|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Sesja RPG | Narzędzia wątku | Wygląd |
29-01-2007, 13:47 | #11 |
Banned Reputacja: 1 | Robert Popatrzył na zbliżającą się do ławki Molly - O żesz Ty... Ale lala, transcendntalna po prostu - skomentował Jej pojawienie się. Nalał na dłoń kilka kropel samogonu i tą "perfumą" lekko się skropił. Napluł na ręcę i przeczesał swoją fryzurę. W końcu chodziło się do Akademii, diabeł też człowiek i musi się prezentować - pomyślał. Podczas tej czynności uwagę jego przyciągnąło "cuś" siedzące na gałęzi. Chwilowo stracił zainteresowanie Anielicą jego wzrok przeskakiwał z mita na "cosia" i z powrotem oceniając odległość i siłę wiatru. Pogrzebał w kieszeniach i znalazł stary, zagięty i zardzewiały gwozdek. Molly mogła chwilę poczekać, nie ucieknie, zresztą był pewny działania swego "uroku" na kobiety płci przeciwnej, choćby były i aniołami.Na razie zwrócił się do kompanów : - Wiesio dawaj procę, jakieś futrzakii na nas ślipią. Zestrzelimy wiewióra - zachrypiał. Wyraznie nawet chwilowa abstynencja miała zły wpływ na jego struny głosowe, o samopoczuciu nie mówiąc. |
29-01-2007, 19:58 | #12 |
Reputacja: 1 | Abrael - Chwila, moment! - warknął w stronę diabłów. - To 'coś' może nie być z tego świata. Trzeba z tym delikatnie... Chwilę grzebał za pazuchą, zanim wyciągnął taser, za którym ciągnął się przewód znikający pod obszernym fartuchem. - 50 000 Niebiańskich Voltów - to powali samego Belzebuba, hyhyhy... - zarechotał gardłowo i wycelował... |
29-01-2007, 20:18 | #13 |
Abrael, to "cuś" zdążyło schować się za gałęzią, w którą to trafiło urządzenie. Lecz po licznych próbach udało Ci się trafić "cusia", który spadł prosto na twarz Charliego. Charli, Próbujesz, uwolnić się z kleszczowatego uścisku "cusia", który wygląda jak puchata kulka z dużym ogonem i włupiastymi oczyma. Biegasz na około ławki z "cusiem" na twarzy. Wszyscy, Próbujecie uratować kolegę z nietuzinkowej opresji. | |
29-01-2007, 21:37 | #14 |
Reputacja: 1 | -Aaaaaaaa!! Pomocy weźcie to COŚ!!! Aaaaaaaa...!!!!- Po chwili Charlie spróbował wyciągnął swój ognisty trójząb, i podpalić ogon "cusia", lub którą kolwiek częśc jego ciała. Hej!! Chwileczke jak on nas widzi..??? hmm...?? |
12-02-2007, 17:14 | #15 |
Banned Reputacja: 1 | Robert Popatrzył z niesmakiem na wysiłki innych. Przypomniał sobie znane przysłowie zakopiańskie górali wyrażających się z lekceważeniem po wyjezdzie wycieczki grupy japońskich sportowców : "Karate , karatem, a ciupaga to podstawa", po czym po krótkich poszukiwaniach odlazł solidny kij bejsbolowy porzucony zapewne przez tubylczych sportowców podczas ostatniej imprezy integracyjnej z przyjezdnymi. Przyjął odpowiednia postawę, obliczył dokładnie odległość i czekał, aż kolega minie go w kolejnej rundce na twarzy z "cusiem". Wziął energiczny zamach i ... Czy to wskutek, tego że zamknął oczy( nie lubił bić innych, a już szczególnie takich co lubią oddać), czy to wskutek sporego już zamroczenia kij wyślizgnął mu się z ręki i pięknym lobbem pofrunął w stronę pobliskiej alejki. Traf chciał, ze ugodził w hmmm napiszmy tak jak pisał poeta - " tam gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę" fertyczną czarnulkę spacerującą pod rękę z łysym osobnikiem. Ponieważ jedynym męskim osobnikiem w pobliżu był brodaty okularnik w wystrzępionym swetrze kilka slów brunetki sprawiło, ze byczy kark jej towarzysza poczerwieniał i ruszył kurcgalopkiem w stronę domniemanego sprawcy. Robert znów zamknął oczy, a gdy je po chwili otworzył sytuacja przedstawiała sie tak : Grupa aniołów i diabłów usiłowała spopielić "cusia" i samych siebie, zaś obok łysol potrząsał nieborakiem w swetrze. Nieszczęśliwcowi galopowała jednak juz na pomoc zażywna "blendyna" z lodami w rękach. Robert westchnął i wyciągnąwszy spod kapoty butelke i pociągnął solidny łyk. Zaiste życie na ziemi jest ciekawsze niż w Piekle... |
23-02-2007, 12:25 | #16 |
Staruszek wraz z Czerwonym przyglądali się tej sytuacji z zainteresowaniem. Nawet czerwony chciał przyjąć zakłady co do uszkodzeń maluchów przez ogólny chaos, lecz staruszek jedynie go za to zbeształ. -Dość już tego-Powiedział Bóg. Pstryknął palcami, a cała szóstka znalazła się na arenie lodowiska. Starszy ,miał już na sobie odpowiedni strój do jazdy na łyżwach. Czyli pełne opancerzenie zawodnika hokeja. Zaś czerwony, śmigał po całym lodowisku. Cała szóstka nie potrafiła utrzymać się na lodzie. Każda próba jakeigokolwiek ruchu skazana była na bolesny upadek na lód. -Zapoznaliście się, lecz teraz ocenimy wasze zaangażowanie i prace w grupach- Wyśpiewał to Szatan, który jedynie kolejny raz śmignął koło młodych psikusowiczów. Bóg jednie załamał ręce gdy zobaczył obcisłe wdzianko Szatana, a o jego zgrabnych ruchach które wykonywał na lodzie nie miał sił komentować. Tylko czujnym okiem stwórcy patrzył i modlił się kiedy ten porządnie oklepie sobie tyłek. - No dobra maluchy. Plan jest taki. Będziecie później losować swoje pary i zagracie z nami w hokeja. 2 na 2. Do pierwszego trafienia do bramki. Widzę, że nie radzicie sobie z ustaniem nawet na lodzie- I tutaj władczo popatrzał na maluchy spod swojego przydużego kasku. -Więc ja i Szatan nauczymy was parę podstaw. Lecz najpierw zrobicie sobie sami łyżwy, lub coś co pozwoli wam na utrzymanie się na lodzie i przemieszczanie się na nim.-Starszy odchrząknął i splunął jak prawdziwy macho- Pamiętajcie, chcemy was tylko sprawdzić jak sobie radzicie w parach. To pozwoli nam później ustalić prawidłowe grupy co do psikusów.. Bóg pstryknął palcami, a koło diabełków i aniołków pokazały się starty...na pierwszy rzut oka śmieci. lecz były to rzeczy z których muszą zrobić sobie łyżwo podobne rzeczy. Można tam znaleźć dosłownie wszytko : stare elektryczne żelazka, sklejki, taśmy klejące, parasolki, gumowe kaczki...Wszytko prócz łyżew oczywiście. -Zabierajcie się do pracy-Powiedział Bóg, po czym zaczął ścigać się z Szatanem po lodzie. WSZYSCY Byliście nieźle skołowani. Przed chwilką w parku szykowała się niezła rozróba, a teraz siedzicie na lodzie lub utrzymujecie się by nie upaść. A przed wami sterta różnych, czasem dziwnych rzeczy i do tego macie sobie z tych rzeczy zrobić łyżwy. A potem zagrać z Szatanem i Bogiem w hokeja. No coś nie hallo...Ale wykonujecie polecenie i zabieracie się do przetrzepania tej sterty rzeczy. CHARLIE Zauważyłeś gdzieś w dolnych partiach tej kupy rzeczy, coś kolorowego i przypominającego kształtem wibrator. Lecz nie mogłeś tego sprawdzić, gdyż Abrael zaczął wspinać się na tę niewymowną górkę i zasypał kolorową, tajemniczą rzecz. ABRAEL Zacząłeś przeglądać rzeczy jak szalony w poszukiwaniu jak najlepszych potzrebnych ci rzeczy. | |
23-02-2007, 16:22 | #17 |
Reputacja: 1 | -Hej głupku, patrz co zrobiłeś, a znalazłem coś ciekawego!!- Krzyknął Charlie ze złością do Abraela, wyglądał na bardzo wściekłego, oczy u zapłoneły, on nienawidzi takich sytuacji. Potem wziął głęboki oddech i zanurkował w stercie gratów w poszukiwaniu tego czegoś kolorowego, i najwyraźniej nie miał zamiaru odpuścić. |
24-02-2007, 17:39 | #18 |
Banned Reputacja: 1 | Robert - O żeż ty...- warknał z trudem utrzymując równowagę na lodzie. pomysły "OberSzefa" Lucyfera nigdy go specjalnie nie bawiły. Co porządny diabeł robi na lodzie ? Klął w głebi swej piekielnej duszy. Wkoło walały się różne śmieci nie wiadomo skad ściągnięte, jego bystre oko nie wyłowiło jedna nigdzie błysku szkła. Zaczął mozolnie posuwać się w stronę Charliego i Abraela by i dla siebie zmajstrować coś, co pozwoliłoby mu poruszać się lepiej po lodzie. Pech lub też złośliwosć losu postawiła mu na drodze kaczuszkę. Zwykłą, żółtą, gumową kaczuszkę, używaną przez dzieci w kąpieli. Niebacznie postawienie na niej racicy zaowocowało długim ślizgiem pełnym zda się niemożliwych do wykonania wygibasów, a zakończył efektowną kolizją w kolejności z : zadem Charliego stosem nie wiadomo czego głośnym zderzeniem z Abraelem Cały ten kram rozpadł się na części w widowiskowej fontannie okruchów lodu. Robert solidnie trzepnał tyłkiem o boisko, ale gdy oprzytomniał w ręce trzymał cos kolorowego, coś czego chyba szukał Charlie Przyjrzał się temu uważnie. |
24-02-2007, 17:53 | #19 |
Reputacja: 1 | Wyszedł z trawy, przechodzając się to tu, to tam. Wyglądało to tak, jakby zupełnie nie przejmował się niczym i nikim. Zerkał na niebo, ogladając pogodę oraz co się dzieje wokół, oprócz patrzenia na innych.
__________________ Soulmates never die... |
24-02-2007, 19:25 | #20 |
Reputacja: 1 | -Aaaaaaaaaaa-uu...!!! Krzyknął kiedy poczół, że coś go uderzyło, a on poleciał głową w stos śmieci. Potem cały obolały wygrzebał się ze stosu i krzyknął ze złością: -Co to znowu za kretyn do diabła!?! Niech tylko do dor...- I wtedy właśnie Charlie zobaczył jak Robert trzyma ową kolorową rzecz, podbiegł z uśmiechem do niego i wyrwał mu ją z ręki po czym powiedział: -Dzięki Roberciku, w końcu znalazłem tego czego szukałem-zawsze znajduje to czego szukam!!- Potem zaczął się przyglądać kolorowej rzeczy żeby stwierdzić o co było tyle zachodu. |