|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
11-03-2007, 23:21 | #101 |
Reputacja: 1 | Xard widząc oddalającą się Luthien chciał do niej dołączyć. -Wybaczcie, lecz muszę wyjść. Nie przywykłem siedzieć tak długo w tak licznym towarzystwie.- powiedział podnosząc się z krzesła. Szybkim krokiem wyszedł z komnaty a gdy był już na korytarzu począł biec. Gdy dogonił Kapłankę zapytał: - Co się stało??- był wyraźnie zmartwiony... |
11-03-2007, 23:26 | #102 |
Reputacja: 1 | Spojrzała na mężczyznę i westchnęła. -Nic się nie stało... Przeszłość i przyszłość mieszają mi się w głowie... Zastanawiam się, czy nasza wyprawa coś zdziała... Eh... - uśmiechnęła się lecz nadal szła przed siebie ze wzrokiem utkwionym w nieistniejącej dali. -W nocy wszystko poukładam i będzie dobrze... Czy tylko ja byłam powodem Twojego wyjścia z kolacji, czy chciałeś rozprostować kości?
__________________ Sore wa... Himitsu desu ^_~ |
11-03-2007, 23:33 | #103 |
Reputacja: 1 | -Chciał bym dotrzymać Ci towarzystwa, o ile nie masz nic przeciwko Mściciel podążał za Kapłanką, myśląc do kąt zmierza. A jeśli będzie chciała być sama... Pomyślał. |
12-03-2007, 15:25 | #104 |
Reputacja: 1 | Jozue zmartwił się w duchu zachowaniem towarzyszy. Wyglądało ono nieciekawie, zwłaszcza, że żadne z nich nie poczekało na choćby słowo od gospodarza, kiedy się wymawiali. No i wymawiać się w takiej chwili... Z drugiej strony, gospodarz też nad czymś długo się zamyślił... Hobbit, stuknął lekko widelcem o talerz, mając nadzieję, że brzdęk przywróci myśli przyjaciela z ziem dalekich do 'tu i teraz'.
__________________ Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje: Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji Shiro Tengu Kosaten Shiro |
13-03-2007, 23:51 | #105 |
Reputacja: 1 | Mith rozgladal sie tylko po komnacie i podziwial pieknie zdobione rzezby, jeszcze ladniejsze obrazy, ale przewaznie zerkal na jeszcze piekniejsze slozki biegajace wokol stolow, dolewajace wina i podajace rozne dania. Szczegolnie upodobal sobie jedna o zlotych wlosac, na ktora spozieral niesmiale, gdyz krepowaly go jej spojrzenia. Sluzki rowniez przygladaly sie drowowi. Moze dlatego, ze spodobaly sie im szlachetne rysy twarzy Sadeia, a moze poprostu nigdy nie widzialy mrocznego elfa. Zabojca poczal juz czuc jak wino wymieszane z piwem i innymi trunkami szumi mu w glowie. Ponury z poczatku, teraz sie rozweselil. Nic nie mowil, gdyz nie wiedzial co ma powiedziec do tak szacownej osoby jaka byl ich gospodarz, oraz przepieknej kobiety jaka byla gospodyni. Siedzial cicho i przysluchiwal sie rozmowom Jozuego z Morganem de Vois |
14-03-2007, 23:13 | #106 |
Reputacja: 1 | Blacker ukłonił się lekko żonie gospodarza, wysłuchał komplementów prawionych jej przez Jozuego. On sam zawsze wolał być szczery, często aż zanadto, a ta kobieta nie była w jego guście. Nie podobało mu się zachowanie towarzyszy, którzy opuszczając ucztę, okazywali gospodarzowi lekceważenie. Wiedział jednak, że Jozue takiego czegoś nie zrobi i to trochę podnosiło go na duchu. Mith najprawdopodobniej również nie popełni żadnego nietaktu. Na zachowanie kapłanki liczył, ale niestety, się przeliczył. Jadło na uczcie było wyborne, ale gospodarz był jakiś dziwnie cichy. To on powinien, według odwiecznego prawa zabawiać rozmową gości, a nie zostawiać ich sam na sam z winem. (Co prawda, miłe to towarzystwo, ale jakoś tak... nieswojo?). Cóż... pozostawało tylko czekać
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life. —Terry Pratchett |
24-03-2007, 20:34 | #107 |
Reputacja: 1 | Gospodarz zamyślił się nieco, ale opuszczenie stołu przez kapłankę i drowa nie spowodowała zdenerwowania, lecz rozmarzoną polemikę. - Pamiętasz kochanie jak my byliśmy zakochani? - zwrócił się do małżonki, która z promienistym uśmiechem na twarzy, wprowadzającym tym samym przyjazną atmosferę, przytaknęła. - To były czasy...., ale nie o tym mieliśmy rozmawiać. Jozue pamiętasz Pawła jako mało chłopca.- spojrzał na swojego przyjaciela, następnie oparł łokcie na stole, podniósł ręce na wysokość twarzy, po czym złączył dłonie i oparł głowę na kończynach. - W tej chwili godnie reprezentuj mnie w rodzinnym interesie, ale jeszcze nie znasz mojej córki... Arwino! Pozwól mój kwiecie! Zawołał donośnie, po kilku chwilach do jadalni weszła cud piękność, która uważana była za gosposię. Na twarzach gości pojawiły się rumieńce. Dziewczyna o długich blond włosach spiętych w warkocz. Pociągłą delikatną twarzyczkę zdobił nieśmiały, a zarazem skromny uśmiech. Biała podomka zakrywała jej kobiece atrybuty, których nie była pozbawiona, wręcz przeciwnie, powiedziałbym, że nawet miała ich niewielki nadmiar. Urodę odziedziczyła po matce, a posturę po ojcu. Tak więc była przy kości. Mimo to jej uroda nie traciła swojego uroku. Dziewczyna dygnęła jak na damę przystało. Ojciec jej wskazał miejsce przy stolę. Zasiadła w gronie, które pozostało, by wspólnie biesiadować. Na dworze był spokój, gdzieś w oddali było słychać pohukiwanie sowy, które pozwoliło dotrzeć sobie do uszu domowników posesji de Vois i ich towarzyszy. Mściciel towarzysz kapłance w jej nocnym spacerze. Z miasta dochodziły was wesołe śpiewy z pobliskiej karczmy, gdzie najwidoczniej zabawa trwała w najlepsze. Głosy kobiet i mężczyzny rozbrzmiewały ponad nocną mgłą, która pomału opadała, by okryć ziemię swoją pierzyną.
__________________ Yami yori mo nao kuraki mono, Yoru yori mo nao hukaki mono Konton no umi yo, tayutoishi mono, konjiki narishi yami no oo Ware koko ni nanji ni negau, ware koko ni nanji ni chikau Waga maeni tachifusagarishi subete no orokanaru mono ni Ware to nanji ga chikara mote hitoshiku horobi o ataen koto o! Giga Sureibu! |
25-03-2007, 04:51 | #108 |
Reputacja: 1 | Jozue el Buendia Bitanke y Mendez Hobbit znieruchomiał na moment. Po czym zeskoczył ze stołka, by półbiegiem półchodem podkolebać się do dziewczęcia. Nie mając kapelusza, chwycił dłoń Arwiny w obie swoje, by złożyć na niej delikatny pocałunek. Następnie odstąpił, spoglądnął na nią, w absolutnym milczeniu obejmując ją spojrzeniem od stóp do głów, by wreszcie rzec: - Przemiło mi poznać. Wyznaję, że me serce przez moment w nie lada było kłopocie. Za wysokaś, pani, ale wspomniałem słowa ciotki Matyldy i wyznam, bliski byłem straty nieposłusznej mej części, co żywiej zabiła, gdyżeś się nam ponownie ukazała. Ojciec Twój chwalił się synem, córkę chował, zresztą, patrząc na Cię, Arwino, rozumiem. Mając córkę tak urodziwą, byłbym istnym milczkiem w obawie o nią. Megan, nie masz przypadkiem córki hobbitki? Jeśli tak, wiem u czyich stóp serce złożę. - spojrzawszy na Morgana, hobbit westchnął - nie, no żywcem nie może być, byś miała. Mój przyjaciel, mimo zalet tak wielu, ma jedną, tragiczną wprost wadę, nie jest hobbitem. - z teatralną rozpaczą hobbit westchnął cicho, by szerokim, przekornym uśmiechem obdarzyć 'pomówionego' tak vidama. Cofnąwszy się następnie o krok, Jozue rzucił: - Prawdziwie, gratuluję. Tobie Arwino, posiadania takich rodziców. Ucz się od nich, a będę spokojny o Ciebie, wątpię bowiem, czy jest coś, czego nie będą mogli Cię nauczyć, lub zadbać o nauczycieli. Wam zaś, moi dumni rodzice, gratuluję dzieci. Udały Wam się. Co mnie niezwykle wprost cieszy. My, hobbity, uważamy że pociech powinno się mieć dużo. Bolałem skrycie, że u Was syn jedynie, a tu proszę, tak przemiła i jakże urocza niespodzianka. Będę tedy zmieniał plany. Arwino, jeno trzy zaproszenia na Balfierrę przywiozłem, lecz dziś jeszcze napiszę czwarte, Ty zaś już teraz przyjmij w pieczę prezent dla Twego brata. Twój będzie czekał za parę miesięcy w Twej komnacie, w moim domu. Hobbit złożył na ręce dziewczyny zalakowaną kopertę oraz zdobiony sztylet, podobny do tego, który sam miał przy pasie. - To orsiniański nóż do rzucania. Jego ostrość znajduję przydatną w wielu okazjach, a przy tym doskonale się sprawdza jako narzędzie, co to zapobiega rozlewowi krwi. Wybiera się przywódcę, pokazuje mu się punkt, rzuca i trafia. Jak ten jest rozsądny, to w pełni rozumie zaproszenie do negocjacji. Przekaż proszę bratu. Ale! Jak wiecie, moi drodzy, me wygnanie z Telvanis się kończy za cztery miesiące, trzy tygodnie i pięć dni. Planuję więc uroczystość z tej okazji, uroczystość, na którą niniejszym - dłoń hobbita wskazała koperty, które przekazał w międzyczasie rodzinie vidama - Was zapraszam do domu mej rodziny od już pokoleń, czyli na Telvanis, na celebrację mego tam powrotu.
__________________ Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje: Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji Shiro Tengu Kosaten Shiro |
26-03-2007, 19:14 | #109 |
Reputacja: 1 | Xard Mściciel Zapadła niezręczna cisza... Xard nie wiedział co zrobić by ją przerwać... Spojrzał na dziewczynę i dostrzegł minę, która dawała wrażenie, że Kapłanka nad czymś myśli. -Co Cię trapi droga Luthien?? Nad czym myślisz??- zebrał się w sobie i zapytał Elfki. |
26-03-2007, 23:36 | #110 |
Reputacja: 1 | -Ih... Nic ważnego... Wspomnienia i próby rozsądnego wytłumaczenia paru rzeczy.... Ale już przestaje o tym myśleć.- powiedziała radośnie uśmiechając się. Spojrzała w stronę pobliskiej karczmy. Trochę żałowała, że nie jest zwykłą pospolitą kobietą. Z chęcią by potańczyła do dźwięku lutni, pośpiewała z tutejszymi ludźmi... A czemu by nie? -Przyjacielu, ja mam ochotę trochę rozweselić ten smutny spacer. Pójdziesz ze mną tam, do tej karczmy? Zapomnijmy na chwilę o ważnej misji, pobawmy się... Raczej szybko nie będzie drugiej takiej okazji... - powiedziała radośnie i skierowała się w stronębudynku.
__________________ Sore wa... Himitsu desu ^_~ |