Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-07-2006, 07:33   #1
 
diabolique's Avatar
 
Reputacja: 1 diabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwu
Monochromatychne historie we dwoje

[center:0ad749b1c5]-= Epilog =-[/center:0ad749b1c5]

Dzień był upalny. Słońce paliło skórę, leniwy wiatr ledwo co poruszał powietrze. Chmury zdawały się płonąć w promieniach zachodu. Było duszno i parno, pot spływał po karku. Zapowiadało sie na burze. Jednak upragnione krople deszczu nie zroszyły ziemi. Ciężkie od potu powieki zamykały się mimowolnie. Jednak próbował zachować się tak jak wymagała tego sytuacja. Poprawił przyciemniane okulary, wyjął Dunhilla i zaciągnął się dymem. Nie był zaproszony, więc stał nieco z boku. Obserwował gości, a oni z pewnością jego. Nie czuł się tym jakoś dotknięty. Palił powoli papierosa, ceremonia powoli dobiegała końca. Zdusił niedopałek paierosa obcasem buta. Wolnym krokiem opuścił cmentarną kwatere...

Gra hejnał czas. Żałobne biją dzwony. Ziemia już czeka. Łza spod powieki; serca przyjaźnie otwarte. Myśli ucichły. Ciszą żegnamy… ...


Nie czuł żalu, skruchy ani żadnego głębszego uczucia. Życie życiem ale rachunki trzeba płacić na czas - powiedział w duchu. Poprawił krawat i wyjął z bocznej kieszonki marynarki stary, dość zniszczony notatnik....biznes
 
__________________
eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS
old desingn(tm)'s man
diabolique jest offline  
Stary 16-07-2006, 00:25   #2
 
anima vilis's Avatar
 
Reputacja: 1 anima vilis ma wyłączoną reputację
Rozdział I

Obudził się. Właściwie nie chciał przerywać błogiego stanu nieświadomości, kiedy człowiekowi jest wszysko jedno, ale promienie popołudniowego Słońca padające mu prosto w twarz, zmusiły go do pożegnania się z Morfeuszem. Był zły,że musi zwlec sie z łóżka, a własciwie stosu brudnych szmat, na którym sypiał. Było mu niedobrze, zdecydowanie jego żoładek zapisał sie na kurs jakiejś cholernej polki.
-Nic mi nie jest, nic mi nie będzie!- myślał otwierając oczy. Ogarnął wzrokiem pomieszczenie. Korowód pustych butelek pod ścianą, do których poprzedniej nocy dołączyło kilka nowych, róznobarwne zacieki i niedopałki sterczące z doniczek w zastępstwie roślin uświadomiły mu że jest we własnym domu. Niestety również tej nocy nie zdarzył się cud i żadna magiczna siła nie teleportowała go do lepszego świata. Magiczne siły unikały go ostatnimi czasy, własciwie nigdy nie były nim szczególnie zainteresowane, coż tak to bywa, gdy jesteś przesiąknięty przeciętnością.
Z przyzywczajenia rzucił okiem na kalendarz. 24 listopad. Tę samą datę widział codziennie od paru miesięcy. Ale nie przeszkadzało mu, że czas nie stanął w miejscu, pory roku zmieniały się i w tej chwili królowała wiosna. Po prostu nie był człowiekiem, przywiązującym wagę do szczegółów.
Powoli podniósł się z łóżka. Mimo wszystko zbyt gwłatownie jak dla jego nadwyrężonego układu pokarmowego. Gęsta maź cuchnąca alkoholem wyladowała na podłodze. Nie przejął się tym, poczuł jedynie szczerą radość na myśl, że nie ma dywanu i nie bedzie musiał wyskrobywać z niego wymiocin. Jedną z nielicznych zasad jakimi kierował się w życiu była obojętność na rzeczywistość, pozwalało mu to odnaleźć jakieś prymitywne poczucie szczęscia.Nie da się skrzywdzić człowieka, któremu jest wszystko jedno.
Podszedł do okna. Oparł czoło o brudną szybę. Brzęczało mu w uszach.
-Pieprzony kac!
Po chwili zorientował się, że dźwięk nie rozlega sie w jego głowie. Dzwonił telefon. Pośpiesznie zaczął szukać aparatu. Wyłowił go z dna pustego akwarium. Rybki już dawno zostały spożytkowane do ważniejszych celów niż tylko bycie żywą dekoracją - nie miał zbyt wysublimowanego smaku, zwłaszcza gdy był głodny. Podniósł słuchawkę i przyłożył ją do ucha, świadomy, że na tę rozmowę czekał od dawna.
 
anima vilis jest offline  
Stary 16-07-2006, 20:32   #3
 
diabolique's Avatar
 
Reputacja: 1 diabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwu
Trzaski w słuchawce telefonu drażniły. Chciał powiedzieć -Słucham- lub -Halo- bądź jakiekolwiek inne słowo jednak wydobył z gardła suche - hee ? Jakiś obcy męski głos zaczął gadać do jego ucha. Próbował się wsłuchać w ton głosu, jednak mimo usiłowań nie był w stanie, nie teraz.
-Ej... czekaj kurwa,czekaj.. - przerwał rozmówcy - jeszcze raz, powoli.
O co chodzi temu pajacowi? Co to za debil? - udało mu się zebrać myśli ale odpowiedzi nie znalazł. Wziął aparat i powolnym krokiem ruszył w kierunku lodówki, która stała gdzieś pomiędzy stertą gnijących odpadków a wejściem do kibla. Gość po drugiej stronie nawijał jak nawiedzony klecha, a on próbował wychwycić co ważniejsze słowa. Powolnym ruchem otworzył lodówkę. Fetor fermentujących posiłków, a raczej tego co z nich zostało, rozlał sie po pomieszczeniu. Ej - przerwał mu znowu – Dobra, rozumiem.- zbył rozmówcę, rzucając słuchawką na widełki. Zostawił aparat w miejscu, w którym zakończył rozmowę. Wyjął otwartą puszkę piwa, potrząsnął nią, aby sprawdzić ile jest w niej "płynu", wystarczyło go jedynie na skromny łyk, by przepłukać gardło. Zgniótł puszkę i rzucił ją na stertę innych. Powolnym krokiem ruszył do pomieszczenia, które nosiło zaszczytne miano toalety. Stanął przed lustrem tępo gapiąc się w pęknięte odbicie w szybie. Oczy powoli złapały ostrość obrazu. Patrzył tak dłuższą chwile opierając sie rękoma o umywalkę. Spojrzał w dół.
Widok wymiocin nie wzruszył go, splunął. Odkręcił kurek a z kranu pociekła brunatna ciecz, wydając przy tym nie artykułowane odgłosy, charczenia i rzężenia.
 
__________________
eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS
old desingn(tm)'s man
diabolique jest offline  
Stary 04-08-2006, 23:57   #4
 
anima vilis's Avatar
 
Reputacja: 1 anima vilis ma wyłączoną reputację
Skrzywił się na myśl, że musi żyć w tym syfie. Obserwował kapiącą wydzielinę i poczuł, że jeśli czegoś nie zrobi, to zaraz zwariuje. Istniała tylko jedna możliwość. Wybiegł z łazienki. Gorączkowo przeszukiwał szafki i szuflady. Wiedział, że to, czego szuka musi tam gdzieś być. W końcu spomiędzy plątaniny brudnych ubrań, zardzewiałych gwoździ, zużytych prezerwatyw, stłuczonego szkła, śmieci i zdjęć kobiet, których imiona już zatarły się w jego pamięci, wyłonił się plastikowy woreczek. Ucieszył się jak małe dziecko, któremu w końcu pozwolono odpakować świąteczne prezenty. Wsunął pakunek do kieszeni i skierował się w stronę drzwi.
Wyszedł na cuchnący fekaliami i zepsutą rybą korytarz. Mijając windę, która od ładnych kilku miesięcy pozbawiona była drzwi, spojrzał w pusty szyb. Dzieci mieszkańców często w chwilach szczególnie męczącej nudy wrzucały do niego koty, wsłuchując się w ich przeraźliwe miauczenie, gdy zwierzęta ruszały w swoją ostatnią liczącą kilka pięter podróż.
‘W końcu ktoś tam wpadnie i będzie nieszczęście’- przemknęło mu przez głowę. Nie przywiązał jednak szczególnej wagi do tej myśli. Jedyne, co go teraz interesowało to woreczek w jego kieszeni. Zacisnął na nim mocniej swoją spoconą dłoń.
Nie zauważył, że gdy zbliżał się do schodów, jakiś cień oderwał się od ściany i podążył w jego kierunku. Spostrzegł go dopiero, gdy stanął z nim twarzą w twarz. Poczuł niepokój. Nieznajomy uśmiechnął się do niego. 'Masz chyba coś, co należy do mnie'- powiedział stłumionym głosem. Niepokój ustąpił miejsca panicznemu strachowi, odwrócił się gwałtownie, szukając srogi ucieczki. Poczuł ukłucie w piersi i ogarnęła go fala gorąca. Zabrakło mu tchu. Spojrzał w dół. Na wysokości serca widniała krwista, szybko powiększająca się plama. Upadł na ziemię.
Nieznajomy spokojnie wymierzył pistoletem w jego głowę. Ponownie nacisnął spust. Teraz miał pewność, że tamten nie będzie stawiał oporu. Szybko schował broń i pochylił się nad ciałem. 'Trzeba było uprzejmiej prowadzić rozmowy telefoniczne. I uważniej słuchać. Przede wszystkim uważniej słuchać…' powiedział ironicznie, wyjmując z mocno zaciśniętej dłoni trupa plastikową paczuszkę. Rozejrzał się czy nikogo nie ma w pobliżu, po czym zaciągnął zwłoki w stronę windy. Jedno mocne kopnięcie załatwiło sprawę. Mógł ze spokojnym, sumieniem opuścić budynek.

***
Skończyła palić skręta i drżącymi rękoma sięgnęła po leżący na stoliku test ciążowy. 'Nie mogę być w żadnej pierdolonej ciąży. Jak ja będę zarabiać? Tylko zboczeńcy pójdą z kurwą, która spodziewa się bachora' - pomyślała z troską o swojej 'karierze'. Już miała sięgnąć po ten mały przedmiot, od którego tak wiele zależało, gdy usłyszała jakiś hałas na klatce schodowej. ‘Co się odwlecze to nie uciecze. Wybacz dzidzia, ale musisz poczekać’. Miała właściwe podejście do życia, a jeśli nawet nie, to nie można było odmówić jej poczucia humoru, wisielczego humoru…
Wyjrzała na korytarz. W niewielkiej przestrzeni przed jej drzwiami, którą pokazywał judasz, dostrzegła nieprzytomnego mężczyznę i drugiego, który celował do leżącego. 'O kurwa...'- zdążyła pomyśleć nim usłyszała strzał. Rozbryzgujący się mózg i kawałki czaszki. ‘I jak ja dopiorę wycieraczkę?’ – to był jej ostatni przebłysk świadomości. Jej nieprzytomne ciało osunęło się bezwładnie na podłogę.
 
__________________
Seven deadly sins
Seven ways to win
Seven holy paths to hell
And your trip begins
anima vilis jest offline  
Stary 25-08-2006, 23:39   #5
 
diabolique's Avatar
 
Reputacja: 1 diabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwu
***
Siedział przy barze, nad pustą lub do połowy pełną szklanką. W lokalu jak co dzień było o tej porze mało ludzi. Obserwował barmana który wykonywał swoje obowiązki. Obsługiwał klientów w miedzy czasie zbierał puste szkło słowem rutyna. Gdy ten wrócił za bar poprosił o popielniczkę... Wyciągnął Dunhill'a. Odpalił zapałkę. Patrzył na ogień - myślałeś - powiedział do barmana
- jak to jest jak sie umiera ? Czy jak dostajesz kulkę w baniak to czy całe życie staje ci przed oczyma?
- ale o co ci chodzi - wtrącił barman
- wierzysz życie po śmierci ? Na poprawe swoich czynów całego tego zasranego życia ?
- nadal cie nie rozumię. Masz jakieś wątpliwości co do moich usług ? spojrzał jak zapałka powoli gaśnie.
- wiesz - odpalił drugą zapałkę - zastanawia mnie to. - zaciagnął sie dymem
Barman podniósł popielniczkę, przetarł blat.
- są dwie opcje... pierwsza załóżmy czysto hipotetycznie ze jakbyś rozwalił łeb jakiemuś ćpunowi który ledwo co pamięta co było wczoraj to tak, jego zajebiscie długie życie pełne doznań mogło by stanąć mu przed oczyma, jak film. Klatka po klatce. Druga też jak najbardziej urojona, zabijając jakąś tanią dziwkę co daje dupy dzień w dzień to też mogło by sie to zdarzyć. Jednak gdybyś dostał teraz kulkę, to wątpie czy zdązyłbys cokolwiek pomyśleć. Życie ludzkie jest zajebiscie skomplikowane aby zmieściło sie w ułamku sekundy, nie uważasz ?
***
 
__________________
eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS
old desingn(tm)'s man
diabolique jest offline  
Stary 27-02-2007, 19:47   #6
 
anima vilis's Avatar
 
Reputacja: 1 anima vilis ma wyłączoną reputację
Rozdział II

-Opowiedz mi bajkę! Proszę opowiedz mi bajkę! Nie bądź niedobry, opowiedz!!!
-Nic C i nie opowiem! Wynocha z mojego pokoju! Wracaj do swoich zabawek dzieciaku.
-Nie jestem dzieciakiem – dziewczynka potrząsnęła głową, jasne loczki zawirowały –ja po prostu nie mogę zasnąć, nie lubię tego nowego domu. Chciałabym wrócić do babci- drobne ciało zadrżało spazmatycznie.
Szczerze mówiąc on też nie lubił i wolałby nie zostawać pierwszej nocy sam w ciemnym pomieszczeniu, które miało stać się jego nowym miejscem na ziemi. Musiał się jednak pokazać przed tymi wszystkimi osieroconymi dzieciakami. Jeśli na początku nie zdobędzie ich szacunku, nie zdobędzie go nigdy. Nie jest mazgajem, a smarkata też powinna znać swoje miejsce, im szybciej się przyzwyczai do nowej sytuacji tym lepiej.
-Opowiedz mi bajkę!! O aniołach, które mieszkały w szafie. Powiedz przed kim się tam chowały? Babcia nigdy nie chciała powiedzieć….
Natarczywość w jej głosie co raz bardziej go drażniła.
–Wkurzasz mnie mała –powiedział i jednym mocnym ruchem ramion wyrzucił ja za drzwi pokoju. Przez krótką chwile pomyślał, że nie powinien był tego robić. Będzie się bala iść po omacku korytarzem. ‘Co tam, w końcu przywykła do ciemności’ odegnał nieprzyjemne myśli. Wyrzuty sumienia zniknęły równi szybko, jak się pojawiły. Usiadł na łóżku. Przygotowywał się do pierwszego spotkania z mieszkańcami pokoju, który miał z nimi dzielić przynajmniej do osiągnięcia pełnoletniości. Nie da sobą pomiatać, nie jest taki jak matka….Wygra to pierwsze starcie, nie ma innego wyjścia. Czuł się jak bokser wychodzący na ring.
Nie wie jak długo tak siedział. Z odrętwienia wyrwał go szczęk tłuczonego szkła. Wybiegł na korytarz. Dobiegł do okna. Bez szyby. Serce biło mu jak oszalałe, gdy popatrzył w dół. Wyglądała jak lalka, bezwładnie leżąca na asfalcie i tylko lekki wietrzyk rozwiewał jej jasne włosy. Jego siostra…
Nigdy sobie nie wybaczył, że nie pozwolił jej zostać z nim tej nocy. Nigdy sobie nie wybaczył, że nie wytłumaczył jej, że już nie są w domu babci, że teraz mieszkają na piętrze, i że nie da się wyskoczyć do ogrodu tak po prostu przez okno. Skąd 6-letnia niewidoma dziewczynka, która cale swoje krótkie życie spędziła w baraku, którego podłoga wyrastała wprost z ziemi mogła wiedzieć, czym jest piętro? Skąd mogła wiedzieć jak to jest bardzo wysoko? To wszystko jego wina, nie potrafił chronić tych, którzy byli dla niego wszystkim.
***
W pokoju jego syna paliła się nocna lampka. Wszedł sprawdzić czy na oknach pozamykane są zabezpieczenia. Irracjonalnie bał się, że tego chłopczyka spotka to samo, co jego małą siostrę wiele lat wcześniej, gdy sam był jeszcze głupim gówniarzem. Zawsze, gdy wracał do domu upewniał się, że mały jest bezpieczny. Nieważne jak było późno, jak ohydnie się czuł po długim dniu i jeszcze dłuższej nocy brudnej roboty, musiało to zrobić. Nie potrafił inaczej.
Okna były zamknięte i tylko chłopczyk leżał w łóżku i nie spał.
’Co się stało, synku? Nie wiesz, że powinieneś już dawno spać?’
‘Boje się tatusiu, odpowiedziało dziecko, anioł wyszedł z szafy’
 
__________________
Seven deadly sins
Seven ways to win
Seven holy paths to hell
And your trip begins
anima vilis jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172