|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-09-2021, 18:59 | #11 |
Reputacja: 1 | Nieprawdą jest, że nikt nie zwrócił uwagi na żółwia. Choć nie wiadomo, czy to o taką uwagę chodziło. Rosiczka może ptakiem nie był, ale jemu również nie przeszkadzałby żółwiowy posiłek. Rozchylił zapraszająco paszczę. Może to nieelegancko zjeść funkcjonariusza na służbie, ale ów funkcjonariusz był małego wzrostu, więc pozostawała nadzieja, że nikt nie zauważy. A pewnie i tak jest z mafii. Tak. To pewne. Pokiwał głową w zamyśleniu. A mafiosów nie można oszczędzać. Z zamyślenia wyrwała go jakaś obca dziewczyna, zadając zdecydowanie zbyt dużo pytań na minutę. Przewertował swój zeszycik i zaprezentował jej stronę z enigmatycznym "nie". Szczerze mówiąc nie wiedział, kim jest Poison Ivy, średnio dogadywał się z innymi roślinami. W zasadzie z nikim zbyt dobrze się nie dogadywał. Rozczarowany spojrzał na pączki. "Mięso?" "Słodycze mi szkodzą" Wysunął kolejne karteczki. Jego wzrok podejrzanie zmierzał w kierunku żółwia. Niestety w tym gronie tylko wampiry zapewne podzielały w jakimś stopniu jego gusta żywieniowe. Co do postu rezerwacyjnego można mieć wątpliwości, zapewne on wcale niczego nie potrzebował do przeżycia. Spuścił smutno głowę. Nic nie mógł poradzić, taki los mięsożercy. |
21-09-2021, 02:30 | #12 |
Reputacja: 1 | Zwiesiła głowę widząc reakcję rosiczka. Chciała podejść jeszcze do króliczki zbić pionę i w ogóle wydawała się taka słodka że nic tylko ją przytulić. Wszak dużo się nie działo, a jakoś pierwsze lody trzeba było przełamać. Liczyła na jakąś interakcję, ożywienie. Skoro już przyszła do tej budy to chciała w miarę fajnie spędzić czas. Nie musiała jednak długo czekać, nim zdążyła teatralnie zatkać sobie nos i zakomunikować wszystkim że coć tu wali. A pojawił się jakiś cuberpunkowy Jezus świateczny ( choć świąt jeszcze nie było), a zaraz za nim jakieś sceny typowo z boollywoodu, tańce, hulanki, trasformacje. Aż na końcu pojawiła się jakaś suczita. I jeszcze miała ciastka, no prawie ciastka bo pączki. Harley bezrefleksyjnie chwyciła pączka, takiego ładnego nienapoczętego. Czuła że ta dziurka to jakaś aluzja do tego co ukryte w tej dziurce. Z zadumy wyrwał ją krzyk kolejnego dziwaka. Z nim znalazła najwięcej wspólnych punktów, zwłaszcza jak tamten wspomniał coś o nadprzyrodzonych mocach. - Jak chcesz zajrzeć do mojego to tak będzie Ci łatwiej - powiedziała zadziornie uśmiechając się, odsłoniwszy garść kolorowych tabletek, w różnych kształtach i najprzeróżniejszych kolorach. Tak to był zakazany owoc sok wyciśnięty z samej tęczy. Pseudo Wampir nie wydawał się zainteresowany więc, lekko poirytowana podrzuciła je do góry by z łoskotem upadały na ziemię, miała zapas, mogła. Wróciła do siebie i zaczęła rozglądać się po sali szerząc zęby w szaleńczym uśmiechu, nie mogąc uwierzyć w jakie cudowne miejsce trafiła. Wszyscy byli tacy jak ona - wariaci. Tak to były zdecydowanie jej klimaty. Nic jej już nie mogło zdziwić, wszak tyrając dla suicide squad miała już do czynienia z różnymi cudakami. Czuła się jak w domu. Położyła się na podłodze jak na plaży chcąc całą sobą poczuć piasek, robiąc radośnie pajacykami śmiała się głośno. Jej głos zamienił się w spiralę obłędu w którym zdawała się zatracać coraz bardziej tonąć. |
21-09-2021, 05:56 | #13 |
Reputacja: 1 | Panującą na posterunku głośną wrzawę, która składała się z wielu zmieszanych głosów dyskutujacych o nietypowej sytuacji w mieście, zaczął tłumić irytujący narastający piskliwy dźwięk. Hałas był jak bzyczenie komara w letnią noc, gdy położyło się już wygodnie spać - uciążliwy, ale jego źródło trudne do zlokalizowania. W wielu z was, szczególnie maniaków nocnych maratonów filmowych klasy zet, zaczął narastać niepokój, że zaraz wydarzy się coś złego. AAAAaaaaaaAaAaaaa - wykrzyczała kukielka wjeżdżając na salę małym rowerkiem z dużą prędkością - TE SHIMANOHY NIE DZIAŁAJĄ! *PLASK* Rowerek wręcz rozpłaszczył się, gdy z impetem wpadł na ścianę. Jigsaw powoli wstał, przy okazji otrzepując swój garniturek, rozejrzał sie po zebranych i przemówił donośnym, trochę mechanicznym i pozbawionym emocji głosem: WITAJCIE. CZAS ZAGRAĆ W GRĘ. |
21-09-2021, 07:37 | #14 |
Reputacja: 1 |
|
21-09-2021, 07:43 | #15 |
Reputacja: 1 | Młody i przystojny blondyn dołączył do pozostałych, wydając się być nieco skonfundowany. Rozejrzał się dookoła, stwierdzając że otaczają go niezwykle dziwne istoty, łącznie z gadającym żółwiem. No, ale jako członek załogi w której był cyborg i ożywiony szkielet był już do takich rzeczy przyzwyczajony. |
21-09-2021, 10:51 | #16 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Sięgnęła jeszcze po telefon, niestety nie było żadnych nie odebranych połączeń, obróciła się w stronę nowej - masz może agenta, wiesz mogłabym zatańczyć w Twoim teledysku, albo zaśpiewać w chórku ... - nie mogła przegapić okazji na powrót do szołbiznesu.
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett | |
21-09-2021, 13:01 | #17 |
Młot na erpegowców Reputacja: 1 | Tylko jedna osoba wydawała się zainteresowana jej pączkami. „To wielce ułatwi mi głosowanie! A nie! I tak zamierzałam głosować zgodnie z głosem rozsądku... Zamierzałam?”. Boginka obejrzała dokładniej każdego z rzekomych gliniarzy. Większość z nich była dziwaczna, zbzikowana albo zwyczajnie kopnięta. „Ach przypomina mi to mój dom... słodki dom!” rozmarzyła się, a łzy wzruszenia powoli napłynęły do kącików jej oczu. „Zaraz, zaraz... to ja mam jakiś dom?” niemal podskoczyła po tej nagłej i uderzającej konstatacji, ledwo utrzymując się przez to w siedzeniu.— Sorasy stary, ale piję tylko z nieznajomymi — zwróciła się z wyniosłą emfazą do Sanji'ego. — Było się nie przedstawiać!Wypięła język w kierunku blondyna.— A poza tym, to lubię facetów z dużymi... krokodylami!Obróciła się błyskawicznie, jak na krześle biurowym, po czym zerknęła na Kinię.— Spoczi — odparła króliczycy, po czym wyczarowała długopis w kształcie hotdoga i kawałek pogniecionego papieru w kratkę. Następnie szybko coś tam nabazgrała i rzuciła do długouchej. Przesyłka idealnie wylądowała na puchatych dłoniach. — Tu masz numer do niego.Potem spojrzała przelotnie na Harley Quinn.— Kochanie, myślisz, że jesteś zwariowana? Phi, lepiej daj sobie spokój. Perfekcji nie da się skopiować!Po tej deklaracji skoczyła w kierunku Jigsawa, po drodze wyginając się niczym gumka recepturka i wydając przy tym odgłosy śmiejącej się publiczności z sitcomu.— Hej byku, czaderski rowerek! Dasz się przejechać? — klepnęła po kumpelsku laleczkę, tak mocno, że niemal odpadła jej głowa. — A tak w ogóle to... mówiłeś coś? Możesz przypomnieć?Uśmiechnęła się niewinnie i zamrugała długaśnymi rzęsami. |
21-09-2021, 17:17 | #18 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Om nie przejmował się poczynaniami pozostałych. Głównie dlatego, że był skoncentrowany na tym by dotrzeć do swojego miejsca przy stole. Wdrapanie się na krzesło również zabrało mu trochę czasu, ale wreszcie wyjrzał ponad blat. Jego oczom ukazało się pudło pączków, które zostawiła jedna z niewielu wartych uwagi osób w pokoju.
__________________ |
21-09-2021, 17:33 | #19 | ||
Reputacja: 1 | Saul Goodman czekał na swoją okazję i znajdywał ją raz za razem. Najpierw wcisnął wizytówkę w pysk żółwia (przy okazji oblepiając jego skorupę kolejnymi reklamami). -Chcesz zaskarżyć komisariat za zbyt śliską podłogę? Wszystko widziałem! Mogę być świadkiem! Wiesz, że kiedyś wołali na mnie Śliski Jimmy? Chociaż to chyba z innego powodu... W każdym razie zadzwoń do Saula! Poleciał dalej uśmiechając się zalotnie do Rosiczki. Co prawda nie była w jego typie, ale przywdział tą samą zasadę co do starszych ludzi, którzy ledwo wiedzieli co się wokół nich działo. Trzeba było po prostu być dla nich miłym. -Zawsze miałem rękę do kwiatów. Jeśli zbyt słabe oświetlenie w pracy nie pozwala ci rozkwitnąć? Zadzwoń do Saula! Następna w kolejce była różowa króliczka z syndromem upadłej divy. -Z moich usług korzystała kiedyś Lindsay Lohan. Wydajecie się mieć wiele wspólnego. Poza tym co to za hokus-pokus? Dobrze się czujesz? Chcesz złożyć skargę na tego świadka Jehowych? Prawnik wskazał na zmiennokształtną postać, która odwaliła jakąś kuglarską sztuczkę. Saul był racjonalnym człowiekiem, ciężko było mu uwierzyć w magię. - Czy może karoten w marchwiach z policyjnej stołówki barwi cię na różowo? Jeśli jedno z dwóch, to zadzwoń do Saula! -Panno/panie/pando eee Lol? Nie wiem czy jesteś morderczym teletubisiem, ale jeśli - ściszył głos - ta króliczka cię oskarży o jakieś skutki uboczne tego mumbo jumbo, to możemy coś z tym podziałać. Może rasizm? To jest ostatnio modne, a wyglądasz na przedstawiciela mniejszości narodowej. Jeśli trafiłem to zadzwoń do Saula! Po raz kolejny nie czekał na odpowiedź i zaczął nagabywać kolejnego gościa. Ten był dziany, więc uwiesił mu się na ręku całując i dotykając jego dłonie pokryte drogimi kamieniami, niczym starsze panie z moherowego zakonu ojca dyrektora. -Oh drogi panie de Funes, widziałem wszystkie pana filmy. Jeśli potrzebuje pan uczciwego, godnego zaufania i znającego swoją wartość adwokata... Poborca podatkowy wyrwał z obrzydzeniem swoją lekko obślinioną dłoń z uścisku Goodmana. Jeśli chciał coś powiedzieć to zdziwił się gdy w dłoni tkwiła mu wizytówka, które prawnik chyba drukował z rękawów swojej szałowej marynarki. Zatrzymał się na chwilę na piekarskim stanowisku Kowalskiego i chwycił jakieś wypieki w zęby. Zostawił kilka drobnych monet i kartkę z niewyraźnym pismem:
Zatrzymał się na moment przy rowerku dziecinnej, upiornej kukiełki -Wspinała maszyna - pokiwał z uznaniem jakby oglądał zabytkowego harleya z edycji limitowanej. -Jednak, jeśli przypadkiem kółko odpadnie i złamiesz sobie rączkę podczas jednej ze swoich gier chłopczyku, to zadzwoń do Saula! Przez chwilę go zatkało, wydawało mu się że widzi Jezusa. Czyżby sumienie w końcu go dopadało? -Ufam sobie! - następnie zobaczył cybernetyczne dodatki nazarejczyka i aż cofnął się z wrażenia - Wow. Kryzys wiary stary? Nie oceniam, ale jeśli masz problemy z ojcem i chcesz żeby w końcu zaczął płacić alimenty? Zadzwoń do Saula! Jego spojrzenie powędrowało na bladego Mikołaja, który wkręcił sobie że jest wampirem. Przez chwilę wpatrywali się w siebie w niezręcznej ciszy. Goodman zerknął na zegarek, podrapał się po głowie po czum rzucił niezręcznie kilka słów na przełamanie lodów. -Doktor Szczyt zawalił sprawę co? - złożył dłoń w słuchawkę i przyłożył ją do ucha, po czym powiedział bezgłośne - Zadzwoń do Saula! - uśmiechnął się próbując wyrazić współczucie. "Wampir" nie zdążył mu utoczyć krwi, gdyż w tłumie wypatrzył już kolejną "ofiarę". Seksowna Harley Quinn, za którą w zeszłe Halloween przebrała się jego Kim. Potrząsnął głową i już miał rzucić coś o tym, że specjalizuje się w sprawach o podział majątku, także tego kradzionego ze współpartnerem zbrodni, ale drogę zastąpił mu chłopaczek z dziwnie pokręconą brewką i zaczął napastować najbardziej uczciwą osobę z obecnych. - Ej, a po tobie od razu widać żeś krętacz. Nie ze mną te numery, nie pozwolę ci skrzywdzić tych ślicznych pań. Czy masz tę całą mafię na liście klientów? -Raz miałem na liście klientów kilka osób z kartelu narkotykowego to prawda, ale kto tu jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem - spojrzał na Jezusa i wzruszył ramionami - Bez urazy stary. Jestem prawie pewny, że sam widziałem twój list gończy Czarnonogi Sanji! Chętnie zajmę się twoją sprawą, możemy podciągnąć twoje piracenie płytek na stadionie jako niską szkodliwość czynu. To co? Zadzwoń do Saula! Saul mrugnął znacząco i dojadając rogalika z piekarni, poszedł na końcu do stolika z tabliczką "rezerwacja" którą zostawił jeden z nieobecnych, chrząknął tylko i podłożył pod spodem swoją wizytówkę.
__________________ "Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021 Even a stoped clock is right twice a day | ||
21-09-2021, 18:43 | #20 | |
Reputacja: 1 |
| |