Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-03-2007, 13:47   #21
Cep
Banned
 
Reputacja: 1 Cep nie jest za bardzo znany
Zaraz po metamorfozie ptaszydła w niewiastę, Bayard krzyknął z wrażenia, czy to przestrachu. Wykonał rękoma kilka dynamicznych ruchów, w niesprecyzowanych kierunkach, po czym malowniczo obalił się z kłody na plecy. Przez kilka chwil, zanim wgramolił się z powrotem, biesiadnicy mogli podziwiać jego obute w dziurawe sandały stopy.

Siedząc z powrotem na kłodzie gapił się strwożony na niewiastę, przysłuchując się jednocześnie monologowi Hadriana. Po kilku nieudanych próbach które skończyły się na nieartykułowanych pomrukach 'Eee...yhh...' zadecydował (z niemałym trudem gdyż logiczne myślenie stanowiło kłopot) ,że nie będzie się odzywał. To była pierwsza magiczna interwencja jaką dotychczas widział w swoim prostym do bólu życiu. Mało brakowało a zmoczyłby spodnie...

Pozostało mu jedynie czekać na rozwój wydarzeń, z dość głupkowatym uśmiechem, przeplatanym z grymasem przerażenia. Pod koniec przemowy towarzysza wymamrotał stłumionym głosem:

- Ja... Bayard... Mmój pstrąg dobry, hee?
 

Ostatnio edytowane przez Cep : 31-03-2007 o 13:53.
Cep jest offline  
Stary 31-03-2007, 20:31   #22
 
Tahu-tahu's Avatar
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Księżniczka starała się dzielić swoją uwagę między wypowiedzi swoich przyszłych wybawców a gorącą wciąż rybę w swoich dłoniach. Kiedy Bayard upadł – roześmiała się perliście, spojrzała zdziwiona na Hadriana kiedy wspomniał o Drittham – komplementy zaś przyjęła bez śladu jakiegokolwiek poruszenia, znać było że są one dla niej codziennością. Poczęstowana wodą – przyjęła ją z pięknym uśmiechem, chętnie popijając drugą już pieczoną rybkę.

– Hadrianie – poznanie Cię jest i dla mnie prawdziwą radością, nie wiem jednak do końca jak zwracać się do Twego towarzysza. Czy jest on w pełni zmysłów? Jeśli jest on Twoim sługą i słowa me uraziły Twój honor – wybacz proszę.

Ciatynne wyraźnie nie doceniła potencjału drzemiącego we wciąż milczącym Bayardzie – który wszak jeszcze kilka minut wcześniej zdawał się być mistrzem gładkich przemów i szlachcicem pełną gębą. Cóż to za degradacja dla syna rodu ‘Dębowa Głowa’ – prawdziwa księżniczka zamiast do niego zwracała się z prośbą o pomoc do jakiegoś wędrownego grajka…

– Hadrianie – pytasz, jak was odnalazłam… trochę czasu mi to zajęło. Wiedziałam jednak, gdzie mogliście się udać i z powietrza wypatrzyłam to tutaj ognisko.
Czy dobrze słyszałam, że udajecie się do Drittham? Czy aby na spotkanie z wędrownym mędrcem Zarrissimo? Naprawdę, osoba tego szarlatana nie jest warta ani jednego z waszych kroków ku niemu. Być może, iż jest on mistrzem… sprytnego rozpuszczania pogłosek o swojej rzekomej wielkości i ‘jedynej okazji na spotkanie z mędrcem’.

Dziwię się jednak, iż ośmielił się postawić swą plugawą stopę w granicach Hadrancji… po tym, jak Tatko przegonił go stąd na cztery wiatry prawie rok temu. Zrobił to po tym, jak próbował okraść królewski skarbiec – a także zwodził nas długo nadzieją, że potrafi zdjąć ze mnie Klątwę Uskrzydlenia.
– księżniczka zamyśliła się na chwilę, jasne włosy przysłoniły jej twarz… - Mimo, że mam mało czasu przed wyłożeniem swojej prośby opowiem wam w skrócie swoją historię – tą nieznaną jej część. Nie możecie nie wiedzieć, kim jestem – nie znać historii mojego Ojca i jego rodziny. – w głosie księżniczki ciężko byłoby odnaleźć choćby cień fałszywej skromności .

– Kilka dni po balu wyprawionym z okazji moich szesnastych urodzin na zamek dotarł handlarz z dalekich krain południa. Odwiedzali oni nas już wcześniej i zawsze przywozili ze sobą oprócz egzotycznych tkanin, przypraw i smakołyków cudowne zabawki. Mam od nich i tancerkę utrzymującą równowagę na każdej powierzchni, i szkiełko przybliżające, i pióro atramentu nie potrzebujące… tym razem spodobał mi się w złotej klatce zamknięty ptak z drewienek złożony. Potrafił kilka kroków podlecieć, zaćwierkać, co kilka chwil poruszał się wesołym podskokiem. Coś jednak mnie tknęło i mimo, że w sakwie miałam dość złota – ptaszka nie kupiłam. Jakież było moje zdziwienie, kiedy wieczorem zastałam klatkę u siebie na pokojach – z kartką od Tatki, żebym cieszyła się zabawą dopóki zabawki jeszcze mnie cieszą.
Później okazało się, że kartka nie była od niego… kupiec zniknął… a ja byłam we władzy Pani Przestworzy.

Stało się to, gdy zachwycona podskokami ptaszka otworzyłam klatkę… w kilku podskokach znalazł się na moim ramieniu – zranienie przez drewniany dzióbek było lżejsze niż ukłucie komara. Natychmiast wokół mnie znalazły się wszystkie damy dworu, później nadworny medyk, astrolog, magowie… zdawało się, że nie doznałam trwałej szkody.

Pierwsza noc po uskrzydleniu była koszmarem. Obudzona w środku nocy, skulona w ciemności, bez własnego ciała… ta ciemność była po prostu pierzyną na mojej ptasiej głowie. Mogłam myśleć tylko o uwolnieniu się i tłustych muchach… obrzydlistwo. Tłukłam się jak oszalała po całym pokoju… do wschodu słońca. Dodam tylko, że upadek spod sklepienia był dość bolesny.
Wtedy zaczęły się pielgrzymki tych wszystkich mędrków… a w Zarrissimo pokładaliśmy największe nadzieje. Wszystko – bezcelowe. Jedyną osobą, jaka zaoferowała nam jakąkolwiek pomoc była Mabel z Omszałej Chaty – ta dróżka prowadzi właśnie do lasu, w którym trzeba jej szukać.

Mabel w młodości była wyrocznią na królewskim dworze mojego dziada, wygnana stamtąd przez zazdrosną babkę Giorramundę wróżyła przez pewien czas na jarmarkach – po to by kilkadziesiąt lat temu osiąść w tej puszczy. Kilka miesięcy temu została wezwana na dwór – i od razu odpowiedziała na pytania, nad którymi prawie rok głowiło się kilkunastu sowicie opłacanych mędrców – a także pomogła mi radzić sobie z ptasią postacią. Potrafię teraz zachować w niej część ludzkich myśli, potrafię też na godzinę z własnej woli ją porzucić.

Sprawczynią mojej niedoli jest Pani Przestworzy – niezależnie od tego, w jaki sposób przeklęta zabawka znalazła się w moich rękach to jej magia ją zaklęła. Pani Przestworzy żyje poza granicami Hadrancji, na Bezpańskich Pustkowiach – sama przyjmuje oprócz kilkuset postaci ptasich kilka ludzkich. Włada potężną magią i w swojej mocy oprócz mnie ma kilkaset innych dziewcząt, również przemocą lub podstępem uskrzydlonych. Raz w roku wszystkie naraz odczuwamy przymus Zlotu – zdarzyło się to miesiąc temu. Najwyższa komnata jej Dworu zapełniona po sklepienie świergoczącym tłumem zaklętych dziewcząt… i jedna z nich co roku przemieniana w Skrzydlaty Klejnot. Jest to ptak przymuszony do krążenia wokół Pani Przestworzy wciąż i wciąż… do końca udręczonego, żałosnego, ptasiego życia.


Księżniczka opowieść tą snuła wpatrzona w płomienie obozowego ogniska, trochę zamyślona… teraz spojrzała ponownie na obu młodych mężczyzn (na Bayarda wprawdzie jedynie przelotnie…) i kontynuowała ją.
– Jeden z was jest mi przeznaczony jako wybawiciel. Mabel stwierdziła, że kiedy w mojej nocnej postaci po raz pierwszy natknę się na Odskrzydlającego – czar bez mojej wiedzy zostanie na kilka chwil przerwany.
Stało się to dziś rano.

Nie wiem, który z was ma moc uratować mnie od klątwy… ale jeśli wasze losy są związane – być może zgodzicie się związać je jeszcze z moim? Jak już wspomniałam – obiecuję w nagrodę oprócz swojej wdzięczności wiele skarbów królestwa Hadrancji, zarówno w złocie jak i magii.
Jeśli zgodzicie się mi pomóc – musicie w Szepczącej Puszczy, na której przedpolach już się znajdujemy odszukać Omszałą Chatę i starą czarownicę Mabel. Ona przepowiedziała wasze nadejście – ona też pokieruje waszymi krokami.
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline  
Stary 31-03-2007, 21:48   #23
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Hadrian, noc, kryjówka Tommiego

Dziwnym doprawdy zdało się Hadrianowi słuchanie opowieści tak niesamowitej, zamiast jej opowiadanie. W dodatku, młodzian z miejsca poczuł, że opowieść ta trafia go w słabiznę. Doskonale rozumiał strach, w mocy którego żyła ta dziewczyna, świetnie pojmował jej perypetie. On sam nie musiał się zmieniać, jego klątwa inny miała charakter, ale przecież równie mocno dotknęła go i zmieniła jego życie.

- Dziękuję za ostrzeżenie przed szarlatanem Zarissimo - Hadrian skłonił głowę, przemówiwszy tymi słowy - Nie byłby pierwszym oszustem na mej drodze, nie byłby pewnie też ostatnim, ale miło mi, że go jednak spotkać już nie muszę. Mój towarzysz ma się dobrze, lecz - jakże kusiło ironicznie powiedzieć coś o dziwożonach teraz - mniemam, że zaskoczyłaś go pani nagłym pojawieniem się, lub zaniemówił widząc Cię, chwilę wcześniej bowiem był wcale gadatliwy. - uśmiech jaki Hadrian posłał Bayardowi był cokolwiek złośliwy, ale zabarwiony też pewną sympatią.

"Nie lada to bowiem widok, przyznaję, lecz nie mam zamiaru powiedzieć jej chociaż jednego więcej komplementu. Wyjdę na strojnego jak paw dworaka, absolutnie nie ma mowy. Jak rozumiem, do następnego Zlotu mamy jedenaście miesięcy, czyż tak?" - niezadane pytanie brzmiało, ile mamy czasu, ale grajek nie miał śmiałości by przerwać zwierzającej się im księżniczce, postawił je więc sobie w myślach.

Hadrian naraz znalazł się w nie lada kropce. Z jednej strony pragnął pocieszyć jakoś dziewczynę, z drugiej, nie wiedział zbytnio jak. Powiedzenie na wyrost: "na pewno zdejmiemy klątwę", z miejsca odrzucił. Z własną miał tyle kłopotów, że doskonale wiedział, że klątwy to nie przelewki. Zerkał na córkę królewską, lecz ujrzawszy z jakim apetytem wcina pstrąga i z jaką chęcią pije wodę, roześmiał się z siebie sam w duchu.

"Oto ktoś, kto czerpie z życia pełnymi garściami i ma nadzieję. Zamiast kombinować, jak ją pocieszyć, kombinuj, jak jej pomóc!"

Usłyszawszy o Mabel z Omszałej Chaty Hadrian poczuł nadzieję, pierwszy raz od feralnego poranka w kuźni, gdzie spotkał Zakapturzonego, co skończyło się dlań tak fatalnie. Choć dotąd słuchał intensywnie i z uwagą, znać było, że wzmianka o prawdziwej Mądrej poruszyła go.

Kiedy księżniczka skończyła, siedział przez chwilę rozdarty, nie wiedząc, od czego właściwie zacząć. To jego kowalskie wychowanie w końcu pomogło mu znaleźć odpowiedź, bardziej niż doświadczenia z podróży.

- Pani, onegdaj przypomniałem komuś o tym, że klątwa zawsze może obrócić się przeciw temu, który ją rzucił. Wierzę, że tak jest i w tym przypadku. Zlot, Skrzydlaty Klejnot, straszne to rzeczy; nikomu bym ich nie życzył - głos minstrela opadł o ton niżej, brzmiał zrozumieniem i współczuciem. - Pomogę Ci oczywiście pani, lecz jedną sprawę będę też musiał postawić jasno. Jest ktoś, kogo śmierci chcę... MUSZĘ zapobiec. - już gdy to mówił uświadomił sobie absurdalność sytuacji. Prosty grajek, z emfazą i patosem stwierdzający, że musi zapobiec śmierci potężnego smoka. Myśl wykrzywiła mu rysy w niewesołym uśmiechu - Nie jestem teraz w stanie orzec, jak i czy to wpłynie na Twą sprawę. Mogę natomiast rzec, że sprawa Twa mi nieobojętną. Postaram się pomóc jak najlepiej.

Hadrian spoglądnął na księżniczkę Ciatynne z uniesionym czołem. Nie przyznawał tego przed sobą, ale sposób, w jaki to dziewczę radziło sobie ze swoim kłopotem sprawił, że poczuł dla niej respekt, część którego wymusiła na nim wspomnienie o swojej sprawie, o której zwykł mówić nadzwyczaj niechętnie, jeśli w ogóle.

Znienacka, młodzian uśmiechnął się i króciutko zaśpiewał, parafrazując popularną balladę "Czempion księżniczki", opowiadającej o rycerzu, który przysiągł bronić ukochaną przez siebie księżniczkę przed złym smokiem:


Na Stare Prawa, ja Hadrian Grajek,
Wiążę swój los z losem Twoim.

By skrzydła odjąć, co u Twych ramion
Życie zmieniają w niewolę.


W oryginale inne było imię, a wers trzeci mówił o zerwaniu łańcuchów, lecz lekko smutna, poważna melodia tchnęła tą samą determinacją, niezależnie od parafrazowanego tekstu.

Uśmiechnąwszy się, Hadrian zerknął na towarzysza, rzucając:

- Cóż na to rzekniesz, Bayardzie? Jakimi wersami winienem opisać Twoją decyzję?
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 01-04-2007, 11:21   #24
Cep
Banned
 
Reputacja: 1 Cep nie jest za bardzo znany
Na dźwięk słowa 'sługa' Bayard wyrwał się z otępienia i krótko odparował jadowitą wypowiedź księżniczki:

- Sam jestem sobie panem! A obok mojego gospo... Znaczy się dworu, też jest ciemny bór obfity w księżniczki wszelkiej maści i rodzaju!

Kilka ostatnich słów zwieńczył mocno nacechowanym emocjami fuknięciem. Na dodatek, szturchnął łokciem Hadriana który w jego mniemaniu, celowo ominął odpowiedź na to ważkie pytanie.

"Z domu uciekam, karku przetrącenie ciężkim ramieniem mej matuli ryzykuję... Toż życie na szali kładę dla niej! A ona nawet spojrzeniem mnie nie uraczy! Za pomniejszego sługę mnie ma... Oż to bestyja..."

Przez całą opowieść księżniczki urażony Bayard, z buńczucznym wyrazem twarzy wpatrywał się w swoje jakże okazałe stopy. Nie zauważył, dla dobra heroicznej przygody, że skrzydlata dama nie przykładała zbyt wielkiej uwagi do jego osoby i jego zachowania. W co ważniejszych, dramatycznych momentach opowieści o klątwie, zerkał na szlachetnie urodzoną spode łba, niczym obrażone dziecko.

Ponownie odzyskał język w gębie gdy księżniczka zadała ostatnie pytanie:

- Ja, dzielny rycerz, Bayard herbu "Dębowa Głowa" podejmę się tej niebezpiecznej misji... Tylko z uwagi na skarby i magię jaką nas kusisz, o wielmożna. Zaś grajek Hadrian napisze pieśń mej nieśmiertelnej chwały! - dłuższa pauza - Dobrze żeś nagrodę wyznaczyła bo za darmo to ja... ja nawet pośledniego smoczydła nie utłukę!

Młodzieniec splótł ręce na torsie, przybrał pozę typu "mam to wszystko w..." i odburknął tonem sławetnego 'Księciunia':

- Znaj mą łaskę... księżniczko.
 

Ostatnio edytowane przez Cep : 01-04-2007 o 15:51.
Cep jest offline  
Stary 01-04-2007, 13:55   #25
 
Tahu-tahu's Avatar
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Księżniczka z uwagą wysłuchała odpowiedzi obu bohaterów – a wielka pomyłka, jaką (w swoim mniemaniu) popełniła w ocenie Bayarda Świniopasa wyraźnie ją poruszyła. Królewskie wychowanie nie pozwoliło jej na gorące przeprosiny, ale zdawała się mieć na nie ochotę.

– Szlachetny kawalerze, synu słynnego rodu ‘Dębowa Głowa’ – mimo, iż nigdy o takim herbie nie słyszała starała się nadrobić jakoś poprzedni nietakt – proszę, wybacz mi moje nierozważne słowa o Twym pochodzeniu. Największą radość sprawiłbyś mi starając się je zapomnieć i więcej nie wspominać.
Jeśli zaś chodzi o Twój strój i zachowanie… wiele przypadków może przydarzyć się w podróży nawet i szlacheckiemu synowi, a Twe początkowe onieśmielenie przyjmuję jako wyraz uznania dla mojej osoby.
– jakby słysząc w swoich słowach tą wyuczoną pewność siebie księżniczka roześmiała się szczerze - jeszcze raz proszę o przebaczenie tego nietaktu. – wyraźnie miała nadzieję, że jej grzeczne i bezpośrednie słowa zetrą mars z twarzy rycerza Bayarda, który wciąż sprawiał wrażenie człeka kontemplującego rysy na swym honorze.

Księżniczka niewiele robiąc sobie z dworskich konwenansów wrzuciła rybie szczątki do ogniska, dłonie wytarła o suknię i usiadła wygodnie na ziemi opierając się o kamień, na którym siedziała wcześniej. Wyglądała teraz po prostu bardzo ładnie i miło – jakaś naturalna prostota wzięła górę nad salonowymi manierami, jakie od lat wpajały jej przeróżne guwernantki.
Jasne włosy ocieniały część twarzy, odblaski ogniska tańczyły na całej jej postaci – swoją opowieść dokończyła z pogodnym uśmiechem, patrząc wprost to na jednego, to na drugiego młodziana.

– Widzę, że nie odrzucacie mojej prośby… mam nadzieję, że dla Ciebie, Hadrianie, pomoc w jej spełnieniu będzie możliwa – ufam również, że będziesz w stanie wykonać własną misję. Jestem też bardzo rada, że rycerz Bayard stanie w szranki z rzuconą na mnie klątwą – i nie urażają mnie powody, z jakich to zrobisz, Bayardzie. Złoto w naszym skarbcu leży właśnie po to, żeby zostać wydane. – wesoły śmiech towarzyszący tym słowom wyraźnie zdradzał kobiecą naturę Ciatynne .

Królewna wstała i lekkim gestem strzepnęła suknię.
- Muszę już was pożegnać, czuję zbliżający się koniec mojego czasu w tej postaci. Na koniec pozwól mi, Hadrianie, pochwalić Twe strofy – zarówno ich konstrukcja, jak i wykonanie stawiają Cię wśród czterdziestu najwspanialszych minstreli Hadrancji. A uwierz mi, słyszałam najlepszych. – pochwała ta wielu grajkom, z definicji prawie przekonanych o swoim mistrzostwie, wydałaby się zbyt skromna – Proszę, odszukajcie Mabel – ona wskaże wam dalszą drogę. – przez chwilę księżniczka zdawała się chcieć dodać coś jeszcze -i byłoby to na pewno ostrzeżenie… ze zwiększonym pośpiechem jednak odbiegła w stronę ścieżki. Gdy zniknęła w zaroślach, Bayard i Hadrian usłyszeli jeszcze tylko kilka jej kroków – a w chwilę później maleńki Zim-ptak wykonał nad ich głowami kilka piruetów.
Od księżniczki zamiast ‘Żegnajcie, odważni kawalerowie i moi wybawcy’ otrzymali jedynie krótkie ćwierknięcie.
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline  
Stary 02-04-2007, 01:37   #26
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Hadrian, noc, kryjówka Tommiego

Reakcja księżniczki na słowa Bayarda spowodowała, że Hadrian się chwilowo zapowietrzył. Aby ukryć zmieszanie popił szybko wodą, starając się szybko przyjść do siebie.

"Ałaj! Może księżniczka, ale trochę naiwna!"

Cóż, miała dość dużo na głowie, toteż przeszedłszy nad tym do porządku dziennego Hadrian uśmiechnął się, widząc jak niewiele ta mała pani robi sobie z konwenansów. Szczerym, szerokim uśmiechem pełnym sympatii dla złotowłosej księżniczki.

Słysząc jej słowa skinął poważnie głową. I on ufał, że jedno drugiemu nie wejdzie w drogę, że nie będzie musiał stawać przed wyborem, jej, lub własna klątwa.

Kiedy Ciatynne go pochwaliła, skłonił się, czując zaambarasowanie.

- Przemiłe to słowa - odparł w końcu cicho - za które szczerze dziękuję.

"Czterdziestu najwspanialszych minstreli Hadrancji? O raju..." krzyknął chłopak w myślach. "To ci dopiero!"

Pomachał księżniczce na pożegnanie, starajac się jednocześnie zapamiętać wygląd tego konkretnego zim-ptaka. Następnie rozglądnął się za ścieżką o której wcześniej była mowa: ścieżką do chaty Mądrej Kobiety.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 02-04-2007, 19:33   #27
 
Tahu-tahu's Avatar
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Tomasz Fittle był jednym z najbardziej wesołych kawalerów w okolicy - zawsze uśmiechnięty, ciekawe historie na każdą okazję wyciągał jak z rękawa... Dźwięki jego fujarki poruszyły juz serce niejednej dziewoi a kunszt w żonglowaniu sześcioma szyszkami był przedmiotem zazdrości młodzieńców z trzech okolicznych wsi.
Po czasach, kiedy był on zabiedzonym, wiecznie przestraszonym wyrostkiem na którego wszyscy wołali 'Chudy Tommy' - a wołaniu temu zazwyczaj towarzyszyły połajanki - nie pozostało śladu.

***

Ramię w ramię, zgodnie jak bracia szli przez trzy dni bohaterowie - na spotkanie przygody, przeznaczenia... i starej wiedźmy.

***

- Jeszcze raz strzelisz mi w twarz gałęzią, a ja Ci w ten gładki pysk oddam tym tu kijaszkiem! - takie rozmowy w podróży przez las należały do łagodniejszych.

A las był gęsty - i tu nie tylko od drzew, krzewów, zarośli, pnączy czepiających się ich ubrań i włosów... ale i magii. Obaj byli przekonani, że gdzieś tu się czaiła - zresztą o Szepczącej Puszczy Hadrian opowieści znał co niemiara, a jedna bardziej niesamowita od drugiej. O zaklętych drzewach, o pięknych driadach kuszących wędrowców, o Wilczym Ludzie, o ukrytych pod korzeniami najstarszych drzew skarbach, o starej i mądrej Mabel pomagającej miejscowej ludności... Jeśli chodzi o własne spostrzeżenia - Bayard zaklinał się, że po przebudzeniu widział maleńką wróżkę przyglądającą się mu z gałązki, obserwował ich też stary kruk o piórach mocno przerzedzonych i sterczących na wszystkie strony - ptaszysko to widzieli już przynajmniej siedem razy. Poza tym mieli wrażenie, że magia tego miejsca jest im w jakiś sposób życzliwa... choć bali się tego. Wystarczyło pierwsze burkięcie w pustym żołądku - a już krzew obficie obsypany słodkimi owocami borówki miodowej pojawiał się za zakrętem ścieżki... to samo z wodą, miejscami na odpoczynek...
Dziwne miejsce...

Czwartego dnia podróży coraz bardziej niespokojnie wyglądali już końca ścieżki - szli tak szybko, jak było to możliwe... a celu drogi wciąż nie było widać. Około południa zauważyli po prawej stronie ścieżki, za kilkoma rzędami drzew uroczą, słoneczną polanę - jakby stworzoną na krótki odpoczynek, posiłek i naradę. Rozłożeni między korzeniami starego dębu, wygodnie o niego oparci prowadzili dyskusję, którą łatwo można streścić "Daleko to jeszcze może być, do licha?" - dyskusja o tyle mało konstruktywna, że raczej nie rozważali zawrócenia. Ścieżka mimo, że czasem słabo widoczna - pojawiała się znów i - o ile mogli stwierdzić - prowadziła wciąż w tym samym kierunku. Wyraźnie też była ścieżką 'człowieczą', nie zaś pokręconą trasą spacerową leśnej zwierzyny.
Kiedy już po pięciokroć wypowiedzieli co sądzą o całej sytuacji - no i oczywiście odpoczęli - zebrali się ponownie do drogi. Jakież było ich zaskoczenie, kiedy za sobą zauważyli obserwującą ich młodą kobietę. Cała okryta zieloną szatą, w paprociowym wieńcu na głowie, bosa... jej twarz zdawała się spełniać wszystkie powszechnie uznawane kanony piękna - a jednak było w niej coś jeszcze... i właśnie to 'coś' sprawiało, że była absolutnie wyjątkowa.


Łagodnie uśmiechnięta, spokojna - nie zdawała się być ucieszona z wrażenia, jakie zrobiła na obydwu podróżnikach. Po prostu przyglądała się im... a kiedy uznała, że ochłonęli już trochę - odezwała się. Jej głos również uspokajał - cichy, lekko wibrujący, w jakiś sposób urokliwy:

- Witajcie Hadrianie Kowalu i Bayardzie Świniopasie. Nazywam się Mabel i czekałam na was... choć myślałam, że droga zajmie wam więcej czasu. Jeśli pozwolicie, zaproszę was do środka - będziemy mogli spokojnie porozmawiać. - mówiąc to wykonała kształtną dłonią gest w kierunku dość gęstych zarośli otaczających polanę - To jeszcze tylko kilkanaście minut marszu. Idziemy? Lepiej, jeśli zaczekacie z pytaniami aż znajdziemy się w czterech ścianach...
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.

Ostatnio edytowane przez Tahu-tahu : 03-04-2007 o 16:00.
Tahu-tahu jest offline  
Stary 03-04-2007, 14:19   #28
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Hadrian, Szepcząca Puszcza

- Jeszcze raz strzelisz mi w twarz gałęzią, a ja Ci w ten gładki pysk oddam tym tu kijaszkiem! - rzucił Bayard.

- Doprawdy, byłem wprost przekonany, żeś już schylony, dlategom ją puścił - gorąco tłumaczył się idący na przedzie minstrel. Miejsce to wyznaczył sam sobie i nie opuszczał go ani na moment, wyjąwszy popasy i postoje. W międzyczasie zaś brzdąkał na sfatygowanej lutni, lub żonglował szyszkami. Flet i lira bezpiecznie spoczywały w swych pokrowcach, lira
dodatkowo pod plecakiem. Za dużo w tym lesie było własnej magii, by minstrel chciał kusić los paradując z magicznym instrumentem na wierzchu.

A las był gęsty. Opowieści zresztą o Szepczącej Puszczy były prawdziwie niesamowite. Hadrian zatem opowiadał jedną za drugą, witając co chwilę stare ptaszysko o przerzedzonych piórach i pozdrawiając je raźnie, po części z szacunku dla miejsca, po części by odpłacić za życzliwość jaką ich otoczyło, po części by dodać sobie ducha w tych niezwyczajnych okolicznościach.

Czwartego dnia podróży trafili wreszcie na ludzkimi stopy wydeptaną ścieżkę, co Hadrian uczcił naprędce zaimprowizowaną melodią wygraną na flecie, specjalnie na tę okazję wydobytym.

Właśnie chował instrument, gdy zauważył lisa przemykającego przez ścieżkę kawałek za nimi, a podniósłszy wzrok by się mu z uśmiechem przyjrzeć, dostrzegł kobietę.

- Mądra Mabel... - wyszeptał. A może mu się tylko zdawało? Może tylko pomyślał?

Wtedy odezwała się ona:

- Witajcie Hadrianie Kowalu i Bayardzie Świniopasie.

"Świniopasie?! A niech mnie licho!! Świniopas?! Hadrian niemalże roześmiał się serdecznie, lecz ze względu na towarzysza po prostu rozkaszlał się cicho, choć intensywnie na tyle, by zgiąć się w pół i dyskretnie wytrzeć łzy z powiek. Znakomicie mu w tym pomogło uświadomienie sobie przed kim stoi. Spoważniał i słuchał dalej.

- Nazywam się Mabel i czekałam na was... choć myślałam, że droga zajmie wam więcej czasu. Jeśli pozwolicie, zaproszę was do środka - będziemy mogli spokojnie porozmawiać. To jeszcze tylko kilkanaście minut marszu. Idziemy? Lepiej, jeśli zaczekacie z pytaniami aż znajdziemy się w czterech ścianach...

Wykonawszy pełen gracji i szacunku ukłon, mężczyzna skłonił się przed Mądrą niżej nawet, niż przed księżniczką cztery wieczory temu, by wyprostowawszy się, odchrząknąć i rzec:

- Pani. Zaszczyt to. Słyszałem o Twej mądrości, przemilczano urodę. Wspaniałaś, Pani Lasu.

W głosie minstrela brzmiał zachwyt. Wydobył ponownie flet, uniósł do ust i nic nie mówiąc, zagrał pierwszych parę nut pieśni o Pani Lasu.

"A ja myślałem, czy by jej nie wspomóc prośbą do księżniczki, żeby zaproszono ją na dwór. Że niesłusznie ją potraktowano i sprawiedliwie byłoby jej to wynagrodzić, przepędzenia pamięć zatrzeć. Aleć, przecie tu jej dom..."

Porwawszy się, minstrel upuścił pokrowiec, więc zgarnął go, upuszczając plecak. Wtedy wywrócił oczyma, przyklęknął piorunem i szybciej jeszcze poderwał się, wszystko mając spakowane, a na twarzy mając rumieniec zaambarasowania. Spuścił nieco kapelusz na oczy, by krawędź choć trochę zasłoniła go przed spokojnym wzrokiem Mabel.

- Gotowym... - oświadczył cicho, molową zawieszoną w powietrzu nutą.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 07-04-2007, 10:39   #29
Cep
Banned
 
Reputacja: 1 Cep nie jest za bardzo znany
Bayard potarł gwałtownie mocno zaczerwieniony od uderzenia gałęzi policzek, trzeci raz w ciągu ostatniej godziny. Pojedyncze kropelki krwi zaczęły wypływać z lekko pociętej skóry. Wolałby sam prowadzić ale las słyną ze swej niezwykłości a świniopasowi nie spieszyło się do zostania kompostem. Skoro można kogoś zamienić w żabę to czemu nie w kompost!? Logika tego rozumowania dzięki swej prostocie stawała się tym bardziej przerażająca i pobudzała bujną wyobraźnię pachołka.

"Tylko czekać aż coś wyskoczy z krzaków i trrrach! Nie ma Hadriana... tylko kumpka sfermentowanego kompostu. Oczywiście będę go dobrze uprawiać... Przeklęte gałęzie!"

Gdy już wyszli z gęstwiny na ścieżkę, świniopas zajęty rozpamiętywaniem i kontemplacją różnorakich wykonanych podczas wędrówki akrobacji, nie zauważył nadejścia mądrej wiedźmy. Na dźwięk swego imienia stanął jak wryty.

- Co? Kto? Ja?! Świniopas... Matula? Eee... - wbił wzrok w oryginalnie wyglądającą kobietę, po czym przeniósł spojrzenie na krztuszącego się ze śmiechu Hadriana, od razu odgadując jego intencje - Psst... Zobacz, ona nosi mech na głowie... Khy khy...

Rozbawiony Bayard po chwili opanował się, podobnie jak grajek, z uwagi na powagę sytuacji.

- Tyś jest Mabel, tak? Witaj! Obawiam się, że pomyliłaś się co do mej natury. Pośród pospólstwa jak i szlachty jestem znanym pasowanym rycerzem, herbu Dębowa Głowa! Świat jest długi i szeroki, może i odnalazł się jakiś świniopas który był do mnie podobny... Pewnie kiedyś tędy przechodził, stąd ta pomyłka. Zapomnijmy o tym!

Bayard otrzepał resztki igliwia ze swego (dość marnie się prezentującego) przyodziewku by poprawić prezencję godną rycerza.

- Prowadź zatem do swych komnat, wiedźmo.
 

Ostatnio edytowane przez Cep : 07-04-2007 o 10:46.
Cep jest offline  
Stary 08-04-2007, 09:38   #30
 
Tahu-tahu's Avatar
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Uśmiech kobiety gdy zwracała się do Bayarda był jak pierwszy promień słońca po długiej i chłodnej nocy.
- Och... doprawdy? Jak mogłam tak się pomylić... - przez chwilę bohaterom zdawało się, że zauważyli w jej oczach cień obawy, a nawet strachu - Nieważne, nieważne - błagam wybacz mi szlachetny panie. I chodź za mną. - odeszła kilka kroków i wyczekująco patrzyła na młodzieńców - Mam nadzieję, że mój skromny dom nie będzie dla was zbyt ubogi. Ruszajmy.

Od wejścia w las podróżowali po ścieżce - i mimo tych sakramenckich gałęzi marsz miał dość dobre tempo. Teraz, kiedy podążali za Mabel poczuli co naprawdę znaczy 'podróżować przez las'. We włosach liście, pajęczyny i ich mieszkańcy, twarze i ręce poranione cierniami... coraz więcej rosło tu kolczastych krzewów, a tempa nie mogli zmniejszyć - swoją przewodniczkę ledwie widzieli, przedzieranie się przez tą gęstwinę było chyba dla niej wyraźnie łatwiejsze.
Kiedy zaczynali odczuwać zniecierpliwienie ("Miało przecież być blisko") za kolejnymi krzewami zobaczyli czekającą Mabel.
- Wybaczcie, nie możemy iść wolniej. Wróg czuwa. - w pięknych, głębokich jak leśne jeziora oczach kobiety było już wyraźnie widać przestrach - Biegiem!

Zanim zdążyli spytać o powód pośpiechu i tajemniczego 'wroga' Mabel już szybko skoczyła w stronę najgęstszej kępy kolczastych krzewów.
Zniknąć w nich nie zdążyła.

Stare, wyleniałe ptaszysko - kruk, sądząc z resztek upierzenia - na oczach młodzieńców zaczął rosnąć. Skrzydła w ramiona, pióra w suknię, głowa w głowę, dziób w nos... Nie minęła sekunda a w leśnej gęstwinie stała czwarta postać - stara, przygarbiona, odziana w łachmany kobieta.


Wzrok miała wbity w przewodniczkę tej leśnej wycieczki, a na jej pomarszczonej twarzy pojawił się lekki uśmiech który zdawał się oznaczać jednocześnie dwie różne rzeczy: rozbawienie i grośbę. Głos, który wydała z siebie starowina był jak skrzypienie suchego konara:

- Dokąd prowadzisz moich gości, Yerrotyxal? - nie zwracała się bezpośrednio do członków 'księżniczkowej wyprawy ratunkowej', co trochę obydwu śmiałków ubodło.

Mabel - o ile takie było imię piękniejszej z dwóch kobiet - w oczach miała przerażenie.
- Czego chcesz ode mnie, stara wiedźmo? Czemu wciąż mnie prześladujesz? Czemu nie nazywasz mnie moim imieniem? Mieszkam w tym lesie od wieków i nie jestem przyzwyczajona, by ktoś mnie w nim lżył. Odejdź!

Odpowiedź na te okrzyki była dość cicha, ale w głosie staruchy słychać było wibrującą moc.
- Yer, wężowa głowo. Byłaś moją uczennicą i podstępnie poznałaś kilka moich drobnych sekretów. Przebaczyłam ci, ale od Uskrzydlenia trzymaj się daleko. Oni idą do mnie i byli na dobrej drodze, dopóki ich od ścieżki nie odwiodłaś.

- Może pozwolisz im sama zdecydować, do czyjego domu chcą pójść, hmmm? - obydwaj mężczyźni wreszcie poczuli się włączeni w toczącą się akcję
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172