|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-11-2020, 22:52 | #151 |
Reputacja: 1 | - Dziękuję za ofertę, być może w przyszłości skorzystam z waszej gościny. Ale czas mnie goni.- odparł C-SGK 1 - Wmieszałem się w to wszystko tylko dlatego, że przyniosłem cię rannego tutaj. Czas wrócić do mojego zadanie. Muszę odszukać Piccolo. Tien, pomożesz mi? Chiaotzu i Rottoro z pewnością poradzą sobie ze znalezieniem miejsca i odbudową. Piccolo może potrzebować pomocy, we dwóch szybciej przeszukamy większy teren. - Piccolo… - uśmiech zniknął z twarzy Tiena. Zamyślił się, nie patrząc androidowy w receptory wzrokowe. - Nasz historia jest skomplikowana. Możemy mieć sojusz, ale oni - wskazał swoich uczniów - są dla mnie ważniejsi. I dlatego dopóki Piccolo sam nie poprosi o pomoc, nie opuszczę ich. - Po chwili zawahania dodał - Słuchaj, nie myśl, że jestem jakimś niewdzięcznikiem, mam u ciebie dług i możesz liczyć na jego spłatę. Ale nawet nie wiem czy Piccolo naprawdę coś grozi, zwłaszcza że niewiele jest na tej planecie rzeczy, którym nie mógłby się oprzeć. - Pozwól, że przypomnę ci w jakiej sytuacji się rozstaliśmy - odpal C-SGK1 - Trzech mięśniaków zmusiło nas do ucieczki. Ciebie solidnie obijając, a i ja z Piccolo też nie byliśmy bez uszkodzeń. On wrócił by śledzić co planowali tam robić. Sam przeciw im trzem… Siłą cię nie zmuszę do pomocy, ale wiedz, że twoja pomoc jest bardzo pożądana. - Nie zrozumiałeś mnie. Piccolo może przegrać, ale przetrwa. Kiedyś został nawet zabity przez… - westchnął - starego znajomego, a jednak wciąż żyje. A jeśli pozostaje w ukryciu i obserwuje, możesz narazić całą operację. Dlatego dopóki sam o to nie poprosi, nie zamierzam wtrącać się w jego sprawy. - Rozumiem, w takim razie sam się tym zajmę. Nawet jeśli potrafi przeżyć śmierć, to nie znaczy, że zabawki Gero powinny trafić w niepowołane ręce. Bywajcie. Android wystartował i skierował się w ostatnie miejsce gdzie widział się z Piccolo. Jeśli go tam nie będzie poszuka go w jaskini Gro, skąd musieli uciekać. |
20-11-2020, 00:13 | #152 |
Interlokutor-Degenerat Reputacja: 1 |
|
20-11-2020, 17:03 | #153 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Lesoy czekał na ten dzień całe życie. Jego serce biło jak oszalałe. Próbował zachować spokój, ale nie potrafił się opanować. Był zbyt podekscytowany. Gdy kratowana brama zaczęła się powoli unosić w górę, zamarł. Bał się, że nie będzie mógł się ruszyć, ale gdy jego uszu doszedł gwar tłumu, uspokoił się. Sprawdził zapięcia tarczy, zakręcił młynka mieczem i ruszył pewnym krokiem przed siebie.
__________________ Ostatnio edytowane przez Col Frost : 22-11-2020 o 15:40. |
28-11-2020, 22:23 | #154 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 28-11-2020 o 22:28. |
30-11-2020, 00:57 | #155 |
Reputacja: 1 | C-SGK1 zeskanował oboje. Byli ponadprzeciętnie silni, spokojnie mógł ich postawić na równi z Piccolo, Tienem czy sobą. Mężczyzna zdawał się silniejszy. W końcu android rzekł: - A jakie to ma znaczenie? I kim wy jesteście? - Spore - odpowiedział tajemniczo mężczyzna. - A to kim jesteśmy zależy od twojej postawy - dodał po chwili ciszy. - Załóż najgorsze i odpowiedź - odparł C-SGK1 gotując się do walki. - Bo po twojej dotychczasowej odpowiedzi jak tak zrobiłem. - Jak sobie życzysz. - Kamehameha! - C-SGK1 jak w transie wykonał wszystkie ruchy,, jakby robił to tysiące razy podczas treningów. Mężczyzna nawet nie zdołał drgnąć, kobieta w ostatniej chwili odskoczyła. Mimo pewnego trafienia ustał na nogach. Ranny, przypalony, ale wciąż groźny. Para nieznajomych zaatakowała równocześnie pociskami Ki. Bombardowanie narusza integralność systemów, ale to wciąż było za mało by wyłączyć androida. Mężczyzna wydawał się być zaskoczony, że oponent wciąż stoi. Kolejny pocisk Ki trafił w pierś C-SGK1. I to było za mało. Kobieta, kpiąco spojrzała na towarzysza i posłała swój pocisk KI. I zagryzła wargę widząc, że nie wskórała więcej od niego. Co więcej android ruszył do ataku, Zaatakował serią ciosów, mężczyzna zablokował je bez trudu… by zorientować się, że przegapił jeden, ten który miał dojść do celu. Zatoczył się i splunął krwią. C-SGK 1 był niczym egzekutor, niepowstrzymany jak przeznaczenie. Kobieta krzyknęła dobywając prostego miecza, ostrze przebiegły iskry. Włożyła w cios całe swoje siły, ostrze doszło androida, kobieta zdołała przejść jeszcze dwa kroki zanim C-SGK1 padł. |
03-12-2020, 00:31 | #156 |
Interlokutor-Degenerat Reputacja: 1 |
|
06-12-2020, 22:56 | #157 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Dni mijały Mardukowi na czytaniu i rozmowach. Jego prośba o wypożyczenie książek była dość ogólna, a sam Geo nie wyglądał ani na prawnika, ani na historyka i pewnie załatwił pierwsze lepsze tytuły, które wydały mu się odpowiednie do przedstawionych wymagań, więc nie były szczególnie trafne. Mimo wszystko Marduk się z nimi zapoznał, a potem prosił o kolejne i kolejne i kolejne. Jego zamówienia były coraz bardziej konkretne, a więc jego wiedza rosła we właściwym kierunku. Po paru miesiącach dostał nawet pozwolenie na korzystanie z biblioteki i nie musiał już polegać na Geo.
__________________ |
14-12-2020, 00:23 | #158 |
Interlokutor-Degenerat Reputacja: 1 |
|
18-12-2020, 13:49 | #159 |
Reputacja: 1 | - Faktycznie, dawno się nie widzieliśmy, dłużyło mi się w więzieniu więc za twoją radą zacząłem czytać książki - odparł z lekkim uśmiechem Marduk zajmując krzesło. Stwierdził że wpierw sprawdzi czego chce Portchak zanim spróbuje z jakimiś prośbami. Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 18-12-2020 o 13:58. |
27-12-2020, 23:41 | #160 |
Reputacja: 1 | - Nie mogę cię powstrzymać przed wygłoszeniem jej - odpał C-SGK1. Czerwonoskóry spojrzał gdzieś w bok, a po chwili znów spojrzał na androida. - Nie, najwyraźniej nie możesz - uśmiechnął się paskudnie. - Zacznijmy od tego co dostaniesz w zamian. Po pierwsze, puszczę w niepamięć ten incydent z moimi ludźmi. A muszę zaznaczyć, że to już sporo. Nie chcesz mieć we mnie przeciwnika i na twoje szczęście nie chcę nim być, chyba że nie dasz mi innego wyboru. Tak jak nie dałeś Shuli i Melii. Na szczęście nie dali się ponieść emocjom, inaczej nie miałbym z kim teraz rozmawiać. I miałbym o dwie sługi mniej… - Jeśli się spiszesz, rozważę twoją dalszą przydatność dla naszej sprawy i jeśli będziesz chciał, nie ma przymusu, będziesz mógł do nas dołączyć. Jeśli nie, wrócisz do swojego świata. No i oczywiście złożymy cię z powrotem do kupy, teraz nie przedstawiasz zbyt interesującego widoku. Ciesz się, że nie możesz siebie zobaczyć. Ale to ostatnie bez względu na twoją odpowiedź. Chcę lojalnego współpracownika, a nie kogoś, kto był zmuszony powiedzieć “tak”, a przy pierwszej lepszej okazji zmieni zdanie. Mogę też nakłonić uszu dla innych próśb, gdybyś jakieś miał. Zostawiam tu pole do negocjacji. I jak, brzmi nieźle? - Z przykrością informuję, że twoi pracownicy ulegli werbalnej prowokacji - powiedział C-SGK1 - Ale to nie ma dla mnie znaczenia. To nie moi pracownicy. Wracając do mojego stanu, jestem w stanie zwizualizować swój wygląd, posiadam schematy swojej budowy. Sprawa interesującego bądź nie widoku zależy od perspektywy. Moje podzespoły należą do najnowocześniejszych. Poza pewnymi wyjątkami, ale te części sprawdziły się w poprzednich modelach. Dla kogoś obeznanego z technologią, mój obecny stan stanowi bardzo interesujący widok. Ale biorąc poprawkę na społeczne uwarunkowania, użyłeś po prostu przenośni. Nie potwierdzają ani nie zaprzeczaj, to bez znaczenia. Istotnym dla mojego przetrwania zdaje się wysłuchanie propozycji. Więc mów. Mężczyzna po ponownym spojrzeniu gdzieś w bok, znów zwrócił się w stronę C-SGK1. - Zaczynam rozumieć czemu cię zaatakowali - westchnął. - Propozycja jest prosta, choć kryje się za nią mocno skomplikowana sprawa, którą jednak na razie przemilczę. Chcę dotrzeć do twoich braci i sióstr z laboratorium doktora Gero. Uważam, że najlepiej by było, gdyby moim posłańcem był jeden z nich, czyli w tym przypadku właśnie ty. C-SGK1 w milczeniu oczekiwał na dalszy ciąg. W końcu doszukał się w jednym z pachtów społecznych uwarunkowań dlaczego obcy zamilkł. - Odnoszę wrażenie, iż zawiesiłeś podawanie dalszych informacji by spotęgować efekt psychologiczny. Niestety to nie odniesie skutku, w tym stanie działają tylko główne funkcje mentalne. Pakiety socjalne i psychologiczne nie zostały zainicjowane podczas awaryjnego uruchomienia. Kontynuuj. - Skoro twoje pakiety nie zostały zainicjowane, to nie próbuj zgadywać moich pobudek - warknął nieznajomy, gdy znów skierował wzrok na androida, po tym jak spojrzał gdzieś w bok. - Zatrzymałem się w tym miejscu, czekając na twoją wstępną decyzję. Nie będę zdradzał moich planów komuś, kto z góry odrzuci moją propozycję. Ale skoro masz uszkodzony protokoły poznawcze, pozwól, że zapytam wprost. Czy w ogóle byłbyś chętny rozważyć takie posłowanie? - Dedukcja na podstawie tych skąpych danych pozwala wysnuć wnioski że planujesz. pozyskać sojuszników w postaci tworów doktora Gero, by podbić Ziemię. Domyślam się, że masz swoje własne siły, ale są zbyt skąpe, lub zbyt słabe na przeprowadzenie twoich planów. Wracając do początku rozmowy, wspomniałeś o złożeniu mnie do kupy, dlaczego od tego nie zacząłeś? To można by potraktować jako “przejaw dobrej woli”. - Obiecałem, że cię złożymy, więc złożymy, nie masz się czego obawiać - znów to spojrzenie w bok. - A twoja Ziemia mnie nie interesuje, przynajmniej nie w sposób, w jaki myślał twój ograniczony twórca. Jeśli ci na tym zależy, mogę ci również obiecać, że jej nie podbiję. - Czy obietnica rozciąga się również na nie podbicie ziemi przez twoje sługi bądź sojuszników, a także na nie niszczenie ziemi w jakikolwiek sposób? - Mogę cię nawet zapewnić, że w tej chwili zależy mi na powstrzymaniu tego. - W takim razie przekaże twoje słowa pozostałym. Powiedz kiedy rozpocząć nagrywanie. - Wcale - odpowiedział mężczyzna, gdy znów spojrzał na androida. - Gdyby zależało mi na przekazaniu nagrania, znalazłbym łatwiejszy sposób. Chcę byś był moim posłannikiem, byś przekonał swoich braci, by do mnie dołączyli. Rozumiesz? - jego głos był spokojny i łagodny, gdy o tym mówił. Urodzony dyplomata. - Dlaczego mieliby się do ciebie przyłączyć? - Żeby żyć, mój drogi C-SGK1. Czy może raczej istnieć, nie wiem jak określacie własną egzystencję. W tej chwili na Ziemi przebywa ktoś, kto chce odszukać pewną starożytną broń. Potężną broń. Broń, która mogłaby doprowadzić do krwawego podboju twojej cennej planety. Moi szpiedzy odkryli, że ten ktoś próbuje skaptować do swej sprawy androidy doktora Gero. Postanowiłem do tego nie dopuścić. I tu na scenę wchodzisz ty. - Żeby żyć wystarczy, że przejmą tą broń. - powiedział C-SGK1. - Żaden z was nie jest w stanie kontrolować tej broni, ani nawet jej zniszczyć, więc nawet nie próbujcie. Nikt tego nie potrafi. - Nie mówiłem nic o użyciu, wystarczy, że ta broń zostanie ukryta przed niepowołanymi bytami. - Po co odkrywać coś, tylko po to, by znów to ukryć? To niczego nie zmieni. Wolę pozbyć się tego, który chce to odnaleźć. Nie wydaje ci się to trwalszym rozwiązaniem? - Bo wtedy to my będziemy wiedzieć gdzie to jest ukryte, tym samym lepiej tego pilnować. To chyba logiczne. - Nie, to nie jest logiczne, ale nie będę się z tobą wdawał w filozoficzne dysputy. Zaczynam się zastanawiać, czy aby na pewno jesteś najlepszym kandydatem do tego zadania, bo twoje umiejętności dyplomatyczne są ewidentnie zaniżone. Niemniej nie mam w tej chwili nikogo innego. Podejmujesz się, czy nie? - Biorąc pod uwagę elokwencję twoich pomocników jestem twoją jedyną nadzieją. Porozmawiam z pozostałymi androidami. - oświadczył C-SGK1. Mężczyzna pokręcił ze zniechęceniem głową. - Przynajmniej z rozumu korzystasz jak należy - powiedział. - Złożyć go do kupy - rzucił gdzieś w bok. - Nie marnujmy więcej czasu. Podczas gdy oni będą cię doprowadzać do stanu używalności, ja wprowadzę cię w szczegóły. Sytuacja wygląda następująco. Twoi bracia opuścili jakiś czas temu laboratorium doktora Gero, ale to zapewne wiesz sam. Niestety nie potrafię ich zlokalizować. Podejrzewam, że ten sekret mogło skrywać rzeczone laboratorium i dlatego stało się ono celem pomagierów niejakiego Babidiego. To prawdopodobnie oni zawalili wejście do niego, niszcząc przy okazji większość, jeśli nie całość podziemnych pomieszczeń. Zrobili to, albo po to by zatrzeć ślady po tym co znaleźli, albo żeby inni myśleli, że coś znaleźli. Jakby nie było, musimy założyć, że potrafią zlokalizować androidy i dlatego musimy się śpieszyć. - Kazałem moim ludziom sprawdzić czy laboratorium aby na pewno zostało zniszczone. I wówczas przypadkiem natknęli się na ciebie. Potrzebuję cię żebyś odnalazł swoich braci i przekonał ich, że Babidi nie jest sojusznikiem, którego by pragnęli. Z pewnością jest gotów wiele im obiecać, ale to tylko słowa. On nie szuka sojuszników, tylko sług. A każdego, kto nie zechce mu służyć, likwiduje. Jeżeli nie zechcą się przyłączyć do mnie, to niech przynajmniej wyrzekną się jego. O więcej nie proszę. Zrozumiałeś? - Zrozumiałem. Ale może być problem z za reklamowaniem ciebie. Jak ty się w ogóle nazywasz? - zadał podchwytliwe pytanie C-SGK 1. - Moje imię nic ci nie powie, wątpię by zbyt wiele osób z twojego świata o mnie słyszało. Ale dobrze, niech to będzie dowód mojej dobrej woli. Nazywam się Dabura. C-SGK 1 nie skomentował dobrej woli rozmówcy. Czekał aż poskładają go do kupy. Słudzy Dabury zabrali się do roboty. C-SGK 1 nie komentował ich wysiłków, ale w uznaniu ich trudu jak tylko stanął na własnych nogach odpalił diagnostykę, a wyniki porównał z ostatnią diagnostyka dokonaną po uleczeniu fasolkami. Szukał wszelkich różnic. Logika podpowiadała, że Dabura mógł kazać coś mu zamontować. - Przy okazji, szukam takiego zielonego osobnika, nie widzieliście go w okolicy jaskini mojego twórcy? |