Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-04-2007, 20:31   #21
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Na twarzy starszego mezczyzny zagoscil usmiech. Widac bylo ze jest z was zadowolony. Z kurtuazja skinal glowa pieknej Viv. Powolnym, wywazonym krokiem podszedl do lustra. Pokryta zmarszczkami dlon dotknela czule powierzchni kamiennej ramy.
- Zadanie ktore was czeka byc moze okaze sie ostatnim.
Glos byl powazny z delikatna nutka smutku gdzies na dnie. starzec spojrzal na was. Z jego oczu mozna bylo wyczytac troske i cos wiecej. Stracil juz tylu ludzi. Mlode i stare istnienia zlorzone na oltarzu jemu tylko wiadomego celu. Czy i wy dolaczycie do tych nieszczesnikow. Zmeczone zyciem oczy oderwaly sie od waszych postaci. Trewor podszedl do stolu z bronia. Przez chwile w ciszy przygladal sie rozlorzonym tam przedmiotom. Chwila zastanowienia nad nastepnymi slowami. Wreszcie decyzja. Glos twardy jak stal. Suchosc wiadomosci.
- Wyruszycie do galaktyki Xerion. Planeta na ktorej prawdopodobnie sie znajdziecie nosi miano Derton4. W wiekszosci porasta ja gesty las. Znajdziecie tam niewielu ludzi glownie zgromadzonych w najwiekszym miescie Derton Prime. Wszelkie dostepne nam wiadomosci macie zgromadzone w przenosnych kompoterach wbudowanych w te oto blyskotki.
Szerkie na 10 cm branzolety lezaly w rownym rzedzie na stole. Prost i niczym sie nie wyrozniajace. Nadajace sie zarowno dla kobiety jak i mezczyzny.
- Oprocz kompotera zawieraja one komunikator dzieki czemu bedziecie sie mogli ze soba porozumiewac. Zadanie ktorego wykonanie mam nadzieje sie wam uda, to zdobycie bryly krysztalu gorskiego zwanego tez krysztalem Dusz. Jest on mocno chroniony i znajduje sie na wulkanicznej planecie t14. Niestety erota nie sa w stanie was tam przeniesc.
Wzrok skierowany na Viv i Kate. Nikly usmiech nieobejmujacy oczu.
- Drogie panie beda niestety musialy sie przebrac. Wysokie obcasy niezbyt sa odpowiednie na wedrowni po lesie ani po wulkanicznym podlozu, a obawial sie ze zaden z panow nie bedzie mial czasu na noszenie nawet tak slodkich ciezarow. Wybierzcie sobie stroje i obuwie z rzeczy przygotowanych na taka wlasnie okazje. Dobierzcie sobie rowniez bron wedle swego upodobania. Gdy bedziecie gotowi nasi magowi i naukowcy pokieruja waszymi krokami.
Sklonil glowe w gescie porzegnania i skierowal sie ku drzwia. Tuz przd ich przekroczeniem zatrzymal sie jednak i odwrocil.
- Zycze wam powodzenia. Wracajcie szczesliwie.
Odszedl.
Zostaliscie sami wsrod nieznanych wam ludzi. Przed wami wasze pierwsze zadanie. Kamien Dusz, nieznana galaktyka i zapewne wiele, wiele wiecej. przygoda waszego zycia czy jego zakonczenie? No coz te pytania zapewne kiedys znajda swoje odpowiedzi lecz jeszcze nie teraz. Kilku ubranych na bialo mezczyzn stanelo w oczekiwaniu na wasze kroki. Keoma swobodnym krokiem bywalca ruszyl do stolu z bronia. Wybral noz mysliwski, pare koltow, strzelbe z dwoma lufami oraz naboje. Zadowolony wprawnym ruchem zaladowal bron po czym wsunal ja do kabury na plecach.
- Ruszamy?
Jego glos. Spokojny i opanowany. Wyprawa na smierci zycie? A bo to pierwszy raz? Jego smiech zaklucil prawie idealna cisze pomieszczenia. O dziwo nie umniejszyl tym atmoswery tajemnicy panujacej w sali. Wrecz idealnie do niej spasowal.

Edit
Zalaczniki: bransoleta z komunikatorem, stroje z planety Derton4.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 11-04-2007 o 21:33.
Midnight jest offline  
Stary 11-04-2007, 21:12   #22
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Viviana odprowadziła wzrokiem staruszka, po czym spojrzała w stronę białych, jak śnieg, szafek, w których mieściły się, jak to powiedział starzec, odpowiednie do takiej podróży stroje.

Podeszła powoli do jednej z nich, po czym zaczęła przeglądać dostępne obuwie, ponieważ według niej, tylko tą część garderoby miała nieodpowiednią do ‘przechadzki’ po lesie. Przy okazji przejrzała dostępne kostiumy, które nie przypominały niczym ubrań, do których przyzwyczajona była Viviana.

Nie potrafiła założyć na siebie czegoś, co byłoby niezgodne z jej stylem. Czuła się w takich rzeczach nieswojo, co powodowało, że stawała się jeszcze bardziej chłodna wobec innych i niemiła.

W końcu, po dłuższych poszukiwaniach odpowiedniego obuwia, znalazła takie, które chociaż troszkę pasowało do jej ogólnego odzienia. Spośród setek par butów, wybrała czarne, wiązane buty z długimi cholewami.

Kiedy nareszcie skończyła je wiązać, skierowała się w stronę stolika z bronią. Rozejrzała się uważnie, po czym pewnym ruchem wzięła ze stolika dwie katany, a następnie wykonała kilka skomplikowanych ruchów, jakby chciała sprawdzić, czy owe miecze są odpowiednie dla takiej kobiety, jaką była Viviana.
Stwierdziła, że przyda się też broń długodystansowa, więc spojrzała po raz kolejny na stolik i tym razem wybrała dwa ciemnosrebrne pistolety i sporą ilość amunicji.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.

Ostatnio edytowane przez Cold : 12-04-2007 o 14:17.
Cold jest offline  
Stary 11-04-2007, 21:50   #23
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Tek, jak zwykle, pewnym krokiem podszedł do stołów z bronią. Duży wybór, ale on nie potrzebował wiele. Szybko chwycił łuk bloczkowy, przyjrzał mu się krytycznym okiem i po chwili odłożył na miejsce. Złapał kołczan pełen lekkich, metalowych strzał i umieścił go sobie na plecach, to samo uczynił z łukiem który wcześniej wybrał. Przyszedł czas na ostrze, chwilę się zastanawiał po czym wybrał szeroką szablę i przytroczył ją do pasa. Ostatnia czynność sprawiła mu trochę trudności ponieważ, dopiero teraz zaczęło to być zauważalne, wszystko robił prawą ręką, lewa wciąż była schowana pod chustą. O ile w ogóle tam była. Po krótkim zmaganiu się z mieczem, chwycił jeszcze nóż wojskowy który wsunął za pas. Wsunął jeszcze tylko branzoletę na rękę.
Był już gotowy. Odstąpił od stołu i stanął z założonymi rękami obok Keomy. Jego postawa zdradzała ogromną pewność siebie, jak zresztą wszystkie jego ruchy. Uważał się za lepszego od innych. Nie, on wiedział, że jest lepszy. Mimo wszystko uśmiechał się, nie był to już ten sam szyderczy uśmiech... Był troche mniej szyderczy... Teraz nabrał trochę ciepła, Tek uświadomił sobie, że jest na tę grupę skazany. Wiedział też, że w grupie indywidualistów nie ma miejsca na lidera, nie mógł sobie pozwolić na utratę ich zaufania już na początku. Było to ciepło sztuczne, ale lepsze takie, niż żadne.
Nie mógł też powstrzymać się od skomentowania sytuacji w myślach. "Przykro mi, o pani, to już nie pokój hotelowy ze wszystkimi bajerami. Witaj w prawdziwym życiu." "A ty smoczku? Poniesiesz karabin w pazurach czy w zębach?"


"Nareszcie, w drogę. Ciekawe jak długo przeżyjemy?"
 

Ostatnio edytowane przez Julian : 11-04-2007 o 21:53. Powód: Połknięte słowo.
Julian jest offline  
Stary 11-04-2007, 22:43   #24
 
Mroczusia's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodze
Kate do tej pory nie odzywała się, lecz gdy staruszek opowiedział o całej "przygodzie" która miała ich spotkać w jej głowie zaczeło się kłębić wiele pytań.

- Czy on nie widzi, że ja nie noszę obcasów? - Mrukneła do siebie pod nosem dziewczyna. Miała 170 i to zdecydowanie jej wystarczało. Niestety najwyraźniej nie było chyba tego widać.

Kate podeszła chwiejnym krokiem do szafeczki i wzieła metalową branzoletę do ręki. Była zimna. Wzory na niej widniejące, a raczej małe czujniczki powodowały ciarki na skórze. Przenośny komputerek wylądował na prawym nadgarstku młodej kobiety.

Następnie dziewczyna powędrowała w stronę stoliczka z bronią, który wyglądem bardzo przypominał poprzedni. - No tak - Pomyślała- - Przyda mi się broń strzelna, i może jakiś nóż?.-
Wzieła do ręki dwa srebrne pistolety i dokładnie im się przyjżała, poczym włożyła je do pasa zawieszonego na biodrach. Trafił do niego jeszcze duży nóz myśliwski i worek amunicji.
Morderczym wzrokiem spojrzała na kolejną wystawkę z ubiorem. Ponieważ jej strój (może z wyjatkiem klapek) nie był nie odpowiedni do takich eskapad ze sobą zabrała tylko obówie sportowe, które idealnie pasowało do ciemno oliwkowej koszulki. Klapki niedbale położyła przy stoliku i podbiegła do Keomy.
- Co jeszcze mam zrobić, żebyście byli zadowoleni? - Przez śmiech powiedziała do mężczyzny i słodko się uśmiechneła.
 

Ostatnio edytowane przez Mroczusia : 11-04-2007 o 22:47.
Mroczusia jest offline  
Stary 11-04-2007, 23:14   #25
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Lanoreth lubił wiedzieć, na czym stoi, mimo, że do szczęścia mu to potrzebne nie było. Z tego to powodu, dzięki skąpym wyjaśnieniom Trewora poczuł się nieco pewniej. Wiedział już, gdzie i po co podróżuje, choć nie wiedział, czym to "coś" jest. Wiedział, że będzie tam dużo gęstego lasu oddzielającego miejscowości - zupełnie jak na jego planecie, z tą różnicą, że na rodzinnym Lethrium były to moczary, a miasta były niezależne - nie było jednego zdecydowanie większego i bardziej rozwiniętego. Zdecydowanie podniosło go to na duchu. Miał nadzieję, że tereny na Derton4 będą wilgotne. Postanowił, że sprawdzi to po drodze w tym komputerze, bransolecie, czy czymkolwiek to tak naprawdę było. Ciekawe, czy miało też zapisane informacje o nowych towarzyszach? I czy pozwalało komunikować się też z Treworem, lub kimś innym stąd? Tak... Trzeba będzie to opracować podczas drogi. Jak i wiele innych rzeczy. Na przykład poznać tych ludzi... "Lub mniej ludzi" - dodał w myślach, patrząc na smoka.
Gdy Garti wyszedł, Lanoreth podszedł do stolika z bransoletami. Wszystkie były identyczne, jednak przyjrzał się każdej dokładnie, szukając najodpowiedniejszej dla siebie. Na nikomu nieznanych podstawach odrzucił kilka, wybierając jedną, nie różniącą się niczym od pozostałych. Założył ją na lewe przedramię i sam zdziwił się, kiedy bransoleta idealnie dopasowała się do jego ręki. Zadowolony przeszedł w stronę półek z bronią. Była ona najróżniejsza, od włóczni, do karabinów, od przenośnego miotacza ognia, do noża. Dobrą chwilę zajęło mu przejrzenie jej całej, lecz nie miał zamiaru nosić potem nieprzydatnego ciężaru. Postanowił wziąć ze sobą uzbrojenie takie, jakie brał na liczne misje Organizacji na Lethrium - bądź co bądź, odbywały się one w trochę podobnych warunkach. Poza tym, był wprawiony w używaniu ich. Na wyposażenie składały się dwa jednoręczne pistolety maszynowe, które, chowając pod płaszcz, przytroczył do pasa. Wraz z nimi wybrał zapas amunicji, która na pewno się przyda. Następnym elementem ekwipunku była całkiem długa maczeta, odpowiednia do walki oraz torowania sobie drogi w gęstwinie. Zastanowił się chwilę, czy coś jeszcze będzie mu potrzebne. "W Organizacji by mnie wyśmiali, gdybym o tym zapomniał" - pomyślał Lanoreth, przeglądając wszystkie półki, w poszukiwaniu ostatniego elementu. Znalazł go wreszcie na półce przy ziemi w rogu pokoju - była to mocna, lekka, lecz długa lina.
Wreszcie odszedł od ściany, uznając, że to, co ma, jest wystarczające. Spojrzał po innych, obserwując, co oni wzięli dla siebie. Niektóre elementy były... "Hm... Awangardowe" - Lanoreth wreszcie znalazł dobre określenie. Nie przekreślał ich jednak, pewien, że osoby, które zostały przydzielone do misji znają swoje mocne i słabsze strony, przez co wiedzą, co biorą. Miał też nadzieję, że tych słabych stron jest jak najmniej.
Gdy usłyszał słowa, a właściwie słowo Keomy, odpowiedział, rozglądając się nadal po pomieszczeniu:
- Ja jestem już gotów. Poczekajmy jednak, aż wszyscy będą mogli powiedzieć o sobie to samo.
 
Diriad jest offline  
Stary 12-04-2007, 01:12   #26
 
Malkav3's Avatar
 
Reputacja: 1 Malkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodze
Mały smoczek spoczywał jeszcze chwile na ramieniu pięknej VV, gdy ta jednak skierowała się do garderoby, zeskoczył z ramienia. Spadał powoli a pęd zahamował rozłożeniem dość sporych skrzydeł. Opadł powoli na ziemie. Gdy VV kierowała się w kierunku szafki z ubraniami i obuwiem, pomyślał że nie była by zadowolona gdyby mały smoczek wchodził wraz z nią do garderoby. Tak wiec skierował się ku całej reszcie napaleńców oglądających broń. Podążał powoli na swoich czterech małych łapkach. Wyglądało to całkiem zabawnie jakby się skradał. Powoli złożył skrzydła które swobodnie spoczywały na jego plecach i podszedł do szafki z bronią. Rozglądną się lecz jego mały wzrost nie pozwalał mu dostrzec najwyższych partii broni w kamiennej wnęce. Podskoczył wiec na pierwszą półkę w szarfie na której leżała broń biała. Przyglądał się pięknemu rapierowi z dziwnego metalu. Lśnił on białym światłem. Wyciągną dość spory osty pazur i uderzył w miecz. Był w stanie stwierdzić jedynie to, że ten metal jest ni tylko ładny ale i bardzo wytrzymały. Zrobił kilka małych wolnych kroczków w tył i pochwycił rapier małymi łapkami. Wyglądało to bardzo komicznie. Po tym oparł on ciężar ciała na tylnich łapach i podniósł miecz w górę. Co sprawiło ze wyglądał z nim jeszcze bardziej zabawnie. Wyprowadził kilka niezdarnych uderzeń zza głowy. Po czym odłożył na miejsce. Wzrok większości osób zebranych w Sali spoczywał na małym stworzonku. Ciekawe co chodziło im po głowie… pomyślał…

Następnie pochwycił w małe ząbki bransoletę i odbił się od szafki na której spoczywał i przeskoczył pod garderobę odbijając się zgrabnie od stołu. Następnie odwrócił wzrok na towarzyszy i zanurkował w szafie, zsiekając w jej mrokach. Po chwili z szafy wyleciała para butów. Były one wyskokiem o miękkiej i wygodnej podeszwie. W dodatku zrobione z wytrzymałej skóry i o mocnych trokowych mocowaniach. Z szafy dobiegały ciekawe odgłosy, jakby mały skoczek szarpał się z ubraniami. Po chwili zmieniły się w dziwne trzaski i stuki… niebawem jednak ucichły.

Po pewnym czasie z szafy wyłoniła się umięśniona ręka szczupłego mężczyzny. Lewa ręka spoczęła na zewnętrznej części futryny garderoby. Na serdecznym palcu założony był sygnet, a dłoń była dość duża. Zaraz po tym z szafy wyłoniła się głowa z lekko opadającymi nań krótkimi jasnymi włosami i bródką. Był to dość przystojny mężczyzna. Wyszedł z szafy poprawiając luźno zarzuconą białą koszulę z falbankowatymi zdobieniami, od połowy torsu aż po szyję, rozchodzącymi się zamiast kołnierzyka, gdy wyłonił się w pełni można było zobaczyć jego dobrze zbudowaną sylwetkę i jasne spodnie luźno spływające po nogach. Był szczupłym mężczyzną o wzroście ok. metr osiemdziesiąt. Błysk w oku mógł doprowadzić do szału nie jedną normalną kobietę. Wyciągną za sobą kilka części ubioru i pozbierał wcześniej wyrzucone buty.

Skierował się środka pomieszczenia i zasiadł wygodnie na bujanym fotelu. Ubrania położył na kamiennym krześle z boku bujaka. Poprawił bransoletę i wstukał na niej jedno słowo. Mianowicie T14. Bransoleta po chwili wyświetliła pełne dane na temat tej planety. Xawier postanowił sprawdzić wiedzę jaką posiadał z czytanych nieraz ksiąg. Była to wiedza która go bardzo interesowała i od dawna się już tym fascynował. Bransoleta wyświetliła nieistotne dane na temat populacji, terenu, klimatu i wielu innych rzeczy. Najbardziej interesowała go kultura ludu który ją zamieszkuje. Ubierają się oni bardzo szczególnie, noszą kilka warstw przewiewnych materiałów, luźno spływających i nachodzących się na siebie.

Przeglądną ubrania leżące na krześle i wybrał kilka. Na koszule założył kolejną warstwę luźnych brązowo-zielonych ubrań. Założył wysokie buty i karwasze na zwężane rękawy. Były one lekko zdobioną skórą dobrze przylegającą do ramienia. Sprawiało to iż strój był nie tylko wygodny ale i swobodny.

Xawier podniósł się lekko z fotelu i spoglądając VV w oczy uśmiechną się. Blask jego spojrzenia wywoływał przyjemne uczucie. Tak było i tym razem. Podszedł do szafy z bronią i podniósł wcześniej obserwowany rapier. Wyprowadził kilka precyzyjnych pachnieć i cieć po czym podniósł również pochwę i zamontował do pasa spoczywającego na przeponie. Następnie rozglądną się za jakąś bronią palną i w jego rękach spoczną obrzyn. Otworzył obrzyn jakby w myśli przeładowania, a następnie lekkim ruchem ręki zamkną i nacisną na podwójny spust. Schował go do specjalnej kabury którą przyczepił na wewnętrznej części ubrania. Wziął również skórzany pas z amunicja do obrzyna luźno zaczepiając na wysokości własnego pasa. Kolejną rzeczą którą wziął, był plecak do którego włożył ówcześnie sprawdzoną czarną skórzaną teczkę. Zawierającą prawdopodobnie zawiera ona jakąś broń długą. Włożył do niego jeszcze linę i kilka podręcznych rzeczy m.i nóż i sakiewkę z walutą tamtej planety. Do boku plecaka przymocował maczetę w skórzanej pochwie. Zarzucił go na jedno ramie i spoglądał w oczekiwaniu na resztę.

Lekko machną w kierunku kobiety która przybyła ze smoczkiem do pokoju, a ona rozmyła się w powietrzu. Wyciągną z wewnętrznej kieszeni ubrania ciemno brązowe skórzane rękawiczki i powoli je założył spoglądając na resztę.

Bardzo pragną się dowiedzieć czy aby na pewno, dobrze kojarzy Keome czy to może tylko jego wyobraźnia płata mu figle. Jednak postanowił się z tym jeszcze pohamować. W końcu biedny Keoma osaczony jest w tej chwili przez resztę towarzystwa. Nie jest to aż tak istotna sprawa by zawracać mu teraz głowę. Będzie jeszcze czas by zadać to pytanie.

Inną zastanawiającą rzeczą było to czy aby reszta nie rzuca się zbytnio w oczy. Szczególnie młoda Kate która w tych jasnych ciuchach znacznie będzie się wyróżniać wśród drzew. Ma tylko nadzieje że gdzieś w swoim skromnym ubiorze znajdzie miejsce na brązowo-zielone ciuchy. Nie każdy potrafi nie rzucać się w oczy… niestety.

Jedyną rzeczą jaka chodziła mu po głowie, nie dając spokoju było to czy aby ta broń długa którą wziął przyda mu się w buszu…? Raczej nie… chociaż nieraz zdarzało się że przydał by się taki sprzęt. A biorąc pod uwagę, że nie zajmuje zbyt wiele miejsca, można ją zabrać.
 
Malkav3 jest offline  
Stary 12-04-2007, 04:07   #27
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Keoma z zainteresowaniem przyjzal sie Kate gdy ta ze smiechem zadala pytanie. Coz mezczyzna taki jak on mogl rzec?
- Przebierz sie sliczna. Zbytnio w oczy sie rzucasz.
Jego slowa, moze zbyt ostre zlagodzone zostaly delikatnym usmiechem na ustach. Usmiech ten jednakze zmienil sie dosc szybko w grymas wscieklosci, gdy ujrzal Xawiera siadajacego na bujaku. Opanowanie sie kosztowalo i bylo to widoczne. Z gardla Keomy wygobylo sie gluche warkniecie.
- Nierob tego wiecej chlopcze.
Slowa wrecz ranily chlodem. Coz takiego bylo w tym meblu,ze doprowadzilo go do takiego stanu? No coz, chyba nie planowal tego wyjasniac. Stal w rozkroku gotowy do ataku. Szary wilk w ludzkiej skorze. Szczesciem wlasnie w tym momencie rozlegly sie slowa Lanoletha. Wilk na powrot skryl sie w mroku duszy.
- Wybaczcie.
Slowo to ledwo przeszlo mu przez gardlo.
- Lanoleth mysle, ze nie ma sensu dluzej zwlekac. Im szybciej ruszymy tym szybciej spotkamy swych wrogow. Dras wyjasnij reszcie co i jak. Ja wybiore cos dla naszj slodkiej Kate.
Mlody chlopak podszedl do was nieco niepewnym krokiem. To byla rowniez i jego pierwsza misja. Dotad przeciez tylko sie uczyl. Teraz.... No coz teraz musi sie skupic na wyjasnieniu pracy wrot.
- Wrotta...
Lekkie zajakniecie. Rumieniec wstydu zdradziecko wypelzl na policzki Drasa. Wyprostowal sie jednak i juz pewniejszym glosem ciagnal.
- Nim przejdziecie przez wrota podany zostanie wam specjalny plyn dzieki ktoremu portal zarejestruje wasza obecnosc. W tej miksturze znajduja sie rowniez biologiczne mikronadajniki dzieki ktorym bedziemy mogli sledzic wasze ruchy. Nie znaczy to jednak niestety, ze bedziemy mogli w kazdej chwili sciagnac was z powrotem. Portal powrotny zadzialac moze jedynie po zdobyciu kamienia, ktory bedzie dla was czyms w rodzaju tego oto lustra.
Dras wskazal reka tafle, ktora powoli nabierala zielakawej poswiaty. W miedzyczasie rozdane zostaly wam fiolki z mlecznobiala zawartoscia. Dras zamilkl w oczekiwaniu na wasze ewentualne pytania. Stal prosto, dumny z siebie. Oto w wieku 23 lat ma do czynienia z samymi Straznikami. Niejeden dalby sobie reke uciac aby jedynie na was spojrzec, a on nieporadny okularnik dostapil tego zaszczytu. To byla jego chwila.

Tymczasem Keoma zaglebil sie w ogromnej szafie by po chwili wylonic sie z niej wraz z kompletnym strojem. Szara kamizelka wraz z dopasowanymi do niej spodniami wygladaly na jednoczesnie wygodne, mocne i podkreslajace urode osoby je noszacej. Do zestawu byly wysokie buty o grubej podeszwie wygladajace na ciezsze niz byly w istocie. Z usmiechem podal wszystko Kate.
- Mam nadzieje, ze kolor odpowiada. Przebierz sie i ruszajmy.





Informacje dotyczace t14: Powierzchnia glownie zlozona z zastyglej lub tez plynnej lawy. Na planecie znajduje sie jedno miasto zamieszkale przez ludzi. Jest ono umieszczone na powietrznej platformie. Oprocz tego powietrznego miasta na planecie mozna spotkac skupiska istot bedacych jej naturalnymi mieszkancami. Niewielcy, o czarnej pokrytej twardymi luskami skorze przypominaja swoim wygladem prechistoryczne dinozaury. Poruszaja sie na dwoch tylnich odnorzach. Przednie sa dosc krotkie i zakonczone ostrymi szponami. Na najwiekszym z wulkanow, obecnie nieczynnym Hero1, znajduje sie czarna twierdza. Niewiele o niej wiadomo. Zbudowana zostala w trakcie pierwszej wojny swiatow przez nieznane istoty. Wedlug podan chroni serce galaktyki.


Informacje dotyczace Derton4: Derton w wiekszosci porastaja geste lasy. Ludnosc zamieszkuje 6 glownych miast. Stolica jest Derton Prime. Wladze na planecie sprawuje Liga Starszych. Ludnosc jest nastawiona pokojowo. Oprocz ludzi na planecie mieszkaja rowniez przedstawiciele ras takich jak:
Tertunie : podobni do ludzi jednak rozniacy sie od nich brazowozielonym odcieniem skory, pierwotna rasa.
Mertyci :stworzenia o niezwyklej wiedzy i inteligencji. Zajmuja sie glownie zbieraniem wiedzy o swiatach. Wyglad: Niewielkie, ptakopodobne, posiadajace dwie przednie konczyny o wysoce manualnych czulkach.
Mozna rowniez spotkac cala game roznorakich zwierzat, ktorych niebrak w lasach. Bujna zielen planecie zapewniaja 4 glowne rzeki: Mirn, Tarona, Hepis oraz przeplywajaca przez stolice Derose. Klimat na planecie jest cieply ale nie duszy. Dwa razy w ciagu standardowej doby spadaja ulewne deszcze omijajace jednak miasta.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 12-04-2007, 09:24   #28
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Hael na początku podszedł do stolika z bransoletami, biorąc jedną i zakładając ją na nadgarstek. Przez chwilę przyglądał jej się z właściwą sobie, zdystansowana uwagą. Następnie podszedł do szaf z ubraniami. Widząc rzeczy, które im zaproponowali, można by ło łatwo dojść do wniosku, jaki nosi się ubrania tam, dokąd się wybierali. W żaden sposób nie były podobne do tego, co miał teraz na sobie; ciemnej koszuli i ciemnych spodni, pod czarnawym płaszczem. Hael przez chwilę zastanawiał się, czy może nie powinien sie przebrać. Po chwili doszedł jednak do wniosku, że chyba jego ubiór nie rzuca się na tyle w oczy, żeby musiał stanowić większy problem. Zresztą, te ich tradycyjne ciuchy musza strasznie krępować ruchy...

Podczas gdy inni już kończyli się przebierać, on dopiero podszedł do stolika branią. Nie miał co prawda zamiaru pozbywać się swojego daisho, jednak postanowił wymienić swój stary pistolet, skoro miał taką możliwość.
Wszystkie bronie wyglądały solidnie, jednak on wybrał jedną, duzokalibrową i w miarę lekką. Schował ją do ukrytej na piersi kabury i podszedł do pozostałych, którzy juz zgromadzili się wokół jakiegoś zestresowanego młodzieńca.
Wysłuchał go w milczeniu, spoglądając w międzyczasie na pozostałych. Gdy po chwili podano mu fiolkę, podziękował za nią skinieniem głowy. Odgarnął włosy z twarzy i uniósł lekko buteleczkę, oglądając ją pod światło. Cóż, chyba będzie musiał ją wypić.

Kate właśnie została spacyfikowana i ruszyła się jeszcze przebrać. Hael stał, po raz pierwszy naprawdę zaciekawiony i czekał na reackje pozostałych.
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...
Hael jest offline  
Stary 12-04-2007, 12:02   #29
 
Mroczusia's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodze
Kate wzieła do ręki ubrania. - Jak najbardziej mi kolor pasuje- Nie zrażając się powagą mężczyzny odpowiedziała. Szybko nałożyła strój, który w myśli przeklinała od najgorszych dziadostw, lecz po chwili doceniła jego wygodę. Dostała równiez fiolkę z dziwnym eliksirem którą odrazu wsadziła do kieszeni spodni. Następnie podeszła o gromady osób czekających przed drzwiami frontowymi.
 

Ostatnio edytowane przez Mroczusia : 12-04-2007 o 20:58.
Mroczusia jest offline  
Stary 12-04-2007, 16:54   #30
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Viviana

Femme Fatale

Stwierdziwszy, iż jest już gotowa, powróciła do grupki osób stojących, przy mężczyźnie z harmonijką.
Przypomniała sobie, że jeszcze nie założyła tej obskurnej bransolety, która niby miała wbudowany komputer ze wszelakimi informacjami, a do tego coś w rodzaju komunikatora.
Podeszła powoli do stolika, na którym samotnie leżała bransoleta przeznaczona dla niej. Wzięła ją i po chwili przyglądania się zdobieniom na wierzchniej części błyskotki, powoli założyła ją na prawą rękę, po czym zakryła ją rękawem swojego czerwonego płaszcza.

Kiedy obróciła się, ujrzała wstającego z fotela szczupłego, acz umięśnionego, mężczyznę, którego, teoretycznie, wcześniej nie było w tym pomieszczeniu.
Gdy uśmiechnął się do Viviany, przez jej ciało przeszedł miły dreszcz, który zniknął tak szybko, jak się pojawił.
- Witamy wśród człowiekowatych, Xavier - szepnęła, przechodząc tuż obok niego, przy okazji przejeżdżając delikatnie dłonią po jego policzku.
Znała tego mężczyznę z licznych treningów strzeleckich oraz politycznych, gdzie zdążyli się zapoznać troszeczkę bliżej. W każdym bądź razie wiedziała, że pochodzi z arystokratycznej rodziny, tak jak i ona.

Idąc kocimi krokami w stronę Keomy, jej wzrok zatrzymał się na mężczyźnie, któremu na imię było Lanoreth. Wyglądał dość tajemniczo, a jego akcent był równie dziwny, co wzorki na jego ciele, które dało się zauważyć.
Jak na razie wydawał się być osobą miłą, odważną no i kulturalną, co było ogromnym atutem, przynajmniej według Viviany.

Następną osobą, która została zlustrowana przez szmaragdowe oczy kobiety o kocich uszach, był niejaki Hael. W sumie, to o nim nie można było powiedzieć żadnego słowa. Jego twarz zakryta była przez długie włosy, a on sam emanował niemalże przerażającą tajemniczością.

W końcu stanęła obok całej reszty i odrzuciła rękoma włosy, a te delikatnie opadły na jej plecy. Spojrzała na swoje paznokcie, aby sprawdzić czy są w idealnym stanie.
Po chwili podszedł do nich jakiś młody chłopak, który wyglądał na zestresowanego tą całą sytuacją i rozmową z nimi... Strażnikami.

Po wysłuchaniu krótkiej mowy, wszyscy dostali niewielkie fiolki z płynem, który niektórym mógłby przypominać mleko. Dzięki zawartości tych naczynek, portal miał zarejestrować ich obecność. Ale na tym nie kończyły się 'zalety' mlecznobiałego płynu. Otóż, miał on w sobie mikronadajniki, dzięki którym naukowcy z Center mogli śledzić ich ruchy.
Co za niespodzianka - pomyślała Viviana, przyglądając się fiolce.

Nagle dołączyła do nich panna Kate ubrana w coś, co przypominało kostiumy ludzi, którzy zamieszkiwali niewielkie wioski na Sawannie, rodzimej planecie Viviany.
Na widok dziewczyny ubranej w tej komiczny strój przypominający tych wieśniaków, Viviana nie mogła się powstrzymać od skrytykowania tej panny, oczywiście w myślach.

Spojrzała jeszcze raz na fiolkę z płynem przypominającym zwykłe mleko. Rzuciła jeszcze przelotne spojrzenie na resztę 'towarzyszy', po czym wzruszyła ramionami i wypiła zawartość fiolki.
Na samym początku płyn nie miał żadnego smaku, był chłodny, jakby niedawno wyciągnęli go z lodówki. Dopiero po chwili Viviana poczuła nieprzyjemny smak, jakby zjadła zgniłą truskawkę i popiła ją niesłodzoną herbatą z cytryną.

Uśmiechnęła się do reszty, po czym odstawiła naczynie na półkę. Czuła w sobie dziwną pustkę, jakby pozbyła się wszystkich wnętrzności. Jednak tuż po chwili wszystko wróciło do normy.
- Było... całkiem dobre – powiedziała, czując na ustach niesmak.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.

Ostatnio edytowane przez Cold : 12-04-2007 o 18:51.
Cold jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172