Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-12-2021, 14:21   #321
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Thena wróciła do domu, który wcześniej zajmowała razem z Gilgameshem. Dziś był on pusty i cichy, smutny. Nie unosiły się zapachy z kuchni, nie było już nikogo, kto przejmowałby się jej losem i pomagał w chwili choroby. Kobieta przemierzyła niespiesznie jadalnie, a potem udała się do kuchni. Palcem sunęła po każdej patelni czy garnku, potem po blacie, okapie i kuchence. Nie spieszyła się, póki co nie miała dokąd. To, czego się dowiedziała przez te kilka dni dało jej trochę do myślenia.

Blondynka przemierzyła cały, niewielki domek aż trafiła do swojego skromnego pokoju. Zamknęła drzwi, jak to miała w zwyczaju i zasiadła przy toaletce. Była sama. Przez chwilę czuła się nawet opuszczona, jakby przeżywała deja vu. Wiedziała, że coś w tym jest. Ludzie zawsze wbijali jej nóż w plecy, zdradzali, zostawiali, bawiąc się dalej w kosmicznej atmosferze i odnosząc sukcesy jej kosztem! Uderzyła zaciśniętą pięścią w stolik. Lustro zadrżało rozmazując jej odbicie.

- Trudno - mruknęła uśmiechając się półgębkiem. Dziwnie było widzieć siebie w lustrze. Zupełnie jakby patrzyła na inną osobę. Machnęła delikatnymi paluszkami do swojego odbicia, witając się z nim. Musiała ochłonąć, odświeżyć się po tym wszystkim, pomyśleć jakie podjąć dalsze kroki. Uniosła się z pufy i udała do łazienki, obmyła twarz zimną wodą. Nachylona nad umywalką uspokajała oddech, aż w końcu mogła z powrotem wrócić przed lustro. Kiedy znów spojrzała w jego odbicie, odetchnęła z ulgą.


- Jak dobrze znów być sobą - westchnęła ciężko. Przeszła szybko po pokoju i odsunęła komodę, za którą znajdowała się konsolka numeryczna. Zgrabnie wklepała kod, otwierając przejście do tajnej komnaty.

- Oj Andrzej, Andrzej, ty chuju - mruknęła jakby zadowolona z samej siebie, przekraczając próg tajemniczej komnaty. W środku na ścianie wisiała ogromna tablica korkowa, na której poprzyczepiane były zdjęcia Sapka, różnych miejsc na świecie i w kosmosie, a wszystko to przeplatane czerwoną nicią, łącząc ze sobą wszystkie punkty. Wiele miejsc było przekreślonych czerwonymi iksami za pomocą markera, ale jedno jeszcze pozostało puste.

- Znalazłam cię, łajdaku - Magdalena wzięła marker do ręki i zaczęła nerwowo zakreślać kółkiem jedno zdjęcie, aż prawie rozdarła je na części - Chcesz wiedzieć jak skończysz za te swoje zdrady? Chcesz? - Madzia niemal się rozgniewała. Wzięła słoik konserwowych i wywaliła je na podłogę.


- Poematy się przypomniały, Thena-Magdalena
- prychnęła poprawiając loczki. Andrzej był miłością jej życia, mieli razem przygnieść swą wspaniałością całe miasto i wygrać. Byli na szczycie, tańczyli na pieniądzach, pili szampana, a on co? Zdradził ją.

- Twój koniec jest bliski, Andrzeju… Odpowiesz za wszystko, co żeś mi uczynił!




CDN
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 12-12-2021, 16:02   #322
Hungmung
 
Dust Mephit's Avatar
 
Reputacja: 1 Dust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputację
Ziemia, gabinet lekarski.
Kilka miesięcy po historycznych wydarzeniach na Tytanie.





Mężczyzna w białym kitlu siedział za biurkiem zapisując coś energicznie na kartce. Naprzeciw niego siedziała Jessica Jones patrząc znudzonym wzrokiem za okno. Ciszę w gabinecie przerywało jedyne rytmiczne tykanie antycznego zegara i skrobanie długopisu doktora.

- Mam dla pani dobrą wiadomość, pani Jones. Konsylium jednogłośnie orzekło, że jest dla pani szansa na resocjalizację i powrót do społeczeństwa. Jako, że tradycyjne metody leczenia nie dały pożądanych rezultatów, zdecydowaliśmy się na zmianę podejścia. Uważamy, że dogoterapia mogłaby odnieść skutek.

Jessica wywróciła oczami, na co lekarz podał jej receptę.

- Słyszałem, że Avengers zaproponowali pomoc w znalezieniu odpowiedniego psa terapeuty - dodał.

Kiedy Jones wzięła do ręki "receptę", twarz doktora zaczęła się zmieniać, aż w końcu stała się dziwnie znajoma. Okazał się być nim nie kto inny jak Doktor Strange.


Tuż za plecami Jess coś błysło. Błękitna barwa światła nie pozostawiała złudzeń. W ułamku sekundy za drzwiami zmaterializował się niewielki tłum. Najdziwniejsza zbieranina jaką paręnaście tygodni temu widział Tytan- bogowie, zwierzęta, ludzie, tytani, warzywo, nieumarły, przeprogramowana sztuczna inteligencja, nawet obserwator Utatu.


Cytat:
RECEPTA:
-Drapanie za uchem - trzy razy dziennie po każdym posiłku
-Rzucanie patykiem - przynajmniej dwa razy dziennie, każdorazowo na spacerze
-Wyprowadzanie na spacer - ze szczególną ostrożnością
Hau!


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=zG0gJsCaVPM[/MEDIA]
 
Dust Mephit jest offline  
Stary 13-12-2021, 11:11   #323
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Tak, to ja. Zapewne zastanawiacie się, jak to się stało, że skończyłam w ziemi i ponownie wącham kwiatki od spodu.
???: Nikt tego nie wie, Rzepa. Jesteś pieprzonym warzywem, zasiano cię i wyrosłaś, chwaście jeden! Shahaha![


Brassica Repa as Rzepa

Byłam tylko zwykłą rzepą, rosnącą na polu pośród innych rzep, w sąsiedztwie pełnym buraków i innych cebuli. Do czasu… gdy pan Stary Dziad zadecydował, że mam zagrać w grze o losy wszechświatów.

Na razie nie mam zielonego pojęcia, jak ja stąd wyjdę. Ciężki jest los warzywa, który czuje, myśli, ale nijak może o sobie decydować. Teraz rosnę sobie ponownie w ogródku, tym razem u pana Zbrojnego. Pan Zbrojny jest fajny, ale chyba powinnam mu zmienić miano na pana Ogrodnika, bo częściej widzę go popylającego w ogrodniczkach, uwalonego ziemią i nawozem zamiast krwią.

O, idzie, idzie, będzie chyba podlewał. To dobrze, w końcu napiję się tyle, ile potrzebuję. I przynajmniej nie będzie to paskudne pićku od pana Pijaka. Ble.

Dobra, zdaje się, że to pićku nie dla mnie, tylko dla zwierzątek pana Kościotrupa. W sumie dobrze, mam ich dość. Ciągle mi tylko dogryzają. Pan Trupek mógłby wziąć nogi za pas i łaskawie odebrać swoje robaki, ale chyba stwierdził tym razem, że uda się na wieczny spoczynek.
Panie Ogrodnik, dajesz, dajesz…
???: Dajesz, Gilgamesh. Ubij tego chwasta! Dajesz, dajesz, DAJEEEEESZ…

Aaaa! Za dużo, nie po oczaaaach~
- Apfuuuu! - ku zaskoczeniu Gilgamesza prychnięcie wyraźnie dochodziło spośród listowia rzepy. Następnie jedna z nich się zatrzęsła. - AAAPSIK!!! - i zaraz warzywo wystrzeliło z ziemi i otrzepało się z jej grudów pomieszanych z Roundupem. - Panie, co pan walisz po oczach! - odezwała się rzepa. O dziwo, nie cybernetycznym głosem, tylko piskliwym, niczym jakiś owad z jakiejś kreskówki.

Gilgamesz błyskawicznym chwytem złapał warzywo za “kudły”.
- Cześć, Rzepo. Dobrze, że jesteś z powrotem w jednym kawałku!
- Nie za liście! - krzyknęła momentalnie Rzepka, kiedy była trzymana za liście. Wówczas Gilgamesz przeniósł ją na dłoń. - Teraz lepiej, dziękuję.
Rzepa zaraz znalazła wygodniejsze siedzisko w postaci dłoni Gilgamesza.
- Ola Ola, panie Zbrojny - Rzepie dość szybko przeszła złość i przeszła do powitań. - Dziękuję za… rekonwa… - Rzepa starała się wymówił trudne słowo. - no, za zasadzenie.
Rzepa zawirowała niczym bąk, wzniecając chmurę kurzu. Przez chwilę zrobiło się na tyle ciemno, że przez chwilę nie było wiadomo, co się działo. - Kurwa, znów z tym pasztetemł - ??? mruknął niedosłyszalnie (tak, że jedyne, jak się można było o tym dowiedzieć, to przeczytanie zaznaczonego tutaj tekstu) i zamachnął się w kierunku dwójki bohaterów czymś ostrym.
- Mogłam przynajmniej się - nieoczekiwanie Rzepa złapała liśćmi coś lecącego z szybkością pocisku. Niemniej nawet gdyby Rzepa nie zdołała tego dokonać, to Gilgamesz nie miałby trudności ze złapaniem… szarego sztyletu, co zresztą też przy okazji dokonał; tak, że ostrze nawet Rzepy nie zadrapało. Zaskoczone warzywo pisnęło przenikliwie ze strachu.
- W porządku, Rzepko?
- Y… Yhym - warzywko, lekko zdezorientowane, co się właśnie odwaliło w tym momencie, tylko przytaknęło. Po czym potrząsnęło bulwą. - Tak, wszystko chyba gra…
Rzepa i Gilgamesz zerknęli w kierunku, z którego została rzucona broń, niemniej nikogo tam nie dostrzegli. Mężczyzna nawet błyskawicznie znalazł się w punkcie wystrzelenia broni i… nikogo tu nie znaleźli. Dla pewności przeczesał jeszcze otoczenie telekinezą…
- Co to do cholery było? - mruknął niezadowolony Gilgamesz do samego siebie.

Czyli jednak ta gra nie została jeszcze zakończona… mimo werdyktu pana Łysego Dziada, że miasto wygrało!
- Nie wiem… - westchnęła smutno Rzepka.
- Panie Zbrojny, dziękuję za pomoc i wspólną grę...
- Jeszcze może być za wcześnie na dziękowanie, Rzepka. Coś tu się dziwnego odwala… i to mi się nie podoba. Komuś jeszcze jest za mało gierek - stwierdził Gilgamesz. Zerknął na Księżyc, zmrużył oczy i… uniósł znacząco brew. - Nie lubiłem tego łysola od gier, ale jeśli on zginął, to znaczy, że coś grubego będzie się kroiło. Ale póki co… cieszmy się życiem - Gilgamesz uśmiechnął się do Rzepy i poklepał ją po główce.

 
Jack Kirby
1917-1994




- Oj tak, zdecydowanie tak będzie, droga Rzepko! Ho ho ho! - wykrzyczał radośnie Jack Kirby w Tesli latającej wokół Ziemi.
- To nie tak, że umarłem. Ja po prostu zmieniłem miejsce pobytu - pan Jack puścił oczko do czytających ten tekst i wystawił kciuk w kierunku publiczności.
To wszystko prawda, moi milusińscy. Bowiem będzie w naszych serduszkach. Wspomnijmy o tym panu, bo warto.
 
Jack Kirby
1917-1994

- Chłopaki! - krzyknął Kirby do statku Milano, przelatującego obok Ziemi. - Ścigamy się do Plutona! Kto ostatni, ten stawia wszystkim co kto będzie chciał!


Tymczasem w Milano:
- Jestem… Grooot!
- Groot!! Ty stary chwaście! Żyjesz! HAHAHAAAA! - Rocket wyraźnie się ucieszył, widząc przyjaciela w jednym kawałku. Można było tak rzec również o samym szopie, ale w tym momencie nikt sobie jakoś specjalnie nie zaprzątał tym głowy. Uścisnął przyjaciela, zrobił z nim piruet, a następnie rzucił do reszty załogi. - Panowie, to co, z Kirbym lecimy na piwo! Tylko… przedłużmy trasę, tak do XXXXXXXX.
- Jak najbardziej! - odkrzyknął Stan Lee, siedzący za sterami Milano. - Kirby, no to dajesz gazu, stary druhu!
- Quill! Co tutaj robi Stan Lee!?


- Ja? Otóż, jestem reżyserem kina akcji, moi drodzy! A pan Quill był na tyle uprzejmy, że zgodził się, abym to ja tym razem poprowadził akcje. A będą się niebawem działy same ciekawe rzeczy. No to: KAMERA! AKCJA!

I Milano sterowane przez Stana Lee i strażników Galaktyki oraz Tesla prowadzona przez Jacka Kirby'ego wystartowały w tym samym momencie i mknęły z wariacją prędkością przez otchłanie kosmosu. Fantastyczna Czwórka siedziała w pobliskim statku kosmicznym i wcinała popcorn, obserwując z zaciekawieniem pojedynek dwóch PrzedWiecznych.

A tymczasem w przestrzeni kosmicznej latały zwłoki Wielkiego Utatu.
???: Cóż, kalendarz czasem daje kopa w dupę też tym wielkim. Raz, ale za to porządnie… Prawda, Utatu?




Dziękuję za pamięć. Mimo że nie pogadaliśmy zbyt wiele w grze, to jednak jestem Ci wdzięczna za uratowanie światów przed zagładą. Z nieznanego mi powodu wiem też, że przyczyniłeś się do wyeliminowania Seryjnego Mordercy za swoje występki, za co liście z głowy z mojej strony.
Dokucza mi pewien niedosyt spowodowany tym, że nie zdołałam się w grze niczym wykazać i że pan Morderca nie został sowicie ukarany.
Jeszcze powrócę!
Jeśli będzie taka możliwość, połączmy ponownie siły w walce z Mafią! Jestem pewna, że jeszcze się spotkamy!

I dziękuję też za grę.




Dziękuję za wspólną grę. Nie pogadaliśmy sobie za wiele za życia, za to narobiliśmy to mojej śmierci w grze. Cieszę się też, że pomogłeś Miastu w walce ze złymi i dałeś z siebie wszystko, bo doprowadzić nas do zwycięstwa.
Jeśli będzie taka możliwość, połączmy ponownie siły w walce z Mafią! Jestem pewna, że jeszcze się spotkamy!

PS. Prośba ode mnie. Zabierz ode mnie te robaki, bo mnie jedzą, a nie są moimi zwierzakami.






▣▣▣▣▣▣▣▣▣▣▣▣▣▣▣▣


Rozebrzmiał głos z on/offu, który wydawał ci się dziwnie znajomy, ale… za Rosję Putina (Mafia - Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia), nie mogłaś rozpoznać, do kogo mógł należeć.

- Myślę, że Doktorek byłby zachwycony wiadomością od Ciebie… tylko trochę się spóźniłaś. Bo on już nie żyje - rozebrzmiała kakofonia bezcielesnych damskich i męskich [oraz bliżej miliarda nieokreślonej płci] głosów. - Strażnik Krypty również nie żyje, ale o dziwo, jest w stanie dalej gadać. Niemniej… nic nie szkodzi, bo i tak będzie zbyt zajęty, by odebrać od Ciebie wiadomości. Wkrótce będzie miał dużo do roboty… oj tak. Może powtórzy się Drugie Pstryknięcie… a może to będzie coś większego? Trzymam za to kciuki, macki i wiele innych… kończyn.

- Loki wspominał w mafii, że powstałaś przypadkiem przez spadnięcie z talerza niejakiemu Majtkowi Ameryka, ale to nieprawda. Nie ma jednak w tym nic zdrożnego, bo jak wiadomo, Loki to bóg kłamstwa. Kiepskim byłby bogiem kłamstwa, gdyby ciągle oznajmiał tylko prawdę.

- To że trafiłaś do tej gry… było mojąnaszą sprawą - nieoczekiwanie (ale jednak spodziewanie) oznajmiła orkiestra głosów. - Moimnaszym celem było strollować grę Utatu i przechylić wygraną na rzecz mafii. Nic jednak nie szkodziło temu, żeby ten stary głupiec zginął z mojejnaszej ręki. Ale widzę, że ktoś mnienas w tym ubiegł ([MAFIA] - Kamienie Nieskończoności MCU).

Ważne, że nie będzie się na razie plątał w pobliżu. A jeśli powróci, to liczęmy na dalszy ciąg dobrej zabawy.

Przemowa, która tak po prawdzie nikogo nie interesowała…
… zakończyła się symfonią upiornych śmiechów.








Do zobaczenia w następnej mafii!
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.

Ostatnio edytowane przez Ryo : 13-12-2021 o 11:21.
Ryo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172