Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-09-2006, 16:21   #1
 
Lambert's Avatar
 
Reputacja: 1 Lambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwu
[Fantasy] Ratunek w śmierci

Otwieram sesję w świecie wiedźmińskim.
Rozpoczynacie w Rivii, mieście nierobów, łapserdaków, bandytów, złodziei i cwaniaków, a może to tylko opinie nieprzychylnych ludzi.
Tym razem rozpoczniemy inaczej. To wy zaczniecie jak chcecie, sami postanówcie czy się znacie, czy nie, ale zacznijcie w tym oto mieście. Jestem ciekaw jak zaczniecie.
Powodzenia i udanej gry życzę.
 
__________________
.................................................. ....................

:D MOD ma zawsze racje :D
Lambert jest offline  
Stary 12-09-2006, 08:49   #2
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Nuda. Nic się nie dzieje.
Fingis wziął do ręki kawałek drewna i zaczął z braku innego zajęcia strugać kolejną figurkę dla swojego synka. Wielkiej dumy i nadziei dla starego już bądź, co bądź krasnoluda. Wyciął z drzewa już niziołka, gnoma i elfa. Zastanawiał się właśnie kogo by tu jeszcze … Gdy do jego sklepu z bronią wszedł ów człowiek. Krasnolud odłożył zajęcie i zmrużył oczy, by mu się przyjrzeć. Mężczyzna był wysoki nawet jak na człowieka i szczupły. Ubrany w strój z nie barwionej skóry, w kapeluszu o szerokim rondzie, który po chwili zdjął i położył na kontuarze. Przeczesał palcami jasne, płowe włosy i podrapał się po krótkiej brodzie. Jego niezbyt urodziwą twarz oszpecała dodatkowo pionowa blizna przechodząca po prawej stronie twarzy od czoła, aż po brodę. Człowiek w milczeniu rozejrzał się po sklepie, by w końcu spojrzeć na właściciela. Jego oczy były niesamowicie jasne. Krasnolud zawsze czuł się nieswojo, gdy je widział. Blade, błękitne, jakby nieprzytomne. Tak. Ten człowiek na „dzień dobry” nie sprawiał miłego wrażenia, ale po bliższym poznaniu nie był taki zły. Gorsze mendy tu się pojawiały, a ten dziwak przynajmniej uczciwie płacił i nigdy nie brał na kredyt. Z resztą co się dziwić. Gdyby krasnolud ciągle mieszkał sam w lesie, też by w końcu sfiksował. Fingis znał już na tyle dobrze trapera, by wiedzieć, że ten sam się pierwszy nie odezwie. Tedy skinął zdawkowo głową :
- Rotger z Malbergu Nie widziałem Cię od zeszłej jesieni. Potrzebujesz czego ? – spytał choć człowiek przychodził zawsze po to samo.
- Groty. – oznajmił przybysz niskim, cichym głosem.
- Jakie i ile ?
- Dziesięć zwykłych, pięć ościeniowych i ze trzy liściaste.

Krasnolud na chwilę zniknął pod kontuarem, by po chwili położyć na blacie towar.
Mężczyzna wziął do ręki wszystkie pociski i dokładnie je obejrzał. Niektóre nawet spróbował językiem.
- Nie bój się. Nie oszukam Cię. U mnie drogo, ale towar za to pierwsza klasa. – Fingis uśmiechnął się najmilej jak potrafił.
Traper spojrzał na niego i nie odwzajemnił uśmiechu.
- Rivia. – stwierdził tylko odsuwając od reszty trzy groty.
- Wymień. – polecił krótko.
Z nieschodzącym z ust uśmiechem krasnolud położył nowe pociski.
- Te są bez zarzutu.
- Jasne. – Rotger zbadał nowe groty jeszcze dokładniej i w końcu zadowolony zgarnął wszystkie do torby.
- Ile ? – spytał rozpoczynając najmilszą dla krasnoluda część transakcji.
- Dziesięć lintarów, dla równego rachunku.
Krasnolud bezczelnie zażądał podwójnej ceny. Co więcej wiedział, iż Rotger też o tym wie. Ale zrobił to bez skrępowania, bo temeryjczyk nigdy się nie targował. Faktycznie. Mężczyzna odmierzył monety i położył je na blacie. Już miał wychodzić, gdy do kramu wszedł ktoś jeszcze.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 12-09-2006, 09:48   #3
 
Lambert's Avatar
 
Reputacja: 1 Lambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwu
Krasnolud zgarnął z blatu monety z mocno ukrywanem uśmiechem, który zawitał mu na ustach, lecz ukrytym pod wielkimi wąsiskami i tonącym w obszernej brodzie.
Oby więcej takich gości na moim bazarze- pomyślał Fingis, wciąż uśmiechając się do siebie.
Już odprowadzał wzrokiem Rotgera, który właśnie miał wychodzić, gdy nagle ktoś pojawił się przed nimi jak z pod ziemi.
Co za czort!!! - pomyślał Krasnolud - oho, kolejna przybłęda w Rivii, tego jescze nie widziałem - spojrzał nieufnie na obcego spod lekko zmarszczonych krzaczastych brwi.
 
__________________
.................................................. ....................

:D MOD ma zawsze racje :D
Lambert jest offline  
Stary 12-09-2006, 21:24   #4
 
Lisek's Avatar
 
Reputacja: 1 Lisek nie jest za bardzo znany
Reinvall

Promienie słońca wychodzącego znad horyzontu, rozlewały się na twarz tajemiczego człowieka, który właśnie ospale podnosił się ze sterty rupieci, pod jakąś starą kamienicą.
Ach, aachh. Kolejny zasrany dzień - zamruczał pod nosem, po czym sięgnął rękął do pasa, aby sprawdzić czy wszystko na jest na swoim miejscu.
kusza jest, blask cienia jest, sakwa jest. Cholera bełty połamane. Zdaje się, że wszyst... - nie dokończył tego zdania, gdyż nagle przycisnął rękę do miejsca gdzie zazwyczaj trzymał swój ukochany sztylet, lecz tym razem go tam nie było.
-Cholera! Gdzie jest pan śmierć! - po tych słowach rozpaczliwie rzucił się w stos śmieci, rozrzucając wszystkie na boki. Po chwili poszukiwań z jego twarzy zszedł grymas zdenerwowania i pojawił się uśmiech (jeśli to można by nazwać uśmiechem).
- Jest!. Taaaak jest, nigdy cię nie zostawię! Pamiętaj o tym, nigdy!- wypowiadał te słowa do średnej długości sztyletu, którego po chwili wydobył ze śmiecu i zatknął za pas.

Po tych poszukiwanich, udał się w stronę jednej z głównych ulic miasta i rozglądając się za jakimś sklepem bądź oberżą. Na samym początku ulicy dostrzegł sklep z niewielkim szyldem na którym widniał napis: "Bronie i ekwipunek u Fingisa".
Poprawił kaptór. po czym wszedł do budynku. Ujrzał tam krasnoluda stojącego za ladą, oraz wysokiego szczupłego mężczyznę, który właśnie opuszczał sklep. Reinvall zmierzył go wzrokiem po czym skierował się w stronę trochę przestraszonego właściciela.
- Bełty,... 10.- odparł, wbijając swoje czarne ślepia w oczy sklepikarza.
- Aaach, tak jjjuż podaje- odpowiedział niepewnie i zniknął za kotarą prowadzącą bodajże do kantorka. Po chwil wracał i miał w ręce zasobnik z bełtami.
- Należy się sześ...- Nagle, przerwał mu to zdanie rzucają na blat 6 srebrnych monet.

Potem wziął swoją należność, rozglądnął się dookoła, spojrzał jeszcze raz na tajemniczego gościa i skierował się w stronę drzwi.

[/i]
 
Lisek jest offline  
Stary 13-09-2006, 09:10   #5
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Rotger :

Zmierzywszy dyskretnie wzrokiem nowego klienta Fingisa traper poczekał, aż ten wyjdzie. Potem pokręcił się trochę po sklepie szperając za czymś ciekawym. Większość jednak to była sztampowa produkcja z Mahakamu, albo gorszej jakości miejscowe podróbki. Nie znajdując nic interesującego Rotger opuścił kram i niespiesznie udał się w kierunku Bramy Powroźniczej. Nie zamierzał pozostawać w mieście, ani chwili dłużej niż to było konieczne, a i przed zmrokiem chciał dotrzeć do swej chaty w lesie.
Jednak jego plany mogły lec w gruzach. Zrozumiał to, gdy tylko zobaczył bramę. Stała przed nią kolejka ludzi, wozów i zwierząt dalece dłuższa niż zazwyczaj. Strażnicy zaś z dziwną jak na nich skrupulatnością przepytywali wszystkich i sumiennie, co było już rzeczą zdumiewającą w Rivii, przeszukiwali wozy.
- Gamratka ich mać. – zaklął z cicha. I rad, nie rad zajął miejsce na końcu ogonka.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 13-09-2006, 10:18   #6
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Gilsha

Przeciskała się wśród ludzi, wozów i zwierząt, próbując jak najszybciej oddalić się od bramy miasta i udać się w przeciwnym kierunku, niż wszyscy ci ludzie. Starała się nie rzucać w oczy strażników, którzy przeszukiwali wóz tuż obok niej. Obrzuciła ich lękliwym spojrzeniem niebieskich oczu. I to właśnie był błąd. Dwoje strażników, dla których nie starczyło miejsca przy wozie, natychmiast zwróciło na nią uwagę. Gilsha przyspieszyła kroku i rozepchnęła ludzi, którzy tarasowali jej drogę.
- Ty mała! Stój! - rzucił jeden z wojów, któremu brakowało kilku zębów z przodu - Stój mówię!
Niewysoka, młodziutka dziewczyna zacisnęła tylko rękę na sztylecie za paskiem i nie zwalniając tempa przeciskała się dalej. Strażnicy od razu rzucili się za nią w pogoń. Zdenerwowana dziewczyna starała się gorączkowo znaleźć wyjście z tej sytuacji. Jej oczy błądziły po ludziach w poszukiwaniu ratunku. Kiedy strażnicy byli już tuż za nią, ciągle wzywając ja do zatrzymania się, Gilsha potknęła się o czyjąś nogę, zatoczyła się i runęła do przodu, wprost w ramiona jednego z ostatnich mężczyzn w długiej kolejce.

Rotger zobaczył, jak bardzo młoda dziewczyna, dziecko jeszcze, ubrana w znoszony, połatany strój podróżny, o jasnych jak zboże włosach, w które wplątane miała wiele kolorowych nitek tworzących dość dziwny i smieszny wzór, leci wprost na niego. Odruchowo rozłożył ręce i złapał dziewczynę, by ta nie upadła na ubłoconą drogę. W jej niebieskich oczach dostrzegł strach, poczuł jak jej serce bije w szaleńczym tempie. Przez sekundę patrzyła w jego oczy, a gdy strażnicy z zagniewanymi minami dobiegli do nich, wyglądała tak, jakby nie mając już nic do stracenia próbowała swojej ostatniej szansy.
- Braciszku! Jak dobrze, że Cię wreszcie znalazłam! Myślałam, że zgubiłam się w tym tłumie... a potem oni zaczęli mnie gonić i bardzo się wystraszyłam! - przybrała minę wystraszonego dziecka i sugestywnie patrzyła w oczy Rotgera. Błagała go o pomoc.
 
Milly jest offline  
Stary 13-09-2006, 23:18   #7
 
Lambert's Avatar
 
Reputacja: 1 Lambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwu
Czekanie w wężyku ludzi i krasnoludów męczyło i to bardzo. Dodatkowo żar lejęcy sie z nieba nie dawał spokoju. Muchy dokuczały, pot płynął po twarzy i po wszystkich możliwych wyżłobieniach ciała jakie posiadał człowiek. Końska uryna, pot, smród ludzkiego spoconego ciała, unosił się wszędzie, a szczególnie unosił sie intensywnie wokół osobnika stojącego przed Rotgerem. Opasły człowiek o wielkości menhira, które czasem ustawiają druidzi po lasach sami tylko wiedząc po co.
Końcówka lata, a żar był jak z kowalskiego pieca Fingisa.

Coś jednak było nie tak, coś nie dawało spokoju Rotgerowi i o dziwo nie był to smród kilkudniowego potu olbrzymiego mężczyzny stojącego przed nim. Od chwili odejścia ze straganu krasnoluda, Rotger czuł się jakoś niswojo, bardzo rzadko mu się to zdarzało.
Teraz jednak stojąc w pełnym słońcu znów poczuł się dziwnie. Mimo że był spocony, mimo że było duszno i bezwietrznie, czuł jak mokre włoski na jego karku stają mu na sztorc, czuł mrowienie i chłód na karku. Wiedział, że dziwny osobnik, który był z nim na straganie Fingisa śledził go, uważnie, swym nieprzyjemnym wzrokiem, wręcz przeszywającym na wylot.
Rotger miał się odwrócić , spojrzeć prosto w oczy nieznajomemu, bo wiedział że gdzieś tam jest, gdzieś się ukrył wśród ludzi. Miał to zrobić ... lecz nagle coś odwróciło jego uwagę, kilkanaście metrów z przodu ludzkiego wężyka zafalowało, usłyszał nagle:
- Ty mała! Stój! - rzucił jeden z wojów, któremu brakowało kilku zębów z przodu - Stój mówię!
Rotger próbował coś zobaczyć przez ramie tego potwora przed nim, ale było to na nic, lecz nagle usłyszał szybkie kroki, które zbliżały się w jego stronę. W tym momencie dziwny duży osobnik przesunął się w bok, jakaś mała osóbka przeciskająca się przez tłum potknęła się o stopę olbrzyma i wylądowło prosto w ramionach Rotgera wyrzucając z siebie:
- Braciszku! Jak dobrze, że Cię wreszcie znalazłam! Myślałam, że zgubiłam się w tym tłumie... a potem oni zaczęli mnie gonić i bardzo się wystraszyłam! - przybrała minę wystraszonego dziecka i sugestywnie patrzyła w oczy Rotgera. Błagała go o pomoc.
Poczuł się jak w pułapce, ktoś go śledził, teraz ktoś zupełnie mu obcy wpadł w jego ramiona nazywając braciszkiem, a na dodatek w jego stronę przeciskali się strażnicy w kapalinach i przeszywanicach z naszytm emblematem Lyrii i Rivii z długimi gizarmami w dłoniach, których używali wśród tłumu niczym wioseł w łodzi.
 
__________________
.................................................. ....................

:D MOD ma zawsze racje :D
Lambert jest offline  
Stary 14-09-2006, 09:13   #8
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Rotger :

Mężczyzna popatrzył z góry na drobną postać dziewczyny i spytał z mieszaniną zdziwienia i złości. Na tyle głośno by mogli go usłyszeć strażnicy :
- Braciszku ? Kogo nazywasz braciszkiem ? Mnie ?
Zanim odezwał się ponownie Gilsha zdążyła pomyśleć, że wszystko stracone. Że oto wyda ją w ręce straży. Rotger rzeczywiście zrobił srogą minę i chwycił ją za ramię potrząsając.
- Teraz to jestem braciszkiem. Tak ? A jak Ci mówiłem smarkulo, żebyś się mnie trzymała, to nie chciałaś słuchać. Co ? Jak jeszcze raz mi uciekniesz, to tak ci spiorę żyć, że przez tydzień nie usiądziesz na zadku łobuziaro. Rozumiesz ? – potrząsnął nią ponownie dla dodania ważkości swoich słów. Po czym puścił ją i wymierzył siarczystego klapsa. Mocnego, aż dziewczynę zabolał pośladek. Najwyraźniej Rotger wczuł się w rolę. Potem zwrócił się do strażników.
- Wybaczcie zacni panowie. Młode to i głupiutkie. Wystarczy, że któryś z Was krzyknął, a wystraszyła się i przyleciała do mnie. Nie będzie sprawiała kłopotu. Już ja się nią zajmę.
Zapewnił klepiąc się po piersi.
Jeden ze strażników już miał coś odpowiedzieć, gdy spod bramy dało się usłyszeć czyjeś wołanie. Jakiś łysawy kupiec wydarł się chwytając za pasek.
- Moja sakiewka ! Ludzie ! Złodziej ! Ktoś mi ukradł sakiewkę ! – rozejrzał się w poszukiwaniu winowajcy. Jego gorączkowy wzrok padł na stojącego nieopodal niziołka.
- To tyś mnie pewnie okradł ! – zawołał wskazując oskarżycielski palcem małą postać. - Wszyscyście pętaki, to jedna banda złodzieji.
- Kto ? Kto jest złodziej, ty łysa pało ?! –
zaperzył się niziołek.
- Łysa pało ?! Ty kurduplu jeden ! – zawył kupiec najwyraźniej czuły na punkcie swojego owłosienia i ruszył w stronę adwersarza gotów do rękoczynów.
Część ludzi rzuciła się go powstrzymać, inni zaś chwycili ciskającego się, krewkiego niziołka. Narastający harmider spotęgowała jakaś korpulentna baba wołając :
- Ludziska ! Ło matuś ! Gdzie moje pieniądzory ? Kradziej ! Łapajta kradzieja !
- Spokój ! Spokój ! Do stu diabłów ! –
zawołał strażnik przy bramie, bezskutecznie próbując ogarnąć chaos.
Dwóch zbrojnych stojących przed Rotgerem i Gilshą spojrzało tylko na nich ostatni raz, po czym odwróciwszy się popędzili na pomoc koledze.
Mężczyzna rzucił z ukosa spojrzenie na dziewczynę i westchnął cicho.
- Psiakrew. Zawsze jak komuś pomogę, to albo to oszust, albo złodziej, albo poborca podatków. Niech to szlag.
Widząc, że nie ma szans póki co na opuszczenie miasta tą drogą zawrócił, by poszukać innej bramy. Nie dbał już o dziewczynę i postanowił, że nie da po sobie poznać, iż wie że jest śledzony.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 14-09-2006, 10:53   #9
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Gilsha

Dziewczynka była naprawdę przerażona, kiedy Rotger zaczął odgrywać swoją rolę. A gdy dostała klapsa krzyknęła, aż łzy zakręciły jej się w oczach - to naprawdę bolało. Stała rozcierając bolące miejsce i powtarzała:
- Rozumiem, rozumiem... - z bardzo skruszoną miną, jednak z wielką ulgą w sercu mimo bolącego klapsa.

Kiedy jej wybawca zaczął się od niej oddalać rzucając kąśliwą uwagę, nie myśląc wiele pobiegła za nim:
- Nie jestem oszustem! Hej, poczekaj chwilę! - starała się dotrzymać mu kroku - Poczekaj, chcę Ci podziękować! Pomogłes mi, więc teraz ja jestem Ci winna przysługę.
 
Milly jest offline  
Stary 14-09-2006, 14:20   #10
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Rotger :

Traper mimo słów dziewczyny nie zatrzymał się dopóki nie minął rogu zaułka. I dopóki nie zniknęli z oczu strażnikom. Wtedy obrócił się i uśmiechnął smutno.
- Nie musisz mi dziękować i nic mi nie jesteś winna. – stwierdził żartobliwie zmierzwiając jej jasne włosy. – Pędź lepiej do domu zanim napytasz sobie biedy mała. Chcę opuścić to miasto przed zmrokiem i nie mam czasu się Tobą zajmować.
Odwrócił się by podążyć w swoją stronę.
 
Tom Atos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172