Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-02-2019, 23:29   #31
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Amanda ożywiła się gdy tylko znaleźli się w miarę suchym i bezwietrznym miejscu. Pociągnęła Tomasso pnąc się żwawo po schodach, aż znaleźli się przy najwyższym oknie. Wyżej było już tylko wejście na poddasze, a z dołu dochodziły do nich odgłosy przyjęć. Zachwycona oparła się o parapet wpatrując się w kończący się pokaz fajerwerków. Zupełnie nieświadomie wypinała się przy tym w stronę swego kochanka, który bez trudu rozpoznawał już charakterystyczne krzywizny jej pośladków, nawet teraz gdy były ukryte pod płaszczem i sukienką.
- Piękne. - Zerknęła ponad ramieniem na Tomasso. - To niesamowite miejsce.
No tak, ale raczej na korytarzu, przy drzwiach, z których mógł ktoś wyjść, oraz właściwie wychodził, bowiem jakaś osoba, półululana oraz ciągnąca dobrym winem, minęła ich schodząc skądś z góry kamienicy, nie mogli niczego specjalnego kombinować. Jednak widok miał super!
- Piękne - przewodnicy znają to miejsce, ale raczej nikt poza tym. Możemy się tutaj napatrzeć.
- To miasto cały czas mnie zaskakuje. - Amanda spojrzała ponownie w okno przyglądając się kończącemu się pokazowi.
- Jest stare, bardzo stare i dlatego ma taką moc. Wydobywa jakieś rzeczy ze swojej przeszłości oraz pokazuje ją według nowoczesnej modły. Pewnie takich miast jest bardzo niewiele … - chciał coś jeszcze powiedzieć, kiedy nagle drzwi mieszkania otwarły się oraz za nimi pojawili się jacyś rozbawieni goście nadając po angielsku niczym maszynki.

[MEDIA]https://tragicmountain.com/wp-content/uploads/2018/01/Ring-in-the-New-Year-with-Fun-Costumes-and-Accessories.jpg[/MEDIA]

Piątka młodych, rozbawionych ludzi zatrzymała się nagle zdziwiona patrząc na stojąca przy oknie parę.
- Jesteście z uniwerku? - spytała jedna z dziewczyn.
- Mówiłem ci, że ktoś tam jest - wyrwał się brodaty mężczyzna, pewnie student,
- Chodźcie do środka - odezwała się inna podnosząc lampkę szampana.
- Przyłączymy się? - Amanda spojrzała na swego kochanka. Osobiście nie miała nic przeciwko wypiciu lampki szampana w innym towarzystwie niż bogaci znajomi wujka.
- Jasne chodźmy - Włochowi także nie przeszkadzało.
Okazało się, iż wewnątrz jest jeszcze kilka osób, ewidentnie studentów swoim wiekiem, uśmiechem oraz zachowanie przypominającym najpierw wspomnianą piątkę.
- Hej! - krzyknął brodaty mężczyzna, który wcześniej był pod drzwiami - przyprowadziliśmy kumpli.
- Ej, kojarzę cię - odezwał się nagle drugi spośród tych mężczyzn, taki trochę niedogolony, acz mający odpowiednio dużo brylantyny na włosach. Taki styl. - Mur beton widziałem twoją twarz na uczelni - zwrócił się do Amandy. - Poznajmy się, jestem George.
Inni także zaczęli się przedstawiać. Sandra, Erlond, Barbra, Hardy … posypało się łącznie tuzin niemal imion.

Tomasso wydawał się nieco oszołomiony kompletnie luzackim stylem studentów oraz mieszkania, które przypominało artystyczny bajzel pomieszania dwustu puszek od piwa, iluś butelek wina oraz porozwalanych wszędzie damsko - męskich ciuchów.
- Eee, cześć … - wydukał jakoś.
- Amanda. - Blondynka przywitała się ze wszystkimi. Była ciekawa czy już niebawem będą to jej studenci. Brytyjka ujęła pod ramię swojego partnera by dodac mu otuchy. - Byłam na wymianie na uniwerku. Co studiujecie?
- Architekturę.
- Też.
- Historię sztuki.
- Ogólnie historię.
- Ja nie studiuję, ale bawię się - wyjaśnił uczciwie któryś.
- Ja italianistykę …
Ogólnie okazało się, że wszyscy są anglikami z Erasmusa, albo wymiany międzyuczelnianej na innych zasadach i jeszcze jedna osoba kojarzyła skądś Amandę.
- A ty? - zwróciła się Sandra do Tomasso.
- Ja już skończyłem, pracuję.
- Aaaa, przewalona sprawa - przyznała. - Nie ma jak studenckie życie.
- Nawet podczas studiów pracowałem.
- Kompletnie przewalona sprawa - potwierdziła ponownie.
Ktoś im szybko nalał szampana.
- Dobrze, że jeszcze coś zostało.
- To za co wznosimy?
- Za studenckie życie? - Zaproponowała brytyjka unosząc otrzymany kieliszek.
Wszyscy już chcieli wznieść, kiedy nagle odezwał się kolejny głos.
- Nie zaczekacie na nas?
Drzwi do pokoju otwarły się oraz wyszła stamtąd jakaś kolejna studencka para. Dziewczyna miała krótką spódniczkę, ale górę okrywał wyłącznie koronkowy biustonosz, zaś facet miał na sobie Adidasy oraz kwiaciaste bokserki. Jakby się bliżej przyjrzeć, okolice dekoltu dziewczyny były wysmarowane skrawkami czekolady, której resztki znajdowały się na twarzy mężczyzny.
- My też chcemy!
- Dobra, dawaj - Erlond nalał obydwojgu szampana. - Niestety po tym zostało tylko piwo.
- Nieważne, tylko ważne, żeby dużo.
- Spokojnie - stwierdził Hardy - sprawdziłem nasze potrzeby oraz pomnożyłem przez kilka.
- Wobec tego pijeeeeemy! - krzyknęła Barbra. Poniosła lampkę, za nią zaś cała reszta. Tomasso także, chociaż szampan nie był średniego nawet gatunku. Studenci ewidentnie szli na ilość, jakość sobie bardziej odpuszczali.
Amanda z uśmiechem wypiła szampana. Lubiła takie towarzystwo. Nieco przypominało jej o jej własnych studenckich czasach. I o spokoju, gdy kłopoty z bratem dopiero się rozkręcały. Spojrzała na stojącego obok Tomasso.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
- Wzajemnie - objął ją całując, zresztą nie tylko oni to zrobili, bowiem jeszcze kilka par uczyniło dokładnie tak samo. Widać chodzili ze sobą, ale było to bardzo luźne towarzycho.
- Dobra, co robimy? - spytał ten z czekoladą na twarzy. - Może w coś pogramy?
- No możnaby, piwo jeszcze jest - uznała Barbra. - Może Mafia?
- Pojęcia nie mam, co to takiego - stwierdził Tomasso przebijając się przez szmer głosów na tak oraz nie.
- Ja też - stwierdziła Sandra, zaś zaraz po niej dziewczyna z czekoladą na dekolcie.
- To może coś innego? Jakieś propozycje - rzuciła Barbra, która chyba była kimś typu przewodniczący grupy.
- Nie chcielibyśmy się wam za bardzo narzucać. - Brytyjka rozejrzała się specyficznej ekipie.
- Chrzanisz, impreza to impreza - wcięła się Barbra waląc Amandę po plecach. - Fajnie, że jesteście tutaj.
- Też się cieszę, ale nie znam zbyt wielu zabaw. - Sinclair zaśmiała się, choć cios nieco zachwiał jej równowagą.
- Rozbierana butelka - rzucił któryś, ale Barbra stwierdziła.
- To może później, jeszcze nie jestem dość pijana.
- Więc pijmy.
Tym razem pojawiły się puszki wypełnione pieniącym piwem.
Studenci jak widać nie mieli nic przeciwko łączeniu rozmaitych płynów, co mogło dać szybką reakcję, dlatego choćby Tomasso był bardzo wstrzemięźliwy. Wziął puszkę, ale ledwo moczył usta. Dało się zauważyć, że Sandra oraz Hardy podobnie, ale pozostali średnio się przejmowali.
Amanda jako typowa brytyjka przepadała z apiwem, ale to, którego mogła spróbować w takim miejscu raczej jej nie odpowiadało. Usiadła na sofie, ciągnąc za sobą Tomasso i korzystając z okazji by się rozgrzać przed powrotem do pałacu. Obok niej klapnął Włoch, zaś tuż obok czekoladowa dziewczyna.
- Poznajmy się - uśmiechnęła się do Amandy - jestem Zenobia. Taki kaprys rodziców - wyjaśniła swoje imię. - A tamten co się dobiera właśnie do Barbry, to mój chłopak Zeb - widać nie była specjalnie zaborczą osobą jakoś. - Chyba widziałam cię już kiedyś na uczelni, albo zaraz, nie, czekaj - ożywiła się - chyba gdzieś na terenie biblioteki, tak! Pamiętam, biblioteka.
- Amanda… a biblioteka… Bywam tam dosyć często. - Amanda zaśmiała się i rozpięła płaszcz, którego do tej pory nie zdjęła. - Jeśli jestem akurat w Wenecji. Ale teraz planuję zostać na jakiś czas. Miło poznać.
Tomasso pomógł. Faktycznie, jakoś właściwie tak był zakręcony, czuł jakiś dziwny pęd wydarzeń wokoło, że zapomniał takiej podstawowej sprawy.
- Co studiujesz, ja raczej nic, znaczy bardziej udaje, że robię historię sztuki. Zeb traktuje to poważniej, dlatego bardziej się przykłada, ja zaś, nieważne, a ty co?
- Pokrewne. Historia architektury. - Amanda nieco oklapła, bo chyba nie powinna im kłamać skoro niebawem się pewnie spotkają i to na uczelni. - Tyle, że nie do końca studiuję. Niedawno obroniłam doktorat i przymierzam się do nauczania.
- Haha - Zenobia parsknęła śmiechem - dobra, ty doktorat, ja profesurę. Żartownisia z ciebie - ale nie mówiła tego jakims niechętnym tonem, tylko ot tak. - Jestem z Londynu, Chelsea, na Erasmusie. Zresztą wszyscy tutaj jesteśmy z Anglii. Dlatego trzymamy się razem. Fajnie, że spotkaliśmy również was, bo po akcencie, chyba jesteś też od nas. Bo twój facet to Włoch. Widać - parsknęła wesoło popijając pieniste piwko.
- Tak też jestem brytyjką, ale dawno tam nie byłam. Do niedawna siedziałam w Rzymie. - Amanda poczuła ulgę widząc reakcję dziewczyny. Cóż… najwyżej przekona się po powrocie na zajęcia. - A wy na długo przyjechaliście? Wymiana?
- Różnie, niektórzy w ogóle przyjechali aplikując tutaj na studia. Barbra ma dziadków Włochów, więc znała dobrze włoski. Podobnie Hardy. Inni to raczej wymiany, które trwają, no wiesz, cały czas są przedłużane, bowiem wszyscy wolimy siedzieć na włoskich plażach, niż taplać się przez angielskie ulewy. Dlatego przedłużamy ile się da. Poznaliśmy się dopiero tutaj. Wynajmujemy to mieszkanie oraz jeszcze trzy inne. Jakoś się ciągnie, a ty?
- Teraz gdy jestem z Tomasso myślę o pozostaniu w Wenecji. Mieszkamy razem. - Amanda upiła łyk piwa, ale nie smakowało jej tak samo jak przy pierwszym podejściu.
- Spoko. Też mieszkam z Zebem. Choć ogólnie, no jeszcze mieszkają z nami, o wiesz - wskazała na jakąś rozmawiającą parę,niskiego, ale dosyć korpulentnego młodziana oraz dziewczynę mającą dość orientalne rysy. Ewidentnie mieszanka krwi europejskiej oraz azjatyckiej. - Jerry i Lee mieszkają z nami. Razem łatwiej wynająć i wiesz, jesteśmy na luzie. Pozostali podobnie. Jakbyście mieli jakieś kłopoty, gdzie mieszkać, no wiesz, jak właściciel wywaliłby was, dajcie znać, zawsze przez jakiś czas możecie przewaletować.
- Będę pamiętała. - Amanda spojrzała porozumiewawczo na Tomasso, ciekawa jego reakcji na tą dyskusję. Ciekawe co by było gdyby ją “wywalił”.
- Nie ma takiej możliwości. Amanda ma straszne chody u właściciela lokum - wyjaśnił Włoch.
- Szczęściara - westchnęła Zenobia. - Też bym tak chciała. Uf, chyba w głowie mi się kręci - przyznała. - Hardy lubi takie sikacze, ale niech to, mógł kupić coś przyzwoitszego - mruknęła zmieniając nagle temat. Rozejrzała się. Cóż, Zeb właśnie wkładał rękę pod koszulkę Barbary, która zaczyna go całować. Zanobii widać to nie ruszyło, chyba byli z Zebem taka parą na zasadzie, bo nam fajnie, albo jakoś inaczej. W każdym razie nie należeli do konserwatywnej części ludzkiego społeczeństwa. - Wiesz co, fajnie się pogaduje, ale chyba się zdrzemnę. Czuję, że coś mnie bierze - przyznała. - Jakbym chrapała, szturchnij mnie - po prostu studentka osunęła się nieco na tej samej sofie zapadając niemal w prawie natychmiastową drzemkę.
Amanda przez chwilę przyglądała się chłopakowi Zenobii, po czym spojrzała na swojego partnera.
- Ja bym chyba tak nie mogła.. Wiesz.. Gdybyś to robił na moich oczach z inną. - Zsunęła z siebie płaszcz, upijając kolejny, niewielki łyk piwa.
- Inni ludzie - mruknął - oni chyba się nie przejmują. - Rzeczywiście, kooperacja Zeba oraz Barbry wzniosła się na wyższy poziom, bowiem koszuli dziewczyny i chłopaka wyleciały gdzieś na bok, zaś ich ruchy zaczęły być znacznie bardziej agresywne. Inni kompletnie się tym nie przejmowali. Większość zaczynała być mocno pijana. Sanda i Hardy podeszli do sofy.
- Widziałam, że też niewiele pijecie - stwierdziła dziewczyna. - Chcecie pójść do kuchni, pogadać. Mogę zrobić też omlety, jak macie ochotę - zaproponowała.
- Chętnie coś przegryzę. - Amanda wstała z sofy, odkładając swój płaszcz na bok i pozostając w sukience… nagle dotarło do niej że ma na sobie obecnie jedynie to i buty. Nie chcąc za bardzo się rozkręcić, skupiła się na lekkim uczuciu głodu, które ją męczyło. U Sebastiana nie zjadła zbyt wiele.

Kuchnia była niezbyt wielka, ot klasyczna ze wszystkimi urządzeniami, pełnym wyposażeniem oraz stolikiem na kilka osób.
- Siadajcie proszę - stwierdziła Sandra. - Kupiłam wszystko na omlety, więc na pewno jest, o ile ktoś nie wyżarł - otwarła lodówkę. - Wszystko jest - ucieszyła się. - Lubię gotować, a omlety przynajmniej prawie robią się same.
- Fakt, twój Strogonoff jest wyśmienity - rzucił Hardy, na co Sandra uśmiechnęła się ciepło. Widać lubiła, kiedy chwaliło się jej umiejętności gotowania.
- Wobec tego do dzieła - Sandra wzięła się za jadło. - Jak mija wam Sylwester? Byliście pewnie na Placu głównym?
- Tak, a wcześniej na imprezie u znajomego. - Amanda niezbyt potrafił skupić myśli. Zapachy, które już wkrótce rozniosły się po kuchni, przypominały jej o głodzie, jednak widok jakie zapewnił im Zeb… pobudzały coś zupełnie innego. Przysiadła na krawędzi krzesła nie chcąc zaplamić sukienki pewną charakterystyczną wilgocią. Pobudzać mogły również charakterystyczne odgłosy, które zaczęły dochodzić z pokoju obok. Część oczywiście była chrapaniem, właściwie nawet znaczna część. Część pijackim śpiewem, część zaś ewidentnie odgłosami tego, co właśnie wyrabiali Zeb i Barbra, którym wtórowała po chwili jeszcze kolejna para.
- Dobra, zaraz będą - uznała Sandra, która właśnie przygotowała zawiesinę do wlania na patelnię.
Amanda poczuła jak robi się gorąco w bardzo dobrze jej znany sposób. Ścisnęła mocniej uda czując jak obszar poniżej jej łona zaczyna pulsować. Zerknęła na Tomasso ciekawa czy i on reaguje ponownie. Akurat jednak u niego mogła dojrzeć, jak ściska poręcz krzesła tak, iż jego kłykcie bieleją. Oraz leciutko przesuwający się języczek wzdłuż warg.
- Proszę - Włoch niemal podskoczył, kiedy Sandra podeszła kładąc przez siedzącą trójką pierwsze omlety. - Coś się stało? - spytała Tomasso.
- Nie, wszystko dobrze. Po prostu myślałem …
- Bywa.
- Ja tam nie chwaląc się, rzadko myślę - wtrącił Hardy wesoło biorąc się za omleta. - Pychota!!!
Tomasso jakiegoś spróbował. Były naprawdę dobre. Amanda sięgnęła do jedzenia ale nie mogła się na nim za bardzo skupić. Jej wzrok cały czas uciekał w stronę kochanka, nawet mimo faktu, że jedzenie okazało się być pyszne.
- Bardzo dobre. - Powiedziała, uśmiechając się do Sandry. Uwolniła nogę ze szpilki i sięgnęła stopą do nogi Włocha. Uczucie wręcz elektryzowało.
- Smaczne, co nie - zajadał chłopak obok. Trzeba było całkiem normalnie odpowiedzieć.
- Pewnie że smaczne - nie dbając wcale, iż leciutka fala przebiegała przez całą skórę, co można było zobaczyć na obliczu Tomasso, które nagle przeleciał skurcz, zaś usta gwałtownie wciągnęły …
- Duszno trochę - przyznał Hardy - otworzę okno.
- Bardzo… smakowite. - Amanda jedząc pomału olet nieco nieświadomie przesuwała stopą po łydce swego kochanka. Kusiło ją by sięgnąć dalej… Tylko czemu? Zupełnie jakby chciała by Tomasso stracił kontrolę, by rzucił się na nią. Tutaj… przy tych studentach. Podniosła wzrok i utkwiła go w twarzy Włocha. Tak bardzo go pragnęła.
 
Aiko jest offline  
Stary 27-02-2019, 10:02   #32
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Tymczasem nagle otwarły się drzwi do kuchni. Weszła przez nie rudowłosa Barbra.


Dziewczyna miała na sobie narzucony szlafrok na nagie ciało. Niezapięty. Właściwie wszystko było widać, niewielkie piersi, stojące sutki, lekko rozchylone płatkii w kępce równie rudych włosów. była szczupła oraz miała bardzo jasną karnację.
- Poczułam omlety. Mniam, uwielbiam twoją kuchnię, mogę się przysiąść?
- A gdzie Zeb?
- Oddałam go Ninie - rzuciła imieniem którejś dziewczyny. - Jestem głodna. Mogę dołączyć?
- J..jasne. - Noga Amandy z tego całego zaskoczenia powędrowała wyżej, natrafiając na udo Tomasso. Że też kobiety potrafiły być takie śmiałe. Z trudem oderwała spojrzenie od rudej dziewczyny by spojrzeć na Włocha. - Może… powinniśmy się już zbierać?
- Myślę … myślę, że lepiej faktycznie pójdziemy.
Dziewczyna robiąca omlety usłyszała.
- No co wy. Oczywiście jeśli chcecie, ale zjedzcie przynajmniej jeszcze po jednym.
- Słusznie - naga niemal Barbra podeszła blisko Brytyjki - sami nie zjemy, zaś tamci albo śpią, albo uprawiają seks.
- Są przepyszne, ale.. Chyba już jestem syta. Na pewno wszyscy chętnie skorzystają jak już skończą to co robią. - Amanda cofnęła swoją nogę i podniosła się powoli. Czuła jak z jej wnętrza niemal się wylewa. Czuła drgnięcia pieszczonej kończyny swojego chłopaka.
- Cóż, wobec tego … chyba, że chcecie zostać do rana, mamy jeszcze pokoik, chwilowo pusty. Możecie się położyć tam na łóżku - wyjaśniła Sandra. Dziewczyna pewnie uznała ich za po prostu mocno zmęczonych.
- Nie mieszkamy daleko. - SInclair uśmiechnęła się ciepło do Sandry i spojrzała na Tomasso. Miała na niego tak potworną ochotę, że gotowa była przebiec dystans do palazzo.
- Tak, wiesz, tutaj jest sporo osób, pewnie łóżko przyda się, bowiem nie wszyscy zechcą powrócić do domu. Dlatego sobie spokojnie przejdziemy. Przy okazji, pyszne omlety - mężczyzna wstał podając rękę Brytyjce.
- Jasne. Przy okazji, skoro się poznaliśmy, wymienimy może numery - spytała Sandra.
- Tak! - krzyknęła Barbra. - Kiedyś możemy się gdzieś wybrać. Choćby narty, lubicie narty? Planujemy wyjazd.
- Brzmi dobrze. - Amanda podała swój numer. Zrobiłaby wszystko byleby tylko jak najszybciej znaleźć się we właściwych rękach. Chwilę później znaleźli się już na ulicy. Przechodząc przez pokój główny widzieli, iż większość studentów śpi, tylko Zeb zajmował się jakąś dwójką koleżanek, albo raczej one zajmowały się nim tworząc jedno wielkie kłębowisko rąk i nóg damsko - męskich poustawianych na wszelkie absolutnie sposoby. Przemknęli się jednak zbyt szybko, aby patrzeć na szczegóły. A jednak brytyjka zerknęła i jeszcze szybciej opuściła pokój.

Ulice Wenecji były ciągle wypełnione, choć już nie tak bardzo, jak kiedyś. Więcej turystów było już solidnie podchmielonych. Amanda pochwyciła dłoń Tomasso i niemal biegła w stronę ich domu. Gdy tylko przekroczyli próg.
Ledwie znaleźli się w korytarzu, na którym toż mogli kogoś spotkać, przywarła do niego całym ciałem i pocałowała namiętnie już wsuwając dłonie pod męski płaszcz.
- Chcę ciebie. - Wyszeptała pomiędzy pocałunkami.
- Wobec tego śpieszmy się. Pragnę cię także kochanie moje - oddał gwałtownie pocałunek.
Amanda jednak nie mogła się oderwać. Jej chłodne dłonie wsunęły się pod koszulę kochanka. Nie liczyło się miejsce, czas. Chciała tylko wziąć jak najwięcej. No tak, to były schody. Miejsce równie dobre na pocałunki oraz seks. Ale najpierw pocałunki.
- Mrrr - wymruczał do dziewczyny rozpinając jej płaszcz, później zaś ugniatając piersi. Nie miała majteczek na sobie. Wystarczyło zaraz podnieść sukienkę ... oczywiście jednak Włoch na sobie miał wszystko.
- Chcę cię - wyszeptał odwracając Amandę tak, że musiała się oprzeć o schody pochylona. - Chcę cię - powiedział ponownie unosząc oraz rzucając na pochylone plecy kobiety płaszcz oraz sukienkę. Jego dłoń oparła się o jej nagą pupę cudownie ułożoną. Kolejna szybko rozpięła rozporek wydobywając penisa na zewnątrz. Kurde, mokry oraz nabuzowany czerwienią. Nie mogąc czekać dłużej po prostu przyłożyć w odpowiednie miejsce oraz mocno pchnął.
Głos Amandy poniósł się po klatce schodowej. Nie wiedzieli czy lokatorzy są u siebie, ale w tej jednej chwili nie było to istotne. Brytyjka była już w swoim małym ale bardzo przytulnym świecie rozkoszy. Podobnie mężczyzna. Pragnął dziewczyny oraz kochał się teraz nie patrząc na nic. Widział przed sobą tylko jej wypięty tyłeczek oraz czuł jak ścianki jej kobiecego kwiatu obejmują go oraz opinają się na nabrzmiałej męskości. Jego ruchy były coraz mocniejsze, coraz szybsze, coraz bardziej uderzające. Wszystko wirowało, przez ciało przechodziły kolejne fale uniesienia.
- Ach, Ama … - jęknął, później ponownie, jeszcze raz ponownie za każdym razem poruszając się szybciej. - Ach … - rozszalałe jeziorko kleistej mazi, które naciskało na jego trzon od podnóża, wystrzeliło trafiając wreszcie do głębokiego celu.



Nie widział, że jednak ktoś za drzwiami stał, że jedne drzwi są lekko uchylone, zaś spoza nich przypatruje się zadziwiona oraz wstrząśnięta lokatorka.
Brytyjka doszła z głośnym okrzykiem. Oddychając ciężko z trudem utrzymywała się na schodach. W końcu odrobina ulgi od napięcia, które targało jej ciałem. Osunęła się na kolana i spojrzała na Tomasso. Chciała więcej… dużo więcej. Powiedziała jednak:
- Chyba dam radę już dotrzeć na górę. - Uśmiechnęła się do kochanka i wtedy dostrzegła szczelinę w drzwiach, która błyskawicznie zniknęła. Rozchyliła wargi zszokowana, ale nie odezwała się. Tomasso natomiast po prostu przytulił ją oraz objąwszy mocno poprowadził na górę. Cały czas myślał o niej, o swojej ukochanej i zanim właściwie dotarli na górę jego męskość ponownie zaczęła napierać na materiał.
- Zrobimy to tym razem trochę wygodniej - zaproponował głosem wskazującym, że wręcz ma ochotę ją zjeść prawie. Takim głębokim, straszliwie napalonym. Mogła czuć, jak jego ciało, dokładniej zaś otaczajace jej kibić ramię drży zaciskając się na szczuplutkiej talii. - Co ty na to kochanie?
- Trochę wygodniej znaczy stół? Łóżko? Czy oba? - Amanda zaśmiała się choć jej ciało przy każdym kroku ocierało się o kochanka. Gdy tylko przekroczyli próg zrzuciła płaszcz. Gdy Tomasso zamknął drzwi, przylgnęła do niego. - Kto mieszka na dole po prawej? - Szepnęła, zdejmując z mężczyzny płaszcz i dobierając się do jego marynarki.
- Tam po prawej? - chwilę zajęło mu zebranie myśli po jej bardziej erotycznej części pytania. Stół, łóżko? Chciał się kochać i tu i tu, chciał widzieć ją nagą, chciał czuć, jak jej kwiat oplata go, chciał słyszeć jej krzyk … właśnie dlatego musiał się chwilę zastanowić. - Właściwie naaaa prawo - ucałował ją mocno - taka Rosjanka. Jest stałym lokatorem. Pracuje, pracuje, znaczy w Muzeum Dożów, stażystka bodaj …czego pytasz? - nagle doszło do niego, że pytanie było dosyć niezwykłe. Znaczy zwykłe, ale nie w tym momencie. - Nieważne - widać było, że jego spojrzenie emanuje niecierpliwością. Pragnął jej, chciał ją, pożądał jej. - Najpierw stół, kuchni jest bliżej - wyszeptał. Faktycznie, była bliżej parę metrów - uniósł gwałtownie jej suknię tak, że odsłonił wszystko. Uniósł oraz zdjął pozostawiając ją jedynie w eleganckich butkach. - Jesteś piękna, piękna - całował jej szyję próbując samemu zrzucić resztę ubrania.

Marynarka poszła szybko, zresztą Amanda już ściągała ją wcześniej, ale reszta była nieco wolniejsza. Brytyjka pomagała mu. Tomasso miał rację, mogli pogadać później. Najlepiej po tym jak zareagują wszystkie widoki. Pewnym ruchem rozpięła pasek i zsunęła spodnie Włocha, razem z jego bielizną, uwalniając przy tym prężącą się męskość.
- Och… - Uśmiechnęła się i przyklęknęła przed nim, pomału pomagając mu wydostać się z butów, skarpet, a także spodni i majtek. Ujęła delikatnie twardą męskość w usta. Przez chwilkę zaniemówił. Nie spodziewał się. Tymczasem dziewczyna sama przystąpiła do działania dając mu gwałtowny wstrząs nieokiełznanej przyjemności.
- Amandaaaa … - wyrwało mu się. - Oooo taaak - poruszył biodrami do przodu, jakby chcąc wziąć ją mocno w usta, jakby one były jej kwiatem kobiecości. - Ach - ułożył jej dłonie na głowie. - Bierz go, bieeerz, jak najjgłęęębiej - jęknął - spoglądając na dół, jak wielki, męski banan, pokryty wilgocią niknie w jej rozchylonych ustach.


Brytyjka rozchyliła usta szerzej biorąc go niemal do gardła. Może to był alkohol, moze widoki tego wieczora, ale nagle zahamowania zniknęły. Ssała go mocno chcąc spić wszystko czym kochanek mógł ją obdarować. On zaś czuł jej ostra pracę. Język pieszczący dolną część członka, najdelikatniejszą część pod żołędzią, usta wciągające mocno. Zaczął poruszać się mocniej trzymając dodatkowo jej głowę, jakby chciał wzmocnić ruchy. Docierał głębiej, naprawdę głębiej czując, jak ociera się o jej gardło.
- Aman … a zaraz dojdę - jęknął czując jak z chwili na chwilę coraz mocniej uderza go fala przyjemności, coraz bardziej drży w niej, zaś pod podnóżem penisa zaczyna się zbierać coraz mocniej buzujący gejzer nasienia. - Zaraaa … - wtedy wybuchnął kompletnie nieświadomie przytrzymując jej głowę w najgłębszym mozliwym miejscu. Amanda zakrztusiła się nieco, przez co nieco wypłynęło jej z ust i spłynęło po podbródku. Na szczęście po chwili dała już radę przełknąć resztę by w końcu wypuścić nieco miększy członek i wziąć głęboki oddech. Uśmiechnęła się do Tomasso patrząc na niego z dołu. Włoch jednak przez chwilę nie mógł się jeszcze uspokoić. Dziewczyna przyprawiło go nieomal o szaleństwo, jednak nawet teraz, po spełnieniu aktu, wyglądała obłędnie tak klęcząc trochę przed nim, mając brodę skropioną jego nasieniem i śliną.
- Jesteś … aaaa … - ciężko oddychał powoli wracając do siebie. - Jesteś szalenie … szalenie … szalenie … wiesz jaka … - oddech powoli wracał mu do normalności.
Podniósł ją przytulając. Chwilę tak stali czując wzajemny dotyk swoich ciał, bicie serc, wzajemne ciepło …
- Ja chciałbym, chciałbym na stole teraz, zająć się tobą tak, jak ty mną przed chwilą - wyszeptał chcąc poprowadzić ją do kuchni obok. Amanda poddała mu się i nim się zorientowała została usadzona na stole. Mocno rozchyliła nogi pokazując kochankowi swój mokry kwiat.
- Jestem do twojej dyspozycji kochanie. - Uśmiechnęła się ciepło do Tomasso, czując jak jej własne ciało woła o spełnienie.
- Kocham cię - wyszeptał wpatrując się w to słodkie miejsce, istną różę pięknej barwy otoczonej delikatnymi płateczkami pokrytymi rosą.
- Jesteś śliczna - wyszeptał klękając przed nią, tak jak przedtem ona. Róża kobiecości wabiła go, nęciła swoim wyglądem i zapachem. Jego usta musnęły ją. Tak! Smakiem także, który doskonale czuł na końcóweczce swojego języka. Amanda zadrżała mocno pod jego dotykiem i jej nogi rozchyliły się szerzej. Wpatrywała się w kochanka jak zahipnotyzowana, ciekawa tego co on uczyni z jej ciałem.
- Mrrr - wyszeptał - jesteś szalenie smaczna. Pragnę się ciebie napić - jego usta pocałowały mocniej, zaś języczek zebrał kolejne kropelki z płatków kwiatu. Potem zaś przesunął się wzdłóż całej szparki delikatnie rozdzielając płatki oraz odkrywając dno kobiecego wąwoziku.
- Jesteś smakowita, tak, tak - ponownie patrzył z najbliższej odległości na cudowną miękkość jej cipki, po czym zbierał kropelki języczkiem … wreszcie nie mogąc wytrzymać, gwałtownie przyssał się wciągając w usta miejsce, gdzie jej płateczki łączyły się ze sobą. Wziął je mocno pomiędzy wargi gwałtownie pieszcząc wewnątrz ust końcówką języka.
Z ust Amandy wyrwał się jęk, a po nim kolejny. Poruszała nieco biodrami na stole starając się pogłębić ofiarowywane przez Tomasso doznania.
- Tak.. tak.. Kochanie.. - Jęki przerodziły się pomruk zadowolenia, a brytyjka opadła na stół i zaczęła pieścić swoje własne piersi. Tomasso jednak tego nie widział, albo czej tylko kątem oka, bowiem twarz miał ukrytą pomiędzy jej udami. Puścił na chwilkę to wrażliwe miejsce, ale tylko dlatego, by językiem penetrować jej wąwozik. Od góry do dołu, gdzie zaczynała się tajemnicza jamka kobiecości. Tam zresztą także się raz po raz zagłebiał końcówką języka, ile tylko mógł.. Potem znowu szedł na górkę.
Uda kochanki wylądowały na jego ramionach gdy pomału traciła kontrolę nad swoim ciałem. Jeszcze chwila… jeszcze trochę i doszła z głośnym okrzykiem mocno zaciskając dłoni na własnych piersiach.

Tomasso miał usta całe pokryte jej kropelkami. To było cudowne. Kobiecy kwiat wytwarzał tak słodki nektar, on zaś chciał z niego pić.


Patrzył na drgające rozkoszą ciało dziewczyny, kolejne kropelki wydobywające się z jej jaskini i po prostu nie mógł już wytrzymać. Uniósł się podnosząc jej nogi. Chwycił je zresztą dłońmi unosząc oraz rozciągając. Kobiecy kwiat pokazał mu całą swoją okazałość. Rozwarty, gotowy, przepełniony różem oraz wilgocią, pragnący przyjąć jego drapieżcę do swego wnętrza.
- Ach! - krzyknął wręcz wchodząc w nią oraz czując prześlizgiwanie się wzdłuż karbków wewnętrznych jej pochwy. Wreszcie dobijając do końca, do jej ostatniej ścianki … Amanda, która nie zdążyła nawet odpocząć po niedawnym szczycie, także krzyknęła i kuchnię wypełniły ich wspólne, przepełnione rozkoszą głosy.
- Bierz mnie kochanie… - Zaczęła wić się na stole mocno pieszcząc własne piersi.
- Chcę cię - jęknął pomiędzy mocnymi ruchami biodrami, które raz po raz wbijały w nią solidną długość męskiego ciała. Potem wysuwały na niemal cały rozmiar tak, że prawie była widoczna napęczniała, purpurowa końcówka, ażeby uderzyć jeszcze mocniej. Wszystko szybciej niż uderzenie skrzydeł ptaka. Jeszcze, jeszcze, jeszcze szybciej. Biodra same pracowały, mężczyzna zaś zaciskał dłonie na jej kostkach.
- Amandaaaa, kocham cię, kochaaaa … ach, tak - ze słowem tak poleciała pierwsza partia nasienia, która uderzył jej wrażliwe ścianki. Kolejne tak oraz kolejne, nieco mniejsze, ale też wystrzelone porcje bladojasnego kleiku, które wypełniły jej łono. Tak, tak tak! - wchodził raz za razem, póki ostatnia porcja nie opuściła jego lędźwi. Poruszał się potem powoli wolniej uderzony gwałtownym orgazmem. Amanda doszła ponownie, teraz jednak obwieszczając to cichym jęknięciem. Była nieco zmęczona gwałtownością ostatnich zbliżeń ale czuła, że i tak nie mogłaby się powstrzymać. Coś w Tomasso sprawiało, że chciała całkowicie oddać się temu szaleństwu.
- Tomasso.. To… to takie niesamowite. - Powiedziała słabym głosem, nadal ściskając własne piersi.
- Tooooo tyyyyy jesteś niesamowita - wyszeptał patrząc na nią. Penis wyszedł właśnie z jej pochwy, zaś zaraz za nim zaczęło wypływać jego nasienie kropelkami oraz ich wspólne soczki. - Ciągle chcę więcej. Istne szaleństwo, istne szaleństwo kochanie. Idziemy, idziemy się wykąpać przed położeniem? - spytał.
- Tak i może zabrzmi to strasznie.. Ale… - Amandzie udało się w końcu puścić własne, zaczerwienione teraz piersi i unieść na przedramionach. - Chcę się kochać pod prysznicem… dosiąść cię w łóżku. Chcę świętować do świtu. - Zarumieniła się przyznając się do własnych pragnień i wpatrywała się w kochanka oczekując jego aprobatu lub jej braku.
- Wobec tego, poszalejmy moja droga panno - ucieszył się nagle biorąc ją na ręce oraz zmierzając do łazienki.



Akurat właściwie nie potrzebował wysypiać się wiele. Kiedyś wspomniano mu, iż pewnie to kwestia genów po linii Colonnów, która parokrotnie krzyżowała się z państwem Visconti. Colonnowie słynęli z tego, że mało sypiają nie czując przemęczenia. Podobno legenda ich rodziny powiadała, że stanowi to wynik dodatku jakiejś specjalnej krwi. Plotki dotyczyły jakiejś wampirzej damy imieniem Agnese, której potomstwo odziedziczyło ową specjalną moc. Oczywiście fantazja to była, ale faktem niewątpliwym okazała się mała potrzeba spania.
 
Kelly jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172