|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-05-2020, 03:13 | #21 | |
Reputacja: 1 | Warszawa, 22 marca 2019, piątek Sen Marcela nie należał do najprzyjemniejszych. Może nie cały. Do nieprzyjemnych należała przede wszystkim końcówka w której po raz kolejny wszyscy tonęli wraz ze spadającym do wody pociągiem. | |
07-05-2020, 16:01 | #22 |
Administrator Reputacja: 1 | Poznań, 22.03.2019, piątek, 8:09
Ostatnio edytowane przez Kerm : 09-05-2020 o 12:55. |
20-05-2020, 01:05 | #23 |
Reputacja: 1 | Warszawa, 22 marca 2019, piątek - część druga
|
20-05-2020, 01:05 | #24 |
Reputacja: 1 | Warszawa, 22 marca 2019, piątek - część trzecia
Ostatnio edytowane przez Ombrose : 21-05-2020 o 00:12. |
20-05-2020, 08:57 | #25 |
Administrator Reputacja: 1 | Poznań, 22.03.2019, piątek 10:30 Ostatnio edytowane przez Kerm : 22-05-2020 o 10:24. |
22-05-2020, 10:29 | #26 |
Administrator Reputacja: 1 | Poznań, 22.03.2019, piątek, późny wieczór i noc
|
22-05-2020, 15:36 | #27 |
Reputacja: 1 | Warszawa, 22 marca 2019, piątek, cały dzień
|
23-05-2020, 18:46 | #28 |
Reputacja: 1 | Zawiercie, 22 marca 2019, piątek Pola obudziła się z krzykiem. Miała uczucie jakby właśnie z sufitu spadła prosto do własnego łóżka. Ma szczęście nic jej nie bolało. Żadnych fizycznych urazów, jeśli nie liczyć lekkiego bólu głowy i przyśpieszonego z wrażenia tętna. Sen, z którego się obudziła pamiętała bardzo dokładnie i w szczegółach. Pamiętała nawet numer do Karola i smak ptasiego mleczka. Zegarek pokazywał, że jest już dobrze po ósmej rano. Przez chwile oddychała przeponowo, starając się uspokoić ciało i myśli. Potem sięgnęła po leżącą na szafce komórkę. “Karol, tu Pola Wiśniewska. Spotkaliśmy się w pociągu do Szczecina. Żyjesz ?”” Posłała na zapamiętany we śnie numer. Karol: "Nie zapomniałaś Żyję... na szczęście. Jak samopoczucie? Widziałem, jak spadasz" Pola: "Świetnie. Pociąg też spadł. Obudziłeś się od razu?" Karol: "Nie wiem, chyba tak. W każdym razie nic mi się więcej nie śniło. Korzystasz z jakichś komunikatorów? Skype, HG, WhatsApp? Skrzywiła się paskudnie, czego Karol nie mógł widzieć. Pola: “Skype. Odpalę lapka. Pola_poledance” Wstała, po drodze zahaczyła o łazienkę i kuchnię, było dość póxno, a ona musiała się z czegoś utrzymywać. Z drugiej strony – do katastrofy pociągu zostało niewiele czasu, powinna też szukać ciała duchów (jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało…) Może powinna zrobić sobie kilka dni przerwy? Z drugiej strony – w weekend zawsze było najwyższe obłożenie, postanowiła, ze jeśli zawiesi zajęcia, to od poniedziałku. Zanotowała sobie w myślach, żeby kazać studentce odwołać kursantów, od poniedziałku do czwartku. Z miseczką muesli usiadła przed lapkiem. Karol: "Karol z tej strony", napisał na Skype. Pola: “Pola. Kiedy ci się zaczęły te sny? Jakieś zmiany widzisz w życiu normalnym?” Nie bawiła się w small talki, zaraz zaczynała grupę, a była ciekawa. I zaniepokojona. Karol: "Dzień wcześniej. To był drugi taki", odpowiedział. "W życiu normalnym... świat nie zwalił mi się na głowę Chociaż czasami mam wrażenie, że przeszkadzają mi cudze myśli " Pola: “Słyszysz myśli innych?’ Karol: "Czasami... Chyba że po prostu mi się zdaje, bo nie sprawdzałem. Wolałem nie ryzykować" Pola: "Sprawdź. Zdążyłeś kogoś dotknąć w pociągu? Muszę spadać, robota.." 'Pomysł taki. Rozważ. Mam znajomego, który potrafi zobaczyć przyszłość osoby, kiedy ją dotknie. Wiem, brzmi szaleńczo. Rozważ. Znikam. " Karol: "Rozważę. Nie. Paaa" Karol: "Namiary na Martę to marta_jakubowska" Na czacie Skype pojawiła się jeszcze jedna wiadomość. Marta: "Cześć tu Marta Jakubowska, Karol dał mi namiary na Twojego Skype. Jak skończysz pracę to daj znać. Pozdrawiam. " Przeczytała wiadomość, ale nie odpowiedziała. Marta była.. dziwna. Pola miała co do jej osoby nieokreślone przeczucie, którego nie potrafiła nazwać. Czemu właśnie ona – i tylko ona – pojawiała się w wizji Dzordża? Nie miała czasu się zastanawiać nad tym dłużej, bo poranne zajęcia Pole dance 50 +, właśnie się zaczynały. Grupa kobitek, część 50+, choć znaczna większość 60+. Oraz pani Jadwiga, „73 wiosna mi stuknie, kochanieńka, zaraz po pierwszym dniu wiosny”, rozgrzewały się przy drążkach. Różnej tuszy, o różnym stopniu sprawności, ale wszystkie bardzo zadowolone. Dance jako takiego było w tej grupie niewiele, więcej rozciągania i prostej fizjoterapii, ale grupa cieszyła się dużym powodzeniem. - Witam , witam – zagaiła Pola – Ustawiajcie się kochane, jakie zapotrzebowanie na dziś? Barki, łydki, plecy? Na czym się skupiamy? Przez kolejne 15 minut – prowadząc lekką rozgrzewkę – Pola wysłuchiwała najnowszych doniesień z frontu walki, jakim dla każdej z pań było jej ciało. Pola odpisała Marcie dopiero wczesnym popołudniem, kiedy wróciła na lunch. “Hej, tu Pola. Wszystko ok po nocy?” Niestety Marta nie odpisywała. Pola napisała więc do Karola. pola_poladance: Karol, czy masz pewność, że wszystkie osoby z pociągu są realne? Myślałeś o sprawdzeniu swojej przyszłości? Pozd. carlo_amarone: Z każdym rozmawiałem na skype, a Marcel nazywa się Feliński i jest znanym malarzem. Nie wiem, czy chciałbym znać moją przyszłość. pola_poladance: Od dwóch dni widzę nieżywych ludzi. Rozmawiam z nimi. Dopóki kogoś nie dotkniesz, to nie wiesz. carlo_amarone: A... To rozumiem twoje wątpliwości. Nie spotkałem żadnej, ale nie sądzę, by duchy korzystały z netu. To możesz sprawdzić. pola_poladance: Racja, mogę. Masz pomysł o co w tym wszystkim chodzi? Z jakiegoś powodu trafiamy na miejsce katastrofy, która dopiero się zdarzy. Mamy jej zapobiec? carlo_amarone: Marcel duchem nie jest, bo net twierdzi, że żyje. A jeśli mamy zapobiec katastrofie, to nie wiem, jak to zrobić, chyba że zatrzymamy pociąg. I porwiemy Wandzię. Jakoś to głupio brzmi... carlo_amarone: Podchodzi do ciebie ktoś i mówi, żebyś nie wsiadała do pociągu, bo zginiesz. Posłuchasz? pola_poladance: Tydzień temu nie. Dziś bym się zastanowiła. Mocno. Trzeba to przerwać. Zwariujemy, jeśli nie będziemy spać. carlo_amarone: Można przeprowadzić eksperyment. Ktoś z nas nie będzie w nocy spać. Może się nie pojawi we śnie? pola_poladance: Świetny pomysł W moim poprzednim śnie były jeszcze inne osoby. Ale tej nocy ich nie było. carlo_amarone: Może nie spały całą noc. W moim przedziale był komplet. Ale zdawało mi się, że zanim pociąg spadł, słyszałem płacz dziecka. pola_poladance: Sprawdzę, co się stanie, jeśli nie zasnę. Tyle, że na dłuższą metę to nie rozwiąże problemu. Ludzie muszą spać. Widziałeś to dziecko? carlo_amarone: Nie, tylko słyszałem. No ale można spytać innych. A niespanie to problem, chyba że odeśpisz w dzień. pola_poladance: No dla mnie problem, jak nie pracuję, to nie zarabiam… Ty nie pracujesz? carlo_amarone: Zdarza mi się pracować ale mogę sobie dobierać czas pracy. Czasami pracuję po nocach, ale nie jestem sową pola_poladance: ok, to próbuj, jutro się podzielisz wnioskami. Teraz spadam, na razie. carlo_amarone: Na razie ) Marta ciągle nie odpowiadała. Pola zjadła i wróciła na zajęcia. ---- Telefon zadzwonił w momencie, kiedy Pola żegnała się z popołudniową klientką. Spojrzała na wyświetlacz. Bruno. - Hej kotek. - Hej skarbie - odpowiedział Bruno - nie przeszkadzam? Jesteś już po zajęciach? - Nigdy nie przeszkadzasz.. Co tam? Tak, właśnie skończyłam. - Spotkamy się jutro? Może jakiś wspólny obiad? I sprawdź emaila jak będziesz miała chwilę. Spotkałem dziś kumpla, świeżo po weselu. Polecił mi jedną podobno spoko salę, wysłałem ci na nią namiary. I jakiegoś mega dobrego grajka. Może warto jutro o tym pogadać? - najwyraźniej Bruno, postanowił poruszyć temat na który od zaręczyn jakoś rzadko rozmawiali. Wiadomo, zaręczyny oznaczają ślub i prędzej czy później wspólne mieszkanie. Oczywiście nie był to temat na telefon, więc deklarował jutro dając dzięki temu Polo czas na zastanowienie się. - Ach tak - Pola postarała się, żeby w jej głosie zadźwięczało maksimum entuzjazmu. - Sala weselna. Obejrzę, oczywiście. Lunch, czy coś wieczorem , eleganckiego? U mnie, u Ciebie, czy gdzieś wyskoczymy? - W sumie, czemu nie. Niech będzie kolacja u mnie - zaproponował - wybiorę jakiś fajny film po kolacji. Wszystko przygotuję, tylko przyjdź. - Oczywiście, ze przyjdę. Już się nie mogę doczekać. A! - przypomniała sobie. - Będę miała dla ciebie niespodziankę. Temat - petarda. - Ooo, okej. Już nie mogę się doczekać! To ciał, do jutra - powiedział Bruno. - Pa kotek. Pola usiadła do komputera ściągnęła pocztę. Matko, nie wiedziała, czy w ogóle chce wesele.. ślub - oczywiście, ale wesele? Znaczy, chciała ślub jako taki, znaczy kościelny oczywiście , ale czy akurat teraz? I czy na pewno z Brunem? W skrzynce znalazła ofertę sali weselnej, która była w ich okolicy. Mieściła maksymalnie 80 osób, posiadała nocleg dla wszystkich gości i całkiem korzystną cenę. Wyglądała natomiast przeciętnie. Nic specjalnego, sala jak sala. Grajek o którym wspomniał Bruno, był ściślej mówiąc DJem. Wyglądało na to, że specjalizuje się w weselach. Miał na swoim koncie trochę filmików, na których goście weselni i młoda para wyglądają na takich, którzy dobrze bawią się w jego towarzystwie. Jutro będzie coś musiała powiedzieć Brunowi. Nie wiedziała, co. Westchnęła i odpaliła Skype’a, gdzie trwała już dyskusja. wiktoria_rose : jestem marta_jakubowska: Hej wszyscy wiktoria_rose : jak już pisałam Marcie, nie mam dobrych wieści. Sprawdziłam ten most i okazuje się, że powinien zostać już uznany za zagrożenie budowlane i nie być używany. Czyli tak, to on się zawali. carlo_amarone: Hej. Czyli pociągu tam nie powinno być. marta_jakubowska: Czyli, to jest bardziej prawdziwe niż do tej pory mogliśmy sądzić! Ale faza. wiktoria_rose : niestety, przejrzałam dane techniczne jakie udało mi się zdobyć i wygląda to źle. Nie wiem co za kretyn jeszcze tego nie zamknął. Dowiem się tego, ale przez weekend będzie o to trudno carlo_amarone: No i jakiś kretyn musiałby tam skierować pociąg. Głupiec albo świr. marta_jakubowska: Eeee… wydaje mi się, że to był główny most kolejowy wjazdowy do Szczecina Głównego, więc którędy miałyby jeździć pociągi jakby most był nieczynny? wiktoria_rose : i dlatego właśnie wolą zaryzykować. Jedynie sumienie sobie czyszczą tym, że rozpisali szybki przetarg. Jak podejrzewacie nie wyrobią się przed 27 pola_poledance: jesteśmy za krótcy na ta sprawę.. trzeba wciągnąć prasę, albo telewizję. wiktoria_rose : niekoniecznie, ja w poniedziałek spróbuję się porozumieć z wojewódzkim i powiatowym nadzorem budowlanym pod które podlega Szczecin, media dopiero w ostateczności carlo_amarone: czarna ostateczność to zhakować system i zapalić pociągowi czerwone światło. marta_jakubowska: Łał, umiesz takie rzeczy? Nieźle. Ja mogę co najwyżej zrobić jakieś zdjęcia. Jestem fotografem, mam spoko sprzęt, ale teraz jestem w Warszawie. carlo_amarone: Rzuć jakimś selfie ze stolicą w tle Fotka rozsypującego się mostu nie zrobi wrażenia, niestety marta_jakubowska: Rozumiem preferencje :P może zrobię selfie z Marcelem, zaraz do niego idę carlo_amarone: Najwyżej się go wytnie Ciekawe, czy będzie ze Stańczykiem marta_jakubowska: Też jestem ciekawa! carlo_amarone: W każdym razie go pozdrów. Marcela znaczy. marta_jakubowska: Jasne marta_jakubowska: Ktoś ma jeszcze jakieś plany czy pomysły, czy czekamy co uda się wskórać Wiktorii? pola_poladance: można też mechanicznie, czyli wejść do tego pociągu i zaciągnąć ręczny… carlo_amarone: proste pomysły są niekiedy najlepsze wiktoria_rose: do końca poniedziałku nie informujcie mediów, a na razie spadam marta_jakubowska: paaa! Dożo pomysłów, mało konkretów stwierdziła Pola, wstając. Przeciągnęła się. A może warto sprubować zrobić to jeszcze raz? Poprosić Dzordża, żeby zajrzał w przyszłość? Może to da im – jej – jakieś podpowiedzi. Sięgnęła po komórkę. Próbę spotkania z Dzordżem Pola zaczęła od telefonu do Jaśminy. - Hej, tak pomyślałam… mogłabyś poprosić Dzordża do telefonu? Mam do niego prośbę. - Jasne. Nie ma sprawy. Dzordż?! - słychać było przez chwilę krzątanie się Jaśminy. - Tak słucham? - Pola usłyszała w słuchawce głos Dżordża. - To ty, Polusia? - dodał bardziej miękko, widocznie po chwili został uświadomiony kto dzwoni. - To ja, dzień dobry. Taką mam prośbę - pytanie - zaczęła powoli. - Czy jak zaglądasz w przyszłość jakiejś osoby, to czas jest przypadkowy? Czy da radę… - zacięła się. - Inaczej - czy gdybyś pozwolił mi zajrzeć w przyszłość, mogłabym skupić się na jakimś wydarzeniu i je przywołać? - Hmmm… tak - odpowiedział Dżordż - można tak spróbować. Musisz pamiętać jednak, że przyszłość nigdy nie jest pewna. Zależy od wielu czynników. Cokolwiek chcesz zobaczyć… to tylko prawdopodobne. Nie pewne. Zmiany zaś mogą nieść pewne konsekwencje. Pokiwała głową, choć nie mógł tego widzieć. - Zdarzy się katastrofa kolejowa. Wiem kiedy, nie tylko ja... też inne osoby, którym śni się to samo. Chcielibyśmy jej zapobiec. mam nadzieję, że jak zobaczę.. więcej z przyszłości, to będzie nam łatwiej. Czy to , co mówię , ma dla ciebie sens? - Zdaje mi się, że w jednej z moich wizji słyszałaś o niej w radiu. Zgadza się? - zapytał Dżordż. - Macie zbiorowy sen? Ten sam sen? - upewnił się. - Tak, słyszałam w radiu, ale też widziałam siebie w tym pociągu. Z dziewczyną z zielonymi włosami. I już kolejną noc śni - nie śni… no, jestem w tym pociągu . zalewa go woda. Próbuje się wydostać. Są inne osoby… one są realne, w sensie żywe, jak ja. Przynajmniej część. Rozmawiałam z nimi dziś. W Internecie. Przez komputer. - Chyba rozumiem. To sen którejś z tych osób? - zapytał Dżordż. - Znałaś ich wcześniej? Coo… - ostatnie mężczyzna powiedział jakby z daleka i nie do Poli - ah tak, jadłaś już kolację? - tym razem mówił do słuchawki - Zapraszamy. - Nie wiem, czyj to był sen. Wspólny? - myślała głośno. - Czy gdyby “właściciel” tego snu nie spał, to innym ten sen by się nie śnił? Nie znałam tych innych osób. Znaczy wcześniej . - Chętnie wpadnę, dziękuję. Miałam nadzieję… że może znów pozwolisz mi zajrzeć w przyszłość. - Uczestniczycie w nim wspólnie, tak, tak. Czyli to sen o przyszłości, w którym wspólnie uczestniczycie. Któreś z was widuje przyszłość? - zapytał Polę mężczyzna. - Nie wiem. Poczekasz minutę? Dopytam o to. Zawiesiła połączenie i wpisała pytanie na Skype. Posłała. pola_poladance: Hej, jeszcze jedno: czy ktoś z was widuje przyszłość? Poza naszym wspólnym snem? carlo_amarone: Na mnie nie licz... Paaa marta_jakubowska: Przyszłość? Ja nie. - Będę u was za pół godziny, może być? dopytała Dżordża. - Tak. Jasne - odpowiedział - to do zobaczenia. Na dworze czekały na Polę duchy, Adam i Maria. Dziewczyna dziś pierwszy raz opuściła dom więc nie mieli okazji dopytać czy cokolwiek załatwiła w ich sprawie. - Hej, jak tam życie mija? - zapytał Adam. - Hej - odpowiedziała i zalało ja poczucie winy, że jeszcze nic nie zrobiła w sprawie Artura i innych duchów.” Przecież oni i tak nie żyją… A na sprawę pociągu mamy tylko tydzień. Nio i jutro mam o tym rozmawiać z Brunem” - próbowała usprawiedliwić sama siebie. Sama siebie przed sobą. – Strasznie zarobiona jestem… niestety, jeszcze nic w waszej sprawie mi się nie udało, ale jutro spotykam się z narzeczonym, on jest dziennikarzem, może to popchnie. A jak nie – to najdalej za tydzień się tym zajmę. Chyba powinna zawiesić zajęcia… ale przecież musi z czegoś żyć. Trudna sprawa. Od poniedziałku, tak jak sobie obiecała. - Przepraszam , Dżordż czeka – położyła rękę na klamce. Jedno i drugie miało zawiedzioną minę, ale tak czy inaczej podziękowali. Jaśmina i Dżordż przywitali się równie wylewnie jak ostatnio. Od razu usadzili Polę do stołu, na którym już czekała kolacja. Dorobili ziołowo pachnącą herbatę i wtedy dopiero usiedli razem z nią. - Czyli? Sen o pociągu, który się wykolei w przyszłości. Ty i kilka innych osób. Ile? Jakie mają zdolności? Któreś widuje przyszłość? Potrafi sterować snami innych? Może to nie jest twój sen tylko kogoś z nich? - zaczął Dżordż. - Ło, ło - Pola podniosła ręce w stopującym geście. Dżordż wyglądał na strasznie podekscytowanego cała sytuacja i Pola obawiała się o jego serce.- Powoli. Nie wiem wszystkiego, ale mogę dopytać innych… Nie wiem, czyj to sen, dziś jeden facet ma nie spać w nocy, sprawdzimy, może jego. Pierwszej nocy spotkałam dwójkę ludzi, którzy wydawali się być w podobnej sytuacji jak ja i matkę z dzieckiem. Wandzią. Ale ona chyba jechała „naprawdę” – Pola wykonała manualny cudzysłów – tym pociągiem. Tych ludzi nie spotkałam potem. Wypiła łyk herbaty. - następnej nocy, czyli tej, w moim przedziale nie było nikogo. Ale w drugim przedziale spotkałam dziewczynę z zielonymi włosami, która widziałam w twojej wizji. Poza niż jeszcze jednak kobieta z psem, i dwóch facetów. Jeden jest malarzem, nie wiem, czy dobrze to zrozumiałam… namalował Stańczyka i on się tam pęta w tym snie. Ożył. Widziałam go. Drugi facet słyszy myśli. - Mamy czas do 27 III. Wtedy wydarzy się katastrofa, runie wiadukt przed Szczecinem. Jaśmina zaśmiała się głośno. Popatrzyła przy tym na Dżordża. - Fascynujące - powiedział tamten rzucając na Jaśminę krótkie, ale serdeczne spojrzenie. - Skupmy się na tej osobie, która według ciebie jechała naprawdę. Dlaczego tak uważasz? Czym różniła się od innych spotkanych osób? Pola zamyśliła się. - Wydawała się nie być zdziwiona całą sytuacją. Tak, to chyba to. Przyjmowała ja naturalnie, skupiając się tylko na komforcie i bezpieczeństwie dziecka. No, ale matki zwykle są przewrażliwione na punkcie swoich dzieci, to normalne. - Może zamiast skupiać się na tym, czyj to sen po prostu skupić się na uratowaniu pociągu? - zapytała Jaśmina - Oczywiście jeśli chcesz to zrobić. - Właśnie tego chcemy - Pola pokiwała energicznie głową. - Chcemy zatrzymać ten pociąg i zapobiec katastrofie – zaczęła objaśniać , ale Dżordż jej przerwał. Wydawał się myśleć na głos : - A może nie chodzi o ratowanie pociągu tylko osoby? - powiedział. - Ktoś ma naprawdę interesującą zdolność. - To dlaczego sam nie uratuje pociągu czy kogo tam trzeba ratować? - zapytała Jaśmina - Może nie wie, że to jego sen? Albo nie może? Albo… no właśnie. To jest dobra zagadka do rozwiązania - odpowiedział Dżordż. - I Pola ma ją rozwiązywać? - z wątpieniem w głosie zapytała Jaśmina, jakby nie była przekonana. - Wiesz, każdy zawsze ma wybór. Może czekać do 27 III czy sen minie i już, albo działać skoro świat wezwał ją do działania - Dżordż mrugnął jednym okiem do Poli. Jaśmina skrzyżowała ręce na piersi nic nie mówiąc. - Tobie nie było łatwo, ale ona nie jest sama - Dżordż uśmiechnął się do Jaśminy. I wtedy dopiero zapadła pauza, która pozwoliłaby Poli cokolwiek powiedzieć. Pola wyczuła wahanie - niechęć? - Jaśminy. - Zdarzyło ci się kiedyś coś podobnego? - zapytała miękko. Zgadywała. - Ale nie dałaś rady temu czemuś zapobiec… Tak mi przykro… Wyobrażam sobie, jak się musiałaś czuć. Ja już wariuję, choć mam w was wsparcie . I w tych ludziach ze snu. - Nie. Nie miałam takich snów. Od dawna jednak słyszę duchy. Kiedy to się zaczęło czułam się powołana i bardzo chciałam im wszystkim pomóc. Niestety nie raz zawiodłam - wyjaśniła. - I każdą porażkę ciężko znosiłam. Byłam przecież ich jedyną nadzieją. Teraz z biegiem czasu nauczyłam się oceniać swoje możliwości lepiej i akceptować to, że nie zawsze uda mi się im pomóc. Zamiast zatracać się w życiu dla nich musiałam zacząć żyć dla siebie. Trochę mi to zajęło. - Jaśmina upiła łyk herbaty - Możesz spróbować uratować pociąg. Albo tylko tą jedną konkretną osobę. Ale pamiętaj, jeśli ci się nie uda, nie wiń się. To nie jest coś co musisz, tylko coś co możesz spróbować zrobić. - Chcę spróbować. - powiedziała Pola. - I stąd moja prośba - spojrzała na Dzordża: - Możesz mi pomóc spróbować zajrzeć w przyszłość? Do tego wypadku? - Tak, możemy spróbować. Myślisz jednak być gotowa na to, że zanim dojdziemy i skupimy się na tym konkretnym momencie znów możesz zobaczyć również inne - poinformował ją Dżordż. Zaczął powoli odsuwać różne rzeczy by między nimi na stole była przestrzeń by złączyć dłonie. Gdy było pusto wyciągnął obydwie w stronę Poli. - W porządku - powiedziała. Skupiła myśli na wiadukcie, pociągu i widoku miasta za oknem. Podała dłonie Dzordżowi. Było tak samo jak poprzednio. Gdy ich dłonie zetknęły się nagle w głowie Poli pojawiły się wizje. Były trochę niczym sen, ale jednocześnie oczy Poli widziały przecież siedzącego naprzeciwko Dżordża a dłonie czuły jego dłonie. Pola stała w parku, całowała się z wtulonym w nią długowłosym mężczyzną. Zdecydowanie nie był to Bruno. Romantyczny pocałunek przerwało głośne "ma-ma", jakieś dziecko o blond loczkach, ubrane w brązowy dresik złapało ją za nogę. Miało około półtora roku. Para przestała się całować. Pola wzięła malucha na ręce i mocno przytuliła do siebie. Tymczasem prawdziwa Pola siedząca razem z Dżordżem przy stole poczuła zalewającą ją falę miłości. Gdy wizja się skończyła jeszcze przez jakiś czas odczuwała tęsknotę za tym dzieckiem, jego zapachem i delikatną skórą. Kolejna wizja. Pola siedziała w przedziale pociągu. Dobrze znała ten przedział. Wyglądał identycznie jak ten z jej snu. Naprzeciwko niej siedziała zielonowłosa dziewczyna. Mrugnęła do niej jednym okiem. Poli wydawało się, że to nieco zalotne mrugnięcie. - Wiiiiiitamy dzisiaj! - krzyknęła zielonowłosa unosząc dłonie w górę. - Co szalonego zrobimy tu dziś? Za oknem Pola dostrzegła, że pociąg jedzie. Mijał zielony wiosenny krajobraz, składający się z drzew, drzew i drzew. Później dopiero zdała sobie sprawę z tego, że nie były tu w tym przedziale same. Stańczyk podskoczył wesoło na krześle obok niej. - Zróbmy imprezę! - zawtórował wesoło Marcie, klaszcząc przy tym w dłonie. W przedziale był również Karol i Wiktoria. Z osób które do tej pory spotkała w pociągu brakowało Izy i kobiety z małą Wandą. Kolejna wizja. Pola gotowała coś w swojej kuchni. W tle leciało radio. Muzyka została przerwana by nadać komunikat o katastrofie pociągu, który wykoleił się na trasie Warszawa-Szczecin. "Pociąg wykoleił się o godzinie dwudziestej pierwszej, tuż przed wjazdem do na dworzec Szczecin Główny. Wstępnie szacuje się, że liczba ofiar może przekraczać dwieście osób. Trwa akcja poszukiwawcza…" brzmiało z radia. "Jako przyczynę katastrofy wstępnie podaje się wadliwą konstrukcję mostu, który przeznaczony był do jak najszybszego remontu. Jeszcze w tym miesiącu ogłoszony został przetarg na wykonanie tej usługi. Żadna firma nie zdążyła podjąć się jednak prac remontowych." Dżordż zabrał swoje dłonie. Jedną z nich sięgnął po herbatę, a drugą złapał się za głowę. - Wybacz, to dość wyczerpujące, muszę odpocząć - poinformował ją. - Dziękuję - powiedziała Pola miękko. Uścisnęła dłoń Dżordża. Wstała. - Dziękuję wam za wszystko. Nie przeszkadzam dłużej. Uściskała Jaśminę. - Do zobaczenia. Wracała do domu powoli zamyślona. Pociąg , duchy, zajęcia… Bruno. Dożo działo się ostatnio w jej życiu i zaczynała czuć przesyt. A gdyby tak po prostu odpuścić to wszystko? Wyjechać w Bieszczady, hodować owce, zacząć do nowa? Nie nadawała się na superbohaterkę ani tym bardziej zaklinaczkę duchów. Jej życie, może niezbyt ekscytujące, całkiem jej pasowało. Pełna niewesołych myśli zagrzebała się w pościeli i zasnęła rozmyślając o jutrzejszej kolacji z Brunem. Co ma mu powiedzieć?
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. Ostatnio edytowane przez kanna : 26-05-2020 o 20:31. |
01-06-2020, 12:19 | #29 |
Reputacja: 1 |
__________________ To nie ja, to moja postać. |
04-06-2020, 10:32 | #30 |
Reputacja: 1 | Ci którzy poszli za Stańczykiem: Marcel, Pola Przedział był otwarty. Z daleka było słychać płacz dziecka. W środku w przedziale przy oknie siedziała kobieta, ubrana była w długą kwiecistą suknię oraz rozpięty, gruby, wełniany sweter. Tuliła do siebie niemowlę, owinięte w beżowy ciepły kocyk. Maluch płakał w jej ramionach, zaś ona delikatnie go lulała, śpiewając przy tym kołysankę: - Aaaa śpij kochanie, jeśli gwiazdkę z nieba chcesz dostaniesz… Uniosła wzrok gdy ktoś pojawił się w drzwiach przedziału. Z pretensją w oczach spojrzała na Stańczyka, zupełnie jakby za coś go winiła. Marcel spodziewał się, co takiego mogło się wydarzyć. Na pewno błazen w jakiś sposób przestraszył dziewczynkę. Może sama jego obecność tak na nią wpłynęła. Mężczyzna splótł dłonie za sobą i uśmiechnął się lekko, choć zarazem niepewnie. - Dzień dobry, mam na imię Marcel - rzekł. - Zdaje się, że jesteśmy pasażerami tego pociągu - dodał, wchodząc do przedziału. - Proszę nie mówić, że błazen wystraszył dzieciątko… - zawiesił głos zaniepokojony. - Dzień dobry - przywitała się Pola, z nadzieją, że matka ją rozpozna. - Czy Wandzia się obudziła? - Przyszedł tu i zaczął krzyczeć na nasz widok - matka wskazała głową Stańczyka, nadal patrząc na niego z oburzeniem. - To jak miała się nie obudzić? - Kobieta spojrzała na Polę, to raczej było retoryczne pytanie, zresztą mała Wanda przecież płakała, więc ewidentnie była wybudzona. - Chociaż czy to ma znaczenie? I tak wiemy wszyscy jak to się skończy. Po tym spojrzała na Marcela. - Nie widziałam cię tu jeszcze - powiedziała. Feliński skinął głową. - Ja pani również nie widziałem, ale cieszę się, że chociaż teraz się poznaliśmy - odpowiedział. - Późno, ale jednak. Tak właściwie nie wiedział do końca jak to rozegrać. W pierwszej chwili zaplanował to sobie tak, że utrzyma przed kobietą iluzję snu. Bo w śnie ludzie łatwiej się zwierzali. Teraz jednak odniósł wrażenie, że ona dobrze wiedziała, że to nie był zwykły sen. No cóż, jeśli wielokrotnie go śniła, tak jak oni… zapewne przeczuwała już, że coś było bardzo nie w porządku. Nie wiedział jednak, czy to im ułatwi ostrzeganie jej, czy też utrudni. Przyszła mu również do głowy myśl, że mogła być senną podróżniczką podobnie jak on, Karol, Pola, Marta czy Wiktoria. Niekoniecznie musiała być tylko i wyłącznie przypadkową ofiarą, którą przyszło im proroczo zobaczyć. - Czy w pobliskim czasie wybiera się pani może na przejażdżkę pociągiem? - zapytał. - Mam na myśli na jawie. Taki pociąg, jak ten. Pociąg do Szczecina - sprecyzował. - Mam na imię Stefania. Stefania Olszewska - powiedziała po chwili namysłu, przyglądając się Marcelowi. - Możesz mi mówić po imieniu Marcelu i ty… Polu? - dodała dołączając do tego uśmiech do Marcela. Można było odnieść wrażenie, że młody mężczyzna wydał jej się sympatyczny. - Nie, nie przypominam sobie bym planowała podróż. Wydaje mi się, że nie mogę podróżować, ale zupełnie nie pamiętam dlaczego miałabym nie móc. Może to i lepiej, ciągle śni mi się ten pociąg, mam już dość pociągów. Marcel uśmiechnął się lekko do Stefanii. - Ma pani piękne imię. W dzisiejszych czasach trochę rzadkie. A szkoda - rzekł. - Może pani uwierzyć, że nam wszystkim również jest dość pociągów - dodał. - Ciekawa sprawa… może w takim razie pani córeczka będzie nim jechać? - zapytał. - Niekoniecznie z panią, na przykład z ojcem. Uśmiechnął się lekko do Wandzi, ale nie nachylał się zbyt mocno, żeby kobieta nie poczuła się niezręcznie. Pola usiadła na wolnym miejscu obok kobiety. - Może ją wezmę? I pobujam? - wskazała na dziecko. - Nie mam swoich dzieci, ale mam małą chrześniaczkę. Ma 5 lat i jest przesłodka. Czasem, jak mała płakała, pomagało, kiedy ją brałam na ręce. Może to inne ręce, a może chodziło o to, że byłam spokojniejsza niż jej mama. Opieka nad takim maluchem jest wykańczająca. - Czy ja wiem? Nie takie znowu rzadkie - powiedziała kobieta. - Mój Wiesio jest teraz bardzo zajęty - wyjaśniła - wątpię by miał czas na jakieś podróże, zwłaszcza do Szczecina. Popatrzyła po tym na Polę i skinęła jej krótko głową. - Dobrze, spróbujmy - powiedziała z nutą wdzięczności w głosie. Po tych słowach przesunęła się w stronę Poli by móc swobodnie podać jej dziecko podtrzymując przy tym jego główkę. Pola wyciągając po nie ręce poczuła, że Stefania jest równie prawdziwa jak ona czy Marcel. Problem był natomiast z dzieckiem… Ręce Poli przeszły przez nie zupełnie jak przez Stańczyka. Kobieta widząc to zaczęła głośno krzyczeć, przerażona. Trzask! Pociąg zaczął się chybotać, a po chwili krótszej niż kilka uderzeń serca zapadać. Ostatnim co do nich dotarło było uderzenie pociągu o taflę wody. Ci którzy zostali w przedziale: Karol, Wiktoria, Marta Karol uznał, że jeśli do tamtego przedziału wpakuje się zbyt wiele osób, to wkroczenie takiej bandy nie zostanie przyjęte zbyt życzliwie. Dlatego też został w przedziale. I przedstawił swoją propozycję. - Może zamiast siedzieć tu i czekać na powrót pozostałych, przejdziemy się w stronę lokomotywy? - zaproponował. - Czemu nie - zgodziła się Wiktoria. - Ostatnio wszystkie drzwi zewnętrzne były zamknięte więc wiele się po tym nie spodziewam. Chyba że weźmiemy półkę - spojrzała w górę, na wspomniany przedmiot. - Dotrzemy na miejsce, to zobaczymy... A nuż znajdziemy coś po drodze, w jakimś przedziale - odparł. - Poza tym, tam też są półki, prawda? - Uśmiechnął się lekko. - Tamte półki mogą być bardziej oporne na akt wandalizmu - zaśmiała się Wiktoria. - To prowadź. - Stańczyk mówił, że reszta pociągu jest pusta - przypomniała im Marta, która jakoś nie specjalnie paliła się by iść do matki z dzieckiem, totalnie milcząc w tej kwestii, jakby nawet nie miała zamiaru się tłumaczyć czemu. - Ale zawsze to lepsze niż siedzenie i czekanie co się stanie. - Marta wzięła butelkę z winem w ręce. Nim wstała upiła kilka łyków. - Ktoś chce? - zapytała gotowa by ruszać za nimi. - Nie wiem, dlaczego tamta pani jest jednym pasażerem tego pociągu - powiedział Karol, biorąc butelkę. - Prócz nas, oczywiście. Ciekawe, skąd wiedziała, że ta podróż źle się skończy. - Upił parę łyków i podał butelkę Wiktorii, nie wierząc, że 'elegancka dama' zechce pić z gwinta. - Musiała jechać tym pociągiem wcześniej, niż Pola. Różewicz pokręciła głową, nie chcąc brać wina. - Mnie bardziej ciekawi jak ta dwójka, o której mówiła Pola sprawiła, że już nie są w tym śnie - powiedziała. - Może nie spali całą noc? - zasugerował Karol, odstawiając butelkę na stolik. Nie zamierzał włóczyć się po pociągu z flachą w ręku. Wyszedł na korytarz. - Brzmi jak dobre wytłumaczenie - zgodziła się z nim blondynka i obejmując Estebana, również wyszła na korytarz. - Ale nie rozwiązuje problemu mostu - z westchnieniem odparł Karol. - Bo co innego to rozwiązuje - odparła Wiktoria. - Ale zdecydowanie za późno przyszło to senne ostrzeżenie o katastrofie. - To prawda - powiedziała Marta - mało zostało czasu. A co do tej dwójki, mam nadzieję, że to coś w tym stylu, a nie, że wpadli pod pociąg na przykład. Marta szła za nimi. - Może ten wagon to jak pokój zagadek? - zasugerował Karol, zaglądając do kolejnego przedziału. Również pustego. - Może jak się nam uda stąd wydostać, to rozwiążemy i zagadkę pociągu? Po drodze Wiktoria sprawdzała wszystkie drzwi jakie mijali, czy da się je otworzyć. Drzwi do przedziałów nie były zablokowane i dawały się otworzyć. - Przynajmniej będzie skąd półkę wziąć - skomentowała to. - Obok WC powinna być jeszcze szafka techniczna, czy jak to nazwać - powiedział Karol. - Może da się ją otworzyć. Nagle usłyszeli krzyk kobiety. Nie znali tego głosu. To z pewnością nie była Pola. Dobiegał z przeciwnego kierunku niż szli. Trzask! Pociąg zaczął się chybotać, a po chwili krótszej niż kilka uderzeń serca zapadać. Ostatnim co do nich dotarło było uderzenie pociągu o taflę wody.
__________________ To nie ja, to moja postać. |