Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-12-2018, 20:57   #11
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Kyomasa obrócił się i popchnął Orochiego na ziemię. Wpatrywał się w niego roziskrzonym wzrokiem choć jego mina zdradzała, że jest zagubiony.
- Chcę cię posiąść. - Ciało mężczyzny spięło się, a Hana dostrzegł niewielką plamkę krwi, która przebiła się przez opatrunek.
- Jestem po to, by spełniać twoje życzenia panie... - powiedział posłusznie Orochi, stając na czworakach i wypinając pośladki w stronę klienta - Tylko uważaj na swoje zdrowie panie. Nie chcemy przecież byś... się przeforsował. - powiedział z uśmiechem.
Samuraj sięgnął do pośladków Hany i przesunął między nimi palcami. Ostrożnie zahaczył o znajdujący się tam otwór. W tym momencie z ust Kyomasy wydobyło się ciche przekleństwo. Usiadł na ziemi tuż za Orochim.
- To… - Widać było jak się waha. Ujął własną męskość w dłoń i spojrzał na nią, a potem na Hanę. - Pokaż mi… - Zawahał się. - Usiądź na nim.
Orochi skinął głową. Nie uśmiechał się, by Kyomasa nie pomyślał, że się z niego naśmiewa.
Wstał, rozłożył na ziemi kilka ręczników, po czym wskazał mężczyźnie, by położył się na nich na plecach.
Następnie nasmarował dłonie smarowidłem, którym zwykle natłuszczało się skórę, by nie pękała i by łatwiej masowało się klientów. Zaczął pieścić znów męskość samuraja palcami.
- Spróbuj się odprężyć mój panie. Wszystkim się zajmę... - obiecał.
Samuraj wykonywał polecenia z ociąganiem, cały czas z uwagą obserwując poczynania chłopaka. Gdy Orochi dotknął ponownie jego męskości z ust Kyomasy wyrwało się syknięcie. Spiął się i zesztywniał, leżąc na ziemi, a Hana nabrał pewności, że nie jest to osoba nawykła do bezczynności.
- Jesteś taki.. Młody. - Powiedział rozpalonym głosem. Męskość samuraja drżała w dłoniach Orochiego.
Tym razem chłopak nie przeciągał rozkoszy, gdy skończył rozprowadzać smarowidło, usiadł okrakiem na Kyomasie, patrząc mu w oczy.
- Czy to źle? - zapytał cicho, jednocześnie jedną dłoń ujmując członka mężczyzny i powolutku wprowadzając go do swojego wnętrza. Choć starał się rozluźnić i tak jęknął, gdy męskość pokonała barierę i wsunęła się do środka.
Samuraj chwycił biodra Orochiego i mocno zacisnął palce wbijając je w skórę chłopaka. Przez chwilę wydawało się, że Kyomasa naciągnie na siebie Hanę, jednak się powstrzymał. Patrzył na niego rozpalonym wzrokiem, oddychając z trudem.
- Nie. - Wycharczał. - Ciasno.. Nie boli, cię to?
Orochi przygryzł wargę, wahając się co ma powiedzieć.
- Tro...chę, ale też... sprawia przyjemność. Nie musisz tak się o mnie troszczyć, panie. Jestem tu dla ciebie... - szepnął, powoli poruszając biodrami i nabijając się coraz głębiej.
Kyomasa przyglądał mu się, patrząc jak jego własna męskość znika w cianym wnętrzu. Nagle chwycił mocno chłopaka i przewrócił tak, że Orochi wylądował plecami na starannie ułożonych przez siebie ręcznikach. Długie włosy samuraja opadły na twarz gejszy gdy wpatrywał się wprost w jego oczy.
- A nie jesteś tu bo polecił tak Ashikaga? - Biodra mężczyzny poruszyły się powoli wysuwając męskość z Hany, tylko po to by gwałtownie się ponownie w niego wbić.
Orochi jęknął z bólu, ale i pożądania. Dłońmi złapał boki kochanka, mimowolnie podziwiając jego muskulaturę.
- A czy to... się musi wykluczać? - zapytał, z trudem łapiąc powietrze.
- Wykluczać.. Nie. - Wyraźnie jednak nie był to fakt, z którego Kyomasa był zadowolony. Odchylił się do tyłu dzięki czemu Orochi mógł oglądać jego umięśnione ciało w pełnej okazałości i nałożył sobie nogi chłopaka na ramiona. Całkowicie nie zważał na to, że jedno jest zabandażowane i plama na nim zaczyna się pomału powiększać. Ujął pośladki Orochiego i zaczął pomału poruszać jego ciałem, wychodząc mu przy okazji, biodrami naprzeciw. Jego ciemne oczy wpatrywały się uważnie w twarz gejszy. Wyglądało jakby samuraj nie chciał mu sprawiać bólu, ale może Hanie tylko się tak wydawało? Ruchy nadal były stanowcze i głębokie mimo niespiesznego tempa.
Orochi wił się i jęczał słodko, nie musząc nawet tego udawać. Choć zawsze wstydził się przyznać to przed samym sobą, czuł, że mężczyźni i kobiety podniecają go w tym samym stopniu, a ten tutaj... był niczym ziszczenie jego marzeń - młody, piękny, silny, temperamentny, a jednak nie brutalny... Chłopak czuł, że niedługo i on dojdzie.
Pozwalając sobie na odrobinę egoizmu, jedną ręką zaczął pieścić swoja męskość, drugą zaś gładząc bok i udo kochanka.
- Cieszę się, że... pan Ashikaga wybrał do tego... właśnie mnie... bardzo się cieszę... Kyomasa-san..
- Jakby… wszystko wiedział. - Ruchy Kyomasy stały się agresywniejsze. Jednak nadal wyglądał tak jakby w każdej chwili był gotowy przerwać zabawę, gdyby na twarzy Orochiego pojawił się choć ślad bólu.
- Oooo taaak... - jęczał chłopak, choć nie miało to nic wspólnego z tematem syna szoguna. Po chwili trysnął wprost na podbrzusze kochanka.
Samuraj przyglądał się temu zafascynowany. Zwolnił nieco ruchy pozwalając chłopakowi dojść do siebie i niespiesznie opuścił jego ciało. Sprawnym ruchem obrócił gejsze na brzuch i ustawił w pozycji, od której chciał zacząć Orochi. Nie minęła chwila, a chłopak poczuł jak męskość Kyomasy ponownie się w nim zanurza i sprawnie powraca do przerwanego tempa.
Orochi dyszał pod nim jak kowalski miech, całkiem tracąc opanowanie i poddając się tej słodkiej, nieco bolesnej rozkoszy, jakiej doświadczał.
- Tak trudno uwierzyć... że robisz to pierwszy raz... panie... jesteś... niesamowity... och!
Kyomasa prychnął i wbił się w chłopaka do końca. Nie poruszając się pochylił się, a Orochi poczuł jak długie włosy samuraja opadły na jego ramię..
- Pierwszy raz… z mężczyzną. - Wyszeptał rozpalonym głosem tuż przy uchu chłopaka. Hana odniósł wrażenie, że zagrał kochankowi na ambicji, a chwilę poczuł, że ma rację. Dłoń Kyomasy pochwyciła męskość Orochiego i zaczęła się nią zabawiać. - To ciekawe… - Mężczyzna poruszył biodrami wbijając się w Hanę. - chyba Gejsze powinny najpierw zaspokajać swoich gości, prawda?
- Tak... wybacz panie... jeśli cię zawiodłem... - szeptał Orochi udręczonym, rozpalonym głosem, jednocześnie wijąc się pod samurajem. Zaczynał rozumieć czego ten pragnie i... chciał mu to dać, przyjmując rolę prostytutki, która przekroczyła swoje kompetencje, pozwalając sobie na wybuch własnych pragnień. - Co mogę zrobić... by to... naprawić? - udawał skruchę.
- Cały czas podkreślasz jakie masz doświadczenie… - Samuraj przyspieszył ruchy swoich bioder i dłoni. Orochi czuł jak kochanek rozpycha się w jego wnętrzu. Ciało Kyomasy drżało zwiastując zbliżający się szczyt. Pytanie czy samuraj znów go powstrzyma? Czy będzie dalej dręczył ciało Hany? - … a to mój pierwszy raz, prawda? Skąd mam wiedzieć? - Kolejny atak był już rzeczywiście agresywny, biodra Kyomasy uderzyły boleśnie o pośladki Orochiego.
- Język może skłamać, lecz nie oczy... nie ciało... - Orochi z trudem wypowiadał słowa, jęcząc pomiędzy nimi bezwstydnie. Przymknął przy tym oczy, i zacisnął dłonie na zmierzwionych ręcznikach, by jakoś zaprzeć się i wyjść naprzeciw gorącemu palowi, na który raz za razem był nabijany.
- Więc co takiego mówi moje ciało? - Kyomasa odchylił się. Puścił męskość Orochiego tylko po to by sięgnąć do pośladków chłopaka i je rozchylić. Kolejny sztych wszedł jeszcze głębiej.
“Że pragniesz syna szoguna” - mógł powiedzieć Orochi, lecz wstrzymał się. Nawet zalewajaca go rozkosz nie była w stanie przysłonić instynktu przetrwania.
- Ono mówi, że... jesteś nienasycony... i to dopiero początek... - powiedział wymijająco.
- A ty chcesz mi ulżyć? - Samuraj przyspieszył i Orochi nabrał pewności, że tym razem nie będzie powstrzymywał. Kyomasa miał siłę, którą nie dysponowali jego klienci z Ochaya. Nie był jednak jednym z rzezimieszków, którzy dręczyli jego ciało gdy został zupełnie sam. Z jakiegoś tylko znanego sobie powodu samuraj chciał by i Hana odczuł przyjemności, i choć nie miał wprawy wychodziło mu to całkiem dobrze.
- Chcę... pragnę... tego... pragnę... pana uszczęśliwić... całym sobą... - wysapał Orochi, wychodząc naprzeciw męskości samuraja swoimi pośladkami i przyjmując każdy jego sztych z westchnieniem zachwytu.
Kyomasa pochwycił mocno jego biodra i naciągnął na siebie. Zamarli i po chwili Hana poczuł jak znajome ciepło wypełnia jego wnętrze. Samuraj westchnął głośno i znów zaczął się poruszać. Orochi czuł jak palce mężczyzny drżą, jak zaciskają się na nim zachłannie. Ruchy były powolne, ospałe, a z każdym z nich w ciało chłopaka wlewało się coraz więcej.
- Więc mnie uszczęśliw. - Głos, który usłyszał za sobą należał do zadowolonego, spełnionego człowieka… choć Hana wyczuł w nim pewien żal.
Gejsza poruszał swoim ciałem tak, by spotęgować doznania klienta, a gdy ten wlał już weń cały swój sok rozkoszy, odwrócił się i spojrzał onieśmielony na mężczyznę.
- Myślę... myślę, że jeśli poprosisz panie Ashikagę o mnie, syn szoguna zgodzi się i... sekret się nie wyda, a ty sam... będziesz mógł spędzić jeszcze wiele takich wieczorów ze mna. Jeśli tego pragniesz, oczywiście.
Dłoń samuraja wędrowała po pośladku Hany.
- Zadbam o to by twój sekret się nie wydał ale nie wiem czemu uważasz, że takie wieczory mnie uszczęśliwią. - Spojrzenie Kyomasy było nieco zamglone, widać było że targają nim wątpliwości. Pomału wysunął się z Orochiego i usiadł na ziemi. Teraz Hana mógł zobaczyć jak bardzo ta zabawa nadwyrężyła ranę samuraja. Krwawa plama pokrywała już sporą część bandaża na piersi. - Umiesz zmienić opatrunek?
Chłopak aż zbladł ze strachu. Dopiero co omal nie doprowadził jednego klienta do zawału. Nie mógł nadwyrężać zdrowia kolejnego.
- Och... tak, jeśli to nic skomplikowanego, to mogę pomóc. - powiedział i wstał szybko. Nie bacząc na swoją nagość zaczął krzątać się pomiędzy półeczkami w szatni. Po chwili wrócił z naręczem czystych bandaży i maścią na rany.
- Wybacz panie - szepnął, nie patrząc Kyomasie w oczy, gdy powoli zdejmował stary bandaż - Myślałem... sądziłem, że mogę dać ci nieco szczęścia.
- Szwom chyba nic nie jest. - Gdy Orochi zdjął bandaż okazało się, że rana jest duża, wyglądała też na głęboką i znajdowała się niebezpiecznie blisko serca. Kyomasa zacisnął szczękę gdy zakrwawiony bandaż odkleił się od szwów. Jego zdrowa ręka powędrowała do twarzy chłopaka. Kciuk przesunął się po wardze Hany. - Może… rzeczywiście mógłbyś mi co nieco dać.
- Panie... - szepnął chłopak i pocałował jego kciuk. Nie mógł jednak pozwolić sobie na więcej czułości. Zaciskając zęby, skupił się na ranie - oczyścił ją, nasmarował, a potem zaczął zawijać nowy bandaż na umięśnionej piersi samuraja.
- Mam nadzieję, że to wystarczy. W razie gdyby pa się źle czuł, możemy wezwać balwierza, mieszka niedaleko.
- Nic mi nie będzie. - Kyomasa nachylił się i pocałował Orochiego. - Pewnie musisz wrócić do reszty towarzystwa?
Chłopak zamrugał oczami, nie spodziewając się delikatnego pocałunku. Dopiero po chwili dotarł do niego sens słów samuraja. Zastanowił się.
- Nie zostało to powiedziane. To zależy od pana, kiedy pan mnie odeśle lub zechce tam wrócić.
- Nie chce tam wracać. - Samuraj odsunął się nieco. Jego spojrzenie było zmęczone, a wizja powrotu do wspólnej sali sprawiła, że w kącikach oczu pojawiły się delikatne zmarszczki.
- Myślę, że nikt nie będzie miał nic przeciwko i syn szoguna wykaże się zrozumieniem, jeśli położysz się dziś wcześniej - podpowiedział Orochi.
- Szczególnie jak położe się w towarzystwie wybranej przez niego gejszy. - Kyomasa sięgnął po czarkę na sake. - Napij się ze mną Hano.
- Z przyjemnością, tutaj czy w pana... sypialni? - zapytał niepewnie chłopak. Wciąż nie umiał do końca rozgryźć uczuć samuraja. Czy był tylko zamiennikiem młodego Ashikagi? Czy naprawdę wojownik się zainteresował?
- A czy jedno wyklucza drugie? - Kyomasa podał chłopakowi naczynie i buteleczkę z sake i wziął czarkę dla siebie. Odpowiedź dziwnie pasowała zarówno do pytania, które padło głośno jak i tego w myślach gejszy.
 
Aiko jest offline  
Stary 09-12-2018, 21:18   #12
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


Obudził się przed świtem. Po wypiciu kilku czarek Hana przebrał się i wspólnie udali się do… pokoju Gejszy. Kyomasa przybąknął coś o tym, że jego sąsiadem jest Ashikaga.
Hana jak przez mgłę pamiętał co się działo. Na pewno pili… sporo. Samuraj pochwycił go i zrobili to po raz kolejny. Więcej niż raz.

Gdy o poranku otworzył oczy, Hana czuł nieprzyjemny ból głowy i pośladków. Usta miał spierzchnięte, a włosy w nieładzie. Jednak najbardziej niepokoił widok leżącego obok samuraja. Włosy Kyomasy rozsypała się po materacu i tatami. Hana musiał spać na jego ręce, bo ta leżała wyciągnięta tuż obok. Samuraj oddychał spokojnie uśmiechając się delikatnie przez sen.

Orochi odgarnął delikatnym ruchem włosy z jego czoła, nieświadomie się przy tym uśmiechając. Dopiero po chwili dotarło do niego, że najpewniej po samuraja ktoś niedługo przyjdzie i lepiej żeby zastał go w towarzystwie kobiety. Szybko więc, na ile pozwalało obolałe ciało owinął się yukatą i założył perukę. Nie miał jednak siły jej układać ani się malować. W tym porannym-kobiecym wydaniu postanowił natomiast zdobyć dla siebie i Kyomasy dzbanek mocnej machy - przypuszczał bowiem, że samuraj może czuć się podobnie... wyzuty z sił.
Na szczęście po korytarzach kręciło.się nieco służby sprzątającej po wczorajszym przyjęciu. Z tego co udało mu się zaobserwować, goście musieli się rozprzestrzenić po całym budynku. Jedna ze służących zapewniła, że niebawem przyniesie herbatę i jakiś poczęstunek.
Gdy Orochi wrócił do pokoju okazało się, że samuraj nadal śpi, teraz tuląc się do wczorajszego stroju Hany.
Młody mężczyzna przysiadł niedaleko tak, by móc patrzeć na twarz Kyomasy, a jednocześnie nie obudzić wojownika swoją bliskością. Choć nie mógł sobie pozwalać na coś takiego jak “preferencje”, musiał przyznać, że samuraj bardzo mu się podoba. Wizualnie i... jego zdecydowanie, temperament, który jednak trzymał zazwyczaj w cugach... to sprawiało, że Orochi oddał mu się poprzedniej nocy bardziej niż chętnie. Gdyby Kyomasa zdecydował się wziąć go pod protekcję, widmo okaleczenia męskości i... wielu innych rzeczy oddaliłoby się. Hana powinien go uwieść - nie tylko z sympatii, ale także dla własnych korzyści i przede wszystkim - bezpieczeństwa.
Gdy tylko pierwsze promienie słońca padły na twarz samuraja ten otworzył oczy. Jego spojrzenie od razu nabrało ostrości i skupiło się na Orochim. Widać było jak mężczyzna odtwarza w pamięci wydarzenia poprzedniego wieczoru.
- Ochayou Kyomasa-san - przywitał go chłopak, czując nagłą niepewność względem ich relacji - Poprosiłam już... Poprosiłem, znaczy się, herbatę dla nas. Służba zaraz powinna przynieść. Jak się czujesz?
- Ohayou… Hana. - Mężczyzna podniósł się i odgarnął długie włosy. Miał na sobie jedynie bandaż i teraz spod koca wychyliła się reszta jego ciała, włącznie z lekko uniesioną męskością. - Czuję się dobrze. - Słowa wymawiał powoli uważnie przyglądając się przy tym Orochiemu. - A ty?
Policzki chłopaka pokryły się lekkim rumieńcem.
- Zmęczony... ale czuję się dobrze. Dziękuję, że pytasz, panie. Czy mogę... coś dla ciebie zrobić? - zapytał i dyskretnie oblizał wargi.
- Najchętniej zobaczyłbym cię bez tej peruki i yukaty. - Kyomasa oparł się za plecami, eksponując przy tym swoje ciało. - Pewnie jednak chcesz zachować pozory.
Orochi uśmiechnął się wstydliwie.
- Myślę, że nie tylko dla mnie, ale i dla pana byłoby to wskazane, a o tej porze... mógłby ktoś wejść. Ale wieczorem... - zrobił wymowna przerwę, po czym spuścił usłużnie oczy - jeśli pan oczywiście zechce.
- Masz rację. - Samuraj wstał i narzucił na siebie własną yukatę, tuż przed tym jak u drzwi pokoju rozległo się pukanie i służąca wsunęła tacę z przekąskami i machą. Kyomasa przyglądał się temu nie zważając na to, że pod luźnym materiałem jego stroju rysuje się jego erekcja. - Tak… wieczorem będzie jeszcze chwila.
Hana przejął tacę i zaczął rozkładać naczynia na niskim stoliku. Pamiętając o przyświecającym mu celu, przy całym tym zabiegu odwrócony był do samuraja tyłem i raz po raz pochylał się i wypinał pośladki, kładąc czarki na stole, a następnie nalewając do nich aromatycznej herbaty.
- Gotowe - powiedział wreszcie i gestem zaprosił Kyomasę do stolika.
Gdy się obrócił zorientowała się, że samuraj podszedł do niego i teraz stał tuż za plecami Hany. Dużo większe niż wcześniej, wybrzuszenie pod yukatą, było teraz tuż przed oczami Orochiego. Kyomasa przyglądał mu się uważnie.
- Mój panie? - zapytał niepewnie Orochi, zerkając na niego z dołu.
Samuraj przez chwilę bił się z myślami. W końcu jednak pogładził perukę Hany i usiadł przy stoliku.
- Skoro jesteś zmęczony, powinieneś nieco odpocząć. - Kyomasa wziął pałeczki i chwycił niewielki kawałek pieczonej ryby.
Hana powoli usiadł obok, starając się nie krzywić, gdy jego pośladki dotknęły siedzenia.
- Bardzo się o mnie troszczysz, panie. - odezwał się po chwili, gdy zaczęli obaj jeść - Jestem... zaszczycony, że spotkałem tak dobrego człowieka.
- Nauczono mnie, że o swoje kobiety należy dbać… - Zawahał się zerkając na Orochiego. - Wiem, że jedną nie jesteś, a raczej… - Nie do końca pewny jak ma opisać nietypową sytuację, wziął czarkę z herbatą i upił z niej.
- Chyba rozumiem. I nie obrażam się. Szczególnie, że... to tak, jakbyś nazwał mnie “swoim”. - zapewnił Orochi, po czym dodał - Nie chcę być niegrzeczny panie, ale jeśli... jeśli mamy jeszcze dziś czy w ogóle spędzić czas, powinieneś poinformować naszą geiko, inaczej... może mnie przydzielić do kogoś innego. Oczywiście, jeśli to jeszcze będzie dyspozycja twego pana... wtedy na pewno nie odmówi.
- To było niegrzeczne. - Kyomasa uśmiechnął się nieco i powrócił do jedzenia.
Orochi spojrzał na niego zdębiały po czym też się uśmiechnął i prychnął cicho.
- W nocy mój brak grzeczności jakoś nie przeszkadzał... - mruknął pod nosem.
- Teraz również nie przeszkadza. - Samuraj spojrzał na Orochiego. Nadal miał dobry nastrój. - Jesteś dosyć śmiały jak na gejszę i całkiem zachłanny.
Chłopak zmieszał się.
- Tak, w sumie często za to obrywam. Przepraszam, myślałem, że... to lubisz.
- Nie wiedziałem, że to lubię. - Kyomasa skończył jeść i podał Orochiemu czarkę by ten ją napełnił. - Przy mnie możesz być sobą. Jestem ciekaw tego co pokażesz.
Hana napełnił naczynie, lecz nie podał normalnie go samurajowi. Wstał i przysiadł obok, chcąc osobiście napoić mężczyznę.
- A jeśli... panu się to nie spodoba? - zapytał cicho.
- To poszukam innej gejszy, która jest rzeczywiście mężczyzną. - Kyomasa upił z podanej czarki, cały czas obserwując Hanę. - Jak myślisz, jakie mam szanse?
- Małe - przyznał chłopak, przyglądając się jego wargom - ale myślę, że i tak większe niż ty sam myślisz. Jest paru... znamienitych ludzi szoguna, którzy szukaja towarzystwa tylko mężczyzn, a skoro szukają... wiadomo, że znajdują. Dlatego... - delikatnie ujął podbródek samuraja, by ten spojrzał na niego - Muszę się starać.
To rzekłszy wpił się wargami w usta Kyomasy namiętnym pocałunkiem. Poczuł jak mężczyzna objął go w pasie przyciskając ciało chłopaka. Orochi poczuł jak opadają do tyłu i nagle wylądował na Kyomasie całując go.
- Widzę, że od razu bierzesz się do pracy. - Mężczyzna zaśmiał się, cały czas obejmując Hanę w pasie.
Młody chłopak przeciągnął się, prowokacyjnie ocierając ciałem o kochanka, a przede wszystkim o jego męskość.
- Nie tylko ty panie, dajesz z siebie wszystko, podczas wykonywania obowiązków - zażartował i dotknął delikatnie bandaża na jego piersi, po czym przejechał po palcami po twardych mięśniach ramienia. Sam siebie nie rozumiał - jak to możliwe, że jednocześnie pociągało go to żylaste, umięśnione męskie ciało, jak i delikatne, krągłe wdzięki Hinaty? Na myśl o Hinacie poczuł lekkie ukłucie wyrzutów sumienia, więc szybko zapewnił sam siebie w głowie, że przecież nic sobie nie obiecali i córka właścicielki była poza jego zasięgiem, więc nie ma o czym mówić... Znów pocałował wygłodniale Kyomasę.
Orochi wyczuł pod sobą twardy i gotowy do działania organ mężczyzny. Samuraj sięgnął do pośladków chłopaka i ścisnął je mocno nie przerywając pocałunku.
Choć Kyomasa zdawał się o to nie dbać, Hana pamiętał, że musi chronić jego honor... oraz swoją tajemnicę. Nie rozebrał się więc, lecz tylko poluzował yukatę na tyle, by usiąść okrakiem na samuraju. Zmysłowymi ruchami bioder ocierał się o kochanka, prowokując go, by ten posiadł jego ciało.
Kyomasa pewnie chwycił jego biodra i uniósł je nieco. Orochi poczuł jak męskość kochanka na chwilę natrafia na jego własny wzwód. Samuraj zamarł jego twarz spoważniała jakby coś analizował.
Ta chwila zdawała się trwać wieczność. Orochi słyszał na korytarzu odgłosy budzącego się życia: krzątanie służby, rozmowy w ogrodzie. Wszystko to zagłuszały nieco ich przyspieszone oddechy. Kyomasa pochwycił dłonią obie ich męskości ściskając je z sobą i poruszył ręką jakby chciał sam siebie zaspokoić.
Orochi jęknął rozkosznie, pochylając sie nad kochankiem tak, by poły yukaty zakryły ich tajemnicę.
- Mój panie... - szepnął cicho, coraz bardziej podniecony.
Kyomasa przyspieszył ruchy własnej dłoni. Jego spojrzenie pełne zainteresowania utkwione było w twarzy chłopaka.
Ten oddychał coraz ciężej, poruszając biodrami w rytm ruchów samuraja. Jedną dłonią przytrzymywał się stolika, by nie upaść, drugą zaś błądził po umięśnionym ciele kochanka aż chwycił jego dłoń i teraz obaj pieścili się wspólnie, choć to wojownik narzucał tempo.
Nagle dłoń Kyomasy zatrzymała się. Orochi czuł jak oba ich ciała pulsują w dłoniach, niemal gotowe do szczytowania. Czemu się zatrzymał?
Dopiero teraz jak przez mgłę dobiegło do niego ciche pukanie do drzwi.
Tak ciężko było uspokoić oddech. Orochi miał ochotę zignorować pukanie, lecz poczucie obowiązku mu na to nie pozwalało.
- Tt...tak? - zapytał, patrząc w oczy samuraja.
- Hana… - To była Sakiko. - Czy jest tu może Pan Kyomasa?
Leżący pod nim mężczyzna pokręcił przecząco głową, a jego dłoń znów zaczęła się poruszać.
Orochi przygryzł wargę.
- Nn...nie. On wyszedł... - odparł, starają się panować nad głosem.
- Mogę wejść? - Sakiko wydawała się być wyraźnie zbita z tropu.
- Nnie teraz... - Orochi jęknął i spojrzał z naganą na swojego klienta. Jeśli ten chciał, by ukrywał jego obecność, powinien choć trochę mu pomóc - Ja... mam otarcia po wczoraj... właśnie się smaruję... Niedługo skończę, ale potrzebuję... chwilę jeszcze - wyjaśnił gejszy.
- Dobrze. - Sakiko odeszła, a Kyomasa odezwał się cicho.
- Zezłoszczony też wyglądasz kusząco. - Samuraj przyspieszył ruchy swojej dłoni.
Orochi prychnął, lecz po prawdzie cała ta sytuacja jeszcze bardziej go podnieciła.
- Nie wiem czemu... nie mogłem powiedzieć... że tu jesteś... - powiedział z trudem formułując słowa i dociskając się przyrodzeniem coraz bardziej desperacko do dłoni kochanka.
- Bo pewnie wtedy musiałbym sobie pójść. - Kyomasa także mówił z trudem. Jego ruchy były coraz bardziej chaotyczne.
- Zatem mogę tak kłamać częściej... - wysapał Orochi, po czym jęknął przeciągle i... doszedł wprost na dłoń i brzuch swojego kochanka.
Uścisk Kyomasy stał się silniejszy i po chwili samuraj również wylał na siebie swoje nasienie. Mężczyzna oddychał ciężko nadal poruszając dłonią.
- Tak.. To się przyda. - Samuraj niechętnie puścił ich męskości i opadł na ziemię.
Orochi zsunął się z niego bez wdzięku, wyczerpany doznaniami sprzed chwili i przytulił do boku wojownika. Obaj mieli swoje obowiązki, do których powinni się udać, lecz nie miał jakoś serca przypominać o tym Kyomasie. Spojrzał na wyraz jego twarzy.
Samuraj przymknął oczy i powoli uspokajał oddech. W porównaniu z poprzednim dniem wydawał się być mniej spięty i wypoczęty. Hana nie przeszkadzał mu w tym, również delektując się tą chwilą ociężałości.
- Chyba powinniśmy się umyć... - powiedział, gdy głaskając ciało kochanka natrafił na kropelki spermy na jego brzuchu.
- Obawiam się, że nie mam czasu na kąpiel. - Samuraj uniósł się na przedramionach. Spojrzał krytycznie na stan swojego brzucha. - Dasz radę to czymś wytrzeć?
Orochi zachichotał, ale skinął głową. W jego pokoju zawsze znajdowała się misa z wodą i choć ta stała tu od wczorajszego popołudnia, woda była przecież wodą. Chłopak zamoczył szmatkę, po czym zaczął wycierać nią ciało kochanka.
- Twoje ciało... jest takie silne... Kyomasa-kun - szepnął z podziwem, nie podnosząc wzroku. Zastanawiał się jak samuraj zareaguje na tę spoufałość i ominięcie formy grzecznościowej.
Kyomasa uniósł jedną brew, ale nie skrytykował jego zachowania.
- Jestem wojownikiem, moje ciało musi takie być. - Mężczyzna sięgnął do yukaty Orochiego i odsłonił ją nieco. - Za to ty jesteś tak drobny, że aż strach zostawić cię przy mocniejszym wietrze.
Chłopak prychnął udając urazę.
- Przeżyłem ciebie, przeżyję też wiatr... panie. - pomiarkował się, kończąc wycieranie ciała kochanka.
- Czy zrobiłem ci krzywdę? - Kyomasa nie odrywał od niego wzroku.
Orochi uśmiechnął się ciepło, wycierając teraz siebie.
- Dobrze wiesz, że nie mój panie. Moje ciało jest zmęczone, a nie skrzywdzone. I... gdybyśmy mogli, chętnie bym je z tobą jeszcze zmęczył.
Samuraj przytaknął i podniósł się. Powoli zawiązał pas wokół swojej yukaty.
- Jeśli mamy mieć ku temu okazję, powinienem iść. - Spojrzał z góry na Orochiego. - Bądź grzeczny.
Ten przekrzywił głowę, zaintrygowany tym poleceniem, ale nie chcąc dłużej trzymać samuraja tylko skinął na potwierdzenie.
- Miłego dnia, panie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 11-12-2018, 08:43   #13
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Kyomasa skinął mu głową i opuścił pokój. Orochi słyszał jego szybkie kroki, gdy oddalał się korytarzem. Choć ciało domagało się snu i odpoczynku, Orochi zmusił się, by ogarnąć się i znów stać Haną. Kiedy jego przebranie gejszy było kompletne, udał się na poszukiwanie geiko, by oddać się do jej dyspozycji.
Trafił na Kanako w przydzielonym jej pokoju. Były tam pozostałe gejsze i chyba nawet na niego czekały. Hana skłoniła się i zajęła miejsce obok nich.
Geiko przyglądała się Orochiemu uważnie, a chłopak nie mógł nie zauważyć, że robiła to z większą niechęcią niż zwykle.
- Skoro nasza ulubienica już do nas dotarła, możemy omówić najbliższy dzień. Wieczorem odbędzie się przyjęcie podobne do tego z dnia poprzedniego. Urządzimy niewielki występ, a potem zajmiecie się, osobami które obsługiwałyście ostatnio, chyba że zażądają inaczej. - Mówiąc to wymownie spoglądała na Orochiego jakby sugerowała, że owy wyjątek może dotyczyć właśnie jego osoby. - Obecnie trwają narady i będziemy tak wchodzić parami. Sakiko skoro twoja towarzyszka już do nas dołączyła, możecie ruszać. Potem Ayako i Chisako.
Hana tylko posłusznie kiwnęła głową i wstała, by udać się we wskazanym kierunku. Nie miała nic do dodania. Wieczór pokaże na ile zrobiła faktycznie wrażenie na Kyomasie. I na ile on sam miał poważania u swego pana. Sakiko odezwała się dopiero gdy wyszli z pomieszczenia i odeszli kawałek.
- Wszystko w porządku? Troszkę ci się zeszło. - Szła drobnymi kroczkami, najwyraźniej doskonale wiedząc gdzie odbywają się narady.
- To była... intensywna noc - szepnął Hana, po czym dodał - Ale nic mi nie jest. Przepraszam za kłopot.
- Szybko wczoraj zniknęłaś… - Maiko nachyliła się w kierunku Hany i szepnęła cicho. - Kumiko była wkurzona. Uważaj na nią. Już wczoraj zaczęła coś kombinować.
- Klient sam sobie tego życzył... miałam odmówić? I o co chodzi z tym kombinowaniem? - zaniepokoił się Orochi.
- Miała oko na Ashikage, a on cały czas tylko gadał o tobie i twoim występie. - Sakiko też była wyraźnie zaniepokojona. - Gdy zniknąłeś, a po tobie Pan Kyomasa, zaczęła się wdzięczyć do Ashikagi i coś szeptać.
- Cóż, ma większe doświadczenie... - odpowiedział ostrożnie chłopak, starając się ukryć zadowolenie z tego faktu.
- Po prostu uważaj. Keiko jest zdesperowana by pozyskać sobie dobrego danna. - Sakiko przeprowadziła ich niewielkim korytarzem obok dużej sali, z której dobiegały ciche rozmowy. Wokół kręcili się liczni samuraje i wojownicy, podejrzliwie zerkając nawet na usługujące gejsze.
- Cóż, może z nią porozmawiam. Dla mnie to chyba za wysokie progi, a jeśli ona dobrze wywiąże się z zadania i ja z tym samurajem, zaszczyt spłynie na cały nasz dom - rzekł jej do ucha Hana, rozglądając się nieco niepewnie.
- Z samurajem? Panem Kyomasą? - Sakiko spojrzała na Orochiego zaskoczona, ale wtedy usłyszały cichy gong obwieszczający najwyraźniej przerwę. - Wejdź do środka, będę ci podawać tace, a potem rozniesiemy posiłki, dobrze?
- Oczywiście. - zgodził się Orochi i... znów był usłużną, miłą Haną.
Gdy wszedł do środka zastał znaczącą część mężczyzn, którym usługiwały wczoraj. Kyomasy nigdzie nie było widać, za to był Ashikaga. Siedział na środku i wyraźnie ucieszył się na widok Hany. Gdy tylko Orochi przycupnął za drzwiami Sakiko podała mu pierwszą tacę, za nią kolejną i kolejną. Obrady zostały przerwane, najwyraźniej po to by gejsze nie słyszały więcej niż jest to konieczne.
Hana nie podnosiła wzroku, skupiając się na swoim zadaniu, by wykonywać je szybko i dyskretnie. Nieobecność samuraja trochę zmartwiła chłopaka, ale nie pozwalał sobie na wyjście z roli. Gdy zabrały się za podawanie posiłków, pojawił się też Kyomasa. Ubrany już w pełen stroju z mieczem zatkniętym za pas. Orochi posłyszał kilka nieprzychylnych szeptów, ale samuraj nie przejmował się tym nazbyt i zajął miejsce obok Ashikagi. Wymienili kilka szybkich uwag szeptem.
Ciężko było nie zerkać w tamtym kierunku, Hana jednak była zdyscyplinowaną gejsza i jakoś opierała się tej pokusie... no może poza jednym czy dwoma razami. Szybko zorientowała się, że Ashikaga i Kyomasa, rozmawiając zerkają w jej stronę. Wzrok syna shoguna był raczej radosny, za to samuraj… Orochiemu zdawało się, że rozbiera go wzrokiem. Zabierając jedna z pustych miseczek usłyszał głos jednego z urzędników.
- Młokos. - Pogardliwe określenie wyraźnie dotyczyło Kyomasy.
Hana zaciekawiona zaczęła nadstawiać uszu, oczywiście nie przerywając swojej pracy.
- Ashikaga powinien na niego uważać. - Głos młodszego urzędnika zabrzmiał niepewnie. Chyba nie do końca wierzył w to co mówił.
- Oczywiście. - Pogardliwy szept znów przebił się do uszu Orochiego. - Jest za młody by dowodzić. Powinien wybrać kogoś bardziej doświadczonego.
- Ktoś powinien zwrócić na to uwagę shogunowi. - Inny nieprzychylny głos pojawił się tuż przy Gejszy.
- Ashikaga dużo mu zawdzięcza… - Młodzik znów się odezwał, ale dwa prychnięcia szybko go uciszyły.
Orochi podniósł głowę, by spojrzeć na tego, który najbardziej sarkał na Kyomasę. Zobaczył starszego mężczyznę o przymrużonych oczach. Musiał mieć słaby wzrok bo w pomieszczeniu światło raczej nie mogło razić. Dwie warstwy papierowych drzwi zapewniały przytłumione światło.

.
Orochi widział tego mężczyznę podczas obchodów. Zazwyczaj znajdował się blisko szoguna. Gdy tylko Hanie i Sakiko udało się zebrać naczynia po posiłku i podać wszystkim sake, opuściły pomieszczenie i nadzorowane przez ochroniarzy oddaliły się od miejsca obrad. Spojrzenie Orochiego tylko na chwilę natrafiło na wzrok Kyomasy, który wyraźnie skupił się już na temacie narady. Siedział blisko Ashikagi ale wyraźnie uważał by ich ciała się nie zetknęły. Hana niemal wyczuwał jak bardzo było to trudne dla samuraja. Jego rozmyślania przerwało głośne westchnienie Sakiko.
- Strasznie nieprzyjemna atmosfera. - Wyszeptała gdy znaleźli się w korytarzu prowadzącym do pokojów gejsz.
- A to nie wygląda tak zawsze? - zagadnęła ją Hana - W ogóle wiesz... o co chodzi?
Sakiko nachyliła się do Hany, tak że chłopak wyczuł zapach jej skóry pachnącej kwiatami.
- Słyszałam, że miał miejsce zamach na Shoguna. - Wyszeptała konspiracyjnie.
- Oh, kamisama. - Hana przyłożyła rękaw do ust, by stłumić głos - To bez zdziwienia, że atmosfera jest paskudna. Ale nic mu nie jest?
- Podobno jego stan jest stabilny. - Sakiko nachyliła się jeszcze bardziej. - Jego synów też starano się zabić. - Jej szept prawie zagłuszał szelest materiałów.
Hana tylko skinęła głową. To by wyjaśniało rany Kyomasy i... mówienie, że to jemu syn szoguna wiele zawdzięcza. Z jakiegoś irracjonalnego powodu Orochi poczuł dumę.
 
Aiko jest offline  
Stary 13-12-2018, 07:55   #14
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


Reszta dnia aż do popołudnia upłynęła mu dość zwyczajnie - przede wszystkim wykąpał się, nabalsamował swoje ciało pachnącymi maściami, poćwiczył grę na instrumencie, by na koniec ubrać się, uczesać i umalować tak, by ani Kanako, ani żadna inna gejsza nie miała doń zastrzeżeń. Ostatni posiłek miał podać z samą geiko. Sakiko przekazała mu by zabrał z sobą instrument, gdyż potem rozpocznie się już przyjęcie.
Tym razem to Orochi podawał tace, ale nawet za drzwi widział, że nastroje w pomieszczeniu nie należą do najprzyjemniejszych. Atmosfera była tak gęsta, że wydawało się, iż dałoby się ją kroić nożem. Kyomasa siedział wyraźnie spięty ze wzrokiem utkwionym w czarce postawionej przez Kanako. Gdy tylko Orochi wkroczył do pomieszczenia, odezwał się Ashikaga.
- Jesteś Hano! - Oczy wszystkich zwróciły się w stronę gejszy. Dwie pary wyrażały zupełnie skrajne odczucia. Kyomasa spojrzał na niego tęsknie, a Kanako… Hana był niemal pewny, że najchętniej by go teraz zabiła. - Zagraj proszę dla nas i zaśpiewaj.
W duchu Orochi zaklął brzydko, lecz na jego twarzy nie pojawił się żaden, nawet najmniejszy grymas. Gejsza skłoniła głowę uprzejmie i uśmiechnęła się delikatnie - nie za bardzo, by nie obrazić spiętych biesiadników.
- Oczywiście, mój panie. Czy masz jakieś konkretne życzenia? - zapytała Hana, zajmując miejsce na podeście. Tylko przelotnie zerknął przy tym na Kyomasę, ani na moment nie wychodząc jednak ze swej roli.
- Proponuję coś o zwycięskiej bitwie. - Ashikaga rozsiadł się wygodnie przez co niechcący oparł się o Kyomasę. Ten wyraźnie się spiął. Na szczęście syn shoguna przyjął też sake od Kanako, co choć na chwilę zmyło nieprzyjemną minę z jej twarzy. - Moi towarzysze rozsiewają potworny defetyzm i chyba potrzebują nieco inspiracji.
Po chwili namysłu Orochi wybrał spokojną i długą pieśń o Kiyomorim z rodu Taira, który podczas walk między stronnictwami cesarskimi, opowiedział się po stronie cesarza Go-Shirakawy, tak samo jak konsekwentnie poparł władcę także trzy lata później podczas kolejnych rozruchów w Kioto. Był on wszak uważany nie tylko za świetnego stratega wojskowego, ale przede wszystkim przykład lojalnego wykonawcy, który nigdy nie dał się skusić wichrzycielom i zawsze stał po stronie swego pana.
Zarówno Ashikadze jak i Kyomasie utwór wyraźnie przypadł do gustu, choć ten drugi ukrył uśmiech za czarką z sake. Wszyscy słuchali Hany, choć od strony urzędnika, którego podsłuchiwał ostatnio Orochi dobiegło ciche chrząknięcie. Występ został nagrodzony oklaskami.
- Hano chodź tu do nas. - Głos Ashikagi przerwał ciszę po oklaskach i zapoczątkował rozmowy, które już po chwili wypełniły salę. Kanako widząc, że inna gejsza jest proszona do pomocy, musiała się odsunąć i zająć pozostałymi gośćmi. Orochi czuł jej wzrok na sobie i z jakiegoś powodu wywoływał on w nim nieprzyjemny dreszcz. - Piękny utwór, wspaniałe wykonanie.
- Dziękuję, to zaszczyt, panie. To Kanako-san mnie nauczyła tej pieśni - wskazała gestem koleżankę. Oczywiście było to bujdą, ale Orochiemu bardzo zależało, by starsza koleżanka nie widziała w nim konkurencji mimo tego... co właśnie się działo.
- To bardzo miłe z jej strony. - Ashikaga powiedział to tak, że Orochi nabrał pewności i fakt od kogo geisha zna pieśń niezbyt go interesuje. - Udało mi się co nieco wyciągnąć z naszego drogiego Kyomasy.
Samuraj prawie zakrztusił się pitym właśnie sake.
- Panie…
- Przyznam się, że poprosił mnie o pewną bardzo bolesną dla mnie rzecz. - Mina syna shoguna nie wskazywała na to by owa “rzecz” rzeczywiście aż tak go zmartwiła.
Hana posłała ciepły uśmiech do samuraja, by utwierdzić młodego Ashikagę, że faktycznie coś między nimi jest, po czym skłoniła się przed synem szoguna.
- Czy mogę spytać, co to za rzecz, mój panie?
- Zażyczył sobie ciebie dla siebie. - Przez chwilę Ashikaga wydawał się niesamowicie poważny, ale po chwili roześmiał się i zaklaskał. - Co zrobiłaś? Wiesz, ile kobiet ten drań odrzucił?
Kyomasa potarł twarz wyraźnie zrezygnowany. Z pewnością nie chciał by ta rozmowa przebiegła w ten sposób i to publicznie.
Orochi udał zawstydzenie, spuszczając skromnie oczy.
- To najwspanialsza pochwała, mój panie. Myślę jednak, że nie zrobiłam nic specjalnego, po prostu... starałam się go uszczęśliwiać. Cieszę się więc niezmiernie, że te wspólne chwile były mu miłe, jako że i dla mnie... były bardzo przyjemne.
Ashikaga chwycił jedną z wolnych czarek i podał ją gejszy.
- Nie wymkniesz mi się bez odpowiedzi. Co takiego trzeba zrobić by uwieść mego ochroniarza? - Syn samuraja zaczekał aż geisha przyjmie czarkę i dał jej znak by sobie nalała.
- Panie.. To chyba nie jest odpowiedni temat. - Kyomasa starał się jakoś wybrnąć z sytuacji ale chyba jedynie podjudził Ashikagę.
- Och wszystkim przyda się nieco odprężenia, a słuchanie o podbojach dzielnego wojownika może tylko takie być. - Starszy mężczyzna wziął swoje sake i upił łyk. - Lepsze to niż słuchanie tych wszystkich spiskowych teorii.
Teraz Hana wyczuła, że syn shoguna ukrywa zdenerwowanie. Cokolwiek się wydarzyło za zamkniętymi drzwiami nie było pozytywne.
Gejsza uśmiechnęła się delikatnie, przepraszająco.
- Obawiam się panie, że nawet tobie nie powinnam zbyt wiele zdradzić. Pan Kyomasa jak i każdy nasz klient ma prawo czuć się swobodnie w naszym towarzystwie właśnie dlatego, że potrafimy zachować dyskrecję. Ja po prostu słuchałam. Nie tylko jego słów, ale także tego co mówiły mi jego oczy, dłonie, gesty…
- Hana dała mi wszystko czego potrzebowałem. - Kyomasa wtrącił się w dyskusję wyraźnie starając się ją uciąć.
- A mi nie wypada odmówić, prawda? - Ashikaga uśmiechnął się do swojego samuraja.
- To nie jest tak, Panie…
Syn shoguna uciął wypowiedź ruchem dłoni i skupił wzrok na Hanie. Orochi czuł niemal jak oczy starszego mężczyzny przeszywają go na wylot. Odzierają z odzienia i wyciągają na wierzch wszystkie sekrety. Szybki rzut okiem na salę sprawił, że gejsza zorientowała się, że są obserwowani. Kanako cały czas zerkała w ich kierunku polewając jednemu z gości.
- Zgodzę się jeśli zaśpiewasz na moim przyjęciu. - Ashikaga uśmiechnął się, choć z jakiegoś powodu owy grymas nie wydawał się być miły.
- To będzie dla mnie ogromny zaszczyt, miłościwy panie, choć nie wiem czy na niego zasługuję. Kanako-san z pewnością ma lepszy głos…
- Nie wydaje mi się. - Hana zobaczyła w oczach Ashikagi błysk. - Ale możemy to sprawdzić. Zaśpiewacie obie, po zwrotce. - Obrócił się w stronę geiko. - Proszę poproś pozostałe dziewczęta.
Kanako obrzuciła Orochiego nienawistnym spojrzeniem i opuściła pokój. Chłopak przełknął ślinę. Chciał tylko pomóc. Co jednak miał robić? Ukłonił się zgrabnie i ruszył na scenę, by tam sprawdzić strojenie instrumentu.
Geiko wróciła po chwili i ze swoim instrumentem zajęła miejsce obok Orochiego. Pozostałe dziewczęta zaczęły usługiwać gościom.
- Zaśpiewajcie jeszcze raz pieśń o Kiyomorim z rodu Taira. Po zwrotce. - Ashikaga pozwolił jednej z maiko dolać sobie sake i wyraźnie już cieszył się na ten pojedynek. Kanako powinna zacząć jako starsza.
Orochi usłyszał pierwsze nuty. Geiko bardzo dobrze grała na instrumencie jednak jej głos choć piękny nie miał w sobie tyle mocy co jego. Orochi wiedział o tym i choć miał ochotę przez chwilę, by celowo zachrypnąć, uznał, że byłaby to obraza dla gościa, który przecież już słyszał jego śpiew. Zaprezentował więc drugą zwrotkę z pełnym zaangażowaniem. Podobnie jak każdą kolejna, którą miał wykonać.
Gdy obie gejsze zakończyły występ, rozstrzygnięcie było aż nazbyt oczywiste.
- Wybacz Hano, ale nadal utrzymuję, że śpiewasz najpiękniej. - Ashikaga uśmiechnął się do Orochiego. - A jeśli zgadzasz się wystąpić… - Spojrzał wymownie na Kyomasę, urywając zdanie w tym momencie. Samuraj przytaknął i uśmiechnął się Hany.
Maiko kątem oka zobaczyła jak dłonie Kanako zacisnęły się na gryfie instrumentu, tak że aż pobielały jej kłykcie.
- Dziękuję mój panie, to będzie dla mnie zaszczyt - Orochi wykonał głęboki ukłon, starając się nie przejmować geiko.
Ashikaga poklepał miejsce obok siebie, dając znak by Hana znów do nich dołączyła i Kanako nie pozostało nic innego jak zająć się pozostałymi gośćmi. Gdy Orochi zajął miejsce i uzupełnił czarki Ashikagi, Kyomasy i urzędnika, który się do nich przysiadł, pozostałe maiko przystąpiły do występu. O dziwo samuraj po tym nietypowym rozpoczęciu przyjęcia niezbyt zwracał uwagę na gejszę. Prowadził cichą dyskusję z mężczyzną, który brał udział w dyskusji, zasłyszanej rano przez Hanę.
Gejsza również zajęła się swoimi obowiązkami, dbając przede wszystkim o to, by czarka syna shoguna nigdy nie była pusta. Jednocześnie Orochi łowił dyskretnie słowa, które przy nim padały, gdy obsługiwał przydzieloną trójkę gości.
Z tego co udało mu się wyłapać urzędnik kłamał Kyomasie, a przynajmniej zatajał pewne informacje. Mówili o jakiejś zbliżającej się potyczce, urzędnik twierdził, że samuraj miał poparcie… nagle Ashikaga przysunął się do Hany korzystając z tego, że jego ochroniarz jest zajęty czymś innym. Dłoń starszego mężczyzny spoczęła delikatnie na udzie gejszy.
- Nawet teraz nie zdradzisz mi jakiegoś sekretu mojego ochroniarza? - Uśmiechnął się konspiracyjnie do Orochiego. Przysunął się tak, że Hana wyczuł jego okraszony alkoholem oddech. - Może jednak wolałabyś znaleźć się pod moją opieką?
Gejsza spuścił wzrok szczerze onieśmielony.
- Mój panie... jeśli to ma być test lojalności... Jestem szczerze wdzięczna za zainteresowanie, które mi okazujesz, ale... na twoje polecenie miałam się wczoraj zająć panem Kyomasą i zrobiłam to najlepiej, jak potrafiłam. Dopóki więc nie zwolnisz mnie z tej opieki lub on sam mnie nie odrzuci... ja go nie opuszczę. Obiecuję.
Ashikaga odsunął się nieco, ale nie zabrał dłoni.
- Wobec tego zaopiekuj się nim. - starszy mężczyzna obejrzał się na rozmawiającego z urzędnikiem samuraja. - Kyomasa… Narady się już skończyły.
Wojownik nieco zbity z tropu przerwał rozmowę i odprawił swego rozmówcę dłonią.
- Wyjdź na chwilę i się przewietrz. Nic mi się nie stanie. - Ashikaga poklepał Orochiego po udzie. - Hana cię nieco oprowadzi. Obojgu wam to dobrze zrobi.
Ten gest sprawił, że chłopakowi szkoda się zrobiło syna szoguna. Wstając, delikatnie pogładził jego dłoń.
- Dziękuję panie. Postaram się ciebie nie zawieść. - szepnął, po czym odszedł kilka kroków, by zaczekać na samuraja.
Kyomasa wymienił kilka uwag z Ashikagą i po chwili wezwał jednego z pilnujących korytarza ludzi by zasiadł niedaleko starszego mężczyzny. Dopiero po tym dołączył do Hany. Oboje opuścili salę odprowadzani przez liczne oczy zarówno gości jak i gejsz.
- Coś się stało? - Samuraj odezwał się gdy już wyszli do ogrodu. Cały czas zerkał za siebie jakby spodziewał się, że jednak zostanie przyzwany z powrotem.
- Nie wiem. Chyba... chyba pan Ashikaga trochę ci zazdrości. A jednocześnie chce, byś był zadowolony. Musi bardzo cię lubić. - szepnął ze spuszczonymi oczami Orochi idąc pod ramię z wojownikiem.
- Z jakiegoś powodu cały czas podkreśla, że jest dłużny. - Kyomasa skupił spojrzenie na Orochim. - Pragnie ciebie… jako kobiety.
Hana tylko spuścił niżej głowę.
- Dlatego nie może... to byłby skandal. A czy on podejrzewa... no wiesz, ciebie... mój panie?
Kyomasa zmieszał się nieco. Poprowadził Orochiego w głąb ogrodu.


Jak na razie wyglądało jakby znał to miejsce dużo lepiej niż gejsza.
- Liczę na to, że nie. Radzę sobie z kobietami… - Westchnął ciężko. - … wszystkimi, które mi podesłał.
Hana pogładził jego ramię, po czym delikatnie ujął dłoń w geście wsparcia.
- Piękną mamy pogodę dziś, prawda? - zmienił temat na bardziej niezobowiązujący.
Samuraj przytaknął i zatrzymał się. Orochi zobaczył jak mężczyzna przymyka oczy i bierze głębszy oddech. Gdy spojrzał na gejszę ponownie uśmiechał się już, niemal tak jak o poranku.
- Tak to piękny dzień. - Widać było, że z ulgą przyjął zmianę tematu. - Czy mile go spędziłaś?
- Nie tak miło jak teraz, ale nie narzekam - powiedział Orochi odwzajemniając uśmiech. Nagle jakby o czymś sobie przypomniał. - Czy to przyjęcie, na którym mam śpiewać... odbędzie się tutaj, czy... w siedzibie szoguna?
Na samą myśl Hana poczuł jak nogi pod nim miękną ze strachu.
- W pałacu Ashikagi… Yoshiteru. - Samuraj wskazał w stronę opuszczonego przez nich budynku. - Ale mój Pan bardzo liczy, że jego ojciec się pojawi.
- Ro... rozumiem. - zająknął się nerwowo Orochi.
- Czy coś cię niepokoi? - Kyomasa delikatnie ujął policzek Orochiego swoją silną, nieco szorstką dłonią. - Na pewno wspaniale wystąpisz.
Czując jego dotyk, chłopak zarumienił się.
- Boję się, że jeśli... jeśli za bardzo będę zwracać na siebie uwagę, ktoś... w końcu mnie wyda - zrobił znaczący gest podbródkiem w stronę sali, gdzie gejsze obsługiwały pozostałych gości.
- I jak zamierzasz zapobiec zwracaniu na siebie uwagi? - Dłoń Kyomasy przesunęła się nieco i jego palce wsunęły się w perukę Orochiego.
Hana nieśmiało przytulił się do niego.
- Nie wiem. Chciałbym... chciałbym żeby pan Ashikaga poświęcał mi mniej uwagi. Choć to jednocześnie wielki zaszczyt i bardzo się cieszę... ale jednak w mojej sytuacji... - zakończył westchnieniem, wtulając twarz w szyję samuraja.
- W jakiej sytuacji? Jesteś gejszą. To normalne, że występujesz.- Szept Kyomasy rozbrzmiał tuż przy uchu Orochiego.
Chłopak zamruczał cicho.
- Jestem gejszą z sekretem. - podpowiedział.
- Tak ale toż występ tego nie zdradzi, prawda? - Samuraj delikatnie odsłonił ramię Hany i ucałował je tuż poniżej linii makijażu.
Gejsza przeciągnął się zmysłowo, wtulając plecami w kochanka i odchylając lekko głowę, by wyeksponować szczupłą, łabędzią szyję.
- Występ nie, ale... cóż, może to dziwne, ale w naszym fachu też zdarzają się pojedynki. Nie na miecze, lecz na słowa, szepty. Wystarczy, że ktoś, kto zna mój sekret, wyjawi go panu Ashikagawie lub... temu starowi, z którym rozmawiałeś. Dlatego wolałem zawsze trzymać się z tyłu, obsługiwać klientów, którzy... i tak nie byliby zainteresowani innymi gejszami. Nie byłem więc dla nich konkurencją... aż do teraz.
- Teraz możesz być mój… jeśli chcesz. - Samuraj ucałował delikatnie szyję Orochiego. Jego usta były gorące i chyba tylko makijaż powstrzymywał go przed bardziej namiętnym pocałunkiem. Jednak nic nie przeszkadzało by jedna z dłoni samuraja powędrowała ku pośladkowi gejszy i zacisnęła się na nim zachłannie przez wszystkie warstwy ubrania. - Każdy ma jakiś sekret… jeśli ktoś zagrozi wydaniem twojego, ty powinieneś się mu odwdzięczyć.
Orochi przysunął się bliżej, tak że jego udo oparło się o udo samuraja. Spojrzał na niego, przygryzając lekko wargę.
- Panie... ktoś taki jak ja nie ma prawa do marzeń, ale jeśli bym mógł... ty byłbyś ich ziszczeniem. - wyszeptał zmysłowo do ucha Kyomasy.
- Obiecałeś mi przyjemny wieczór… obiecaj kolejne, a ja może stanę się bardzo zachłannym klientem. - Samuraj wsunął udo pomiędzy nogi Orochiego.
- Dobrze, wiesz, że ciężko ci się oprzeć... - Hana mówił szczerze, czując jak w jego podbrzuszu rozpala się ogień, który postawił jego męskość w stan gotowości. Choć kochanków dzieliły materie ich odzienia, Orochi zaczął ocierać się przyrodzeniem o udo napierającego samuraja.
- Z tego co zauważyłem… wiesz, że jednej osobie bardzo skutecznie się to udaje. - Kolejny pocałunek nieco zepsuł makijaż gejszy, teraz rozmazując go tuż pod uchem. Hana poczuła na swych plecach charakterystyczne wybrzuszenie. - Czy jest jakieś miejsce, które chciałabyś mi pokazać… albo zobaczyć?
- Cóż... posprzątałem moją sypialnię... może... chcesz zobaczyć ją za dnia? - to była bardzo słaba wymówka, ale po prawdzie nie trzeba było chyba lepszej. Orochi czuł jak ogień pali jego lędźwia, jak jego członek nabrzmiewa od soków i samo wspomnienie ubrudzonego nimi brzucha kochanka sprawiało, że chłopakowi kręciło się w głowie.
- Z chęcią. - Kyomasa wypuścił Orochiego ze swoich objęć.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 14-12-2018, 22:31   #15
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Chłopak chwycił go delikatnie za dłoń i uśmiechając się jakby byli dwoma dzieciakami, wymykającymi się na psotę, poprowadził Kyomasę do pokoju, który zajmował. Gdy dotarli na miejsce samuraj rozejrzał się po pomieszczeniu jakby był w nim po raz pierwszy.
- Już żałuję, że tych pokoi nie można wynająć gdy jest się gościem. - Uśmiechnął się do Orochiego i sprawnym ruchem odpiął pochwę z mieczem od pasa. Z namaszczeniem odłożył go na znajdującym się na środku pomieszczenia stoliku.
Hana przyglądał się mu, również pozbywając się swojego wyposażenia, czyli... pięknej peruki a następnie zabrał się za ściąganie yukaty, w którą był ubrany. Najpierw rozwiązał obi, które położył z równą uwagą na szafce, a następnie pozwolił zsunąć się materiałowi ze swojego ciała. Jedyne co miał pod spodem, to skromna przepaska biodrowa. Stanął teraz prawie nagi naprzeciwko samuraja, czekając na jego ruch. Mężczyzna podszedł do niego i pozbawił go ostatniej części garderoby. Sięgnął dłonią do twarzy gejszy i starł z niej kciukiem nieco makijażu, delikatnie pocałował odsłoniętą skórę policzka.
Hana delikatnie rozchylił poły jego szaty i spojrzał na umięśnioną pierś, po czym dotknął jej delikatnie.
- Mój panie... - szepnął namiętnie, rozbierając kochanka.
Poza kosode i hagamą Kyomasa miał na sobie tym razem także ozdobne haori. Wszystko było w ciemnych kolorach dodających odświętności całemu strojowi. Samuraj cały czas, całował twarz chłopaka, pozwalając mu zdejmować z siebie kolejne warstwy ubrania. Gdy przepaska biodrowa opadła na ziemię, uniesiona męskość kochanka otarła się o brzuch Orochiego.
Chłopak odsunął się nieco, uciekając tym samym przed pocałunkami samuraja, po czym uśmiechnął się do niego i opadł na kolana. Jego wargi zachłannie objęły przyrodzenie kochanka.
- Hana… - Głos mężczyzny momentalnie stał się zachrypnięty. Kyomasa ułożył dłonie na włosach Orochiego. Gejsza poczuł jak palce kochanka powoli przesuwają się jego głowie, czasem tylko zachęcając by wziął głębiej męskość samuraja.
Orochi zresztą wyjątkowo chętnie słuchał takich wskazówek, nie bawiąc się w subtelności, lecz coraz szybciej i coraz zachłanniej biorąc w usta męskość kochanka, przed którym klęczał. Jedną dłoń przy tym zaciskał na jego pośladku, podczas gdy drugą pieścił klejnoty rodu Kyomasów.
Samuraj pochwycił mocniej włosy gejszy. Jego biodra zaczęły się poruszać, wbijając się w chętne usta. Orochi czuł jak wypełniająca go męskość drży zwiastując zbliżający się finał. Nagle Kyomasa zamarł i puścił włosy chłopaka.
- Hano ja zaraz… - Mężczyzna mówił z trudem wyraźnie powstrzymując się przed szczytem.
Gejsza jednak nie pozwolił mu się odsunąć, przyciskając jego pośladki. Chciał, by Kyomasa go ubrudził, chciał poczuć jego smak... nigdy jeszcze perspektywa zbrukania przez innego mężczyznę tak bardzo nie pociągała Orochiego.
- Mmmm... - wymruczał zmysłowo, nie przerywając pieszczot.
Samuraj dotarł na szczyt. Jego dłonie pochwyciły włosy Orochiego gdy znów zaczął się poruszać wypełniając usta chłopaka obitym trybutem. Ten jęknął cicho, starając się nie zakrztusić i przełknąć jak najwięcej. Kyomasa puścił jego włosy, pozwalając chłopakowi się odsunąć. Przyklęknął naprzeciwko Orochiego i wytarł palcem strużkę, która wypłynęła gejszy z ust.
- Chcesz mnie doprowadzić do szaleństwa? - Samuraj pochwycił głowę chłopaka, przyciągając go do siebie i całując namiętnie.
- Wybacz panie, ale tak, tego pragnę - odpowiedział z uśmiechem Hana, przyciskając się do mężczyzny. Marzył o tym, by Kyomasa zaspokoił także jego, albo... mu się oddał, ale nie śmiał o to nawet prosić.
Samuraj zaśmiał się.
- Jakoś nie wierzę, że pragniesz tylko tego. - Dłoń mężczyzny powędrowała do męskości Orochiego i zacisnęła się na niej.
Chłopak jęknął pożądliwie, tracąc nad sobą na moment kontrolę.
- Nie tylko tego... to prawda... - szeptał rozgorączkowany, wpatrując się w palce Kyomasy - Ale jestem po to... by panu służyć...
Samuraj powoli poruszał dłonią wpatrując się w twarz Orochiego.
- A ja poleciłem byś był przy mnie sobą. - Jego palce zacisnęły się mocniej na pochwyconej męskości.
- Mój panie... nie chcę cię obrazić... - chłopak wił się pod jego dotykiem niczym piskorz.
Ruchy dłoni przyspieszyły, w tej zabawie Kyomasa miał wprawę. Zapewne jak każdy mężczyzna.
- Hano.. czy nie będzie bardziej obraźliwe jeśli cię o tą szczerość poproszę?
- Mój panie... ja nie śmiem... nawet marzyć... że mógłbym... że ty mógłbyś... ugasić mój ogień... - Orochi walczył sam ze sobą. Co innego wszak wspólne pieszczoty, a co innego poproszenie samuraja o oddanie mu się.
Kyomasa milczał. W jego spojrzeniu widać było, że odpowiedź Orochiego go nie satysfakcjonuje. Dłoń samuraja poruszała się jednak prowadząc gejszę na szczyt. Chłopak poddał się temu bardziej niż chętnie, tryskając fontanną nasienia.
- Jesteś uparty, co? - Kyomasa obrócił chłopaka, tak by ten położył się brzuchem na ziemi i uniósł jego biodra. Orochi poczuł jak męskość samuraja przesuwa się między jego pośladkami.
Jęknął cicho, nieprzygotowany. Pod dotykiem Kyomasy przeszły go dreszcze na całym ciele... a może to jeszcze echo przeżytej ekstazy...
- Mó... mój panie?
Niewypowiedziane pytanie zawisło między nimi.
Samuraj naparł powoli na tylne wrota Orochiego.
- Więc… jakie pragnienia ma moja piękna gejsza? - Męskość wojownika zanurzała się powoli w chłopaku.
Ten warknął i zamruczał jednocześnie prawie, ocierając się o mężczyznę pożądliwie.
- I to ja jestem uparty... - westchnął - Panie... ja... pragnę cię... też jako mężczyzna... ale... proszę, nie myśl o tym... jestem twój.
Kyomasa zamarł, a jego dłonie na chwilę zacisnęły się boleśnie na pośladkach Orochiego. Wydawało się, że zaraz ukara Hanę za jego słowa. Uderzy go? Może wyciągnie na korytarz i zdradzi jego tajemnicę? Cisza zdawała się wydłużać w nieskończoność.
- No tak… - Głos samuraja był niepokojąco smutny. Kyomasa poluzował chwyt i zaczął się ponownie poruszać.
Choć ciało wciąż reagowało, Hana czuł się smutny.
- Wybacz panie... sam pytałeś... wiedz jednak, że nie... nie pamiętam... kiedy było mi tak wspaniale... jak teraz... dlatego pragnę... dać ci wszystko... czego tylko zapragniesz... a co ja mógłbym ci dać…
- Wobec tego dosiądź go. - Samuraj wysunął się z chłopaka i usiadł na podłodze. - Chcę na ciebie popatrzeć.
Orochi wstał, starając się ignorować obolałe ciało i na czworakach podszedł do kochanka. Nim spełnił jego życzenie pocałował go namiętnie w usta, wsuwając między wargi samuraja swój język. Mężczyzna odpowiedział na pocałunek jednak dłonie trzymał na ziemi opierając się za plecami. Po chwili Orochi poczuł język Kyomasy odpowiadający jego działania. Samuraj nie poganiał go, czekając aż gejsza wypełni jego polecenie.
Nie odrywając warg od jego ust, gejsza ujął męskość kochanka w dłoń, chwilę pieścił ją tak, jednocześnie wsuwając się na Kyomasę. Następnie usiadł nań okrakiem i naprowadził gotowego do działania członka na swoje wrota zakazanych w świecie feudalnej Japonii rozkoszy.
Mimo iż samuraj nie przerwał pocałunków, Orochi czuł na sobie jego spojrzenie. W pewnym momencie Kyomasa odciągnął delikatnie twarz gejszy od siebie, by obserwować jego twarz gdy przyjmował w siebie męskość wojownika.
- Kto cię tego nauczył? - Jego głos był zachrypły i podniecony, jednak spojrzenie wydawało się cały czas analizować to co się działo.
Hanę zdziwiło to pytanie, a drążący go gorący pal utrudniał zebranie myśli, by zastanowić się nad właściwą odpowiedzią.
- Ja... szkoliła mnie pani Kumiko... - szepnął bardzo cicho z poczuciem wstydu.
- I co tam w ciebie wsuwała, Pani Kumiko? - Kyomasa niemal prychnął. Sięgnął jedną dłonią do twarzy Orochiego i delikatnie gładził jego policzek.
Chłopak niepewnie spojrzał na niego.
- Głównie palce - szepnął całkiem poważnie, po czym dodał - Jeśli pytasz, panie, kto pierwszy mnie posiadł, to muszę powiedzieć, że nie znam ich imion. Tak, ich - trzech mężczyzn pewnego wieczora, gdy... żebrałem na ulicy. Jeśli cię to interesuje, nie zapłacili mi nawet.
Czemu to powiedział? Sam do końca nie wiedział. Chciał chyba udowodnić samurajowi, że mimo drobnej budowy i pięknych ubrań nie był porcelanową laleczką, którą się tylko podziwia.
Kyomasa oparł się czołem o ramię Hany uniemożliwiając mu poruszanie się.
- To że ci nie zapłacili, to był jedyny problem? - Spytał całkiem poważnie. Jego męskość drżała we wnętrzu Orochiego domagając się tego by się nią zajęto, jednak reszta ciała samuraja zdawała się tym nie przejmować.
Wbrew woli Orochiego, w jego oczach pojawiły się łzy.
- A jak myślisz? Naprawdę uważasz, że... mógłbym... mógłbym nie cierpieć z tego powodu?
Kyomasa objął go mocno.
- Czasami tak to wygląda. - Przyznał przyciskając chłopaka mocno do siebie. - U Kumiko jest lepiej?
Orochi wtulił się w niego, jednocześnie czując jak przytłumiony ogień nabiera mocy. Nieco śmielej zaczął sam ujeżdżać kochanka.
- Tak. Nie bije... mam piękne szaty i mam co jeść. Gdyby nie... - umilkł, zagryzając wargi, gdy przypomniał sobie o planowanym zabiegu, który miał na celu uniemożliwić mężnienie jego głosu.
- Gdyby nie? - Mężczyzna poluzował nieco chwyt umożliwiając Hanie działanie. Kyomasa zaczął delikatnie całować szyję gejszy.
Ciężko było o tym mówić. Ciężko było o tym myśleć, a co dopiero myśli formułować w słowa.
- Ja wiem, że pani Kumiko... planuje mnie... pozbawić... tego co... czyni mnie mężczyzną... żebym mógł tylko... służyć.
Chłopak nie wiedział czy to nie ucieszy Kyomasy, skoro ten chciał być stroną dominującą, a jednak czuł się z nim tak bezpiecznie, że postanowił powierzyć mu swoje zmartwienie.
Mężczyzna nic jednak na to nie odpowiedział. Zamiast tego pochwycił biodra Orochiego. Uniósł go i opuścił, nabijając na siebie. Potem po raz kolejny, narzucając ich igraszkom coraz szybsze tempo.
Chłopak objął jego szyję i pojękując pożądliwie poddał się temu aktowi, odgradzając od przykrych myśli. Teraz był Haną - gejszą, której zadaniem było uszczęśliwiać klientów.
Orochi widział jak działa na Kyomasę, choć nie do końca rozumiał co dzieje się w głowie wojownika. Samuraj brał go nieco chaotycznie i gwałtownie, jakby toczył jakiś dziwny bój.
Młody chłopak przywarł do niego, by nie upaść, ale i by czuć jego skórę pod palcami. By zdusić swoje krzyki raz po raz całował i kąsał delikatnie ramię Kyomasy.
Mężczyzna eksplodował w jego wnętrzu wydając z siebie jedynie ciche westchnienie ulgi. Oddychając z trudem oparł czoło o ramię gejszy. Ten przytulił się do niego, delikatnie głaszcząc teraz mokre od potu włosy kochanka.
- Jesteś niesamowity, mój panie... - szepnął mu do ucha.
Kyomasa odsunął się nieco by się mu przyjrzeć.
- Która gejsza ci zagraża? Skąd wiesz, że chcą cię pozbawić męskości? - Pytanie zdradziły o czym cały czas rozmyślał Samuraj.
Hanę zawstydziły te pytania. Nie należało kalać własnego gniazda i właśnie złamał tę zasadę.
- Panie, ja... może przesadziłem. To tylko plotki, wybacz. - powiedział pospiesznie.
- Hano jak bardzo mi ufasz? - Samuraj obejmował go w pasie nie pozwalając uciec.
To pytanie zdziwiło chłopaka. Podniósł głowę, by spojrzeć w oczy Kyomasie.
- Mój panie... ja... nie rozumiem o co pytasz... - odparł ostrożnie.
- O to jak bardzo mi ufasz? Jesteś moją “kobietą” i chcę o ciebie zadbać. - Mężczyzna uśmiechnął się do Hany.
Orochi na moment zaniemówił, po czym uśmiechnął się ciepło.
- Całkowicie, mój panie.
- To mi powiedz, co cię niepokoi i zdaj się na wyczucie ochroniarza syna Shoguna. - Kyomasa potarmosił włosy Hany jakby ten był małym dzieckiem.
- Po prostu... nie chcę robić wokół siebie zamieszania. Nie jestem go godzien. Wiem, że moja geiko bardzo by chciała skupić na sobie uwagę twego pana. Chciałem jej pomóc, ale... chyba wyszło to tak, jakbym chciał się wywyższyć, a już wcześniej nasze stosunki były... napięte. - Orochi zaczął od tej łatwiejszej kwestii, wtulając się w ciało kochanka i muskając od czasu do czasu ustami jego skórę.
- Rozumiem. - Kyomasa ułożył dłoń na jego włosach i pomału masował głowę Orochiego. - Ja też mam kilku nieprzychylnych zwierzchników. - Westchnął ciężko. - A drugi problem?
- To... bardziej skomplikowane. Ja... podsłuchałem rozmowę, a potem... zostałem też ostrzeżony przez... przyjaciółkę. Tylko po prawdzie sam nie wiem, co miałbym z tym ostrzeżeniem zrobić. Nie ucieknę przecież... nie mam dokąd.
Dłoń samuraja po raz kolejny tego dnia ujęła męskość Hany.
- Szkoda by tego było. - Kyomasa poruszył ręką.
Przyrodzenie Orochiego zareagowało w mgnieniu oka. Po dzikim ujeżdżaniu, jakie zafundował mu samuraj był spragniony tego, by wejść na szczyt. Wtulił więc twarz w szyję kochanka i całując ją, szepnął:
- Jesteś spełnieniem moich modlitw…
- A ty moich Hano. - Ruchy dłoni Kyomasy przyspieszyły, a Orochi poczuł jak męskość, która nadal tkwiła w jego wnętrzu drgnęła. Młody chłopak odrzucił do tyłu głowę i przymknąwszy z rozkoszy oczy zaczął coraz śmielej ujeżdżać znów wojownika w tempie, jakie dyktowała jego dłoń.
Kyomasa uśmiechnął się.
- Dziś znów nie dam ci spać. - Popchnął Orochiego na podłogę i cały czas poruszając dłonią zaczął atakować go biodrami.
- Ale czy nie powinieneś teraz wrócić...
Orochi nie dokończył, poddając się pieszczocie i wijąc pod dotykiem kochanka. Zatracając się w tym szaleństwie cały czas sam się dotykał, oblizywał palce w najbardziej wyuzdany sposób, jaki potrafił sobie wyobrazić.
- Ashikaga zgodził się byś był mój. Wiedział co robi wysyłając nas na spacer. - Kyomasa przyglądał się Orochiemu wygłodniałym wzrokiem. - Dajmy tej twojej geiko czas.
- Więc to tylko o nią chodzi? - zaśmiał się cicho Orochi, jednak jego śmiech przeszedł szybko w pomruk pożądania. Biodra same wypychały się do góry, byleby tylko Kyomasa nie przerywał pieszczoty. Nagle ciało gejszy zalała fala rozkoszy, wylewając się również na dłoń kochanka w postaci białej kaskady.
Kyomasa zatrzymał się powstrzymując własny szczyt. Położył się na Orochim przygniatając go swoim ciałem.
- Jesteś wspaniały Hano. - Wyszeptał zachrypniętym głosem.
- Chcę być dla ciebie jak najlepszy, mój panie... - szepnął Orochi zmęczonym głosem. Był obolały, lecz mimo to objął kochanka czule, zachęcając do dalszych pieszczot. Cokolwiek bowiem nie zostanie powiedziane, chłopak pamiętał jaka jest jego główna rola.
Kyomasa poruszył się powoli i gejsza znów czuł, że samuraj jeszcze długo będzie się bawił jego ciałem. Wykończony chłopak usnął w trakcie, czując poruszającego się w sobie kochanka.
 
Aiko jest offline  
Stary 21-12-2018, 12:14   #16
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


Śnił mu się stary Shiba pochylający się nad jego męskością. Staruszek miał rozchylone usta i ślinił się jakby miał go wziąć do ust. Męskość Orochiego była uniesiona, wilgotna czuł, że zaraz dojdzie i wtedy poczuł na delikatnej skórze dotyk stali. Zaczął krzyczeć, chciał uciec ze stołu ale nie był w stanie.

- Hano. - głos Kyomasy przebił się przez koszmar. - Hano.
Rozdygotany chłopak przylgnął do niego, kojąc nerwy w silnych ramionach samuraja. Po dłuższej chwili, gdy resztki koszmaru odeszły, a Orochi wybudził się, popatrzył zawstydzony na twarz kochanka.
- Przepraszam... - szepnął, nie puszczając go jednak.
- Już dobrze. - Mężczyzna delikatnie pogładził włosy gejszy, a Orochi zdał sobie sprawę, że ma wzwód.
- Przepraszam, że usnąłem - powiedział zmieszany.
- Musiałeś być wykończony. - Kyomasa puścił Orochiego i usiadł na posłaniu. Najwyraźniej samuraj musiał tu przynieść Hanę gdy ten usnął. - Musisz mówić o takich rzeczach.
- Wybacz, panie, ja... to nie dlatego... choć byłem zmęczony, ale... było mi tak dobrze, że za bardzo się odprężyłam - wyszeptał zmieszany chłopak, podnosząc się i siadając obok.
- Złe sny przychodzą do zmęczonych ludzi. - Kyomasa uśmiechnął się do gejszy.
W odpowiedzi ten tylko pocałował jego wargi.
- Czy czujesz się na siłach zdobyć dla nas śniadanie? - Samuraj objął go delikatnie, przesuwając dłonią po plecach chłopaka.
- Już... ranek? - chłopak był w szoku.
Kyomasa wskazał na drzwi prowadzące na ogród, przez które do pomieszczenia wpadały pierwsze promienie słońca.
Orochi wciąż był w szoku.
- Powinieneś mnie obudzić, mój panie... znaczy... wybacz mi. Nie chciałem... Zaraz przyniosę ci śniadanie. - to rzekłszy pospiesznie zaczął się ubierać w yukatę i perukę.
Samuraj ułożył się z powrotem na posłaniu i z tej perspektywy przyglądał uwiającemu się Orochiemu.
- Gdyby nie ten koszmar, w ogóle bym cię nie budził. - Jego głos był nieco rozbawiony. - Pięknie wyglądasz gdy śpisz.
- Mam nadzieję, że ty też odpocząłeś, mój panie. Tak bardzo mi wstyd... postaram się ci to wynagrodzić czymś pysznym - powiedział chłopak, ukłonił się i wyszedł, by zdobyć śniadanie.
Na korytarzu panowało lekkie zamieszanie. To miał być ostatni dzień narad i służba Onsen wydawała się być poddenerwowana. A może to było coś więcej? Nigdzie nie widział pozostałych gejsz, ale na szczęście udało mu się poprosić o przygotowanie odpowiedniego śniadania.
- Czy coś się stało? - zapytał, mijanej w przejściu dziewczyny, która sprzątała pokoje, a która od początku wydawała się nieco sympatyczniejsza od pozostałych pracowników onsenu - odpowiadając na pozdrowienia gejsz.
Dziewczyna rozejrzała się nerwowo i nachyliła do Orochiego.
- Jeden z urzędników źle się poczuł. - wyszeptała cicho. - Myślą, że jedzenie było nieświeże.
Chłopak zbladł. Czy ktoś mógł próbować otruć syna szoguna?
- A co mu się stało? I który to?
- Pan Hamamura. - Orochi ledwo usłyszał szept dziewczyny. Był też niemal pewny, że to właśnie z tym człowiekiem poprzedniego dnia rozmawiał Kyomasa. - Wczoraj wyszedł wcześniej, a dziś wezwano do niego medyka.
- Oby szybko wrócił do zdrowia. - szepnęła Hana i szybkim krokiem wróciła do Kyomasy, zastanawiając się nad prawdopodobieństwem przypadku w tej sprawie.
Samuraj zdążył już założyć na siebie część ubioru i siedział przy stoliku, czekając na gejszę.
- Zaraz nam coś podadzą. - powiedział Orochi, przysiadając obok i pytająco wskazując na grzebień do włosów.
- Ja... usłyszałem dość niepokojące nowi. Podobno pan Hamamura źle się poczuł - spojrzał na twarz samuraja, by spróbować wyłowić z niej jakieś emocje. Kyomasa był szczerze zaskoczony.
- A słyszałeś może jakieś podejrzenia co do przyczyn? - Widać było, że samuraj nagle stał się bardzo skupiony. Nie uśmiechał się tak jak wtedy gdy zobaczył go w drzwiach.
- Słyszałem tylko pogłoskę o nieświeżym jedzeniu, ale to... nic pewnego chyba.
- Dziwne, że zatruła się tylko jedna osoba, prawda? Do tego mło… - Pukanie u drzwi przerwało Kyomasie.
Do pomieszczenia wsunięta została taca wypełniona jedzeniem, z parującym jeszcze imbrykiem herbaty.
Orochi skinął głową. Nie czuł się jednak kompetentny, by podejmować rozmowę. Nie temu służyła jego obecność tutaj. Rozstawił więc potrawy na stole i nalał herbaty wojownikowi.
Kyomasa przyjął czarkę z naparem.
- Będę musiał to sprawdzić. - Samuraj sięgnął po jedno z przygotowanych dań.
Hana siedział chwilę w milczeniu, jedząc razem ze swoim kochankiem.
- Mój panie... - zaczął mówić z pewną obawą w głosie, jakby zastanawiał się, czy w ogóle powinien się odzywać - Wiem, że to nie moja sprawa, ale wczoraj gdy podawałem talerze słyszałem rozmowę pana Hamamury i paru innych wielmożów. I pan Hamamura dość otwarcie wyrażał się... niepochlebnie o tobie. Czy raczej twojej pozycji…
Samuraj spojrzał na Orochiego zaskoczony.
- A czy pamiętasz z kim rozmawiał? - Przysunął się i pochwycił dłoń gejszy. - To bardzo ważne.
- Mniej więcej... Nie chciałem być niegrzeczny i się przyglądać - Hana zmieszał się, po czym opisał wygląd mężczyzn na tyle, na ile potrafił dokładnie.
Kyomasa przysłuchiwał się mu uważnie pospiesznie zjadając śniadanie.
- Dziękuję, że mi to powiedziałeś. - Samuraj ucałował Orochiego. - Gdybyś coś jeszcze usłyszał, daj mi proszę znać… - Kyomasa przysunął się do ucha chłopaka. - Ktoś chyba chce mnie wrobić.
Hana przełknął ślinę.
- Oczywiście spróbuje pomóc... na ile mogę.
- Miej uszy i oczy otwarte. - Samuraj pogładził chłopaka po włosach i podniósł się. - To wystarczy.
Orochi również się podniósł, po czym złożył głęboki ukłon.
- Będę, a ty mój panie bądź ostrożny. - powiedział.
Gdy tylko chłopak się wyprostował Kyomasa objął go i ucałował. Jak zwykle namiętnie, tuląc się do niego całym ciałem. Jeszcze gdy wychodził, Hana powoli łapał oddech po pocałunku i uspokajał nagle bardzo rozgrzane ciało.
Nie był pewny czy to dziwne uczucie pustki gdy znalazł się sam w pokoju, czy też widok pleców samuraja, ale coś sprawiło że nagle przypomniał sobie iż to ostatni dzień jego pobytu w Onsen. Jutro rano ludzie Ashikagi wyruszą do Kyoto, a gejsze chwilę po nich jednak w zupełnie innym kierunku.
Bajka miała się skończyć, a jednak gdzieś tam w środku czuł, że Kyomasa o nim nie zapomni. Czy byłby jednak tak szalony, by zabierać gejszę ze sobą? Nawet gdy ich sekret nie wyjdzie na jaw, było to dość... kontrowersyjne. Człowiek, który musiał dbać o swoja opinię, nie powinien pozwalać sobie na takie posunięcia...

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 29-12-2018, 20:55   #17
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Orochi westchnął smutno, lecz nie pozwalał sobie na użalanie. Na to zresztą przyjdzie czas. Teraz Kyomasa i jego pan wciąż tu byli. Chłopak zabrał się za poranną toaletę, żeby przygotować się na spotkanie z geiko. Choć wciąż bał się konfrontacji z Kanako, czuł się silniejszy po nocy z samurajem i po tym co ten mu powiedział. Gdy pojawił się w pokoju geiko okazało się, że jest drugi. Ayako siedziała już na podłodze i spojrzała na niego niepewnie. Kanako stała przy drzwiach ogrodowych i wyglądała na osłabioną. Gdy zobaczyła Hanę w jej oczach pojawiła się nienawiść, jednak nawet ona i mocny makijaż nie mogły zamaskować zaczerwienionych oczu i lekkie opuchlizny twarzy. Na szczęście wyglądało na to, że geiko zamierza się powstrzymać od rywalizacji w obecności pozostałych gejsz.
Orochi ukłonił się głęboko, po czym usiadł obok Ayako. Nie pytał o stan Kanako, by nie zostało to odczytane, jako wyciąganie gejszy jakichś dysfunkcji.
- Wstań Hano. - głos geiko wypełnił pokój, choć ta nie obróciła się w kierunku adresata swej wypowiedzi. - Pozostawiłaś nas wczoraj z obowiązkami, więc teraz możesz chwile postać.
Ayako spojrzała na Orochiego ze szczerym współczuciem.
Chłopak zacisnął wargi, ale nic nie powiedział i wstał, nie pozwalając sobie na zmianę wyrazu twarzy. Gdy do pokoju weszły pozostałe maiko spojrzały na Orochiego lekko zaskoczone i na wszelki wypadek stanęły obok niego.
- Usiądźcie. Hana uda się do kuchni i przyniesie nam herbatę, prawda? - Nienawistny wzrok Kanako skupiony był na Orochim, gdy zajmowała miejsce naprzeciwko pozostałych gejsz.
Chłopak tylko wzruszył ramionami. Spodziewał się tego, a z drugiej strony perspektywa urwania kilku chwil bez kwaśnej miny geiko i możliwość usłyszenia kilku nowych plotek były dla niego bardziej jak nagroda niż kara, toteż ukłonił się znów grzecznie i wyszedł, by przynieść herbatę. Na korytarzu panował ruch, ale tym razem wydawał się on być typowym dla takiego miejsca. Ktoś niósł wodę, ktoś inny przemykał z ręcznikami. Za to w kuchni atmosfera była tak gęsta, że nawet Orochiemu zrobiło się duszno, mimo otwarty na oścież drzwi. Wszyscy uwijali się przygotowując dania dla gości w zupełnej ciszy. Nikt nie chciał się odezwać lub choćby podnieść wzroku od tego co robił. Na samym środku stała właściciela Onsen Pani Nakajima.

[MEDIA]http://www.stefanobandini.com/wp-content/uploads/2011/03/IMG_2833.jpg[/MEDIA]

W dłoni ściskała wachlarz, którym uderzała o drugą rękę. Gdy Hana wszedł do środka spojrzała na niego niechętnym wzrokiem.
Gejsza skłonił się uprzejmie.
- Czy mogę prosić o herbatę dla nas? Przysyła mnie pani Kanako.
- Tak. - Pani Nakamija machnęła ręką i już po chwili jedna ze służących zabrała się za przygotowanie czarek i gotowanie wrzątku. - Dziś też będą biesiadować? - Pytanie było wyraźnie skierowane do Orochiego, choć właścicielka nie patrzyła w jego kierunku.
- Nie dotarła do mnie żadna informacja, że ma być inaczej - odpowiedział uprzejmie chłopak, po czym podszedł bliżej i szeptem zapytał - Wiadomo jak on się czuje?
- Siedzi u niego ten medyk. - Nakamija westchnęła ciężko i pogoniła dziewczynę delikatnym uderzeniem wachlarzem w ramię. Wyglądało to jakby smagnęła ją batem. - Chyba w końcu dotarło do nich, że to nie nasze jedzenie. - niemal prychnęła na koniec.
Hana skinęła głową.
- Czy to mógł być przypadek?
- Nie widziałaś w jakim był stanie? - Nakamija przyjrzała się gejszy uważnie i po chwili nachyliła w jej kierunku. - No tak… wyszłaś wcześniej z tym przystojniakiem. - Na chwilę w głosie właścicielki pojawiło się coś na kształt uznania. - Z wodą sie chwile zejdzie, przejdź się tym korytarzem, drzwi są uchylone. - Wskazała na wyjście po drugiej stronie kuchni.
Orochi skinął głową.
- Dziękuję, przespaceruje się trochę, czekając na herbatę. - powiedział i ruszył we wskazanym kierunku. Gdy wyszedł odpowiednimi drzwiami znalazł się na korytarzu, który prowadził do pokojów gości onsen. Jedne z drzwi rzeczywiście były uchylone i dobiegały z nich ciche szepty. Jeden z nich wydał się Orochiemu znajomy.
Nie wypadało mu się zatrzymać, jednak mógł zwolnić kroku, przechodząc cicho obok drzwi, a potem też wracając.
Przechodząc w jedną stronę dostrzegł mężczyznę z rzadką bródką. Rozmawiał z Kyomasa, którego głos Orochi bez trudu rozpoznał. Sądząc po stroju był to wezwany medyk i wyraźnie nie był zadowolony z odwiedzin. Wracając dostrzegł samuraja siedzącego przy posłaniu, na którym leży blady mężczyzna. Oddychał z trudem, jakby kolejny wydech miał być tym ostatnim.
Orochi rozejrzał się czy ktoś poza nim przygląda się tej scenie. Starał się też dosłyszeć słowa. Drzwi do pozostałych pokojów były zamknięte. Z niektórych dochodziły ciche rozmowy, ale korytarz był pusty. Z tego co udało mu się usłyszeć wynikało, że Hamamura został najprawdopodobniej otruty. Yoshida, bo tak miał na nazwisko doktor przekonywał Kyomasę, że musi zabrać pacjenta z sobą inaczej ten prawdopodobnie nie dożyje wieczora.
Chłopak przełknął ślinę i postanowił wrócić do kuchni, by odebrać herbatę.
Taca już na niego czekała, a dziewczyna która ją przygotowywała zajęta była czymś innym.
Orochi ukłonił się grzecznie, zabrał herbatę i wrócił do gejsz. Gdy dotarł na miejsce szybko zorientował się, że Kanako skorzystała z okazji by poprowadzić spotkanie organizacyjne bez niego. Obecnie geiko zabawiała pozostałe gejsze jakąś historyjką, jednak dziewczyny wydawały się być nieco zastraszone.
Hana zachowywała się jednak tak, jakby tego nie widziała. Rozstawiła czarki, Kanako obsługując jako pierwszą. Głowę miała opuszczoną, nie łapiąc z nikim kontaktu wzrokowego.
Gdy zbliżył się do gejszy upewnił się, że rzeczywiście nie jest z nią najlepiej. Skóra nie pokryta starannym makijażem zdradzała bladość niepokojąco przypominającą tą, którą widział u Hamamury. Tylko po co ktoś miałby truć gejszę?
Pozostałe maiko przyglądały mu się niepewnie, a na dźwięk głosu Kanako aż podskoczyły.
- Napijcie się spokojnie i wracajcie do obowiązków. Hano dopilnujesz dziś przygotowania posiłków.
Polecenie zabrzmiało absurdalnie. Gejsze nie zajmowały się takimi rzeczami. Miały usługiwać klientom, a nie dla nich gotować.
Chłopakowi jednak nawet nie drgnęła powieka. Zamiast tego powiedział:
- Oczywiście, czy mogę jednak prosić wcześniej o rozmowę w cztery oczy Kanako-san?
Cokolwiek myślał o gejszy, nie życzył jej śmierci, dlatego chciał ostrzec kobietę.
- Możesz tu przyjść gdy już podamy śniadanie z Ayako. - Wyglądało na to jakby odrobinę zaskoczył geiko. Szybko jednak jej twarz znów stężała jakby przygotowywała się na walkę.
Hana tylko ukłoniła się uprzejmie, po czym ruszyła, by zająć się przydzielonymi jej obowiązkami.
 
Aiko jest offline  
Stary 23-01-2019, 09:30   #18
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Tak jak się spodziewał nie miał dużo pracy. Pani Nakamija planowała chyba przez cały czas czatować w kuchni by już nikt nie miał zastrzeżeń do posiłków podawanych przez lokal posiłków. Obecność Hany może nie przeszkadzała, ale nie była też do niczego potrzebna. Problemem było to, że Orochi nadal nie wiedział czy wieczorem odbędzie się jakiś występ. Jeśli tak to jaki? Gdy wychodził Chisako jedynie napomknęła mu, że podają razem obiad. Skinął głową i poszedł umyć ręce, a następnie zajrzał do Kanako, by sprawdzić czy gejsza zgodzi się z nim porozmawiać.
Zastał Geiko w jej pokoju. Widać było, że z kobietą jest coraz gorzej. Siedziała na podłodze oparta o stolik. Jej oddech był płytki i przychodził jej z wyraźnym trudem.
- O co chodzi Hano? - Spytała pełnym pogardy głosem.
Chłopak wszedł i ukłonił się głęboko. Nie prostując pleców, zaczął mówić:
- Pani, zacznę od tego, że jakkolwiek to wygląda, bardzo chciałam, by to na ciebie zwrócił uwagę pan Ashikaga. Ja jestem... młoda, nieobyta jeszcze. Przeraża mnie odpowiedzialność związana z obsługiwaniem go. - urwał, by wziąć oddech - Druga sprawa, to twoje zdrowie, moja pani. Wiem, że jesteś wspaniałą gejszą i żadna słabość nie jest w stanie cię ugiąć, ale obawiam się, że to, co dostrzegam w twoich oczach, to coś więcej niż zmęczenie. To... bardzo przypomina stan pana Hosokawy, z którym... jest bardzo źle, z tego, co słyszałam. Chciałam cię prosić, byś pozwoliła, aby obejrzał cię medyk. Proszę, Kanako-san!
Gejsza wyraźnie się zmieszała. Chwile przyglądała się bez słowa Orochiemu wyraźnie zaciekawiona jego wyznaniem. W końcu to właśnie ta ciekawość wygrała z niechęcią do rywalki.
- Usiądź. - Wskazała wachlarzem miejsce naprzeciwko siebie. - Skąd wiesz w jakim stanie jest Pan Hosokawa?
Chłopak wypełnił polecenie, wciąż trzymając kark ugięty.
- Dziewczęta w kuchni mówiły o nim. - odparł, nie mówiąc jednak całej prawdy.
- I w oparciu o plotki jesteś w stanie porównać nasz stan? - W głosie Kanako znów pojawiła się pogarda. - Musisz się postarać by zająć moje miejsce. Odejdź.
Chłopak podniósł się, ale nie odchodził.
- Pani... ja go widziałam - przyznała w końcu - Przez uchylone drzwi. I słyszałam jak medyk mówił, że może nie przeżyć nocy.
- Czekaj… - Geiko otworzyła wachlarz i przez chwilę wachlowała się nim zerkając na ogród. Najwyraźniej jej przemyślenia dotarły do momentu, w którym musiała Orochiemu przyznać rację, bo zapytała. - Ten medyk jeszcze tu jest?
- Zbierał się do wyjścia, ale... może jeszcze być w okolicy.
- Zawołaj go. - Kanako odłożyła wachlarz i odwróciła się w kierunku ogrodu.
- Tak pani.
Hana ukłonił się jeszcze raz, po czym wyszedł i zaczął rozglądać się za medykiem lub za kimś z obsługi, kogo mógł spytać o niego. Jedna z dziewczyn sprzątających już po śniadaniu, powiedziała mu, że medyk jest na zewnątrz i przygotowuje chorego do podróży do Kyoto. Najwyraźniej Kyomasa musiał się zgodzić na to by zabrano Hosokawę.
Gejsza szybko ruszył znaleźć go.

Yoshida był już niemal gotów do wyruszenia. Orochi zastał go rozmawiającego z Kyomasą i starszym urzędnikiem, który jeszcze poprzedniego dnia krytykował samuraja. Wokół kręcili się uzbrojeni ludzie najpewniej przydzieleni do tego by odprowadzić bezpiecznie lekarza i chorego do Kyoto. Gdy Hana podbiegł do nich, oczy mężczyzn całkowicie skupiły się na nim. Widać było, że Yoshida nie jest przekonany do dalszego opóźniania wyprawy, ale nie odmawiało się gejszy, szczególnie gdy prosiła o coś w ukłonie.

Gdy Orochi dotarł wraz z medykiem do pokoju geiko ta leżała na podłodze przy drzwiach do ogrodu. Wyglądało jakby ucięła sobie drzemkę lub postanowiła odpocząć, jednak Hana wiedział, że nigdy nie Kanako nigdy by nie pozwoliła by ktoś ją zastał w takiej pozie. Kobieta oddychała z trudem ale na szczęście była przytomna. Orochiego poproszono by pozostał w pokoju podczas badania. Szybka kontrola potwierdziła przypuszczenia Hany. Ktoś zatruł Geiko i to prawdopodobnie tym samym specyfikiem, który podano Hosokawie. Niestety maiko nie był w stanie odpowiedzieć na pytania co poprzedniego wieczora robiła Kanako i musiał szybko odnaleźć inną gejszę.

To Ayako przedstawiła lekarzowi, że geiko piła tego wieczoru z Hosokawą i pili siedząc niedaleko Ashikagi. Niestety nie wiedziała wiele więcej, alkohol przyniosły dziewczęta z obsługi Onsen. Wyglądało na to, że to konkretne sake pili jedynie geiko i urzędnik.

- Muszę zabrać Kanako do Kyoto. Grozi jej to samo niebezpieczeństwo co Panu Hosokawie. - Yoshida zwrócił się do oby maiko. Zarówno Orochi jak i Ayako wiedzieli, że ktoś będzie musiał się udać z Kanako do Kyoto, jak i że geiko na pewno nie chciałaby opuścić powierzonych jej gości.
- Jedna z nas powinna zostać, druga pojechać z Kanako-san. Mnie ona nigdy nie lubiła, ale jeśli wolisz zostać... - Orochi zrobił przerwę, pozwalając uprzejmie zdecydować koleżance.
- Lepiej jak ja pojadę, Pan Ashikaga byłby rozczarowany gdybyś się nie pojawiła. - Ayako podniosła się. - Przekażesz pozostałym? Pójdę się spakować.
- Oczywiście. Dziękuję i dbaj o nią. - Hana ukłonił się, po czym ruszył, by zebrać koleżanki i wspólnie ustalić plan działania. Niedługo miał być podany obiad. Orochi chciał go podawać osobiście. Chciał zobaczyć Kyomasę, sytuacja bowiem coraz bardziej go niepokoiła.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 09-02-2019, 20:48   #19
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Wspólnie ustaliły, że na razie będą trzymać się planu Kanako. Czyli Chisako i Hana podadzą wspólnie obiad. Przy kolacji któraś z nich będzie musiała zastąpić Geiko. Orochi dowiedział się przy okazji, że gejsza planowała na wieczór wystę z wachlarzami. Miał zatańczyć nie wiedząc o tym. Perfidne o tyle, że Hana zazwyczaj przygrywała to takich występów lub akompaniowała swoim śpiewem. Ustalenie szczegółów pozostawiły jednak sobie na później, gdyż ledwo co odprowadziły Kanako i Ayako do bram onsen i musiały zabrać za podawanie obiadu. Na razie wychodziło na to, że nikt poza gejszą i urzędnikiem nie uległ zatruciu. Pozostawało więc pytanie co pili i czy na pewno miało to miejsce na przyjęciu? Podobno gejsze opuściły przyjęcie razem, choć z tego co Orochi wyczuł niektóre potem udały się do pokoi gości.

Gdy nadszedł czas obiadu Orochi znów znalazł się w sali obrad. Nastrój był jeszcze gorszy niż dnia poprzedniego i nawet pogodny Ashikaga był raczej ponury. Wszyscy niepewnie wpatrywali się zarówno w podawane jedzenie i sake jak i na gejsze. Orochi był niemal pewny, że podejrzewają iż to któraś z dziewcząt mogła otruć urzędnika. Większość pewnie nie wiedziała, że także geiko padła ofiarą truciciela. Kyomasa wydawał się zmęczony ale wyraźnie czuł się dobrze. Na widok Hany uśmiechnął się delikatnie.
Orochi jednak nie odwzajemnił tego gestu, choć ucieszyło go to spojrzenie. Nie chciał jednak, by ktoś posądził ich o współpracę. Sumiennie wykonywał swoje obowiązki, starając się mieć oczy pokornie spuszczone. To opuszczona głowa umożliwiła mu zobaczenie jak dwóch mężczyzn przekazuje sobie z ręki do ręki kawałek papieru. Jeden z mężczyzn był na pewno tym, który rozmawiał ze starszym urzędnikiem i Hamamurą. Wiadomość zniknęła w rękawie. Pozostali członkowie narady szeptali do siebie. Choć wystarczyło by Ashikaga odezwał się do Kyomasy, choćby po to jak mu smakuje któreś danie i ponownie w pomieszczeniu zapadała niezręczna cisza.
Nikt nie przeszkadzał Orochiemu w wykonywaniu jego obowiązków, choć niektórzy zerkali na niego nieprzychylnie.Gdy tylko upewnił się, że tace z naczyniami zabrała służba, okazało się, że nie ma nic do roboty. W dodatku nie było nikogo, kto mógłby dać chłopakowi jakieś zadania w tej chwili. To było dziwne uczucie. Wyszedł do ogrodu i zamyślił się, patrząc na jego piękno. Czy powinien powiedzieć Kyomasie o przekazywanej między mężczyznami wiadomości? Nie było w końcu w tym nic niezwykłego, a jednak tajemnica, którą czynili z tego działania w obliczu zaistniałej sytuacji, wydawała się co najmniej podejrzana. Po chwili namysłu Orochi nieświadomie zaczął przechadzać się po ogrodzie i... dyskretnie wypatrywać wojownika.
Przez dłuższą chwilę spotykał w ogrodzie jedynie ochroniarzy. Najwyraźniej narady trwały i nikt nie opuszczał sali. Wojownicy wodzili za nim wzrokiem jednak nikt nie śmiał go zaczepiać.
W końcu dostrzegł jednego z urzędników narady. Jeden z młodszych urzędników szedł gdzieś szybkim krokiem przemykając ogrodowymi ścieżkami. Orochi nie musiał nawet ruszać się z miejsca by zobaczyć gdzie był cel tego biegu. Mężczyzna dotarł do jednego z wolno stojących pawilonów. Hana był niemal pewny, że w tej samej chwili dostrzegł w uchylonych drzwiach balkonowych, mężczyznę, któremu przekazana została wiadomość, ale może tylko sobie dopowiadał? Uwagę Hany od tego dziwnego zajścia odciągnął znajomy głos i po chwili gejsza zobaczył Kyomasę wędrującego po jednej ze ścieżek w towarzystwie Ashikagi. Nie śmiał jednak przerywać w ich rozmowie. Ruszył więc w inną stronę. Paradoksalnie był to kierunek, w którym podążał wcześniej zauważony mężczyzna.
Gdy zbliżył tylko dotarł na alejkę prowadzącą w kierunku pawilonu dostrzegł idącego w swoim kierunku mężczyznę. Wyraźnie się spieszył starając się przy okazji poprawić rękaw swojego kimona.


Był to ten sam, którego jeszcze niedawno Hana odprowadzał wzrokiem w kierunku pawilonu. Teraz z jakiegoś powodu spieszył w przeciwnym kierunku.

Spojrzenie młodego mężczyzny przesunęło się po gejszy i dygnął delikatnie na powitanie. To podczas tego ruchu Orochiemu zdało się, że dostrzegł pewną wypukłość w rękawie urzędnika, świadczącą o wypełnionej kieszonce. Wybąkał krótki komplement i wyminął Hanę by pospieszyć w kierunku głównego budynku. Hana widział jak urzędnik pokonuje te kilka stopni dzielące go od tarasu i znika we wnętrzu. Chwilę po nim do budynku wszedł jeden z ochroniarzy i kolejny urzędnik. Członkowie narady zbierali się na ciąg dalszy rozmów.

Gdy Orochi ruszył dalej dostrzegł kolejne postacie zmierzające do głównego budynku. Wracali parami lub samotnie podążając ogrodowymi ścieżkami. Niektórzy uśmiechali się do gejszy inni spoglądali na niego podejrzliwie.

[MEDIA]https://previews.123rf.com/images/suchi187/suchi1871307/suchi187130700005/20605513-heritage-japanese-pavilion-in-dazaifu-tenmangu-shrine-fukuoka-japan.jpg[/MEDIA]

Pawilon był teraz pusty, a jedynym śladem po odbytej tu rozmowie był pozostawiony w niewielkim naczyniu tytoń. Orochi nie musiał nawet wchodzić do środka by to zauważyć bo drzwi prowadzące na tyły ogrodu ktoś pozostawił szeroko otwarte. Ktokolwiek tu był musiał wyjść z budynku tą drogą i zniknąć w otaczającej pawilon gęstwinie.

- Hano. - Znajomy głos dobiegł do stojącego na ścieżce Orochiego. Kyomasa uśmiechał się serdecznie stojąc kilka kroków dalej. Musiał podejść niemal bezgłośnie. - Widziałem, że udałaś się na spacer.
- To coś więcej niż spacer, mój panie. Sam prosiłeś, bym była Twoimi oczami... - szepnął Orochi, wstydliwie spuszczając wzrok.
- Mów - powiedział krótko samuraj i gejsza przylgnął do niego w czułym geście bliskości, jednocześnie szepcząc do ucha o tym, co udało mu się dostrzec.
Kyomasa odchylił nieco kimono Orochiego i ucałował jego ramię tak by nie zniszczyć starannego makijażu.
- Będę musiał się spotkać z kilkoma członkami rady tak by reszta o tym nie wiedziała. - Szept mężczyzny pojawił się tuż przy uchu Hany. - Pomożesz mi przekazać im zaproszenie?
- Jestem do twoich usług, mój panie - odparł chłopak, starając się zapanować nad falą gorąca, która zalała jego ciało, gdy samuraj musnął jego skórę wargami.
Kyomasa zaczął po cichu szeptać imiona członków radnych, owiewając skórę chłopaka swoim ciepłym oddechem.
- Yamana Sōzen, Yakushiji Motokazu, Masajiro Aikuchi, Nakajiro Togashi, Tomotaro Satô. - Orochi słyszał podczas podawania posiłków wszystkie te imiona. Nie licząc Motokazy, który tak jak Kyomasa był samurajem, wszyscy byli urzędnikami wyższej rangi. Siedzieli zazwyczaj rozrzuceni po sali obrad nie wdając się w dyskusje. Kto wie… może był to wywiad Kyomasy? - Zależy mi by wszyscy znaleźli się po kolacji i waszym pokazie w domku herbacianym.

Samuraj wypuścił Orochiego z objęć jeszcze raz całując na pożegnanie jego ramię.
- Muszę wrócić na naradę. Do zobaczenia Hano. - Mężczyzna skłonił się gejszy delikatnie opuszczając głowę i ruszył w kierunku głównego budynku Onsen.

Orochi miał chwilę nim przyjdzie mu przystąpić do podawania kolacji by zastanowić się jak wypełnić prośbę samuraja. Wszyscy wymienieni przez Kyomasę mężczyźni zapewne tak jak i on skierowali się teraz z powrotem do sali obrad i gejsza zobaczy ich dopiero przy posiłku.

Chłopak miał więc czas nie tylko zaplanować występ, do którego tym razem wyznaczył inne gejsze. Sam zaś przeznaczył sobie zadanie roznoszenia talerzy w trakcie podawania posiłku. W ten sposób mógł dotrzeć do każdego, wymienionego przez Kyomasę, dostojnika, nie budząc przy tym niczyich podejrzeń. Małe karteczki z wiadomościami, postanowił umieścić w kieszonce na wachlarz, którą miał w rękawie.
 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172