|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
19-12-2006, 14:06 | #41 |
Reputacja: 1 | Spojrzała na strażnika jakby był jakimś robakiem. Jej głos stwardniał, w oczach pojawiło się coś arcy nieprzyjemnego. -Wyjaśnijmy sobie jedno, człowieku. Nie jestem jego własnością, więc nie zamierzam odpowiadać za jego długi. Jeśli zamierzacie coś egzekwować od niego, to egzekwujcie to wyłącznie od niego. Zmierzyła Yergena spojrzeniem w jakim było zarazem współczucie jak i...litość pomieszana z pogardą. - W cywilizowanych miejscach zazwyczaj zakuwa się w kajdany dłużnika, a nie postronne osoby.... Stała na pozór rozluźniona. Lada za jaką się w tej chwili znajdowała dawała jej pewne odgrodzenie od mężczyzn, zawsze mogła ją wykorzystać jako osłonę, jak i pomoc w ewentualnej ucieczce... [user=18]Żeby nie było niejasności, w takiej sytuacji, gdy usłyszała, ze ma być potraktowana jak niewolnik, na pewno z nimi nie pójdzie.[/user]
__________________ Whenever I'm alone with you You make me feel like I'm home again Dear diary I'm here to stay |
19-12-2006, 19:04 | #42 |
Reputacja: 1 | Jam jest uczonym-powiedział i zaczął swą opowieść- pochodzę z innej wioski. Jako ,że w "królestwie" w którym mieszkałem zaczęło brakować inteligencji profesorowie zaczęli szukać nowych uczniów wśród co zdolniejszych w małych wsiach. Wybrano właśnie mnie ,bo nie przejawiałem chęci do pracy fizycznej a co przecież jest normalne na wsi ,jako że nie chciałem się przemęczać a przecież leniem nie byłem. Zacząłem kontemplować oraz szukać wiedzy na własną rękę co oczywiście poza obserwacją natury było trudne w wiosce pełnej ociemniałych. Gdy profesorowie Akademii Veron trafili do mej wsi byłem pierwszym który chciał pisać ich testy mimo że pisać nie umiałem. Nie miałem wiedzy a wszystko co mówiłem im by zaprezentować siebie mogło wydawać się jednostajnym bełkotem na temat sensu rośnięcia trawy czy jak słońce wstaje i zachodzi ,ale to wystarczyło by dać mi szanse. Uczyłem się 16 lat traktując akademie wielkiego miasta Veron za własny dom, jednakże nie umiałem przywyknąć do wielkomiejskiego rytmu życia ,wiejskie korzenie wołały mnie z powrotem do lasów i przestrzeni. Wyszkolono mnie na dyplomatę i znałem ogół poznanej przez ludzi wiedzy na temat innych ras oraz poznałem ogólnie większość używanych jeszcze na Kontynencie języków. Otrzymałem dyplom i mogłem zacząć naprawdę świetną karierę w hrabstwie Veron czy królestwie Kever czy gdziekolwiek indziej ,lecz jednakże nie wiedząc czemu wróciłem do swojej wioski w której głośno było od plotek i wystarczyło kilka dni pobytu tam by tak zdenerwować mieszkańców by wypędzili mnie z widłami i pochodniami. Nie wróciłem do miast, bo na mym uniwersytecie nie było miejsc dla doświadczonego i prawie nikogo tam nie znikłem Zamieszkałem w lesie wokół wsi Aren i tam ćwiczyłem swoje nieudolne zdolności strzeleckie i łowieckie bo mimo iż chciałem zostać łucznikiem to daleka była przede mną droga-skończył Nie znam się na wspinaczce niech ktoś ze mną pujdzie-powiedział
__________________ nie działa mi "c z kreską" HAMMERFALL!!!!!!!!! |
20-12-2006, 08:43 | #43 |
Reputacja: 1 | Olbrzym przystanął na słowa krasnoluda nieco zdziwiony, ale po chwili wzruszył ramionami : - Jak tam chcesz. Możemy iść i teraz. Przydługi monolog Rolanda skwitował tylko wzniesieniem oczu do góry i słowami : - O bogowie jeszcze jedna łamaga. Weź chociaż te srebrniki i kup jakieś żarcie na drogę. Czy wy w ogóle macie jakąsik broń ? – machnął zrezygnowany ręką. - Choć Therros poszukamy cośik u ciebie w kuźni. Stwierdził wychodząc do warsztatu. Warsztat krasnoluda był nieopodal i choć może nie było to najczystsze miejsce, ale za to porządek panował w nim wzorowy, także nawet ktoś tam nie pracujący nie miał większych problemów w odszukaniu solidnej, okrągłej i obitej blachą drewnianej tarczy, którą Kurt zaraz założył sobie na plecy. Dobrał też dwie mniejsze dla kompanów. Z innego miejsca ze stojaka wybrał sobie solidny, długi jak jego ramię, buzdygan. Postał tam chwilę przebierając w broni i wyciągną jeszcze krótki korbacz z jedną kulą na łańcuchu, mieczyk dla Marvina i nieco większy dla Rolanda. Pod kolejną ścianą sięgnął po metalowe nagolenniki dla siebie. Akurat w zbroje warsztat krasnoluda był dość ubogi. Ze ściany ściągnął jeszcze pojemny bukłak z zszytej koźlej skóry. Tak wyekwipowany wrócił do karczmy i rzucił tarcze i miecze na stół. - Bierta, to i możemy ruszać. |
20-12-2006, 11:46 | #44 |
Reputacja: 1 | Marvin bardzo się zdziwił. źe ten człwiek ma za sobą aź tyle doświadczeń. Czuł szacunek, ale jednocześnie trochę obcość do tego człowieka. Nic nie mówił, a jak juz sie odezwał, to w sposów zimny i trochę nadęty. Zastanawiał się, jak taka niesamowicie zróźnicowana druźyna się dogada? I czemu właściwie Therros ich wybrał? Gdy doszli do kużni, Marvin po otrzymaniu tarczy spojrzał się na nią krzywo. Nie sądzę,źeby mi się przydała, kowalu. Jeśli nawet ją utrzymam, to nie mam tyle siły, aby przyjąć chociaż pierwsze uderzenie. Poszperał trochę w stosie kawałków zbroi i po pewnym czasie udało mu się wyszperać przednią część zbroi z utwardzonej skórzanej skóry, prawy nakolannik z tego samego materiału i trzy noże różnych rozmiarów - same wykute ostrza. bez rękojeści. Tarczę odłoźył na bok, miecz włoźył za pas. Co do broni, to mam przy sobie nóż myśliwski i procę. którą juź znasz, Kurt. A ty co wybierzesz, Roland, masz chyba łuk, tak?
__________________ Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu. |
20-12-2006, 18:16 | #45 |
Reputacja: 1 | -Z nigo nie ma żadnego pożytku ,jeszcze zdechnie w celi. Zresztą ja wykonuje tylko rozkazy ,chcesz rozmawiać to rób to z baronem Motego. Straznik był już o krok od ciebie i nawet lada nie była zasłoną -Osobiście porozmawiam z baronem. Przecież ostatnim razem obiecał mi...mam nadzieje ,że to tylko... - jąkał siestarzec coraz bledszy na twarzy a tymbrdziej widząc twój wzrok [user=2246]Teraz albo zaczniesz coś robić albo następny post to bedzie juz zakucie ciebie ,bo on stoi juz za blisko ,a wymiana zdań dosć trwa[/user]
__________________ Great men are forged in fire it is the privilege of lesser men to light the flame |
03-01-2007, 16:10 | #46 |
Reputacja: 1 | Spojrzała strażnikowi prosto w oczy. - Dobrze, pójdę z wami. Lecz trzymaj człowieku to żelastwo z daleka ode mnie. Nie jestem niewolnikiem, czy skazańcem, bym dała się prowadzić w kajdanach. Chcę tylko wyjaśnić tą jakże interesującą sytuację. Zaplotła ręce na piersi czekając na reakcję człowieka. Jeśli ów będzie próbował zakuć ją w ten jakże ordynarny, ludzki wymysł będzie tego żałował do końca swych dni. [user=18]Napisz mi na gadzie, bądź pw jakie będą kolejne ruchy tego strażnika, bo jeśli zgodzi sie na to żeby szła wraz z nimi bez tych upokarzających bransoletek reakcja będzie inna, niż ta, w jakiej będzie starał się ja zakuć.[/user]
__________________ Whenever I'm alone with you You make me feel like I'm home again Dear diary I'm here to stay |
11-01-2007, 15:30 | #47 |
Reputacja: 1 | Roland wziął monety i wyszedł z karczmy, Rozejrzał się za jakimś targiem. Zobaczył jakieś stoisko i podszedł do niego. Dla mnie 2 udźce baranie, beczułka rumu i największe 4 liście chrzanu poproszę - powiedział do sprzedawcy.
__________________ nie działa mi "c z kreską" HAMMERFALL!!!!!!!!! |
15-01-2007, 01:28 | #48 |
Reputacja: 1 | Strażnik zmierzył cię wzrokiem nieprzyjemnie. Może przyglądał się kobiecym walorom ,a może muskulaturze a przez to możliwość walki jaka miała by miejsce gdyby nalegał ,tak czy ianczej schował kajdany i ruchem głowy kazałdrugiemu mieć na ciebie oko. -Dobrze więc. Chodźmy Poweidzał wyprowadzając was na zewnątrz. Ciebie między nim samym a drugim majac koło siebie starca *** Zaopatrzeni i przygotowani ruszyliście. Pełny ekwipunek ,jaki wzięliście wypiszcie mi w komentarzach i jak zatwierdzę to na kartę) Wieczorem zatrzymaliście się na skraju lasu skąd z najwyższego wzniesienia widać było dym z kominów murowanych domów w Mlaths. Musielibyście isc jeszcze całą noc do miasta wiec zatrzyamliście sie na postój
__________________ Great men are forged in fire it is the privilege of lesser men to light the flame |
19-01-2007, 00:43 | #49 |
Reputacja: 1 | -Jakie to miasto duże!!- Jęknął Marvin widząc Mlaths ze wzgórza, na które właśnie weszli. - Nóg już nie czuję, a to dobre miejsce na nocleg. Lepiej jednak nie rozpalajmy ognia na samym szczycie, bo wszyscy będą wiedzieć, że jest tu samotne obozowisko. Cieszył się, że pozna nowe miejsce, czuł się jak w przeddzień święta. Rozejrzał się za kilkoma sosnowymi gałęziami, które mógłby ułożyć na ziemi, by było mu bardziej miękko. -Kurt, a czemu ty wziąłeś ze sobą aż tyle broni? Zasapałeś się i tyle. Uśmiechnął się zmęczony, ale oczy mu się świeciły, gdy myślał o tym, co ich spotka.
__________________ Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu. |
19-01-2007, 09:55 | #50 |
Reputacja: 1 | - Nie martw się mały. Ta broń się jeszcze przyda. Słyszałek, że w tych lasach trafiają się i wilkołaki, a nawet upiry i strzygulce. Taak, a strzygulce bardzo lubią pożerać takie kurduple jak Ty. Nie wiedzieć czemu Kurt oblizał się patrząc na Marvina. - No dobra chłopy. Przenocujemy tu. Ja idek po wodę a wy rozbijcie obóz pode lasem, ale nie na wzgórzu. Magiku przydaj się na coś i rozpal ognisko, a ty mały pozbieraj chrust. Skorok są tu wilkołaki, to podamy im ciepłą strawę na noc. Zaśmiał się kręcąc głową i skierował się do strumyka napełnić bukłak. |