Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-04-2007, 22:36   #21
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Caroline Lothee

Kobieta była naprawdę wystraszona. Kiedy wszystkie sprzęty zaczęły wariować po prostu stała w miejscu i próbowała uspokoić oddech. Początkowe zdenerwowanie zachowaniem sprzątacza ustąpiło miejsca wewnętrznemu, dzikiemu strachowi. Ale dopiero kiedy zgasło światło naprawdę zaczęła się pocić. Czy to mógł być głupi żart? Ten bałagan w gabinecie szefa, szaleństwo komputerów i wszystkich elektronicznych sprzętów? A teraz na dodatek zgasło światło. A ona jest sam-na-sam na pustym, mrocznym piętrze z dziwacznym sprzątaczem, który najpewniej jest zamieszany w zniknięcie szefa.
- Co się dzieje do cholery?! - Caroline nie wytrzymała i krzyknęła ze zdenerwowania. Próbowała wybrać numer swojej sekretarki, potem kogokolwiek ze swojego biura, wreszcie nawet męża. Nerwowo rozglądała się wokoło, szczególnie za siebie czy aby ktoś nie zaszedł jej od tyłu aby zrobić jej krzywdę. Potem zganiła samą siebie i obiecała sobie, że w bezsenne noce już nigdy nie będzie oglądać głupawych horrorów, w których blondynki-idiotki ciągle krzycząc i potykając się uciekają przed straszliwymi mordercami przez ciemne i puste korytarze biurowców.
- Spokojnie - powiedziała do sprzątacza, ale wyglądało na to, że próbuje uspokoić samą siebie - Musiało się coś stać, może to pożar? Musimy iść do klatki schodowej. Gdzie tutaj jest klatka schodowa? - ze zdziwieniem zdała sobie sprawę z tego, że nigdy jeszcze nie zdarzyło jej się skorzystać ze schodów i w sumie gdyby miała powiedzieć gdzie są, to nie potrafiłaby tego dokładnie zrobić. To wcale jej nie uspokoiło, wręcz przeciwnie...
 
Milly jest offline  
Stary 01-05-2007, 22:59   #22
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
CLICK!

Niezłe bagno.
Argie postanowił rzucić trochę światła na tę sprawę. Zapalił papierosa.
Zaciągał się nim przy każdym wciągnięciu dymu rozświetlając swoją twarz niczym w durnych horrorach klasy D. Papieros wypalał się powoli dając coraz mniej światła a Argie coraz mniej zastanawiał się nad necodziennością zaistniałej sytuacji, która konsystencją przypominała to co on każdego dnia zdrapywał z podłogi. Gdy papieros zgasł w jego umyśle zaświtała myśl.
~Co ja tutaj właściwie robię, jest ciemno, zjeżdżam na chatę. Przecież nie będę tu sterczał aż ~ – kilka niecenzuralnych słów mówiących coś o zwierzętach, tyłkach i językach – ~ przyjdą, zapalą światło i każą mi tutaj posprzątać ten burdel Kervisha.~
Uśmiechnął się widząc panikę paniusi, którą jakaś jasna cholera zesłała tutaj akurat teraz i ruszył w kierunku schodów.
Skończyło się Kurvisha sranie, trzeba stąd spieprzać bo jeszcze te bałwany pomyślą, że miałem coś wspólnego z tą parodią porwania.
 

Ostatnio edytowane przez fleischman : 02-05-2007 o 15:59.
fleischman jest offline  
Stary 02-05-2007, 22:22   #23
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Pomieszczenia w biurowcu korporacji „New Dreams” były rozlokowane z szalenie dziwną kolejnością. Pełno było pomieszczeń w stylu 320A, 320B, 320U, nie brakowało też takich bez numerów. Mało kto wiedział dokładnie gdzie znajdzie które pomieszczenie, niewielu miało pojęcie ile jest ich w ogóle. Na planach tez nie było wszystkich pomieszczeń. 3115C, ostatnie z tej „serii”, było jednak na trzydziestym dziewiątym piętrze, a 3117- na 41. Rzeczą oczywistą było, gdzie trzeba szukać pomieszczenia 3116. Tajemnicze 40. piętro, witaj…

12:22, biurowiec korporacji „New Dreams”
Wszyscy byli pewni, że ku tajemniczemu pokojowi 3116 będą wędrowały tłumy. Klatka schodowa była jednak prawie pusta. Większość osób kryła się pod biurkami, część usiłowała wiać wyjściami pożarowymi- czy to ze strachu, czy z lenistwa… W końcu zanim wróci pełne zasilanie w wieżowcu, zanim wszystko wróci do normy, minie co najmniej godzina albo i dwie. W sam raz na mały obiad w „U Bartenklsa”, całkiem sporej i stosunkowo taniej knajpie oferującej domowe obiady w rzekomo najlepszym możliwym wykonaniu. Co lepsze, nie były to tylko puste słowa.

Niewiele osób więc zadało sobie trud, by poszukać w rozległych planach budynku pomieszczenia 3116. A gdy już zaczęli- dziwili się. Pokoju nie było na żadnym z planów! Każdy jednak mógł łatwo się domyśleć, gdzie znaleźć tajemnicze pomieszczenie- na 40. piętrze. I w tym momencie z poszukiwań rezygnowała większość niedoszłych odkrywców tajemnic firmy…

Ci, którzy postanowili iść w kierunku tego tajemniczego miejsca musieli mieć jakieś mocniejsze motywacje. Susan wietrzyła w tym tajemniczym pokoju całkiem realną szansę na przyspieszenie swojej kariery. Na Sharon działała histeria jej koleżanek, z pewnością zresztą niepotrzebna. A poza tym czy nie zdobędzie ich szacunku gdy będzie mogła im zrelacjonować to, co stało się na górze? Victor dopiero wrócił na pozycje „rządzącego” Damienem i po prostu musiał się wyszaleć, chciał zrobić coś ważniejszego niż oglądanie smoczej łuski na monitorze. Ricardo był już na miejscu, toteż trudno mu było odchodzić od miejsca skrywającego w sobie zapewne ogromnie intrygującą tajemnicę. Argie zaś po prostu chciał iść do domu…

W końcu jednak wszyscy znaleźli się przed masywnymi, ogromnymi drzwiami, które miały za zadanie nie tyle pilnować wejścia na piętro (miały bowiem wręcz dziecinnie prosty do sforsowania zamek, a do tego w tej chwili były nawet niedomknięte!), co odradzać ten ruch. Kto jednak po przebyciu tak wielu pięter byłby w stanie rzucić „A, to ja jednak wrócę do roboty”?

Znali się z widzenia, czasem zamienili w windzie kilka słów. No, może poza sprzątaczem. Ten tylko przystanął w drodze na dół, spoglądając na tłum z uśmiechem pod nosem. Tym uśmiechem, który zazwyczaj towarzyszył myślom w stylu „Co to za banda pojebów i jaki był numer na ochronę?”.

Historia nie zapamiętała, kto w końcu zdecydował się otworzyć dalej drzwi. Wszyscy jednak, nawet przyjmujący sceptyczny wyraz twarzy Argieve, czekali na tą chwilę. I wszyscy poczuli się ogromnie zawiedzeni- zamiast bowiem potężnego sejfu, miejsca gdzie przetrzymywani byli uchodźcy z krajów trzeciego świata czy magazynu broni (jak głosiły różnorakie plotki) zobaczyli zwykły korytarz, oświetlany przez łącznie piętnaście świetlówek (jedna do wymiany).

Zwykły, długi, prosty korytarz, na jego końcu zaś widać było kolejne, ciężkie drzwi. Zaraz obok nich stał fotel i stolik, na stoliku zaś znajdował się czajnik elektryczny, dwie szklanki, pudełko herbaty i radio. Pozostałość po panu Fintzu. Nikogo jednak nie interesowały pamiątki po niedawno zmarłym, nie w tej chwili. Wszyscy szli w kierunku drzwi, lekko uchylonych drzwi… I je otworzyli do końca, a ich spojrzenia głodne celu tej wędrówki natknęły się na ciemność…

Nad drzwiami widać było tabliczkę „3116”. To tu. Za drzwiami był tylko może metrowy korytarz i krata. A za kratą ciemność, niematerialna i nieprzenikniona ciemność. Bez dźwięków, bez ruchów… Ciemność…

I z pewnością nie był to sejf pełen gotówki. „A szkoda”, pomyślał Argie.

***
Caroline jeszcze parę minut krążyła po piętrze. Perspektywa schodzenia z 58. piętra wydawała jej się na tyle przerażająca, że wolała poczekać jeszcze minutę czy dwie. Może w końcu włączą ten prąd? Widziała przecież na monitorze szefa, że to gdzieś tu wyłączano prąd w całym budynku. Może gdzieś da się go włączyć, na nowo rozświetlić budynek? Caroline starała się zachować spokój, lecz po chwili już wręcz histerycznie przerzucała rzeczy w szafkach szefa. Znalazła tam nawet jakieś zdjęcie Żelaznego Stanley’a tulącego się do piersi młodej prostytutki, lecz nie wydawało się to jej interesujące.

Nagle poczuła, jak serce podchodzi jej do gardła. Winda. Usłyszała windę, musiała być jakieś trzy, może cztery piętra poniżej. Momentalnie pobiegła w kierunku wejścia do kabiny. Zbladła. Wszystkie mechanizmy były nadal wyłączone. Nie miała prawa jechać… I gdy lada chwila drzwi windy miały się otworzyć, coś (zdrowy rozsądek? Kobieca intuicja?) podpowiedziało jej, żeby schowała się. Ukryła, uciekała…

Wypadła na klatkę schodową, zamykając za sobą drzwi, a potem tylko nasłuchiwała. Drzwi do winy otworzyły się, lecz już nie zamknęły- jakby czekały na powrót osób, które ją opuściły. A były to dwie postacie, zapewne więksi mężczyźni- wywnioskowała Caroline po ich ciężkich krokach…

- Całe piętro czyste?- odezwał się pierwszy z mężczyzn. To jeden z ochroniarzy, ten który kiedyś zawołał Caroline, gdy ta zgubiła portfel, upadł jej przy samym wyjściu! Ale miał jakby inny głos- niższy, mocniejszy…

- Tak. Stanley Kervish i jego umowa to już przeszłość-- odezwał się drugi głos. Też ochroniarz! Ale co to za umowa? Może chodzi o to kupno większościowego pakietu akcji Nissana?

- Cudownie. Pan Rog będzie zachwycony. Za chwilę do nas dołączy. Sam pan wie, jak to jest po takiej podróży.- Rog!? Kto to mógł być Rog!? I dlaczego pierwszy z ochroniarzy o nim mówi!?

Caroline cała drżała. Ktoś usunął szefa nad szefami, zapewne przekupił ochronę… Kto? Ten Rog? To jakiś Rosjanin? Może Polak? Dzikusy ze wschodów mieli zawsze podobne nazwiska. I co stało się z tymi głosami!?

Zniknęli gdzieś w gabinecie. Caroline nic już nie usłyszała.

***
Pierwszy radiowóz nadjechał pod drzwi wieżowca. Wybiegający ze środka ludzie, dziwny biały dym (gaśnica?) wydobywający się przez jakiś czas z okna i ta nagła awaria prądu- wydawało się to wystarczająco interesujące dla policji. Jednak pracownicy nie mówili niczego wielkiego- część udawała, że po prostu dostali wolne, inni zaś opowiadali o awarii prądu i dziwacznych zjawiskach związanych z jakimś numerem.

Dzielna policja New Alrec postanowiła wezwać wsparcie.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 06-05-2007, 10:13   #24
 
Tahu-tahu's Avatar
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Susan Pulaski, czterdzieste piętro

Susan weszła po schodach ewakuacyjnych na trzydzieste pierwsze piętro i z narastającą irytacją stwierdziła, że w ten cholerny biurowiec chyba by się zawalił gdyby miał choćby przez chwilę istnieć według ogólnie przyjętych zasad logiki. Oczywiście to wyżej. Dla Susan była to wiadomość zła tylko o tyle, że trzeba było jeszcze włazic po schodach - ktoś potrzebuje pomocy... i Susan mu pomoże. A im wyżej ta osoba pracuje, tym lepiej - i dla tej osoby i dla jej bohaterskiej wybawicielki.
Susan po powrocie na schody zdjęła szpilki... były naprawdę bardzo drogie i eleganckie, do dłuższych wędrówek jednak nadawały się średnio. Co kilka pięter zerkała na numery pokojów, aż wreszcie...

"Czterdzieste, czterdzieste... nie ma co się tak ekscytować. Co z tego, że czterdzieste? Takie same piętro jak każde inne. Na pewno lepsze niż dwudzieste pierwsze. Właź."
Szpilki jednak nie wróciły na jej stopy... tym razem już nie dla wygody. Uznała po prostu, że tym razem warto by uniknąć tego seksownego stukania.

Nie była tu sama - kilka osób, w tym korporacyjni znajomi z wind i lunchów... no i jakiś fizol. "Konkurencja nie próżnuje, widzę. No nic - wdzięczności starczy dla wszystkich..." - myśli tej towarzyszyło lekkie westchnienie.

- Ricardo, kochanie! - ta krótka próba szeptanej rozmowy była czymś cudownie normalnym na tym tajemniczym piętrze i w tej dziwnej sytuacji - Jak tam ostatni spot do chipsów? Sukces? I jak się tu znalazłeś - też przeczytałeś wiadomość systemową? - Susan niezbyt dokładnie wiedziała, co to jest wiadomość systemowa.... ale skoro nie wiedziała również, co za wiadomość przeczytała - wszystko było ok.
Nie starała się być na czele grupy badawczej, ale też nie zostawała z tyłu - nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się niepowtarzalna szansa na udzielenie pomocy. Trzeba tylko poprzechodzić przez te wszystkie drzwi...
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.

Ostatnio edytowane przez Tahu-tahu : 07-05-2007 o 09:38.
Tahu-tahu jest offline  
Stary 06-05-2007, 21:53   #25
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Caroline Lothee

Kobieta całym policzkiem przywarła do drzwi od klatki schodowej. Jej serce zamarło i Caroline nawet zapomniała o oddechu. Jej usta bezgłośnie powtórzyły słowa jednego z ochroniarzy "Za chwilę do nas dołączy". Pan Rog...
Caroline przestała myśleć logicznie. Coś w jej duszy pękło i wylało się wspomnieniami po całym umyśle. To przecież sen. Jeden z tych snów, które nawiedzały ją kiedyś co noc, co dzień, za każdym razem gdy zamknęła oczy. Kiedy uświadomisz sobie, że śnisz, możesz nawet wzlecieć w powietrze, zrobić wszystko, o czym zawsze marzyłeś...
Kobieta uśmiechnęła się do siebie i uchyliła troszeczkę drzwi. Próbowała sobie przypomnieć czy gdzieś jeszcze w korytarzu są jakieś drzwi, pomieszczenia gospodarcze - schowek, pomieszczenie mechaniczne windy czy coś takiego... Wreszcie jej wzrok padł na wentylację i Caroline gorączkowo zaczęła zastanawiać się jakie ma realne szanse na dostanie się do wentylacji i dojście do gabinetu szefa. Ogarnęło ją tylko jedno pragnienie - dowiedzieć się kim jest Pan Rog. W końcu w snach nie działają prawa logiki...
 
Milly jest offline  
Stary 07-05-2007, 11:14   #26
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
No proszę, ładna ekipa się zebrała. Można by jednak pomyśleć, że po takiej wiadomości zbierze się tu więcej osób. Ale z drugiej strony znając ludzi, to i tak niezły wynik.

Tylko co teraz? Mimo wszystko chyba jednak spodziewałam się, że przyjdę tu sama. Nie jestem typem kierownika, nie wydaję rozkazów, jedynie je wykonuję. Tym bardziej teraz postanowiłam się dostosować. Znam się na grafice, sztuce i perfumach, nie na przeszukiwaniu ciemnych korytarzy.

Stoję więc trochę speszona całą sytuacją i patrzę na innych czekając na ich reakcję. Najlepiej będzie, jak po prostu pójdę za nimi.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 07-05-2007, 12:15   #27
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Ricardo Finley

Stał sam przed niedomkniętymi drzwiami na ciemnym, 40 piętrze. Zdjął z siebie naprędce majstrowany strój konserwatora. Powoli wyciągnął rękę w ich stronę. Wtedy usłyszał kroki. Gwałtownie cofnął dłoń, podniósł swoją śmiercionośną gaśnicę i usunął się w najciemniejszy kąt. W ciemności zmysły wyostrzają się. Postać już była na tym piętrze. Ricardo napiął mięśnie gotowy na wszystko. Zobaczył zarys jakiegoś mężczyzny kiedy ten wychodził z klatki schodowej. Chyba nie ma czego się bać. Wstał z ukrycia i podszedł do nowo przybyłego. To na pewno nie ochroniarz. Znał go z widzenia, dzisiaj rano spotkał go w sali pamięci. Zdążył tylko przedstawić się i rzucić "Co tu się do cholery dzieje?", kiedy na piętro weszła młoda dziewczyna w białej bluzce też jej nie znał, co szybko się zmieniło. Zapoznali się, ma na imię Sharon i nie wie nic więcej od niego. Stali tak przez moment zastanawiając się co dalej zrobić kiedy tłucząc się i tupiąc na schodach pojawił się sprzątacz. Argrieve doczytał się Ricardo na przekrzywionym identyfikatorze. Razem doszli do drzwi, po ich otwarciu do korytarza dostało się trochę światła. Ich oczom ukazał się kolejny korytarz prowadzący wgłąb piętra. Weszli do środka. Następne drzwi, za nimi ciemność.

-Ricardo kochanie! zwróciła na siebie uwagę kobieta trzymająca w dłoniach szpilki. Chłopak nie pracował długo w firmie miał jeszcze kłopot z zapamiętaniem wszystkich imion. Tym razem pamiętał.
-O! Hej Susan. - Na jego twarz wszedł uśmiech, podobny do tego którym obdarzał matkę kiedy coś stłukł, jednak zgoła inny. -Chipsów..? Dobrze. Znaczy się źle aktor skręcił kostkę musimy szybko zrobić nowy casting. - Zszedł z tej rozmowy, która uważał że była nieco nie na miejscu i nieco go krępowała.

Jak tu się znalazłem? Dobre pytanie. Nie wiem o jaką wiadomość Ci chodzi. Przez przypadek zobaczyłem przez kamerę że zabierają, znaczy się ochrona zabiera gdzieś Kervisha. Postanowiłem to sprawdzić. Wydaje mi się że zawlekli go tutaj. - Rozejrzał się po zebranych - To nie ty sprzątałeś na korytarzu przed jego gabinetem? - Zwrócił się do Argrievego. - Przydało by się zestawić to co wiemy. Ma ktoś latarkę? Spojrzał na resztę.
 

Ostatnio edytowane przez Angrod : 07-05-2007 o 12:20.
Angrod jest offline  
Stary 08-05-2007, 19:59   #28
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Victor/Damien

Zebrana grupka przy masywnych drzwiach to miłe zaskoczenie, jakie przeżył Victor po wdrapaniu się na te 40 piętro. Widział po twarzach zebranych, że jakoś nie tak sobie widzieli to, co tu zastaną. Przejechał ręką po stoliku czy może nie zostały jakieś herbatniki dla niego. Obok toczyła się rozmowa z jakąś lalą, którą widział pierwszy raz na oczy. "Ma ktoś latarkę?" dosłyszał jeszcze.
- Nie wiem, czy ją znajdziemy gdziekolwiek w tym pieprzonym budynku. Tu się wszystko ze...psuło - Victor nie chciał już na początku zrażać do siebie przynajmniej części zebranych osób. Ale bawiło go to bardzo.
- A poza tym skoro oni go tu zawlekli - oczywiście nie dosłyszał kogo, bo i tak nie zawracał sobie głowy drobiazgami - to znaczy, że tam można wejść, nie?
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 08-05-2007, 20:30   #29
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Ricardo Finley

A zatem proszę. - wskazał drzwi bez przesadnego cynizmu - Osobiście wolałbym jednak dowiedzieć się co jest w środku, zanim tam wejdę. Nerwowo przeczesał ręką włosy - To pomieszczenie musi mieć osobne zasilanie skoro jest tu światło - Zastanawiał się przez moment. Popatrzył na stolik i stojące tam pozostałości po dozorcy. Włączył i wyłączył czajnik. Następnie spróbował nastawić radio może coś powiedzą o tych dziwnych zdarzeniach. Odwrócił się do kobiet stojących za nim. - Może któraś z pań ma lusterko? Jakiekolwiek im większe tym lepsze... Dziękuję - Wyszczerzył zęby w uśmiechu i przesunął fotel na środek korytarza. Następnie wspiął się na niego, podniósł lusterko do świetlówki - Spróbuję oświetlić korytarz. Może coś będzie widać.
 
Angrod jest offline  
Stary 11-05-2007, 00:49   #30
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Argie dla odmiany zapalił papierosa i wyłączył playera przy okazji olewając pytanie gościa z gaśnicą.
~Po kiego ja tu w ogóle siedzę. Przecież miałem iść na chatę, obalić jakiegoś browara. A gnije tu gapię się jak jakiś James Błąd bawi sie lusterkiem i jak spanikowane panienki wysilają się żeby im po nogach nie pociekło.~
Wciągnął głośno powietrze spalając 1/3 papierosa przy okazji wyklinając siebie oraz swoją ciekawość, używając kilku zwrotów z encyklopedii anatomi, rozdział "układ pokarmowy".
Poszli mi stąd z tymi bajerami, tylko mi tu do cholery nie zaplamić podłogi bo sami będziecie to gówno zlizywać.
Rzucił niedopałka i otworzył te pieprzone drzwi.
~Tyle hałasu o drzwi, jakby to był jakiś zasrany horror.~
 

Ostatnio edytowane przez fleischman : 11-05-2007 o 20:08.
fleischman jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172