Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-06-2007, 17:46   #121
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Bob Smith

Bob spojrzał się w stronę Matthewa, w ukryciu przed postrzelonym chłopakiem dał mu znać, że się z nim zgadza, jednocześnie otwartą dłonią dał znak Matthewowi by był na chwilę cicho.

- Widzisz? zwrócił się znów do chłopaka, - Niektórzy wcale nie chcą targać Cię do wyjścia, więc lepiej zacznij szybko mówić zanim będzie na to za późno, a jeśli nie wiesz od czego zacząć to zacznij od początku.

Bob nie zamierzał ratować skóry kryminaliście, ale obietnica ratunku mogła okazać się jedynym sposobem na wyciągnięcie informacji od chłopaka. Jeżeli rybka chwyci przynętę to z pewnością będzie to też najszybszy sposób na zdobycie od niego informacji.
 
Eliasz jest offline  
Stary 01-07-2007, 14:16   #122
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny
- „Uciec, mojej duszy?”, „Zabierzecie mnie ze sobą? Do wyjścia?” Człowieku, ty nawet mniemasz pojęcia, o czym ty mówisz! Nie martw się o moją dusze, ja mam już swoje układy. O twoją duszę to bym się martwił. Została sprzedana, gdy miałeś rok, podziękuj tatusiowi.
Kurwa, ten koleś gnatem tylko wygląda na twardziela a ma już pewnie gacie pełne gówna! Pierdolone cioty!
- Chłopak zlokalizował swój nuż leżący na ziemi i zaczął się czołgać w tym kierunku.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.
Kmil jest offline  
Stary 01-07-2007, 14:43   #123
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Bob Smith

Tym razem nie wytrzymał Bob, może na skutek całej tej popieprzonej sytuacji a może z powodu słów, które właśnie usłyszał.

Kopnął leżącego w szczekę, oprócz nieprzyjemnego chrzęstu, chłopakowi wyleciały dwa zakrwawione zęby. Bob opanował się po tym, najwyraźniej i jemu ulżyło zbliżył się do noża i podniósł go z ziemi.

- Hmmmm, wiesz Alan - nasz przyjaciel zna się na tych rzeczach, co powiesz na to, że pomiesza Ci w całym Twoim cholernym układzie? Wystarczy wyryć na twojej skórze kilka znaczków zrywających Twoje pieczęcie. Pozostawić znak sprzymierzenia z dobrem - oczywiście wszystko przy użyciu Twojej krwi...żeby miało moc...
Wiesz jak się to robi? Wiesz jak to poskutkuje, prawda? Ciekaw jestem jak potraktuje Cie tamta strona gdy zobaczy, że zawiodłeś a potem zdradziłeś.


Bob obrucił nóż w ręku, spojrzał pytająco na Alana po czym przeszył chłopaka nienawistnym wrokiem. - Masz ostatnią szansę wyśpiewać wszystko. Wybieraj i to szybko, bo nie będziemy się tu z tobą cackać cały dzień.
 
Eliasz jest offline  
Stary 01-07-2007, 23:13   #124
Jeremy the Wicked
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Jeremy słyszał w życiu wiele obelg pod swoim adresem. Te, rzucane przez przerażonego chłopaka, uspokoiły go, wbrew niosącej je intencji. Były tak absurdalnie bezczelne i nie na miejscu, że miejsce wściekłości zajęła w sercu i na twarzy Jeremiego zimna pogarda. Poluzował nieco chwyt na cynglu.
Beznamiętnie obserwował dyskusję Boba z tym popaprańcem i jego nieudaną próbę doczołgania się do noża. Był gotów, by w razie konieczności w ułamku sekundy zakończyć żywot tego śmiecia.
-To nic nie da, Bob. - warknął. -Znam ten typ. Za młody na to, żeby cenić życie. Pewnie już ma mokro w gaciach ze strachu, ale będzie zgrywał chojraka do końca. Moim zdaniem trzeba mu zrobić coś naprawdę paskudnego, żeby zaczął mówić.
Rozejrzał się po nieco zgorszonych twarzach towarzyszy. Potrząsnął głową. -Nie zawsze byłem antykwariuszem. Jestem złym człowiekiem, moi drodzy. A w obecnej sytuacji prawdopodobnie poznacie bardzo szybko wszystkie moje najgorsze strony. -Jego mimika zdradzała cyniczne rozbawienie, choć zaprawione szczyptą żalu. -Widać nie ma ucieczki od przeszłości.
Ponownie utkwił wzrok w chłopaku, po czym przez zęby wycedził: -Wolisz, żebym najpierw zmiażdżył Ci jaja, czy chcesz mi coś powiedzieć? Nie było najmniejszych wątpliwości, że nie żartuje.
 

Ostatnio edytowane przez Jeremy the Wicked : 01-07-2007 o 23:15.
 
Stary 02-07-2007, 18:17   #125
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację


Alan Moss

Uwolnienie się od ciążącej mu w kieszeni broni sprawiło mu znaczną ulgę. Tym bardziej, że jak się wkrótce okazało pistolet przydał się Jeremy’emu.
Z napięciem na twarzy obserwował całą jego walkę. Zacisnął pięści tak mocno, aż pobielały mu kostki, a palce wbite we wnętrze dłoni sprawiły ból. Rozluźnił się dopiero wtedy, gdy przeciwnik Jeremy’ego wylądował na podłodze z przestrzelonym kolanem.

Alan pomyślał, ze najlepiej będzie się nie wtrącać do przesłuchania. Wywieranie psychicznej, a tym bardziej fizycznej presji na innych nie leżało w jego naturze. Poza tym chyba wszyscy jego towarzysze, jak mu się zdało, mieli z tym człowiekiem osobiste porachunki do załatwienia. Alan zaś, na swoje szczęście, nie zdążył jeszcze paść ofiarą tej sekty.

Dopiero silny kopniak zadany rannemu przez Boba złamał jego bierna postawę i zdeterminował do działania.
- Nie! – zaprotestował Alan, ale było już za późno. Noga Boba wylądowała na twarzy obcego. Po słowach Jeremy'ego wiedział już, że sprawy zmierzają zupełnie w złym kierunku.– Poczekajcie! Złem nie można walczyć ze Złem. Rozumiem Wasze rozgoryczenie, ale nie możemy postępować tak samo jak oni. – podszedł szybko w stronę chłopaka stając pomiędzy nim, a Bobem i Jeremy’m.
– Czy naprawdę nie zdajecie sobie sprawy do czego to prowadzi… Ten chłopak też był kiedyś dobrym dzieckiem, tak jak my wszyscy. Nie urodził się taki. Gwałt i zło, jakie mu zadali sprawiło, że dzisiaj znalazł się tutaj. W tym opuszczonym przez Boga miejscu, ale on jeszcze ma szansę. To nie jego wina, że go wykorzystali. Czy chcecie żeby z Waszymi duszami stało się to samo, co z tamtymi, dla których już nie ma ratunku?
Lepiej pomóżcie mi zatamować mu krew, bo zaraz będzie po nim. –
poprosił Boba i Jeremy’ego, gdyż stali najbliżej.
- Trzeba mu zrobić opatrunek i zabrać go do szpitala. – Spojrzał na chłopaka ze współczuciem, kucnął przy nim i zaczął tamować i opatrywać jego ranę, używając do tego obciętej nożem nogawki jego spodni. Następnie podciągnął mu mocno rękaw i złapał za nadgarstek próbując sprawdzić puls. Przy okazji obejrzał dokładnie jego rękę do łokcia.
– Słaby puls. – skomentował krótko i to samo powtórzył z drugą ręką. Miał nadzieję znaleźć tam jakieś tatuaże, cokolwiek, co pozwoli mu zidentyfikować sektę, do której niewątpliwie chłopak należał. W czasie udzielania mu pomocy mówił do niego.
- Widzisz jak Cię urządził Twój szef? Zostawił Cię tu na ofiarę, poświęcił Cię, bo mu na Tobie nie zależy. Na Twoje miejsce ma dziesięciu takich jak Ty, których wykorzysta, a potem pozwoli im zginąć. Teraz sam dobrze wiesz, kto tu jest ofiarą. Ale my nie pozwolimy Ci zginąć, zabierzemy Cię do szpitala. Będziesz żył. Będziesz miał drugą szansę na lepsze życie. – Położył dłoń na jego ramieniu starając się do niego dotrzeć i popatrzył mu w oczy próbując dostrzec w nim następującą przemianę, iskierkę nadziei, pierwsze dobre uczucie.
- Możesz to zrobić dla siebie, ale musisz spróbować się stąd wydostać. Wierzę, że możesz to zrobić, że możesz być inny, bez nich. – Alan próbował wzbudzić w chłopcu zaufanie i wiarę we własne siły. Do tej pory otaczało go tylko zło, jak więc mógł nauczyć się postępować inaczej… Miał nadzieję, że chłopak zrozumie, iż są też dobrzy ludzie, którzy nie pragną jego krzywdy, którzy chcą mu pomóc, że w ten sposób także można żyć, można nawet żyć lepiej.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 02-07-2007 o 18:25.
Lorn jest offline  
Stary 08-07-2007, 11:53   #126
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację


Bob Smith

Bob na moment zawahał się, głos Alana przywrócił go do normalności. Spojrzał raz jeszcze na chłopaka, tym razem bez nienawiści.
- Nie jego wina? Każdy wybiera ścieżkę po której chodzi i każdy ma wybór co może zrobić, nawet jeśli jest mocno ograniczony to jest zawsze.
Mógł pomyśleć zanim władował się do sekty, powiem Ci coś Alan, on pomyślał zanim wszedł do niej. Lecz pomyślał jedynie o władzy, pieniądzach, mocy, Bóg jeden wie jeszcze o czym myślał zanim zdecydował się wstąpić. Nawet nie chcę sobie wyobrażać o czym myślał kiedy wykonywał pierwsze zadanie dla tych chorych popaprańców. Więc nie mów mi, że to los go skazał na takie życie. Nie ma przypadków ani zbiegów okoliczności. Chłopak miał wybór i wybrał źle, obciążając się przy tym na całe życie.


Zwrócił się do chłopaka leżącego na ziemi.

- Powiem Ci coś gnojku , nie obchodzi mnie co wyczyniał mój ojciec albo moja matka. Nie wiesz o tym, że złodziej sprzedając nie swoją rzecz nie przenosi na nikogo jej własności? Jeżeli Bóg jest mądry i wielki to nie weźmie pod uwagę tego co zrobił ojciec i twoja sekta dopóki sam nie stwierdzę, że tak ma być. Dusza jest moja i ja za nią odpowiadam, jeżeli świat jest ułożony inaczej to jest popaprany w co nie wierzę, bo ten świat jest za bardzo doskonały.
Kurwa przecież mamy tu raj na ziemi, odejmij wszystkich ludzi na świecie i wiesz co Ci zostanie? Natura, przyroda, słońce, drzewa, ptaki, rośliny - piękno pogody i niepogody, szum wiatru, wody, morza - wszystkiego pod dostatkiem . Prawdziwy raj i wystarczyło by tylko, aby każdy dla każdego był dobry. Moim zdaniem to tu na ziemi mamy jednocześnie piekło, raj i czyściec, a po śmierci podróżujemy dalej. Jeśli jednak wierzysz, że potem już tylko piekło i lepiej jak najlepiej się w nim urządzić to wierz mi będziesz miał co chcesz - gdyż tak to właśnie działa.


Bob uspokoił się, przypomniał najważniejsze zasady Huny i przerzucił myśli w jasną strefę umysłu. Było mu przykro, że aż tak dał się ponieść emocjom, wiedział, że złość, gniew, krzywdzenie chłopaka, niczemu nie pomogą. Jednak z drugiej strony to wargi wciąż mu drżały, gdy odtwarzał w głowie głos chłopaka
"O twoją duszę to bym się martwił. Została sprzedana, gdy miałeś rok, podziękuj tatusiowi." Ten szczyl wiedział więcej niż Bob mógł podejrzewać. Zamierzał wycisnąć z niego wszystko - prędzej czy później dowie się wszystkiego, choćby miał sięgnąć po ostateczne środki, być może nie będzie musiał gdyż Jeremy, aż się palił by zastosować je już teraz. Bob postanowił dać czas Alanowi na działanie- może przy jego metodzie się czegoś dowiemy a gdy zastosujemy tortury to powrót do sposobu Alana będzie niemożliwy a trzeba zebrać wszystkie możliwe dane przy użyciu wszelkich środków.

- Alan, zastanów się jaki szpital? Jesteśmy po tamtej stronie, tu nie ma lekarzy ani pielęgniarek tylko czyste szaleństwo. Chłopak przeżyje, jeśli go nie dobijemy - spojrzał spod brwi na Jeremiego i leżącego napastnika.

- W tej chwili interesują mnie informacje, ten szczyl nimi dysponuje, to już tylko kwestia czasu gdy je poznam. Jeśli powie wszystko i nie będziemy się przy tym trudzić to ja okaże mu dobrą wolę, jeśli jednak będzie trzeba coś z niego wyciągać to trud tej pracy zniweluje wszelkie korzyści, jakie mógłby osiągnąć współpracując. To tyle, z całym szacunkiem Alan, ale w tej chwili nie zamierzam się rozczulać nad losem dzieciaka, albo zacznie mówić, albo wraz z Jeremym wyciśniemy to z niego, czy to mu się podoba czy nie. Jeżeli martwisz się o jego życie czy zdrowie to lepiej zacznij martwić się o nasze, nas jest kilku i żadne z nas nie władowało się w tą bajkę z własnej woli, tak jak ten gnojek.
 
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172