Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-11-2019, 14:43   #1
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
DEA

Czas: 2020.01.30 cz
Miejsce: Los Angeles, siedziba DEA, biuro agentów
Warunki: jasno, ciepło, sucho, klimatyzowane wnętrze biura






Raport kryminalny był nudny w swojej rutynowości. No tak rutynowy, że aż nudny. Może dla kogoś z zewnątrz albo jakiegoś świeżaka co oglądał akta sprawy z denatem w roli głównej może i by to coś ruszało. Ale nie dla zawodowego szeryfa, gliniarza czy koronera co już takich akt naoglądał się mnóstwo. Albo agenta DEA. Lub agentki. A nawet agenta specjalnego. Takiej co miała swoje biurko w biurze DEA w Mieście Aniołów. Ale kto wie, może za parę lat będzie miała własny gabinet? Jakby dobrze poszło. Na początek właśnie z tą sprawą. Tej z tym rutynowym, nudnym raportem.

Męskie dłonie po raz kolejny przewróciły raport na kolejną stronę aby oczy miały szansę wychwycić to co do tej pory było tak żałośnie rutynowe. No ale było żałośnie rutynowe! Nie było czego się przyczepić. Po prostu samobójstwo. Wszystko na to wskazywało. Pewnie dlatego sprawa, mimo, że świeża miała już status zamkniętej. Akta były kopią akt przesłanych z Metro* do jakiej trafiła ta sprawa.

Policyjne akta były też standardowe. Opis miejsca zdarzenia, jakiś hotel który agentowi przeglądającemu akta z niczym szczególnym się nie kojarzył. Po prostu jeden z licznych hoteli w słonecznym LA i tyle. Standard. Czas zdarzenia 15-sty stycznia tego roku. Prawie równo 2 tygodnie temu. W tym hotelu było wiele pokojów do wynajęcia i w jednym z nich miało miejsce “wydarzenie” jak to się mówiło w policyjnym slangu. Też standard. No i w tym pokoju było takie jedno okno. W chwili robienia zdjęć przez techników kryminalnych rozbite. Co dziwne nie było. Zazwyczaj jak ktoś wypadał przez zamknięte okno to trudno było aby nie rozbić szyby. A tak to właśnie wyglądało na zdjęciach.

Oczywiście było sporo zdjęć ciała. Rozwalonego na chodniku przed hotelem. Trup na miejscu. To też dziwne nie było. Tak się zazwyczaj kończyły skoki z 10-go piętra. Było też sporo zdjęć od koronera, z sekcji zwłok. Zwykłemu cywilowi z ulicy może trudno byłoby to oglądać. Bo widok nie był zbyt przyjemny. Tak jak to po upadku ciała z 10-ciu pięter bywało. Nienaturalne powykręcane kończyny i nieprzyjemnie wyglądające obrażenia. Tak, nic przyjemnego. Tym bardziej, że ciało należało do kobiety. Na oko gdzieś między 30 - 40 lat. Co zresztą też potwierdzały akta policyjne. Dokładniej 34 lata. Ani już tak całkiem młoda ani jeszcze tak całkiem stara. Tak średnio. W sile wieku.

Denatka nazywała się Alyssa Salvado. Pracowała w firmie turystycznej. Była ekspertem od zawierania nowych kontraktów, wyszukiwania nowych miejscówek i potencjalnych hoteli, lotnisk, firm taksówkowych i wypożyczalni samochodów z jakim z kolei jej firma mogła zawrzeć umowy aby z kolei “Caribbean Tourism” mogła organizować nowe wycieczki dla swoich klientów. Według raportu Metro w owym hotelu 15-go zatrzymała się razem z dwoma kolegami z pracy. Ona miała osobny pokój a oni sąsiedni. Mieli pracować nad nową trasą do Wenezueli z jakiej właśnie wrócili. Ale Alyssa była jakaś smutna i przygnębiona, dość szybko się zawinęła do swojego pokoju. A jakąś godzinę później miała już na swoim koncie skok z 10-go piętra. Jej koledzy byli tym kompletnie zaskoczeni i po fakcie pluli sobie w brody, że dali jej odejść samej. Wspominali ją ciepło, jako sumienną i pochłoniętą pracą koleżankę. No wydawało się, że przechodziła ostatnio jakiś kryzys no ale, że aż taki to żaden z nich się nie spodziewał. Szok i zaskoczenie. Tak mówiły policyjne zeznania. W papierach były ich personalia, adresy i telefony.

Status cywilny - singielka, z rodziny dwoje rodziców i 2 lata młodszy brat, też tak jak ona zamieszkali w LA. Chociaż każde pod innym adresem. Śladów włamania do pokoju hotelowego nie znaleziono. Za to znaleziono w bagażach denatki leki na depresję. Do akt było dołączone krótkie zaświadczenie od lekarza który jej wypisał te leki z dołączoną opinią o tej długotrwałej depresji Alyssy. No i raport techników policyjnych o tym, że okno zostało wybite od wewnątrz. Znaleziono ślady odcisków palców czterech osób. Z czego trzy zidentyfikowano prawie od razu jako denatki i jej dwóch kolegów z pracy. Ci wyjaśnili, że początkowo rozmawiali w pokoju Alyssy a dopiero później zeszli do hotelowej restauracji. Czwarty z odcisków zidentyfikowano po kilku dniach i okazało się, że należał do hotelowej sprzątaczki. Miał pewne prawo się tak znaleźć bo rano sprzątała pusty jeszcze pokój, w południe wprowadziłą się Alyssa, wieczorem było to spotkanie no a w okolicach północy mieli już trupa Alyssy rozbitego wśród szklanych odłamków na hotelowym chodniku.

Był jeszcze raport koronera z sekcji zwłok. Na ciele było sporo ran. Ale wyglądało na to, że wszystkie mogły powstać albo od zderzenia z szybą podczas skoku z okna albo od zderzenia z chodnikiem 10 pięter niżej. Nic szczególnego w takich okolicznościach. Standard. Żadnych cięć, postrzałów, śladów pobicia czy innych takich co by wskazywało na udział osób trzecich w tym zdarzeniu. Brak nasienia w drogach rodnych sugerował, że nie odbyła stosunku przed śmiercią. Treść żołądka też nie budziła żadnych podejrzeń. Plus raport z toksykologii wskazujący na przedawkowanie psychotropów. Pasowały do tych leków jakie znaleziono w pokoju denatki. Co więcej badania wskazywały na to, że sporo ich nadużywała od dłuższego czasu. Od miesięcy, może nawet od lat. W dzisiejszych czasach, dla ludzi sukcesu to też standard. Na wszystko brało się pigułkę. Na pobudzenie, na powera, potem na rozluźnienie, na zapomnienie, na zaśnięcie… Standard. Nic ciekawego.

Ani Alyssa ani jej koledzy z firmy nie byli wcześniej karani. Nie figurowali w żadnym rejestrze podejrzanych czy terrorystów. Też więc i pod tym względem nie było się właściwie do czego przyczepić. Wszystko wskazywało na to, że nadużywająca od dłuższego czasu psychotropów, nowoczesna kobieta sukcesu w końcu nie wytrzymała presji, miała jakiś kryzys który zakończył się w pokoju na 10-ym piętrze skokiem z okna. Samobójstwo. Brak innych przyczyn czy podejrzanych. Toksykologia i wywiad rodzinny nic nie wykazał. Sprawa do zamknięcia. No i chłopaki z Metro właśnie dlatego zamknęli sprawę. I odkładając tą kopię ich akt agent specjalny DEA musiałby się zgodzić z ich wnioskami. Wydawały się słuszne. Ale chłopaki z Metro nie miały tej drugiej teczki jaka leżała na jej biurku.





Druga teczka była opatrzona orłem z firmowego logo DEA. Czyli to już były prywatne akta Agencji. A tam było więcej zdjęć niż tekstu. Widać było sylwetkę kobiety, w bejzbolówce, ciemnych okularach, rozpiętej koszuli i krótkim topem pod spodem odsłaniającym płaski brzuch. Do tego krótkie szorty i luźne buty. Bardzo luźny, turystyczny strój. Edward odruchowo zauważył, że kobieta na zdjęciu nie miałaby gdzie ukryć kabury z bronią. Chyba, że z tyłu za paskiem. Ale to pewnie zboczenie zawodowe.

Kobieta na zdjęciu szła jakimś korytarzem. Wyglądało jak jakimś hotel. Seria zdjęć była robiona od wyjścia z windy gdzie rozmawiała z jakimś mężczyzną. Też wyglądał jak jakiś turysta. Ale widocznie on został w windzie a ona właśnie poszła dalej korytarzem. Mężczyzna w windzie miał zaczernioną głowę. Czyli albo był jednym z tajnych agentów DEA albo podejrzanym. Zdjęcia były na tyle wyraźne by sporo dostrzec ale robione pewnie z ukrytej kamery albo może i z ręki tak by nie wzbudzić podejrzeń kobiety, że robi jej się zdjęcia. Przez co wyszły trochę niewyraźnie.

Kobieta sfotografowana na tym korytarzu mogła być ubrana lekko jak na ciepły klimat bo w Wenezueli o tej porze roku było gorąco. Może nawet goręcej niż w Kalifornii. Dokładniej na Margaricie. Jednej z wysp na północnym wybrzeżu Wenezueli, południowej odnodze Karaibów.

Tekstu raportu kolegów z tej pewnie tajnej misji DEA na tej Margaricie właściwie było jeszcze mniej niż zdjęć jakie przesłali. Tak naprawdę o kobiecie ze zdjęcia nic nie wiedzieli. Cyknęli jej fotki tylko dlatego, że rozmawiała w tej windzie z jednym z podejrzanych. To widać było tylko przez moment gdy właśnie drzwi windy się otwarły i ona wysiadła a on pojechał dalej. Tylko dlatego tajniak DEA cyknął jej te fotki. Mogła być kimkolwiek. Od przypadkowej turystki którą ktoś zagadał czy o coś pytał aż po jakaś kurierkę czy kontakt mafii. I chociaż więcej się nie pojawiła to chłopaki z Margarity, ze względu na te drugie możliwości, praktycznie w ciemno wysłali ten żałośnie krótki raport do swojej jednostki macierzystej w El Paso by to sprawdzili. I te fotki cyknęli 10-go stycznia tego roku. Parę dni przed wydarzeniami w LA.

Wenezuela bowiem kojarzyła się z prezydentem lubiącym Rosję co w naturalny sposób drażniło USA. Ale też była ciekawym i popularnym rajem turystycznym a Margarita była perłą w turystycznej koronie Wenezueli. Jak wykazał szybki research było tam lotnisko zdolne przyjmować transoceaniczne loty z Europy albo USA. Cała wyspa obfitowała w wygodne hotele na każdą kieszeń, zwłaszcza te pełną dolarów, euro albo funtów. Bo ceny na wyspie w tych walutach były o wiele tańsze niż na domowych pieleszach za podobne usługi. No i ta cała turystyczna egzotyka. Wyspa szczyciła się prawie dwiema setkami malowniczych plaż i tych popularnych i pełnych turystów jak i te które nadal mogły pokusić się o miano dzikich i dziewiczych. Do tego wypożyczalnie żaglówek, jachtów, skuterów wodnych, sprzętu do nurkowania, wspinaczki po górach, zwiedzanie posthiszpańskiego starego miasta i fortu, nocne kluby, lokalny i porty zdolne przyjąć prywatne jachty amerykańskich czy europejskich turystów albo całe statki wycieczkowe. I jeszcze ten barwny koloryt w smukłych bikini lub barwnych szortach o serdecznym, białym uśmiechu. No całość to ideał turystycznego raju.

Ale tak to mogło pewnie wyglądać dla kogoś z ulicy. Dla agentów DEA, Wenezuela miała też drugą, mroczniejszą twarz. Działały tam lokalne kartele narkotykowe nastawione nie tyle na lokalny rynek ale ile właśnie na eksport. Więc chociaż przeciętnemu zjadaczowi chleba z kartelami narkotykowymi kojarzyła się głównie Kolumbia, Meksyk, może ktoś bardziej obyty wspomniałby Afganistan ale raczej nie Wenezuelę. Ale właśnie kraj wciśnięty między Kolumbię, Brazylię i Gujanę był ważnym krajem tranzytowym przez jaką wiodły ważne szlaki tranzytowe wiodące między innymi z Kolumbii. A potem dalej, przez Karaiby i do Meksyku albo bezpośrednio do USA. A dla każdego agenta DEA było jasne, że punktem kluczowym dla tych szlaków były karaibskie wybrzeża tego południowoamerykańskiego kraju. A Margarita właśnie leżała wręcz idealnie. I pewnie coś takiego sprawdzała ta zagraniczna komórka DEA która przysłała ów cieniutki raporcik o tej kobiecie w bejzbolówce. No i właśnie ci z tej Margarity, powiadomili o niej swoje rodzime biuro w El Paso.

A ci z El Paso, nie mając żadnych danych poza tymi zdjęciami wrzucili je do przemielenia swojemu komputerowi ze specowym algorytmem do odnajdywania twarzy. Ten przemielił nie wiadomo ile danych i wypluł to. Dłoń Edwarda sięgnęła po trzeci element z tej skromnej paczki dokumentów jakie szef jej przekazał dziś rano. Gazetę. Właściwie jej fotokopię. Artykuł lokalnej gazety, “Daily LA”. Raczej tanie, codzienne czytadło przeznaczone dla mas. Artykuł z trzeciej strony. Od końca. Z lokalnej kroniki kryminalnej. Takiej od kradzionych aut, pobić, włamań i gwałtów. Gdzie napad z bronią w ręku albo obława na dilerów była sensacją o jakiej można było pisać przez tydzień. A potem jeszcze wracać po kolejnych tygodniach i miesiącach. Więc jak ktoś wyskakiwał z okna na 10-tym piętrze no to było w sam raz aby wrzucić to w tą rubryczkę. Nomen omen do artykułu były dołączone dwa zdjęcia. Pierwsze i główne to tego rozbitego okna. Robione pewnie przed hotelem z ziemi sądząc po perspektywie. Pewnie przez jakiś obiektyw. Drugie dzięki któremu algorytm do wyszukiwania twarzy zwrócił uwagę na ten artykuł to było zdjęcie kobiety. Bardzo podobnej do Alyssy Salvado. Sam artykuł był taki sam jak cała “Daily LA” czyli plotkarski i nastawiony na tanią sensację. I nie było w nim nic czego Samantha już nie dowiedziałaby się z dwóch poprzednich teczek. No ale było to zdjęcie.

No i z tymi zdjęciami też było ciekawie. Niby było ich całkiem sporo. Ale czy wszystkie przedstawiały tą samą osobę? Pierwsze zdjęcia jakie przeglądał Hoover były te z policyjnego raportu. Pierwsze zrobione przez techników kryminalnych z miejsca zdarzenia. Czyli zanim zapakowali ciało do worka, gdy jeszcze leżało na chodniku. Ale krew, rozcięcia, luźne włosy denatki zasłaniające jej twarz czyniły rysy twarzy niewyraźnymi. Nawet gdy na serii zdjęć odsłonięto te ciemne włosy aby ukazać twarz to te rozcięcia i krew czyniły tą twarz niezbyt czytelną. Ani niezbyt przyjemną.

Kolejne pochodziło z tej samej teczki ale tym razem od koronera. Tutaj dominowała zimna, schludność kostnicy i trupia biel. Twarz została obmyta z krwi a włosy ułożone ciasno przy albo pod głową by nic nie zasłaniało rysów twarzy. Tyle, że ten cały beton i szkło oraz impet zderzenia jakie przenicowały tą twarz sprawiały, że wyglądała jak ofiara ciężkiego pobicia. Nienaturalnie zdeformowana tymi świeżymi rozcięciami i opuchliznami. Chociaż twarz dało się rozpoznać no to już trudniej było domyślić się jak wyglądała ta twarz przed tym zdarzeniem.

Druga twarz tej kobiety pochodziła z gazety. Przedstawiało Alyssę ale chyba było skądeś wycięte. Pewnie z jakiegoś zbiorczego zdjęcia bo twarz kobiety patrzyła się prosto w obiektyw kamery. Ale zdjęcie było powiększone na tyle, że ostrość bynajmniej nie koncentrowała się akurat na jej twarzy. Tutaj kobieta była w jakiejś białej czapce z daszkiem i chyba z kotwicą przez co wyglądała na jakąś marynarską. Ciemne włosy miała upięte z tyłu pewnie w jakiś kuc czy kok by można było nosić tą czapkę. Sprawiało wrażenie, że to zdjęcie z jakiegoś rocznika absolwentów lub innej okazji gdzie się robi grupowe, pamiątkowe zdjęcia. Niestety artykuł w gazecie nie fatygował się wyjaśnić skąd jest to zdjęcie.

Kolejna twarz ciemnowłosej kobiety to te z hotelowego korytarza z Margarity. Tutaj też miała czapeczkę ale tym razem bejzbolówkę. I ciemne okulary. A ciemne, długie włosy związane w koński ogon. Zdjęcie pewnie robione z ręki i w ruchu więc znów trochę nieostre.

Na wszystkich zdjęciach wydawała się sfotografowana ta sama osoba. I ta z gazety, i ta z chodnika, na stole sekcyjnym koronera i w wenezuelskim hotelu. Tak. Podobna. Ale czy ta sama? Po to właśnie szef wezwał dzisiaj rano Edwarda do swojego biura gdzie przekazał jej tą niezbyt dużą paczkę z aktami tej sprawy. Miał znaleźć odpowiedź na pytanie. Czy ta kobieta znaleziona na hotelowym chodniku to ta sama jaką ich koledzy sfotografowali na Margaricie? I kim była? Czy coś ją wiązało z kartelami narkotykowymi? I co z jej nagłą śmiercią? Samobójstwo?

Zbieżności trochę było. Ci z Margarity nie mieli pojęcia kim była kobieta jaką sfotografowali. Ale czas w jakim to zrobili, jakieś 3 tygodnie temu pasował do tego co w zeznaniach mówili koledzy Alyssy, że byli w Wenezueli. Chociaż nie było sprecyzowane gdzie dokładnie. Osoba na wszystkich tych zdjęciach mogła być Alyssą Salvado. Ale nie musiała. Żaden porządny sąd by nie uznał takiego lichego dowodu. Trzeba było zdobyć dowody, że ta kobieta w bejzbolówce co 3 tygodnie temu wysiadła z windy w hotelu na rajskiej wyspie to ta sama co roztrzaskała się o hotelowy chodnik w LA niecały tydzień później. Albo udowodnić, że to dwie różne osoby.

A jeśli to ta sama to robiło się naprawdę ciekawie. Lub podejrzanie jeśli ktoś wolał. Bo kobieta w kwiecie wieku popełnia samobójstwo tydzień po tym gdy cyknęli jej fotkę agenci DEA? Przypadek? No właśnie na te wszystkie pytania miała odpowiedzieć Samantha. Tak jej rano powiedział szef.

- Słyszałem, że się nudzisz w pracy i nie masz co robić. No to zajmij się tą sprawą. Ci z Metro twierdzą, że to samobójstwo. Ale nasi koledzy z El Paso chcą mieć pewność. Resztę masz w aktach. - przywitał się z nim gdy usiadł w jego gabinecie i wskazał przygotowaną paczkę, mniejszą nawet od standardowego pudełka na buty.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 26-01-2020 o 22:49. Powód: Zmiana personaliów BG w tekście.
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172