lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Imaginica] Podejscie drugie... (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/2024-imaginica-podejscie-drugie.html)

geerkoto 19-10-2006 19:03

[Imaginica] Podejscie drugie...
 
Gracze: Lorn, Blacker (prawdopodobnie)
Czas i miejsce: Czasy wspolczesne, dowolna metropolia
Ponizej znajduje sie wstep adresowany do kazdego z graczy z osobna. Postacie nie znaja sie.

Ponury dzien mial sie ku koncowi, gdy tkniety impulsem skreciles w brame wiodaca do ciemnego podworka. Zanurzajac sie w mrok stoisz chwile przyzwyczajajac wzrok do ciemnosci.
Tak, widzisz juz schody prowadzace do piwnicy zaadaptowanej w knajpke. Ktos musial wspominac o tym miejscu.
Wnetrze od razu wydaje Ci sie przytulne, tylko tak mozna je opisac. Ciemne barwy scian zamiast przytlaczac, nadaja im miekkosc. Swiece, cale mnostwo malych plomykow oswietlaja ogromne fotele i kanapy. W powietrzu unosi sie zapach wosku i paczuli. I ta muzyka. Jakgdyby skomponowana dla tego miejsca. Jakby znajoma...

geerkoto 02-11-2006 19:07

Lorn:
Lokal jest pusty, jesli nie liczyc barmana - ogromnego lysego, brodacza namietnie czytajacego opasle tomiszcze oprawione w skore.
Zasiadasz ze szklanka w jednym z foteli. Towarzyszace od wejscia uczucie deja vu powoli ustepuje, teraz jestes sklonny powiedziec, ze widziales juz to miejsce (moze w snach...?).
Z kazdym kolejnym lykiem uspokajasz sie. Muzyka i atmosfera miejsca sprawiaja, ze czujesz opadajace napiecie (irracjonalne?). Rozluzniasz sie.
Ciche stukniecie wyrywa Cie z przedsionka kawalerki Hypnosa.
Lokal jest pusty, jesli nie liczyc ksiazki czytanej do tej pory przez barmana...

Lorn 06-11-2006 14:40

Alan otworzył oczy i uniósł pośpiesznie do pionu zwieszoną na piersi głowę. Już poczuł pewne zawstydzenie spodziewając się, że pochrapywał gdy wokół rozsiedli się ludzie i gapią się na niego jak na jakiegoś narkomana szukającego tylko okazji by odpłynąć. Na szczęście lokal był pusty co wywołało w nim zdziwienie. - Jak można prosperować bez klientów? – pomyślał.
Jego oparta na stole dłoń w dalszym ciągu zaciskała się na szklance z zimnym piwem. Odstawił ją i począł rozcierać zziębnięte palce.
Ile to czasu minęło? – zastanawiał się. Sięgnął po komórkę, by sprawdzić godzinę i zasięg. Jednocześnie wstał przeciągając się poruszając zdrętwiałym karkiem. Zrobił parę kroków, by zrzucić z siebie senność do końca i pociągnął jeszcze dwa łyki piwa dla przepłukania gardła.
Poczuł jednak ochotę na coś słodkiego, jego organizm domagał się glukozy.
- Miło tutaj, kupię kilka batoników i paluszki do piwka i popracuję trochę. – pomyślał, po czym podszedł do baru w poszukiwaniu barmana.

Blacker 06-11-2006 15:02

Blacker wchodzi powoli do lokalu. Nie przypomina sobie, co tutaj właściwie robi i jak się tu znalazł. Liczy się tylko to, że coś każe mu tutaj iść, coś go tutaj pcha. Robi kilka kroków po schodach, prowadzących w dół. Wchodzi, pochylając się by nie uderzyć głowąw futrynę drzwi, klnie z cicha. Dlaczego to wejście jest takie niskie? Wchodzi do głównej sali. Piersze, co go uderza, to dziwna, dość nienaturalna cisza. Nie slychać charakterystycznego gwaru, tylko muzyka. Jedynym gościem baru jest pochrapujący przy jednym ze stolików człowiek. Kręci zniesmaczony głową. Kolejny, który najprawdopodobniej przesadził i teraz odsypia. Usiadam w innym ze stolików i zamawiam piwo. Przyglądam się lokalowi, dość nietypowo urządzonemu. Z zadumy wyrwał go stuk, przy barze. W miejscu, gdzie przed chwilą barman czytał książkę, teraz już go nie było. Dźwięk ten wydała najprawdopodobniej książka, gdy ją upuścił.
- Ale gdzie on się podział? Może poszedł zrealizować moje zamówienie? - mruczy pod nosem

geerkoto 10-11-2006 18:01

Blacker:
Siadajac przy stoliku orientujesz sie, pomyliles kolejnosc czynnosci. Zamiast zamowic piwo u barmana, rozsiadles sie wygodnie. Juz postanowiles wrocic do baru, by naprawic blad, gdy zuwarzyles brak zaczytanego lysola. Rozgladasz sie po lokalu, z przyjemnoscia odnajdujac znajome elementy otoczenia - musiales tu byc jakis czas temu.
Spogladasz na spiacego. Jego twarz przypomina tego angielskiego pisarza, ktory stara sie wylamac z ram fantastyki, sztywno narzuconych przez krytykow (czy jakos tak pisali o nim w gazetach). Ciekawe, czy to on...
[stuk]

Lorn:
Piwo, nadal bylo zimne. Byla to jedyna wskazowka dotyczaca czasu, ktory uplynal od wejscia. Po prostu, nie wiesz, ktora wtedy byla godzina, chyba 18... W kazdym razie najprawdopodobniej uplynal zaledwie kwadrans. Nieco martwi Cie brak zasiegu, w myslach klniesz na pomysl lokalizowania knajp w piwnicach.
Podchodzac do baru zauwazasz siedzacego nieopodal mlodzienca, o rysach twarzy sugerujacych zdecydowanie. Musial zjawic sie w czasie drzemki.
Podchodzisz do baru. Zagladasz w kierunku zaplecza. Nic. Jedynie ksiazka spoczywajaca tuz obok twej dloni wybijajacej palcami coraz szybszy rytm.
Spogladasz na okladke. Nie kryjac zdziwinienia zauwarzasz, ze ksiazka otwiera sie sama, prezentujac zapisane ksztaltnymi literami stronice...

Blacker:
Sledzisz wzrokiem budzacego sie (prawdopodobnie) pisarza. Podchodzi do baru, rozglada sie i nagle [stuk], ksiazka otiwera sie przed nim. Nagle przestajesz zastanawiac sie, gdzie zniknal barman i skad wiedzial co chciales zamowic. Po prostu musisz zobaczyc te ksiazke...

Lorn 15-11-2006 18:27

Alan sekundę gapił się na księgę jak wryty, po czym bez namysłu wyciągnął telefon i szybko ustawił go na robienie zdjęć i wyciszył dźwięki. - 2 Mega piksele powinny w zupełności wystarczyć. – uświadomił sobie. W tym czasie wrócił do stolika po swoją torbę i przewiesił ją przez ramię. Następnie odwracając się trochę bokiem, trochę plecami do nieznajomego zaczął dyskretnie i po cichu robić zdjęcia każdej ze stron książki. Przy okazji czytał fragmentami w myślach, szukając czegoś interesującego. Chciał dowiedzieć się o czym jest ta niezwykła książka. Po sfotografowaniu kilku stron przejrzał szybko jakość zrobionych fotografii po czym kontynuował swoją pracę.

Blacker 15-11-2006 21:23

Blacker
Czuję, że coś tu jest nie tak. Ostrożnię przyglądam się, jak nieznajomy fotografuje książkę. Nagle uderza mnie, że mamy coś wspólnego. Podchodzę bliżej skłaniam się lekko i mówię
- Witam. Chyba pora, byśmy się sobie przedstawili. Jestem Blacker. Mam pytanie: Czy mógłbyś mi wyjaśnić, co się tutaj dzieje? Bo czuję, że coś tu jest nie tak... - spoglądam na Alana z nadzieją, że dowiem się czegoś więcej. I wtedy uświadamiam sobie, że chyba nieznajomy wie tyle co ja. I po jego głowie pewnie krąży równie wiele pytań. Podnoszę książkę, zerkając na tytół

geerkoto 16-11-2006 21:22

Alan:
Robiac zdjecia, czytasz mechanicznie fragmenty. W wiekszosci zdania sa pozbawione sensu. Po prostu belkot. Zastanawiasz sie nad tym sprawdzajac jakosc zdjec - sa w porzadku, w miare czytelne. Wracasz do poprzedniego zajecia. Kolejne zdjecia, kolejne frazy. Nagle orientujesz sie, ze ze zdan wylawiasz pojedyncze wyrazy.
...przepraszam... wykorzystywanie... ludzi... nie... nalezy... do... mojej... natury... ale... mam... prosbe... wlasnie... do... ty... badz... wolna!
Odczytawszy ostatnia sentencje zamierzales zrobic zdjecie, gdy ksiazka poderwala sie z lady, stanela (doslownie) na brzegach okladki i zanim zdolales zareagowac uciekla w komicznych podskokach. W drzwiach pojawil sie barman

Blacker:
Po probie nawiazania rozmowy, postanowiles zerknac na ksiazke, widocznie jest ciekawa - sadzac po tym, jak zaobsorbowala uwage Alana. Wlasnie gdy postanowiles wzaisc ja do reki, ksiazka uciekla. Zastygles w dziwacznej pozie. Usta rozdziawione, reka wyciagnieta, oparty bezwiednie lokciem o blat, przechylony, jak stara niezdecydowana wierza - w pol do upadku.
Tak zauwarzyl Cie wchodzacy barman. Spojrzal na miejsce zajmowane wczesniej przez ksiazke. Poczerwienial na twarzy.
- Oddawaj, zlodzieju, ksiazke! - wyskandowal.
Widzac Twoje zdziwienie uspokoil sie nieco.
- Nie mow mi do ciezkiej, ze czytales! - uderzyl piescia w blat, wyladowujac chyba caly zapas zlosci. - Przeczytales kawalek i uciekla, niech zgadne...
Trudno powiedziec, czy zawiesil glos teatralnie, czy rzeczywiscie czekal, na jakakolwiek odpowiedz.

Alan,Blacker:
Barman zrobil jeszcze dwa kroki do przodu, by rozmawiac z wami twarza w twarz.
- No, to teraz idzcie i mi ja przyniescie. Zapewne uciekla na druga strone...
Widzac (przynajmnej lekkie) zmieszanie machnal reka. Po chwili powtorzyl gest znowu nieco poddenerwowany.
- No, chodzcie! - sprecyzowal wreszcie.
Podazyliscie za bramanem na zaplecze. Zaprowadzil was do sciany, konkretniej fragmentu, ktory pozbawiono tynku. Na ceglanej scianie ktos wymalowal kreda drzwi, wlsciwie ich zarys z karykatura klamki i zbyt wilka dziurka od klucza.
Widzac wasze niezdecydowanie barman zapytal z naciskiem:
- Idziecie?

Blacker 16-11-2006 22:11

Blacker
Podchodzę do ściany, opanowując zdziwienie. Przecież to już się zdarzyło. Czując, że nie robię tego pierwszy raz zamykam oczy, żeby nie stracić wrażenia. Dociera do mnie absurd sytuacji, ale wypieram go z głowy myśląc, że te drzwi są prawdziwe.. Przecież to już było. Dziwne, niepokojące uczucie deja vu sprawia, że nie jestem pewien, czy to jawa, czy sen. Chwytam za klamkę i otwieram drzwi

Lorn 17-11-2006 10:37

Alan odkiwnął głową na powitanie w zupełnym milczeniu. Zaskoczony zastanawiał się nad wypowiedzią nieznajomego – "najwyższy czas…" a to niby dlaczego? "Wyjaśnić…" mam coś wyjaśniać? A co ja kur… jakaś informacja jestem?? – wzruszył tylko ramionami zdziwiony i trochę zniechęcony bezpośredniością obcej mu osoby. Odwykł juz od tego, że obcy zaczepiają go w miejscu publicznym waląc mu na TY. Już wystarczająco był zaszokowany automatyczną książką i czytanymi słowami, które powoli układały się w szarpaną wypowiedź.
- Co jest do cholery… - zaklął w duchu gdy książka uciekała w podskokach.
Zobaczywszy barmana jednym kliknięciem wyłączył telefon i ze zdziwieniem spojrzał na wyświetlacz.
- Hmm tu nie ma sygnału… - powiedział z wyrzutem. – trudno, już nie ważne. Poproszę paczkę paluszków i dwa snickersy. Ile płacę? – powiedział tonem zwykłego klienta chowając telefon do kieszeni. Na słowa barmana udał, że to nie do niego i najzwyczajniej sięgnął do portfela. Nie miał zamiaru nigdzie chodzić bo jakiś barman coś sobie wymyślił. Może to wszystko w ogóle się nie zdarzyło, przecież książki nie latają prawda… - spojrzał na swój notes leżący na stole. – Wygląda na to, że nie. Kupię tylko to co mi potrzeba i wracam do pisania. Tak będzie najlepiej.
- Gdyby mi pies uciekał trzymałbym go na łańcuchu. - pomyślał uwalniając się całkowicie od winy.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:16.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172