Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-09-2007, 09:02   #101
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Bayard ucieszył się, że nie tylko on okazał strach i gdy Hadrian wygłosił swoją nieufną przemowę o kociej naturze, a kot spojrzał w ich kierunku, świniopas w jakimś radosnym odruchu, aż mrugnął do kota z wymownym „nieźle zestrachanego mam towarzysza, nie?”. Z poprawionym humorem i większym zaufaniem do swojej nowo odnalezionej odwagi ruszył wraz z grajkiem w głąb poszerzającej się jaskini mieniącej się niebieską poświatą.

Było tu tak pięknie i miło. Co prawda zagadkowość miejsca i pewnie magia budziły nieufność, jednakże niezaprzeczalny urok sprawiał, że świniopas marzył, aby w końcu lec gdzieś wśród tych ścian i zasnąć... Nie wątpił, że w tym miejscu sny będą cudowne i znów dane będzie mu spotkać piękne syreny. Tym jednak razem byłyby one miłe i na pewno nie odeszły bez czułych pieszczot.

„Ciekawe, czy taką skałę można by sprzedać za niemałą sumkę.”

Jako magiczną latarnię na ten przykład. Matula by się ucieszyła, gdyby jej coś takiego przynieść po tej całej tułaczce. Nie to, że zamierzał tam do niej wracać. Do śmierdzącego chlewiku i nudy dnia codziennego. Ale przecież tęsknił do rodzicielki i musiałby się pochwalić bogactwem, którego się dorobił. I wtedy to wręczyłby jej taką magiczną skałę. Mogłaby spokojnie zabierać ją do stodoły, nie bojąc się, że sfajczy ją całą. Doskonały prezent dla kochanej matulki.

Wtem z rozmyślań wyrwało go odległe echo zbliżających się kroków. Człap, człap. Człap człap. Równocześnie poczuł jak serce bije mocniej, a nogi same szukają drogi ucieczki. Niepomny swego męstwa pragnął uciekać gdzie pieprz rośnie... albo raczej do wyjścia jaskini. Bo jak by tu walczyć z tym kamykiem w ręku, bez porządnej ciężkiej broni, jaką był jego kostur.

„Przecież go zostawiłem u wejścia!”

Ledwo się opanowując wysyczał do ucha Hadriana.
- Toć był zły pomysł mój kumie, żeby się tu pchać tak daleko. A tam, u wejścia, stoi oparty mój kostur. Lepiej szybciorem wracajmy po mą broń... I przemyślmy, czy rozważnie pchać się aż tak daleko w głąb tej pieczary. No szybko. Zabierajmy stąd swoje zadki.
 
Grey jest offline  
Stary 15-09-2007, 02:02   #102
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post W jaskini, chwilę przed wizytą gospodarza

Kiedy wypowiedział już ostrzeżenie, oczywiście zwierzak na niego zerknął.

"No jasne. Nie mogło być inaczej. Nie dzisiaj."

Minstrel miał cholerną ochotę splunąć przez lewe ramię trzy razy.

Kamienie okazały się nie lada zagadką. Niby zwykłe, ale świecące. Niby kamienie, ale świeciły nawet ich odłamki. Niby naturalne, ale jednak nie. Na pewno jednak były piękne na tyle, by na moment dać minstrelowi ułudę, że gdy patrzył na ciemną podłogę jaskini upstrzoną niebieskimi odłamkami, tak naprawdę patrzył na blask gwiazd rozsianych na ciemnym niebie.

- W ciemnej jaskini,
gwiazdy,
na brudnej podłodze
- wyszeptał cicho Hadrian przyglądając się w zachwycie i zadziwieniu.

Minstrel zapomniał niemal o swoim dzisiejszym pechu i prawie podniósł kamienie, w myślach przez moment nimi żonglując. Prawie.

"Taaak, świetny pomysł, Hadrianie. Ktokolwiek tu mieszka i przyjdzie, na pewno pomyśli, że to z zachwytu i na pamiątkę, a nie że chciałeś go okraść, zważywszy na to, jak piękny masz dzisiaj dzień, to na pewno 'gospodarz' okaże się uroczym, miłym staruszkiem, mądrym, wyrozumiałym i sympatycznym. Taaak, jaasne!"

Ziewając, minstrel począł przeszukiwać komnatę. Miejsc do spania widział mnóstwo, niemal co krok było jakieś. Tylko siłą woli i wspomnieniami ostatnich kłopotów utrzymywał się już na nogach.

Pocieszał się, że tylko się upewnią, że jaskinia jest zamknięta, i pójdą spać. Niestety. W najdalszym kącie kryształowej sali dostrzegli, że strumień płynący przez jaskinię wypływa z prowadzącego w górę korytarza - wystarczająco obszernego, by zmusić ich do dalszej wędrówki.

Na domiar złego, echo czyjegoś powolnego człapania zapowiedziało powrót 'gospodarza'...

- Nieee... - jęknął cicho Hadrian - Nie mogło być spokojnie, ciepło i przytulnie, no co za pech!

Ale poza tym jednym odgłosie niezadowolenia, Hadrian nie tracił czasu. Natychmiast doskoczył do Bayarda i począł wykładać mu plan szeptem:

- Ja zwrócę na siebie jego uwagę i zobaczę co za jeden. Ty się przyczaj jak umiesz najlepiej i nie wychodź, dopóki nie będzie trzeba, albo dopóki nie zaproszę Cię do nas. Przyznam, że liczę, iż jak się na mnie rzuci, to przywalisz mu w łeb solidnie, więc jakby się udało, zgarnij swój kostur! Ale uważaj! Upewnij się, że jest sam, że drugi nie idzie za nim, albo co!

Wyszeptawszy to kompanowi do ucha, grajek pchnął go ku ścianie, gdzie w miarę zacieniony załom skalny dawał miejsce na ukrycie się. Sam zaś cofnął się o parę kroków, zrzucił plecak, dobył zeń flet i siadając tak, by w blasku kamieni być doskonale widocznym, zaczął grać.

Cicha, smutna dość melodia fletu poniosła się echem w jaskini, gdy zmęczony i z bijącym mocno ze strachu oraz w oczekiwaniu sercem, minstrel rozpoczął granie "Wygnańca", smutnej pieśni o człowieku, którego zawistni bracia wyrzucili z własnego domu, obłożywszy go na dodatek klątwą, by nigdy do domu nie trafił.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 15-09-2007 o 02:06. Powód: Bayard mnie uprzedził, czego nie zauważyłem :-)
Tammo jest offline  
Stary 16-09-2007, 21:13   #103
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Pchnięty, Bayard postawił kilka niezgrabnych kroków i zawachał się. Chciał uciekać, co tu dużo kryć, ale towarzysz najwyraźniej miał jakiś plan, i co gorsze, dość ikry, by wprowadzić go w czyn.

"Żesz go diabli nadali, wielki bohater się znalazł."

Świniopas w myślach pluł sobie w brodę, że los nie mógł go zetknąć z kimś bardziej strachliwym... strachliwszym niż on sam. A tak, by walczyć o uznanie w oczach grajka musiał grać w jego muzykę, i to jeszcze z wielkim rezonem. Tedy odrzekł, najbardziej spokojnym i niskim głosem, na jaki się mógł zdobyć:
- Ha! Dobrze. Tak zróbmy... - i z rozpaczą stwierdził, że w połowie ostatniego słowa głos mu się załamał. Zaskrzeczał niczym jakiś ptak na ramieniu jarmarcznego magika.

"Do cholery, czy nie mógłem wygłosić nieco krótszej przemowy?!"

Chłop skryty za załomem przywarł do skały, trzymając przy twarzy kamień, ostro ociosany... Hmm... Ten kamień nie wyglądał, jakby jego forma powstała w sposób naturalny. Niepokojące...

Lecz oto kroki stały się głośniejsze, a zza skały Bayard usłyszał ciche, po chwili głośniejsze dźwięki fletu.

"Ma, zdecydowanie ma jaja ten człowiek." - w zdumieniu stwierdził. - "Może to jednak szczęście, żem go spotkał?"
 

Ostatnio edytowane przez Grey : 16-09-2007 o 21:15.
Grey jest offline  
Stary 20-09-2007, 12:44   #104
 
Tahu-tahu's Avatar
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Bayard w najwyższym skupieniu pocił się z nerwów ukryty za skalnym występem - niecodziennie zdarzały się mu wydarzenia tak niezwykłe. No... przynajmniej zanim nie spotkał grajka-dziwaka i ptasiej księżniczki.
Od tej pory bowiem każdy dzień był znacznie bardziej emocjonujący niż by sobie tego życzył.

Póki co, wsłuchany w powolne człapanie przeciwnika i trochę niepewne dźwięki jego melodii... czekał.
Dłoń sama zaciskała mu się na trzymanym w niej skalnym odłamku.

***

Zaledwie kilka stóp dalej, oddzielony od niego skalnym załomem, na kamiennej podłodze jaskini siedział Hadrian. Drżące palce z trudem odnajdywały we flecie właściwe dla płynącej z niego melodii miejsca, ale z każdym tonem jego dłoń stawała się pewniejsza.

Człapanie przybliżało się... najwyraźniej decyzja o pozostaniu w większej grocie i oczekiwaniu na przybycie Człapiącego Stworzenia była słuszna. W kilka chwil później na ścianach ciemnego dotąd korytarza pojawił się błękitny odblask.
Jeszcze moment... i zza zakrętu korytarza wyłoniło się niesione najwyraźniej przez kogoś światło.


Korzystając z faktu, że postać była jeszcze daleko Hadrian na ułamek chwili przerwał melodię i szepnął do towarzysza:

- Ktoś się zbliża, czekaj w ukryciu aż Ci powiem... albo To będzie atakować. Widać światło.

Człapanie zbliżało się coraz bardziej, postać stawała się coraz wyraźniesza... Bayard jednak usłyszał tylko, jak ktoś zatrzymuje się tuż-tuż za skałą będącą jego kryjówką.

A potem... potem usłyszał skrzeczący głos:
- Wiedziałam, robaczki, że was gdzieś tu znajdę. Teraz naprawdę macie kłopoty.
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.

Ostatnio edytowane przez Tahu-tahu : 20-09-2007 o 12:46.
Tahu-tahu jest offline  
Stary 20-09-2007, 12:51   #105
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
- ... Teraz naprawdę macie łopoty.
Serce niemal wyskoczyło z piersi Bayarda. Czy owo coś, co tam skrzeczało mogło go widzieć?! Czy już został zauważony? Może trzeba uciekać, nim cios, lub co gorsza, czar, spadnie na niego na zawsze pozostawiając w tej dziwnej jaskini?!
Ale może jednak nie... powtarzał w myślach. Może... może to coś wiedziało, że ich tu znajdzie i widząc Hadriana przyjęło, że i świnio... znaczy rycerz tu jest. Tak. Na pewno tak!

Ale czy na pewno?
Bicie serca było nie do wytrzymania. Bayard niemal się dławił. Czas płynął tak wolno, tak nieludzko wolno. Niech już się wyjaśni.
"Bo nie wytrzymam!"
 
Grey jest offline  
Stary 20-09-2007, 13:57   #106
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Towarzysze, Jaskinia.

Postać, która wyszła z ciemnego korytarza była znajoma... Postrzępiona płaszczo-suknia, zgarbiona sylwetka, opadające na twarz siwe kosmyki...

"Mabel! Co za ulga... Zaraz! Czy na pewno? Uśmiecha się szyderczo, tak jak poprzednio patrzy na nas z góry, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Yerrotyxa też potrafiła przybrać inny wygląd, a jeśli księżniczkę można było podstawić... Cóż, albo nas chcą oszukać, albo faktycznie jest to Mabel, jest wściekła, że musiała się tu fatygować i oberwie mi się za to, że ją próbuję przepytywać, nie wspominając o utracie pierścienia."

Nie bez kozery tego dnia nic minstrelowi nie szło. Nie bez wpływu to pozostało na jego nastawienie. Choć z dużą ochotą powitałby Mabel i poddał się jej przewodnictwu, to nie od dziś podróżował i doskonale pojął, że przy pewnych sprawach zaufać oznacza stracić, a doświadczenia ostatnie tylko tę lekcję utrwaliły.

Zakańczając grę lekkim trelem, odjął flet od ust, mówiąc:

- Witam w Świecącej Jaskini, pani. Rafale, Leo, Jacku, zostańcie gdzie jesteście - rzucił spokojnym głosem minstrel.

O dziwo, nie bał się. Był chyba na to już zbyt zmęczony. Przypomniał sobie piosenkę, jedną z pierwszych jaką się nauczył, o grajku co chciał prosić króla o przysługę.

I wtedy szynkarz rzekł:
To głupi jesteś chłopcze!
Do króla chcesz już biec
Jakby król miał cię dostrzec!

Król ważnym człekiem jest
I czas jego jest cenny
Na grajka trawić go
To efekt jest mizerny!

I wiedz ty jeszcze że,
Króla niełatwo zoczyć
Arystokratą bądź
A szansę masz go spotkać

A minstrel zaśmiał się
Beztrosko i wesoło
Jak szansa wchodzi w grę
To 'pół na pół' na oko

A jakież pół na pół?!
Szynkarza aż zatkało
Bo albo spotkam króla
Albo się nie udało


Mimowolny uśmiech napłynął na usta minstrela, gdy przypomniał sobie swój pierwszy prawdziwy zarobek, jaki dzięki tej właśnie prościutkiej piosence otrzymał. Pierwszy raz, kiedy za swoją grę się najadł do syta. Samą grę.

Lekcja była prosta: szanse szły pół na pół. Albo się uda, albo nie. W obecnym stanie minstrel przewidywał porażkę, więc ta prostacka logika miała swój urok w pewnym fatalizmie, doskonale współgrając ze zmęczeniem Hadriana.

Minstrela nie zachwycała żadna z przewidywanych perspektyw... choć Mabel krzycząca i wyzłośliwiająca się była definitywnie tą najlepszą.

- W czym mogę pomóc? I czemu mówisz pani, że TERAZ mamy kłopoty? Kłopoty, to, zdaje się, nasza specjalność.

Nagła myśl uderzyła Hadriana. Kot. Czy ten kot, to był może kot wiedźmy? To mogło stanowić klucz do rozpoznania...
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 20-09-2007 o 14:00. Powód: zjedzone zdanie
Tammo jest offline  
Stary 21-09-2007, 08:31   #107
 
Tahu-tahu's Avatar
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Być-Może-Mabel oparła się wygodnie na długiej lasce, na pierwszy rzut oka wykonanej z jednego z błękitnie świecących kryształów. Westchnęła ciężko.

- Mówisz, że z kim jeszcze tu jesteś? I gdzie ten drugi? - świdrujący wzrok staruchy sprawiał, że minstrel czuł się co najmniej niepewnie - A kłopoty? Kłopoty to macie dlatego, że nie słuchacie moich rad. Zawierzacie swoje losy wrogom. Tracicie królewskie dary.

Oparła laskę o skałę i usiadła na dość sporym skalnym występie, wciąż jednak uważnie obserwując Hadriana. Chłopak mógłby teraz chwycić laskę i celnym ciosem powalić siedzącą przed nim istotę - ale jeśli to prawdziwa Mabel?
Oooo, wtedy chciałby się szybko przenieść jak najdalej stąd.

- Bez pomocy gnommina, królewny i mojej bylibyście już dawno straceni dla naszej sprawy. Nie, żeby wasz los obchodził mnie bardziej niż zeszłoroczny śnieg - ale zależy mi na losie księżniczki. A wróżba mówi, że na moje nieszczęście odwrócić czar może jedynie któryś z was.

Z zakamarków jaskini, w których szukał zapewne żyjącego tu robactwa, wyszedł czarny kot. Przechodząc otarł się lekko o stopy Hadriana, skrytemu Bayardowi posłał długie spojrzenie okrągłych oczu... i wskoczył na kolana kobiety. Jej sękata dłoń pogładziłagęste futro zwierzaka, ale wiedźma nie przerwała przemowy.

- Więc musiałam zostawić wszystko i ruszyć tu za wami. A mam już tego wilgotnego miejsca serdecznie dość. Znajdź mi tu zaraz tego drugiego i załatwmy szybko nasze sprawy.
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline  
Stary 21-09-2007, 08:49   #108
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Ów drugi, leżący jak długi o dwa kroki za staruchą, czuł, jak świerzbią go uszy. W niebieskim świetle jaskini wyraźnie widział, jak przed nim usiadła Mabel. Jednym wprawnym rzutem mógł jej dopaść i uderzyć w głowę kamieniem - kto wie, być może zabijając.
Tylko tyle, że... nie wierzył, aby mogło mu się udać. Nie był dość wprawny, a o atakowaniu wiedźm skrycie w żadnej bajce czy plotce nie słyszał. Zapewne był ku temu powód.
W dodatku skrył się tu przecież, żeby zaskoczyć potwora, któy wynurzał się powoli z mroków jaskini. Skoro ów potwór przemienił się raptem w nie mnie przerażającą, ale dobrze znaną i - chyba - przyjazną czarownicę, nie bardzo potrafił znaleźć powód, by wykonywać odważny plan Hadriana. Zresztą, grajek chyba coś wspominał, że JEŚLI potwór nas zaatakuje.

Ostatnia myśl przekonała świniopasa i z uśmiechem na ustach zaczął się gramolić na nogi.
 

Ostatnio edytowane przez Grey : 21-09-2007 o 15:47.
Grey jest offline  
Stary 21-09-2007, 15:23   #109
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Angry Towarzysze, Jaskinia.

- Mówisz, że z kim jeszcze tu jesteś? I gdzie ten drugi? - świdrujący wzrok staruchy sprawiał, że minstrel czuł się co najmniej niepewnie - A kłopoty? Kłopoty to macie dlatego, że nie słuchacie moich rad. Zawierzacie swoje losy wrogom. Tracicie królewskie dary. Bez pomocy gnommina, królewny i mojej bylibyście już dawno straceni dla naszej sprawy. Nie, żeby wasz los obchodził mnie bardziej niż zeszłoroczny śnieg - ale zależy mi na losie księżniczki. A wróżba mówi, że na moje nieszczęście odwrócić czar może jedynie któryś z was.

Gładząc kota, kobieta dodała:

- Więc musiałam zostawić wszystko i ruszyć tu za wami. A mam już tego wilgotnego miejsca serdecznie dość. Znajdź mi tu zaraz tego drugiego i załatwmy szybko nasze sprawy.

Hadrian nie bez powodu został onegdaj przeklęty. Nie bez powodu ów minstrel wolał być samoukiem, niżeli przymilać się do mistrzów Gildii Bardów. Chmurniał więc, z każdym wypowiadanym zdaniem, by wreszcie, spokojnym wyważonym głosem, starając się ukryć targającą nim złość i pogardę, wyrecytować. Choć bardziej miał ochotę warczeć.

- Ten drugi, o Wielka, ma imię. Całkiem zacne i warte zapamiętania. Rozumiem, żeśmy dla Cię pchły, z Twoją potęgą. Rozumiem, że brak nam królewskiego statusu by nasz los Cię przejmował. Wreszcie, pojmuję dokładnie i dobitnie głupotę naszą, która niewątpliwie Cię zraża, i to jedno całkowicie wybaczam, bo mnie samego napawa ona pogardą i złością. Pionki przy Tobie jesteśmy, z Twoją wiedzą i doświadczeniem, nie inaczej. W dodatku sprawiamy Ci kłopot. Ale nawet pionki się uczą, i nawet pchła pojmie w końcu, że nie lza pod dłoń iść, bo ją rozpłaszczą. Niewątpliwie wolniej niż istoty takie jak Ty, Pani, czy Pani Przestworzy, ale jednak. A, jak mawiają, lepiej późno niż wcale. Zatem, potężna Pani, pytanie, czemuż mam wierzyć, żeś Mabel z Lasu? Czemuż mam, naciąwszy się na sobowtóra księżniczki, bezkrytycznie zawierzyć raz jeszcze?

Minstrel zamilkł. Uniósłszy flet spokojnie począł go chować do etui, by zająć czymś trzęsące się ręce. Właśnie taki pokaz arogancji ze strony smoka wzburzył dzieciaka z silnym poczuciem sprawiedliwości, i teraz świadomość, że on i Bayard znoszą wszystkie trudy wyprawy, a dla widzów i nadzorców tejże to wciąż mało wcale nie pomogła.

- Oczywiście - dodał bezbarwnym i zmęczonym po wybuchu pasji głosem - jest też możliwe, że jednak jesteś Mabel z Lasu. Wtedy pewnie słono zapłacę za te słowa. Ale to moje słowa, więc mam nadzieję, że kiedy będziesz mnie przeklinać, to przeklniesz jedynie mnie. Nikogo innego.

Ukłoniwszy się, minstrel czekał, zauważalnie dygocząc, po części ze zdenerwowania, po części ze strachu.

"Głupiec. Nic się nie uczysz. Najpierw smok, teraz czarownica. Po prostu świetnie. Skończysz jako żaba. Ciekawe, czy księżniczka cię wtedy pocałuje..."
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 21-09-2007, 16:07   #110
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Bayard poczuł, że coś w nim wzbiera. Wstał i obszedł babę tak, że teraz stał koło kończącego przydługą wypowiedź grajka. Ten zaś kończył już, przygaszonym głosem.

- Oczywiście jest też możliwe, że jednak jesteś Mabel z Lasu. Wtedy pewnie słono zapłacę za te słowa. Ale to moje słowa, więc mam nadzieję, że kiedy będziesz mnie przeklinać, to przeklniesz jedynie mnie. Nikogo innego.

- Nie, mój przyjacielu. - ku własnemu zaskoczeniu odezwał się świniopas - Nikt w nic Cię już nie zamieni. Ani ta... - szukał przez chwilę właściwego określenia, ale z braku dość dosadnego, a jeszcze nie obraźliwego, powiedział po prostu - Mabel, ani żaden inny mag, czarodziej, wróżka i bogowie wiedzą co jeszcze. Dość już Wam wszystkim robiliśmy za posługiwaczy. Ja, dzielny rycerz - na wszystkich przodków, co ona gada?! - i ten oto uzdolniony minstrel odmawiamy dalszej służby za złe słowo i ochłap rzucony jak jakiejś świni. Mamy swoje sprawy, dla nas ważniejsze, niż zaklęte księżniczki. Albo nas szanujcie i - tu już język odmawiał posłuszeństwa. Ile sekund trzeba, aby wymienić zaklęcie zamieniajace dwóch chłopców w żaby? Zaraz chyba się obaj dowiedzą - przeproście, albo szukajcie innych wybawców. Ha!

Zapadła cisza. Jakaś złowroga, spotęgowana lodowato niebieskim blaskiem jaskini. Och, dlaczego on to wszystko powiedział?! No dlaczego?!
 
Grey jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172