lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Tacy jak ty (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/2208-tacy-jak-ty.html)

Almena 18-12-2006 19:17

Tacy jak ty
 
Zasnąłeś, wyczerpany. Teraz, gdy powoli wraca do ciebie świadomosc, nie pamiętasz gdzie tak właściwie ułożyłeś się do snu. Wokół panuje mrok. Nie widzisz ścian, sufitu, podłogi; stoisz w czarnej mgle, pod sobą widząc pustkę. Znienacka dobiega do ciebie czyjś paniczny krzyk, uslyszałeś go zanim sam zdążyłeś wrzasnąc w rozpaczy. Czarna mgła opada i widzisz ich, stoją, kilka metrów od ciebie... Tacy jak ty...

Wydaje się wam, że lewitujecie w centrum ogromnej kuli, której sferą jest bezgwiezdne, bezkresne niebo. Nad sobą, pod sobą i wszędzie wokół widzicie tylko bezdenną pustkę, raz po raz przysłanianą tajemniczymi kłębami fioletowawej mgły, pojawiającej się znikąd. Błagacie aby to był tylko sen, ale z każdym kolejnym uderzeniem serca, z każdym zimnym dreszczem pojmujecie, że to dzieje się naprawdę. Jesteś tu. Stoisz w kręgu tobie podobnych. Zerkają na ciebie, równie zdezorientowani i przerażeni co ty. Twoje zmysły odbierają bodźce których umysł nie potrafi zinterpretować. Słyszysz przedziwne, niezidentyfikowane odgłosy; gdy się w nie wsłuchujesz, zdaje ci się, że układają się w jakieś niezrozumiałe słowa, szepty, chichoty; potrząsasz z niedowierzaniem głową i dźwięki znów są bezkształtną mieszaniną szmerów, zgrzytów, ech zawieszonych w nicości. Nie widzisz nawet gruntu, nie rozumiesz na czym stoisz ani jakim cudem nie spadłeś jeszcze w otchłań, zastanawiasz się gorączkowo czy jeśli wykonasz krok na przód natrafisz stopą na jakieś oparcie...

imported_Vireless 18-12-2006 20:18

Niski i krepy karzel przekręcił się z lewego boku na prawy trzymając w dłoni solidny młot bojowy. Wyglądało tak jak by to była jego jedyna rzecz na świecie. Widocznie było coś nie tak z posłaniem na którym spoczął ponieważ zaczął się wiercić co raz bardziej. W końcu dzwignął się się delikatnie i oparł się lewą ręką o podłoże.

Doskonale pamiętał że kładł się spać w oberży pod złamanym młotem u swego kolegi Tretgora. Ale coś tu nie grało. Mogło na to wskazywać kilka czynników ale pierwszym i który zobaczył otwierając swe piwne oczy było bezkresne niebo. Nie zawierało niczego co mogłoby je w jakikolwiek urozmaicić. Było puste, martwe.

Po takim przebudzeniu jest tylko jedna możliwość jaka wpada w głowę staremu krasnoludowi. Ścisnąć mocniej młot w dłoni i wstać tak by nic cię ne zaskoczyło.

Ten krzyk, spowodował że stara i zgrzybiała skóra raz jeszcze przypomniała sobie co to jest "gęsia skórka".

-Ca ja tu robię i gdzie ja jestem. Jedyne słowa jakie zdołały przejść przez gardło Wladorfa utkwiły jakby w przestrzeni. Wcale nie miał ochoty opuszczać bezpośredniego otoczenia dwarfa.

Kilka długich uderzeń serca i sytuacja powoli się wyjasnia. Ustępuje mgła, która otacza wszystko a głosy przed chwilą tak natrętne odchodzą jakby gdzies w tło.

Już widze że nie jest dobrze, pod nogami mam to samo co nad głową. Ale przynajmiej widze kogoś przed sobą. Jeżeli nie mylą mnie oczy to moge tam wyróżnić elfa, irbisa i ludzi?

-A niech mnie chudy elf kopnie. Nie będe tu tak stał i czekał na koniec świata.


Nie ruszając się z miejsca, podnoszę lewą rekę w geście pozdrowienia ale w prawej trzymam młot tak by mógł nim łatwo zawinąć.

//We wspólnym//

-Bądźcie pozdrowieni w imieniu waszych bogów! W co myśmy wdepneli...

imported_sheldin 18-12-2006 20:27

Adia miała wiele niezpiecznych przygód, lecz to co zobaczyła gdy otworzyła oczy przerosło jej najśmielsze sny. Zapach który z niczym sie nie kojarzył, ciemność i te szepty.... te straszliwe szepty w nieznanych jej językach. Śmiały się, wyszydzały, ich chrapliwe głosy przyprawiały dziewczyne o pulsujący ból w skroniach. Dotkneła swej twarzy zastanawiajac się kim jest. Nie pamiętała co ostatnio robiła. A może ja nie żyje? Może tak wygląda życie po śmierci?- Adia zadawała sobie coraz więcej pytań na które nie mogła znaleść odpowiedzi.
Syki w jej głowie stawały się coraz bardziej głośne. Zaczeły krzyczeć. Dziewczyna zatkała uszy rękoma i padła na kolana.
-Jest tu ktoś?-wyszeptała jakby sama do siebie.

arsad 18-12-2006 20:29

Murtagh otworzył oczy.-Aaaaaaaaaaaaaaaaaa, ja spadam!- krzyknął widząc niebo pod stopami. Rozejrzał się jesnek, że niebo jest nie tylko pod stopami, ele wszędzie wokół. To go uspokoiło.Ehh, znowu pewnie nawdychałem się jakiegoś paskudztwa i mam chalucynacje - pomyślał. Odwrócił się, i ujżał, że nie jest sam. strach powrócił. Nigdy wcześniej w jego snach nie było innych osób. To może dziac się na prawdę - ta przerażająca myśl nieomal znowu zmusiła go do krzyku. Nagle usłyszał:
- Bądźcie pozdrowieni w imieniu waszych bogów! W co myśmy wdepneli...- słowa te wypowiedział krępy karzeł uzbrojony w młot.
- Witaj - odparłemwiesz może co się tu dzieje? Masz pomysł jak się z tąd wydostac?

geerkoto 18-12-2006 22:33

Spogladam na wszystkich zgromadzonych.
Zjezylem sie. Nie jest to moje ulubione otoczenie. I wszyscy ci "ludzie" wokol...
Najwazniejsze to zachowac spokoj. Przeciez wszyscy oni sa tacy jak ja..
Cokolwiek mialoby to znaczyc...
Niech to wreszcie sie skonczy.
Hej! To sie robi nudne!
Zapadam w drzemke.

imported_Bartolini 19-12-2006 14:55

Bartolini wstał i przestraszył się. Zaczął biec przed siebie i wpadł na śpiącą postać. Pobiegł dalej. Usłyszał rozmowę i zatrzymał się:
- Bądźcie pozdrowieni w imieniu waszych bogów! W co myśmy wdepneli...
- Witaj - odparłemwiesz może co się tu dzieje? Masz pomysł jak się z tąd wydostac?
Powiedział - wiecie może gdzie my jesteśmy?

Almena 19-12-2006 18:15

Mruk: twoja krótka drzemka zostaje szybko i boleśnie przerwana kiedy nagle czujesz że ktoś z impetem na ciebie wpada, a raczej cię taranuje i biegnie dalej. Poturbowany podnosisz się pomiędzy fioletowymi kłębami mgły.

Bartolini: bieganie po niewidzialnym i z pozoru nieistniejącym gruncie jest dla ciebie nowością. Czujesz się przedziwnie, nogi uginają się pod tobą, jakby miały się połamać, ale mimo wszystko biegniesz – sam nie wiesz jakim cudem. Może panika dodaje ci sił. Po bliższym „przywitaniu się” z kocim członkiem drużyny biegniesz dalej i nagle zdajesz sobie sprawę, że za każdym razem gdy twoja stopa dotyka gruntu rozlega się podejrzany odgłos, łomot, jakby ktoś żelaznym młotem bił o ziemię. Jesteś w szoku i dopiero po chwili zdajesz sobie sprawę, że wspomniane wyżej echo jest czymś nienormalnym. Zatrzymujesz się, a gdy tylko wypowiadasz słowa:
- ... wiecie może gdzie my jesteśmy?.....
coś w otoczeniu się zmienia...

wszyscy
Szmery które słyszeliście dotąd były tylko ciszą przed burzą. W odpowiedzi na niewytłumaczalny hałas wywołany bieganiem Bartoliniego, pustka zadrżała i odezwały się z niej setki agresywnych, skrzeczących i piszczących głosów. Wszyscy nieruchomiejecie, przytłoczeni tym zjawiskiem, a wówczas echa ryków, wrzasków i syków powoli cichną.

To dotyczy Ciebie. Tak, ciebie! Kątem oka zauważasz nagle jakiś gwałtowny ruch we mgle. Czy to jest...?! TAM!.... Spoglądasz w to miejsce, ale fioletowawe kłęby mgły wiją się, toczą, powoli i spokojnie, nieprzejęte twoim zdumieniem. Niech to... Wydawało mi się, że... że!!!.... – znów odwracasz głowę o ułamek sekundy za późno, fioletowe kłęby opadają i widzisz tylko czarną otchłań. – Nic... nic tam nie ma... NIC nie ma...! Ale coś się ruszało, na pewno, coś się...! Chyba...


geerkoto 19-12-2006 18:48

Wpatrujac sie w otchlan probuje ochlonac. Nadstawiam uszu. Bije nerwowo koncem ogona na prawo i lewo. Cholera, mysle sobie, jesli ja mam byc taki jak on, to niech no tylko sie polozy i przymknie te kaprawe oczeta...
Diabli nadali. Skoro zagrozenie moze spasc z kazdej strony, jedno ucho na wprost, drugie w kierunku "przyjaciol".
Powtarzajac w myslach mantre "wyjdznopokazsie..." czekam na reakcje otchlani, przeczekam ja, w koncu musi sie cos zmienic, cos sie tam poruszylo, wiec znowu sie pokaze, no chyba, ze jest straszliwie upierdliwe, a skoro wlasnie takie jest, to nie pozwoli na drzemke i da znac halasujac...

imported_Vireless 19-12-2006 19:19

-Bądźcie pozdrowieni w imieniu waszych bogów! W co myśmy wdepneli...
-Witaj
-jeden z nowopoznanych odpowiedział -wiesz może co się tu dzieje? Masz pomysł jak się z tąd wydostac?
-Wiecie może gdzie my jesteśmy?
-O tak w otchłani lub jakimś goblinskim śnie:)
- Rubaszny śmiech i donośny głos, rozległ się posród rozjaśniajacych okoliczności
-A może by tak? - sentecja karła została przerwana przez nagły "pokaz siły" ze strony pustki.

Całe zamieszanie jak nagle nastąpiło tak i nie wiadomo kiedy odeszło. Tylko to coś co pokazało na ułamek sekundy w tej przeklętej chmurze. Jestem pewien że już to gdzieś widziałem. Nie ważne nie będe sobie tym głowy zaprzątał.
-I tak się każe wcześniej czy później
-Najwyższa pora wydostac się z tego chorego snu! Krzycze bardziej do siebie niż do towarzyszy.
-Jestem ciekaw dlaczego gdy przestałes biec człowieku, ucichły te wszystkie szmery i hałasy?
Musze to sprawdzić i ruszam w kierunku Bartoliniego, mocno dzierżąc młot w ręką pokonuje kilka kroków oczekując na efekt...

Almena 19-12-2006 19:50

x Waldorff kiedy tylko krzyknąłeś swym donośnym głosem "najwyższa pora..." ,mgła wokół zawirowała szybciej i burzliwiej niż poprzednio, a złowieszcze piski, teraz już tylko dwa, były o wiele głośniejsze i zrozumiałeś że ich źródło znacznie sie do was przybliżyło. Kiedy ruszasz w kierunku Bartoliniego, biegniesz dośc niezgrabnie (nigdy nie biegałeś po czymś niewidzialnym), ale zupełnie bezszelestnie. Dwa wściekłe piski powoli cichną i czujesz w duchu, że nie chcesz usłyszec ponownie tych świdrujących pod czaszką dźwięków.... x


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:08.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172