nawet jeśli jest nierealne. No ale do brzegu, statek pojawia się natychmiast w rzeczywistej przestrzeni, jednak dla pasażerów mija czas, to mogą być sekundy, minuty, dni. Jeśli zdarzy się wypadek, lata… rozumiesz? Oczywiście takie wypadki zdarzają się na tyle rzadko by sam pomysł takiej podróży był sensowny i użyteczny. Tak czy inaczej Niemateria wysysa z żyjących czas, po sekundzie ale jednak.
- No dobra… - Nie do końca rozumiała, ale coś czuła że nie mają ani czasu, ani nie ma sensu by Słonko tłumaczyła tu jej technologię.
- W czasie rejsu, Pilot może zachowywać się dziwacznie, niebezpiecznie nawet. On tu ma stały dostęp do syntetycznej krwi, jest jak przejedzony… wiewiór… nie czekaj… kot! Tak, najedzony leniwy kot. No ale jak prowadzi statek przez Niematerię to mu trochę odwala i mógłby się na człowieka rzucić. Tatian jest młody, tobie pewnie nie zrobiłby krzywdy ale zwykłemu żyjącemu raczej tak...
- Fajnie… - Wizja podróży wydawała się Eli coraz ciekawsza. - A jest tu jakieś jedzenie dla mnie, czy mam przeżyć na tym owocu, który już zjadłam?
Są zapasy, jest nawet suspenser na wypadek “wypadku” nawet jeśli lot miałby trwać następne kilka tysięcy lat… nie odczujesz tego a po wyjściu na zewnątrz w materialną rzeczywistość czas nie minie wcale. No tylko Pilot będzie jeszcze bardziej zwariowany…
- O co chodziło z tym wyciszeniem?
- Powinnaś nie słyszeć tego co on może “mówić” to może być nieprzyjemne. Nie chce mi się nawet zastanawiać co jest w tej głowie ale dodając do siebie fakty nie trudno wywnioskować, że pilot rozwinął jakieś zdolności psychicznego wampiryzmu, może kręci go jak ktoś się boi?*…
- Nie mogę się doczekać. Rozumiem, że czas na mnie? - Uśmiechnęła się słabo do murzynki. Nagle, jakoś niezbyt chciała opuszczać to miejsce. - Dziękuję za pomoc.
Czas mijał i nic się nie działo. Aż w końcu całe pomieszczenie zaczęło się lekko poruszać, bujać na boki. Elżbieta szybko zorientowała się, że spodek kręci się wokół własnej osi.
Bardzo, bardzo szybko.

Jasnym też stało się, że jeśli kobieta nie skorzysta z siedzenia i pasów, całą podróż, czy też pobyt w pojeździe, przyjdzie jej spędzić w stanie permanentnego przyklejenia do ściany. Ela spróbowała chwytając się czego popadnie, dotrzeć do zaproponowanego siedziska. Gdy już się tam dostała, przytrzymując się z cały sił zapięła pasy.

Elżbieta nie miała pojęcia jak długo znajduje się w pomieszczeniu, nie mogło to być jednak więcej niż jakieś dziesięć minut. Polka czuła natomiast okropny chłód oraz suchość w gardle. Powietrze było jakieś ciężkie i trudno było nim oddychać.

Nagle, bez żadnego ostrzeżenia ruch pojazdu/pomieszczenia ustał. Polka odetchnęła. Kim trzeba być by wymyślić taki środek transportu?! Wzięła kilka głębszych oddechów, czując jak drapie ją gardło. Dopiero upewniwszy się, że pojazd nie ruszy pomału odpięła pasy i podniosła się z siedziska.
 
Aiko jest offline  
Stary 22-05-2018, 13:06   #28
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
319
Olga słuchała, czując się coraz bardziej zagubiona. Naprawdę ciężko było jej znaleźć jakiś punkt odniesienia do swoich wspomnień. Zresztą gdyby nie minimalna wiedza technologiczna Olgi z lat 90-tych XX wieku, pewnie już całkiem by się pogubiła. Odetchnęła kilka razy i spróbowała się skupić na konkretach.
- Nie pochodzę z Farmy. Miejsce, z którego jestem... to większa komplikacja i zapewniam cię, że go nie znasz. - Wyjaśniła. - Dlatego rzeczy podstawowe dla ciebie, mi mogą wydawać się całkiem obce i... Ja znam tylko mokre prysznice i chyba taki chciałabym wziąć. A co do ubrania, to nie wiem jak to obsługiwać. - Przyznała, rozkładając bezradnie ręce, po czym dodała. - Będę wdzięczna jeśli mi pomożesz i... to nie jest żadna ukryta propozycja. Nie jesteś w moim typie - dodała dumnie.
Agnar przewrócił oczami.
- Cóż, nie można mieć wszystkiego… - powiedział nie precyzując o kogo i o co właściwie chodzi, po czym jak niby nigdy nic wszedł w przestrzeń osobistą Polki.
- Nie ma sprawy, miałem już przydział z Fa… znaczy Depozytorium. To, że ktoś jest kompetentny w swojej pracy nie oznacza, że musi wiedzieć jak wygląda automatyczna toaleta czy KO - 1406 wzruszył ramionami i chwycił lekko nadgarstki Olgi, kierując dłonie kobiety na jej własne biodra.
- Powiedz “edytuj”
Wbrew deklaracji, że Agnar na nią nie działa, Polka spuściła teraz oczy, niby to z uwagą studiując ruchy, które jej pokazywał.
- Edytuj. - Powiedziała nieco zachrypniętym głosem.
Mężczyzna położył palce obu rąk na kołnierzu Olgi i bardzo powoli pociągnął go do dołu… modelując obfite wcięcie, zatrzymał się dopiero po odsłonięciu blizny na podbrzuszu Polki.
- Dotknij tu gdzie ja i powiedz “zatwierdź” - to się czasem zacina i jeśli teraz zabiorę ręce wszystko może spaść na dół…
Musiała wpierw przełknąć ślinę.
- Za... zatwierdź. - Wydała polecenie. Gdy zadziałało, dodała - A jak mogę zmienić kolor i... no nie wiem, fakturę? - zapytała cicho, nie patrząc na oficera.
- Dotknij, powiedz “edytuj” potem trzymając rękę na wybranym elemencie “pofaluj” “wygładź” czy co tam uważasz, ewentualnie powiedz coś jak “poszerzyć prawy rękaw” spójrz - mężczyzna dotknął własnego ubrania. - Edytuj, zmień kolor całości, zielony - ubranie Agnara stało się zielone - płaszcz zamiast marynarki, cienki. - w przeciągu kilku sekund ubranie zmieniło kształt - mam zapisane wzory których używam, można coś powymyślać, zatwierdź.
Olga patrzyła na tę prezentację z niekrytą fascynacją. Tak wiele możliwości... przytłaczało ją. W dodatku zupełnie nie znała się na współczesnej modzie. Co mogła zatem sobie wymyślić? A może poprosić o to Agnara? Odruchowo spojrzała na oficera, jednak urażona duma sprawiła, że zaniechała od razu tego pomysłu. Niepewnie dotknęła materiału na brzuchu.
- Edytuj... - szepnęła i powoli, trzęsącymi się dłońmi, zaczęła formować swoje odzienie. W efekcie zdecydowałą się na to, co w jej czasach uznawane było za ponadczasową klasykę - małą czarną.

[MEDIA]https://images.ikrix.com/product_images/large/versus-versace-evening-dresses-online-long-sleeve-futuristic-sheath-dress-00000107486f00s012.jpg[/MEDIA]

Oczywiście, nie obyło się przy tym bez kilku potknięć, ale ich efekty mogły uchodzić za futurystyczny akcent kreacji.
- Może tak być? - zapytała wreszcie mężczyznę, który przyglądał się całemu procesowi twórczemu.
- Mi się podoba - powiedział mężczyzna zachowując pełny kontakt wzrokowy z nogami Polki.
- A jak będę chciała całkiem to zdjąć, to co mam zrobić? Mogę też w tym spać tak w ogóle? To się oddaje do pralni czasem?
- Zdejmij, albo jeśli jest jakiś element na szyi to dotknięcie na karku od wewnętrznej strony domyślnie powinno zdejmować. Ale można to wyłączyć, wejdź w edy… znaczy powiedz “edytuj” i wtedy “wyłącz/włącz domyślne zdejmowanie”. Na tym nie żyją drobnoustroje i tym podobne więc w warunkach stacji kosmicznej powinno być zawsze ok. No ale jeśli coś jest nie tak gdzieś tutaj pewnie jest sprej, spytaj KO. W terenie edycja nie będzie działać, nie ma zasilania, jak się zapoci to nie wiem, chyba do rzeki trzeba włożyć czy coś - mężczyzna wzruszył ramionami.
Olga słuchała go, niemal odruchowo sięgając do szyi, gdzie według słów Agnara powinien znajdować się “wyłącznik” ubrania. I faktycznie był tam. Kobieta odkryła go poprzez cichutkie “klik” wraz z którym całe jej skrzętnie zaprojektowane odzienie po prostu opadło na ziemię, a ona stała teraz zszokowana i zupełnie naga naprzeciwko oficera logistycznego, cechującego się wyjątkowo szerokimi źrenicami oraz szczęką tak ciężką, że musiała pozostawać niedomknięta.
- Edytuj, strój formalny, gęstość dziewięćdziesiąt procent. - ubranie Agnara wróciło do poprzedniego stanu. Może było ciut luźniejsze. Mężczyzna złączył dłonie, które do tej pory trzymał po sobie i wyprostował się. Nie pojawił się żaden komentarz jednak 1406 najwyraźniej nie tylko nie uważał nic niestosownego w nieodwracaniu wzroku od nagiej Olgi, ale wręcz badał spojrzeniem anatomię kobiety bardzo skrupulatnie, na policzkach pojawiły mu się zaś rumieńce.
Ta chwile stała nieruchomo, patrząc na swego widza, jakby faktycznie stanowiła obiekt, który miał stanowić przedmiot jego oceny. Dopiero po chwili z jękiem przykucnęła, jednocześnie starając się zasłonić swoje ciało i założyć ponownie ubranie.
- Jak to się zakłada? Jak to znów założyć? - Pytała z lekką paniką w głosie.
- Eeee… - Agnar przełknął ślinę - nie wiem, nigdy nie chodziłem w sukience, chyba przez głowę? Albo złap, powiedz “edytuj, zresetuj” i będzie takie jak wcześniej - mężczyzna mówił nie ruszając się z miejsca.
Olga tymczasem chwilę jeszcze klęczała u jego stóp, po czym wyprostowała się. Zasłaniając swoją nagość trzymanym materiałem, powiedziała:
- Edytuj i... i zzz... zresetuj! - wydała komendę. Inteligentna materia natychmiast “posłuchała” i znalazła się na jej ciele. Kobieta zaś opadła na kanapę obok Agnara i wypuściła z płuc powietrze jak po ciężkim wysiłku.
- Pewnie myślisz, że jestem totalnie głupia, bo tego nie ogarniam... - szepnęła, patrząc na swojego blade, złączone na podołku dłonie - Ale dla mnie naprawdę to nowość i... i jeśli cię to bawi, to chciałabym żebyś mnie już zostawił. Jakoś... jakoś sobie poradzę. Nauczę się tego całego KO.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 05-06-2018, 19:35   #29
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
- Myślę, że jesteś chamska i robisz sobie ze mnie jaja. - Agnar wygarnął nagle z wyrzutem po czym się odwrócił i ruszył do wyjścia. Zatrzymał się jeszcze w progu bo widocznie zostało mu jeszcze kilka kilo złości - Jak skończe służbę to się upiję, spuszczę komuś wpierdol i znajdę sobie siostrę sto razy ładniejszą od ciebie. Będę się z nią pieprzył aż stracę przytomność i w ogóle o tobie nie będę myślał! Cześć! - to wykrzyczawszy opuścił pomieszczenie.
Olga patrzyła w ślad za nim wciąż zszokowana tym emocjonalnym wywodem.
- Chyba powinnam przeprosić... - szepnęła sama do siebie. Była to jednak tylko postawa Olgi-powstańca. Olga-agentka bynajmniej nie czuła się winna.
“Za co? Za to, że mógł sobie popatrzeć za friko na apetyczne ciałko?”
“Nie... ale nie zrozumieliśmy się. Myślał, że się z niego wyśmiewam.”
“I dobrze. Im mniej wiedzą o twoich... naszych brakach, tym lepiej nas postrzegają. Koleś zobaczył mocną 9, może nawet 10 w swoim mniemaniu i wkurzył się, bo jesteśmy poza jego zasięgiem.”
“Czasem był nawet miły...”

Wewnętrzny dialog Polki trwał jeszcze jakiś czas. Jej ciało jednak nie siedziało już bezczynnie. Kobieta przechadzałą się po pomieszczeniu, dotykając różnych przedmiotów. Zastanawiała się czy to gdzieś tutaj ukryto ów mokry prysznic, o którym wspominał oficer.
Tym sposobem na jednej ze ścian po prawej od szerokiego (i diablo wygodnego) łóżka Olga znalazła rozsuwane drzwi do kabiny prysznicowej. Było tam sporo miejsca dla więcej niż dwojga osób. Mimo iż Polka była świadkiem już całkiem sporej liczby “cudów” współczesnej technologii, większość elementów i przedmiotów znajdujących się w jej apartamencie wydawało się na jakiś sposób całkiem normalne. Były szafki, lampki (choć bez kabli czy włączników), sofa, krzesła, poduchy.

W jednej z szuflad Olga znalazła zaś kilka kompletów kajdanek oraz pewne wibrujące drążki, których przeznaczenia domyślała się przynajmniej jedna z jej osobowości.

Kiedy Polka jako tako oswoiła się z otoczeniem, w centralnej części pokoju pojawiła się wizualizacja Kai’Re.
- Witaj na stacji Proxima Olgo, jak podoba ci się wojskowy ascetyzm tego miejsca? Czujesz się może bardziej w domu pośród swoich białych braci i sióstr? Nie kłopocz się z odpowiedzią, to nie jest przekaz na żywo - uprzedziła Opiekunka. - Jeśli odsłuchujesz tą wiadomość, oznacza to iż w niedalekiej przyszłości wyruszysz ku konstelacji Skorpiona, gdzie znajduje się cel twojej misji. Zarządcą tamtejszego sektora Depozytoriów jest Set’An. - Obraz Kai’Re zniknął a w jego miejsce pojawiła się wizualizacja mężczyzny.
[MEDIA]https://3.bp.blogspot.com/-USoiRp6FaSc/WvrFx4yVPlI/AAAAAAAAiZo/5fTgiLxb39gcnCelsmXJQk4woA-8dW-OgCLcBGAs/s1600/Set-an.jpg[/MEDIA]
- To właśnie Set’An zwrócił moją uwagę na problem Dezertera, jest zobowiązany udzielić ci wszelkich informacji jakie mogłyby być znaczące dla twojej misji. Pamiętaj jednak, że Sat’An jak bardzo wpływowy jest, pracuje dla mnie. Ty też pracujesz bezpośrednio dla mnie, co nie oznacza, że musisz pracować dla Set’Ana. Mężczyzna pozbawił się wpływu i decyzji jak sprawy zostaną rozwiązane na jego podwórku w momencie gdy zgłosił się do mnie o pomoc. - Obraz mężczyzny na powrót zastąpiła wizualizacja Opiekunki. - Nim opuścisz Proximę, mogłabyś udać się do miejscowych Zakładów Serwisowania Sił Zbrojnych, użyłam swoich skromnych wpływów w Armii i ogromnej ilości przysług by zapewnić ci cybernetyczne ulepszenia zapewniające pełną kompatybilność z najnowszą technologią. Nie musisz nikomu nic tłumaczyć, kiedy już się tam znajdziesz, skrypty bezpieczeństwa zwyczajnie zezwolą na pewne modyfikacje. Jestem pewna, że Set’An dysponuje przyzwoitym Zakładem Serwisowania, ale nic nie może równać się z wojskową jakością.

***

330
Elżbieta najpierw usłyszała głośne siorbnięcie a dopiero potem głos Tatiana:
- Jesteśmy na miejscu więc możesz wyjść. Pamiętaj tylko, żeby dokładnie zamknąć za sobą właz, bo kiedy tylko go usłyszę, ja wyjdę z tego pomieszczenia, będę wąchał zapach który po sobie zostawiłaś i wyobrażał sobie różne rzeczy… Jakoś szybko wyszło nawet się nie spociłaś - w głosie pilota było słychać zawód.
Dziwak. Myśl profesorowej wypełniła głowę Eli. Podeszła do włazu i otworzyła go.
- A jak go nie zamknę to co? - Zerknęła w stronę drzwi, za którymi był wampir.
- Pstro! - Tatian burknął w głośniku - Jestem bardzo zajęty i nie można mi przeszkadzać. - użalał się.
- Jasne! - Ela wyszła na zewnątrz i zatrzasnęła za sobą właz. Powoli rozejrzała się po nowej okolicy.
Jeśli poprzednia “stacja” wydawała się duża, ta była gigantyczna, a perony znacznie bardziej ruchliwe. Różnej wielkości “spodki” pojawiały się i znikały (tak, znikały) w różnych miejscach.

Z i do pojazdów prowadziły długie korowody ludzi, głównie białych. Niemal każdy nosił jakiś rodzaj karabinu. Żołnierzy okrywał szczelny pancerz jednak większość trzymała pod pachą zdjęty hełm.

Wyglądało na to, że w zasadzie nikt nie zwrócił uwagi na pojawienie się Polki. Wyjątek stanowił jeden mężczyzna, który właśnie wolnym marszem zbliżał się w stronę Elżbiety.
[MEDIA]https://2.bp.blogspot.com/-Ig4aXPJQFtY/WujXCXCBbnI/AAAAAAAAiZY/sb09xpTzSH8-w_6Rr8F6pglUGIpe4F_uQCLcBGAs/s1600/Agnar1.jpg[/MEDIA]
“Agnar 1406, oficer logistyczny.” - dzięki okularom Polka przeczytała opis nad głową zmierzającego ku niej człowieka.
Ela zeskoczyła ze spodka na dziwny peron. Odrywając wzrok od zmierzającego w jej stronę mężczyzny i niby spoglądając na stojący za nią spodek odezwała się.
- Pokażcie jakie wyświetlacie o mnie dane i informacje o tym gdzie jestem. - Dopiero wydawszy okularom polecenie spojrzała z powrotem na idącego w jej stronę Agnara.
- “Elżbieta 330, specjalista” - powiedział aksaitny męski głos bezpośrednio do uszu Polki, dźwięk musiał dochodzić z oprawek okularów. W tym samym momencie “spodek” z którego kobieta właśnie wyszła po prostu zniknął, nie towarzyszyło temu zjawisku nic, żaden rozbłysk, huk, czy choćby najmniejszy ruch powietrza.
- Dok Wielki, Sektor numer osiem, Stacja “Wrota Domeny” na orbicie Ur w Układzie Proxima Centauri. - padło wyjaśnienie okularowego KO
- Stacja… - Polka skupiła na chwilę wzrok na pustej platformie, na której do niedawna stał jej statek. Teraz nie ma odwrotu. Poczuła niewielką panikę profesorowej.

W międzyczasie Agnar zbliżył się już na tyle by zwrócić się bezpośrednio do Polki:
- Widzę, że wasz pilot dowiózł cię do nas w dobrym zdrowiu, 330. Twój transfer pojawi się lada chwila… - mężczyzna wymownie spojrzał w kierunku sporej, pustej platformy, na której mogłoby zmieścić się cztery “spodki” Tatiana. - “lada chwila” może jednak potrwać jeszcze kilkadziesiąt godzin.
Ela skupiła wzrok na wskazanej platformie. Miała tu sterczeć kilkadziesiąt godzin? Poczuła jak suchość w gardle robi się nieznośna.

- Mogę skierować cię do kantyny, gdzie będziesz mogła poczekać na swój transport. Ewentualnie proponuję krótką wycieczkę na Ur. - zaproponował mężczyzna, okulary przybyły Elżbiecie z pomocą, przypominając, że Ur to nazwa planety na której orbicie znajduje się stacja Wrota Domeny.
- Nie macie tu jakiegoś rozkładu lotów? - Profesorowa była szczerze zaskoczona. Szybko jednak otrząsnęła się. - Jeśli możesz… Nazywam się Elżbieta, wystarczy Ela. Niezbyt mi odpowiada to numerowanie. - Uśmiechnęła się do oficera. Podoba ci się co? Myśl agentki wbiła szpilę w świadomość profesorowej. Wybacz, że nie kręcą mnie brutale, tak jak ciebie.
Mężczyzna przewrócił oczami.
- “Loty”… jakie poetyckie. To są Wrota Domeny, a nie zacisze stolicy, piloci prowadzą okręty przez całe gwiazdozbiory. Nawet tak doświadczone wampiry nie są w stanie nawigować Niematerii bezbłędnie. Gdyby nie ich praca w ogóle nie bylibyśmy w stanie dosięgnąć tak odległych gwiazd, nie ma więc powodu by narzekać na tygodnie czy nawet lata czekania.
- Błagam o wybaczenie, ale nie orientuję się w tej całej waszej technologii. - Agentka poczuła narastającą irytację. Typek mógł się podobać profesorowej ale był zwyczajnym gburem. - Bo akurat wiem co oznaczają te całe wrota domeny.

- Wycieczka brzmi dobrze, jeśli rzeczywiście może to zająć kilkadziesiąt godzin, tylko wolałabym się najpierw czegoś napić. W statku było potwornie sucho.
Agnar pokiwał głową.
- A tak… widziałem już raporty na temat waszego pilota. Skan medyczny nie wykazał, żadnych niedoborów w twoim organizmie ale wyskoczyła masa błędów. Oczywiście wszystko masz “poufne, brak danych” i tak dalej więc nawet nie pytam. Mogę zawiadomić techników medycznych ale jeśli to nie jest jakieś “poważne” możemy po prostu przejść się do kantyny.
- Fajnie… ja nie widziałam. - Z braku kieszeni Ela skrzyżowała ręce na piersi. - Spoko ja jak staram się czegokolwiek dowiedzieć dostaję równie bogate informacje. I tak. Kantyna brzmi dobrze.
- Dobra, to idziemy. - mężczyzna wydawał się nawet zadowolony.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 06-06-2018, 09:25   #30
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
319
Olga westchnęła. Czuła, że kręgi zależności coraz mocniej zaciskają się wokół jej szyi, a jednocześnie była zbyt niepewna, by próbować się z nich wyzwolić. Nie mając wpływu na zaplanowaną przez Opiekunkę przyszłość, skupiła się na teraźniejszości. Metodą prób i błędów udało jej się uruchomić prysznic. Właściwie sama nie dokonałaby tej sztuki, ale w między czasie pojęła na czym polega korzystanie z osobistego KO, który podpowiedział jej jak ma uruchomić urządzenie. Po tym, jak Olga wzięła odprężający prysznic (wydawało jej się, że nie robiła tego setki lat... i po prawdzie nie myliła się w tej ocenie), KO pomógł jej również poznać inne sprzęty w pokoju. Kobieta nauczyła się więc nie tylko włączać i wyłączać światło, ale również robić kawę, zmieniać widoki na wizualizatorach, a nawet robić makijaż. To ostatnie zajęcie szczególnie ją pochłonęło, bowiem przy okazji KO wyświetlał jej na okularach różne trendy, które “przespała”. Po kilku godzinach jednak i ta zabawa znudziła Olgę. Była czysta, efektownie ubrana i pomalowana. To uruchomiło typowo kobiecy odruch u obu jej osobowości - chciała się pokazać “na mieście”. Po chwili namysłu i wewnętrznej walki zdecydowała się wyjść z pomieszczenia, a następnie ruszyć w stronę najbliższego “baru”.
Szybko też zrozumiała, że w najbliższym “barze” znajduje się właśnie jej apartament. Kantyna posiadała kilka sal, będących w zasadzie różnego rodzaju lokalami rozrywkowymi. Niektóre przypominały (przynajmniej duchem) speluny znane nawet Jankowskiej. Inne, przywodziły na myśl modne kluby disco w jakich szalała za młodu we Włoszech Rocchie. Była tylko jedna zasadnicza różnica: we wszystkich tych salach “krzesła latały nisko”. Przemoc była dla współczesnych czymś normalnym, co chwila wybuchała jakaś bitka. Po chwili takiego krążenia i wahania, Olga zdecydowała się wreszcie na salę, gdzie ludzie po prostu siedzieli i pili słuchając nieco ostrzejszej nuty. Tak przynajmniej uważała Rocchie. Dla Jankowskiej bujanie się w rytm wrzasków, jęków i piekielnych odgłosów rzezi maszyn bynajmniej nie było “siedzeniem po prostu” czy “słuchaniem”. “Nieco ostrzejsza nuta” nie wydawał się zaś generenałównie “nieco” czy “ostrzejsza”, po prostu to wcale, ale to wcale nie było “nutą”!

Głowa Olgi musiała nieco zwolnić w czasie tego wewnętrznego dyskursu osobowości gdyż kobieta zaczęła odbierać bodźce inną częścią ciała: Jakaś dłoń bardzo namiętnie i drapieżnie zarazem chwyciła pośladek Polki. Gdy jednak Olga odwróciła się by nagrodzić “adoratora” ciepłym słowem, uśmiechem czy po prostu kopniakiem, przed jej oczami była nie jedna, lecz dwie osoby:
[MEDIA]http://www.internationalhero.co.uk/k/kurgan2.jpg[/MEDIA]
Mężczyzna który z łatwością dorównywał wzrostem Polce właśnie roztrzaskiwał plastikowy (chyba) taboret na głowie towarzyszącej mu kobiety,
[MEDIA]https://4.bp.blogspot.com/-E7n0NxhJLz0/WwffDLer99I/AAAAAAAAiaI/SUbfO7SY_b8RSZSxFFzmxYpyDGOF0421wCLcBGAs/s1600/tatia04.jpg[/MEDIA]
Z której otwartego w efekcie łuku brwiowego radośnie lała się krew. Zaatakowana zachowała jednak na tyle refleksu by chwycić pobliskie krzesło i zasłonić się przed kolejnym uderzeniem, które oczywiście nastąpiło.
- Ej, co jest?
Olga-Powstaniec zareagowała odruchowo na sytuację zagrożenia i chwyciła mężczyznę za przegub, po czym wykręciła mu rękę, by osiągnąć efekt kurczęcego skrzydła. Olga usłyszała charakterystyczny zgrzyt towarzyszący dyslokacji stawu. Mężczyzna jęknął ale nie stracił zimnej krwi, niemal natychmiast jego but wylądował na brzuchu Polki… która w zasadzie nic nie poczuła. Spojrzała na niego zdziwiona i przestraszona - nie tym, co on jej chciał zrobić, ale co ona zrobiła jemu. Puściła go. Niewiele mu to jednak pomogło bo kobieta która zdążyła się już podnieść efektownie trafiła twarz mężczyzny z półobrotu. Jankowska doskonale wiedziała, że takie uderzenie kończy się wstrząsem mózgu i w najlepszym przypadku utratą przytomności, natychmiastowym nokautem. Rocchie miała tylko doświadczenia z filmami akcji, tam bohaterzy byli “policzkowani” obcasami cały czas i za bardzo nic im się nie działo. Co by to było gdyby Chuck Norris czy Szwarceneger mieli tak po prostu upaść po jednym uderzeniu?
Mężczyzna jednak zgodnie z przypuszczeniami generałówny upadł na podłogę i leżał nieruchomo.
- Dupek - skwitowała kobieta ale jakoś niespecjalnie przejmując się całą sytuacją, po czym uniosła swoją zakrwawioną twarz i utkwiła szkliste alkoholowe (albo i lepiej) oczy na Oldze.
Cześć śliczna, jak się nazywasz? Słabo widzę… - powiedziała chichocząc pijacko. Olga za to doskonale widziała napis nad głową dziewczyny. “Weronika 4781, młodszy oficer logistyczny, 12 godzin do rozpoczęcia służby”
- Em... Olga. - Odparła speszona kobieta, nieco się cofając. Rozejrzała się, ale bitka najwyraźniej nie zrobiła wielkiego wrażenia na “lokalsach” - Może... powinnam wezwać pomoc? Dla ciebie lub... - spojrzała na leżącego typa - niego?
- Może najpierw podniesiecie ręce do góry. - odezwał się nowy, żeński głos.
[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/31/3b/b4/313bb43ed8079bc764975b239e6248e0.jpg[/MEDIA]
W stronę Olgi i Weroniki poprzez tłum przeciskała się opancerzona kobieta wraz z trzema jednako wyposażonymi towarzyszami.
- 4781 tym razem posunęła się za daleko, 7934 nie żyje, zabił go twój cios - kontynuowała funkcjonariuszka spoglądając na leżące na ziemi ciało. Okulary podpowiedziały Oldze jego personalia: Zigmars 7934.
Olga czuła narastającą panikę. Podniosła jednak posłusznie ręce do góry i... próbowała cichym szeptem skłonić swoje okulary, czy raczej KO, który jej wręczono, do skontaktowania się z Agnarem. Facet pewnie nie będzie zadowolony, ale... nie znała tu nikogo innego.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172