Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-08-2020, 23:42   #121
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Gwardzista postanowił poczekać chwilę. Zakładał, że skoro kuchnia dopiero otwierała interes na dzisiaj, niebawem jeden z kucharzy będzie musiał udać się do spiżarki po dodatkowe składniki. Czekał na odpowiedni moment, by podążyć za odłączoną od stada owieczką i uderzyć zza pleców.

Niestety albo kucharze zdążyli przynieść sobie zapasy wcześniej, albo też spiżarka znajdowała się bezpośrednio przy kuchni, co byłoby wygodnym rozwiązaniem. Tak czy inaczej nikt kuchni nie opuścił. Za to dwie pary nóg zaczęły schodzić po schodach. Zere’el miał za sobą tylko pusty korytarz, prowadzący do drzwi wyjściowych, ale musiał znaleźć jakąś kryjówkę, jeśli chciał uniknąć zauważenia.

Na korytarzu nie widział jednak żadnej dobrej kryjówki. Ciężko było wymyślić w ułamku sekundy coś dobrego. Po prostu... Zgasił światło na schodach i korytarzu. Zamierzał wykorzystać ciemność, by znaleźć się za swoją ofiarą. Wtedy będzie mógł zagrozić jej, bez ujawniania oblicza.
 
Bardiel jest offline  
Stary 25-08-2020, 19:54   #122
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Plan C-SGK1 zdawał się sprawdzać. Wyczekał na odpowiedni moment, wówczas szybkim ruchem zbliżył się do walczących ucznia i Żurawia, i celnym ciosem obezwładnił drugiego z nich. Jednocześnie złapał za rękę zaskoczonego sprzymierzeńca i ruszył czym prędzej w stronę Rottoro. Olbrzym jednak, najwyraźniej nie wiedząc jakie są intencje towarzysza, odsunął się nieco na bok, skutkiem czego android nie był w stanie dobrze go chwycić. Po przeleceniu przez kilka kolejnych skrzyżowań, Rottoro, który był raczej taszczony po ziemi niż ciągnięty w górę, wymsknął się C-SGK1 i upadł na brukowaną ulicę.

C-SGK1 zatrzymał się kilkanaście metrów dalej. Rozejrzał się pospiesznie wokół. Do murów kompleksu wciąż było daleko. Rottoro, który podniósł już się na nogi, zdawał się zdezorientowany, zerkał raz na androida, raz w kierunku skąd za kilka sekund nadejdą Żurawie. Uczeń zdążył się wyrwać z chwytu swego towarzysza.

- Co ty robisz?! - krzyknął olbrzym.


Schodzącymi okazała się dwójka ochroniarzy, która o dziwo, nawet nie przejęła się zgaszonym światłem w korytarzu, prowadzącym do wyjścia. W końcu pozostałe korytarze były wciąż oświetlone i właśnie jednym z takich para zaczęła się oddalać od Zere'ela.

Gwardzista ruszył za nimi, starając się nie wydawać żadnego dźwięku. Nie znał ich poziomu siły, ale nie wyglądali na mocniejszych od ochroniarzy, których już załatwił. Szybkie uderzenie w głowę obaliło idącego z lewej strony mężczyznę na ziemię. Zanim ten z prawej zdążył się obrócić, już miał rękę wykręconą za plecy, a twarz zasłoniętą dłonią. Ransan ostrzegł swojego więźnia by nie krzyczał.

Napierając mocno z biodra na pobliskie drzwi, wyłamał je, robiąc trochę hałasu, ale za mało by zwrócić uwagę kogoś w innej części domu. Wszedł tam pospiesznie, przymykając za sobą drzwi. Zapalił światło. Pomieszczenie okazało się sypialnią, najwyraźniej kogoś ze służby, bo było dość ubogo urządzone. Ale mógł tutaj porozmawiać ze schwytanym strażnikiem.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col


Ostatnio edytowane przez Col Frost : 27-08-2020 o 17:12.
Col Frost jest offline  
Stary 27-08-2020, 21:50   #123
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Ratuje wam życie - warknął android - Naszym zadaniem nie jest walka tylko uwolnienie jeńców. Szybko, schowajmy się, jak pościg nas minie udamy się przed bramę, tam powinni być obaj z Tienem. Za dwa zakręty widziałem opuszczony dom. Szybko. Pozwól mi was ponieść. Ja nie emanuję Ki.
 
Mike jest offline  
Stary 02-09-2020, 21:41   #124
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Rottoro i jego towarzysz patrzyli się przez chwilę z ogłupiałymi twarzami na androida, zapewne niewiele rozumiejąc z jego przemowy. Spojrzeli też na siebie nawzajem i wówczas najwyraźniej pojęli sens wypowiedzi C-SGK1.

- No dobra - Rottoro wzruszył ramionami i tylko tyle zdołał uczynić.

Android porwał go bowiem, wraz z uczniem, i pociągnął wzdłuż uliczek kompleksu. Z tyłu widział już zbliżających się Żurawi. Żurawi, którzy nie obciążeni dodatkowym balastem, poruszali się zdecydowanie szybciej.

- A co z innymi? - spytał Rottoro.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 02-09-2020, 21:58   #125
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Pozostali zostali uwolnieni i nakarmieni magiczna fasolą - odparł android - kazałem im uciekać i nie wdawać się w niepotrzebne walki. Wy obaj ściągaliście na siebie uwagę strażników, a teraz gonią nas trzech, reszta powinna mieć spore szanse na ucieczkę.
Skręcił kolejny raz znikając z oczu pościgu.
- Zaczekajcie tu - powiedział wrzucając ich przez okno do opuszczonego budynku. Sam pomknął szybciej, sklecając jeszcze parę razy by w końcu za którymś zakrętem schować się w bramie i przepuścić pościg.
 
Mike jest offline  
Stary 09-09-2020, 20:26   #126
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Ani Rottoro, ani drugi uczeń nie spodziewali się, że zostaną w jednej chwili porzuceni. Jęk zaskoczenia, albo rozgoryczenia, trudno ocenić, wydobył się z ich gardeł, gdy z brzękiem szkła wpadli do jakiegoś budynku, który C-SGK1 uznał za opuszczony. Na szczęście pogoń czyniła jeszcze więcej hałasu, przekrzykując się nawzajem i ściągając kolejnych kompanów. Najwyraźniej nie usłyszeli nic z tego, co działo się przed nimi, albowiem przemknęli obok kryjówki dwójki adeptów Tiena, nawet nie zwalniając.

Gdy android wykorzystał odpowiednią chwilę by się ukryć w jakimś zaułku, zauważył że mijających go Żurawi było już siedmiu. Pognali jednak dalej, a potem, najpewniej dlatego, że nie mogli zlokalizować intruza, rozdzielili się na najbliższym skrzyżowaniu.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 09-09-2020, 22:24   #127
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
CSGK-1 chyłkiem wycofał się, przeleciał przez podwórko wewnątrz kamienicy i wyszedł z drugiej strony. Rzecz jasna zanim wyszedł upewnił się, że nie wpadnie na inny patrol. Starał się być jak najmniej na widoku z góry, gdyby komuś przyszło do głowy wznieść się i obserwować teren.
W końcu gdy upewnił się, że zgubił pościg, uważnie się rozglądając udał do budynku gdzie ukrył kompanów.
 
Mike jest offline  
Stary 16-09-2020, 14:21   #128
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Marduk zdębiał, zaskoczony. Nie spodziewał się tutaj tak potężnego osobnika. Rozsądek podpowiadał mu że lepiej będzie wycofać się po wsparcie….

- Twoi ludzie nas tutaj zaatakowali, ale widzę że posprzątaliście trupy… jesteśmy Saiyanami i zakładamy bazę na tej planecie. - Odparł rzeczowo, jednocześnie podlatując trochę w górę by wrogom trudniej było wziąć go w kleszcze.

- Przede wszystkim jesteście zdrajcami - odparł tajemniczy olbrzym bez cienia emocji w głosie. - A ty lepiej wyląduj z powrotem na ziemi, jeśli nie chcesz pożegnać się z życiem.

- Jakimi zdrajcami, nie mam pojęcia o czym mówisz!? - odkrzyknął szczerze zdziwiony Marduk.
- I co mam się tak po prostu tobie poddać!?

- Och, wcale nie musisz - na twarzy nieznajomego pojawił się krzywy uśmieszek. - Nawet bym wolał żebyś się nie poddał.

- Xela, leć szybko do bazy! - zawołał Marduk, wzlatując wyżej i jednocześnie wysyłając w stronę potężnego wojownika i jego ludzi obszarowy atak Ki.

Saiayński wojownik nie tracił czasu, przywołując swoją najpotężniejszą technikę - obręcz Ki, która nagle pojawiła się wokół zaskoczonych przeciwników niczym świetlista sieć, po czym eksplodowała, odrzucając ich do tyłu. Przewrócili się bez większego uszczerbku, poza jednym zielonoskórym żołnierzem, który złapał się w bólu za skręconą rękę.

Xela, zgodnie z jego rozkazem, spróbowała uciec korzystając z tego że zajmował przeciwników. Niestety olbrzymi wojownik otrząsnał się na tyle szybko by trafić w nią pociskiem energii, a dwóch żółnierzy dogoniło w locie, zadając serię szybkich ciosów z dwóch stron, przed którymi Saiyanka musiała desperacko się osłaniać. Nie poddawała się jednak i jeden z tajemniczych obcych upadł na ziemię cały we krwi po jej esplodującym ciosie.

Marduk nie miał czasu zbytnio przejmować się towarzyszką, gdy na chwilę stracił z oczu jednego z przeciwników ten wymierzył mu bolesne kopnięcie w plecy. Obrócił się próbując chwycić wroga za nogę i przewrócić, niestety tamten zdążył uskoczyć.

Kątem oka zobaczył jak ranna i osmalona Xela opada z okrzykiem bólu na ziemię po kolejnym pocisku Ki wystrzelonym przez wojownika. Syknął, wściekły na siebie że nie wziął ze sobą Rocha i Piora, z nimi jego szanse byłyby duże większe.

Dwóch żołnierzy skoczyło na niego by pomóc towarzyszowi. Marduk nie zdołał sparować ciosu pierwszego z nich, który boleśnie trafił go w ramię, ignorując bół uskoczył przed kopnięciem kolejnego, a następnie chwycił ostatniego napastnika za ramię, używając impetu jego ataku by obalić go na ziemię.

- Zostawić go! - krzyknął tajemniczy olbrzym. - On jest mój!
- Na te słowa trójka żołnierzy wycofała się posłusznie, choć Saiyanin domyślał się że gdy podejmie próbę ucieczki podążą za nim...

- No to zobaczmy co potrafisz.. - mruknął Marduk, lecąc z impetem na olbrzyma. Niestety, tamten wcześniej zdążył trafić go pociskiem Ki i uszkodzić wzmocniony pancerz na piersi Marduka. Ten czując coraz większą wściekłość, wpadł z impetem na przeciwnika, obalając go na ziemię i zasypując gradem szybkich ciosów, z których jeden chyba dosięgnął szczęki wroga, z której popłynęła strużka krwi.

Wielki wojownik wściekle odepchnął od siebie Marduka, ciskając w niego kolejnym pociskiem Ki. Saiyanin czuł jak jego pancerz zaczyna się rozpadać a jego ciało robi się coraz bardziej poparzone od eskplozji, jednak odepchnął to uczucie od siebie i kopnięciem z półobrotu trafił w kolano wstającego na nogi przeciwnika.

Olbrzym odpowiedział serią potężnych ciosów pięścią, które spadły na Marduka niczym uderzenia gigantycznego młota. Tejemniczy przeciwnik okazał się być nie tylko silny ale i niespodziewanie szybki, i rannemu wojownikowi nie udało się uchylić przed wszystkimi ciosami. Poczuł jak pęka mu żebro i pancerz rozpada się zupełnie. Czyżby miał tu zginąć? Rozsądek podpowiadał mu by się poddał, ale jego pierwotna, dzika strona, którą po przeżyciach na Assarii starał się w sobie kontrolować zaczęła przejmować kontrolę. A dla niej liczyło się już tylko zwycięstwo.

Splunął krwią i wydając z siebie wściekły ryk, zasypał przeciwnika gradem szybkich i brutalnych ciosów, z których jeden chyba zmiażdzył mu nos. Instynktownie udało mu się tym razem odbić kolejny atak Ki ale potem kolejny cios giganta trafił go w głowę. Zapadła ciemność...

 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 16-09-2020 o 19:36.
Lord Melkor jest offline  
Stary 17-09-2020, 09:04   #129
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Zere’el nie wypuszczał ochroniarza z żelaznego uchwytu. Nie chciał by ten obrócił się i dostrzegł jego twarz, bądź charakterystyczny napierśnik wojskowy.
- Płacą ci na tyle, żebyś ginął? - zapytał retorycznie gwardzista, siląc się na niższy i chrypiący ton głosu. - Kiwnij głową, jeśli będziesz grzeczny. Chyba, że wolisz mieć skręcony kark…

Ochroniarz kiwnął delikatnie, niemal niezauważalnie głową, jakby się bał wykonać bardziej gwałtowny ruch.

- Yllian Girmo. Gdzie jest? - wycedził Zere’el nieznacznie odsuwając dłoń od ust ochroniarza. Gotów był w każdej chwili pochwycić go ponownie, gdyby tamten próbował czegoś ryzykownego.

- Wyjechał… Parę dni temu - odpowiedział ochroniarz drżącym głosem. - Nie wiem dokąd - dodał, jakby dla pewności.

Zere’el mocniej nacisnął na wykręconą rękę ochroniarza, by zadać ból. Czuł, że staw znajduje się na granicy wyłamania.
- Nie mam czasu na gierki. - warknął gwardzista. - Jak nie powiesz mi nic użytecznego to skończysz w szpitalu. A jeśli skłamiesz to wrócę po ciebie. Zrozumiałeś?

Strażnik zawył z bólu, ale Zere’el zasłonił mu usta dłonią, tłumiąc ten odgłos.

- Proszę, nie łam mi ręki - załkał, gdy nacisk Ransana nieco zelżał i znów mógł mówić. - Nic więcej nie wiem, jestem zwykłym strażnikiem. Widziałem Ylliana jak wyjeżdżał swoim śmigaczem pięć, może sześć dni temu. Od tamtej pory się tu nie pokazywał. Nic więcej nie wiem, przysięgam!

Żołnierz zacisnął mocniej szczękę, niemal zgrzytając zębami. To była cholernie niesatysfakcjonująca odpowiedź… Czyżby przybył tu na marne? Wyglądało na to, że ogłuszył kilku strażników i zniszczył sporo sprzętu kompletnie po nic. Lada moment będzie miał na karku całą ochronę posesji, a później policję. I nawet nie dorwał porywacza!
- Opisz ścigacz. Dokładnie. I mów kto może wiedzieć więcej.

- Nie wiem. Może pozostali Girmowie? Ale w życiu nie dostaniesz się do nich - powiedział niemal jednym tchem. - Lolvo ścigacz-kabriolet, nie pamiętam nazwy modelu, nie znam się na motoryzacji. Jakiś nowy w każdym razie. Niebieska karoseria.

- Nie jesteś zbyt użyteczny - wycedził przez zęby Zere’el. - Mów gdzie są pozostali Girmowie i co robią.

- W swoich sypialniach, śpią. Tylko Effard jeszcze nie wrócił z biura. Ale jeśli myślisz, że tak po prostu wedrzesz się na piętro to chyba oszalałeś.

W głowie Zere’ela momentalnie zapaliła się metaforyczna lampka. Miał wielką ochotę wypytać o pojazd Effarda oraz o to, którymi drogami zazwyczaj wraca do posiadłości… Te pytania przyniosłyby mu wielką korzyść - musiałby jednak zabić wartownika. Gdyby go tylko ogłuszył, ten zapewne wkrótce skontaktowałby się z resztą ochrony, Effard zostałby uprzedzony, a na niego samego zastawiona pułapka. Musiał ukryć swój prawdziwy zamiar.
- Może oszalałem. Zamierzam wejść na piętro i zrobić z nimi porządek. - skłamał płynnie, po czym nałożył na szyję jeńcą żelazny uchwyt, odcinając dopływ krwi do mózgu. Gdy poczuł jak ciało wartownika staje się bezwolne, położył go na ziemi. Dobrze się przysłużył - dlatego też oszczędził mu brutalnego nokautu, jaki zaserwował reszcie. Nie chodziło jednak tylko o dobroć serca. Za parę minut wartownik odzyska przytomność i skieruje wysiłki ochrony na piętro. Dlatego właśnie Zere'el nie zniszczył zamocowanego przy pasie strażnika radia.

On tymczasem planował coś zupełnie odwrotnego… Ogłuszeni strażnicy nie będą leżeć przecież wiecznie na ziemi. Możliwe, że część już odzyskała przytomność. Zere’el na powrót umieścił skaner na oku. Zamierzał ostrożnie wymknąć się z posiadłości, by patrolować okoliczne drogi prowadzące z metropolii. Być może przy odrobinie szczęścia wypatrzy pojazd Effarda. Nie znał konkretnego modelu, ale domyślał się że będzie miał silną obstawę oraz intensywny zapach bogactwa. Poza tym o tej porze niewiele samochodów kręciło się na drodze.
 
Bardiel jest offline  
Stary 22-09-2020, 17:02   #130
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Pogruchotali mu rękę, ale to nic. Jedna wystarczyła na takich śmieci. Jeden z nich już leżał na ziemi, a krew obficie sączyła się z jego rozciętego łba. Drugi zaatakował go z lewej, licząc na łatwy łup. Błąd! Podbił mu rękę, a następnie wyprowadził proste kopnięcie w brzuch. Tamten wytrzeszczył tylko gały w wyrazie zaskoczenia, albo też w wyniku niemożności wzięcia wdechu. Nie mógł jednak dać mu odpocząć. Trafił go pięścią w szczękę, poprawił kolejnym kopnięciem w brzuch, a potem uderzył niby młotem w kark. Śmieć zleciał w dół i rąbnął o ziemię tuż obok swego kumpla. Martwy.

Ostatni, najwyraźniej orientując się, że został sam na placu boju, spróbował ucieczki. Nie rzucił się za nim niczym wściekły zwierz, chociaż wiedział, że tamten nie może uciec i był naprawdę wściekły. Przyłożył wskazujący i środkowy palec do czoła, skoncentrował się przez chwilę, a następnie posłał w kierunku uciekiniera dwie wiązki ki, z których jedna tańczyła wokół drugiej. Trafił bez problemu. Tamten zleciał z nieboskłonu niczym spadająca gwiazda. Czuć było uchodzące z niego życie.

Wylądował miękko obok dwóch trupów. Special Beam Cannon, technika którą posłał do grobu tego cholernego Son Goku. Od tamtej pory ją udoskonalił, skrócił też czas potrzebny na koncentrację praktycznie do minimum. Tak, stawał się coraz silniejszy. Tylko jak w takim razie mógł dać się zaskoczyć tej trójce błaznów, skutkiem czego zgubił tych bladych durniów, których śledził? Teraz mogli być gdziekolwiek, wykorzystując sekrety wykradzione z laboratorium Gero...

No nic, kiedyś jeszcze wypłyną, a on będzie gotowy na ponowne spotkanie. Teraz musiał wracać i zastanowić się co robić dalej. Chwycił mocniej swoje pogruchotane lewe ramię, krzyknął głośno i jednym pociągnięciem oderwał je od ciała. Chwilę później z kikuta wystrzeliła nowa ręka, identyczna jak ta poprzednia. Poruszył na próbę palcami, uśmiechnął się. Następnie wzniósł się powoli w powietrze.

Nigdzie jednak nie odleciał. Padł plackiem na ziemię sparaliżowany potwornym bólem. Jego klatka piersiowa dosłownie płonęła, nie mógł nawet krzyczeć. Działo się coś bardzo niedobrego. Po raz drugi w swoim życiu Piccolo poczuł autentyczny strach...


C-SGK1 bez problemu dotarł do Rottoro i jego towarzysza.

- Mogłeś się postarać o nieco delikatniejsze traktowanie, wiesz? - powiedział z wyrzutem olbrzym. - Albo chociaż ostrzeżenie. Dobra, co teraz?


W wyjściu z posiadłości nikt mu nie przeszkadzał. Zere'el przemknął koło strażnicy, w której niedawno ogłuszył dwóch ochroniarzy, minął zniszczone automatyczne działko i szedł dalej. Ostrożnie, nie za szybko, uważając na ochroniarzy. Nie zdążył jednak opuścić patrolowanego terenu, gdy rozległ się alarm. Najwyraźniej któryś z obezwładnionych faktycznie się ocknął. Teren rozświetliły dziesiątki reflektorów. Ransan cudem chyba tylko uniknął światła jednego z nich, kryjąc się w jakichś zaroślach.

Ale los zdawał się mu sprzyjać. Według danych ze skanera ochroniarze koncentrowali się na posiadłości. Zacieśniali wewnętrzny krąg, kosztem tych zewnętrznych. Bardzo logiczne działanie, o ile nie próbuje się złapać uciekiniera. Ale przecież oni tego nie próbują, prawda?

Zere'el z łatwością wyminął nieliczne czujki i patrole, które mu zostały, dopadł do granicy terenu Girmów, po czym zniknął w zaroślach.


Ciemność w oczach Marduka ustąpiła trochę tylko jaśniejszej ciemności. To dziwne, bo wydawało mu się, że oczy ma otwarte. I rzeczywiście po chwili upewnił się, że tak rzeczywiście jest. Przebywał jednak w ciemnym pomieszczeniu, w którym nie był w stanie dojrzeć nawet czubka własnego nosa. Czuł jednak, że jego ręce i nogi są skrępowane. Spróbował się poruszyć, ale natychmiast poczuł przeszywający jego ciało ból. Mimo starań nie był w stanie powstrzymać się od krzyku.

- Na twoim miejscu bym się nie ruszał - gdy ból minął, usłyszał głos, który zdawał się dobiegać z prawej, choć nie był w stanie dojrzeć jego właściciela. - Każdy poważniejszy ruch powoduje uruchomienie zabezpieczeń i serię rażenia prądem o specjalnie dla ciebie dostosowanych parametrach - głos był beznamiętny. Wyglądało na to, że jego właściciel ani nie współczuje Mardukowi, ale też nie czerpie radości z jego cierpienia. - Zrób więc sobie przysługę i wiś spokojnie.

"Wiś" było bardzo trafnym terminem. Marduk nie dotykał bowiem podłogi. Utrzymywał pozycję pionową, a jego ciężar utrzymywany był przede wszystkim przez obręcze, ciasno opasające jego tułów. Ręce miał nad głową, unieruchomione w nadgarstkach. Nogi skrępowane za kostki.

Zanim saiyanin zdołał spytać co tu się właściwie dzieje, oślepił go blask światła. Towarzyszył temu odgłos jakby otwieranych drzwi. Po chwili odgłos się powtórzył, a blask zniknął. Pojawiły się jednak kroki, powoli zbliżające się do Marduka od frontu.

- Obudziłeś się, jak słyszałem - stwierdził drugi głos, dochodzący z tego samego miejsca co kroki. Ten był oślizgły, ewidentnie kpiący. Nie robił najlepszego wrażenia. - Pewnie już się zorientowałeś, że lepiej dla ciebie żebyś się nie ruszał. To nie znaczy jednak, że nie możesz mówić, a ja baaardzo chciałbym z tobą podyskutować, hmm? Czeka nas dłuuuga dyskusja, mam nadzieję, że się cieszysz. Zacznijmy może od czegoś prostego. Jak ci na imię, hmm?


Zere'el wybrał sobie idealny punkt obserwacyjny. Do posiadłości Girmów prowadziła tylko jedna droga. Zaczynała się przy zjeździe z Królewskiej Autostrady i była czymś w rodzaju olbrzymiego podjazdu, bowiem wiodła tylko do posiadłości. Po obu jej stronach nie wybudowano absolutnie niczego, były tam tylko łąki i lasy. Taka była potęga Girmów. O ile Effard nie wybierze transportu powietrznego, gwardzista z pewnością go nie przegapi. Transport powietrzny był jednak mało prawdopodobny. Wyższe klasy uwielbiały obnosić się ze swoim bogactwem, a lepiej to robić dźgając nim w oczy prostaczków, niż przelatywać ponad ich głowami, co nie wzbudzi niczyjego zainteresowania.

Ransan nie musiał długo czekać. Ruch na drodze rozpoczął się nieomal zaraz po tym jak tylko przysiadł na trawce. Jednakże nie do końca tego się spodziewał. Do posiadłości gnała potężna kolumna. Szybkie, jednoosobowe ścigacze, opancerzone ciężarówki, słowem potężny konwój. Co więcej konwój wojskowy. Zere'elowi nietrudno było rozpoznać pojazdy, bowiem takie same widział na Arcose i w wielu innych kampaniach wojennych. Czy to możliwe żeby Effard załatwił sobie ochronę wojska? I to tak liczną? Przecież na tych ciężarówkach musiało być kilkuset żołnierzy.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172