|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-07-2018, 20:25 | #11 |
Reputacja: 1 | Po dokonanych ustaleniach, grupa zaczęła kierować się do wyjścia. Leisha nie była wyjątkiem, jednak postanowiła zamienić słowo z właśnie rozpoczynającymi rozmowę dwoma mężczyznami. Jednemu rzuciła krótkie zdanie, że może następnym razem poszczęści mu się, jednak szybko skierowała swoją uwagę na drugiego. - Jak skończysz, to możemy porozmawiać? – zapytała uprzejmie Finnegana. – Będę czekać przed salą, zapewne z Argusem. - Oczywiście - odpowiedział Daubney. Leisha opuściła salę z lekkim uśmiechem na ustach, zapamiętując jako ostatni widok twarzy Seana, która wydała się jej zabawna. Szybko jednak o nim zapomniała skupiając się na wyznaczonym przez siebie zadaniu. Przez krótką chwilę wahała się czy nie pójść do domu i dopiero na następny dzień zacząć buszowanie po Ministerstwie. Postanowiła jednak kuć żelazo póki gorące, kwitując w myśli, że wyśpi się po śmierci. Obok niej szybko pojawił się Argus. Przytaknął jej pomysłowi co do niemagicznych osób, więc chciał ustalić jak zamierzają zabrać się za ten temat. Zapytała go czy mogą podzielić się w szukaniu informacji tak żeby Lazaras stworzył listę charłaków z wyszczególnieniem tych, którzy mieli epizody w okazywaniu niechęci do czarodziejów czy to poprzez łamanie prawa, zeznania innych osób etc. Ponadto Fay podsunęła, że wartoby też uwzględnić tych zaginionych lub zmarłych w dziwnych okolicznościach. Mężczyzna chętnie przystał na to, w końcu sam wcześniej zasugerował zbadanie tejże grupy społecznej. Leisha powiedziała, że dołączy niedługo do niego, więc mężczyzna odszedł samotnie. Natomiast ona czekała pod salą na drugiego aurora. Pożegnawszy się z Keanem Daubney pośpieszył z powrotem przed salę - mając nadzieję, że Argusa jednak nie będzie. Miał szczęście, ponieważ kobieta stała sama. - W czym sprawa? - zagadnął. - Jeśli czekacie na odpowiedź z Hogwartu, to poprosiłabym cię o pomoc w tworzeniu list mugoli. – Zaczęła spokojnie Fay, ale ruszyła korytarzem, zachęcając gestem mężczyznę, aby za nią podążył. – Argus już poszedł i będzie zbierał informacje dotyczącą charłaków. Ciebie poprosiłabym o przyjrzenie się ostatnim większym wydarzeniom, które miały miejsce z udziałem mugoli. Szczególnie za czasów wojny oraz po. Jeśli to nie przyniesie rezultatów, to dopiero wtedy sięgniemy do starszych akt. Podeszli do windy, na którą chwilę czekali. Kobieta schowała okulary do torebki. - Ja bym skupiła się na mugolach, którzy mają lub mieli rodzinę związaną ze światem magicznym. Szeroki temat, ale spróbuję jakoś zawęzić poszukiwania… - Spojrzała na aurora z zaciekawieniem. - Co o tym myślisz? Może masz lepszy pomysł, który oszczędził by nam czas? - Nie, uważam twój plan za na tyle dobry, że nie mam do niego specjalnych uwag - odpowiedział spokojnie mężczyzna. Pozłacana kraty windy zatrzasnęły się. - Zacznę u siebie w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Poproszę o pomoc współpracowników, część została dotknięta plagą i chyba będzie gotowa mi ułatwić sprawę. Zacznę od zbrodni i spraw z okresu wojny, tak jak mówiłaś, kojarzę kilka spraw, gdy śmierciożercy brali na cel mugolskich małżonków i rodziców czarodziejów. Potem inne sprawy z tego okresu, a potem dopiero ostatnie dwa lata. Skończył wymieniać i uśmiechnął się. - Na który poziom jedziemy? - Tak samo jak ty, na drugie – odparła z lekkim uśmiechem. – Wszystkie akta znajdują się właśnie w twoim departamencie… Cieszę się, że mimo braku entuzjazmu co do mojego pomysłu i tak chcesz pomóc. Tym bardziej, że twój plan co do szukania informacji brzmi dobrze. - Twój pomysł jest bardzo dobry, po prostu już od pół roku bez przerwy zajmowałem się papierkową robotą. - Zaśmiał się serdecznie i rzucił głośno. - Na drugie. Winda ruszyła. - O, to brzmi lepiej - również uśmiechnęła się. - Myślałam, że mój pomysł nie przypadł ci do gustu. W każdym bądź razie jesteśmy w kontakcie, pewnie do późna nie wyjdę z achiwum, więc tu mnie znajdziesz. Do zobaczenia. - Do zobaczenia. Przyniosę ci potem kawę i omówimy nasze poszukiwania - pożegnał ją mężczyzna Zastanawiała się jak zabrać się do pracy, a dokładniej jak spośród ogromnej ilości danych wyciągnąć te wartościowe. Musiała stworzyć pewien klucz, który polegałby na wysuwaniu teorii i na ich podstawie, poprzez formułowanie wniosków, zawęzić poszukiwania. Przede wszystkim trzeba było ograniczyć przedział czasowy. Postanowiła przeszukać akta maksymalnie do dziesięciu lat wstecz, z wyszczególnieniem okresu wojny i wydarzeniach po. Dodatkowo chciała skupić się na tych mugolach, którzy doznali krzywdy ze strony czarodziejów lub ich bliscy stracili życie przez innych magów. Została wytrącona z zamyślenia, gdy usłyszała pracownika archiwum, który próbował dowiedzieć się w jakiej przyszła sprawie. Szybko wytłumaczyła czego potrzebuje i po pewnym czasie zasiadła do przeglądania dokumentów. Zdała sobie sprawę, że jednym z luźnych elementów były sytuacje, w których Ministerstwo nie poradziło sobie z natłokiem spraw i przeoczyło wymazanie pamięci mugolom. Doskonale zdawała sobie sprawę z tychże zaniedbań, ale rozumiała też ich naturę, która bynajmniej nie była czyjąś złą wolą. Na razie postanowiła skupić się na tych danych, które miała w prosty sposób dostępne. Po porównaniu list i przeanalizowaniu ich, dopiero wtedy zacznie swoje prywatne “dochodzenia”, gdzie mógł ujść uwadze amnezjatorów jakiś mugol. Żeby to tylko jeden. Zapowiadała się długa noc...
__________________ "Promise me this If I lose to myself You won't mourn a day And you'll move onto someone else." Ostatnio edytowane przez Szaine : 07-07-2018 o 19:03. |
16-07-2018, 18:27 | #12 | |
Reputacja: 1 | Z sali, w której odbywało się spotkanie wyszła szybkim, charakterystycznym dla niej krokiem. Ruszyła w stronę wind. Za rogiem zatrzymała się jednak i oparłszy o ścianę łopatki, głowę i pośladki przymrużyła oczy. Potrzebowała chwili wyciszenie i skupienia, której jak się spodziewała, mimo późnej godziny, nie zazna po przybyciu do swojego gabinetu. Stała tak bez ruchu rozkoszując się spokojem będącym zapewne ciszą przed burzą, w której środek z własnej woli chce wkroczyć. Po upływie kilkudziesięciu sekund, a może kilku minut, nie była bowiem w stanie określić, jak długo tam stała, odepchnęła się lekko od ściany i wydając ciche mruknięcie dezaprobaty dziarskim krokiem udała się do windy. Cytat:
__________________ "You may say that I'm a dreamer But I'm not the only one" | |
19-07-2018, 20:27 | #13 |
Reputacja: 1 | Leisha, Finnegan Archiwa amnezjatorów i aurorów odnoście mugoli zajmowały niewielką szufladę wewnątrz całego pomieszczenia z dokumentami, opisami spraw, relacjami światków, rysopisami i Bóg raczy wiedzieć, czego jeszcze. Było to małe pomieszczenie z małym biurkiem na środku i pojedynczym krzesłem. Nie było w nim nawet okna, więc mimo dość dobrego oświetlania pokój raczej był dość przytłaczający. Nieustannie unosił się w nim zapach kurzu i starych dokumentów. Dodatkowo szuflada, która wydawała się dość mała była niewątpliwie zaczarowana, aby zmieściła taką ilość dokumentów, jaką, no cóż, jaką zmieścić miała. A było tego dużo… bardzo dużo. Na całe szczęście panował w niej ład i porządek. Była posegregowana latami, każdy rok na miesiące, miesiące na daty. Po niecałej godzinie do Leishy dołączył Finnegan. W samym biurze aurorów i departamencie przestrzegania prawa były jedynie dokumenty z bieżących spraw oraz te, które zamknięte były w ciągu ostatniego miesiąca. Nie było tego dużo, a także nie było tam nic interesującego dotyczącego plagi. Leisha i Finnegan szybko odkryli, iż te bardziej interesujące informacje w archiwum były pozaznaczane czerwonymi zakładkami. Na samym początku szuflady natomiast znajdowała się cała, bardzo, bardzo długa lista z nazwiskami. Lista była opisana następująco: „Lista osób pozamagicznych posiadające koneksję w świecie magicznym”. Lista miała ponad 2 miliony pozycji… Była ułożona alfabetycznie. Obok każdego nazwiska mugola znajdował się jego adres, rok urodzenia oraz koneksja w świecie czarodziejów. Leisha i Finnigan szybko zauważyli, że lista ciągle się zmienia. Zajęło jej to chwilę ze względu na ilość informacji. Ale daje się, że lista sama się na bieżąco aktualizowała. Zmieniały się adresy, czasami nazwiska, a kilka razy widziała mały dopisek „martwy, wymazanie z listy w ciągu 10dni”. Cała reszta kartoteki były to bardziej lub mniej opasłe teczki, w których były już szczegółowe informację na temat konkretnych jednostek. Zawierały opisy wydarzeń, w których brały osoby udział, zdjęcia, relacje amnezjatorów, dokładne opisy wyglądu i charakteru. Właściwie wszystko, co tylko można znaleźć w klasycznej kartotece czarodziejskiej policji. Leishi i Finnegan’owi ogarniecie samej listy oraz sposobu w jaki jest wszystko archiwizowane zajęło dobre pół godziny, mimo iż sami te raporty pisali. Te pół godziny w tym pokoju wystarczyło jednak, aby dostać bólu głowy. Zaczęli poszukiwania od zaznaczonych na czerwono kartotek. Wszystkie oznaczone teczki miały w sobie jakieś większe wydarzenia. Atak śmierciożerców na mugoli i ich rodziny, spotkanie z czarno magicznym stworzeniem, czy (to w najnowszych kartotekach) złamanie zasad tajności na różne sposoby. Najczęściej były to ataki przez zdesperowanych czarodziejów, jawny przejaw magii na ulicach przez tych mniej świadomych, czy też wybuch małych buntów, choć może to złe słowo. Bardziej zaczątki pogromów mugoli, które były szybko gaszone przez ministerstwo magii, wzniecali je zazwyczaj czarodzieje, którzy mieli w swoim otoczeniu (zazwyczaj rodzinie) osoby zarażone i stwierdziły, że to sprawka mugoli, a jedyną drogą jest pozbycie się niemagicznych osób. Do najbardziej krwawego doszło na południe od Thurso, na północy Anglii. Było pięciu martwych mugoli. Wielu torturowanych, ogłuszanych, lub poddanych praniu mózgu. Ministerstwo interweniowało wraz z Aurorami, całości dopuściła się trójka czarodziejów w wieku od 20-35 lat. Wszyscy siedzą w Azkabanie. Byli to Lucas Amberdrink 35 lat, Natasha Eastwood 24 lat oraz Fredy Deadwhisle 20 lat. Za to Mugole, którzy ponieśli śmierć to Stixy Vallsemi wraz z dziećmi, Piterem i Mercurią, Edwart Strongarm i Celine Peonwork. Było to jedno z bardziej dotkliwych wydarzeń tej plagi. Leisha słyszała o nim, choć nie uczestniczyła w nim. Do opinii publicznej jednak nic nie dotarło. Ministerstwo zręcznie wyciszyło temat. Po sprawdzeniu listy dokładniej dowiedziała się jednak, że był jeszcze jeden mugol, niejaki Narigo Vallsemi, który był mężem trójki zabitych i przebywał niedaleko Londynu. Zapiski mówią, iż został poddany zaklęciu obliviate, po czym wszczepiono mu nowe wspomnienia. Sam podczas ataku był nieobecny. Było wiele tego typu zdarzeń. Jednak rzadko pojawiały się ofiary śmiertelne. Leisha i Fennegan dotarli do trzech takich, w których śmierć ponosił mugol. Jedno z nich było w Oxfordzie, śmierć poniósł mugol Dorothy Ivan, czarodziej został zabity przez Aurora, nie chciał się poddać. Kolejne było niedaleko Southend, śmierć poniósł Albert Steew. Czarodziej, który się tego dopuścił również siedział w Azkabanie. Był to niejaki Kornelius Safety. Barman w pobliskim barze dla czarodziejów. Jednakże, gdy Leisha i Fennegan przeszła bieżące lata i weszła w okres wojny, było gorzej. Mugole mordowani byli praktycznie masowo. Głównie przez śmierciożerców, którzy uważali to za swojego rodzaju sport, ale także przez innych popleczników Voldemorta. Giganty, czarno magiczne potwory takie jak dementorzy, wilkołaki, wampiry... a jeszcze więcej mugoli ginęło bez wieści. Tutaj dokumenty były już tak niekompletne i mało szczegółowe, że nie dało rady wyciągnąć z nich więcej niż ogólny zarys okropieństw wojny, jaką zgotował Sam-Wiesz-Kto. Przeszukiwanie archiwów i odszukiwanie przydatnych informacji z tak wielkiej bazy zajęło Leishy i Finneganowi praktycznie pół nocy. Około trzeciej godziny musieli jednak przerwać pracę. Litery zlewały się ze sobą a każda informacja zdawała się przelatywać obok nich nie trafiając całkowicie do mózgu. Musieli odpocząć, aby w kolejny dzień móc przekazać informację reszcie ekipy. Sean Sean miał dużo szczęścia. Spotkał wielu ludzi i przeprowadził wiele interesujących rozmów. Wrócił późno do swojego mieszkania mając bardzo mieszane uczucia. Pewne spotkania były dla niego bardzo nieprzyjemne, pewne dość owocne, a pewne sprawiły, że wrócił do domu bardziej podchmielony niż zamierzał początkowo. Rano będzie musiał się skontaktować z Finneganem i coś mu powiedzieć. Pytanie tylko ile powinien zważywszy na to jak potoczyły się te mniej przyjemne rozmowy… Eris Właściwie Eris spędziła całkiem spokojny, udany wieczór. No cóż. Może byłby udany gdyby nie fakt, iż miała na głowie bardzo dużo zmartwień a dodatkowo jeszcze wizję kolejnego zadania, które było dość ciężkie. Nie potrafiła przewidzieć dalszego rozwoju wypadków. Dodatkowo zegarek, który miała na ręce, a właściwie Puszek, nie podał zbyt zabawnych informacji… Walka o życie, ruiny, Dumbledore…. Eris dobrze wiedziała, że zazwyczaj jego przewidywania się sprawdzają i to ją martwiło najbardziej. Wysłała sowę. Teraz musiała czekać na odpowiedź. Sowa z Hogwartu wróciła nadzwyczajnie szybko. Treść listu była następująca: “Pozdrowienia ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Naturalnie, jako Dyrektor tej wspaniałej placówki oraz mogąc określać się mianem Czarodzieja, bardzo chętnie udzielę wszystkich możliwych informacji oraz pomocy w tak szlachetnej sprawie. Choć niestety obawiam się, iż moja wiedza może nie być wystarczająca by Wam pomóc to kształcąca rozmowa może nieść ze sobą więcej oświecenia niż na to pozornie wskazuje. Jednakże muszę Was uprzedzić, iż nie podejmę żadnych akcji, które narażą moich uczniów lub przeszkodzą im w dalszym zdobywaniu wiedzy. Zapraszam, więc przedstawicieli Ministerstwa w terminie im odpowiadającym. Z poważaniem Albus Dumbledore “ List był zwięzły i raczej klarowny. Raczej do przewidzenia było, iż spotkanie się odbędzie. Dumbledore znany był z dość otwartego podejścia do Ministerstwa, w którym bywał dość często. Tak, więc Eris już rano ubrała się w bardziej podróżnicze ubrania. Teraz zostało jedynie przekazać reszcie, iż dyrektor Hogwartu ich oczekuje.
__________________ "If you want to know where your heart is, look where your mind goes when it wanders" Ostatnio edytowane przez Manni : 24-07-2018 o 15:40. |
23-07-2018, 22:36 | #14 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 |
|
24-07-2018, 17:09 | #15 | |
Reputacja: 1 |
Cytat:
__________________ "You may say that I'm a dreamer But I'm not the only one" | |
27-07-2018, 19:04 | #16 | |
Reputacja: 1 | Leisha szła powolnym krokiem do domu. Choć nie patrzyła na zegarek, to wiedziała, że jest późno. Mimo tego postanowiła przejść kawałek na piechotę przez Morden Hall Park, aby dotlenić się. Wychodząc na ulicę skorzystała z ciszy i pustki, która tam panowała. Mogła przeanalizować informacje zdobyte w archiwum Ministerstwa Magii, a po krótkim spacerze udało się jej poukładać myśli. Wyjęła swój notes i przyjrzała się uważnie zapisanym słowom. Szybko wyciągnęła wydarzenia, które zdawały się być najistotniejsze. Zatrzymała się pod jedną z latarni i zanotowała krótkie podsumowanie. Cytat:
Spojrzała na zielony budynek i uśmiechnęła się lekko. Zawsze lubiła jego kolor i styl, miał to coś w sobie, przynajmniej dla niej. Weszła do środka i od razu zaczęła przygotowania do snu. Nie zapomniała jednak żeby wyciągnąć złoto-turkusowego bączka z kieszeni i postawić go na szafce nocnej. Tutaj zatrzymała się na chwilę, spoglądając na jedyne w sypialni zdjęcie. Przedstawiało ono dwie pary osób i jedną kobietę. Starsi państwo zdawali się być dostojni, mężczyzna emanował dumą i spokojem, a na twarzy kobiety jawił się ciepły uśmiech. Druga para była zdecydowanie w sile wieku, spoglądali na siebie z uczuciem i wyraźnie cieszyli się swoim towarzystwem. Natomiast samotna kobieta sprawiała wrażenie bardzo niezadowolonej z faktu, że musi pozować do zdjęcia. Leisha znów uśmiechnęła się do siebie, ale oczy zdradzały ogromną tęsknotę. Kobieta obudziła się po trzech godzinach snu czując się w pełni wypoczęta. Po raz kolejny doceniła niedawno otrzymany prezent, który przyspieszał regenerację podczas snu. Nie zalecano jednak zbyt częste korzystanie z tego, ale właśnie na specjalne okazje zdawał się być rewelacyjnym rozwiązaniem. Zrobiła sobie porządne energetyczne śniadanie, składające się z płatków owsianych, owoców, orzechów oraz jogurtu. Zapakowała sobie również przekąskę na później i pospiesznie przygotowała się do ponownego odwiedzenia Ministerstwa i archiwum.
__________________ "Promise me this If I lose to myself You won't mourn a day And you'll move onto someone else." | |
29-07-2018, 17:24 | #17 |
Reputacja: 1 | Leisha Fay, mimo że umówiona była z Daubney'em około południa, to już kilka minut po dziewiątej wkroczyła do archiwum Ministerstwa, wyglądając na wypoczętą i w pełni sił. Postanowiła zająć się dalszym przeszukiwaniem dokumentów, tym bardziej, że Argus gdzieś zniknął jej z pola widzenia i nie dał informacji czy udało mu się stworzyć listę charłaków. Trzeba było przyznać, że kobieta wykazywała się niezłomnością i nie odstraszały ją tony papierów, które przeszukiwała. Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 30-07-2018 o 18:22. |
01-08-2018, 13:16 | #18 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | - Finnegan Daubney - rzucił Sean do wyciągniętego lusterka i czekał na efekt. |
11-08-2018, 13:17 | #19 |
Reputacja: 1 | Leisha Fay Ostatnie dni były dość pracowite dla Leish’y, setki przerzuconych kartek dokumentów w ministerstwie Magii wykończyły Amnezjatorkę bardziej niż ostatni tydzień pracy. W ostatni dzień pracy oczy piekły już ją od ciągle przeskakujących numerków listy mugolskich krewnych czarodziejów a każde kolejne czytane zdanie zdawało się nie mieć tak samo sensu jak poprzednie. Jednak Leisha była zadowolona z siebie. Wyciągnęła chyba wszystkie możliwe informacje, jakie mogła, biorąc pod uwagę ich braki w ministerstwie, których była doskonale świadoma. Kolejną okazją do zadowolenia był fakt, iż już za parę chwil znajdzie się ponownie w Hogwarcie! Nie ważne ile czarodziej miał lat, z jakiej rodziny pochodził, jakie obejmował stanowisko czy jakie wartości cenił. Hogwart był miejscem magicznym z wielu względów, a już szczególnie z wrażenia i wspomnień, jakie zostawiał po sobie na resztę życia każdego czarodzieja. Leisha umówiła się z Eris w Hogsmeade, przy wizycie w Szkole Magii i Czarodziejstwa nie dało rady sobie odmówić wizyty w „Trzech Miotłach” i kuflu kremowego piwa. Nawet w tych czasach. Leisha przygotowała się starannie do podróży, zawsze lubiła być gotowa na wszystko, a ten dzień zapowiadał się dość deszczowo. Deportowała się na głównej ulicy. Wiedziała, że cały kraj cierpiał z powodu plagi, wiedziała także, że miejsca gdzie jest najwięcej czarodziejów cierpią najbardziej. Jednak nie spodziewała się tego, że Hogsmeade będzie… puste? To jest za słabe słowo. Tu nie było żywej duszy, żadnego zwierzęcia. Cisza naciskała na bębenki bolesnym piszczeniem. Witryny sklepów były również puste. Leisha podeszła do sklepu Zonka, tego zawsze radosnego i pełnego dziwnych gadżetów sklepu. Przez pustą witrynę zobaczyła jeszcze bardziej pusty sklep. Na środku, gdzie zawsze stały różnego rodzaju dekorację i stoły promujące nowe artykuły leżało jedynie jedno przewrócone krzesło. Gdyby nie fakt, iż na wszystkich ścianach były półki, nie widać by było, że kiedykolwiek był tu sklep. Na szybie wisiała jedna, naderwana i wielokrotnie przemoczona kartka z napisem „Nieczynne do odwołania”. Leisha odwróciła się w kierunku „Trzech Mioteł”, w oddali zobaczyła delikatne światła w oknach pubu, to było pocieszające, z po chwili z nadzieją nacisnęła klamkę, która z cichym ustąpiła. W środku również nie było nikogo poza Madame Rosmertą, która była nieodłącznym elementem wystroju pubu. Siedziała za barem z założona nogą na nogę i czytała gazetę na dźwięk dzwonka wiszącymi nad drzwiami wejściowymi odłożyła ja jednak i powoli wstała. Uśmiechnęła się ciepło, znacznie radośniej niż większość ludzi w tych czasach. - Witaj Kochanie, zapraszam. – gestem wskazała wysokie krzesło przy barze. Eris Clark Ostatnie cztery dni dla Eris były dość pracowite. Chociaż nie miało to wiele wspólnego w zadaniem, którego się podjęła. Minister Magii powiedział, że „są zwolnieni ze wszystkich bieżących obowiązków” jednak dla Kierownika Biura Dezinformacji to nie było aż tak proste jak to się mogło wydawać. Było wiele rzeczy, którymi trzeba było się zająć, wiele spraw, które trzeba było dokończyć i zamknąć. Wiele obowiązków, które trzeba było przekazać komuś innemu i upoważnień, które trzeba było wypisać, aby Departament nadal funkcjonował na odpowiednim poziomie. Eris zajęło to tylko i aż trzy dni. Musiała napisać zaległe raporty, które tylko ona mogła wypełnić, jej zastępca Blaze Singlerose otrzymał upoważnienia do kierowania biurem jak i kilka dodatkowych zadań, które na bieżąco należało wypełniać. Ministerstwo dotrzymało obietnicy i przysłało mu na pomoc dwóch ludzi, tak, więc Eris była spokojna o swój Departament. Kolejnym etapem było przygotować się na czekające wyzwania i rozmowy. Eris przypominała sobie zaklęcia, które mogły się przydać, pakowała rzeczy i mikstury, które być może były użyteczne. Była umówiona z Leshą w pubie „Pod trzema Miotłami”, gdzie miały dalej wyruszyć do Hogwartu na spotkanie z Dyrektorem. W głowie przeprowadzała kilkukrotnie tą rozmowę, zapisując sobie pytania i tematy, które chciała poruszyć. Nie wiedziała, dokąd ta rozmowa ją poprowadzi. Jednakże Puszek jeszcze nigdy jej nie zawiódł. Dodatkowo Argus gdzieś zniknął. To nie był dobry znak, gdy doświadczony Auror nagle przestaje się odzywać. Minęło zaledwie kilka dni, to fakt. Jednak Eris nie mogła pozbyć się złych przeczuć. W głowie cały czas słyszała aktualizacje Puszka. „Walka o życie”… Musiała być przygotowana na wszystko, co może się zdarzyć, a tak naprawdę zdarzyć mogło się wszystko. Coraz mniej wiary miała w to, że Mugolizm jest dziełem przypadku czy natury. Deportowała się w Hogsmeade i choć była przygotowana na to, co mogła zobaczyć, to jednak za każdym razem uderzała ją pustka, jaka towarzyszyła wszystkim miejscom gdzie kiedyś było mnóstwo czarodziejów. Jednakże Ulica Pokątna pełna była ludzi, którzy stracili wszystko, łącznie z nadzieją. Tutaj jednak nie było nic. Eris już sama nie wiedziała, który widok jest gorszy… Skierowała swoje kroki do pubu, nie chcąc dłużej przebywać w miasteczku bez życia, miasteczku, które tak często odwiedzała z przyjaciółmi i ulicami, którego nie było można przejść przez setki uczniów zmierzających w różnych kierunkach. Pub był jedynym miejscem, z którego dochodziło nikłe światło. Delikatnie otworzyła drzwi, żeby zobaczyć, Leishe wraz z Madame Rosmerta przy barze. Sean Keane Sean przez ostatni dni był więcej razy pijany niż początkowo zakładał, że będzie. Właściwie nie było to jakimś szczególnym zaskoczeniem. Nawet zdążył już się do tego przyzwyczaić. Nie sądził jednak, że uda mu się znaleźć jakieś przydatne informacje. A to proszę. Nawet Finn zainteresował się domem na Sean Keane no i do tego sprawa Michaelsa… Może byłby z niego lepszy detektyw niż stary Argus? No cóż, nawet Sean, którego mało rzeczy w życiu interesowało musiał przyznać, że robi się ciekawie. Dodatkowo Argus gdzieś zniknął nie dając znaku życia. Właściwie Sean mógłby rzucić to wszystko w diabły. Pomagał Finnowi jedynie ze względu na Lazaras’a, jednak nigdy nie wiadomo, kiedy ten się pojawi. Sean w swym upojeniu rozważał wszystkie za i przeciw kilka razy. Teraz już Ministerstwo na pewno będzie miało na niego oko. Tak samo jak Finn, dodatkowo Argus może w każdej chwili wrócić. Zawsze uważał po niżej swojej godności informowanie innych o swoich działaniach. Teraz ma ochronę, nie nudzi się za bardzo, no i może napić się w imię sprawy…. Z drugiej jednak strony, jakoś nie mógł powstrzymać myśli o byciu tym, który oskubie Malfoyów… Seanowi zawsze jednak zabranie się za coś zabierało dużo czasu, a skoro umówił się już z Finnem na zwiedzanie tego domu, (w którym pewnie i tak nie ma nic ciekawego), to póki, co zamierzał się tak kiedyś pojawić. Pięć dni po zebraniu w Ministerstwie mieli spotkać się o 10 przy domu na Silent Street, Sean jeszcze poprzedniego dnia trochę posiedział na Nokturnie i wypił może trochę za dużo tego, co tam podają. Sean zawsze bał się zapytać, co to właściwie jest w myśl zasady „nie zadawaj pytań, na które wolisz nie znać odpowiedzi”, ale fakt był taki, że kopało jak Hipogryf w rui. Budzik dzwonił, jak co dzień i jak co dzień był ignorowany przez Seana. W momencie, w którym już drażnił obolałą głowę biednego czarodzieja, ten bezmyślnie wymacał różdżkę pod poduszką i zamachnął się od niechcenia. Budzik uderzył z hukiem o ścianę zrzucając z pułki kilka pustych butelek. Sean powoli podniósł głowę, napił się resztki piwa, które stało przy łóżku (sam nie wiedział czy kilka dni czy tygodni) było wygazowane, ciepłe i wstrętne, ale przynajmniej mokre. Rozejrzał się po pokoju powoli szukając informacji we własnym umyśle o tym, kim jest, gdzie jest i czemu to miejsce wiruje, po czym spojrzał na zegarek na ręce, który wskazywał godzinę 10:45 Finnegan Daubney Każdy młody chłopak chce być Aurorem, tak samo jak każda mała czarownica chce być uzdrowicielem. Jednak czy ktokolwiek z nich nadal wybrałby ten zawód wiedząc ile papierkowej roboty go czeka?! Finn jednak nie narzekał. Może i nie był najlepszym Aurorem w departamencie, ale był konsekwentny w swoich działaniach. Przebrnięcie przez kartoteki i dokumenty było wyczerpujące, fakt. Jednakże, na co dzień papierkowej roboty miał aż za dużo, tak, więc był przyzwyczajony do siedzenia przy biurku. Wraz z Leishą udało mu się odnaleźć kilka całkiem ciekawych informacji, dodatkowo Sean też parę znalazł. Finn właściwie bardziej stawiał na informacje od Seana i jego „towarzystwa” niż na informacje z Ministerstwa. Jednakże przy zadaniu, którego się podjęli trzeba było zbadać wszystko. Miał także ochotę na wizytę w Hogwarcie, jednakże chciał najpierw sprawdzić informacje z Silent Street, która wydawała się może nie tyle ważna, co dziwna. Na tyle dziwna, że mogła być istotna. Dodatkowo trzeba było mieć oko na Seana. Wysłał, (choć z niechęcią) list do Argusa, opisując, co udało mu się znaleźć i co planują, bo zadufany w sobie Auror zniknął bez znaku. Nie był to w jego przypadku bardzo dziwne, zapewne stwierdził, iż nie będzie marnował czasu z tak niskimi społecznie osobami, które nie są godne przebywania w cieniu rzucanym przez jego Ego. Jednak nawet on nie był tak nierozważny, aby nie dawać znaku życia prze tyle czasu. Nawet nie przyszedł rzucić żadnej kąśliwej uwago na temat Finna. Nie dawało to Aurorowi spokoju, jednakże postanowił jeszcze poczekać z kolejnymi akcjami w tym temacie. Zmienił jednak zdanie, gdy tego samego wieczora, którego wysłał list do Argusa sowa wróciła z nim z powrotem. To nie był dobry znak. Jednak póki, co musiał zając się sprawą domu razem z Seanem. Umówił się z nim na 10 rano pod domem. Ale znał Keana na tyle, że o 10: 30 spokojnie dopił kawę, ubrał płaszcz i deportował się w umówione miejsce. Było dość pochmurnie tak, więc na ulicy nie było wiele osób, parę z nich obejrzało się słysząc trzask towarzyszący deportacji. Finn przezornie deportował się za małą przycmentarną kwiaciarnią, która była nią chyba tylko z nazwy, bo głównie sprzedawała znicze. Handel kwiatami przejęły małe stoiska przy głównym wejściu. Ludzie obejrzeli się i nie znajdując źródła dźwięku szybko wrócili do poprzednich zajęć. Kilka osób kręciło się po samym cmentarzu. Kilku handlowało a w oddali widać był długi wjazd, tusz za granicami cmentarza. Finn stwierdził, iż poczeka przy tym podjeździe prowadzącym do umówionego domu na Seana. Znając go pewnie i tak będzie za jakieś pół godziny z gotową bajeczką na usprawiedliwienie.
__________________ "If you want to know where your heart is, look where your mind goes when it wanders" |
17-08-2018, 23:43 | #20 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Jakiś kwadrans po jedenastej rozległ się trzask, a po chwili zza kwiaciarni, za którą wcześniej aportował się Finnegan, wyszedł Sean. Rozejrzał się i dość szybko wyłowił znajomą znajomą twarz aurora. Podszedł do niego i powiedział na powitanie: |