|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-02-2019, 23:16 | #41 |
Reputacja: 1 | Zbiry były zaskoczone propozycją Jessiki. Ten najbliższy zerknął przez ramię na szefa. - Dobra, kupiłaś staremu czas - zbir zabrał torebkę - ale jak nie będzie miał kasy to mu ujebiemy łapę. A potem poszukamy ciebie. Zwijamy się. Powoli wycofali się, schowali noże i ruszyli w stronę najbliższego zaułka. Jedne z nich miał nie pasującą kolorem do kurtki torebkę. Sullivan nasłuchiwał. W końcu usłyszał warczenie, parę strzałów, ale nie w jego kierunku. Jakieś okrzyki bólu. Zbliżył się i zobaczył jak jeden z bandytów leży nieruchomo trzymamy za gardło przez Frekiego, a drugi, też leżąc, szarpie się z Gerim. Brooke poszła pod prysznic, tymczasem jej ojciec na dole został oderwany od pracy przez telefon. - Tak?... Witam panie McNamara… nie, nie oglądałem… poszukam i obejrzę… w końcu się udało… z samego rana przyjdę do pana po wyniki… tak, jesteśmy coraz bliżej… Choć wyniki są trochę zaskakujące… rozumiem… zbadam to… dobranoc. Rozłączył się i siedział przez chwilę trawią informacje. Gdy Brook wstała rano, ojca już nie było. Co było dziwne, nie pozmywał po śniadaniu. Baa, ledwo co nadgryzł kanapki. Tylko kawę wypił. A wszystko zostawił na stole w kuchni. Zawsze dbał o porządek i suszył głowę Brook by robił to samo... |
23-02-2019, 08:05 | #42 |
Reputacja: 1 | Maks zdał sobie sprawę, że cały czas wstrzymywał oddech, z ulgą wypuścił powietrze z płuc gdy tylko nieznajomy wyszedł z sali wykładowej. Przez chwilę zawahał się, co powinien zrobić dalej. Szybko wybrał numer alarmowy policji Indium City. - Dzień dobry, chciałbym zgłosić alarm bombowy… Po krótkiej wymianie zdań w której podał policjantom wszystkie niezbędne informacje, założywszy torebki foliowe na ręce, szybko zabrał się do zbadania telefonu, aby ustalić jego numer i inne możliwe do wykorzystania informacje. Następnie zadzwonił do biura dziekana i poinformował zarówno o ładunku, jak i o jego rozbrojeniu. Po czym wykonał kolejny telefon, tym razem do Pułkownika Blackreacha. Potem przyszykował się mentalnie na długi dzień składania zeznań i rozmów ze wszystkimi zainteresowanymi. W natłoku czynności, dopiero dużo później zauważył wiadomość od Tommiego. Przepraszam że nie odpisałem. Miałem u siebie alarm bombowy. Sprawa już rozwiązana. Czy coś się stało? - odpisał.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. |
24-02-2019, 13:50 | #43 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | Cofnęła odruchowo rękę jak jeden ze zbirów chwycił jej torebkę. Po czym podniosła ręce do góry póki nie opuścili sklepu Papadopulosa. Miałam się na spokojnie przygotować się do jutrzejszych zdjęć, a tu muszę się użerać z bydlakami - pomyślała dziewczyna i podeszła do właściciela. -Wiesz, że tu wrócą. Może mnie tu nie być następnym razem. Jak czegoś nie wymyślisz to skończysz bez ręki. Uważaj na siebie - powiedziała ciepło do właściciela lokalu i wyszła ze sklepu udając się w stronę domu. Musiała się wyspać przed jutrzejszym spotkaniem i musiała się jeszcze przebrać, bo trochę potu ją to kosztowało.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 |
24-02-2019, 18:45 | #44 | ||
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Tommy, zapytany o znajomych pana katapulty, pokręcił tylko głową. Jakoś nadal niezbyt pewnie czuł się w towarzystwie policjantki. Wiedział, że jest w porządku, z gliniarzy z IC jest najporządniejsza, być może jedyna porządna w mieście, a jednak... Może to zwyczajne uczulenie na mundurowych? W każdym razie nie odezwał się ani jednym słowem. Nie powiedział nic o Metzgerze, o badaniach w sierocińcu, ani o niczym innym. Jeśli Franko uzna za stosowne, sam jej to powie. Tymczasem poczuł jak wibruje mu telefon. Wyciągnął go i przeczytał wiadomość: Cytat:
Cytat:
- To Max, napisałem do niego, żeby mi pomógł z tymi badaniami, kiedy myślałem, że chodzi o... - zawahał się - ...mnie. Ale może i tak się przyda? Może mógłby zbadać tego gościa i porównać z tobą? Mielibyśmy pewność, że to to samo źródło. A może udałoby się znaleźć jakąś jego słabość? Co jeśli jest więcej takich? | ||
25-02-2019, 14:28 | #45 |
Reputacja: 1 | - Bingo! - wskazał palcem Ortegę uśmiechając się złowieszczo - trafiłaś w dziesiątkę. Doszedłem do tego samego wniosku. Ale to nie tylko jedno podejrzenie w tej sprawie. Nie mamy dowodów, ale podejrzewam, że ktoś szuka dzieciaków po domu dziecka, wysportowanych, silnych i zdrowych. Tommy opowiadał o tym, że u niego jakiś nawiedzony doktorek gadał z dyrektorką o jakichś testach. Wiadomo może być jakieś badanie okresowe. Ale zbyt wiele przypadków składa się w jedno. Pamiętasz tych sportowców, o których wspominałaś, że zaginęli? To właśnie może być to samo. Może na nich eksperyment się nie udał! Nabrał powietrza i kontynuował: - Właśnie dlatego po Ciebie zadzwoniłem. Ja się za bardzo rzucam w oczy, dla Tommiego może być to zbyt niebezpieczne. Musimy to jakoś obejść. Pewno formalnie też dojdziesz do ściany. Bo założę się, że wszystko robią maksymalnie legalnie i do niczego się nie będzie można przyczepić. Ale te wyniki trafiają do kogoś, albo nawet sam doktorek gdzieś na końcu ścieżki dopiero wprowadza swoje niecne plany. Umówmy się tak. Ty sprawdzisz co dasz radę oficjalnie, a jak znajdziesz jakiś ślad, my zajmiemy się tym… N i e o f i c j a l n i e - zakończył mocno konspiracyjnie. Słysząc słowa Tommiego Franko od razu dodał: - O! Tommy! Genialny jesteś! Drugie Bingo przy jednym stole! Ortega jak dasz radę ściągnąć eksperta neutralnego do zbadania rzucającego autami, to znamy jednego zaufanego na uniwerku. Niejaki Max. Bystrzacha jakich mało. Badał Tommiego. Jeśli mógłby pobrać próbki od tego kolesia co go zatrzymaliście, dałbym jeszcze swoje do porównania. Wiedzielibyśmy czy to ten sam motyw! Tommy jesteś geniuszem! To doskonała metoda by określić czy to te same świnie. |
25-02-2019, 15:05 | #46 |
Reputacja: 1 | Poinformowany Blackreach nie wydawał się zadowolony z powiadomienia policji, ale nie czynił wyrzutów. Poprosił tylko o dokładne zdjęcia ładunku. Nie wyjaśnił po co. Ledwo Max porobił zdjęcia pojawił się policyjny oddział saperów. Wyglądali na zaskoczonych tym, że Max sam rozbroił ładunek. Mamrotali coś o szczęściu początkującego, ale zamilkł gdy doktor Kovalsky wytłumaczył im, tonem używanym wobec mało lotnych studentów, co i dlaczego robił. Na przesłuchaniach zeszło mu parę godzin. Na całym wydziale odwołano zajęcia. Gdy tylko wyszedł z gabinetu, udostępnionego policji do przesłuchań, zobaczył czekającego Blackreacha, w cywilu. Towarzyszył mu osobnik o twarzy nie budzącej nadziei procesowi resocjalizacji. Także w cywilnych ciuchach, choć łatwo było się domyślić, że cywilem nie był. - To major Stone, pański nowy doktorant… na pewien czas. Max popatrzył na Stone’a, Stone na Maxa. Kaprawe wodniste oczy wpatrywały się w niego bez mrugnięcia. - Bez obaw, Stone skończył MIT, dogadacie się. A jak pan widzi, jego towarzystwo może być konieczne, gdyby zamachowcy chcieli przejść do bezpośrednich metod. Chodźmy do pana, opowie pan wszystko dokładnie. I ja w przeciwieństwie do policji mogę wykorzystać te informacje dla pana bezpieczeństwa. Zeszło się im do wieczora, Kessi była niepocieszona, iż przestała być jedyną współpracownicą doktora. Niepocieszona była też tym, że Max dał jej dziś wolne, a sam zamknął się z nowym “doktorantem” i Blackreachem. Dziwnym trafem Ironhearts chciał poruszyć ten temat, gdy przypadkiem spotkał Kovalsky’ego przy wyjściu. Blackreach zaproponował, że mu to wszystko wyjaśni, zaś Max powinien odpocząć po dniu pełnym wrażeń. Nagabywany w samochodzie Stone, o zakres wiedzy miło zaskoczył Kovalskiego. Naprawdę posiadał wiedzę i to na wysokim poziomie. Za to niemiłe zaskoczenie czekało Maxa, gdy dowiedział się, że będzie mógł pogłębiać znajomość ze Stonem przez całą dobę do odwołania. Gdzieś w mieście - W telewizji mówią o pańskiej pracy - powiedział pułkownik do stojącego podwładnego. - Czy to było takie trudne? Zwykły ładunek i po kłopocie. Co poszło nie tak? - On go rozbroił… - Kto zrobił? - Rozbroił ładunek, siedząc na nim, w ciągu kilku minut. Na ślepo. Pułkownik trawił informacje. Żal takiego fachowca, ale mam jasne rozkazy co do jego losu. - Załatw to szybko. I tym razem bez fuszerki. - Tak jest. Papadupolis podziękował Jessi za pomoc, choć zdawał sobie sprawę, że na niewiele się to zda. Gdy tylko dziewczyna odeszła, zastawił wyłamane drzwi reklamą i wbiegł na górę do żony i wnuczki. Jessi tymczasem, miała inny problem, w torebce były jej dokumenty, klucze do domu, komórka. Trochę pieniędzy. Idąc uświadomiła sobie, że tak naprawdę nie pomogła grekowi. Tylko odroczyła to co nieuniknione. Wiedziała, że nie miał skąd wziąć pieniędzy. Będzie musiał sprzedać sklep, albo straci rękę… a potem i tak będzie musiał sprzedać sklep. Po drodze może ucierpieć jego żona i wnuczka. Rankiem, gdy Jessi szła do kolejki by pojechać na zdjęcia próbne, zobaczyła na sklepie tabliczkę “Zamknięte”. Grupa zdziwionych ludzi dyskutowała pod sklepem. Podobno, Papadupolis sprzedaje sklep. Podobno kupiec już wcześniej chciał go kupić. Podobno, niedaleko też ktoś chciał kupić sklep. Ktoś inny dodał, że kamienice w pobliżu wykupiono i podniesiono czynsz, tak że nie da rady go zapłacić. Podobno to IronsCorp wykupuje zasłaniając się bandytami. Ale Jessi musiała biec na kolejkę, widziała ta jak zbliża się do stacji. Miała akurat tyle czasu by dobiec tam w ostatniej chwili. Ortega chwilę myślała w końcu: - Co do waszego fachowca to i tak i nie. Jeśli miałby być biegłym. Oficjalnie, to nie może wyjść żadne gówno. A skoro wy go znacie to coś jest na rzeczy. Bez obrazy, nie twierdzę, że to nie bystrzacha czy zły człowiek. Twierdzę, że jeśli znajdzie się na świeczniku to… Czekaj jak się nazywa? - Max… - Na uniwerku był zamach bombowy na jakiegoś Maxa. Nie słuchałam dokładnie, bo zajmowałam się tą sprawą. - To ten sam - przytaknął Tommy widząc, że nie ma co ukrywać. Ortega oparła głowę dłoniach. Posiedziała tak chwilę po czym ogarnąwszy włosy rzekła: - Sama znajomość z wami to zaraza. Dobra. Oficjalnie może być problem, ale posprawdzam co i jak. Nieoficjalnie nie widzę przeszkód. - Sprawdzę trop doktorka co był u ciebie i czy był też w drugim domu dziecka. Ale trop ze sportowcami nie sprawdza się do końca. Tam mieli rodziców, łączyły ich tylko wysokie wyniki sportowe. Monnari to mól książkowy. Fakt, dziś tego nie było widać… Wstała i pozbierała materiały. - Spróbuję zdobyć nieoficjalnie próbkę. Odezwę się. A na razie nie wychylajcie się. Bardziej niż zwykle - dodała na koniec świadoma, że i tak nie ma wpływu na ich poczynania. Rankiem Maxa zbudził go jakiś rumor. Gdy tylko wyszedł z pokoju coś trafiło go w nogi i upadł na podłogę. Zaskoczony spojrzał na trzymającego go za nogi Stone’a. Z podgolonej na wojskową modłę głowy ciekła krew. Szkarłatny ślad ciągnął się od salonu gdzie spał. Na podłodze widać było kawałki szkła, a przez wybite okno wlatywało mroźne powietrze. - Leż… - wychrypiał - snajper… Widać było, że źle z nim. Wstrząs mózgu był bardzo prawdopodobny. Pocisk ześlizgnął się po czaszce, tylko szczęściu zawdzięczał, że jeszcze żyje. - … zaraz przyjdzie… upewnić się… - z trudem sięgnął do kostki i wyjął mały pistolet, podał go Maxowi. - Mogę nie dać rady… uciekaj i dzwoń do Blackreacha… Unikaj okien… zasłony nie ukryją cię... Sam wyjął duży pistolet z kabury podramiennej. Albo z nią spał, albo zdążył założyć tuż po wstaniu. |
25-02-2019, 21:39 | #47 |
Reputacja: 1 | Brooke wyrzuciła zawartość talerza do śmietnika, a naczynia wstawiła do zlewu. Wiedziała, że ojciec wróci pewnie późnym wieczorem lub przenocuje w pracy, ona sama nie zamierzała dojadać jego kanapek, więc przechowywanie ich w lodówce nie miało sensu. Sama zresztą nie planowała wracać zbyt wcześnie do domu. |
25-02-2019, 22:23 | #48 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Tommy nie doczekał się odpowiedzi od Maxa, ale skoro to on był celem zamachu, pewnie miał teraz sporo na głowie. Chłopak postanowił do niego nie dzwonić. Przypuszczał, że policjanci, a być może i inne służby wzięły go w obroty, że może być pod obserwacją, albo w ogóle zamknęli go w jakiejś fortecy i pilnują. Zdaje się, że pracował nad jakimś projektem dla wojska, kiedyś coś o tym napomknął niewyraźnie. Może to wszystko ma z tym coś wspólnego? Tak czy siak mieszanie "profesorka" do kolejnej afery nie wydawało się w tym momencie dobrym pomysłem, zwłaszcza że jednocześnie mogliby zwrócić na siebie uwagę wojska, policji, potencjalnych zamachowców i kogo tam jeszcze. Wyglądało na to, że O'Connor będzie musiał sobie poradzić sam. Od Maxa chciał dwóch rzeczy. Po pierwsze dowiedzieć się jak takie badania dokładnie wyglądają, co mogą mu pobrać i w jaki sposób. A po drugie zorganizować naczynia, w których mógłby zgromadzić próbki Tima oraz jakąś strzykawkę. Na uniwersytecie powinni mieć tego całe tony. Niestety teraz będzie musiał udać się do apteki i kupić te wszystkie zamykane, plastikowe kubeczki, strzykawki, patyczki do wymazów z jamy ustnej i... od drugiej strony (trzeba było być gotowym na wszystko). Miał nadzieję, że starczy mu na to forsy. Co prawda dostał wieczorem od Danny'ego wypłatę za kolejny miesiąc, ale Tim za swoją usługę zażądał niemało. Nie mógł ryzykować, że chłopak się rozmyśli, więc nawet nie rozważał negocjowania ceny, czy obietnicy, że resztę zapłaci później. Doszedł więc do wniosku, że kupi tylko tyle, na ile go będzie stać, a resztę "skombinuje". Gabinet pielęgniarki wydawał się dobrym do tego miejscem. Franko z pewnością nie byłby zadowolony, gdyby się dowiedział, że Tommy'emu chodziła po głowie kolejna kradzież, ale może nie będzie musiał tego robić? Do apteki miał zamiar skoczyć w drodze do szkoły. Dzisiaj wyjątkowo spędzi tam cały dzień. Musiał dokładnie wszystko obgadać z Timem i Zackiem. |
26-02-2019, 11:31 | #49 |
Reputacja: 1 | Franko był z siebie zadowolony. Nawet bardzo. Pierwszy raz zrobił krok w dobrą stronę. Ale coś nie dawało mu spokoju. Coś było nie tak... Nagle doznał olśnienia. Diabeł go nie wyśmiewał, nie żartował sobie z niego siedział cicho... Franko poczuł się niepewnie... Nie wiedział, czy to dobrze czy źle... Ale wiedział że ten rogaty sukinsyn coś wykombinuje. Franko był jednak zmęczony. Chyba się przeforsował. Pora położyć się spać. A jutro pomóc troszkę Dannemu w końcu żeruje na nim jak pijawka. Poza tym będzie musiał wyjść na miasto i kupić sobie nową bluzę i chustę. |
26-02-2019, 17:21 | #50 |
Reputacja: 1 | Brooke nie była jedyną, która pytała o Tima. W szkole pojawiła się policjanta, porucznik Ortega. Brooke kojarzyła ją z telewizji. dziewczyna nie wiedziała czy to niesamowity instynkt policjantki, czy po prostu któryś z kolegów z klasy wsypał ją, że zaczęła z rana rozpytywać o Tima. Ortega siedziała na ławce, kurtkę i szalik położyła obok. Spod rozpiętej marynarki dyskretnie wystawała kolba pistoletu. - Brooke Caldwell, jest jakiś powód dla, którego dziś rano zaczęłaś rozpytywać o Toma Monnari? Jak wiesz, sprawa jest poważna, ktoś mógł zginąć. A twój kolega jest teraz w szpitalu. I to nie z powodu starcia z… z pewna dwójka obywateli, tylko z powodu zażywania niebezpiecznych substancji. Wiesz coś na ten temat? Policjantka nie patrzyła Brooke w oczy, raczej omiatała spojrzeniem jej sylwetkę. Dziewczyna domyśliła się, że jest “czytana”. Mikroekspresja, pozycja siedzenia, wszystko co powie nic nie mówiąc z pewnością nie umknie policjantce. W aptece robiąc zakupy, Tommy był obrzucony dziwnym spojrzeniem. Dopiero jak użył magicznego zwrotu “to na projekt do szkoły” sroga mina aptekarki złagodniała. Nawet coś doradziła słysząc, że będą uczyli się pobrać różnorakie próbki. Koniec końców, z plecakiem pełnym aptecznych zakupów Tommy, tylko lekko spóźniony, zaparkował w ławce. Rzucił znaczące spojrzenie Timowi. Ten skinął głową. Po lekcji w zaciszu kanciapy cięcia dogadali szczegóły, te finansowe i te techniczne. Franko zakupy zrobił iście po męsku. Wszedł do sklepu, zlokalizował dział z największymi rozmiarami i wybrał największy dostępny. Po czym zapłacił i wyszedł. Nie uszedł jednak dziesięciu kroków, gdy zadzwonił telefon. Ortega. - Cześć. Trop młodego może być dobry. Klinika doktora Metzgera trzyma nieodpłatną pieczę nad zdrowiem dzieciaków z sierocińca Monnariego. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że mi odebrali sprawę. Nie ma trupa, nie mam prawa się tym zajmować. Przekazują ją typowi, który jeśli nie dostanie mapy to nie znajdzie własnej dupy. Nazywają go “czarna dziura”, każda sprawa jaką dostaje jest umorzona z powodu niewykrycia. Nie udało mi się też dostał próbki. Chłopak jest w miejskim szpitalu pod strażą, dostał jakiejś zapaści. Chcą zwalić to na pobicie, ale lekarze mówili, że serce mu siada, a organizm jest skrajnie wyczerpany. Musicie sami się zająć pozyskaniem próbki. Trzecie piętro, pokój 314. Drzwi pilnuje 3 gliniarzy. Nie chcę żałować, że ci o tym mówię. Rozumiemy się? |