|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-05-2007, 17:26 | #251 |
Reputacja: 1 | Nicolette - Ja już odpoczęłam. Możemy iść - powiedziałam się i uśmiechnęłam się. |
20-05-2007, 17:32 | #252 |
Reputacja: 1 | Terry Bogard - Skoro tak do idziemy dalej. - wstałem, podszedłem do Nicolette pomogłem jej wstać po czym poszedłem po swój sprzęt. Ubrałem cały swój sprzęt na plecy, zabrałęm pęk bananów po czym, skierowałem się w kierunku Nicolette i zapytałem. - Gotowa do drogi ? - po tych słowach poszliśmy dalej. Sam nie wiem dokąd zmierzaliśmy, w każdym bądź razie szliśmy w górę, ciągle w górę. Szukałem odpowiedniego miejsca gdzie moglibyśmy się zatrzymać. Liczyłem na jakąś skałę, jaskinie niedaleko lasu, z której widać by było obóz handlarzy. Najlepiej też żeby to miejsce było na tyle ukryte iż można by spokojnie zrobić mini obóz i rozpalać tam ognisko bez obaw iż ktoś dostrzeże dym.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |
21-05-2007, 08:00 | #253 |
Reputacja: 1 | Lena, Christine, Eddie Nagle waszym oczom ukazał si mały helikopter, zapewne należał do batmana. Podbiegliście do niego i zaczęliście go macać. W środku był nadajnik, laptop i takie inne rzeczy. W końcu zaczęło wam się kręcić w głowie. Ktoś zwymiotował, jednak otumanieni narkotykiem nie wiedzieliście kto leży obok was. Po chwili nie było już słychać jęków, ani głupiego gadania. Spaliście snem kamiennym. Obudził was szum wody. Leżeliście na kamiennej posadzce, nie było już czerwonego przycisku, ani batmobila, nie było nic, oprócz waszej zarzyganej groty Terry i Nicolette W końcu zaczęło sie ściemniać. Jakimś cudem dotarliście do obecnego zamieszkania narkomanów, jednak chyba woleliście przenocować na bananowcu niż wąchać smrody dochodzące z groty. Nie długo później z lasu zaczęły dobiegać szumy i odgłosy łamanych liści. Nicolette nie fortunnie jeszcze zaczęła sie wiercić na gałęzi, co spowodowało, że o mało nie spadła. teraz Terry zauważył dopiero, że owe głosy powoduje dwóch mężczyzn z bronią, którzy przedzierają się przez krzaki. Niestety, wasza broń została na bananowej polance, a twoim oczom ukazał się czerwony helikopter. Andrew, Veroniqa Nad gorącym źródłem postanowiliście odpocząć. Rozłożyliście manatki (wszystko co wzięliście ze sob.ą z wyspy) i położyliście się na trawie. plaża Niespodziewanie zerwał się wiatr, po chwili na mokrym piasku widać był mały, czerwony helikopter. Wybiegło z niego dwóch mężczyzn i jedna kobieta, zaczęli was nawoływać (oczywiście nie po imieniu). Niestety nic nie słyszeliście. Po jakiejś godzinie,maszyna wystartowała w powietrze i zaczęła latać nad oceanem, zmieniając później swój kierunek na wyspę. Ostatnio edytowane przez Mroczusia : 23-05-2007 o 14:43. |
28-05-2007, 11:45 | #254 |
Reputacja: 1 | Nicolette Koszmarnie śpi się na bananowcu. Ale cóż. - pomyślałam, po czym ostrożnie zeszłam z drzewa. Wszyscy jeszcze spali, więc zagwizdałam na Oscara. Dawno się nim nie zajmowałam. Znalazłam jakiś patyk i zaczęłam mu rzucać. Po cichu, żeby nie obudzić reszty. Po chwili poczułam że jestem głodna. Wspięłam się na bananowca i zerwałam parę owoców. Zeszłam na ziemię i zaczęłam jeść. Oscar był bardzo wychudzony, więc rzuciłam mu banana. Zjadł, ale nie był zbyt szczęśliwy z takiego posiłku. Popatrzyłam na drzewo, na którym przyszło mi nocować. Zobaczyłam, że Terry patrzył z przerażoną twarzą na las. - Co się stało? - zawołałam nie za głośno, żeby nie obudzić innych |
|
| |