Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-08-2020, 10:52   #11
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Brat Agilulf pokiwał głową powoli.
- Nim tam dotrzemy co najmniej dwa, jak i nie trzy dni drogi nam zejdą, a im bliżej skraju puszczy trzymać się będziemy tym łatwiej nas wróg dostrzeże i zszykować się będzie na atak. Wzgórze to wysokie i kopać głęboko trza będzie, a kamienny kasztel czas zajmuje by choć podstawowe wzniesienia obronne postawić, a zasoby nasze ludzkie niewielkie, a to czas budowy wydłuża i pewną śmierć zaprasza. Drwa spod puszczy o śmierć prosi, bo to jak do domu pogan iść i siekierami walić w drzwi oznajmiając, że się przybyło. Nim to uczynilibyśmy tam kasztel choć ze skromniejszego sortu, tu już pełen i solidny, drewniany z rozbudową na przyszłość wielką w drodze byśmy już mieli. O czasie by lepiej teren rozeznać i gdzie przeprawa przez rzekę dobra, by lepiej się chronić nie mówiąc mielibyśmy opanowane i gotowe, a wiedza o terenie u nas nie ma miejsca. Wróg nas wie o swym domu wszystko.

- Na pismo święte przysięgę składam, że moją intencją nie jest niechęć do wysokiego wzgórza, lecz względy czysto praktyczne. Jeśli wyruszymy w podróż, dostrzegą nas za dnia i ogni nocy nas zdradzą. Teraz, gdy jesteśmy tu nowi i dopiero przybyli, szansą mniejszą jest, że wróg nas dostrzegł i możemy się przygotować. Gdyż głupi oni nie są i nie atakują dobrze chronionego obiektu. Sami też są skłóceni wewnętrznie, lecz ruchy wewnątrz nich dążą do zjednoczenia. Im szybciej i bardziej będziemy umocnieni tym większe szanse, że przez naszą obronę się nie przebiją. Nim zbiorą ludzi i pogodzą się między sobą, to już kolejne osady i kasztele dane nam będzie postawić i przyczółek na tym wrogim terenie ustanowić. Zbrojnych i osadników sprowadzić i móc większy opór i w linię wroga się wdzierać.
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 27-08-2020 o 11:09.
Dhratlach jest offline  
Stary 27-08-2020, 15:11   #12
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Brat Bruno tylko kiwał tylko głową w geście zaprzeczenia słowom brata Agilulf. Nie przerwał mu jednak ani na moment cierpliwie wysłuchując argumentów. Które działały wybiórczo, by poprzeć tezę wskazaną przez Brata.

- Słyszę w głosie brata argumenty które wzajemnie sobie przeczą. Brat używa jednej tezy by poprzeć swoje racje i tej samej by zaprzeć wyborze lepszego choć dalszego wzgórza. - zaczął Brat Bruno - Mówi Brat, że "iść tam będziemy dwa dni a im bliżej będziemy trzymać się skraju puszczy tym łatwiej będzie nas zaatakować." Droga na oddalone wzgórze nie wiedzie wzdłuż puszczy możemy iść wzdłuż rzeki i przeprawić się w miejscu dla nas dogodnym. Da nam to osłonę z jednej strony co taktyczną da nam przewagę. Rozbić nam Rycerzom pogan w otwartym terenie nie będzie ciężko. Sztuką jest nie dać się wciągnąć w zasadzkę i pozorowane odwroty. Nie mniej argument o bliskości puszczy z ust brata pada jako przeszkoda, choć droga wzdłuż niej nie wiedzie. Za to nie przeszkadza bratu, że puszcza tak blisko naszej obecnej lokalizacji będzie się znajdować na stałe. Zagrożenie pod osłoną drzew i nocy z łatwością nas dosięgnie. Zabudowa drewniana zaś ogniu się nie oprze. - Brat na chwilę przerwał by każdy argument zrozumiał i rozważył.

- Dalej brat mówi "Drwa spod puszczy o śmierć prosi, bo to jak do domu pogan iść i siekierami walić w drzwi oznajmiając, że się przybyło. Nim to uczynilibyśmy tam kasztel choć ze skromniejszego sortu, tu już pełen i solidny, drewniany z rozbudową na przyszłość wielką w drodze byśmy już mieli." Gdy słuchałem tych słów konsternacja mnie ogarnęła. Brat twierdzi, że jak ścinamy drzewa na siedzibę Bratu miłą to bezpieczni będziemy ale jak na inną to o śmieć się prosimy? Z mojej wiedzy ścinać drzewa na obie siedziby będziemy tyle samo czasu. Więc jest to takie samo ryzyko. Różnić nas jedynie będzie czas transportu od ścięcia do celu. W przypadku wyższego wzgórza będzie on się jednak odbywał na otwarty terenie gdzie wroga odeprzemy. W Brata propozycji, ledwie dwa kilometry od miejsca gdzie ścinać będziemy kasztel chce Brat stawiać. Gdzie skazani zostaniemy tylko na drewniane umocnienia, łatwo przewidzieć gdzie ścinamy i gdzie jesteśmy. Łatwo zaplanować atak i zasadzkę. W przypadku dalszego wzgórza ścinać można w różnych miejscach i transport nie musi być tą samą drogą. Na wysokim wzgórzu również już z wałem ziemnym łatwiej się bronić będzie. Kamieniem można go wzmocnić i łatwiej dzięki niemu o samą konstrukcję. Wzgórze wysokie ma trudne dojście i bronić go łatwo. Nigdy nie spotkałem się żeby wybierać gorszą pozycję do obrony gdy można mieć lepszą. Argumentując tu słowami, że po drewno daleko - uniósł lekko brew w zdziwieniu - Na końcu rzeknę Braciom tu zgromadzonym tak. Wybór wysokiego wzgórza będzie dla nas trudniejszy na początku, choć niewiele. Pozwoli nam jednak zapanować nad tą ziemią. Mamy teraz element zaskoczenia i teraz trzeba nam zająć najlepszą pozycję. Poganie mogą nas kąsać, utrudniać życie zbójnickimi metodami ale nie będzie ich tylu by nas w bitwie na początku naszego pobytu przemóc. Gdy już się jednak zbiorą tylko kamienny mur nas ochroni, niech bracia nie mają złudzeń. Skoro Brat Agilulf sugeruje "Nim zbiorą ludzi i pogodzą się między sobą, to już kolejne osady i kasztele dane nam będzie postawić" Znaczy to, że czas mamy by zacząć od solidnej siedziby. Nie chcę się jednak przepychać tu pół dnia. Wysłuchaliście Brata Agilulfa, wysłuchaliście mnie. Brat zaraz zacznie kolejne argumenty podawać. Ja ja będę odpierał bowiem z Bratem się nie zgadzam. Brat Zygfryd ma głos decydujący przy tym głosowaniu. Zatem proszę cię Zygfrydzie wybierz rozsądnie i zgodnie ze sztuką wojenną. Bóg jest z nami więc nie bójmy się mierzyć wysoko. - zakończył z uśmiechem.
 
Icarius jest offline  
Stary 27-08-2020, 16:03   #13
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Brat Agilulf pokręcił smutno głową na słowa niegdyś jednego z najwyższych rangą na ziemiach, teraz? Równego każdemu, nawet najniżej urodzonemu. Dlaczego miał nieodparte uczucie patrząc na swego Brata, że stare nawyki umierają wolno... lub nigdy?

- Serce me się kraja Bracie Bruno, gdy słyszę twe słowa, lecz z nadzieją patrzę na was. Do tej pory nie usłyszałem ni krztyny innej zachęty, czy przewagi wysokich wzgórz nad tym, co mamy tutaj, gdzie stopa nasza stoi. Racz na oświecić Bracie, co jest tak wspaniałego ponad przez was wybrane i uporem trzymane wysoko w renomie zalety tych wzgórz w oddali? Twierdzisz, że pokonasz bez problemu wroga w otwartym polu, lecz czy widziałeś jak oni walczą i czym? Co z zaopatrzeniem? Polowania może, bo hodowla bydła, ziemi uprawa i ryb łowienie raczej nie wchodzi w rachubę? Teren górzysty, a co jeśli skalny, co stanowi wyzwanie pod fundamenta? Jak wyżywisz ludzi, gdy w wysokich wzgórzach trudniej o zwierzynę, a tu niziny bogate i zachęcające? Co z wodą? Jak widzisz ciągnięcie siłą wydartych kłód puszczy z przedsionka domu wroga pod sam szczyt? Co najpierw, palisady i umocnienia, a może studnia co głęboko sięgnie i wodę przyniesie? Może budowa podejść dla tragarzy i wozów, bo nie wiadomo jak z terenem, a dróg tam wszak nie ma? To wszystko bracie kosztuje czas, siły i zaopatrzenie, a wszystkiego, a przede wszystkim czasu nie mamy na siły które skromnie posiadamy. Im dłużej będziemy się osiedlać i budować, im dłużej będziemy w terenie, bezbronni, im dłużej będzieli kusić złego... tym pewniej po nas śmierć przyjdzie. Tym bardziej gdy sami się o nią prosi będziemy pod dom wroga się udając. Co więcej, na tych wzgózach w oddali samo rozeznanie i przygotowane terenu pod budowę, wstępną sieć najgorszej jakości dróg, o stworzeniu planów pod kasztel nie mówiąc, samych planów... a w tym czasie mamy tutaj siedzibę która tylko będzie się rozwijać i dalej sięgać.

- Trwożysz się, że z drewna, ale solidne kamienne kasztele potrafią być w budowie latami, jak nie dekadami. My mamy zaledwie parę tygodni by być bezpieczni, wszystko ponad to to wyrok śmierci... o konieczności zapewnienia żywności naszym braciom i siostrom, bez których nasza obecność tutaj nie ma żadnego znaczenia. Może w służbie Panu życie wasze wam nie miłe, ale ci co z nami są zasługują by żyć i naszym obowiązkiem jest zapewnić im to, by przeżyli i godnie żyli. Nowych osadników sprowadzając, byśmy razem rośli w siłę. Jesteśmy na terenie wroga Bracie i tędy nam działać szybko. Obrać gorszą w sztuce wojennej, ale bezpieczniejszą w o wiele szybszym czasie i zdolniejszą nas wyżywić i utrzymać, ale nadal dającą nam duże pole manewru pozycję.

- Być może nie widzę mądrości Ducha w Twych słowach Bracie Brunonie... być może, dlatego oświeć mnie i wskaż drogę i wyjaw... cóż tak wielkiego i korzystnego jest w tych wysokich wzgórzach ponad zgodność ze sztuką wojenną? Co w nich da nam i nam powierzonym na teraz i na przyszłość przetrwanie i bezpieczeństwo od najwcześniejszych początków? Czyż to nie strzeżonego, Pan Bóg strzeże?
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 27-08-2020 o 16:41. Powód: ort
Dhratlach jest offline  
Stary 27-08-2020, 17:13   #14
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Bruno patrzył już ze znudzeniem na Agilulfa.

- Brat nie słyszał bo Brat nie słucha. Gdybyśmy dostawali srebrną monetę za każdym razem gdy Brat śmiercią nas straszy szybko będziemy bogaci. Wykazałem Bracie szereg zalet wzgórza w oddali ponad obecną naszą lokalizacje. Nie odniósł się brat do moich argumentów. Wskazałem gdzie Brat się myli. Zresztą sugerował Brat wędrówkę skrajem puszczy wiedząc, że to niebezpieczne i jednocześnie używał tego argumentu jako przyczyny do zaniechania marszu. To jawna manipulacja bo iść możemy przy rzece co już wskazałem. Pochylę się nad tą dyskusją ponownie ale ani Brat mnie nie przekona ani ja Brata. Obaj to wiemy. Więc czynić tego nie zamierzam. To Zygfryd zdecyduje czy wolimy się z drewnianych umocnień bronić czy kamiennych? Czy wolimy walczyć ze wzgórza wysokiego obronnie dogodnego a atakować w otwartym polu. Czy z niższego a wroga po puszczy ganiać bo będziemy ją mieli pod nosem. Bitwy Rycerze z poganami zawsze wygrają w otwartym polu. Mamy przewagę w takich warunkach i Brat o tym doskonale wie. Gorzej w puszczy gdzie szarża konnicy nie jest możliwa a o zasadzkę łatwo. Brat się tym jednak nie przejmuje, bo nie pasuje to do Brata opowieści.

Zaopatrzenie zdobędziemy. Komtur może nam je przysłać, ryby łowić potrafimy a pola i chłopów łatwiej bronić gdy z oddali wroga widać. Nie zaś z puszczy wyskakuje kąsa i odskakuje nim zdążymy zareagować. Pola będziemy mieli w okolicy nie na wzgórzu więc o glebę bym się nie martwił. Źródło wody może być na wzgórzach więc nie martwiłbym się jego brakiem póki nie sprawdzimy. Mówi Brat " Im dłużej będziemy się osiedlać i budować, im dłużej będziemy w terenie, bezbronni, im dłużej będzieli kusić złego... tym pewniej po nas śmierć przyjdzie. Tym bardziej gdy sami się o nią prosi będziemy pod dom wroga się udając. " Wykazałem już brak logiki w Brata słowach. Widzę, że jednak jeszcze raz trzeba to wyłożyć. Gdy rąbiemy drewno by wybudować twierdzę na wzgórzu oddalonym. Brat mówi trwoga, "kusimy złego i na śmierć się udajemy. Sami się o nią prosimy pod dom wroga się udając." Nie przeszkadza to jednak Bratu pod tym samym domem wroga zamieszkać! Wtedy już bezpieczni jesteśmy i trwogi nie ma. Byle Brata wizja przeważyła.
-uśmiech Brunona wskazywał co myśli o nowym Bracie i jego wizji.

- Zygfrydzie zdecyduj jak ci rozum podpowiada. Ja wyłożyłem jak się łatwiej bronić i jak łatwiej wroga pokonać. Problemy z zaopatrzeniem i wyżywieniem wcale nie będą tak wielkie jak nam brat próbuje wmówić. - zakończył Książę Fryzji.



 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 27-08-2020 o 17:19.
Icarius jest offline  
Stary 27-08-2020, 18:03   #15
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Brat Agilulf przechylił lekko głowę w namyśle. Splótł dłonie i zrobił parę kroków w bok okrążając swego interlokutora tak, by mieć świętą siostrę w zasięgu oczu. Jej zdanie teraz znaczyło dla niego więcej, niż kogokolwiek innego. Jeden wyraz twarzy, przechył ciała, nic więcej nie potrzebował.

- Nie wszystko złoto co się świeci, Bracie... - powiedział spokojnie do niegdysiejszego księcia - ...choć doceniłbym, gdybyś w świetle Pana naszego raczył prosto odpowiedzieć podług własnego sumienia, bez obracania i wybiórczej interpretacji słów, oraz zostawiania niedopowiedzeń. Jakże inaczej mam zrozumieć i być może zdanie zmienić, a nasz Brat decyzję podjąć, gdy nie chcesz byśmy zrozumieli prawdy Twojej innej niż oszczerstwo pod słowem moim skierowaną?

Spojrzał w niebo. Powolne białe chmury sunęły po niebiosach. Spokojne i nie wzburzone. Wiele sentencji i mądrości pisma przychodziło mu na myśl, ale najbardziej jedno. Księga Przysłów, Rozdział 8, Werset 13... Powiedział zatem nabożnie co jego dusza czuła patrząc w ten spokój boskiego stworzenia rysujący się wysoko nad ich głowami.

- "Bojaźń Pańska to zła nienawidzić. Pychy, wyniosłości, złych dróg, przewrotnych ust nienawidzę."

Spojrzał ze stoickim spokojem na zgromadzonych.
- Czyż nie, Bracia i Siostry moje?
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 27-08-2020 o 18:10.
Dhratlach jest offline  
Stary 27-08-2020, 20:14   #16
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Zygfryd przysłuchiwał się wymianie argumentów obu braci, czując coraz większą irytację w miarę jak współdowodzący z nim rycerze ścierali się coraz ostrzej. Szczególnie jednak nie podobało mu się straszenie przez Agilulfa śmiercią z rąk pogan...

Wystąpił pewnym krokiem do przodu, unosząc opancerzone dłonie go góry.

-Pokój moi Bracia, obaj mówicie mądrze i nie wątpię że nic więcej niż dobro naszej świętej misji nie leży wam na sercu. Jednak dalsze dywagacje wydają już mi się jeno marnowaniem danego przez Pana czasu i niepotrzebne antagonizmy między nami mogą rodzić. Jak mawiają, mężów poznaje się po czynach nie słowach. Zdecydowałem, że nie będę niczym chwiejna białogłowa zdania mego zmieniać - popieram opinię brata Brunona by jak najszybciej pozycję na wysokim wzgórzu zabezpieczyć. Nie powinniśmy Bracia poddawać się nadmiernej bojaźni wobec tych pogańskich dzikusów i pozwalać by trwoga kierowała naszymi decyzjami - nie wątpię że męstwem i wolą służenia Bożej sprawie zdzierżymy każdą przeciwność którą siła szatańska nam na drodze postawi. Czyż nie Bracia i Siostry!? - Zawołał z entuzjazmem, unosząc pięść do góry w geście siły i wiary.
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 28-08-2020, 07:57   #17
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Brat Agilulf, choć z szanowanego rodu który ukrywał przed wieloma, a o którego pochodzeniu i prawdzie jeno znali jego żołdacy i leśnik Fritz którzy z nim służyli od lat wielu, rozglądał się spokojnie i stoicku słowa nie racząc, ni dźwięku wydać.

Tak jak był spokojny słuchając oskarżeń Brunona i jego jad na swe ciało przyjmując. Tak jak zawsze gościł w nim spokój i pogoda, tak i teraz trwał jak głaz Piotrowy niewzruszony, choć myśli miał ponure. Wiedział co należało uczynić, wiedział bardzo dobrze... ale właśnie od tego, od kiedy tylko ojciec jego dał mu wybór pod kim chce służbę odbyć i pasowanie przyjąć, ile sił w płucach odciąć się chciał.
 
Dhratlach jest offline  
Stary 28-08-2020, 22:03   #18
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację

Zaiste wielki to ciężar dzierżyć władzę, nie bez asumptu zatem Kościół, matka nasza naucza, że rządy na ziemi z samego bożego namaszczenia pochodzą. Bracia Bruno, Agilulf i Zygfryd, dobitnie się o tym przekonali. Wzgardzili radą świętobliwej siostry Gertrudy, coby w modlitwie i skupieniu o natchnienie i mądrość Ducha Świętego poprosić, aby znak otrzymać jak działać trzeba. W Zamian spór zażarty toczyć poczęli, jakoby zaprzysięgłymi adwersariuszami byli. Wstyd tym i sromotę wielką nie tylko na siebie sprowadzili, ale i na całą kompaniję zakonną. Jednakoż nikt ni słowa przeciw nim nie wyrzekł, jeno w skrytości serca swoje sobie pomyślał. Po facjatach sądzić jeno można było, że nikomu w smak takie zachowanie nie jest. Chcąc wierności Bogu i rozkazom komtura dochować w milczeniu jeno swoje acceptatio wyrazili.
Czy słuszną była decyzją, coby castellum nowe na wyniosłych wzgórzach stawiać wie teraz jeno Bóg Wszechmogący i wszystkim śmiertelnym we właściwym czasie, to objawi.


Droga na górujące nad okolicą wzgórza kompaniji zakonnej całe dwa dni zajęła. Najtrudniej bród bezpieczny znaleźć było. Rzeka bowiem niezwykle rwąca i zdradliwa się okazała. Trzy razy kompanija zawracać musiał, bowiem woda głęboka środkiem płynęła i nijak bez łodzi, czy tratwy jakowej sforosować jej niemożebnym się okazało. Dopiero Galir, sługa Bruna, co ponoć z Pomezan pochodził i ziemię te dość dobrze znał, odszukał bród szeroki i bezpieczny, coby i wozy i konie na drugi brzeg przejść mogły.
Brat Werner, co już wcześniej swe obiekcje, co do posiadania takiego sługi wyrażał, zły znak w tym upatrywał, że Prus dziki za przewodnika im robi. Galir, ochrzczony był i Chrystusa za swego Zbawiciela wziął, ale rycerz z Palatynatu zaufania do niego za grosz nie miał.

Słońce już za wielkim lasem się chowało, gdy kompanija zakonna u podnóża wysokich wzgórz się rozbiła. Wieczorem, gdy wszyscy przy ognisku się zebrali, Herman Raspe, brat z Turyngii, co z małomówności słynną w te słowa niespodziewanie się odezwał:
- Mór jakowyś bracia w powietrzu wyczuwam. Trupem tu wonia i aż do szpiku kości mnie to przenika.
Nikt inny takiej woni w powietrzu nie wyczuwał, ale jedynie brat Werner ripostę na takie dictum dał:
- Brat to chyba tchórzem podszyty i obawę w sercu wielką nosi. Teren obcy, ale bać się ponad miarę nie trzeba. To jeno umysł zatruwa i wszelką chęć do działania zabiera.


Nazajutrz rano służebni do pracy ruszyli. Wprzódy meister Andreas na zachodnie zbocza ruszył, coby bielące się z daleka kamienie obaczyć. Wielce optymistyczny wynik tego zwiadu był i mularz z radością zakomunikował panom, że kamienia jest tutaj pod dostatkiem i takiego, co luźno rozrzucony leży, jak i takiego co to w skale ukryty jest. Ten pierwszy idealnie do budowy fundamentów i umacniania wałów się nadawał, a drugi po jego wydobyciu do mocarnych murów posłużyć może. Obróbka jego i ciosanie czasochłonne, ale budulec to przedni i potężną warownię pozwoli tutaj wznieść.

Gorzej ze źródłem pitnej wody, rzecz się miała. Zwiad doniósł tylko o dwóch małych strumyczach, które pośród wzgórz meandrowały. Niewielkie one były i rychło na powrót pod ziemią znikały. Do przyszłego zamku nijak doprowadzić ich nie można było. Jedyną sposobnością, co by temu zaradzić była próba dokopania się w ich głąb była. Pewności jednakoż żadnej nie było, że metr, czy dwa w głąb woda mocniejszym strumieniem bije.
Brak wody poważne tribulatio stanowił i brać rycerska postanowić coś w tej sprawie musiała.

Studnia o której brat Bruno wspominał rozwiązania w tej materyi też nie przyniosła. Ziemia bowiem wokół przyszłej zakonnej siedziby twarda i kamienista była niezwykle. Pod fundamenta zacny to grunt, ale żeby wodę tutaj odszukać to cud jakowyś musiałby być, a taki to jeno tylko sam Pan uczynić mógł .


Dni mijały i przyszła siedziba Zakonu Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego, kształtów zaczęła nabierać. Meister Andreas zgodnie ze sztuką wojenną wał obronny wyznaczył i nad jego budową czuwał. Część służby kamienie z zachodniego stoku znosić zaczęła i fundamenta kopać. Pogoda pracy sprzyjała. Wiosenne słońce każdego dnia zacnie świeciło i żadna deszczowa chmura takiego stanu rzeczy nie zakłócała.

Brat Agilulf w towarzystwie Wernera von Triera oraz kilkuosobowej świty kilka zwiadów po okolicy wykonał. Skutkiem czego przekonał się że ziemia ta w zwierzynę wszelaką obfita niezwykle. Zastępy zajęcy po łąkach się ukrywało, a ptactwa bez liku pośród wzgórz znaleźć można było. Wniosek prosty stąd płynął, że głód raczej im nie grozi, jeśli tylko roztropnością się wykażą i skutecznością w polowaniach.

Penetracja wielkiej puszczy zgoła odmienne wieści przyniosła. Po prawdzie obfitość zwierza także w lasach była wielka, ale co inszego w sercach braci niepokój zasiało. Brat Agilulf co na pogańskich znał się przednie, bardzo złe symbole dostrzegł. Primo było to znaki graniczne ziem Sasinów. Secundo symbole śmierci w kilku odmianach widać było. I choć von Leiningen w głowę zachodził to ich kontekstu zrozumieć nie mógł. Dopiero trzeci rodzaj znaków wskazówkę mu dał. Wskazówkę mglistą i rodzącą mnogie pytanie, ale nie zmieniło to złowieszczej wymowy, którą już wcześniej podejrzewał. Trzeci rodzaj symboli mówił bowiem o przeklętej ziemi. Ziemi, która rodzi zło i źródłem jest rozkładu.


Dzień mijał za dniem i nowa siedziba coraz śmielszych kształtów nabierała. Gdy nastał dzień siódmy i zgodnie bożym prawem nastał czas odpoczynku, wszyscy członkowie kompaniji oczy mogli nacieszyć ogromem wykonanej pracy.
Wał ziemny z gęstym ostrokółem był dumą mistrza Andreasa. Nie tylko zabezpieczał on obóz, ale także stanowił granicę przyszłego wewnętrznego zamku. Mularz znalazł także czas, aby niedużą chatę drewnianą postawić. Siostry Gertruda i Katerina mogły tam nocować oraz w wydzielonym miejscu kaplicę stworzyć. Siostry nie kryły swej radości, że ktoś na tak wspaniały z zbożny pomysł wpadł. Dla świątobliwej siostry Gertrudy niezwykły znak to stanowiło, że to prosty mularz zadecydował, żeby osobne schronienie dla niewiast zrobić oraz zabezpieczył miejsce, gdzie święte relikwie godne locum znajdą.
Tym sposobem meister Andreas wielki szacunek w oczach cnotliwej siostry Gertrudy zdobył.

Poza wałami i drewnianą chatą w tym pierwszym tygodniu udało się fundamenta pod przyszły kasztel wyznaczyć. Od następnego dnia służebni będą mogli zacząć ściany wznosić tym bardziej, że wiela budulca udało mi się w ciągu tych dni zebrać.


Tego świątecznego dnia nastrój byłby doprawdy wyśmienity, gdyby nie to, co zdarzyło się późno po północy, gdy niebo i księżyc ciemne chmury przesłaniały.
Krzyk wprzódy, a później bicie w dzwony alarmowe wszystkich na nogi poderwało. Blady z przerażenia Friedrich, co do świty Zygfryda należał, taki oto meldunek złożył.
- Paa paa panie - skłonił się przed obliczem odzianego jedynie w nocna tunikę von Rohrbacha, głos mu drżał, jąkał się dziwne było i zupełnie niepodobne do najemnika, co to weteranem kilku bitew się miał - paaaniee diabolus. Diobeł kosmaty i z rogami wielgemi porwał Johana. Johan za potrzebą wyszedł i wtenczas go bestyja pochwyciła i w noc czmychnęła. Smród siarki i łoju okropny po niej jeno został.

Blady strach padł na cała kompaniję. Jedynie bracia rycerze spokój i bystrość umysłu zachowali. Grupą ruszyli na miejsce, gdzie wedle słów Friedrich dramat ów się rozegrał. Jedyne, co po służebnym Johanie zostało, to podarta szlafmyca i ślady stóp w miejscu, gdzie stał.

- Bestyja, nie bestyja daleko uciec nie mogła - rzekł Werner von Trier - Trza nam czem prędzej w pogoń ruszyć. Co bracia o tym sądzą? - zakończył pytaniem w stronę Bruna, Agilulfa i Zygfryda je kierując.
- Boże broń - zakrzyknęła siostra Gertruda - Modlić się nam trzeba, to jedyna broń przeciw diabelskim sługom.
Po tych słowach świątobliwa znak krzyża uczyniła i głośno modlić się zaczęła:
- Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen Tuum...
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 29-08-2020 o 13:09.
Pinhead jest offline  
Stary 29-08-2020, 06:02   #19
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Agilulf sługa Pana pokorny, choć o duszy targanej myślami konno jechał tyłów pilnując nowemu miejscu na kasztel. Nie był to radosny dzień i przeczuć wielki miał iż problemy będą. Jawnie wzgórza te pokuszeniem szatańskim były i problemy z tego będą, nie ważne jak wspaniałe i dobre zdawały się w oddali i zdawać się mogły na miejscu. Choć przeczucie to bardziej dyktowane doświadczeniem i logiką rozumienia ludzkiego co od Pana pochodzi, choć z grzechu zrodzoną. Czyż to nie Ewa jabłko poznania zerwała i umysły pierwszych ludzi splamiła co wygnaniem skutkowało? Tak więc kroczył przez tą ziemię wrogą i nieprzystępną pogrążony w myślach jak tu sytuację ratować i wszelkie trudności starając się pojąć w mnogości rozwiązań które przed nimi stały. Przeplatane to cichą w duchu modlitwą, by Bóg dobry i litościwy przebaczył jego jego braciom i mu samemu, lecz od śmierci i cierpienia uchował niewinnych których strzec powinni, a których uchronić nie mógł w swej ludzkiej ułomność. Wszak dwojga złego na jednego była, a on był jeden.

W każdym bądź razie, jechał na tyle pochodu. Nie uznawał tego za haniebne miejsce, wręcz odwrotnie, ale on był z tych co widzieli życie, a nie kierowali się ułomnymi pragnieniami i pustymi, jałowymi ambicjami. Jazda z tyłu była najwyższym honorem dlatego, bo nie dość, że chroniło się tyły, lecz i dlatego, bo widziało się wszystko co z przodu i po bokach i mogło się reagować zgodnie z zapotrzebowaniem. Było to wręcz wilcze zachowanie, zachowanie jak u wilków od których pochodziło jego imię. Agilulf, Wilcze Ostrze, lub ostrze Wilka. Gdzie indziej szukać prawdy o życiu, jak nie wśród natury? Która wszak była wpierwej od człowieka stworzona w boskim planie, a cóż to innego znaczy iż nie była wyżej poważana? Co z tego, że Pan dał ją ludziom we władanie, lecz to na niej stworzył człowieka i w niej go osadził? Temuż to rycerz Zakonu Najświętszej Panienki trzymał się tyłów ucząc młodego Siemena wobec którego zdaje się był najbardziej rozmowny jako nauczyciel, a miał mu wiele do przekazania jak i mu przekazali swego czasu i sam się dowiadywał później.

Droga przebiegała zgodnie z założeniami, lecz prawda jeno mówiła, że oto dzięki pomocy nawróconego paganina drogę dane im było znaleźć. Bez niego, dzień dłużej by to zapewne potrwało. Wszestko tak jak przewidywał... Słowem się jednak nie odezwał. Bruno zarzucał mu defetyzm, lecz prawda była, że im dłużej żyłeś z dala od tego co szumnie zowią cywilizacyją tymże ostrzejszy umysł i zmysły się stają. Do pierwotnego stanu powracają, bliższe boga, nie rozpuszczone i zapuszczone w ciele i umyśle przez luksusy i rozkosze wystawnego życia. Czy sam Pan Chrystusowy nie nie mawiał, że zbytki cielesne i popuszczanie rządzom na zobaczenie z drogi prowadzą? Że jeno ciężka praca i trudy do Boga Ojca przybliżą? Jak w przypowieści o uchu igielnym...

W ten dotarli na miejsce i wielka pokora go za serce wzięła. Nie z powodu dobrodziejstw zwierzyńca i kamienia. Nie z powodu wody braku i ciężkiej gleby, lecz z zgoła bardziej pobożnego powodu. Otóż bowiem w swym roztargnieniu i trwodze o wszystkich bez wyjątku o zapomniał siostrach zakonnych i świętej relikwii. Chwała niech będzie mistrzowi Andreasowi! Wszak czy nie inaczej było, że najprostszego serca i najbliższy stworzeniu i ciężkiej pracy człowiekowi przypadło zrozumienie natury boskiej pojąć i za priorytet wziąć?


Widząc obfitość zajęcy i ptactwa mieszane uczucia miał, a mieszane były wielce. Jego wiedza myśliwska wielka nie była, lecz coś nienaturalnego tu zachodziło. Czyż zajęce nie były istotami zrodzonymi z porządania, a ptactwo istotami wolności? Jeno szatańskie to znaki były... bo wszak na samym ptactwie i zajęcach się nie utrzymają długo. Jeśliby to samą mięsną i jajeczną dietą żyć... to jeden królik i ptactwo dziennie na osobę potrzebne były i zwierzyna wyginie.


Z tego powodu pierwszą dyspozycję dał Mistrzowi Andreasowi, by jak tylko dane będzie pierwsze umocnienia postawić ludzi przydzielił, by klatki dla zajęcy pobudować, by hodować je i w kontrolowanych warunkach do skromnego, ale stabilnego źródła żywności dostęp mieć. Wszak skóra towarem handlowym, a kości spalić można i na pył zetrzeć by gromadzić i pod uprawę mieć na nawóz... Skądże to wiedział? Gdyż od lat wielu w terenie działał i z chłopstwem do czynienia miał.


Choć sam pracą tą nie mógł się zająć z przyczyn wizerunkowych, to chociaż i wiedzę swą na korzyść Zakonu przysporzy. Podobny prykaz dostał Fritz, przyjaciel jego wieloletni, a leśniczym od lat, by pułapki na zajęce budował na współę z przydzielonym cieślą w chwilach wolnych, by je pochwycić.


Czas mijał nieubłaganie, a Boży sługa chadzał pojąć się starając niegościnne tereny jak okiem sięgnąć. Wielce niepokoiły go symbole... czy na terenie puszczy zagrożenie się znajdowało, czy raczej był to znak, że puszczy linię opuszczając się w tereny gdzie oni byli znajdowali zagrożenie żyło? Tego nie wiedział, a wiedzieć potrzebował. Tegoż musiał zbadać wschód i południe, by więcej się dowiedzieć. Nie omieszkał nie powiadomić rycerskiej braci i siostry Gertrudy której zdanie jako świętej wiele dla niego znaczyły, z prośbą ku niej, by modły o ochronę do pana znosiła co wieczór gdy słońce gaśnie o ochronę przed stworzeniami nocy, i w wilczej godzinie gdy szatan najpewniej i nieokrzesanej działa, a ludźmi swymi w modłach tych towarzyszyć jej miał i swych braci i pozostałych namawiał ku temu, lecz nie nalegał, gdyż ktoś wachtę mieć musiał i z chęcią by sam na wachcie poznał, gdyż oko miał bystre.


Kiedy bezpieczeństwo wstępne powstało i wiedza gdzie co było, a nim noc zapadła z Mistrzem Mularzy rozmawiał cicho przy ogniu i posiłku, by z rana co sił ludzi z wozami pełnymi beczek po wodę posłać i więcej beczek narobić. Jak z beczkami wody na wieczór wrócą, następne dni dwa źródła pogłębić z nadzieją, że wody choć trochę zbiorą i po beczce w ziemię zakopać w dziur miejsce by do nich woda się zbierała. Wszem to po to by woda w ziemię nie uciekała i z tych beczek wiadrami wodę wybierać co to po korytach z desek cienkich weń by wlatywała. Tędy więcej beczek by wodę gromadzić, a gdy kasztel powstanie i odprowadzenie wody dachowej stworzyć by do beczek zlatywała. Tak to zrobić, by strumyk był nadal i zajęce mogły się nim posilać pragnienie.


Nocny alarm zerwał Brata Agilulfa ze snu płytkiego i krótkiego na nogi wyszarpującego sztylet przed siebie, gdyż z nim nigdy się nie rozstawał i zawsze przy ciele spoczywał gotowy być dobytym. Zawsze wiedział, że zagrożenie będzie, a człek rozumny nawyka do gotowości. Nie widząc zła szybko po miecz sięgnął i kroków parę w sprawę wtajemniczony był. Ze spokojem na twarzy słuchał... czort był. Czyż nie prawił, o pokuszeniu szatańskim, a teraz w dom samego diabła przyszło im przyjść jak widać?

Zwołał Fritza by ten obejrzał ślady nad którymi i on się pochylał. Biegły wielce nie był sam w tej sztuce, ale zaufanie swemu człowiekowi pokładał wielkie i tak oto obaj razem ślady oglądali, dy on przemawiał.

- Powstrzymajmy się bracia przed czynem, gdyż noc jest. Czas diabła i w noc największą moc on ma. Módlmy się o bezpieczeństwo dla ciała i duszy naszego towarzysza i o siłę i mądrość dla nas, o łaskę Pańską za dnia by go uratować. - powiedział ze spokojnym, choć lekko nabożnym głosem - Wszak diabeł może być więcej niż jeden, a gdy w nocy inne diabły przyjść tu mogą, gdy my chronić nie będziem. Jutro co świt wyruszym, teraz lepiej nam na modlitwie, czuwaniu warty i śnie spędzić. Cokolwiek czynim, czyńmy z głową, a w pułapkę diabelską się wpuścić nie daj... hmm... ciekawe... Fritz?

W ten leśni znak dał co sądzi o jego odkryciach które miał w głowie i cicha, krótka rozmowa się wdała szeptana, szeleszcząca, na koniec której Agilulf posłał mu skinienie głowy i wstał by spojrzeć na zgromadzonych.

- Trzech ludzi co ślady zostawiło i zacierali sprawnie. Za nocy niebezpieczne ich wytropienie, lecz najbliższe dni pogoda powinna być dobra. Do rana poczekajmy, lub kogoś zostawmy biegłego w sztuce wojennej na straży. Na teraz się szykujmy i niech nikt samopas nie chodzi. Trójkami, gdzie dwóch pod bronią. Wychodek wykopać trza prędko. Sasini nas znaleźli jakobym przewidział, ale nie zaszkodzi w godzinie łaski pańskiej świtania porannego broń poświęcić, choć by czort to był wątpię wielce, choć skreślić nie mogę iż to więcej niż jeden czort jest co działał.

 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 31-08-2020 o 14:53. Powód: IMG - korekta
Dhratlach jest offline  
Stary 29-08-2020, 21:45   #20
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Bruno każdemu z zakonników i siostrom starał się poświęcać chwilę czasu na rozmowy. Tak by wiedzieć co kogo trapi i znać bieżące opinie. Gdy Herman Raspe, brat z Turyngii rzadko głos zabierający swoja odczucia wyjawił a Werner tchórzem go nazwał i zrzucił je na karb lęków. Bruno się wtrącił dodając.

- Brat Werne ma rację mówiąc, że obawy podsyca nieznana okolica i ziemia pogańska. Nie lekceważyłbym jednak odczuć brata Hermana może to być wizja zesłana mu od Pana. Weźmy to sobie do serca jako ostrzeżenie i bądźmy bardziej czujni. Pomodlę się z bratem Hermanem wieczorem w intencji odegnania złego. Zapraszam każdego by nam towarzyszył jeśli wola.

Bruno nie był przekonany w żadną stronę odnośnie odczuć i sytuacji. Uważał jednak, że dodatkowa modlitwa i ochrona Pańska pomóc im jedynie może. Chciał też podnieść na duchu zarówno brata Hermana jak i każdego kogo ogarniała trwoga na nieznanej ziemi.

Podziękował również swojemu słudze Galiorowi za pomoc w znalezieniu brodu. Zasadą było, że Bratu Bruno nie obce były słowa. Proszę czy dziękuję nawet w odniesieniu do znacznie niżej urodzonych. Wiedział i rozumiał, że każdy ponosi wielki trud w dziele Bożym.

Gdy dotarli na miejsce dbał o zabezpieczanie obozu i rozstawienie wart. Sprawdzał umocnienia i pomagał wszędzie gdzie był potrzebny. Gdy Brat Agilulf powrócił ze zwiadów i podzielił się swoimi przemyśleniami odnośnie hodowli królików czy gromadzenia wody z wątłych zapasów. Pogratulował mu pomysłu i docenił wkład ciepłym słowem. Ostrzegł też by wodę przyniesioną z beczki zakopanej zawsze sprawdzać. Wróg zatruć ją może, zwierzę chore mogło z niej pić. Nalegał by wodę zawsze gotować przed podaniem. Zarówno ludziom jak i konion. Słyszał z opowieści Rycerzy którzy wrócili z ziemi świętej, że ta metoda niezwykle skuteczna w unikaniu chorób. Nawet po takich zabiegach sugerował by każdą beczkę pojedyńczy sługa dwa dni wcześniej próbował przed podaniem reszcie. Lepiej bowiem by jeden człowiek ucierpiał niż wielu. Miał to jednak za dużą ostrożność i wymóg dziwaczny. Strzeżonego jednak Pan Bóg strzeże.

Przedyktował też z Mistrzem Mularzy Andreasem czy gdyby pogłębić źródło wody można by zrobić lekki przekop i skierować ją bliżej siedziby zakonnej? Poprzez skierowanie jego nurtu w odpowiednią stronę. Nie oczekiwał po tym cudów. Jednak odpowiedni kierunek mógł ich znacznie zbliżyć do źródła bieżącej wody. Nie znał się też na realności przedsięwzięcia stąd zaciągnął fachowej porady. Zaproponował by Mistrz uczył i Isaka jednego z sług o bystrym umyśle i młodym wieku. Wiedział, że młodzieniec przyglądał się bacznie Mistrzowi Andreasowi i że ciekawią go tajniki sztuki. Widząc jak Nicolaus ciągoty do religii okazuje. Zapytał Mistrza co sądzi o zainteresowaniach syna. Gdyby Mistrz popierał je i pochwalał. Bruno zaproponował, że w odpowiednim czasie wspomoże dobrym słowem odpowiedni przydział dla jego syna. W zależności od woli Andreasa w Zakonie lub poza nim. Rozległe znajomości bowiem rodzina Brunonenów posiada także w Cesarstwie. Pochwalił też pomysł przybytku dla sióstr i wykonanej pracy w dziedzinie umocnień.

Chwilę po nocny zajściu poparł Brata Agilulfa.
- Dobrze Brat prawi. W moich oczach i ocenie to zasadzka. Czortów bądź ludzi jednak w pułapkę wciągnąć nas niechybnie chcą. W obozie umocnieni jesteśmy. Zabezpieczeni i siła nas. Przeto zaczaili się i uderzyli gdy jeden z nas samotnie się oddalił. Trzeba nam teraz chodzić wszędzie po trzech lub czterech braci i pod bronią. Straże podwoić choć dziś już najpewniej nie wrócą. Następnie skierował swoje słowa do jednego z Braci na pościg nalegającego.

- Bracie Werner serce macie wielkie, odważne i skore do walki. Doceniam to jako Rycerz i pochwalam. W miejscu takim jak to nieoceniona to cecha. Wróg jednak podstępu użył. Zna odwagę Rycerską i wykorzystać ją chce przeciw sługom Bożym. Zna teren, noc go osłoni. Wykorzysta naszą siłę ducha przeciw nam i zada cios zasadzkę szykując. Łatwo odskoczy znając to miejsce i w ciemności nie błądząc. Rano ruszy brat ze zbrojnymi i psami. Sam bratu będę towarzyszył. - Bruno delikatnie rozegrał próbę perswazji nocnego pościgu. Użył nie duchowych argumentów a słów które powinny tracić do Rycerza żądnego chwały jakim był Werne. Ostudzić zapał i skierować myśli na odpowiednie tory. Chwała go nie minie a ryzyko mniejsze.

Następnie odmówił krótką modlitwę przy relikwii świętego za zgodą siostry Gertrudy. Podziękował jej też za modlitwę jaką z pewnością planowała odmówić w ich intencji.

Na koniec usiadł z Galirem na uboczu przy ognisku. Tak by mogli prywatnością rozmowy się cieszyć. Dla pewności nakazując Fabio i Emilio dopilnowanie by tak było a w razie zakłóceń nieproszonego gościa nie wstrzymywać tylko znak dać dyskretny.

- Odwlekałem tę rozmowę, bowiem szczerze wierzę w twoją oddanie i dobre intencje. Przysięga jaką mi złożyłeś jest dla mnie zaszczytem znam bowiem ciężar takich zobowiązań. Wiesz jednak świetnie, że Rycerzem Zakonu jestem. Wiesz też, że ziemię tutejszą Zakon chce nawracać na wiarę Chrześcijańską. Krew się przy tym może polać jak i leje się w czasie wojny między plemionami Pruskimi. Nieważne czy wewnętrzne walk się to tyczy czy zewnętrznych - wyłożył Bruno na pieniek drzewa obok ogniska mapę Europy. Pokazał Galirowi ogrom kontynentu. - Są dwie drogi dla każdego mieszkańca tych ziem. Cały ten teren wskazywał po kolei Włochy, Francję, Niemcy czy odległą Hiszpanię. Kiedyś miał własnych Bogów, każdy swoich każdy innych. Nawrócili się jednak w ciągu setek lat na Chrześcijaństwo. Jedni oświeceniem kierowani, inni mieczem przymuszeni a nie jeden sprytem się kierując. Tutaj wskazał na wschodnią Europę. Ostatnim ludem jaki się nawrócił trzysta lat temu byli Polacy. Jak widzisz następne są te ziemie i Litwa. Jestem świadom, że wiara w nowego Boga choć słuszna trudna się wyda. Porzucić stare zwyczaje, otworzyć umysł na nowe... Jest to jednak słuszna droga bo jak widzisz. Znów pokierował ręką po ziemiach zachodniej Europy. Bóg zawsze zwycięża. Niezależnie od tego gdzie przyczyny tego chcemy upatrywać. Jesteś Galirze tutejszy. Sasini to nie twój lud ale jeśli rozumiem dobrze Galidowie nie są stąd daleko. Chciałbym, żebyś pomógł mi się tu osiedlić i twoja wiedza inna od naszej. Każda natomiast jest cenna. Następnie będziesz wolny. Zostać zemną możesz jeśli będziesz chciał. Przekonasz się, że oddany i hojny ze mnie człek. - Bruno odczekał chwilę by powaga słów była odczuwalna dla jego rozmówcy.

- Zdaje sobie sprawę, że i ty wiedzę o nas zdobywasz i mam nadzieję, że gdy przyjdzie do decyzji... wybierzesz najlepiej dla siebie i swojego ludu. Zakon i Chrześcijaństwo mogą wam przynieść wiele dobrego. Wiedzę, handel a nawet ochronę. Staniecie się częścią olbrzymiej wspólnoty Europejskiej i Chrześcijańskiej. Gdy podbijasz ziemie niewiernych łatwo to tłumaczyć. Nie każdy chrześcijanin jest godny tego miana tak samo jak nie każdy Poganin jest zły. Stąd gdy kiedyś dotrzemy do twego ludu liczę, że pomożesz mi wytłumaczyć zalety innej drogi i jej korzyści. Jeśli cię przekonam do niej, jeśli nie rzekniesz to w odpowiedniej chwili i wolnym będziesz. Protekcja Zakonu i wiara w Boga tarczą może być skuteczną niż dotychczasowe sposoby. Wymagać będzie i poświęceń nie ma bowiem drogi bez wyboi. - Bruno zwinął mapę i popił łykiem wina wysuszone gardło od długiej wypowiedzi.

- Teraz doradzaj mi. Powiedz co sądzisz o nowej siedzibie? Kogo mamy za sąsiadów w puszczy? Co znaki w lesie mówiły bo lepiej znasz się na nich od nas? Kto mógł nas przed chwilą najść? Z kim w okolicy możemy się sprzymierzyć bo otwarty umysł ma albo w kłopoty popadł z sąsiadami? Kto tak zaciekły w nienawiści do Zakonu, że rozmów nigdy nie podejmie. Pamiętaj, też o jednym. Gdy jesteśmy sami możesz mówić otwarcie, nawet gdyby słów krytyki przyszło ci trochę wypowiedzieć. Nikt nie powinien zamykać duszy na słowa bliźniego. Jakie by one nie były - na koniec Rycerz Zakonny przenikliwie spojrzał na Prusa.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 29-08-2020 o 21:47.
Icarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172