Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-01-2007, 15:56   #1
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
[Autorskie] Życie po... życiu

Wstający dzień wyglądał naprawdę sielankowo. Sielankowo wyglądało słońce, witające nowy rok, sielankowo wyglądały zielone łąki (piękną wiosnę mamy tej zimy). Sielankowo wyglądał także cmentarz, na którym dwóch sielankowo wyglądający hmeneli zwracało wszystko, co zjadło (a zjedli to, co udało im się złapać, tak więc obraz ten wyglądał naprawdę malowniczo). Jednak ten piękny obraz niszczył, jakże znienawidzony przez większość żywych poborca podatkowy, który nieświadom swojej szpedności wypróżniał właśnie swój pęcherz na grób, leżący u stóp wieżby, na której widniał, zatarty już trochę napis Zbigniew Kozon. Po cmentarzu plątało się też dwóch Tethologów wraz z miejscowym księdzem, opisując ,,zwyczaje pogrzebowe tępych wieśniaków, którcyh poziom umysłowy nie wykraczał zbytnio poza mroczne wieki". Nawet pachniało ładnie, gdyż mieszkająca niedaleko cmentarza żona zmarłego grabarza wraz z synem gotowała na obiad bigos, ostro przyprawiony, co dało się wywnioskować z samego zapachu. Poborca podatkowy skończył swoją czynność, usiadł na grobie niejakiego Mortar'a a.k.a. Szkieli'ego , wyraźnie na kogoś czekając. Nie zauważył, że ziemia na grobie lekko się podniosła i z grobu wynurzyła się ręka. Macając grunt wokół siebie trafiła na... elementy rozrodcze poborcy, którego krzyk poniósł się echem bardzo daleko. Można by powiedzieć: zbyt daleko. Poborca podatkowy cofnął się pod drzewo, blednąc wyraźnie na twarzy, jednak najprawdopodobniej nie do końca zadowolony mieszkaniec ,,olanego" grobu postanowił mu to wyłożyć. Niekoniecznie ustnie. Poborca podatkowy, prawdopodobnie przyzwyczajony do miłych powitań przeżył nawet strzał z dubeltówki. Sama strzelba była podrdzewiała, a on nosił kamizelkę kuloodporną. Szczęśliwy wybiegł na drogę, już wręcz widząc swoje zbawienie stanął na środku i zaczął machać rękami, licząc na to, że ktoś się zatrzyma. Nie wiedział jednak, że za kierownicą tego 16 kołowego tira siedzi pewna staruszka, która przez niego musiała sprzedać swój ukochany zegar, pamiątkę po mężu. Świeć panie nad duszą poborcy. Jednak na cmentarzu, mimo powstania siedmiu trupów z grobu wciąż pozostali menele, zbyt oderwani od świata (Ty, widzę umarłych! Zaje...fajen to wino) oraz Tetholodzy wraz z księdzem (ten nagrobek wydaje się sięgać XI w naszej ery...). Jedynym nowym ,,elementem" sielankowej scenerii był Lisz. Wysoki, blady młodzieniec w płaszczu z kapturem, stał obserwując ,,zbierających siędo kupy" umarłych, jakby czegoś od nich oczekując...
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 12-01-2007, 17:24   #2
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Spod wierzby wystawała dymiąca lufa dwururki. Schowała się, po czym ziemia podniosła się i osypała z ogromnego cielska, które wylazło spod ziemi. Ktoś opisany znakami na drzewie jako Zdignief Kozn ( Do licha [fss] cienżkiego, wiencej siem nie [fss] zmieści...) otrząsnął się z ziemi (i zepsutych kawałków ciała), wypluł parę robaków na potężną rękę, a po namyśle wsadził je z powrotem do gęby ukrytej pod zwałami włosów, które gdyby nie odpadająca płatami skóra twarzy możnaby nazwać brodą. W danym momencie była ona nasiąknięta jeszcze ciepłą cieczą, zdeponowaną tutaj przez poborcę.

Eee, co się stało? Łep mię bołi. Ryknął potężny mężczyzna drapiąc się w kość czaszki prześwitującą przez kołdun włosów. Spojrzał na swoją rękę, i widząc zgniłą skórę i ciało stwierdził. Muszem iść do konowała, bo cuś chyba mi siem stało.

Powoli doganiały go wspomnienia sprzed śmierci Czyba żem zasnął, tylko czemu nie bije mi serce? Chyba żem umarł.. Zasmucił się Zbigniew.

Odruchowo zawołał: Żużel, piesku, gdzie jesteś? I z grobu wypadł pies, skrzyżowanie jamnika z buldogiem najwyraźniej (albo paru jeszcze innych ras psów) i zaczął łasić się do nóg Zbigniewa.
Po wylewnym powitaniu, wzajemnym pieszczotliwym targaniu futra i lizaniu po twarzy, człowiek i pies postanowili znaleźć coś do jedzenia, bo dosyć długo głodowali. Piesku, będziem polować, jak dawniej, nu? Tylko ciekawym, czy cuś tu jest do jedzenia?
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 12-01-2007, 17:58   #3
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Z gruchotem wywalanego kamienia, kapliczka z napisem "Zenek. Tak szybko odszedł" dostała rąk. Rąk, które poczęły macać samą kapliczkę. Zatrzymały się na moment na granitowym, przekrzywionym, równoramiennym krzyżu, ciekawie sprawdziły przekrzywienie i delikatnie, ze zgrzytem zaginanych z powrotem metalowych obejm, naprostowały krzyż z powrotem.

Potem znikły. Chwilę później, przy trzasku pękającego drewna, kapliczka powędrowała do góry, by zostać zdjęta i położona obok, niczym górna część kostiumu przebierańca.

Zenek spojrzał z pewnym smutkiem na rozerwaną trumnę, równie smutnym wzrokiem powiódł po kawałkach granitu wokół i pokręcił głową:

- A księżulo tak się starali z tą kapliczką! No i żem zepsuł. Tera mi się oberwie. No nic. Poukładam z powrotem jak było, tylko wyjdę.

Pochowany w pozycji pionowej Zenek był za duży, na wykopany przez grabarza dół, wystawały więc z ziemi część klatki piersiowej, ramiona i głowa. Głowa, która obracała się wokół, podczas gdy chwyciwszy się rękoma, sam Zenek począł windować się w górę. Był już w połowie procesu, gdy napotkał wlepione w siebie spojrzenie obu Tethologów i księdza.

- Ojojoj... Księżulo widzieli... - zafrasował się olbrzym - To ja zara odłożę na miejsce! Naprawię. Powaga!

Momentalnie znalazłszy się z powrotem w dole Zenek odwrócił się złapał kapliczkę i nałożył ją sobie z powrotem na głowę, po czym lekko przykucnął, monologując:

- To nie to, że jestem niewdzięczny, psze dobrodzieja, tyla ta pozycja z przykucem, strasznie giczoły cierpna, to tyla właściwie, no iżem sie przeciągnął raz a tu kamyczki same poleciały...

Resztę monologu zdławiła kapliczka, która przycupnęła, niemal tak jak wprzódy. Tylko napis był teraz zwrócony w drugą stronę.

Trwało to chwilę, a nim osłupienie widzów w pełni minęło, kapliczka uniosła się nieco i zaczęła się niezdarnie obracać. Kontynuowała ten obrót aż do osiągnięcia 100 stopni, gdzie dało się słyszeć zduszone:

- Uch. Zakliniłżem się.

Po którym nastąpił trzask łamanego korzenia, a kapliczka płynnym już ruchem dokonała obrotu o pozostałe 80 stopni i przycupnęła na ziemi.

Postronnym zdała się teraz niczym szare, granitowe zwierzę z ciemnymi dziurami miast uszu, pilnie nadsłuchujące reakcji na swój zręczny "kamuflaż". Niepokojący był zwłaszcza napis. Zdawał się... szczerzyć.
 
Tammo jest offline  
Stary 12-01-2007, 18:06   #4
 
Felix's Avatar
 
Reputacja: 1 Felix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodzeFelix jest na bardzo dobrej drodze
wtem spod bardzo zaniedbanego grobu leżącego w cieni drzewa zaczęły dochodzić dziwne odgłosy,ziemia zaczęła sie ruszać,z ziemi wyłoniła się ręka która chwilę później znów sie schowała,po chwili z ziemi wyłonił sie bardzo blady człowiek a jego ubranie (jeżeli jakieś strzępy można nazwać ubraniem)wyglądały bardzo staro.pierwsze co dało sie usłyszeć to

-Koto mnie tu zakopał żywcem?!nie widzicie że ja jeszcze żyj... w tym momencie zauważył swoją bladą cerę.przyłożył dłoń do piersi w nadziei że poczuje bicie serca ale bez skutku.powoli zaczął rozumieć o co chodzi.
rozejrzał sie po okolicy a gdy zobaczył rozpalające sie ciało jakiegoś zombika obok którego był równie szpetny pies powiedział -ty też?...
 
Felix jest offline  
Stary 12-01-2007, 18:43   #5
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Hania poczuła nagle małe ciepełko. Ocknęła się i przeciągnęła.
- O kurde, ale mnie coś w krzyżu rypie... powiedziała sama do siebie po czym otworzyła ociężałe oczęta i z przyzwyczajenia chciała zapalić lamkę.
- O kur...! przeklnęła po czym zorientowała się, że znajduje się w jakimś dołku, a właściewie drewnianej skrzyni. Zaczęła nerwowo błądzić po niej rękoma po czym z głębi ziemi dało się słyszeć potęrzne walenie.
- Heej wypuście mnie stąd! Ratunku!! - zaczęła krzyczeć w oczekiwaniu na pomoc. Próbowała także przypomnieć sobie co się stało, ale ostatnie co pamięta to to, że poszła spać.
- Wypuście mnie stąd! Ja mam astme!!

"Ale hardcore!" - uśmiechnęła się pod nosem Hania po czym zaczęła się śmiać.
"Żeś kurcze, co ja robiłam w nocy?! Impreza? Niee. Chyba nie." zamyśliła się na chwile. Sytuacja była dość zabawna. Wydawaćby się mogło, że zaraz dostanie ataku padaczki.
- A tak serio słyszy mnie ktoś w ogóle?! Pomóżcie mi!! - krzyknęła po raz koleiny i z całych sił uderzyła pięścią w zamkniecie trumny.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 12-01-2007, 18:53   #6
Nansze
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Siedziała na najwyższej gałęzi wierzby, oglądając poranne narodziny słońca. Położyła się lekkim ruchem na falujących lekko gałęziach. Zainteresowali ją pewni ludzie, którzy nie potrafili zatrzymać w sobie swojego politowania. Ziewnęła lekko, marszcząć brew, gdy zobaczyła jak jeden facet wypróżnia się pod wierzbą. Usłyszała męski wrzask, a raczej pisk faceta. Potem lekkie drganie ziemi obudziło martwych, budzących się do życia.
 
 
Stary 12-01-2007, 19:46   #7
Cep
Banned
 
Reputacja: 1 Cep nie jest za bardzo znany


Solidny, oprawiony w czarną skórę dziennik formatu A4. Na przedniej stronie widnieje napis, okraszony orłem trzymającym w szponach swastykę, wykreślony gotyckim pismem w języku niemieckim: "Pamiętnik nieżycia SS-Untersturmführer'a - Ludwiga Heintze"

************************************************** *************************

Strona 1

Ciemność. Słyszę tubalny damski głos - Ludwigu! Ludwigu! Obudź się! Półprzytomnie odpowiadam - Ee... Mamo? Jest 4 w nocy! Wstrząsa mną gniewny głos matki - Nie pieprz głupot tylko recytuj 'Mein Kampf'! Raus! Prawdziwy aryjczyk doskonale pamięta życiowe dzieło Fuhrera o każdej porze! No już! Raus! Won z wyra i na klęczki! Bo jak cię strzelę... Mamrocząc coś z przestrachem podnoszę ociężałą głowę i... uderzam nią w spróchniałe drewno. Wyduszam z siebie niemy krzyk. Mein Gott... Rozglądam się dookoła. Nic nie widzę! Nic nie czuję! Leżę w jakimś drewnianym pojemniku. To była moja mogiła a w niej trumna zgniła. Shaise! Shaise! Shaise! Bezmyślna rozpacz jest niegodna aryjskiego wojownika. Fuhrer by nie płakał. Musiałem się wydostać. Zacząłem rwać rękoma spruchniałe wieko trumny. Zwały ziemi obsypały moją twarz i pobrudziły mój mundur! Nawet pogrzebanie żywcem nie powstrzyma aryjskiego wojownika! Pozabijam tę bandę żydowskich, dysydenckich psów! Co oni ze mną zrobili?! Parłem nieugięcie ku powierzchni... Światło. Wypełzłem na powierzchnię niczym robak. Powstałem z czarnych odmętów mego niedoszłego grobu. Złapałem zachłannie powietrze... Ogarnęło mnie dziwne uczucie, a raczej jego brak. Przyjąłem ,że to w skutek szoku.

************************************************** *************************

Wypełzły z mogiły szkielet wyprostował się na pełną wysokość, otrzepał grudy ziemi z lekko nadgryzionego zębem czasu munduru. Mundur pomimo upływu lat wyglądał nie najgorzej, chociaż przydałoby mu się solidne czyszczenie. Ludwig odruchowo zaczął szukać Mausera C96 pod klapą bundeswehry. Jego ręka natrafiła na upragniony kształt rękojeści broni. Następnie powędrowała wyżej gdzie przewieszony był Krzyż Żelaznym, spadek po dziadku. Kościotrup uniósł klatkę piersiową niczym śmiertelnik oddychający z ulgą. Zaczynało dręczyć go dziwne nieczucie. Pewnie zaraz minie. Schylił się by sięgnąć na chwilę, do cuchnącego stęchlizną grobu, po czapkę z trupią czachą którą tak bardzo lubił. Warknął - Was?! Du hure! Była za duża, prawie opadała mu na oczodoły! Trudno, będzie musiał nosić ją zanim zdobędzie inną we właściwym rozmiarze.

************************************************** *************************

Strona 2

Przez chwilę przyglądałem się moim rękom. Wylazły mi na wierzch wszystkie kości. To wygladało jak złamanie otwarte tyle ,że one nie miały z czego wyjść! Nie miałem skóry i mięsa! Na Wotana! Pomacałem twarz w przerażeniu... Wyczułem gołe, ostre krawędzie czaszki i puste oczodoły. Czyżbym przemienił się w trupa? To dlatego byłem jestem tak nienaturalnie lekki. Pod mundurem odkryłem gołe żebra. Zaiste wyglądałem jak szkielet w mundurze SS. Znów ogarnęła mnie panika. Chciałem zaczerpnąć głęboki oddech żeby się uspokoić... To było zbyteczne. Przecież ja nie oddychałem. Shaise!

Aby nie oszaleć utrwaliłem się w przekonaniu ,że taki los został mi najwyraźniej przeznaczony. Oto ja, Ludwig Heintze, powstałem z martwych! Postanowiłem natychmiast udać się do najbliższego oddziału niemieckich żołnierzy i opowiedzieć co się stało. W końcu sam Wotan musiał mnie przywrócić do życia. O tak, uparcie wierzyłem w to iż zostałem wybrany a ma misja musi być wielkiej wagi. Cóż innego mi pozostało?


************************************************** *************************

Ożywieniec podniósł kilkakrotnie kościstą rękę w charakterystycznym geście wykrzykując: Sieg Heil! Sieg Heil! Sieg Heil! Massig Wotan! Massig Fuhrer! Rozejrzał się uważnie po cmentarzu. Po chwili zauważył jakiegoś obdartego, uzbrojonego chłopa z mamucim psem i patrzącego się w jego kierunku młodego, niezdrowo bladego mężczyznę. Po czym jego wzrok spoczął na dwóch innych cywilach i klesze. Duchowny bezmyślnie gapił się na jakiś podejrzany grób. Kościotrup wyciągnął pistolet i rechocząc upiornie wycelował w księdza. Zamierzał zastrzelić słowianina i dwóch jego popleczników. Następnie podziurawić kulami olbrzymiego obdartusa i jego kundla. Jednego z nich zachowałby przy życiu żeby przeprowadzić z nim małe przesłuchanie... Lekko niepokoił go fakt iż broń może nie być nabita. Wypowiadając plugawe przekleństwo, lżąc matkę przyszłego denata, odbezpieczył broń i nacisnął na spust.
 
Cep jest offline  
Stary 12-01-2007, 21:08   #8
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację


Ludwig Heintze
W twoi mgnacie coś zazgrzytało. Nacisnąłeś spust kilka razy, aż za którym coś kliknęło, zgrzytnęło, chrupnęło i wypluło ostatni swój pocisk, po czym zamilkło an wieki. Pechowo, kna miejsce księdza wszedł jeden z badaczy, który właśnie wstawał z kucek. Trafiłeś go w tył głowy. Pocisk, dziwnie zniekształconym torem lotu przeorał mu mózg i wyszedł bokiem twarzy razem z większą częścią policzka. Drugi badacz i ksiądz spanikowani, myśląc, ze to jakiś psychopatyczny morderca schowali się za nagrobkami. Twój wzrok padł jednak na dużą, zbiorową mogiłę, upamiętniającą ,,Nieznanych żołnieży, poległych w latach 1939-45, dzięki którym nasz kraj wyzwolił się spod jarzma Niemieckiego"
Hanna
Kiedy krzyczałaś, wołając o pomoc, zauważyłaś, że... nie oddychasz. W lęku, że to napad astmy położyłaś się spokojnie, czekając aż przejdzie, ale nie przechodził. Zwróciłaś także uwagę, że tłukąc w wieko trumny wbiłaś sobie 5 centymetrową drzazgę w rękę, ale z rany nie leci krew...
Zombie Zenek
Zadowolony, że ksiądz nie zauważy twojego aktu wandalizmu zauwżyłeś jednak, że to nei jest ten ksiądz. Fakt, nosi jego ubrania, ale jest całkiem inną osobą. Kto wie, czy w ogóle jest księdzem? A skoro ma ubrania, to tamtemu księdzu musiało coś się stać, nie wiadomo, czy nie za jego sprawką. Może to jest ten szatan, o którym ojczólek ci opowiadał?
Harv
Po ataku szkieletu-nazisty jeden z badaczy zaczął się cofać tyłem między nagrobkami. Ze zdumieniem patrzyłeś, jak podchodzi do ciebie tyłem, aż przypadkiem wpada na ciebie. Gdy się obrócił i zobaczył mur złożony z włosów, igliwia, ziemi, krwi zwierząt, moczu i żurku śląskiego krzyknął odskakując wtył. Pechowo jednak potknął się o korzeń i uderzył tyłem głowy w kapliczkę Zenka. Usłyszałeś donośny trzask, a badacz już się nie podniósł
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 12-01-2007, 21:41   #9
Nansze
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Siedziała dalej na drzewie z zainteresowaniem patrząc się na bieg dziwnych wydarzeń na cmentarzu. Ale jedyną rzeczą, która ją niepokoiła to wysoka postać bladego chłopaka w kapturze. A to dopiero dziwne...
-Czas na psoty-Powiedziała pod nosem z szatańskim uśmieszkiem na dziewczęcej twarzyczce. Po czym stała się jeszcze bardziej ledwo widzialna, prawie wcale. Zobaczyła dziwnego psa. Podfrunęła do niego i przed samą jego twarzą ujawniłą swoją twarz robiąc zeza z nieziemskim grymasem na twarzy z dłońmi przyłożonymi do głowy//coś na łosia//.
-BukA Buuuu!!!-Krzyknęła i znowu stała się niewidzialna. Lekki zarys jej osoby podfrunął do kościeja w dobrze jej znanym mundurze.O żesz ty aryjski popaprańcu.Po czym skupiając się, siłą woli zrzuciła mu czapkę na ziemię.
 
 
Stary 12-01-2007, 21:56   #10
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację


Podejrzany grób zadrżał nagle, gdy Zenek zorientował się, że chyba słyszał krzyki o pomoc. Zanim jednak podjął decyzję, wydarzenia potoczyły się w lawinowym tempie.

Wpierw dało się słysząc okrzyk wciąż zasłoniętego grobami aryjczyka:

- Sieg Heil! Sieg Heil! Sieg Heil! Massig Wotan! Massig Fuhrer!

"Ojojoj...", przemknęło przez głowę zmartwionemu teraz podwójnie (licząc gniew księżula za podniszczoną kapliczkę potrójnie) Zenkowi. "Wojowniczo się robi."

Ledwo myśl ta z prędkością ślimaka po siódmym zawale zniknęła w odmętach mózgu zombiego, rozległo się kilka trzasków, chrupot zaciętego mausera, wreszcie też, słychać było upragniony dla przynajmniej jednej postaci na cmentarzu odgłos wystrzału.

Po trzasku czaski badacza o całkiem solidną kapliczkę, na oczach całej reszty zgromadzenia zbulwersowana kapliczka zaczęła spokojnie i majestatycznie przemieszczać się w stronę leżącego nieopodal grobu, monologujac zduszenie po drodze:

- No to teraz dopiero się księżulo zdenerwują na to! Wylane coś na kapliczkę, no widział to kto? Dobrze, że nie ma tu mojego księżula bo by mnie nic nie uratowali!

Sunęła tak już z dobre dwa metry, kiedy zdecydowała się stanąć i obrócić. Zgromadzeni zdołali zauważyć, że trasę kapliczki znaczy wał ziemi, jakby przesuwał się tamtędy kret. Oczywiście, założywszy że kret mógłby zawstydzać rozmiarami żubra.

Obróciwszy się kapliczka sapnęła.

- No nie, przecie jak ja tak lazł będę powoli to dzieweczce się zemrze na tą astmę.

Kapliczka rozglądnęła się wokół, jakby patrząc za czymś. Patrzący na nią pies przekrzywił głowę. Kapliczka odwzajemniła się tym samym. Prawie. Przekrzywił jej się troszeczkę krucyfiks.

- Nic to. Skoro tak długo leżała pod ziemią, to ani chybi płuca ma jak miechy.

Wygłosiwszy to podsumowanie, kapliczka wykonała coś na kształt łuku, omijając uzbrojonego w psa i dubeltówkę (dokładnie w tej kolejności) Zbigniewa (na tym etapie już trochę sapała), aby wreszcie dotrzeć do celu. Gdzie znieruchomiała jak trusia.

Nie tracąc więcej ani chwili czasu (zombi niestety nie grzeszą szybkością, nawet kiedy przekopują się przez ziemię z kapliczką na głowie) Zenek natężył siły, podłożył dłonie pod trumnę Hani, poczym począł pchać ku górze, straszliwym wysiłkiem próbując wyrwać ją z ziemi.

Idea wyciągnięcia jej "od góry" jeszcze nie przyszła mu do głowy. Wydawało się naturalnym, że skoro ona chce się wydostać, chce 'na górę' to trzeba działać oddolnie. Jak wiadomo, zombi nie są zbyt bystre.
 
Tammo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172