Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-05-2019, 18:51   #11
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
-Aaaaa. amunicja? Bo baterie raczej nie są do Shotototot..eeee..guna?
Powiedział cofając się do małej Pani Kwatermistrz.

Co do nie udanej prośby, trochę szkoda, ale kolba też jest twarda i można ładnie z niej przywalić.

Dla zainteresowanych. Od młodości wiele osób mówiło, że Johnny ma mentalnie bliżej do orka niż człowieka. Na szczęście do gwardii wystarczy być człowiekiem mieć dwie ręce i nogi i wychwalać imperatora to jakoś się załapał.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 31-05-2019, 20:53   #12
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Logistyka. Podstawa każdej armii. Podstawa Gwardii. Od logistyki regimentu zależało czy przeżyjesz czy nie. A od twojej zdolności do radzenia sobie z logistyką zależało czym dziś będziesz walczyć.

Był... zirytowany brakiem informacji. Regiment był piechotą liniową, ale nie wiedział z czym będą walczyć. Jeśli będą mieć szczęście, rebelianci. Lokalne siły. Nic strasznego. Jeśli będą mieć mniej szczęścia, Xenos. Prawdopodobnie orkowie. Przeklęta zielona plaga była wszędzie.

Jeśli będą mieć pecha, Astartes. Niech Imperator pomoże zielonym rekrutom jeśli trafią na Astartes.

Za mało ciężkiej broni jak na jego gust. Chciałby przynajmniej jeden ciężki bolter. Może autodziało. Marzenia. Jak zawsze, najlepszą bronią Gwardii są Gwardziści.

Co nie przeszkadza że można było spróbować przygotować się lepiej.

- Faye. Kiedy tu skończymy, zbierz wszystkich. Cały oddział. Chcę ich trochę przygotować na to co nadejdzie. Liczę na ciebie. - powiedział cicho do swojej zastępczyni. Ta oddała mu bezgłośny salut.

Co on by bez niej zrobił. Jest warta swojej wagi w złocie.

Kiedy dociera do pani kwatermistrz, uśmiecha się delikatnie.

- Pani kwatermistrz, wiem że to przeciw regulacjom, ale przydałoby się coś więcej. Lepszy M36, ze trzy Hot-Shoty, ze dwa Kraki zamiast Fragów. - Nachyla się do niej delikatnie, mówiąc tak by reszta nie słyszała. - Chcę utrzymać nowicjuszy przy życiu. A do tego potrzebuję nieco więcej.

Jeśli nie dostanie tego co chce, miał zamiar wzruszyć ramionami, i ruszyć z powrotem. Jeśli dostanie, też dobrze. To był zaledwie bonus, coś z czym warto było ruszyć do walki.

Najważniejsza była lojalność, i wiara w Imperatora, niech włada ze Złotego Tronu na wieki wieków. Cała reszta miała znaczenie drugorzędne.

Kiedy mówię lepszy M36, mam na myśli takiego z modyfikacjami o których pisałem w komentarzach. Your call.



 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli

Ostatnio edytowane przez Darth : 31-05-2019 o 20:57.
Darth jest offline  
Stary 01-06-2019, 22:34   #13
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację


Staram się stosować mechanikę na waszą korzyść tam gdzie to możliwe, Sig w odróżnieniu od raszty oddziału ma dość wysoki Fellowship i do tego skill command. Dzięki temu jest lepsza szansa na powodzenie.
Kostnica
23 przeciw 40 - sukces


Niezawijska westchnęła niemal teatralnie po czym zaczeła coś tam przesuwać palcem po datapadzie.
- Kurwa sierżancie rozumiem wszystko ale tutaj trzeba by chyba mózgi tym debilom powymieniać, tu głowy nie te, i co? Jak każdemu dobry sprzęt wydać to się dobry sprzęt zmarnuje… - przewróciła oczami - tylko to już ostatni raz i nie rozpowiadajcie o tym zrozumiano? - kobieta ponarzekała sobie jeszcze trochę ale sprawa granatów została rozwiązana.


***


-Te Stan po co Pan Sierżant nas wzywa? - zagadał Johny do medyka kiedy czekali na swojego dowódcę
- A wiem to ja? Ja tu tylko rany zaszywam. - odpowiedział Stan.

Sigismund czekał. Siedział sobie na skrzyni z pla-stali, sprawdzając raz jeszcze swoją broń. Kwatermistrzostwo kwatermistrzostwem, ale nie mogłeś ufać nikomu oprócz siebie jeśli szło o twoją broń. Przyrządy trzeba było wyregulować. Sprawdzić czy wszystko działa. Rozebrać broń na części, i złożyć ponownie. Każdy Cadianin to wiedział. Każdy Cadianin potrafił to od dziecka, albo urodził się na złej planecie.

Z niedługo Astra powinna zebrać cały jego oddział. Miał plany. Dużą częścią jego planów było to by przeżyli pierwsze dwa dni kampanii. A na razie, czekał aż wszyscy się pojawią. Oczekiwanie zawsze było najgorszą częścią wojny. Nienawidził oczekiwania. Prawie tak bardzo jak zdrajców.
Johny wszedł na miejsce spotkania ciekaw co Pan Sierżant chce zrobić. Może dodatkowe okrążenia? Nie wiadomo, wiadomo jednak iż Capahalla był podekscytowany co Pan Dowódca z innego świata chce.
Stan dotarł do miejsca spotkań na czas aczkolwiek jako prawie ostatni. Svieta weszła zaraz za nim. Zaciekawiony co Pan Sierżant chciał przekazać ale też informacjami na temat co będzie za te pare dni jak zostaną zrzuceni.

- Hmm… - zamruczał Sigismund, obserwując swój oddział. Rzucił szybko okiem na Astrę, która niemalże niezauważalnie skinęła głową. Wszyscy są. Dobrze.
- Nazywam się Sigismund Macharius Erhardt. Jak wszyscy wiedzą, jestem sierżantem w służbie Imperatora Ludzkości, i Imperium. Przeniesiony z 1349 Cadiańskiego Regimentu Piechoty. - Uśmiecha się delikatnie. - Co znaczy że przez najbliższe kilka miesięcy jestem waszą niańką. Na wasze szczęście.
Sigi wyciągnął z kieszeni paczkę cygar Lho, która towarzyszyła mu jeszcze sprzed przeniesienia. Dobra jakość. Te same pali Lord Kasztelan Creed. Odpala jedno. Zaciąga się. Głęboko.
- Spójrzcie na osobę po swojej prawej. Na osobę po swojej lewej. Od teraz to wasza rodzina. Wasi jedyni przyjaciele w galaktyce która chce was zabić. Od tego jak będziecie z nimi współpracować będzie zależeć wasze życie. A żeby móc z nimi współpracować, musicie ich poznać, i wiedzieć co potrafią. To będzie wasz pierwszy krok.
Erhardt wskazał na Johniego swoim cygarem.
- Ty. Imię, ranga, pozycja, doświadczenie wojskowe i w walce, co, jak niedługo się dowiecie, nie jest tym samym, oraz umiejętności, wszystkie które wydadzą ci się użyteczne. Po nim, ty. - Tu wskazał na Stana. - A po nich reszta. A gdy przejdziemy przez wstępne formalności, zaczynamy naukę. Prawdziwą naukę, nie to co dali wam na wstępnym szkoleniu.
Gdy Pan Dowódca mówił by popatrzeć na prawo to zobaczył Stana, a gdy powiedział popatrzeć na lewo to zobaczył Bobiego, a gdy powiedział że ma powiedzieć to i to. To powiedział:
- Johny Capahalla Szeregowy Weapon specialist. W wojsku od niedawna, a doświadczenie bojowe spod remizy i z ulicy.Umiejętności? Eeeeee.. Umie się bić.- krzyczał wyprostowany na baczność.
Stan wiedział że po jego prawej stoi Svieta. Niemusiał się oglądać. Poczekał aż Szeregowy po jego stronie skończy recytować. Johny - trzeba będzie zanotować, rębajła trzeba odnotowac i zapamiętać. W pozycji na baczność zaczął tyrade:
Stan Kowalsky, Medyk, szycie i obsługa szprycy, administracja medykamentów i podstawowa pierwsza pomoc. Umiejętności strzeleckie na poziomie średnim. Walka wręcz znikoma. Analiza otoczenia i sytuacji dobra.
Zakończył przedstawianie się po czym zwrócił głowę ku kolejnej w kolejce Sviecie.
- Swieta Anowa, szeregowy, heavy gunner - przedstawiła się kobieta mieszając lokalny dialekt gotyku z tym bardziej powszechnym co było dość normalne w waszym regimencie. Wielu słów mieszkańcom rodzimej planety zwyczajnie brakowało by choćby opisać technikę szerszego Imperium.
- I mogę się założyć, że jednym z lepszych! - kobieta po prostu nie byłaby sobą gdyby nie dodała. - Trzy lata ciężkich robót przy biegunie, to od tego ten tygrys - Svieta z dumą pokazała Cadnianinowi więzienny tatuaż na prawej dłoni, zupełnie jakby to była chwalebna odznaka...
Zaraz obok Sviety stał Bobi.
- Bob Dylak, szeregowy, strzelam od czwartego roku życia, wychowałem się na farmie i nasz kartel… musiał bronić upraw przed kartelem innym.
- Harmon Echo, szeregowy - odezwał się kolejny w szeregu mężczyzna koło trzydziestki - dwa lata w PDFie - wyznał z zadowoleniem jakby dając do zrozumienia, że służba w planetarnej armii tak zasranej prowincji jak wasza planeta jest jakimś powodem do dumy.
- Flur… szeregowa Flur, wodzu sierżancie. - przedstawiła się niepewnie dziewczyna która musiała pochodzić z jakiejś mniej cywilizowanej części waszego świata, o czym świadczyły rytualne blizny na jej twarzy oraz charakterystyczny zapach. Gwardia wymagała prysznica co najmniej raz na miesiąc i Flur przestrzegała by nigdy nie miewać go częściej…
- Malakai Holt, szeregowy, operator, cztery lata w straży miejskiej, wydział drogowy, dwa lata w lotnictwie przemysłowym. Dość elokwentnie wypowiedział się dwudziesto paro letni mężczyzna, który ewidentnie pochodził z jakiegoś wielomilionowego miasta.
- Yasha Zora, szeregowa - odezwała się dziewczyna która musiała być niepełnoletnia nawet wedle dość luźnych standardów regimentu, uznanie jej za osobę pełnoletnią wymagało odpowiedniego kątu widzenia i specyficznego oświetlenia. - jedynym czego potrzebuję jest czystość mojej wiary gdyż tylko wiara w Imperatora może zapewnić człowiekowi zbawienie a xenosom, mutantom i heretykom śmierć, panie sierżancie!
Po tej wyjątkowo zdeterminowanej osóbce pozostała już tylko Astra.
- Faye Zephyr, kapral, przeniesiona z 1349 Cadiańskiego Regimentu Piechoty - twarz kobiety nawet nie zmieniła wyrazu twarzy mimo iż przecież krzyczała w stronę człowieka który dokładnie to wszystko wiedział - wcześniej PDF od zawsze, panie sierżancie!
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 01-06-2019 o 22:36.
Amon jest offline  
Stary 02-06-2019, 13:05   #14
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
- Dobrze. - Sigismund zaciągnął się raz jeszcze, głęboko. Zbieranina jakich mało. Miał nadzieję że uda się uniknąć konfliktów między poszczególnymi żołnierzami.

- Ja, jak wspomniałem, jestem Sigismund Macharius Erhardt. Sierżant. W służbie Imperatora od lat dwudziestu. Walczyłem na Cadii, i w dwóch tuzinach innych kampanii. Zabijałem Xenos. Zdrajców. Mutantów. I na Złoty Tron, zrobię z was jeszcze weteranów. - Delikatny uśmiech zdobił jego twarz przez całą przemowę.

- Oficjalnie witam was w Gwardii Imperialnej. Nie ma tak naprawdę znaczenia dlaczego do niej wstąpiliście. Jesteśmy młotem Imperatora. Z rozkazów naszych dowódców spadamy na jego wrogów. Słuchajcie się mnie, a może dożyjecie zwolnienia ze służby. - To ostatnie zdanie było wypowiedziane twardym głosem. Wręcz żelaznym.

- Walka jako oddział jest czymś innym niż walka jako pojedyncza osoba. Jesteście Gwardzistami, nie Astartes. Zdajcie sobie sprawę z własnych ograniczeń. Przez następne parę dni skupimy się na tym. Będziecie uczyć się jak współpracować między sobą, i funkcjonować jako jeden organizm. -
Zaciągnął się raz jeszcze - Zanim zaczniemy, macie jakieś pytanie? Coś czego chcielibyście się dowiedzieć? Macie przed sobą kogoś kto widział więcej niż wy wszyscy razem wzięci. Lepszego momentu nie będzie, a ja nie poślę was na egzekucję za pytanie, jak niektórzy.

Johny niepewnie podniósł ręke.

-Eeeee... A jak się zgubić to co robić?

- Nie gubić się. - Sigi wzruszył ramionami - Jeśli oddzielisz się od swojego oddziału w sytuacji bojowej, starasz się do niego wrócić tak szybko jak się da. Jeśli się nie da, najprawdopodobniej zginiesz. A zatem… - Uśmiech stał się złośliwy - Nie gubić się.

Stan wyszedł przed szereg o pół kroku aby zadać pytanie.

- Z doświadczenia wiem że podczas operacji medyk sam jeden nie jest w stanie przetransportować rannych pod osłoną ognia. Proponowałbym wybrać osobę odpowiedzialną za pomoc mi w przypadku postrzałów i ran. Sugerowałbym kogoś krzepkiego. Svieta by się nadała ale ona ma największą siłę ognia więc nie jest to logiczny wybór. Pytanie czy ktoś jeszcze oprócz mnie ma przeszkolenie pierwszej pomocy gdybyśmy działali w mniejszych oddziałach?

Zakończył wypowiedź wstępując z powrotem do szeregu.

Sigismund zaczął się zastanawiać.

- Decyzja co do tego zostanie podjęta później. - powiedział w końcu - Vox, broń specjalna i broń ciężka powinny być w użyciu przez cały czas naszych operacji. W przeciągu następnych paru dni wybierzesz z pozostałych szeregowych kogoś kto nada się do twoich celów, i przeszkolisz w podstawowym zakresie pierwszej pomocy. To powiedziawszy… - westchnął ciężko - Będą sytuację w których twoi towarzysze będą nie do odratowania. Przygotuj się do tego mentalnie. Życie gwardzisty jest ciężkie, i często krótkie.

Sigi zaciągnął się ponownie, wyraźnie zamyślony.
- Mam tylko nadzieję że wasza pierwsza kampania będzie prostą operacją. Jeśli po drugiej stronie będą Orkowie, albo Arcywróg, nie będzie tak łatwo.

- To walczył Pan z Edarami i Tyruniadmi? Oni jacy jak orki i Arcywróg?

- Jeśli czyjeś rany będą zbyt wielkie Imperator zapewni łaskę - z naiwnym przekonaniem powiedziała Yasha. Trudno było powiedzieć na ile osoba w jej wieku rozumie, “Łaskę Imperatora”, czyli nic innego jak dobijanie śmiertelnie rannych.

- Założę się, że będziesz pierwsza gówniaro - nie wytrzymała Svieta.

- Nie zakładaj się. Każdy z was może być pierwszy. Ja mogę być pierwszy. Wiele zależy od tego z czym przyjdzie nam walczyć. - rzucił, pozornie lekko, Sigismund - Pochowałem więcej towarzyszy broni niż wy znaliście w swoim całym życiu. Czasami to po prostu kwestia szczęścia.

Zaciągnął się ponownie. Dobrej jakości Lho było rzadkie. Powinien je oszczędzać na lepsze okazje.

- Nigdy nie walczyłem z Tyranidami. Mój poprzedni regiment miał raz krótką potyczkę z Eldarami, ale przeklęci Xenos po prostu zniknęli w środku bitwy. Orkowie i Arcywróg… - przerwał na moment. Z kieszeni wyjął małą książkę. Był to Primer, standardowy, nic specjalnego. - Niektóre informacje z tego są poprawne. Niektóre nie. Dzicy orkowie to faktycznie dość niewielkie zagrożenie. Jeśli zjednoczą się pod przywództwem jednego z dużych, Warbossów, jak oni się sami nazywają, są groźni. Nie dopuście ich w swoje pobliże. Walka wręcz z Orkami dla was to śmierć. A Arcywróg… - teraz pauza była dłuższa - Arcywróg będzie się starał zniszczyć waszą duszę i życie. Będzie się starał przeciągnąć was na swoją stronę. A jeśli będziemy nie mieć szczęścia, jeśli zobaczycie po drugiej stronie zbroję Astartes… - Uśmiech staje się bardzo ponury - Mam nadzieję że pamiętacie swoje modlitwy. Będą wam potrzebne. Walczyłem z Astartes trzy razy. Za każdym byłem bliski śmierci.

Pewnym było, że nawet jeśli ktoś jakiś modlitw zapomniał lub w ogóle nie znał, po kilku godzinach z Yashą, miał te braki nadrobione. Dziewczyna mimo młodego wieku znała całą masę wszelkiego rodzaju litani. Pewnym było, że wychowała się w okolicy jakiegoś klasztoru, może ochronki prowadzonej przez jakąś społeczność Sororitas czy inną formację związaną z Kościołem.

- Mhm - Flur z kolei zacisnęła dłoń na wykonanym z rogu jakiegoś zwierzęcia amulecie, przedstawiającym jakąś formę “wszechojca” - jakąś prymitywną wersję imperialnego kultu typową dla bardziej ubogich intelektualnie cywilizacji.

Co do Imperatora to ulica nauczyła Johnego, że Imperator to ktoś do kogo się modlisz, albo obiją ci ryj. Albowiem nikt nie spodziewa się świętej Inkwizycji, albo kogoś innego kto szuka tylko kogoś by dać w ryj. Herezja to najlepszy powód by komuś dać w ryj. Dlatego milczał, lecz zgłosił się z ostatnim pytaniem.
-To kiedy zaczynamy ćwiczenia Sir?

- Jutro, z samego rana. Postaram się zdobyć dla nas jakąś bardziej przestrzenną lokalizację, i pozwolenie na użycie amunicji w celach treningowych. Pewnie zajmie mi to cały dzisiejszy dzień, na tyle na ile jestem wstanie stwierdzić czas w Immaterium. Jeszcze jakieś pytania? Jeśli nie, rozejść się.

Całość oddziału podążyła za jego rozkazem. On sam zaś ruszył, by znaleźć lokalnych oficerów, i przekonać ich by pozwolili mu przeszkolić swoich tak jak być powinno. I może przy okazji dowiedzieć się czy były już jakieś informacje na temat tego z czym przyjdzie im walczyć.

Wiele od tego zależało.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline  
Stary 02-06-2019, 20:04   #15
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Myśl płodzi herezje. Niestety człowiek czasami myśli starając się nie myśleć.
Tak więc jakoś myślał Capahalla o tym co Sierżant gadał, o drużynie i ludziach jakie są w nim.

Stan medyk, mądry i lepiej się trzymać go to pomoże. On jednak chyba nie lubi Johnego, albo uznaje go za głupka hmmmm...

Swieta- duża, silna, straszna. Lepiej unikać jak można.

Bobi- jak starszy brat, bardzo dobry i miły.

Harmon- unikać, stary wojaka co myśli chyba że Jonhy to kot.

Flur- dziwnie pachnie.

Holt- on dużo umie.

Yasha Zora- małą i dziwna i się modli tylko i chyba to tyle.

Faye Zephyr- obca Pani Kapral twarda i straszna.

Sigismu... Pan Sierżant z obca planeta i straszny i twardy, ale mówi by ze chce byśmy przeżyli wiec chyba dobry.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 02-06-2019, 23:49   #16
 
Smothir's Avatar
 
Reputacja: 1 Smothir ma wspaniałą reputacjęSmothir ma wspaniałą reputacjęSmothir ma wspaniałą reputacjęSmothir ma wspaniałą reputacjęSmothir ma wspaniałą reputacjęSmothir ma wspaniałą reputacjęSmothir ma wspaniałą reputacjęSmothir ma wspaniałą reputacjęSmothir ma wspaniałą reputacjęSmothir ma wspaniałą reputacjęSmothir ma wspaniałą reputację


Stan wracając ze zbiórki zastanawiał się nad zbieraniną ludzi z którymi przyjdzie mu współpracować.
Sierżant i Kapral wydawali się na tyle ogarnięci żeby utrzymać i przy życiu do wylądowania. Tak naprawdę to od momentu wystawienia nogi poza statek będzie wyzwań od cholery.
Było kilku mięsogłowych jak Johny, Harmon, Flur. Ale tak naprawdę takich jak oni jest około dziewięćdziesiąt procent w Gwardii Imperialnej.
Boby wydawał się wiedzieć jak przeżyć na ulicy czy gdzie on się tam wychował.
Malaki jako operator na pewno się przyda jeśli będą mieli okazje cokolwiek znaleźć co nada się do uruchomienia i wykorzystania podczas misji.
Najbardziej martwiła go Yasha. Trzeba się będzie od niej izolować – pomyślał. Nie znał nikogo komu nadgorliwa modlitwa wyszła na zdrowie. „Imperator zapewni łaskę”

– Noż rwaaaa.

Gotowało się w nim. Wiedział że najprawdopodobniej przeżyją nieliczni albo nikt. Ale odbierać niepotrzebnie życie? Ile ona mogła mieć lat? Miał cichą nadzieje że sierżant będzie ją trzymał od niego z daleka.

 
Smothir jest offline  
Stary 05-06-2019, 20:07   #17
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Sigismund miał trudność z uzyskaniem jakichkolwiek faktów. Cały wieczór zajęło zbieranie poszlak od innych sierżantów. Wyglądało na to, że nawet młodsi komisarze nie byli wtajemniczeni w choćby ramowe szczegóły misji. To co udało się sierżantowi ustalić, to iż najprawdopodobniej przyjdzie im zmierzyć się jakimiś uzurpatorami nawołującymi do secesji…

***

Następnego dnia zaraz po pobudce, wasza i kilkanaście innych drużyn zostało oddelegowanych na jeden z opuszczonych pokładów, który miał posłużyć za poligon treningowy. Tutaj działała już tylko grawitacja, a temperatura blisko minus czterdziestu stopni wymuszała ciągły ruch! To tutaj drużyny mogły przeszkolić strzelanie i taktyczne posunięcia jeszcze przed desantem.


Wszystko będzie jedynie pozorowane więc powinno skończyć się na marginalnej ilości ofiar śmiertelnych...

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 20-06-2019, 16:22   #18
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Johny wstał, a ubranie już miał na sobie. W końcu jakby ich nie miał to by zamarzł. Potem zaczął zbierać się do wyjścia na trening. “Ciekawe co to będzie?” myślał Capahalla.

Sigismund stanął przed swoim oddziałem. Odetchnął głęboko.
- Wspaniały poranek, nieprawdaż? - Uśmiechnął się szeroko.
- Zaczynamy od rozgrzewki. Pięć okrążeń. Potem, seria próbnych strzałów, upewnijcie się że wasze instrumenty są prawidłowo ustalone. Następnie, powtarzamy manewry taktyczne, tak długo aż nauczycie się ich wszystkich. Jasne?

- Tak jest!- krzyknął Johny po czym ruszył biegiem wokół sali zdeterminowany się rozgrzać, byle nie zamarznąć w tym nad wyraz mroźnym hangarze. Potem oddać strzały próbne. Pytanie tylko czy jak wystrzela amunicję teraz to czy dostanie jeszcze uzupełnienie? Na koniec manewry taktyczne. O nich wiedział tylko tyle że nazywają się manewrami i to taktycznymi.

Po usłyszeniu komend Stan odpowiedział razem z oddziałem
-Tak jest.
Po rozgrzaniu stawów ruszył za resztą oddziału. Starał się utrzymać równy oddech i narzucic miarowe tempo. Na pewno nie skończy jako jeden z pierwszych ale też zakładał że nie dobiegnie jako ostatni. Panując nad sobą nie będzie miał żadnych skurczy a strzelając później nie będzie musiał panować nad ciężkim oddechem.

Jeśli chodzi o resztę oddziału to zdecydowanie najlepiej szło Sviecie. Flur w ogóle nie umiała strzelać, a kiedy już to robiła, to za każdym razem zamykała oczy, przy odrobinie szczęścia jej pierwszą ofiarą będzie ona sama. Jeśli zaś chodzi o samo bieganie to chyba nikomu nie szło lepiej od dzikiej kobiety. Pewnie jakakolwiek walka w zwarciu też dobrze jej pójdzie.
Fizycznie najbardziej odstawała Yasha, strzelała może lepiej niż Flur ale widać było, że sam ciężar broni jej doskwiera. Mimo wszystko młodociana zelotka nadrabiała braki w tężyźnie zapałem, nieustannie mieliła pod nosem jakieś modlitwy.

Kto wolno biega ten szybko umiera. Tak głosi mądrość z księgi ulicy, która nie jest praktycznie księgą bo nikt nigdy takich mądrości nie spisał, ale Johny uważał że takie wypowiedzi brzmią mądrze. Wracając jednak do tematu to jak patrzył jak Mała święta biega to mu się siostra przypomniała. Opowieść o niej byłaby zbyt długa by ją tu przytoczyć, więc najlepiej streścić ją krótko. Biegłą za wolna i kula była szybsza. Niesiony wspominkami Johny zwolnił trochę w czasie przebieżki by zrównać się z Yashą.
-Nie mów jak biegasz i skup się na tym jak dychasz. Musisz też więcej ćwiczyć bo kula będzie szybsza niż Ty.

- I… m… pe… ra… tor chro… ni… - wysapała zlana potem dziewczyna ale przytaknęła ruchem głowy.

Sam Sigismund obserwował ich uważnie. Specjalnie, celowo, nie narzucił morderczego tempa. Chciał zobaczyć jak sobie poradzą.

Nie było tragicznie. Stanowczo mogło być lepiej, ale nie było tragicznie. Kiedy zaczęli strzelać, narzucał im drobne poprawki. Lepszy chwyt tu. Poprawka celowania tam. Nie był pewny co zrobić z Flur, rekruci z bardziej… zacofanych części Imperium zawsze byli trudni. Nauczy się, albo zginie. Nie było innego wyjścia w Gwardii.

- Pierwsza lekcja. - rzucił do wszystkich - Jesteście oddziałem. Każdy element musi pracować w harmonii, by stać się czymś więcej niż tylko sumą części.

Uniósł w swej dłoni las-pistolet, i wystrzelił, precyzyjnie trafiając w jeden z celów.

- Może wam się teraz to wydawać proste. Możecie myśleć że będziecie w stanie zabić każdego kto stanie wam na drodze. Jest to nieprawda. Będą przeciwności losu, i wrogowie, których będziecie w stanie pokonać tylko dzięki współpracy. I pamiętajcie: Jesteśmy Gwardią. To co odróżnia nas od naszych wrogów to dyscyplina, wyszkolenie, i sama siła woli.

Spojrzał raz jeszcze na cel.

- Tego typu strzał powali dorosłego człowieka. Ale jeśli naprzeciwko was będzie stał Ork, zwłaszcza jeden z tych większych, wzruszy on ramionami, i odrąbie wam palce by zrobić sobie z nich naszyjnik. To co będziemy ćwiczyć teraz, to skupiony ogień. Podążajcie za moim przykładem. Kiedy ja strzelam w cel, wy strzelacie w cel. Nie wszyscy jednocześnie. Niewielki odstęp czasowy uniemożliwi waszemu przeciwnikowi łatwość poruszania się, oraz odpowiedzenie ogniem. Na komendę, zmieniacie cel na następny. Powtarzamy to aż będę zadowolony z waszych postępów. Zrozumiano?

- Tak jest!- zakrzyknął znowu Capahalla i spróbował robić mniej więcej tak jak Pan Dowódca przykazał.

- Tak jest - mruknął pod nosem Stan. Podążał wzrokiem za celami sierżanta. Słał kontrolowane serie po 2-3 pociski w kierunku przez niego narzuconym. Wiedział że tężyzną fizyczną ani celnością nie bryluje ale co do spostrzegawczości i delati jakie rejestrował w czasie gdy adrenalina buzowała mógł nadrobić to czego mu brakowało. Podczas treningu samoistnie zaczął powtarzać pod nosem kierunki w które celował sierżant.
-Lewa drugi cel od końca…. Prawa ten na podwyższeniu… środek za beczką…

Astra, Svieta, Harmon, Bobi i Malakai radzili sobie tak jak i inni. Raz trafiali raz chybli. O dziwo Yashy szło całkiem dobrze. Oczywiście dziewczyna przypisywała każdy celny strzał łasce Imperatora. Flurr natomiast… cóż. Wystarczy powiedzieć, że strzelanie nie było jej mocną stroną.

Boom prawie środek. Lekcje strzelectwa z Bobim i dbanie o broń na coś się przydały. Gorzej tylko manewry szły. Raz miał strzelać raz nie. Coś niezdecydowany ten Pan Dowódca, ale ogólnie to wszystko chyba dobrze poszło. Pomyślał sobie Johnny kiedy przystanął na chwilę podczas ćwiczeń.

Wyglądało to w miarę dobrze. Nie perfekcyjnie. Na pewno nie na poziomie Cadian, ale to porównanie zawsze wypadało na korzyść tych ostatnich. Weterani będą z nich po pierwszej kampanii.
Rzucił na chwilę okiem na Yashę. Martwiła go. Flurr mniej. Flurr była typem który ginął w pierwszej bitwie, bądź przeżywali do końca kampanii. Yasha… fanatycy byli nie przewidalni. Potrafili utrzymać linię przeciwko demonom i Astartes, albo zrujnować perfekcyjnie dobry plan swoją gorliwością. Zanotował sobie w pamięci by z nią porozmawiać. Odrobina manipulacji mogła tutaj bardzo pomóc.
Prawidłowe słowa do prawidłowej sytuacji. Wszystko by oddział był na jak najwyższym poziomie.

Ćwiczenia trwały przez kolejne kilkanaście godzin. Kiedy wreszcie Sig poprowadził drużynę na pokład, który dzieliła z innymi, każdy gwardzista, myślał już tylko o spaniu. Nawet Yasha nie miała już siły choćby na jedną modlitwę co musiało być dowodem na to, że dziewczyna jest skonana. Flurr jakoś specjalnie na zmęczenie nie narzekała, ale oczywiście znów się nie umyła… w sumie, tym razem nikt się już prawie nie mył. Bobi na przykład umył się przy pomocy kubka z wodą, który zostawił przy swoim łóżku jeszcze rano.

Bobi był mentorem można by tak rzec Capahalli podczas służby. Zawsze miły zawsze pomocny, zawsze coś doradzi. Na przykład po ćwiczeniach nauczył Johnego jak szybko wziąć kąpiel. Problem tylko taki, że biedny Johny nie miał tak wszystko przemyślanego jak Bobi i nie zostawił sobie szklanki z wodą. Tak więc poszedł spać jak stał, a raczej jak spadł na wyrko po ćwiczeniach.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 20-06-2019, 20:36   #19
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Kolejnego poranka równo o piątej - co wiedzieliście gdyż przecież dźwięk pobudki zawsze był punkt piąta, Zerwaliście się z łóżek zlani potem. Ogrzewanie musiało zacząć działać kilkadziesiąt minut wcześniej, teraz termometr pokazywał 38 stopni na plusie...
Chcąc nie chcąc, każdy musiał założyć pełne umundurowanie i znaleźć się na korytarzu w czasie nie krótszym niż dziesięć minut.

Gdy tylko wybiegliście przed kajutę, do waszych nozdrzy doleciał duszący odór spalenizny.
Stan rozpoznał oficer medyczną, która dawała mu trening jeszcze na rodzinnej planecie, kobieta rozpychała się przez zatłoczony korytarz stojąc na czele pochodu niosącego nosze z ciałami. Wszystkie były zakryte materiałem lecz niektóre jeszcze się dymiły.

Okazało się, że w kilku kajutach temperatura wzrosła w krótkim czasie do ponad dziewięćdziesięciu stopni celsjusza…

Gorliwe modlitwy i palenie świeczek przyniosło rezultaty.
-Błogosławione duchy ogrzewania znów grzeją i chyba chcą nadrobić ten cały czas co było zimno- tonem trudnym do określenia.. Coś pomiędzy żartem, a stwierdzeniem faktu z drobiną przeświadczenia iż to cud no i nie zapominając o dawce głupoty w głosie z jaką Johny zwykł się wypowiadać.

Sigi tylko pokręcił głową, wyraźnie zamyślony.

- Imperator chroni… nawet przed kaprysami maszyn. - rzucił tylko, prowadząc swój oddział.

Poranną musztrę przerwała syrena alarmowa, z trzeszczących głośników rozległ się komunikat:
“Uwaga, opuszczanie Immaterium za 10

...9
8…
...7
6…
...5

Każdy próbował się czegoś złapać, wielu ludzi zaczęło się modlić. Yasha oczywiście, ale i Svieta, Malakai a nawet Bobi Flur ściskała jakiś plemienny totem.

4…
...3
2…
...1

Statkiem chwilę potrzęsło, na całym korytarzu zgasło światło pogrążając was w ciemnościach na pół minuty. Wreszcie ponad połowa lamp zapaliła się ponownie. Statek wrócił do realnej przestrzeni.

Stan rozejrzał się uważnie czy nikomu nic się nie stało. Nie skakał może często ale wiedział że przypadków rozbitych łbów albo złamań przy zakończeniu lotu nie brakuje. Na szczęście nie w jego oddziale. Będzie mógł zaoszczędzić na medykamentach. A przy okazji nie będzie musiał słyszeć jęczenia. Żeby jeszcze to dziecko przestało się tak siarczyście modlić…
-Ale Urwał! Ale to było dobre!- rzucił tylko Capahalla zbierając się po wyjściu z tego tam imumututu coś tam.

Tego dnia znów były ćwiczenia, choć krótsze, gdyż zaledwie po kilku godzinach przerwało je przybycie waszego porucznika. Teodor Sarvus nie należał do tych, którzy mówili “spocznij” toteż całą jego przemowę wysłuchaliście na baczność.
- Żołnierze! Znajdujemy się kilkanaście godzin drogi od planety Villes 4.
Villes 4, za sprawą podszeptów obcych prowokatorów, i podżegaczy wojennych, odwróciło się od światła Imperatora. Skorumpowany, samozwańczy gubernator planety, bezprawnie ogłosił secesję Villes 4 z Imperium. Jednak Imperium, nie może odwrócić się od ciemiężonego ludu, który nie pragnie niczego innego, jak powrotu pod Imperialną opiekę. Dowództwo kazało mi przekazać, że nasza podróż potrwała… znacznie dłużej niż przypuszczaliśmy. Z tego powodu duża część strategicznych informacji jakie zgromadziliśmy może nie być więcej poprawna. Nasza dywizja wraz z innymi przeprowadzi desant w okolicach jednego z większych miast na południowej półkuli planety. Naszym celem jest przede wszystkim zabezpieczenie tamtejszego portu kosmicznego. Planowane rozpoczęcie operacji nastąpi za 20 godzin. Następnym razem gdy usłyszycie alarm, będzie to sygnał do mobilizacji. To wszystko żołnierze, rozejść się!*

- Słyszeliście! Panie i panowie, jutro nastąpi wasz chrzest. Dziś daję wam spokój z treningiem. Odpocznijcie. Zmówcie modlitwę do Imperatora jeśli przyniesie wam to ukojenie. Sprawdźcie swój ekwipunek, i przekujcie swą wolę w stal! - Na twarzy Sigismunda pojawił się nowy uśmiech. Krwiożerczy i trochę straszny. Nikt z jego oddziału jeszcze takiego nie widział, choć Astra była w stanie go rozpoznać. - Jutro wyruszamy na kampanię przeciw zdrajcom. I na Złoty Tron, powiadam wam: Śmierć wszystkim którzy odwrócą się od Świętej Terry. Śmierć wrogom Imperatora.

Kiedy oddział się rozszedł, Sigi odetchnął głęboko. Poczuł dłoń na swoim ramieniu. Astra. Uśmiechała się, rzadki widok. Odwzajemnił uśmiech. Mieli stary zwyczaj: Ostatnią noc przed operacją zawsze spędzali razem. Przyjemnie. Odrobina nieba przed wspaniałym piekłem wojny.

Następnego poranka syreny alarmowe wyły już nieustannie. Sznur drużyn poruszał się truchtem przez pokłady korwety do wyznaczonych rejonów załadowania. Wasza drużyna jak i cała dywizja jak oraz trzy inne zostały skupione na płycie doku
Numer 2. Wszyscy wraz z całym sprzętem mieliście zająć miejsce na pokładzie jednego z dwóch stojących tam devouerów.
[MEDIA]http://2.bp.blogspot.com/-ssHa4iJRQlg/TbwfDTNsXOI/AAAAAAAAB3Q/pazdiMSF9Nc/s1600/devourer2.JPG[/MEDIA]

Podróż okrętem desantowym zajęła cztery godziny. Wszyscy uważali, że najgorszą częścią było wchodzenie w atmosferę, kiedy to co raz ktoś krzyczał, rzygał czy Tron wie co jeszcze się z niego wylewało. Na większości siedzeń brakowało pasów pewnie już od stuleci. Techkapłani skupiali swoją uwagę na zabezpieczeniu pozycji spakowanych na pokładzie pojazdów i gestie trzymania się kupy śmiertelnej załogi pozostawili samej załodze. Każdy więc starał się trzymać czegoś, zazwyczaj był to ktoś obok.

Wchodzenie w atmosferę było definitywnie złe, na pewno ktoś został zmiażdżony, zadeptany na śmierć.

Wchodzenie nie było jednak tak złe jak samo lądowanie, kiedy zerwał się pas mocujący jednego z leman russów.
[MEDIA]https://vignette.wikia.nocookie.net/warhammer40k/images/2/23/LemanRussTank00.png[/MEDIA]
Czołg przejechał bokiem po ładowni kosząc w kilka uderzeń serca dobre kilkanaście drużyn. Na dystansie kilkudziesięciu metrów ciągnęła się teraz mokra czerwona plama.

Komisarze, dowódcy oddziałów, pododdziałów, drużyn zaczęli wrzeszczeć na swoich podkomendnych i po kilku chwilach jednostki zmechanizowane oraz piechota zaczęła opuszczać transporter w zorganizowany sposób.
[MEDIA]http://vignette4.wikia.nocookie.net/warhammer40k/images/6/66/4708_cadian.imperial_guard.imperium.jpg[/MEDIA]


Lądowanie traktuje tu jak spadanie. Obrażenia od spadania losuje się 1k10 plus metry. Metry sobie odpuszcze… rzucam tylko 1k10
Kostnica
3 - nie chce mi się rzucać za każdego więc flat 3 dmg dla każdego.
Dla każdego za to rzucę na miejsce które dostało
Czyli 10k100
Kostnica
Johny 95, - lewa noga
Stan �-24 - lewa ręka
�-Sig 98 - lewa noga
Bobi �-23 - lewa ręka
Svieta 57 - tułów/plecy
Astra �-28 - lewa ręka
Flurr 15 - prawa ręka
Yasha 96 - lewa noga
Harmon �-66 - tułów/plecy
Malakai �-66 - tułów/plecy

Dla żadnego z was 3 rany to nie jest jeszcze coś poważnego
Na razie


Ostatnie, wyższe temperatury na okręcie w pewnym sensie przygotowały was na Villes 4. Planeta, przynajmniej na tej szerokości geograficznej była upalną dżunglą.

Czytaj: Vietnam do kwadratu


Kolumna leman russów skutecznie “wycinała” drogę dla piechoty. Do miasta było około dziesięciu kilometrów. Jak na razie w pobliżu nie było żadnych oznak wroga.

Nie licząc węży, robali i innego tałatajstwa, które natychmiast zaprzyjaźniło się z waszą skórą oraz każdym zakamarkiem waszego ubrania…

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 13-07-2019, 09:24   #20
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Oczywiście. Jakżeby inaczej. Kiedy był na Herkarath V, planecie pokrytej w całości pustynią, jego Cadianie dostali wsparcie Catachan. Ale kiedy specjaliści od walki w dżungli byli potrzebni, nie było ich w pobliżu. Cicho, pod nosem, tak by żołnierze nie słyszeli, Sigismund przeklnął swoje szczęście, i Munitorum za ich pomysły.

Po czterdziestu minutach byliście już niemal na przedmieściach. Astra trzymająca nadajnik vox odebrała rozkaz dla waszej drużyny:
“Na północny wschód od waszej pozycji znajduje się plac z jakimiś budynkami, jest tam jakiś ruch, jesteście najbliżej, zbadajcie to”

Faktycznie, szybko udało wam się dotrzeć do wskazanego miejsca.
- Ochronka - Yasha rozpoznała budynek natychmiast, według dziewczyny był to sierociniec, najprawdopodobniej prowadzony przez miejscowy oddział sororitas. Prócz prostokątnego, parterowego budynku, widzieliście też piaskownicę i kilka huśtawek. Na jednej siedziała mała dziewczynka, góra siedem lat.

Sigismund nie tracił czasu. Profesjonalizm, wpojony każdemu kto urodził się na najsłynniejszej planecie-fortecy Imperium wziął górę, niemalże natychmiast.

- Zora, Kowalsky, zabezpieczcie dziewczynę. Przesłuchajcie ją, dowiedzcie się co wie. Ostrożnie. To może być pułapka. Anova, Echo, zabezpieczyć perymetr. Jeśli ktokolwiek zacznie zbliżać się do budynku, chcę o tym wiedzieć. W przypadku ataku, ogień zaporowy. Utrzymać pozycję.

Spojrzał uważniej na budynek. Nie wydawał się specjalnie duży. Liczył na brak niespodzianek.
Parterowy budynek miał tylko jedno wejście, w postaci bramy przez którą mógłby spokojnie przejechać mały samochód. Brama była otwarta. Od zewnątrz nie było żadnych okien, ale wewnątrz znajdowało się patio.
[MEDIA]https://environmentaldiscovery.files.wordpress.com/2010/06/wgms-pirc-patio-0909-003.jpg[/MEDIA]
- Zephyr, Capahalla i Dylak. Zabezpieczacie prawe skrzydło budynku. Ja, Holt i Flur bierzemy lewe. Pokój po pokoju, i uważajcie z ogniem, możemy mieć tu cywili, bądź lojalistów. Jesteśmy w stałym kontakcie. Zrozumiano?
-Tak jest!- rzucił Johny i zawiesił sobie karabin laserowy na plecach, a do rąk chwycił swojego shotguna. W pomieszczeniach chyba lepiej się nada.

Tactica Imperialis: int Siga 30+0+30(bo to w sumie normalna rzecz)=60
rzut:Kostnica
98…
Na ile sierżant rozumiał sytuację, jego plan był świetny...



Johny wraz z Bobim i Astrą wpakowali się w pokój pełen dzieci.
[MEDIA]https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTkhboAPkQ1-CT7tV2CIM2ahgY0CB2EMY8Pb9dLHd-QUzY7ZpduOA[/MEDIA]
Pociechy z uśmiechem na ustach natychmiast rzuciły się w ich kierunku.
Widząc dzieci Johny zrobił to co widział w jednym filmie. Wypiął dumnie pierś i przybrał najbardziej bohaterską pozę, którą podpatrzył na jednym z plakatów z rodzimej planety. Słowa jakie wypowiedział też są z podpatrzone z niego.
Gwardia was ochroni!
Jeden z chłopczyków przekrzywił głowę po czym złapał się rękami nogi Johnego. Jego koledzy i koleżanki uczyniły podobnie i po chwili zarówno Johny Bobi i Astra byli ciasno oklejeni przez radosne maluchy.
I wtedy, w korytarzu pojawili się dorośli, prawdopodobnie nauczyciele, trzymający w dłoniach strzelby.

Kostnica
Kostnica
Kostnica
Tylko jeden trafia
Kostnica
W klatkę piersiową, Astrę
Kostnica
10 ran, pancerz ochrania przed 4rema zostaje 6
Astra jako standardowy guardsman npc ma 10 ran, dostała 3 jak każdy za londowanie, czyli zostało 7, teraz dostała 6 zostaje 1.


Belfrzy zaczęli strzelać zupełnie nie przejmując się losem dzieciaków. Te też jakoś specjalnie nie protestowały. Zarówno dorośli jak i młodzież miała nienaturalną determinację wymalowaną na twarzach.
Mimo unieruchomienia przez dzieciaki tylko Astra oberwała, na szczęście miała pancerz.
W tym samym czasie gwardziści usłyszeli wybuch, gdzieś na zewnątrz.


Sig, Furr i Malakai mieli po swojej stronie tą samą sytuację, przynajmniej dziesięcioro maluchów biegło prosto na nich.
I tak samo jak w przypadku Johnego, Bobiego i Astry, taktyka wroga była ta sama. Najpierw pijane wręcz radością dzieciaki przypeliły się do gwardzistów, później zza rogu wynurzyły się nauczycielki z bronią.

Kostnica
Kostnica
Kostnica
Wszystkie trafiają
Użyję tych samych rzutów na miejsca, wychodzi kolejno klatka piersiowa Siga, lewa ręka Furr, klatka piersiowa Malakaia
Obrażenia:
Kostnica
12 sig -4=8
Sig ma 13 ran, dostał 3 za lądowanie, zostało 10, teraz dostał 8, zostało 2
Kostnica
5 Furr -4=1. 7-1=6
Kostnica
10 Malakai -4= 6. 7-6=1


Nauczycielki nie szczędziły gwardzistom ołowiu. Na szczęście pancerze trzymały choć było blisko, szczególnie u sierżanta.

Stan skinął głową na Zore aby go ubezpieczała. Wyszedł na plac kierując się w stronę huśtawki spokojnym krokiem tak aby nie spłoszyć dziewczynki. Szedł powoli, broń trzymał w pogotowiu ale też nie omiótł nią placu aby nie wywołać w dziecku paniki. Starał się ocenić ile ma lat i bacznie obserwował jej zachowanie.
[MEDIA]https://previews.123rf.com/images/wavebreakmediamicro/wavebreakmediamicro1702/wavebreakmediamicro170206354/71512958-portrait-of-innocent-girl-smiling-in-a-park-on-a-sunny-day.jpg[/MEDIA]
Mijając piaskownice rzucił na nią okiem szukając możliwych śladów co mogło się tu dziać.
Zamki z piasku były chyba właśnie w trakcie oblężenia kiedy ich budowniczowie opuścili piaskownicę...
Rozglądał się też za ewentualnym schronieniem za które mógłby odbiec w razie ataku.
Plac był otwarty, najbliższym schronieniem był sam budynek ochronki.
Co tutaj robisz dziecko? - Zadał spokojnym głosem pytanie. - dlaczego jesteś sama?
- Nie jestem sama! - dziewczynka obwieściła zadowolonym głosem i zaczeła biec w stronę Stana.
Yasha przeładowała karabin, było pewne że za moment otworzy ogień do dziewczynki, no chyba, że ktoś spróboje ją przekonać by tego nie robiła.
Stój Yasha.- powiedział podnosząc rękę. Drugą ręką dał znać dziewczynce żeby się zatrzymałą. - A kto jest z tobą? Gdzie się podziała reszta dzieci?
Dziewczynka jednak nie zamierzała się zatrzymać, podbiegła do Stana i wyciągnęła przed siebie ręce. Wtedy też mężczyzna zobaczył co w nich miała. W jednej wyciągniętej przed siebie dłoni dziewczynka miała zawleczkę, w drugiej zaś idealnie pasujący do niej granat. Dziewczyna uśmiechnęła się zupełnie jakby wyczekiwała pochwały.
- Dlaczego nie ko… - dziecko zaczęło zadawać pytanie jednak krzyk Yashy ją zagłuszył
- Aaaa! - gwardzistka zaczęła strzelać w kierunku dziewczynki

Kostnica
Przeciwko 65, porażka


Niestety nie trafiła. Zresztą to i tak nie pomogło by na odbezpieczony granat.

Granat
Kostnica
5 ran
Kostnica
Lewe ramię
Pancerz ochranie przed 4 ranami, wchodzi tylko jedna


Stan wykazał się niesamowitym refleksem, setki godzin treningu zrobiły swoje, gwardzista odwrócił się na pięcie i rzucił do biegu, impet wybuchającego granatu rzucił go na kilka metrów do przodu ale o dziwo poza kilkoma paskudnymi ranami na prawym ramieniu przeżył wybuch!
Yasha leżała kilka kroków dalej i też wyglądała na całą. Nie można tego jednak było powiedzieć o dziewczynce, wszystko dookoła było nią obryzgane.
Z budynku zaś dobiegły strzały.*
-Yasha? Żyjesz? Noż by ich wszystkich czerwie jebały. Żeby mnie granatem? - ziewnął aby usunąć efekt głuchoty z uszu.
Zora starła z twarzy sadzę i flaki, po czym pokiwała głową mimo iż cała trzęsła się z szoku.
- Tyle było z zabiezpieczenia dziewczynki. Tu nie ma co już zabezpieczać. Pod ścianę i dołączamy do sierżanta. - wskazał na kompleks po czym trzymając w ręce laspistol zaczął grzebać w plecaku za czymś co mogło posłużyć za bandaż aby załatać ramię.

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172