Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-03-2007, 14:19   #1
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
[Sesja] Wojownicy Nocy - Prolog

WOJOWNICY NOCY
Prolog



Świecie, Ośrodek terapeutyczny imienia bł. Małgorzaty z Castello

Obszerny, piętrowy budynek, istniejący od 1854 roku, przez ponad 150 lat był siedzibą Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych (nazwanego później imieniem dra Józefa Bednarza). Była to jedna z najstarszych i najdłużej funkcjonujących placówek tego typu w Polsce. Niestety pod koniec 2005 roku ogromne problemy finansowe sprawiły, że została zamknięta. W marcu 2006 roku budynek został wykupiony przez Radosława Orłowskiego. W dwa miesiące później zaczął tutaj funkcjonować ośrodek, będący już siódmym tego typu obiektem utworzonym przez tego milionera.

Cała działalność Orłowskiego jest mocno tajemnicza. Przez większość swojego życia bogacił się na różne sposoby: zakładał kolejne firmy, inwestował, grał na giełdzie. Ciężko powiedzieć czy tak dobrze znał się na swym fachu czy też miał tak ogromne szczęście. Nie brakuje też opinii, że prowadzone przez niego interesy ciężko by nazwać legalnymi... Faktem jest jednak, że udało mu się dorobić niemałej fortuny. Los uśmiechał się do niego także w swerze życia osobistego. W wieku 30 lat ożenił się z 7 lat młodszą od siebie Anną. W niedługim czasie urodziło im się pierwsze i jak się później okazało jedyne dziecko - córeczka Wiktoria. Wszyscy znajomi oraz partnerzy w interesach gratulowali mu rodzinnego szczęścia. Rzeczywistość w rezydencji rodziny Orłowskich nie wyglądała jednak tak różowo jak na łamach kolorowych czasopism. Co prawda nie można powiedzieć, żeby Pani Orłowskiej i jej córce czegokolwiek brakowało, przynajmniej z rzeczy materialnych. Żadna bowiem ilość pięknych sukni, biżuterii, zabawek czy też zagranicznych wycieczek nie zastąpi rodzinie ojca. A ojciec przebywał poza domem często więcej niż 300 dni w ciągu roku. Wpadł w pułapkę chciwości. Jedyną świętością była dla niego praca a jedynym celem pomnażanie ilości zer na swoim rachunku bankowym. I przez cały ten czas wierzył, że robi to dla swojej rodziny. Najbliżsi znajomi dziwili się Annie w jaki sposób wytrwała w tym "związku" przez tyle lat...

Lato roku milenijnego okazało się tragicznym dla Orłowskiego. Tego roku jego córka kończyła osiemnaście lat. Z tej okazji ojciec obiecał córce wspólny wyjazd do Nowej Zelandii na dwa tygodnie. Zarówno Wiktoria, będąca teraz piękną młodą kobietą jak i jej matka z niecierpliwością czekały na te wakacje. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu nadarzała się okazja by spędzić czas z ojcem rodziny. Niestety w przeddzień odlotu Orłowski otrzymał telefon. W ciągu 24 godzin musiał się stawić w filii swej firmy w Tokio, w przeciwnym razie kontrakt wart niespełna trzy miliony USD trafiłby szlag...
Gdy ojciec powiedział, że będą musiały pojechać na wakacje same wybuchła awantura. Pierwsza i jedyna tak poważna w ich życiu. Padały ostre słowa. Córka wykrzyczała ojcu w twarz, że go nienawidzi i nigdy mu tego nie zapomni. Żona ocierając łzy z oczu dodała tylko, że nie jest już tym samym człowiekiem, z którym zdecydowała się niegdyś spędzić resztę życia.
Następnego dnia wydarzyła się nieszczęście. Podczas lądowania w Nowej Zelandii samolot, którym leciały Anna i Wiktoria uległ awarii. Wszyscy pasażerowie zginęli w ognistym potrzasku jakim stała się płonąca maszyna. W tym samym czasie Radosław Orłowski podpisywał kontrakt swojego życia...
Potrzeba było tak ogromnej tragedii by jeden człowiek zrozumiał prozaiczną prawdę. Pieniądze nie były najważniejsze. Miał ich miliony, a nawet gdyby miał ich nieskończenie więcej nie mógłby zwrócić życia żonie i córce. Mimo wszystko je kochał. Szkoda tylko, ze tak późno to sobie uświadomił...

Na kilka tygodni odciął się od świata. Nie wychodził z domu, nikogo też nie wpuszczał i nie odbierał telefonów. A później... Pewnego dnia jak gdyby nigdy nic wrócił do życia. Co prawda na jego ustach bardzo rzadko gościł już uśmiech, za to w jego oczach pojawił się jakiś dziwny błysk. Błysk pasji, a może... błysk obłędu. Założył fundację mającą na celu pomoc ludziom skrzywdzonym przez los: niepełnosprawnym, pozbawionym opieki, samotnym. Nie szczędząc środków finansowych zakładał kolejne ośrodki terapeutyczno rehabilitacyjne, wyposażał je w najlepszy sprzęt, sprowadzał najlepszych specjalistów. Sam zaczął jeździć po kraju w poszukiwaniu ludzi, którym mógłby pomóc.
Dlaczego zaczął to robić i robi to nadal? W tej kwestii zdania są podzielone. Część zainteresowanych uważa, że Orłowski nigdy nie przestał się obwiniać o śmierć rodziny, a działalność charytatywna jest dla niego swego rodzaju pokutą. Niektórzy twierdzą, że po wypadku, gdy odciął się od świata, doznał wizji, w której Najwyższy nakazał mu nieść pomoc najbardziej potrzebującym. Część osób doszukuje się w tym wszystkim jakichś nieuczciwych interesów z mafią i praniem brudnych pieniędzy włącznie. Nie brakuje także takich, którzy są przekonani iż po tragedii jaką przeżył, Orłowski po prostu postradał zmysły...


20 lipca 2006, godz 19:00

Ośrodek w Świeciu istniał zaledwie od dwóch miesięcy, a już w jego murach zamieszkało niespełna dwadzieścia osób. Prawie wszyscy zdążyli już zapoznać się z budynkiem, a także z personelem oraz ze sobą nawzajem. Powoli nawiązywały się pierwsze przyjaźnie. To było właśnie najbardziej niesamowite w ośrodkach Fundacji Orłowskiego. Nie najwspanialsi lekarze, których jakimś cudem skłaniał do współpracy, nie najnowocześniejszy sprzęt, który ciężko odnaleźć w najlepszych z polskich szpitali. Nie chodziło nawet o to, że wystrój wnętrz jak i najbliższych okolic każdej z placówek przywodził na myśl bardziej ośrodek o charakterze rekreacyjnym niż rehabilitacyjnym. Najbardziej niezwykła była atmosfera, jaką za każdym razem udało się stwarzać. Niesamowite ciepło którym promieniowały mury i twarze mieszkających w nich ludzi.

Gdyby ktoś przeszedł teraz jednym z korytarzy trudno byłoby mu uwierzyć, że za drzwiami, które mija mieszkają osoby niepełnosprawne, którym los przez całe niemal życie rzucał kłody pod nogi. Po kolacji prawie wszyscy pensjonariusze (z wyjątkiem nielicznych, którzy wybrali się na spacer) przebywali w swoich pokojach. Klimatyzacja sprawiała, że w ten kolejny gorący i duszny letni dzień było w nich o wiele przyjemniej niż na zewnątrz. Z zachodniego skrzydła płynęły dźwięki muzyki klasycznej. Z któregoś z pokojów na parterze co kilka minut wydobywała się salwa śmiechu. Jak zwykle o tej porze kilka osób spotykało się w pokoju Marcina i Marka - sparaliżowanych braci bliźniaków, by umilić sobie czas opowiadaniem lepszych lub gorszych dowcipów.


Maybe I, maybe you
Can make a change to the world
We're reaching out for a soul
That's kind of lost in the dark

Maybe I, maybe you
Can find the key to the stars
To catch the spirit of hope
To save one hopeless heart

You look up to the sky
With all those questions in mind
All you need is to hear
The voice of your heart
In a world full of pain
Someone's calling your name
Why don't we make it true
Maybe I, maybe you

Maybe I, maybe you
Are just dreaming sometimes
But the world would be cold
Without dreamers like you

Maybe I, maybe you
Are just soldiers of love
Born to carry the flame
Bringin' light to the dark

You look up to the sky
With all those questions in mind
All you need is to hear
The voice of your heart
In a world full of pain
Someone's calling your name
Why don't we make it true
Maybe I, maybe you...

Scorpions - "Maybe I, Maybe You"
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172