|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-11-2018, 10:29 | #21 |
Reputacja: 1 | Kolano pomknęło na spotkanie przeznaczenia. Ochroniarza aż podrzuciło, ale musiał zamortyzować cios rękami, po mimo łapania oddechu gramolił się na nogi. Pierwszy ciężko wstał i złapawszy za kark i ramię chciał wsadzić Franka głową w jedyne ocalałe okienko w samochodzie. Niestety przeliczył się. Jakby szarpał się z betonowym słupem. Franko złapał go za kołnierz kurtki i strzałem z bańki posłał na ziemię, z której już nie próbował wstawać. Mariano pozbierał się i ruszył do drzwi samochodu wyciągając z kieszeni kluczyki. Drugi ochroniarz wstał i skoczył na napastnika waląc z całej siły. Ten jednak złapał bez problemu jego pięść w swoją wielką dłoń. Przez chwile się nic nie działo, gdy nagle jeden róg stołu podskoczył w górę rozrzucając kufle i “paczkę papierosów”. Grubas rzucając kurwą odchylił się w tył zaskoczony, krzesło trzasnęło. Padł na plecy zwiedzając kelnerkę. Taca z pustymi kuflami i butelkami rąbnęła na podłogę. Tommy widział gdzie potoczyła się paczka… tamten facet też, właśnie zrywał się z krzesła, odpychając kelnerkę, by ją podnieść… szybkim skokiem Tommy mógł być pierwszy, ale na pewno nie zrobi tego niezauważony. Chyba, że jakoś chaos się powiększy. |
28-11-2018, 11:25 | #22 |
Reputacja: 1 | - Dotknij tą broń a stracisz rękę jak twój kumpel – odpowiedział spokojnie Sullivan mierząc w mężczyznę. Psy wyczuły jego emocje i zawarczały w ciemnościach - Jeśli służyłeś w wojsku mogłeś słyszeć o projekcie Nietzsche. Jednoosobowych armiach. Żyjecie tylko dlatego że jak tak zdecydowałem. Odejdźcie zanim zmienię zdanie. |
28-11-2018, 12:31 | #23 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Chłopak nie posłuchał zachęcającego do rzucenia się naprzód instynktu i został na miejscu. Jego palce wciąż dotykały podłogi. Chcąc zająć czymś nieznanego mu mężczyznę zdecydował się pójść na całość. Przede wszystkim zamierzał podciąć mu nogi, a następnie poprzewracać jeszcze parę stolików wokół niego. Im więcej ludzi zaangażuje w to zamieszanie, tym lepiej. |
28-11-2018, 12:37 | #24 |
Reputacja: 1 | Franko czuł rosnącą frustrację. Nie miało to tak się skończyć. Złapał alfonsa za marynarkę i rzucił nim w stronę podnoszącego się z trudem ochroniarza. Miał nadzieję, że to wystarczy, ale jeśli nie, poprawi bez litości. - Mariono musimy pogadać - warknął sztucznie obniżonym głosem, choć gniew i frustracja jaka go ogarniała trochę mu w tym pomogła. - Lepiej odpraw kolegów i chodź po dobroci. Widzisz, że nie masz szans… Franko nie zmienił postawy bojowej gotów do kolejnego ataku. |
28-11-2018, 14:17 | #25 |
Reputacja: 1 | Zbir już ruszając po pistolet zatrzymał się i powoli cofnął. Bez słowa pomógł kumplowi podnieść rannego i na wpół niosąc go zaczęli oddalać się. Po paru chwilach zniknęli w ciemnościach. Dziewczyna próbowała wstać i pewnie korzystając z okazji oddalić się. W końcu uzbrojony facet z psami spotkany w środku opuszczonej dzielnicy przemysłowej nie koniecznie musi być rycerzem na białym koniu. Po prostu mógł nie chcieć się dzielić. Niestety, ledwo wstała zatoczyła się i upadła. I znieruchomiała. Facet zrobił krok i zawadziwszy butem o “fałd” podłogi wywalił się. Próbował wstać, ale sąsiedni stolik wpadł na niego. Kolejny obok, także się przewrócił. I jeszcze jeden. “Papierosy” znikły jemu i Tommemu z oczu w walającym się po podłodze gulaszu, kufli, butelek, kieliszków, papierowych tacek, frytek czy niedojedzonych hotdogów. Facet zaczął rozgarniać rękami całe to badziewie szukając, ale jak na razie bez skutku. Ktoś zaczęła krzyczeć, kelnerka piszczała, od strony drzwi nadbiegał ochroniarz. Trzymany za ubranie Mariano zatoczył łuk, gubiąc kapelusz, i rąbnął w ochroniarza. Obaj potoczyli się, Mariano klnąc pod nosem próbował wstać, ale rozjeżdżały się mu nogi. Ochroniarz leżał nieruchomo z trudem oddychając. Puszczał z ust krwawe bańki. - Kim jesteś popaprańcu? - wymamrotał przez rozcięte wargi Mariano. - Nawet nie wiesz, że już nie żyjesz. Nie wiesz z kim zadarłeś. |
28-11-2018, 15:33 | #26 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | - No żesz, kur... - krzyk Tommy'ego zniknął w panującym hałasie. Poniosło go, zdecydowanie przesadził. Teraz miał tylko dwa wyjścia. Albo zabrać się za poszukiwania i liczyć, że odnajdzie tą cholerną paczkę przed tym gościem, albo najpierw go unieszkodliwić i dopiero wówczas zacząć szukać. Wybrał tą drugą możliwość. Przesunął dłońmi po powierzchni kilku płytek, zmieniając ich zwartość w proszek o konsystencji mąki. Nabrał go w obie ręce i ruszył szybko w stronę znanego mu mężczyzny. Podszedł do niego z boku, starając się być poza zasięgiem jego wzroku, a następnie sypnął mu proszkiem z prawej ręki w twarz. W razie potrzeby mógł jeszcze poprawić z lewej. Ostatnio edytowane przez Col Frost : 28-11-2018 o 21:46. Powód: Skorzystanie z rady mojego sesyjnego guru oraz zaleceń MG ;) |
28-11-2018, 18:42 | #27 |
Reputacja: 1 | Sullivan początkowo zignorował kobietę i podszedł do miejsca, w którym leżał zakrwawiony pistolet. Chwycił go w urękawicznioną dłoń, rozładował magazynek i włożył do bocznej kieszeni w kurtce. Przy najbliższej okazji zdejmie odciski palców i przekona się, komu tym razem zalazł za skórę. To nie były zwyczajne oprychy, z jakimi mierzył się co noc. |
28-11-2018, 22:17 | #28 |
Reputacja: 1 | Franko nie zważając na protesty alfonsa złapał go za kark i podniósł do góry. - La museruola di un figlio di puttana! (stul pysk skurwysynu) - wycharczał mu do ucha Franko ciągnąć go w kierunku zaułka. Zagłębili się całkiem w mrok franko minął kontener na śmieci i rzucił Mariano na ścianę. Ten osunął się na ziemię. Z jego czoła i rozbitej wargi ciekła krew. - Ty mnie nie znasz, a ja wiem kim jesteś finocchio! Swoje groźby możesz sobie wsadzić w dupę. Jeśli udzielisz błędnych odpowiedzi to ty jesteś trupem…- Zatkał mu dłonią usta i wycharczał do ucha - Spróbuj się drzeć, a porozmawiamy w mniej przyjaznych warunkach…. - Zamilkł na chwilę po czym dodał - Szukam pewnej kobiety, która się ostatnio o ciebie wypytywała… |
28-11-2018, 23:03 | #29 |
Reputacja: 1 | Z dłońmi pełnymi proszku ruszył pewnie przed siebie. Ominął rozhisteryzowaną kelnerkę i zachodząc od boku cisnął garść pyłu w twarz faceta. Trafił za pierwszym razem. - O kurwa, moje oczy - warknął koleś trąc oczy. - Co ty odpierdalasz młody? - ochroniarz doskoczył do Tommego łapiąc go za ramię. Zdobyczny pistolet nie był zwykłą bronią, to była pneumatyczna broń na strzałki. Z jakimiś chemikaliami. Jedyną reakcja dziewczyny było zwinięcie się w pół i zwymiotowanie. Widząc zaschniętą krew pokrywającą prawą stronę twarzy mógł podejrzewać uraz głowy i wstrząs mózgu. - Znam ją, szukała tej młodej - odparł Mariano spluwając krwią. - I? - Co “i”? - Gdzie są? - Warknął Franko spod kaptura. - Nie wie… - nie dokończył, bo potężna pięść wykruszyła cegłę w ścianie obok jego głowy. - Wysłałem ją do starej dzielnicy przemysłowej - powiedział szybko alfons. - Do magazynu, gdzie jeden szczeniak sprowadza sobie laski do zabawy. Tam tą młodą zabrał. Więcej nie wiem. To przy Czwartej, róg alei A. W dawnej dzielnicy przemysłowej nazewnictwo ulic nie było zbyt kreatywne, poziome uliczki nazwano numerami, pionowe literami. - I tak powiedziałeś jej o tym po prostu? - Franko coś nie dowierzał. - Miała dla mnie w zamian zrobić jedną robótkę. - Jaką? - Skraką. Co za różnica. Jak chcesz to leć za tą panną, bo szczeniak jest ostry. Jak go nie weźmie z zaskoczenia to będę w plecy na tej przysłudze. Kurwa, już jestem, ząb mi się rusza. |
29-11-2018, 05:49 | #30 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | - Ten dupek sprzedaje jakieś lewe prochy - odparł szybko Tommy. - Mój brat po nich wylądował w szpitalu! Puszczaj mnie, wypadł mi telefon, muszę go znaleźć! |