Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-03-2007, 16:32   #1
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
[Sesja] Odskrzydlenie

Wstęp

W królestwie Hadrancji przez długie lata panował pokój i szczęście. Król Dantor III, pochodzący z długo i sprawiedliwie panującej dynastii Kasparrów ożenił się młodo z pochodzącą z sąsiedniego księstwa Glittaryngii hrabianką -czarodziejką, Quessią. W Glitaryngii zresztą wszystko zdawało się być magiczne... to maleńkie państewko było słynne na cały świat ze swoich magów, astrologów i zaczarowanych przedmiotów. Na każdym szanującym się dworze było przynajmniej kilku glitaryndzkich mędrców a ich zdanie częstokroć kształtowało losy całych narodów.

W kilka lat po ślubie - upłynęły one szczęsliwie i beztrosko - narodziła się mała królewska dziewczynka, nazwana po babce Ciatynne. Rozpieszczana przez wszystkich, obdarowywana zarówno przez swoją królewską rodzinę jak i magów z Glitaryngii dziewczynka rosła... po to, by w wieku sześciu lat stracić matkę.

Król na długie miesiące pogrążył się w czarnej rozpaczy, nie chciał widzieć nikogo, prawie zapomniał o córeczce... jedyną opieką dla niej była stara Harretta, która była jeszcze piastunką jej matki. Trwało to ponad dwa lata. Łagodność królewny i czas zrobiły swoje - król powrócił do zmysłów i zajął się tak rodziną, jak i państwem.
Po kilku kolejnych latach ożenił się ponownie - małżeństwo z córką panującego w Glitaryngii Franmira przypieczętowało przymierze wcześniej nadwyrężone przez ślub z Quessią, która do panującej rodziny nie należała. Piękna Sab została królową Hadrancji, ale nie zajęła miejsca w sercu jej władcy. Okazała się troskliwą żoną, dobrą panią i starała się zastąpić maleńkiej Ciatynne utraconą matkę - po kilku latach urodziła królowi drugą córkę.
Tak jak wcześnie Ciatynne otworzyła serce króla na świat, tak teraz nowo narodzona Marla Selene otworzyła je na nową żonę władcy. Wszystko zdawało się układać szczęśliwie...

Kilka miesięcy temu wśród pospólstwa zaczęły szerzyć się plotki o klątwie ciążącej na księżniczce Ciatynne - podobno przekleństwo na niej ciążące zabija każdego mężczyznę który spojrzy na nią po zachodzie słońca... niektórzy mówili też o zamianie w posąg, a tych w pałacu miało stać już tysiące. Inni wspominali raczej o przemianie w sowę... albo jastrzębia... mysz?
Cokolwiek by to nie było, księżniczka z pewnością była przeklęta. Z jakiego innego powodu do zamku potajemnie ciągnęły procesje magów, mędrców i wróżbitów? I dlaczego król nie ogłosił jeszcze jej zaręczyn? Ciatynne miała już siedemnaście lat - jeszcze kilka i nie będzie mogła wyjść za mąż już nigdy.

***
Odskrzydlenie
Baśń o klątwie, podróży i odwadze.

W królestwie Hadrancji wciąż źle się dzieje... Ale gdzieś tam, wśród wielu kupców i żebraków, pasterzy i kurtyzan, szewców i karczmarzy, żonglerów i złodziejaszków – gdzieś tam znajduje się dwóch mężczyzn, którzy są szansą na odmianę złego losu.
Choć jeszcze o tym nie wiedzą.

Bayard

Na wysokiej górze stoi zamek – siedziba władców Hadrancji. Wieże zdają się sięgać nieba, mury budzą respekt a stroje i maniery dworzan budzą powszechny zachwyt. Pod bramą stanął Bayard Świniopas, mężny kawaler, którego przeznaczeniem jest uwolnić spod złego czaru królewską córę.


– A pójdziesz ty, obdartusie chędożony! – barczysty strażnik uzbrojony w ciężki topór najwyraźniej miał trochę zbyt mało poważania dla przyszłego królewskiego zięcia – Że có, że królewiątko odczarujesz? A paszoł won, śmierdzielu! Za wysokie progi na twe brudne nogi! Ho ho ho, nieźle mu powiedziałem, có ni – Og? – drugi strażnik zdawał się nie dorównywać intelektem i wymową koledze, bo szczytem jego możliwości było tępe acz wrogie gapienie się na przybysza – Posłuchaj, mikrusie. Tu przyłazili i magowie, i mędrkowie, i rycerzyki – wszytko albo odprawieni z kwitkiem albo dopuszczeni do próby – która nikomu się nie powiodła. Zabieraj zatem swoje cztery litery w troki i szoruj na dół rynsztoki sprzątać, bo jakem Balr – NIE PRZEJDZIESZ!
Ta przemowa zdało się wyczerpała strażnika – acz tylko intelektualnie. Przybyszowi nie trzeba było długiej oceny sytuacji – ci dwaj to zaledwie straż przednia, za nimi jeszcze kilka takich par musiałby minąć... Dostanie się do zamku zdawało się być niewykonalne. Groźne spojrzenie Balra pomogło jeśli chodzi o tempo podejmowania decyzji – już w chwilę później każdy z mieszkańców położonego u stóp zamkowego wzgórza miasta mógł oglądać scenkę rodzajową ‘Bayard zstępujący’.
Niezależnie od tego, co chłopak myślał i planował – opuszczenie miejsca pierwszej przegranej bitwy było konieczne. Całkowity odwrót? Przegrupowanie sił? Wszystko to najlepiej wykonywać nad kufelkiem czegoś chłodnego albo misą strawy.

Karczma ‘Pod końską kitą’ była słynna na cały kraj – głównie ze względu na świetne piwo i marną obsługę. Efekt był taki, że każdy amator świetnego piwa musiał na nie czekać nierzadko pół dnia. Tym razem w karczmie jednak nikt nie narzekał – wokół huczało od wieści o jakimś ‘Zarrissimo Magnifico’. Miał on być wieszczem, wędrownym magiem, najwspanialszym wróżbitą świata – cóż, generalnie rzecz biorąc typkiem zarabiającym na ‘rozwiązywaniu nierozwiązywalnego’ albo ‘bajdurzeniu’, zależnie od podejścia. Postać ta podobno odwiedziła Hadrancję i znajdowała się w jednym z okolicznych miast.
W tej właśnie karczmie zasiadł Bayard – na razie zdążył zrobić tylko to, na podejście kogoś z obsługi zazwyczaj czekało się tu kilka godzin... Czas ten chłopak mógł jednak poświęcić na przemyślenie swojej dalszej taktyki i wysłuchanie plotek.

Hadrian

Przy gorącym ogniu kowalskiego paleniska, nad jadłem i napitkiem – siedzi dwóch mężczyzn, czekają. Czekanie samo w sobie zdaje się być czynnością dość monotonną, nie tutaj jednak. Jeden z mężczyzn to Hadrian Grajek, bard o sporym talencie i niezłym warsztacie – więc opowieści płyną jedna za drugą, przeplatają się ze sobą, wiążą... Smoka do księżniczki dzieli w nich zaledwie kilka wersetów.

***

Drzwi do pomieszczenia stanęły otworem – bezpośrednim powodem tej nagłej zmiany było celne kopnięcie wymierzone ciężko obutą stopą. Do środka weszło sześć postaci, które na ciężkie zbroje narzucone miały ciemnoszare płaszcze zakrywające twarze. Podobne sylwetki zarysowały się pod oknami, za drzwiami... Ilu ich?
Jak się okazało, to tylko straż. Prawdziwy intruz wszedł dopiero po chwili, do pomieszczenia już zabezpieczonego – kowal rozpoznał w nim swojego zleceniodawcę, ale w zupełnie odmiennym odzieniu.


– Słyszałem, że nie przyjmiesz mojego zlecenia, kowalu... Cóż, teraz – kiedy już znasz jego istotę – to bez znaczenia. Pozwoliłem sobie przybyć trochę wcześniej, żeby zabrać co moje – tu przeniósł wzrok na Hadriana a później stojący pod ścianą kostur – – a także to, co właśnie moje się staje. – skinięcie jego dłoni ponagliło najbliżej stojącego napastnika do pochwycenia kostura-włóczni i wycofania się – Nie szukajcie mnie, nie mieszkam w tym kraju. Nie pytajcie o mnie. Zapomnijcie o wszystkim, a będziecie żyć. Jedyny, który nie przetrwa to smok – i uwierz mi, Hadrianie, jest mi bardzo przykro jeśli będzie to oznaczało spełnienie się jego klątwy. Żegnajcie.
Gęsty, szary dym zasnuł całe pomieszczenie – zanim napadnięci przestali cokolwiek widzieć zauważyli jeszcze, że wszyscy intruzi rozmyli się w powietrzu – bez śladu. Później nie widzieli już nic... Jeszcze później poczuli obezwładniającą senność... Po to, by zbudzić się w południe z potężnym bólem w oszołomionych głowach.

Pół godziny później – po sprawdzeniu, że po napastnikach nie było śladu ani wieści wśród okolicznych mieszkańców – siedzieli na werandzie nad kubkami zsiadłego mleka.
Moja strata nie jest wielka, grajku – kowal wciąż cedził słowa jeszcze wolniej niż zazwyczaj, najwyraźniej nie doszedł jeszcze do siebie – Cóż takiego? Zysk, z którego i tak miałem zrezygnować... Drzwi... no tak, drzwi – trzeba się jutro za nie zabrać. Ot, i wszystko. Co innego ty – jeśli prawdą jest, że z zabiciem smoka przez tego maga spełnią się wszystkie gadzie klątwy... Musisz odszukać go wcześniej, musisz zdjąć klątwę z rodzica.
Kowal zadumał się na dłuższą chwilę i dokończył – Kuma mówiła mi onegdaj, że w najbardziej na północ wysuniętym zakątku królestwa, w osadzie Drittham zatrzymał się wędrowny mędrzec, jakiś Srassimo? No jakoś tak. Może on powie Ci, gdzie znaleźć poczwarę?
Zakończywszy tą długą – jak na niego – przemowę kowal westchnął ciężko i dolał sobie mleka. „Może by tak się zdrzemnąć trochę? Te wszystkie magiczne arkana zawsze doprowadzały mnie do bólu kiszek...”
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172